-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2022-11-05
2022-10-08
2022-07-23
Jako żywa entuzjastka epoki pozytywizmu przyznać muszę, iż ta lektura niezwykle przypadła mi do gustu. Rozwlekłe opisy stroi, obyczajów, relacji międzyludzkich (na prowincji jak i w wielkim Paryżu) to coś co niesamowicie lubię. Urzekła mnie także zbudowana przez autora klamra kompozycyjna (wszystko zaczyna się bowiem na prowincji, kończy również na niej, poza tym, wszystko sprowadza się tak naprawdę do druku - nie zdradzając szczegółów - dziennikarze potrzebują drukarni!).
Powieść miała jednak też swoje mankamenty. Jest ona podzielona na trzy części i część druga, mimo iż wydaje się zawierać najbardziej emocjonujące wydarzenia i wnikliwe analizy, najbardziej (miejscami) mnie nużyła. Zwłaszcza gdy autor oddawał się opisowi przeróżnych kalkulacji i obliczeń. Nie podobało mi się również podejście matki i siostry Lucjana do niego samego, jednak były to zupełnie inne czasy i trzeba mieć na uwadze, że role społeczne obydwu płci prezentowały się zgoła odmiennie niż teraz.
Czy polecam? Tak, jeżeli lubi się klasykę i pozytywizm.
Jako żywa entuzjastka epoki pozytywizmu przyznać muszę, iż ta lektura niezwykle przypadła mi do gustu. Rozwlekłe opisy stroi, obyczajów, relacji międzyludzkich (na prowincji jak i w wielkim Paryżu) to coś co niesamowicie lubię. Urzekła mnie także zbudowana przez autora klamra kompozycyjna (wszystko zaczyna się bowiem na prowincji, kończy również na niej, poza tym, wszystko...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-24
2022-05-03
2022-01-12
Z reguły dramaty są czymś, co mnie odtrąca. Ten natomiast... arcydzieło czyste, świetne. Czyta się jakoby czas nie mijał, przeganiane rzekłabym.
Z reguły dramaty są czymś, co mnie odtrąca. Ten natomiast... arcydzieło czyste, świetne. Czyta się jakoby czas nie mijał, przeganiane rzekłabym.
Pokaż mimo to2022-01-03
Książkę tę kupiłam niedługo po jej premierze, kiedy to bardzo trudno było ją dostać w Europie. Sprowadzenie jej z Meksyku kosztowało mnie dość sporo (około 200 złotych), ale niezwykle mocno chciałam ją przeczytać, zatem zrobiłam to bez narzekania na koszty.
Sofía Castro to kolumbijska YouTuber'ka. Jej kanał na chwilę obecną liczy prawie 9 milionów obserwujących. Jako osoba zakochana w języku hiszpańskim, zetknęłam się kilkukrotnie z twórczością Sofii, przyznam jednak, że nie przypadła mi ona specjalnie do gustu. Dlaczego zatem zdecydowałam się na zakup książki? W "Yo soy Sofía Castro..." YouTuber'ka opisuje swoje życie: jak wyglądało ono przed założeniem kanału i jak wygląda ono teraz. Poprzez lekturę chciałam podejrzeć trochę Kolumbię, poznać ją w sposób nieco bardziej naturalny niż czytanie reportaży czy przewodników - poznać ją poznając życie ogromnie popularnej YouTube'rki; YouTuber'ki, którą oglądają prości Kolumbijczycy.
I udało mi się. Może nie jestem w stanie nazwać się znawcą Kolumbii, ale osiągnęłam to, co chciałam osiągnąć - poznałam nieco kontekstów popkulturowych oraz poobserwowałam życie Kolumbijki pnącej się do sławy.
Książka napisana jest bardzo prostym językiem. Nie zawiera wielu kolumbijskich slangowców, także podstawowa znajomość czystego "español de España" wystarcza by móc zrozumieć to, co Sofía chce nam o sobie powiedzieć.
Nie bycie w pełni zaznajomioną z filmikami Sofii sprawiło, że momentami nie wiedziałam zbytnio, o co chodzi, gdyż dziewczyna odnosiła się do swoich konkretnych filmów. Wystarczył jednak szybki research, żeby nadrobić braki w wiedzy. Choć nie uważam się za fankę, oceniam tę pozycję mimo wszystko za przyjemną lekturę. Sama gdy byłam młodsza, marzyłam o nagrywaniu filmików na YT i książka ta sprawiła, że rozważam powrócenie do tego projektu.
Czy polecam? Jak ma się możliwość zakupu w rozsądnej cenie i interesuje się Ameryka Południowa, to czemu nie :)
Książkę tę kupiłam niedługo po jej premierze, kiedy to bardzo trudno było ją dostać w Europie. Sprowadzenie jej z Meksyku kosztowało mnie dość sporo (około 200 złotych), ale niezwykle mocno chciałam ją przeczytać, zatem zrobiłam to bez narzekania na koszty.
więcej Pokaż mimo toSofía Castro to kolumbijska YouTuber'ka. Jej kanał na chwilę obecną liczy prawie 9 milionów obserwujących. Jako...