rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

M. Danielsson "Kryminalna Skandynawia"

Książka M. Danielsson pt. “Kryminalna Skandynawia” została wydana w wydawnictwie Pascal pod koniec czerwca 2023 roku. Jest to publikacja z gatunku true crime. Autorka zapoznaje Czytelników z dziesięcioma sprawami kryminalnymi, które miały miejsce na terenie Skandynawii, a konkretniej w Szwecji i tutaj trochę zmylił mnie tytuł, bowiem myślałem, że omawiane historię będą dotyczyły całego regionu, nie tylko jednego państwa.
Na wstępie Danielsson podaje trochę ciekawostek na temat Szwecji, jakie obowiązują tutaj zwyczaje, jaka jest ogólnie mentalność tej nacji, np. mówienie komuś na “ty” jest na porządku dziennym. Szwedzi są postrzegani jako naród powściągliwy, ale też punktualny. Zawsze znajdą czas na tzw. fikę czyli przerwę na kawę ciastko… Co ważne w aspekcie edukacyjnym autorka dodaje również opis różnic pomiędzy prawem w Polsce i w Szwecji. Potem przechodzi już w każdym rozdziale do opisu szokujących spraw. Opis każdego z przypadków był wnikliwy i zawierał mnóstwo szczegółów, za co wielki plus na autorki. Czytając można było poczuć grozę tamtych wydarzeń. Czytałem książkę w formie ebooka i choć publikacja zawiera sporo zdjęć to jakość ich pozostawia niestety wiele do życzenia a szkoda.
Każda z przedstawionych historia była interesująca i inna. Jednak najbardziej wstrząsnęły mną rozdziały na temat seryjnego mordercy - Thomasa Quicka oraz zabójstwo czteroletniego chłopca (ostatni rozdział). Autorka wykonała na pewno kawał świetnej pracy, zapoznaje Czytelnika z wieloma niuansami na temat spraw, które były kluczowe do rozwiązania każdej z nich. Czytałem z nieskrywaną ciekawością i było warto! Publikacja jest jak najbardziej godna polecenia, zachęcam bardzo do zapoznania się z najbardziej szokujący sprawami ze Szwecji!

M. Danielsson "Kryminalna Skandynawia"

Książka M. Danielsson pt. “Kryminalna Skandynawia” została wydana w wydawnictwie Pascal pod koniec czerwca 2023 roku. Jest to publikacja z gatunku true crime. Autorka zapoznaje Czytelników z dziesięcioma sprawami kryminalnymi, które miały miejsce na terenie Skandynawii, a konkretniej w Szwecji i tutaj trochę zmylił mnie tytuł, bowiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Irvin Yalom “Kiedy Nietzsche szlochał”

“[...] wrogiem prawdy nie są kłamstwa, ale przekonania!”
Książka znanego i cenionego psychoterapeuty, którego osobiście uwielbiam - Irvina Yaloma pt. “Kiedy Nietzsche szlochał” jest opowieścią, gdzie łączą się fakty i mity, nie tylko na temat samego tytułowego Friedricha Nietzsche. Autor poprzez fabułę tejże publikacji pokazał jak terapia poprzez rozmowę potrafi dać ukojenie i przyczynia się do odnalezienia sensu życia. Jest to niebywała historia, która daje nadzieję na odzyskanie wewnętrznego spokoju.
W tej powieści Yalom za głównych bohaterów postanowił obrać Josefa Brauera - cenionego lekarza i prekursora terapii egzystencjalnej oraz Nietzschego - jednego z najwybitniejszych filozofów. Na wstępie, już po poznaniu zarysu fabuły i bohaterów wiedziałem, że będzie to pasjonująca lektura i się nie zawiodłem. Nietzsche zmaga się z różnymi dolegliwości i bólami. Targają nim różne emocje, jest na skraju rozpaczy i dzięki tajemniczej nieznajomej, w ostatniej chwili trafia do gabinetu doktora Brauera, którego główna maksyma brzmi: “Moim obowiązkiem jest niesienie pacjentom pociechy”. Na początku ich rozmowy są powierzchowne, pytania jakby nieśmiałe i “badające” reakcje drugiej osoby. Jednak po pewnym czasie zaczynają wchodzić na coraz szersze meandry ludzkiej psychiki. Co ważne podkreślenia, mają oni odmienne podejście do życia, więc ich zetknięcie ze sobą stanowi naukę dla obojga. Można odnieść wrażenie, że po czasie stają się nawet przyjaciółmi. W międzyczasie dotykają kluczowych, egzystencjalnych kwestii aż wreszcie można odczuć lekkie zmieszanie (odczułem to jako czytelnik) i ciężko było zorientować się kto tak naprawdę jest lekarzem a kto pacjentem. To był niezwykle ciekawy zabieg. Włączenie do terapii hipnozy również była dość niecodziennym rozwiązaniem. Od obydwóch tych postaci biła ogromna mądrość. Podobał mi się fragment (jeden z wielu) jak Nietzsche podkreślił, że należy być świadomym swoich ograniczeń oraz umieć spojrzeć na siebie z dystansu, choć czasami jest to dość trudne. Z kolei Brauer przytacza, że każdy z nas jako istota społeczna tkwi w jakimś środowisku, które ułatwia nam przeżycie i daję niejako poczucie zadowolenia z powstałych więzi. Nietzsche od razu dodaję, że akurat to zależy od konkretnego człowieka, bowiem nie wszyscy lubią towarzystwo innych ludzi.
Przechodząc do podsumowania to książka moim zdaniem jest świetna. Yalom bardzo zmyślnie i ciekawie poprowadził całą fabułę, która dzieje się naturalnie, a przecież jest to bardzo trudny zabieg do wykonania. Było to błyskotliwe i w interesujący sposób przedstawione - na pewno wymagało wielkiej wyobraźni i taktu od autora. Choć niektóre wątki były moim zdaniem trochę przedłużone i zbędne to całość w żaden sposób na tym nie ucierpiała. Uwielbiam czytać takie fabularyzowane książki, bowiem niejako przy okazji mogę dowiedzieć się różnych, ciekawych i intrygujących kwestii na psychologiczne tematy. Dowiedziałem się np. czym jest agonistyka (przekonanie, że naturalne zdolności czy talenty możemy rozwinąć tylko przez współzawodnictwo). Ciekawym fragmentem był również dodatek autora, gdzie opisał jak powstała książka “Kiedy Nietzsche szlochał” - to tam możemy zajrzeć za kulisy! To była inspirująca podróż do której Was serdecznie zachęcam. Moim zdaniem Yalom ma rzadko spotykany dar opowiadania historii. Z takimi lekturami koniecznie trzeba się zapoznać, nawet jak nie interesujecie się tematyką pokrewną! Niech na koniec zachęcą Was świetne cytaty z tej lektury, mianowicie: “Życie to egzamin, w którym nie ma prawidłowych odpowiedzi” oraz “Obowiązek i wierność to pozory, zasłony, za którymi można się skryć”.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

Irvin Yalom “Kiedy Nietzsche szlochał”

“[...] wrogiem prawdy nie są kłamstwa, ale przekonania!”
Książka znanego i cenionego psychoterapeuty, którego osobiście uwielbiam - Irvina Yaloma pt. “Kiedy Nietzsche szlochał” jest opowieścią, gdzie łączą się fakty i mity, nie tylko na temat samego tytułowego Friedricha Nietzsche. Autor poprzez fabułę tejże publikacji pokazał jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Norman “Odporność umysłu”

“Uwzględnienie korzyści bez uwzględniania kosztów jest nieodpowiedzialne.”
Książka “Odporność umysłu” autorstwa A. Normana została wydana w tym roku - w 2023, w wydawnictwie Zysk i S-ka. Autor porusza zagadnienia związane z zakaźnymi ideami i pasożytami umysłu. Jako, że z wykształcenia jest filozofem dokonuje rozrachunku z różnymi prądami myśli filozoficznej. Poddaje również w wątpliwość postulaty każdej z omawianych “dróg”. Jak może sugerować tytuł publikacji - Norman porównuje umysł ludzki do układu odpornościowego. Tym samym dzięki tej trafnej metaforze może lepiej rozjaśnić czytelnikom swój punkt widzenia i wskazać odpowiadające temu analogie. Choć podzielam zdanie Stevena Pinkera (profesor psychologii z Uniwersytetu Harvarda): “Wyśmienity pomysł na książkę: oryginalny, kontrowersyjny i na czasie” !” to lektura książki pt.“Odporność umysłu” nie była sielanką i sprawiła mi wiele problemu, ale o tym napiszę kilka słów później.
Przechodząc już do samego omówienia treści w szczegółach to przedmowę do książki napisał sam - wspomniany wcześniej - Steven Pinker, więc liczyłem na świetną, błyskotliwą literaturę! Nawiązuje on w przedmowie do dwóch katastrof XXI wieku, mianowicie pandemii Covid-19 oraz …prezydentury Donalda Trumpa! Tutaj trafne spostrzeżenie, że złe idee rozprzestrzeniają się jak choroba zakaźna, więc warto zadbać o odporność naszych umysłów. Norman opowiada o nowej dziedzinie, którą nazwał immunologią poznawczą, która ma za zadanie chronić człowieka przed fałszywymi i krzywdzącymi przekonaniami. Chce zaszczepić w nas i zachęcić do krytycznego myślenia i ciągłego podważania, oczywiście odpowiednio to argumentując. Musimy być świadomi, że jako istoty społeczne jesteśmy podatni na sugestie innych i ulegamy wielu błędom poznawczym (błąd potwierdzenia, rozumowania interesownego, samowolności przekonań oraz błędu utopionych kosztów). Możemy więc nawet nieświadomie ulegać manipulacjom innych. Ciekawym zagadnieniem jest również to, co wykazali psycholodzy - mianowicie, że jesteśmy oportunistami i skłaniamy się ku takim argumentów, które dla nas, w danej sytuacji są wygodniejsze. Autor radzi, że musimy mieć się na baczności ponieważ wiele złych idei umyka naszej uwadzę i naszym mechanizmom obronnym poprzez duże podobieństwo do sensownych idei. Tutaj świetne porównanie do zjawiska mimikry (upodabnianie się do innych), które wykorzystuje wiele organizmów w świecie zwierząt.
Przechodząc do podsumowania to pomysł na napisanie książki o zakaźnych ideach w dobie wszechobecnych fake newsów, clickbaitów czy manipulacji z różnych źródeł jak najbardziej trafny i jest to publikacja bardzo potrzebna. Jednak biorąc pod uwagę filozoficzne wykształcenie autora oraz sposób i język zawarty w tej publikacji to jestem zdania, że książka mogłaby być napisana bardziej przyjaznym i przystępnym językiem. Mianowicie nie wszyscy mają wykształcenie z dziedziny nauk społecznych i nie wszyscy muszą znać nomenklaturę z tego zakresu. Bardzo brakowało mi czasami wyjaśnienia niektórych pojęć (np. leseferyzm), niestety autor o tym nie pomyślał, nad czym ubolewał. Między innymi poprzez to właśnie lektura była dla mnie momentami przytłaczająca, ponieważ Norman coraz bardziej zapędzał się w swoich filozoficznych rozważaniach. Z racji mojego ścisłego umysłu z trudnością nadążałem z rozumieniem wielu tych humanistycznych rozważań. To była ciężka przeprawa, bowiem tematyka religijności czy polityka nigdy nie jest tematem łatwym. Jeszcze jeden zarzut na koniec - w wersji ebook niektóre zdania nie zaczynały się wielką literą.
Na plus zasługuje to, że autor w pigułce przekazał na kartach publikacji przekrój przez główne filozoficzne nurty. Pokazał ich zalety i wady oraz wytknął błędne i ograniczające przekonania. Nie jest to lektura łatwa do zrozumienia, zawiera wiele zawiłości, jednak myślę, że warto przez to przebrnąć i wyrobić sobie własne zdanie na temat. Każdy z nas jest przecież inny, każdemu podoba się co innego. Mnie osobiście nauczyła tego, żeby nie wierzyć we wszystko co myślę.
“Jeśli potraktujecie swój umysł jak wiadro pełne kamieni szlachetnych, stanie się on składowiskiem przypadkowych, zadufanych opinii. Traktujcie umysł jak reflektor do przeszukiwania ciemności”.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

Norman “Odporność umysłu”

“Uwzględnienie korzyści bez uwzględniania kosztów jest nieodpowiedzialne.”
Książka “Odporność umysłu” autorstwa A. Normana została wydana w tym roku - w 2023, w wydawnictwie Zysk i S-ka. Autor porusza zagadnienia związane z zakaźnymi ideami i pasożytami umysłu. Jako, że z wykształcenia jest filozofem dokonuje rozrachunku z różnymi prądami myśli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

D. Reid “Na straży Trzech Skarbów”

Nie tak dawno temu w wydawnictwie Rebis zostało wydane, poprawione II wydanie książki “Na straży Trzech Skarbów”. Daniel Reid, autor również “Tao zdrowia, seksu i długowieczności” tym razem przybliża nam tajniki chińskiej drogi życia w zdrowiu i harmonii. Jest to publikacja, która zawiera prawie 600 stron więc przebrnięcie i zanurzenie się w treść wymaga odpowiedniego nastawienia, skupienia i najważniejsze - czasu. Co ciekawe nawiązanie do wschodników tajników wiedzy znajdziemy również na okładce. Muszę przyznać, że to przyciąga wzrok. Ale najważniejsze, jaka to była lektura? Czy warto zagłębiać się w treść? Odpowiedź na powyższe pytania i o wiele więcej znajdziecie w tym tekście. Zapraszam!
Książka podzielona jest na pięć głównych rozdziałów,w których autor przedstawił podstawy teoretyczne chińskiej medycyny. Oczywiście w głównej mierze skupia się na tytułowych Trzech Skarbach - esensji, energii i duchu. Dowiedziałem się sporo ciekawych informacji na temat podstaw medycyny chińskiej, np. o yin i yang i ich biegunowości.
W wielu miejscach na łamach książki Reid powołuje się i przytacza mnóstwo cytatów z dawnych chińskich ksiąg. Tutaj prym i wielką inspiracją dla autora była “Żółtego cesarza księga medycyny wewnętrznej“.
Moim zdaniem podejście i stosunek autora do zachodniej medycyny jest nazbyt wrogi. Z drugiej strony potrafi być bezkrytyczny wobec medycyny chińskiej. Reid nie jest obiektywny, to trzeba przyznać. Umniejsza w każdym możliwym momencie dokonaniom zachodniej medycyny, a wygłasza peany o medycynie wschodniej. Jeśli znalazł w materiałach źródłowych dowody na poparcie swoich tez to chętnie je przytaczał. Niestety w wielu fragmentach powoływał się na słowa innych badaczy czy przywoływał “badania” bez żadnych odnośników czy wiarygodnych źródeł, więc jak czytelnik może to zweryfikować? Oczywiście podam tutaj kilka przykładów, aby nie był gołosłownym:
1. Na początku rozdziału 7 Reid wspomina, że “najczęściej psychoanaliza okazuje się kolosalną stratą czasu i pieniędzy i nie przyczynia się do trwałego usunięcia psychicznych i emocjonalnych zaburzeń” Dowody, może jakieś badania na ten temat? Brak.
2. Wspomina, że schizofrenię i chroniczną skłonność do przemocy można wyleczyć podając pacjentowi ogromną dawkę niacyny i że tą metodą wyleczono około 80% pacjentów… Dowody, może jakieś badania na ten temat? Brak.
3. Cytat ze strony 154: “Kobiety cierpiące na cystę jajników oraz innego rodzaju schorzenia narządów rozrodczych powinny całkowicie zrezygnować z jajek, ponieważ są one wytworem narządów rozrodczych kury i z tego powodu mogą wywołać nasilenie niekorzystnych objawów” No daleko idący ciąg przyczynowo - skutkowy. Dowody, może jakieś badania na ten temat? Brak.
4. “Zebrano już wystarczająco wiele dowodów na szkodliwość wody z kranu, by móc poświęcić im całą książkę” (str. 168). Tylko, że autor nie przytoczył żadnego badania, aby potwierdzić prawdziwość swoich słów!
5. “Długie gotowanie czy smażenie całkowicie niszczy naturalne enzymy, które trawią proteiny, i mięso w takiej postaci jest znacznie gorzej przyswajalne niż surowe” (str. 158). W tym miejscu jest odnośnik do przypisów tłumacza, który dementuje - ta informacja jest nieprawdą - uff!
6. “Wnioski z kilku przeprowadzonych badań wskazują, że pacjenci o umiarkowanie podwyższonym ciśnieniu, którzy wstrzymali się od zażywania lekarstw na nadciśnienie, żyli dłużej niż ci, którzy stosowali się do zaleceń lekarza” (str. 461). Dowody, może jakieś badania na ten temat? Brak.
To tylko kilka przykładów, niestety w książce jest tego o wiele więcej. Czytałem to z niedowierzaniem! Zgadzam się natomiast, że większość ludzi bardziej troszczy się o swój samochód niż o własne ciało. Bardziej skupia się na oszczędzaniu pieniędzy, niż na właściwym zarządzaniu wewnętrzną energią i umysłem.
Publikacja zawiera wiele kontrowersyjnych fragmentów w mojej ocenie, których autor do końca nie zweryfikował. Nie starczyłoby miejsca, aby wspomnieć o wszystkich, ale jak można wspominając o długowieczności powoływać się na osobę, która według autora żyła około 250 lat i to dzięki zastosowaniu w praktyce medycyny chińskiej… Dla mnie nie jest to wiarygodne. Tematyka raka czy AIDS oraz alternatywnych, naturalnych metod według których możliwe jest przywrócenie zdrowia np. stosowaniem odpowiednich ziół i toników nie jest również poparta jakimikolwiek badaniami… O zablokowanej energii metalu, która przyczynia się do gryp czy przeziębień nie wspomnę. Zdolności paranormalne takie jak zdolność jasnowidzenia czy poruszania przedmiotów na odległość jest możliwe dopiero po wielu latach ćwiczeń…
Autor z jednej strony neguje zachodnią medycynę - to, że lekarze używają lekarstw itd. przy czym sam w późniejszym fragmencie poleca swój produkt i ziołowe specyfiki. “W rozdziale “Specyfiki godne polecenia” można się nieco dowiedzieć się o wyśmienitych chińskich mieszankach ziołowych na powszechnie trapiące nas dolegliwości”. Chyba można to uznać za lekarstwa? Ale oczywiście są to naturalne mikstury, bez żadnej chemii. Podaje nawet adresy, gdzie czytelnik może je zamówić! Moim zarzutem jest również to, że Reid piszę o temacie np. zachodniej kuracji i wysnuwa bardzo daleko idące wnioski, znowu bez żadnego poparcia w badaniach, np. 123. Jest zwolennikiem naturalnych medykamentów, ale radzi też sprawdzić działanie takich urządzeń jak: generatory jonów ujemnych, bioobwody, pulsatory audiowizualne i wiele innych.
Podsumowując liczyłem na publikację, która pokaże czytelnikowi obiektywne, sprawdzone informacje na temat medycyny chińskiej. Jednak dostałem lekturę, która jest bardzo stronnicza. Autor uparł się na “ortodoksyjny establishment medyczny Zachodu” i próbuje zdyskredytować go w każdym możliwym fragmencie książki. Jestem otwartą osobą i jestem zdania, że wiedza z różnych zakątków świata powinna korzystać ze swoich osiągnięć, ale też wzajemnie się weryfikować. Reid podążył w stronę bezrefleksyjnego poparcia tylko jednego wariantu i w takim tonie napisana jest książka “Na straży Trzech Skarbów”. A szkoda… Mimo, że dowiedziałem się sporo informacji na temat medycyny chińskiej to książki wyjątkowo nie polecam, ponieważ zawiera wiele nie popartych naukowo stwierdzeń, które mogą być szkodliwe.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

D. Reid “Na straży Trzech Skarbów”

Nie tak dawno temu w wydawnictwie Rebis zostało wydane, poprawione II wydanie książki “Na straży Trzech Skarbów”. Daniel Reid, autor również “Tao zdrowia, seksu i długowieczności” tym razem przybliża nam tajniki chińskiej drogi życia w zdrowiu i harmonii. Jest to publikacja, która zawiera prawie 600 stron więc przebrnięcie i zanurzenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dr C. Leaf “Uwolnij się od lęku i stresu”

Książka “Uwolnij się od lęku i stresu” została wydana w wydawnictwie Vital, w 2022 roku. Autorka - dr Caroline Leaf od wielu lat zajmuje się tematyką neurobiologii, zaburzeń komunikacyjnych oraz potęgą własnego umysłu. Jak sama podkreśliła, w obecnych tak niepewnych czasach bardzo ważną kwestią jest zadbanie o nasz dobrostan. W dobie wszechogarniających stanów lękowych, różnego rodzaj niepokojów, czy ciągłego stresu postanowiła napisać książkę, która pozwoli nam ochronić się przed wyniszczającymi, negatywnymi myślami, stresem i osiągnąć względny spokój. Tak powstała publikacja pt. “Uwolnij się od lęku i stresu”.
Podtytuł brzmi: 5 prostych kroków na pozbycie się negatywnego myślenia i odzyskanie zdrowego umysłu. W tym miejscu mam problem, ponieważ nie lubię tego typu określeń. Gdyby to były rzeczywiście 5 prostych kroków, to dlaczego metody przedstawione przez autorkę nie są znane szerszej publiczności? Moim skromnym zdaniem praca nad zmianą nawyków, bycie konsekwentnym w ćwiczeniach nad sobą itd. to myślę nie jest prosta sprawa! Wymaga samodyscypliny, odpowiedniej motywacji i pozytywnego podejścia. Co, o dziwo podkreśla później sama autorka, która przytacza, że większość ludzi poddaje się w ciągu pierwszego tygodnia próby zmiany nawyku. Z drugiej strony mam świadomość, że taki podtytuł i tekst ma na celu zachęcić potencjalnych Czytelników. Jakby napisała, że jest to 5 trudnych kroków, to raczej nikt by się nie skusił na lekturę tej publikacji.
Autorka z uporem maniaka powtarza na przestrzeni lektury, że nie możemy przestać myśleć choćby na jedną małą chwilę, choć potrafimy obyć się bez jedzenia, bez wody czy na krótszy czas - bez tlenu. Przy okazji czytania tej książki zauważyłem również, że coraz bardziej popularnym stają się rekomendacje uznanych osób związanych z tematem publikacji, które są umieszczone na początku. Ma to na celu zareklamowanie, zachęcenie do przeczytania? Tutaj kilka słów od siebie dodał np. J. C. Maxwell czy D. G. Amen. W przedmowie autorki zapadły mi w pamięć znamienite słowa, że możliwe problemy ze zdrowiem psychicznym w żaden sposób nie definiują tego kim jesteśmy. Zgadzam się z tym bardzo choć rozpowszechniony jest zupełnie odmienny postulat. Ponadto pocieszeniem może być fakt, że choć nie można kontrolować wielu aspektów z naszego życiu to na szczęście mamy wpływ na nasze reakcje.
W części I autorka opisała pracę umysłu w teorii i choć dopiero w części II przedstawiła swój autorski program zarządzania umysłem to nie przeszkodziło jej, żeby na początku co chwilę przywoływać “5 prostych kroków” jako remedium na wszelkie problemy… (Np. strona 63). Nie lubię takiej natarczywej formy i zachwalania co chwilę swojej metody. A propos liczby 63 - to według autorki dokładnie tyle dni jest potrzebnych, aby pozytywnie przebudować obwody neuronalne i podobnie ta kwestia była powtarzana kilkukrotnie w całej książce. Nie jestem również zwolennikiem tak sztywnego odliczania, trzymania się liczby dni itd.
Odnośnie już samej treści to Leaf wspomina o cyklu neurologicznym, neuroplastyczności, więc czytanie wymagało odpowiedniego skupienia, aby pojąć szczegóły i ważne informacje. Co zwróciło moją uwagę to, że z naukowego punktu widzenia podczas omówienia swoich badań autorka używała bardzo nieprecyzyjnych określeń typu: parametry członków grupy eksperymentalnej znacząco się poprawiły czy udało nam się odkryć znaczące zmiany…. Co oznacza w tym przypadku określenie “znacząco” ? Wiele razy Leaf użyła tego określenia, niestety. Właśnie fragment, gdzie autorka opisuje swoje badania był najbardziej nużący i trudny do przebrnięcia. Nie rozumiem tego typu wniosków: “Stosowanie cyklu neurologicznego może poprawić fizyczne samopoczucie oraz zwiększyć poziom energii i gotowość do działania”. Może - to słowo klucz, bo może ale nie musi, więc jak wierzyć w słowom autorki? Wnioski odnośnie pokolenia milenialsów też moim zdaniem są zbyt daleko idące.
Na plus natomiast na pewno zasługuje to, że autorka w każdym rozdziale na początku dodała w skrócie to, czego dotyczy dany fragment - taka wiedza w pigułce. Dalej ważne kwestie umieszczała w ramce. Sam szczegółowy opis metody doktor Leaf został bardzo dobrze i logiczne opisany. Równie ciekawym fragmentem był opis stosowanych technik, ukierunkowanych na neuroplastyczność. Podaje również wiele rad i przykładów jak wykorzystać cykl neurologiczny o swoich celów.
Biorąc pod uwagę powyższe kwestie ciężko jednoznacznie ocenić mi publikacje “Uwolnij się od lęku i stresu”. Autorka opisuje ważny temat, przytacza ciekawą metodologię na pozbycie się negatywnego myślenia i odzyskanie zdrowego umysłu, jednak pod względem formy, sposobu przedstawienia tematu i niektórych wniosków to mam niedosyt. Koniecznie sprawdźcie sami jakie wrażenia u Was zagoszczą po przeczytaniu tej publikacji!

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

Dr C. Leaf “Uwolnij się od lęku i stresu”

Książka “Uwolnij się od lęku i stresu” została wydana w wydawnictwie Vital, w 2022 roku. Autorka - dr Caroline Leaf od wielu lat zajmuje się tematyką neurobiologii, zaburzeń komunikacyjnych oraz potęgą własnego umysłu. Jak sama podkreśliła, w obecnych tak niepewnych czasach bardzo ważną kwestią jest zadbanie o nasz dobrostan. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ł. Fronczak “Moje paranoje”

Książka Łukasza Fronczaka została wydana w Warszawskiej Firmie Wydawniczej w 2022 roku. Autor opisuje w niej swoje przeżycia wewnętrzne na przestrzeni dwudziestu lat, tj. przedział 2002 - 2022. Myślę, że grafika na okładce idealnie oddaje fabułę publikacji. Widzimy na niej mężczyznę w charakterystycznej pozie, który jest oparty o mur w jakimś zaułku. Możemy domniemywać, że jest pogrążony w swoich rozmyślaniach, może nawet nad sensem życia? Projekt okładki z pewnością nawiązuje do filozoficznego zacięcia autora oraz tego co nagromadziło się w jego głowie przez ten okres. Grafika nie jest kolorowa, tak więc użycie tylko czerni i bieli również nie może być przypadkowe. Zostawiam tutaj Czytelnikowi pole do dalszej, własnej interpretacji. Dodam tylko, że osobiście lubię okładki stonowane, wyważone i mające drugie dno, które niosą własny przekaz.
Publikacja “Moje paranoje” to zbiór bardzo osobistym myśli autora, które zawarł w krótkich, aczkolwiek licznych rozdziałach. Fragmenty rzadko są ze sobą związane. Są bardziej zbiorem przypadkowych myśli, które autor chciał z siebie wyrzucić - tak to odebrałem podczas czytania. Co bardzo zwróciło moją uwagę to kwestie, które na przestrzeni całej książki były ze sobą sprzeczne. To pokazuje zależność, że człowiek w czasie tak długiego okresu może zmienić wyznawane wartości i poglądy. Choć nie bez znaczenia jest przecież charakter, czy samopoczucie w danym momencie, gdy wygłaszamy jakiś własny postulat. Odniosłem wrażenie, że autor poprzez książkę “Moje paranoje” chciał pokazać innym z jakimi wewnętrznymi rozterkami musiał się zmagać, co mu ciążyło i jak sobie z tym poradził lub nie. Dokonuje swoistego rozliczeniami ze swoim dotychczasowym życiem, wspomina również przełomowe momenty życia. Wplata również bardzo często ogólne przemyślenia na temat otaczającego świata, czasami są to ostre, trafne spostrzeżenia, czasami jednak bardzo kontrowersyjne i nie powiązane ze sobą.
Dokonując podsumowania to mam ambiwalentne odczucia co do książki “Moje paranoje”. Jak najbardziej doceniam szczerość i odwagę autora, bowiem na kartach publikacji dotykał tematów bardzo osobistym, trudnych. Nie chciał unikać takich spornych kwestii, które często dzielą nasz naród jak wiara, polityka czy stosunek do ojczyzny. Tematem niełatwym, z którym autor ewidentnie się zmaga jest miłość, której bardzo pragnie. Nie rozumiem tak przesadnej i wielkiej potrzeby bycia z kimś. Odnosi się do niej w wielu fragmentach. Tak samo jak na tematy wielkiej i żarliwej religijności.
Przeszkadzał mi natomiast wielki chaos myślowy oraz brak spójności. Dotyczył na przykład stosunku do wiary. W jednym fragmencie autor dziękuje Bogu, by w późniejszym go dyskredytować. Tak nie powinna wyglądać prawdziwa wiara. Podobnie się to ze stosunkiem do innych osób - ”Czasem kocham wszystkich za to, że są, jacy są, a po chwili denerwuje mnie najdrobniejszy szczegół.” Książka nie ma głównej osi czy fundamentu, jest to po prostu zbiór niepowiązanych ze sobą tematów i myśli. Przeszkadzał mi również ton i sposób w jaki autor przedstawiał swoje wywody. Był bardzo pretensjonalny i można było odczuć, że Fronczak ma wiele żalu w sobie, który tłumił w sobie przez bardzo długi okres czasu. Jednak zamiast rzeczywiście udać się do dobrego specjalisty autor wybrał napisanie oczyszczającej książki. Czy był to lepszy wybór? Pozostawiam odpowiedź Wam.
“Wolę żyć przeciętnie, ale poczuć wreszcie ten jedyny wewnętrzny impuls, strzał, sygnał, który sprawi, że całe moje życie wywróci się do góry nogami. Chcę być bogaty, ale wewnętrznie.”

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

Ł. Fronczak “Moje paranoje”

Książka Łukasza Fronczaka została wydana w Warszawskiej Firmie Wydawniczej w 2022 roku. Autor opisuje w niej swoje przeżycia wewnętrzne na przestrzeni dwudziestu lat, tj. przedział 2002 - 2022. Myślę, że grafika na okładce idealnie oddaje fabułę publikacji. Widzimy na niej mężczyznę w charakterystycznej pozie, który jest oparty o mur w jakimś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

T. Cantopher “Toksyczni” Jak radzić sobie w trudnych relacjach

Książka “Toksyczni” została wydana w wydawnictwie Rebis, w roku 2023, a więc jest to swoistego rodzaju świeżynka. Tym razem książka doktora Tima Cantophera dotyczy toksyczności, a raczej toksycznych ludzi i relacji z nimi, które mogą się nam niepostrzeżenie przytrafić. Warto wspomnieć, że niektórzy z uważniejszych czytelników mogą kojarzyć autora z książki “Wszystko za drinka” - z publikacji o tym jak sobie radzić z uzależnieniem od alkoholu.
Już na wstępie mogę zdradzić, że autor ma niebywałą umiejętność przekazywania wiedzy w sposób bardzo ciekawy i wciągający. Posługuje się wieloma przykładami - osób czy sytuacji, w których możemy mieć do czynienia z tytułową toksycznością. Co ciekawe w podziękowaniu Cantopher dziękuje panu… Donaldowi Trumpowi za to, że jest znakomitym przykładem osoby z cechami, które możemy przyporządkować osobom mocno toksycznym. Autor na początku wyjaśnił czemu napisał książkę na podany temat. Stwierdził, że na rynku wydawniczym nie ma podobnej publikacji poruszającej kwestie toksyczności. Zauważył za to, że jest sporo o socjopatach i psychopatach. Na kartach książki Cantopher opisał ogólne rady jak postępować z osobami, które naruszają nasze, wytyczone granice. Wiele kwestii przedstawionych jest z psychologicznego punktu widzenia, co bardzo mi pasowało, ponieważ fascynuje mnie ta dziedzina.
Autor wyjaśnia, że większość z nas podąża ślepo przez życie, nie często ze świadomością wybieramy to, czego rzeczywiście pragniemy i jak chcemy żyć. Co ciekawe, ludzie mający tendencję i skłonności do zadowalania innych przyciągają z kolei osobników, którzy chętnie to wykorzystują. Moim zdaniem trafne jest stwierdzenie zawarte w książce, że skoro pływamy w basenie z toksyczną cieczą to lepiej robić to jednak w nieprzemakalnym skafandrze. Bardzo trafna metafora. Myślę, że oznacza to, że powinniśmy być uzbrojeni w sposoby, które pozwolą nas dystansować od siebie osoby toksyczne. Właśnie rozwiązania na takie sytuacje są pokazane przez autora w książce “Toksyczni”.
Kolejnym ciekawym zagadnieniem było wyjaśnienie tzw. błędu atrybucji. Ten problem dotyczy tego jak tłumaczymy sobie przyczyny naszego zachowania. To było dla mnie wielkie “wow”. Dla mnie najciekawszym rozdziałem był ten, który dotyczył wywierania wpływu na ludzi. Tam można znaleźć przykłady sztuki manipulacji. Jak sam zauważył zaprzyjaźniony z autorem socjolog - jest to idealna lekcja, żeby nauczyć uważnych czytelników tej sztuki. Ponadto fragment dotyczył też roli komunikatywności w naszym życiu. Pamiętajmy więc, że “wsparcie w postaci serdecznej rozmowy uzdrawia ludzi”! Jeśli ciekawią Was takie zagadnienia - musicie koniecznie zajrzeć do tej publikacji!
Jak oceniam lekturę pt. “Toksyczni” ? Autor otworzył mi oczy na wiele spraw odnośnie komunikacji i kontaktów międzyludzkich. Co wryło mi się w pamięć najbardziej? Na pewno kilka kwestii. To, że szczęśliwy człowiek skupia się na szansach, a nie na szukaniu sprawiedliwości. Z pewnością też ciekawy wniosek, że jako ludzie mamy zdolność do postrzegania własnych działań w korzystniejszym świetle niż dokonania innych. Uważni czytelnicy na pewno wyłowią wiele intrygujących myśli wartych zapamiętania. Na pochwałę zasługuję również fakt, że autor na końcu umieścił listę polecanych lektur. Koniecznie przeczytam z tej listy “W co grają ludzie”. Ja z kolei zachęcam bardzo serdecznie do tej inspirującej lektury! Niech na potwierdzenie moich słów posłuży to, jak wiele notatek i ciekawych fragmentów do przemyślenia zaznaczyłem w tej publikacji. Na pewno będę wracał do nich nie raz. Polecam.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

T. Cantopher “Toksyczni” Jak radzić sobie w trudnych relacjach

Książka “Toksyczni” została wydana w wydawnictwie Rebis, w roku 2023, a więc jest to swoistego rodzaju świeżynka. Tym razem książka doktora Tima Cantophera dotyczy toksyczności, a raczej toksycznych ludzi i relacji z nimi, które mogą się nam niepostrzeżenie przytrafić. Warto wspomnieć, że niektórzy z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

M. Vazquez "W Dolinie Żałobników”

Książka “W Dolinie Żałobników” czyli jak uporać się ze stratą bliskiej osoby, została wydana w wydawnictwie Novae Res, w 2023 roku. Autorka jest socjolożką, która interesuje się rozwojem osobistym. Jak można się domyślić - główną przyczyną i powodem napisania książki z takiej tematyki była śmierć i to w dodatku jednej z najważniejszych osób w życiu - mamy. Jest to publikacja, która z racji “obszerności” sprawia wrażenie drobnej, lecz ze względu na treść i ważne informacje jest bardzo zasobna. Porusza tematykę jakże ważną, ponieważ każdy z nas prędzej czy później się nią zetknie, śmierć jest bowiem nieunikniona. Nie ma na to wpływu wiek, zasobność portfela czy miejsce zamieszkania. Monika Vasquez w bardzo ciekawy sposób przedstawiła tematykę żałoby i straty bliskiej osoby podkreślając, że przeżywane wtedy emocje, nasz nastrój jest bardzo indywidualną kwestią i nie należy się tego wstydzić, ani ukrywać.
Przechodząc do konkretów i samej treści to autorka w krótkich rozdziałach opisuje różne etapy przechodzenia żałoby. Był to bardzo obrazowy, metaforyczny i niespotykany sposób przedstawienia fabuły, który na pewno może pomóc lepiej rozjaśnić powody swoich zachowań i emocji, które przeżywamy w tak trudnym okresie. Gdy umiera ktoś bliski, z naszego najbliższego otoczenia to odczuwamy wtedy różne, często przeciwstawne emocje. Często mamy również mętlik w głowie, nie potrafimy skupić się na najprostszych czynnościach, rozpamiętujemy przeszłość, przypominamy sobie wspólnie spędzone chwilę z osobą, która zmarła... Jak podkreśla Vasquez kluczem jest zaakceptowanie tego stanu.
Bohaterka książki na kartach swojej publikacji wyrusza w niezwykłą podróż po tytułowej Dolinie Żałobników. Odwiedza takich bohaterów jak Pan i Pani Śmierć, Smutek i Panią Stratę i wielu innych. Rozdziały są przeplatane - odwiedza raz pozytywne, alegoryczne postacie (np. Współczucie i Bliskość), by potem przejść do tych mniej przyjemnych (np. Cisza, Tęsknota, Pustka czy Niezgoda). Spotykane postacie pozwalają dostrzec różnorakie, wielowymiarowe aspekty i części składowe przeżywanej żałoby. Dzięki przedstawionej, niejako w ten sposób fabuły możemy odnaleźć sens i odpowiednio zdystansować się. Pomysł autorki, aby użyć wielu alegorii i metafor to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Warto podkreślić, że podróż po tytułowej “Dolinie Żałobników” jest właśnie metaforą “podróży” po stracie bliskiej osoby.
Przechodząc płynnie to podsumowania pozycji “W Dolinie Żałobników” to książkę chciałbym bardzo polecić wszystkim - bez względu na wiek, czy wyznawane wartości. Jest to publikacja uniwersalna, bowiem dotyczy każdego z nas i bardzo potrzebna na rynku wydawniczym. Mało kto podejmuje się pisać o tak trudnym i zawiłym temacie. Dziękuję autorce, że podjęła się opisu tak trudnej i zarazem delikatnej tematyki. Jestem pod ogromnym wrażeniem, bo przy pomocy takich użytych środków przekazu jak metafory czy alegorie autorka w bardzo szczegółowy sposób opisała emocje, które towarzyszą na różnych etapach żałoby. Całość dopełniła dedykacja dla mamy, którą autorka zawarła w książce. Co warte podkreślenia, dodane jest również na końcu ćwiczenie (część zdań do uzupełnienia), które jak sama autorka wspomina może stanowić rytuał wewnętrznego pożegnania z bliską osobą. Moim zdaniem możemy w ten sposób uzyskać swoiste katharsis, czyli oczyszczenie, uwolnienie od zablokowanych, tłumionych emocji. Na koniec jeszcze raz chciałbym polecić wszystkich tę pasjonującą, mądrą lekturę. Obiecuję, że będzie to pasjonującą podróż!

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

M. Vazquez "W Dolinie Żałobników”

Książka “W Dolinie Żałobników” czyli jak uporać się ze stratą bliskiej osoby, została wydana w wydawnictwie Novae Res, w 2023 roku. Autorka jest socjolożką, która interesuje się rozwojem osobistym. Jak można się domyślić - główną przyczyną i powodem napisania książki z takiej tematyki była śmierć i to w dodatku jednej z najważniejszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bereś “Pracodawca wszechdoświadczalny”

Publikacja Ady Bereś na temat employee experience pt. “Pracodawca wszechdoświadczalny” została wydana w poprzednim roku (2022) w wydawnictwie Novae Res. Jest to książka - poradnik biznesowy z którego dowiadujemy się jak zostać pracodawcą o którym marzy każdy pracownik. Taki tekst zamieszczono na okładce. Autorkę możemy natomiast scharakteryzować w kilku słowach: wieloletnia kierownik projektów komunikacyjnych czy zajmowanie się strategią planowania działać z tematyki, którą poruszyła w przedstawionej książce.
To niepozorna z racji rozmiarów publikacja, która otwiera oczy na tematy kojarzące się nam w większości wyłącznie z działem HR. Autorka podzieliła książkę na trzy główne rozdziały. Porusza w nich tematykę tego co było, tego co jest i to jak może być przyszłości - w firmie odnośnie atmosfery, motywacji i efektywności. Bereś wspomina o ważnych pięciu kluczach, które służą temu by odblokować i zaangażować bardziej swoich pracowników. Ważne są takie aspekty jak: znaczenie (meaning), autonomia (autonomy), rozwój (growth), wpływ (impact) oraz przynależność (connection). Słowa te tworzą łatwy do zapamiętania akronim (z angielskiego): magic. “Pracodawca wszechdoświadczalny” zawiera pod względem treści wiele odnośników do innych, obcojęzycznych źródeł z poruszanej tematyki. Autorka powołuje się na takie znane osobistości jak Covey, Erikson, Sinek czy Dweck. EX, czyli tytułowe wszechdoświadczenie do doznanie odpowiedzialne za odbieranie otaczających nas bodźców wszystkimi zmysłami. Mowa tu oczywiście o słuchu, smaku, węchu, dotyku i… intuicji. Ciekawy fragment dotyczył czterech bazowych stylów zachowania. Wybranym cechom charakteru odpowiadał kolor. Na wzmiankę zasługuje również fragment na temat zmian w HR (podczas rekrutacji), który niedawno nastąpił.
Bereś przestrzega również przed laurkowymi ofertami pracy, w którym otrzymujemy rzekomo wyjątkowe profity ponieważ nieuczciwi pracodawcy robią to tylko dlatego, żeby przyciągnąć uwagę i zainteresowanie kandydatów. Niestety nie mają oni możliwości by dotrzymywać tych “obietnic”. Jest to forma korporacyjnej ułudy. Przytacza również stwierdzenia i elementy praktyk innych, z którymi dobry pracownik powinien się identyfikować.
Jeśli jesteście ciekawi czym jest “taktojużtujestyzm” i czym się charakteryzuje… Czy opracowane przez Google statystyki i analiza ich pozwoliła zdefiniować doskonałą mieszankę typów osobowości, które w konsekwencji mogłyby tworzyć dobre zespoły? Czym jest Design Thinking? Jeśli te pytania Was zaciekawiły to pozycja Ady Bereś będzie dla Was odpowiednia. Mi osobiście przeszkadzało to, że autorka kreuje się na wszystko wiedzącą, takie odniosłem wrażenie podczas czytania. Piszę o głównych kwestiach, przytacza słowa innych - trochę jak kujonka ze szkoły! Język, sposób przekazywania informacji i forma są ważne i osoba, która się tym zajmuje na co dzień powinna o tym doskonale wiedzieć. Choć przedstawione treści (od tej drugiej strony, od strony HR) były ciekawe, to sposób jej przekazania mógłby być ciekawszy. Autorka przytacza również, że publiczne docenianie inspiruje innych do podejmowania bardziej odważnych działań i lepszej jakości pracy. Po czym stwierdza, że osobiście nie jest o tym przekonana i tyle - rozbawiło mnie to bardzo. W takiej publikacji osobiste przekonania, bez popartych dowodami są na miejscu? W końcowym fragmencie książki autora przytoczyła kilka “gier” czy technik, które mogą się przydać pracownikom i pracodawcom, ale opis “zacznij, przestać, kontynuuj” moim zdaniem nie był wytłumaczony i opis bardzo, bardzo lakoniczny. Podsumowując, jeśli interesujecie się tematyką rozwoju osobistego i spojrzeniem na tematykę pracy, zależności od tej drugiej strony to publikacja “Pracodawca wszechdoświadczalny” może być strzałem w dziesiątkę.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję

Bereś “Pracodawca wszechdoświadczalny”

Publikacja Ady Bereś na temat employee experience pt. “Pracodawca wszechdoświadczalny” została wydana w poprzednim roku (2022) w wydawnictwie Novae Res. Jest to książka - poradnik biznesowy z którego dowiadujemy się jak zostać pracodawcą o którym marzy każdy pracownik. Taki tekst zamieszczono na okładce. Autorkę możemy natomiast...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

M. Caparros “Nameryka”

“Bogactwo to możliwość nie zwracania uwagi; bieda, powiedzmy, to coś przeciwnego”.
Książka Martina Caparros pt. “Nameryka” została wydana w Wydawnictwie Literackim w 2023 roku. Tego pisarza niektórzy z Czytelników mogą kojarzyć i znać z publikacji “Głód”, w której poruszał temat ogromnego problemu, jakim jest tytułowy termin. Nowe, poprawione wydanie tej książki ukazało się praktycznie równolegle z “Nameryką”. Warto wiedzieć, że autor jest argentyńskim dziennikarzem i pisarzem. Urodził się na argentyńskiej ziemi, w Buenos Aires. Jako, że dużo podróżował po świecie - mieszkał w Paryżu, Madrycie, czy Nowym Jorku.
Tym razem Caparros skupił się na regionie, który zna i z którym się identyfikuje. Na tematykę najnowszej książki wybrał Amerykę Łacińską. Jest to lektura, która zawiera prawie 750 stron. Możemy więc uznać ją za Biblię Ameryki Łacińskiej XXI wieku i taki właśnie napis widnieje na tylnej stronie okładki książki. Przekrój poruszanych tematów w “Nameryce” jest ogromny, bowiem Ameryka jest regionem wielu kontrastów. Na kartach książki odwiedzimy z autorem zarówno wielkie, kilkumilionowe metropolię jak i ubogie, nikomu nie znane wioski, gdzie dostęp do udogodnień czy nawet produktów pierwszej potrzeby jest bardzo utrudniony czy wręcz niemożliwy. Caparros na potrzeby książki odwiedza takie miasta jak Meksyk, Caracas, Bogotę, Hawanę, “swoje” Buenos Aires czy La Paz. Podczas konstrukcji książki przyjął zasadę przedstawiania zebranych tematów przy pomocy przeplatanki. Najpierw opisuje bardziej globalne sprawy, które dotyczą całego kontynentu, by później (już w kolejnym rozdziale) zajrzeć bardziej lokalnie, do konkretnego miasta, odwiedzić ludzi, którzy zamieszkują te tereny i poruszyć sprawy, które ich dotyczą i tak po kolei, na przemian. Ciekawy był to sposób i na pewno dał powiew świeżości omawianej lekturze.
Podsumowując książkę “Nameryka” Caparrosa to muszę przyznać, że czytałem lekturę z wielkim zainteresowaniem i dowiedziałem się dzięki niej mnóstwa ciekawych, ale też i przygnębiających informacji na temat Ameryki Łacińskiej. Wiele statystyk, które przytoczył autor stawiają ten region w ciężkim położeniu, zarówno pod względem ekonomicznym (poziom życia) jak i socjalnym. Autor zachował umiar, jeśli chodzi o przedstawianie informacji różnych dziedzin - jest i miejsce zarówno na historię, politykę, ekonomię, różnego rodzaju ciekawostek, ale co ważne dużo jest o ludziach, o ich nadziejach, troskach i ich egzystencji. Zgadzam się z pełnym przekonaniem, że jest to reportaż monumentalny i biblia Ameryki Łacińskiej XXI wieku. Mam ogromny szacunek dla autora do pracy i wytrwałości, która na pewno była potrzebna podczas zbierania takiej ilości materiałów do książki. Jest to publikacja, która otwiera oczy Czytelnikowi na sprawy, o których dotąd nie miał pojęcia, ponieważ nie znał takich szczegółów, do których dotarł Caparros przy okazji podróży przez Amerykę.
Z drugiej strony miałem też wrażenie, że niektóre fragmenty nie pasowały do siebie, nie były spójne, zostały dodane w sposób chaotyczny a nawet były zbędne. Usunięcie ich nie stanowiłoby ujmy dla tej publikacji. Na tej podstawie można uznać, że “Nameryka” nie jest równą książką w całej, swej rozciągłości. Miałem ciekawą refleksję, że to w sumie pasuje do tematyki opisywanych terenów, chodzi przecież o Amerykę Łacińską, czyli regionie, gdzie różnego rodzaju nierówności są najbardziej widoczne.
Reasumując to jestem zdania, że twórczość Martina Caparrosa jest warta każdej spędzonej minuty. Jego teksty pozwalają dostrzec tematy trudne, zapomniane, o których spora część społeczeństwa woli nie wiedzieć. Jeśli chcecie dowiedzieć się mnóstwo informacji o Nameryce to propozycja tego autora powinna przypaść Wam do gustu. “Nierówność namerykańską można było też określić: wielu bardzo chudych na jednym końcu, niewielu bardzo grubych na drugim, a pomiędzy nimi bardzo cienka warstwa”.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

M. Caparros “Nameryka”

“Bogactwo to możliwość nie zwracania uwagi; bieda, powiedzmy, to coś przeciwnego”.
Książka Martina Caparros pt. “Nameryka” została wydana w Wydawnictwie Literackim w 2023 roku. Tego pisarza niektórzy z Czytelników mogą kojarzyć i znać z publikacji “Głód”, w której poruszał temat ogromnego problemu, jakim jest tytułowy termin. Nowe, poprawione wydanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

M. J. Korzonek “GlobRower poradnik podróżnika rowerowego”

Książka “GlobRower” to poradnik dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy rower uwielbiają i pragną zorganizować własną, może pierwszą eskapadę na dwóch kółkach. Propozycja Marcina Korzonka jest do tego celu idealna. Niech najlepszym podsumowaniem tego i zachętą będą opinie znanych osobistości, które opowiedziały kilka słów o powyższej publikacji (blurby). Są to m.in.: Jacek Hugo - Bader, Czesław Lang, Monika Witkowska, czy Szymon Nitka. Myślę, że Czytelnicy podróżnicy oraz Ci, którzy interesują się turystyką znają powyższe nazwiska. Na wstępie chciałbym jeszcze wspomnieć o jakości wydania książki. “GlobRower poradnik podróżnika rowerowego” wydany jest na solidnym, grubym papierze, zawiera również mnóstwo bardzo przydatnych zdjęć. Tam gdzie była taka potrzeba autor dla ułatwienia umieścił mapy np. ilustrujące przebieg szlaków rowerowych. Całość dopełniła osobista dedykacja, za którą chciałbym jeszcze raz serdecznie podziękować. Mimo, że nie znam autora osobiście to poprzez słowa na kartach książki i doświadczenie, które bije z każdej, poszczególnej strony publikacji wywnioskowałem, że jest to bardzo pozytywna osoba - o szerokich, podróżniczych horyzontach, która dla wielu może być niezwykłą inspiracją. Osobiście bardzo podziwiam takie osoby i cieszę się, że natrafiłem na tę książkę!
Przechodząc do omówienia książki to autor podzielił publikację na kilka głównych rozdziałów. Po krótkim wstępie, gdzie zawarł informacje na temat, dla kogo skierowana jest książka - dalej omówił jak planować wyprawy, wspomniał o kierunkach rowerowych destynacji oraz wyszczególnił jak wygląda transport naszego środka lokomocji różnymi opcjami (pociąg, samolot etc.). Kolejno autor opisał rodzaje rowerów w zależności od preferencji i przeznaczenia. W tym rozdziale Korzonek w sposób konkretny i rzeczowy opisał wyposażenie roweru oraz ważne podzespoły, z których składa się ten pojazd. Nie zapomniał również o bagażu, który możemy przecież przewozić na dłuższych wyprawach przy pomocy odpowiednich sakw. Tutaj również otrzymaliśmy bardzo przydatne i sprawdzone informacje od doświadczonego rowerowego podróżnika. Podczas długich wypraw ważnym aspektem jest kwestia noclegu. Jeśli nocujemy w namiocie i przyrządzamy dania we własnym zakresie kluczowe jest spakowanie odpowiedniego ekwipunku. Jak trafnie radzi autor - ważne jest to, aby zabierać tylko przemyślane i najpotrzebniejsze rzeczy ponieważ miejsce w sakwach jest ograniczone i chyba nikomu nie uśmiecha się dźwigać dodatkowych kilogramów na długiej wyprawie… Oprócz tego typu tematów autor porusza nie mniej ważne aspekty, o których często ludzie zapominają - takie jak ubezpieczenie w podróży, czy zabranie przydatnej elektroniki, np. aby zapewnić odpowiednią łączność z rodziną czy bliskimi. Niejako przy okazji autor dodaje w tym miejscu wzmiankę na temat sprzętu, który możemy zabrać ze sobą na takie rowerowe wyprawy. Oczywiście mowa o nawigacji, sprzęcie do nagrywania czy wykonywania profesjonalnych zdjęć. Na sam koniec Korzonek wspomina o sprawach, które dotykają nas bezpośrednio już w czasie trwania przygody. Bardzo ciekawy i potrzebny fragment, który moim zdaniem był strzałem w przysłowiową dziesiątkę dotyczył listy rzeczy do zabrania. Autor dla przejrzystości zebrał wszystko w jednym miejscu, wielkie brawa!
Przechodząc do podsumowania to moim zdaniem książka jest świetnym poradnikiem dla każdego, kto lubi różnego rodzaju wycieczki rowerowe. Bez względu na liczbę przejechanych kilometrów i czy to wyprawa jednodniowa czy dłuższy trip. Jestem przekonany, że każdy kto sięgnie po książkę “GlobRower” znajdzie w niej bardzo ciekawe i przydatne informacje oraz garść inspiracji, które pozwolą otworzyć zamknięte furtki naszej uśpionej wyobraźni oraz zmysłu planowania. Marcin Korzonek w bardzo przystępny sposób opisał każdy z tematów. Co ważne dodał dużo zestawień, porównań i tabel, dzięki którym uporządkował zagadnienie - przedstawił też wady i zalety danego rozwiązania. Książkę czytało mi się świetnie - tak właśnie powinny być pisane publikacje z tej dziedziny! Trzeba zachować umiar i balans pomiędzy użytym słownictwem, sposobem przedstawienia własnych myśli i formą graficzną. To niewątpliwie udało się autorowi! To była niesamowita, inspirująca podróż, za którą chciałbym podziękować. Myślę, że książka warta jest wydania na nią każdej złotówki. Będę do niej wracał na pewno i nie jeden raz. Bardzo polecam!

M. J. Korzonek “GlobRower poradnik podróżnika rowerowego”

Książka “GlobRower” to poradnik dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy rower uwielbiają i pragną zorganizować własną, może pierwszą eskapadę na dwóch kółkach. Propozycja Marcina Korzonka jest do tego celu idealna. Niech najlepszym podsumowaniem tego i zachętą będą opinie znanych osobistości, które opowiedziały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

M. Paul “Jak myśleć nie używając mózgu. Myśl ciałem, przestrzenią i innymi ludźmi” wyd. Feeria

Książka pt. “Jak myśleć nie używając mózgu” to pozycja z zakresu rozwoju osobistego, na temat szeroko pojętego myślenia. Ma trochę mylący tytuł, bowiem po przeczytaniu mogę stwierdzić, iż nie chodzi o to by myśleć nie używając mózgu (jak w tytule) ale o fakt, iż należy wspomagać myślenie na różne sposoby, które stanowią treść tejże publikacji. Może to kwestia niepoprawnie przetłumaczonego tytułu?
Autorka wspomina i opisuje bardzo szczegółowo, na podstawie przedstawionych różnorakich badań myślenie. W poszczególnych rozdziałach wymienia takie rodzaje myślenia jak myślenie zmysłami, ruchem, gestami, przestrzenią, ekspertami, współpracownikami i grupami. Jak można zauważyć przekrój omawianych kwestii jest dość spory i bardzo się cieszę z tego powodu. Annie Paul jest zdania, że obecnie funkcjonuje “skrzywienie neurocentryczne”, które powoduje, że ludzie nie zauważają potencjału i możliwości rozszerzania umysłu poza jego obręb. Co jest oczywiście błędem. W dobie wszechogarniającego postępu i nadmiaru informacji do ciągłego przetwarzania powinniśmy jak najwięcej odciążać nasz mózg, podczas pracy, nauki czy analizy danych. Pomocne jest przy tym właśnie skupienie się na takich głównych aspektach jak ciało, nasze otoczenie i inni ludzie. Na takie główne rozdziały podzieliła swoją książkę autorka, co wydaje się bardzo logicznym posunięciem. Na stronie 40 znajdziemy “ściągę” odnośnie treści poszczególnych rozdziałów.
Z treści książki dowiedziałem się wielu intrygujących informacji. Mianowicie to, że nasz mózg całkiem sprawnie radzi sobie z orientowaniem w przestrzeni, poruszaniem się, odbieraniem bodźców czy podczas nawiązywania relacji z innymi ludźmi. Problemem są jednak dla niego takie działania jak: odtwarzanie z pamięci złożonych ciągów informacji czy zrozumienie abstrakcyjnych pojęć. Chyba wielu z nas może to potwierdzić, chociażby uczestnicząc w zajęciach z fizyki, gdzie spora część pojęć była właśnie ciężka do przyswojenia ze względu na swoją abstrakcyjność. Ciężko, przynajmniej mi było przełożyć język teoretyczny na doświadczenia fizyczne, które były realne.
Annie Paul uwypukla również wady obecnego szkolnictwa. To, że w ogólnie nie rozwija się myślenia poza mózgiem. Podaje tego liczne i dobitne przykłady. Ponadto rozprawia się z nieprawdziwymi metaforami, które są bardzo rozpowszechnione i powielane. Np. takie jak “mózg to komputer”, czy “mózg to mięsień”. Były to kluczowe wnioski, które mają swoje niebagatelne konsekwencji i warto się z nim zaznajomić. W sporej części książki autorka powołuje się na liczne badania i doświadczenia, wykonywane przez innych uczonych, które mają być potwierdzeniem tego, o czym piszę. Moim zdaniem trochę było tego zbyt wiele w książce. To chyba tylko jedyny mały minusik tej publikacji.
Przechodząc do podsumowania to książka “Jak myśleć nie używając mózgu” zawiera mnóstwo bardzo przydatnych, ciekawych informacji, które nie są niestety rozpowszechnione - nad czym ubolewam. Mam nadzieję, że uda mi się podaną recenzją zachęcić niektórych do sięgnięcia po ten tytuł, bo jest naprawdę warty przeczytania. Poświęcenia swojego czasu na zagłębienie się w temat a co najważniejsze wdrożenie podanych rad w codzienne życie, które spowodują, że poszerzymy swoje horyzonty, zwiększymy kreatywność i wydajność oraz oszczędzimy czas. Nie znam człowieka, który w dzisiejszym, zabieganym świecie “skarżyłby się” na nadmiar wolnego czasu… Publikację czytałem z wielkim zainteresowaniem, bowiem fascynuje mnie ta tematyka. To nie było zwykłe czytanie rozwijającej książki, to była podróż po meandrach fascynujących treści i sposobów na bardziej efektywne myślenie. Co prawda obecnie podobnych pozycji na rynku wydawniczym jest sporo, jednak nie wszystkie czyta się tak płynnie jak “Jak myśleć nie używając mózgu”. Mam wielką nadzieję, że podana publikacja sprawi, że Czytelnicy będa bardziej świadomi procesów, które kształtują nasze myślenie.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

M. Paul “Jak myśleć nie używając mózgu. Myśl ciałem, przestrzenią i innymi ludźmi” wyd. Feeria

Książka pt. “Jak myśleć nie używając mózgu” to pozycja z zakresu rozwoju osobistego, na temat szeroko pojętego myślenia. Ma trochę mylący tytuł, bowiem po przeczytaniu mogę stwierdzić, iż nie chodzi o to by myśleć nie używając mózgu (jak w tytule) ale o fakt, iż należy wspomagać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

A. Lembke “Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości”

Anna Lembke, autorka - jest z zawodu psychiatrą, która w swojej najnowszej książce pt. “Niewolnicy dopaminy” wydanej w wydawnictwie Zysk i S-ka, przedstawia czytelnikom współczesną zmorę. Mianowicie uzależnienie od tej tytułowej substancji, dopaminy. Niestety obecnie żyjemy w takich czasach, że mamy praktycznie nieograniczony dostęp do wielu substancji uzależniających. Mogą to być np. zakupy, uzależnienie od gier, seksu, social mediów czy narkotyków… Jak łatwo zauważyć możemy zostać owładnięci przez wiele pokus, które czyhają na mniej odpornych osobników i to na każdym kroku. Anna Lembke wyjaśnia m.in. jak znaleźć równowagę w tym dążeniu do przyjemności, opowiada o ludzkim mechanizmie nagrody oraz przedstawia historię swoich pacjentów.
Autorka na początku wspomina o niezwykłym odkryciu z dziedziny, którą się zajmuję. Mam na myśli udowodniony naukowo fakt, iż mózg przetwarza ból i przyjemność w tym samym miejscu. Można powiedzieć, że te antagonistyczne odczucia działają jak szalki przy wadze i tak zobrazowała je na wielu przykładach Lembke. Przy pomocy neurobiologii próbuje wytłumaczyć Czytelnikom wiele ciekawych zjawisk. Jak np. to, że dopamina może odgrywać niezwykle ważną rolę przy motywacji do otrzymania nagrody i co może wydawać się dziwne - pragnienie zdobycia czegoś jest silniejsze niż samo posiadanie. Jest jednak zdania, że oprócz nauki najlepiej posłużyć się przykładami z życia swoich pacjentów. Podziela tym samym pogląd filozofa Dunningtona, że: "Osoby z silnymi uzależnieniami należą do współczesnych proroków, których ignorujemy na własną szkodę, a przecież pokazują nam, kim naprawdę jesteśmy". Ludzie dotknięci nałogami mogą dobitnie wskazać drogę i sposób przezwyciężenia tego, z czym prowadzą swoją wewnętrzną walkę. Co ciekawe, nawet autorka przyznaje, że była swojego czasu uzależniona od czytania na potęgę powieści erotycznych. Doprowadziło to nawet do tego, że zaniedbywała swoje codziennie obowiązki! Choć jak sama twierdzi, inne uzależnienia są bardziej wyniszczające jej kompulsywne czytanie miało wszystkie znamiona nałogu. Najważniejsze to być szczerym ze sobą i umieć przyznać się do błędu czy zaniedbania (radykalna uczciwość). Nie należy również uciekać przed odpowiedzialnością za swoje czyny i liczyć się z konsekwencjami. Myślę, że takie podejście daje poczucie słuszności i sprawiedliwości zarazem. Jest to uczciwe podejście do życia i otaczającego świata.
Podsumowując - książka bardzo dobrze napisana. Czytałem ją z wielkim zainteresowaniem, bo tematyka poruszana i przykłady z życia osób uzależnionych niosą ze sobą niezwykle mądre przesłanie, siłę i determinację. Brakowało mi czasami tylko dalszej części, jak zakończyła się walka pacjenta z nałogiem oraz tego, by o tytułowej dopaminie było więcej informacji. Z tego względu książkę “Niewolnicy dopaminy” można potraktować jako wstęp do dalszego zgłębiania tematu.
Cieszę się tym samym, że coraz więcej wydawanych jest książek na trudne, ale potrzebne i jakże aktualne problemy naszego codziennego życia. Żadnego lania wody czy zbędnych, nudnych i przydatnych informacji. Temat omawiany jest w sposób konkretny i rzeczowy. Autorka przytacza interesujące badania i co najważniejsze - nie zajmują one większości treści publikacji. Pokazuje również jak skomplikowanymi tworami jesteśmy. Doświadczamy wielu emocji czy uczuć, których nie do końca rozumiemy. “Świat jest bogaty sensorycznie i ubogi przyczynowo”. Jest to książka popularnonaukowa z solidną dawką ciekawej wiedzy, po którą z miłą chęcią sięgnąłem i się zaczytywałem i do której serdecznie zachęcam.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję

A. Lembke “Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości”

Anna Lembke, autorka - jest z zawodu psychiatrą, która w swojej najnowszej książce pt. “Niewolnicy dopaminy” wydanej w wydawnictwie Zysk i S-ka, przedstawia czytelnikom współczesną zmorę. Mianowicie uzależnienie od tej tytułowej substancji, dopaminy. Niestety obecnie żyjemy w takich czasach, że mamy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Diabeł, którego znasz. Psychiatria sądowa bez tajemnic Gwen Adshead, Eileen Horne
Ocena 7,6
Diabeł, któreg... Gwen Adshead, Eilee...

Na półkach: , , , ,

G. Adshead, E. Horne “Diabeł którego znasz”

Książka pt. “Diabeł którego znasz” została wydana w wydawnictwie Znak Litera nova, na początku roku 2023. Jest to publikacja z zakresu true crime, który uwielbiam. Na wstępie warto wiedzieć, że autorka jest terapeutką i psychiatrą sądowym. Zajmuje się pacjentami, którzy popełnili brutalne zbrodnie. Z racji swojego zawodu, ale również ze względu na osobiste przekonania, traktuje ich jednak jak zwykłych pacjentów. Próbuje ich zrozumieć a następnie pomóc im w uporaniu się z natrętnymi myślami czy ogólnie, co począć dalej. Perspektywa długoletniego więzienia jak się domyślam jest bardzo przytłaczająca i rewiduje przyszłe plany. Jak twierdzi doktor Adshead pacjenci są jak ludzie, którzy ocaleli z katastrofy i ona jest ich ratownikiem, który próbuje im pomóc i ulżyć. Jest to na pewno dla nich punkt zwrotny i od momentu zbrodni, nic później już nie będzie takie samo.
Autorka do tej książki wybrała najciekawsze przypadki ze swojej kariery naukowej. Warto dodać, że pracowała m.in. w okrytym złą sławą ośrodku - Broadmoor. Jest to niezwykle fascynująca lektura. Publikacja rozprawia się z wieloma, powielanymi ślepo mitami na temat przestępców, tłumaczy ich zachowanie w sposób profesjonalny, bazując na badaniach z zakresu psychologii i nie tylko. Gwen Adshead opowiada w szczegółach jak wygląda ich terapia, tym samym nadaje niejako przestępcom ludzką twarz.
Książka podzielona jest na kilka rozdziałów. Każdy z nich dotyczy innego pacjenta. Autorka najpierw przytacza ogólne informacje na ich temat, w jakim byli stanie psychicznym podczas pierwszego spotkania oraz m.in jakie postępy były widoczne na przestrzeni całej terapii. Taki możliwy wgląd Czytelnika w szczegóły pracy terapeuty był niezwykle interesującą podróżą. Dowiedziałem się mnóstwo informacji na temat pracy z takimi ludźmi. Myślę również, że taka praca na pewno wymaga skupienia i odpowiednich kompetencji, jest wyczerpująca psychicznie, ale z drugiej strony może dawać satysfakcję. Oczywiście jeśli widać pozytywne efekty terapii.
Czytając różnego rodzaju artykuły na temat autentycznych i brutalnych sprawców zabójstw (np. w sieci) mnóstwo jest tam strasznych komentarzy, pełnych mowy nienawiści. Co jest również warte zauważenia i potępienia - ludzie Ci często nie znają szczegółów sprawy i co rzecz jasna, akt policyjnych. Nie przeszkadza im to jednak w niczym, aby wydawać osądy. Zauważyłem, że tam życzenie śmierci i to najlepiej w męczarniach jest na porządku dziennym Zgadzam się z mądrym zdaniem, które autorka również zawarła w tej publikacji i pasuje do tej sytuacji idealnie, są to słowa Junga, że “Myślenie jest trudne, dlatego większość ludzi osądza”. Wracając do kontynuowania poprzedniej myśli to daleki jestem od takiego postrzegania ludzi, nawet tych, którzy popełnili niewyobrażalne zbrodnie. Warto pamiętać, że nigdy nie wiemy dokładnie z jakim problemem, bagażem emocjonalnym czy chorobą musiał radzić sobie sprawca. Z drugiej strony nie chciałbym tłumaczyć morderców. Podczas czytania zrozumiałem, że autorka ma podobne, bardzo racjonalne podejście do tych kwestii i je propaguje w tej publikacji, bo diabeł, którego znamy jest zawsze mniej straszny i groźny.
Przechodząc do podsumowania to moim zdaniem książka jest bardzo dobrze napisana. Czytałem ją z zapartym tchem. Jest to publikacja niezwykle edukacyjna i interesująca. Jako przykład mogę zdradzić, że nie wiedziałem, że w świecie nauki istnieje takie pojęcie jak schadenfreude, czyli dosłownie zadowolenie z czyjegoś nieszczęścia. Adshead opowiada nie tylko o sprawcach, ale wspomina niejako przy okazji o dobrych praktykach podczas przeprowadzania sesji terapeutycznych. Dowiedziałem się, że pacjentami należy utrzymać taką relację, aby czuli się bezpiecznie, wtedy są bardziej skłonny się otworzyć i zaufać. Myślę, że jest to warta uwagi publikacja o psychiatrii sądowej bez tajemnic. Jeśli sięgnięcie po tę pozycję, to się nie zawiedziecie. Polecam bardzo!

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

G. Adshead, E. Horne “Diabeł którego znasz”

Książka pt. “Diabeł którego znasz” została wydana w wydawnictwie Znak Litera nova, na początku roku 2023. Jest to publikacja z zakresu true crime, który uwielbiam. Na wstępie warto wiedzieć, że autorka jest terapeutką i psychiatrą sądowym. Zajmuje się pacjentami, którzy popełnili brutalne zbrodnie. Z racji swojego zawodu, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

K.. Chudyńska-Szuchnik “Świdermajerowie”
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
Premiera: 17.04.2023

Autorka książki “Świdermajerowie” - Katarzyna Chudyńska-Szuchnik jest dziennikarką, absolwentką Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na UW. Jej teksty możemy przeczytać na łamach takich gazet jak “Wysokie Obcasy”, “Wprost” czy “City Magazine”. W 2019 roku napisała książkę “Zręczni. Historie z warszawskich pracowni i warsztatów”. Publikacja “Świdermajerowie” ma premierę 17 kwietnia 2023 roku. Warto nadmienić, że zdjęcia umieszczone w książce wykonał Filip Springer, ceniony (foto)reporter, który ma na swoim koncie wiele świetnych tekstów i książek. Polecam również przy okazji zapoznać się z Jego twórczością.
“Świdermajerowie” to książka, która opisuje ówczesną architekturę uzdrowiskową, oraz to, co po niej obecnie zostało. Zlokalizowana była pod Warszawą, w okolicach Otwocka. Nazwa po części wywodzi się od rzeki Świder, która przepływa przez okoliczne tereny, jest też prawym dopływem Wisły. Warto zaznaczyć, że nazwę “świdermajerowie” wymyślił sam Konstanty Ildefons Gałczyński. Termin ten odnosi się do charakterystycznej drewnianej architektury, wykonanej w stylu szwajcarskim. Świdermajerowie były swoistymi letniskami, dla całych rzeszy warszawiaków, którzy chcieli odpocząć od zgiełku miasta, w otoczeniu przyrody - rzeki, lasu i śpiewu ptaków. Ich znakiem rozpoznawczym były bogate drewniane, ażurowe zdobienia, spiczaste dachy oraz ganki i werandy.
Autorka podkreśla, że jest kilka rodzajów takich domów. Są to: domy torty, domy ogniska, domy duchy, domy skarbonki, domy wskrzeszone, domy uśpione czy też domy bezpańskie. Przekrój jest dość spory, ponieważ historia i czas odcisnęły różne piętna na poszczególne budynki. Jak możemy się domyślać, nazwy określają i pozwalają lepiej zrozumieć ich dzieje. Katarzyna Chudyńska-Szuchnik na kartach książki odbywa niebywałą i sentymentalną podróż do czasów, które już nie powrócą. Domy, które były swojego czasu wizytówką tych terenów - obecnie albo ich już nie ma (zostały np. tylko resztki fundamentów), albo są niszczejącymi ruderami. Tylko niestety nieliczne z nich zostały wyremontowane i dzięki temu przetrwały burzliwy czas. Chcąc dopełnić obrazu całości autorka opisuje również ludzi, bez których nie byłoby w ogóle tematu, o którym postanowiła napisać. Chodzi oczywiście o architektach i budowniczych tych willi i domków. Byli to: Jakób Dietrich, Jan Świech, Stanisław Russek i Izaak Wolfling. Poznajemy ich niesamowite historie, powiązania i późniejsze losy. To była również bardzo ciekawa część książki. Tym sposobem dostaliśmy reportaż, który jest całością i połączeniem: niebywałych historii, architektury i tematu, który jest przedstawiony w sposób kompletny.
Podsumowując książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie znałem wcześniej tematu i historii związanych ze świdermajerami, którymi zajęła się autorka. Reportaż jest bardzo dobrze napisany, czytałem z wielkim zainteresowaniem, przy okazji poznając niebywałe dzieje, nie tylko konkretnych domów, ale i ludzi. Z książki dowiedziałem się również mnóstwa ciekawych kwestii, szczegółów na temat architektury.
Takie publikacje sprawiają, że powinniśmy chwilę przystanąć i pomyśleć nad tym, gdzie jako społeczeństwo zmierzamy i co powinno być najważniejsze a często o tym zapominamy. Mowa tu oczywiście o tożsamości - “... , którą najłatwiej jest zatracić, wygodniej przekształcić. Najtrudniej utrzymać.” Mam wielki szacunek do autorki, że postanowiła tak dogłębnie zbadać temat, w dodatku przedstawić go w przystępnej i ciekawej formie dla Czytelnika. Moim zdaniem tak powinny być pisane świetne reportaże - powinny przedstawiać nie do końca znany temat, przedstawiać historie, które warto są tego, aby się nad nimi pochylić. Wtedy powstaje mieszanka wybuchowa, od której nie można się oderwać i tak było w przypadku książki Katarzyny Chudyńska-Szuchnik pt. “Świdermajerowie”. Polecam bardzo serdecznie, to była niebywała podróż!

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

K.. Chudyńska-Szuchnik “Świdermajerowie”
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
Premiera: 17.04.2023

Autorka książki “Świdermajerowie” - Katarzyna Chudyńska-Szuchnik jest dziennikarką, absolwentką Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na UW. Jej teksty możemy przeczytać na łamach takich gazet jak “Wysokie Obcasy”, “Wprost” czy “City Magazine”. W 2019 roku napisała książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

P. Dettmer “Odporność”

Książka Philippa Dettmera pt. “Odporność” została wydana w wydawnictwie Zysk i S-ka i opowiada w sposób niezwykle obrazowy i fascynujący historie podróży do naszego wnętrza. To właśnie tam działają mechanizmy związane z tytułową odpornością, o których wielu z nas zapomina w codziennej gonitwie.
Od razu jak zauważyłem tę publikację bardzo się nią zainteresowałem i postanowiłem jak najszybciej przeczytać. W dużej mierze jest to zasługa przyciągającej wzrok okładce, która zaprojektowana jest z pomysłem, w dodatku, w jaskrawych barwach. W środku również znajdziemy super, przeciekawe grafiki, które umilają i pozwalają lepiej zrozumieć informacje, które autor przytacza. Jak sam wspomina temat ludzkiej odporności, walki z wirusami i ogólnie immunologia jest strasznie skomplikowaną dziedziną nauki. W dużej liczbie przypadków nazewnictwo jest pokrętne, nieintuicyjne. Powoduje to, że nomenklatura może odstraszać wielu.
Jednak Dettmer w swojej książce przedstawia temat odporności w tak ciekawy sposób, że nie da się przejść koło tej publikacji obojętnie. Autor tylko w uzasadnionych przypadkach i tylko, gdy jest to faktycznie potrzebne i konieczne posługuje się trudnym nazewnictwem. Aby jeszcze lepiej Czytelnik mógł zrozumieć przedstawione mechanizmy często wykorzystuje różnego rodzaju analogie z życia, stosuje trafne porównania. Jak wiemy wszystko w przyrodzie dąży do zachowania równowagi. Z ludzkim organizmem również tak jest - dąży do homeostazy, czyli równowagi między wszystkimi elementami ciała. Jak zapewne się domyślacie, utrzymanie takiego stanu jest trudne do zrealizowania. Na każdym kroku czyhają na Nas wszędobylskie bakterie i wirusy, które pragną wniknąć do organizmu. W tym miejscu właśnie kluczową rolę odgrywają nasze mechanizmy obronne. To jak zbudowana jest skóra itd. Jednak różnego rodzaju drobnoustroje to ciężki przeciwnik dla naszego ciała. Potrafią one być niezwykle sprytne i skuteczne w działaniu, mimo, że nie są wybitnie skomplikowanymi bytami. Jak już pokonają wszelkie bariery i wnikną do organizmu właśnie wtedy wkracza tytułowa odporność, która próbuje jak najszybciej pokonać nieproszonych intruzów. Czyż nie jest to wspaniałe?
Podsumowując książkę “Odporność” to w tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że z tej publikacji dowiedziałem się naprawdę ogromu informacji. Jest to pozycja, która naprawdę może w znaczący sposób rozszerzyć nasze horyzonty na temat układu odpornościowego i jak sobie radzi nasz organizm z chorobą. Mimo, że dotyczy tematu trudnego, to autor przedstawił informacje w możliwie jak najbardziej przystępnej formie dla Czytelnika. Na pewno nie można mu odmówić błyskotliwości i wiedzy na poruszane tematy. Robi to z tak potrzebnym umiarem, że zasługuje to na uwagę i wzbudziło mój podziw. Nie wszyscy to potrafią. Jest to książka popularnonaukowa, a miejscami czytało się ją jak naprawdę wciągający kryminał z wartką akcją (np. tam, gdzie zostały opisane etapy infekcji, po nadepnięciu gwoździa). Czy nazwa rozdziału np. “Morderczy uniwersytet grasicy” nie jest strzałem w przysłowiową dziesiątkę? Moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla każdego, bo przecież każdy z nas jest człowiekiem i myślę, że powinniśmy wiedzieć jak funkcjonujemy. Jest to fundamentalna wiedza, lecz często pomijana. Dziękuję autorowi za napisanie książki, że pochylił się nad tak ciekawym tematem i opisał go w tak przystępnej formie. Myślę, że często ludzie nie są świadomi jak funkcjonuje Nasze ciało a jest to przecież ewolucyjny majstersztyk!
Jeśli ostatecznie Was nie przekonałem to może jesteście ciekawi, co oznacza pojęcie “humor” w odniesieniu do naszego ciała? Zastanawialiście się kiedyś nad abstrakcyjnością definicji zdrowia? Jaka część naszego ciała jest najbardziej podatna na infekcje? Czym jest emergencja? O tym i wielu innych aspektach wspomina Philipp Dettmer w książce “Odporność” do której serdecznie Was zachęcam. Warto bo to będzie na bank fascynująca i pouczająca podróż!

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

P. Dettmer “Odporność”

Książka Philippa Dettmera pt. “Odporność” została wydana w wydawnictwie Zysk i S-ka i opowiada w sposób niezwykle obrazowy i fascynujący historie podróży do naszego wnętrza. To właśnie tam działają mechanizmy związane z tytułową odpornością, o których wielu z nas zapomina w codziennej gonitwie.
Od razu jak zauważyłem tę publikację bardzo się nią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Keksu “Wyjść z ukrycia”

“Wyjść z ukrycia” to książka Keksa, która została wydana w wydawnictwie AlterNatywne. Jest to swoisty zbiór przemyśleń autora i moim zdaniem próba uporania się z przeszłością. Jak sam podkreśla, już od dzieciństwa borykał się z brakiem akceptacji. W dodatku myślę, że ujawnienie, że jest homoseksualistą nie spowodowało, iż droga którą obrał należała do łatwych. Keksu na pewno wykazał się odwagą i na swoim przykładzie chciał pokazać innym ludziom jak nieprzepracowane odpowiednio wydarzenia z przeszłości mogą spowodować traumę i mieć wpływ na obecne życie. Oczywiście dochodzi do tego funkcjonowanie w społeczeństwie, w którym chcąc się nie chcąc pełnimy określone role.
Keksu w swoich zwierzeniach,w formie niejako pamiętnika z życia dotyka bardzo wrażliwych punktów swojej egzystencji, o których ciężko mu się pisało, z perspektywy czasu. Sam wielokrotnie o tym wspomina. Piszę o trudnych relacjach, obnaża swoje problemy, wątpliwości i inne. Tym bardziej mam szacunek do takiej odwagi i szczerości.
Książkę czytało mi się z zaciekawieniem, ponieważ autor nie owijał w bawełnę, nie ma w niej żadnego lania wody czy “zapychaczy”. Choć książka nie jest wybitnie napisana, nie ma wyszukanego słownictwo to jednak Keksu ujął mnie szczerością w przekazie. Nie styl, sposób przedstawienia zdarzeń był moim zdaniem najważniejszy. Autor skupił się na emocjonalnie stronie i chciał w jak najbardziej autentyczny sposób przedstawić historię swojego życia. Dlatego zdecydował się na napisanie “Wyjść z ukrycia”. Miał dość ukrywania swojego prawdziwego ja, życia pod dyktando innych osób.
W tej części chciałbym skupić się na nieco mniej pozytywnych aspektach. Co mnie irytowało to przekazywanie Czytelnikowi informacji, że przestaje pisać bo właśnie wysiada z pociągu… i to pojawiało się notorycznie, na koniec rozdziałów. Myślę, że ta informacja nic nie wnosi do historii opowiedzianych przez autora. Ponadto miałem wrażenie, że autor stawia siebie w każdej sytuacji w roli ofiary i bierze całą odpowiedzialność za swoje barki. Na pewno jest to bardzo męczące i wyczerpujące psychicznie na dłuższą metę. Warto pamiętać, że nie wszystkie decyzje zależą zawsze tylko od Nas. Może coś nie pójść po naszej myśli, ale kluczem jest to, jak na dane zdarzenie zareagujemy i jakie emocje w Nas to pobudzi. Czy podetnie Nam to skrzydła, czy może pobudzi i skłoni do jeszcze większego wysiłku, pracy nad sobą, ćwiczeń itd.? Co prawda istnieje powiedzenie, iż jesteśmy kowalami własnego losu, ale moim zdaniem jest to ogromne uproszczenie i nie ma jednoznacznego i prostego zastosowaniu w życiu. Wracając do omówienia treści książki to w jakiś sposób przeszkadzało mi, iż zdarzenia przedstawione w książce nie są w porządku chronologicznym, co tym samym zaburza jej przejrzystość i czytelność. Myślę, że autorowi w ostatecznym rozrachunku zabrakło decyzyjności w sprawie tego, jak ostatecznie ma wyglądać książka i jej treść.
Przechodząc do podsumowania książka “Wyjść z ukrycia” to ciekawe spojrzenie na życie faceta, który nie miał łatwego dzieciństwa, ale z drugiej strony który ma w sobie siłę i wewnętrzną motywację by walczyć o swoją przyszłość na swoich zasadach. Podziwiam autora za szczerość i odwagę. Znajdziemy w niej niejako rozliczenie autora ze swoją przeszłością, ponieważ bez ogródek opowiada o swoich relacjach z bliskimi osobami, jak to wyglądało z jego perspektywy. Nie jest to publikacja idealna, ale niesie ze sobą ważny przekaz na który warto zwrócić uwagę.
"Umysł ludzki ma wiele tajemnic. Ważne, by poznać schematy kierujące naszym postępowaniem".

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

Keksu “Wyjść z ukrycia”

“Wyjść z ukrycia” to książka Keksa, która została wydana w wydawnictwie AlterNatywne. Jest to swoisty zbiór przemyśleń autora i moim zdaniem próba uporania się z przeszłością. Jak sam podkreśla, już od dzieciństwa borykał się z brakiem akceptacji. W dodatku myślę, że ujawnienie, że jest homoseksualistą nie spowodowało, iż droga którą obrał należała...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Haj, czyli jak nie szkodzić sobie i innym Bartek Przybyszewski, Damian Sobczyk
Ocena 7,7
Haj, czyli jak... Bartek Przybyszewsk...

Na półkach: , , ,

D. Sobczyk, B. Przybyszewski “Haj”

Pod koniec zeszłego roku (2022) została wydana książka “Haj” nakładem wydawnictwa Altenberg. Jestem takim czytelnikiem co zwraca uwagę na szczegóły. Mam kilka książek z tego wydawnictwa i zauważyłem, że każda z publikacji pod tym emblematem jest bardzo solidnie wydana. Każdy element na który sumarycznie składa się książka, czy to pod względem umieszczonej grafiki czy tego, o czym będzie treść książki jest dokładnie przemyślany. Aspekty techniczne takie jak odpowiednio dobrana czcionka czy jakość papieru sprawia, że takie publikacje chce mieć w swojej biblioteczce. No i najważniejsza kwestia - pod względem merytorycznym również prezentuje wysoki poziom.
Tym razem na warsztat wziąłem książkę polskich autorów - Damian Sobczyka oraz Bartka Przybyszewskiego pt. “Haj, czyli jak nie szkodzić sobie i innym”. Temat narkotyków nie jest mi jakoś szczególnie znany i bliski, ale lubię czytać książki o tematach o których mało wiem, ponieważ dzięki temu przyswajam i to z przyjemnością nowe informacje. Z tego jak autorzy wypowiadają się na temat narkotyków można wywnioskować, że mają oni bardzo racjonalne i trzeźwe podejście do tego tematu. Nie można demonizować kwestii związanych z różnego rodzaju używkami, zwłaszcza, że niektóre z nich towarzyszą nam od bardzo dawna.
Treść z tyłu książki daje nam do zrozumienia, że książka opiera się na najnowszych danych, jednak myślę, że branża narkotykowa tak szybko się rozwija, że niedługo niektóre z informacji np. na temat dopalaczy może być nieaktualna. Już na początku czytania ogrom przypisów mnie przytłoczył, co kilka zdań lub nawet słów był dodany przypis, czasami nawet kilka… Ostatecznie doliczyłem się na końcu publikacji aż 717 przypisów! Wow!
Książka jest bardzo spójnie napisana, najpierw omówione są dokładnie substancje psychoaktywne i narkotyki. Dodany jest również pokrótce ciekawy rys historyczny i początków branży. Kolejno autorzy przystępują do opisów najpopularniejszych narkotyków i substancji i muszę podkreślić, że nie są to nudne dane, czy statystyki. Zostają omówione takie środki jak: marihuana, MDMA, kokaina, amfetamina, ketamina, LSD, grzybki, heroina, dopalacze i przy okazji wiele innych pokrewnych substancji. Oprócz typowo teoretycznej wiedzy autorzy skupili się w tej publikacji na informacjach, które mogą się przydać osobom, które mają problemy z uzależnieniem lub mają taką osobę w rodzinie. Ciekawym rozdziałem by ten, w którym zostały opisane polskie narkotyki i jak to wyglądało w naszym kraju na przestrzeni lat. W tym miejscu nie sposób wspomnieć o takich nazwach jak blekot, szalej czy polskie kompot. To była fascynująca lekcja nauki!
Co ciekawe autorzy w niektórych fragmentach używają slangu i młodzieżowej gwary, myślę, że chcą w ten sposób skrócić dystans między potencjalnymi, niepełnoletnimi czytelnikami tej książki tzw. młodzieżą. W wielu miejscach np. w rozdziale 18. Pierwsza pomoc, czyli 46 pytań do ratownika medycznego wypowiada się Jan Świtała (znany szerzej jako @yanek43). Opisuje on tematy związane udzielaniem pomocy osobom pod wpływem narkotyków i innych substancji. Nie szczędzi również opisów ciekawych zdarzeń i przypadków w swojej karierze.
Podsumowując książka bardzo dobrze napisana. Dowiedziałem się dzięki niej mnóstwa ciekawych i co najważniejsze, użytecznych informacji. Książka w żadnym miejscu nie była nużąca czy przytłaczająca, więc myślę, że będzie to lektura idealna na każdego, bez względu na wiek czy zainteresowania. Cieszę się, że powstają tak bardzo edukacyjne i zarazem merytoryczne publikacje - nic tylko czytać i chłonąć cenną wiedzę. Jeśli interesuje Cię czym jest metadon, allodynia czy set and setting to polecam przeczytać, bardzo!

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

D. Sobczyk, B. Przybyszewski “Haj”

Pod koniec zeszłego roku (2022) została wydana książka “Haj” nakładem wydawnictwa Altenberg. Jestem takim czytelnikiem co zwraca uwagę na szczegóły. Mam kilka książek z tego wydawnictwa i zauważyłem, że każda z publikacji pod tym emblematem jest bardzo solidnie wydana. Każdy element na który sumarycznie składa się książka, czy to pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

J. M. Fijor "Od Tater do Andów. Pomysł na zwiedzanie świata"

Książka "Od Tater do Andów" to krótki zbiór reportaży zagranicznych Jana Fijora,
który jest dziennikarzem i miłośnikiem podróży. Można to wywnioskować po tematyce poruszanej w tej publikacji. Nie są to tylko tytułowe Andy, ale także Argentyna i Patagonia, epizod w Azji i Afryce a także Stany Zjednoczone. Jak widać rozpiętość pod względem miejsc geograficznych jest spora. Zobaczycie niedługo, czy moim zdaniem jest to wada czy zaleta.

Reporter w krótkich rozdziałach opisuje poznanych ludzi, ciekawe zdarzenia i sytuacje, których jest świadkiem. Nie szczędzi różnych dygresji z własnego życia. Przy okazji opisywanych zdarzeń dowiadujemy się ukradkiem informacji o samym autorze, co jest intrygujące i wykonane z taktem oraz umiarem, bowiem nie przysłania to przesadnie przekazywanych historii.Według Jana Fijora "zawodowy reporter nie tylko pisze, co widzi, ale widzi wiele rzeczy, których inni nie dostrzegają". Dlatego też chcąc być wolnym i niezależnym nie należy pisać dla żadnej agencji, która ogranicza możliwości, trzeba rozliczać się z poczynionych postępów, konieczny jest kontakt z reklamodawcami itd. Zgodnie z tym postulatem - autor jest dobitnym przykładem tego niezależnego reporterstwa, który jest zdany sam na siebie, sam szuka tematów, musi w pojedynkę finansować podróże. Jak wszystko wokół nas, każdy medal ma dwie strony, czy jakoś tak… Jednak odniosłem wrażenie, że ta (do)wolność autorowi nie służy. Tematy, które wybrał autor na warsztat nie są według mnie jakoś porywające a wręcz rzekłbym, że są niszowe. Ten argument nie jest wadą, bowiem z mało znanych historii można zrobić prawdziwe dzieła i sprawić przy tym, że ludzie dowiedzą się o tym temacie więcej. Moim zarzutem jest natomiast to, że przedstawione tematy są potraktowane po łebkach. Podtytuł tej lektury brzmi "Pomysł na zwiedzanie świata" i odniosłem wrażenie, że Jan Fijor podróżuje po świecie, po tych opisywanych miejscach bez żadnego głównego pomysłu czy idei. Może też być tak, że po prostu nie odnalazłem na kartach książki tego głównego nurtu i nie poczułem flow autora. Podczas czytania zastanawiałem się na jakiej zasadzie autor wybiera historię do tej książki? Jakoś nie znalazłem klucza, nad czym ubolewam. Nie wiem również w jakim celu dodane są rozdziały o przeprawie na granicy w Azji i Afryce. Myślę, że lepiej dla odbioru lektury byłoby skupienie się i rozwinięcie bardziej tematów argentyńskich czy amerykańskich, czyli pozostanie na terenie obu Ameryk. Niestety nie ma w tym spójności. Takie mam wrażenie, że jak się chce pisać o wszystkich to trochę się piszę o niczym. Raz opisuje argentyński mundial w 1978, przy tym chwali się, że poznał takie osobistości jak Pele, a nawet... Jacka Gmocha. Potem nadchodzi "Rok gombrowiczowski" Następnie rzuca nowe światło na sprawę Emilie Schindler, żony słynnego Schindlera. W tej historii przedstawione są fakty, o których nie miałem pojęcia i moim zdaniem jest to najciekawszy rozdział w tej publikacji.

Przechodząc do ostatecznego podsumowania to książka napisana solidnie, jednak mnie osobiście nie porwała. Tak jak wspomniałem wcześniej - brakowało mi głównej idei, niejako klamry, która łączyłaby w całość opisywane historie. Mam też refleksję ogólną, że dobrze, że jest tak dużo książek na polskim rynku, ogrom wydawnictw bo my Czytelnicy możemy wybierać publikacje wedle naszych gustów, opinii czy innych zmiennych i zaryzykuje, że każdy znajdzie swoją ulubioną tematykę.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

J. M. Fijor "Od Tater do Andów. Pomysł na zwiedzanie świata"

Książka "Od Tater do Andów" to krótki zbiór reportaży zagranicznych Jana Fijora,
który jest dziennikarzem i miłośnikiem podróży. Można to wywnioskować po tematyce poruszanej w tej publikacji. Nie są to tylko tytułowe Andy, ale także Argentyna i Patagonia, epizod w Azji i Afryce a także Stany Zjednoczone. Jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Droga na szczyt. Jak ćwiczyć, aby osiągnąć mistrzowską biegłość w dowolnej dziedzinie Anders Ericsson, Robert Pool
Ocena 7,9
Droga na szczy... Anders Ericsson, Ro...

Na półkach: , , ,

A. Ericsson, R. Pool “Droga na szczyt. Jak ćwiczyć, aby osiągnąć mistrzowską biegłość w dowolnej dziedzinie”

“Droga na szczyt” to książka - poradnik z zakresu rozwoju osobistego autora Andersa Ericssona w parze z Robertem Pool`em. Została wydana w Fijorr Publishing. Jak sam tytuł mówi, dowiedzieć się z niej możemy jak w dowolnej dziedzinie stać się biegłym i osiągnąć wysoki poziom wiedzy, czy umiejętności - dużo zależy od tematyki, którą chcemy szlifować. Mała dygresja, bo większość poradników jest napisana w ten sposób, że przedstawione są ogólne zasady i prawdy, puste frazesy i typowo życzeniowa postawa - bez konkretnej wiedzy czy wskazówek. Mając to na uwadzę coraz rzadziej siegam po książki z tego tematycznego zakresu, chyba, że publikacja szczególnie mnie zaciekawi a tak było właśnie z tą lekturą. Czy jednak pierwsze wrażenie było mylne i czy warto było przeczytać “Drogę na szczyt”? O tym dowiecie się w moim dalszym wpisie.

Warto na wstępie dodać, że autorzy obalają popularny i często powielany mit, że wystarczy poświęcić 10 000 godzin na trening, aby uznać, że jesteśmy mistrzami w danej dziedzinie. Niestety mogę niektórych zasmucić, ale tak to nie działa i sam jestem tego przykładem. Dużo jest składowych, aby uzyskać pożądane wyniki w uczeniu się czegokolwiek. Weźmy pod uwagę np. odpowiednie skupienie. Inaczej będzie przyswajać wiedzę człowiek, który jest skupiony na swoim celu, ma motywację i widzi swoje postępy. Dużo gorzej będzie radzić sobie osoba, która jest znudzona, czy zdemotywowana i nie widzi swojego progresu.

Autorzy wychwalają jedyne słuszne według nich podejście do nauki i jest to celowe ćwiczenie pod kierunkiem eksperta. Oczywiście podane są argumenty czy badania na poparcie swojej tezy. Tylko, że Ericsson cytuje w wielu miejscach… sam siebie. Rozumiem, że ktoś może być pionierem w danej dziedzinie i może jest mało badań na jakiś temat niszowy, ale tematyką uczenia się zajmowało się mnóstwo uczonych. W jakim celu pisać książkę i powoływać się w niej na swoje badania? Już na okładce (nawet nie wczytując się dogłębnie w treść) możemy zauważyć treść, że “Celowe ćwiczenie pod kierunkiem eksperta jest dla każdego kto ma marzenia”. Dla wszystkich osób, które chcą nauczyć się czy to rysować, żonglować, grać w pokera itd. Tak jak pisałem wcześniej, odrzucają mnie takie frazesy, że można wszystko i według mnie jest to chwyt typowo reklamowy i stricte marketingowy. Mimo wszystko dałem szansę i skusiłem się. Miałem nadzieję, że w książce dostaniemy konkretne wskazówki i autorzy nie skupią się tylko na jedynym możliwym i skutecznym spojrzeniu. Ciągle powtarzane są zalety ćwiczeń pod kierunkiem eksperta jako jedyny działający sposób. Co prawda zalety takiego sposobu sam dostrzegłem np. podczas wykonywania treningu czy odpowiednich ćwiczeń od razu dostajemy informację zwrotną czy wykonujemy to dobrze, czy nasza technika jest prawidłowa itd. Gdybyśmy ćwiczyli sami przez dłuższy czas - moglibyśmy pogłębiać swoje nieświadome popełnianie błędy i uczyć się tym samym niezdrowych nawyków. A przecież zależy nam na rozwoju i biegłości. Kolejnym zarzutem jest strasznie rozwleczona treść książki. Spokojnie można było zmieścić meritum i kluczowe kwestie w połowie tej objętości. Niektóre fragmenty, odnośnie badań strasznie się dłużyły i były męczące. Co do plusów to do tej kategorii na pewno można zaliczyć to, iż najważniejsze fragmenty zostały wytłuszczone przez autorów, aby Czytelnik wiedział co jest godne zapamiętania. Ciekawym fragmentem z pewnością był rozdział na temat wykorzystania zdolności adaptacyjnych naszego ciała. Polegają one na tym, aby nieustannie podnosić sobie poprzeczkę, ponieważ organizm szybko przyzwyczaja się czy do danych bodźców.

Podsumowując książka z niezwykłym potencjałem, mogła być o wiele ciekawsza i bardziej przystępna gdybyśmy usunęli część nudnych fragmentów. Takie jest moje zdanie. Nie mniej część informacji na temat uczenia się interesująca i godna zapamiętania: “... aby utrzymać motywację, należy wzmocnić argumenty przemawiające za tym, żeby nadal ćwiczyć, albo zmniejszyć siłę argumentów zachęcających do rezygnacji”. Także całościowa ocena jest bardzo trudna i złożona. Najlepiej jak sami przekonacie się na własnej skórze co Wam przyniesie i da lektura pt. “Droga na szczyt”.

Książkę otrzymałem dzięki Stowarzyszeniu Sztukater, za co dziękuję.

A. Ericsson, R. Pool “Droga na szczyt. Jak ćwiczyć, aby osiągnąć mistrzowską biegłość w dowolnej dziedzinie”

“Droga na szczyt” to książka - poradnik z zakresu rozwoju osobistego autora Andersa Ericssona w parze z Robertem Pool`em. Została wydana w Fijorr Publishing. Jak sam tytuł mówi, dowiedzieć się z niej możemy jak w dowolnej dziedzinie stać się biegłym i osiągnąć...

więcej Pokaż mimo to