rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Piękna, zapierająca dech w piersiach, wyciskająca morze łez już od pierwszych stron. Nie mogłam się od niej oderwać. Przeczytałam jednym tchem, zarywając część nocy. Traktuje o wielkiej miłości, żałobie, przyjaźni. O radzeniu sobie z żalem i bólem po stracie najukochańszej osoby na świecie. I o tym, że nie zawsze ta osoba była tak nieskazitelna, jak ją zapamiętaliśmy. Ostrzeżenie dla czytających- pierwsza część kończy się takim clifhangerem, że nie sposób nie zacząć od razu czytać części drugiej.

Piękna, zapierająca dech w piersiach, wyciskająca morze łez już od pierwszych stron. Nie mogłam się od niej oderwać. Przeczytałam jednym tchem, zarywając część nocy. Traktuje o wielkiej miłości, żałobie, przyjaźni. O radzeniu sobie z żalem i bólem po stracie najukochańszej osoby na świecie. I o tym, że nie zawsze ta osoba była tak nieskazitelna, jak ją zapamiętaliśmy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę się rozpisywać, bo właściwie nie bardzo jest o czym pisać. Książkę czyta się szybko. Jednak nic w niej nie zaskakuje, brakuje zwrotów akcji, brakuje wstrzymującego oddech zakończenia. Przeczytałam i po godzinie nie pamiętałam o tej historii. Nie przekonała mnie cała intryga. Owszem cała sprawa mogłaby trafić na pierwsze strony gazet, bo media lubią przesadnie rozdmuchiwać niektóre sytuacje, zwłaszcza te, w których biorą udział znane osoby. Nie do końca jednak przekonała mnie sytuacja w windzie i kwestia gwałtu, do którego ponoć tam doszło. Nie bronię głównego bohatera, bo w trakcie opowieści dowiadujemy się o tym, co kryje się naprawdę pod dobrze skrojonym garniturem, ale kwestia przestępstwa seksualnego, jakiego ponoć się dopuścił na swojej asystentce jest mocno niejednoznaczna.

Nie będę się rozpisywać, bo właściwie nie bardzo jest o czym pisać. Książkę czyta się szybko. Jednak nic w niej nie zaskakuje, brakuje zwrotów akcji, brakuje wstrzymującego oddech zakończenia. Przeczytałam i po godzinie nie pamiętałam o tej historii. Nie przekonała mnie cała intryga. Owszem cała sprawa mogłaby trafić na pierwsze strony gazet, bo media lubią przesadnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oops she did it again!!! Brittainy C. Cherry znów to zrobiła. Znów poczyniła opowieść dogłębnie przejmującą i szarpiącą za czułe struny. Znowu stworzyła bohaterów, których nie sposób jest nie lubić, a z czasem ta sympatia przeradza się w miłość. Ponownie dotknęła kwestii miłości, straty, przyjaźni, śmierci i poczucia obowiązku, a nawet przez chwilę nie czuje się tu niepotrzebnego patosu.
Ja również znowu to zrobiłam! Znów podeszłam do jej książki zupełnie nieprzygotowana. Jak totalna amatorka. Widać, nie uczę się na swoich błędach.
Nie zaopatrzyłam się w stosy chusteczek higienicznych.
Błąd?
Ogromny!
Efekt był taki, że znów moja kołdra musiała mi służyć jako ich zamiennik.
Nie czytałam jej w weekend.
Błąd?
Jeszcze większy!
Rano obudziłam się z zapuchniętymi powiekami i żaden makijaż nie był w stanie tego zniwelować. W pracy podejrzliwie mi się przyglądano.
Ponownie wylałam wodospad łez. Jeszcze raz huragan emocji przetoczył się przez moje wnętrze.
Uwielbiam styl pisania pani Cherry. Nie mam pojęcia jak ona to robi. Jak sprawia, że tak utożsamiamy się z jej bohaterami i przeżywamy ich ból, stratę i radość.
Jak możliwe, że cztery żywioły, choć podporządkowane każdej części z osobna, to wszystkie dotykają czytelnika w każdej z napisanej przez autorkę historii:
Ziemia, bo problemy jej bohaterów są realne i mocno zakorzenione w rzeczywistości.
Woda pod postacią hektolitrów łez wylewanych podczas czytania.
Ogień emocji, który spala się w życiu bohaterów.
Powietrze, którego często brakuje i nam i postaciom w starciu z niekontrolowanym szlochem.
Najlepszą rekomendacją jest fakt, że książkę skończyłam czytać kilka dni temu, a wciąż o niej myślę.

Oops she did it again!!! Brittainy C. Cherry znów to zrobiła. Znów poczyniła opowieść dogłębnie przejmującą i szarpiącą za czułe struny. Znowu stworzyła bohaterów, których nie sposób jest nie lubić, a z czasem ta sympatia przeradza się w miłość. Ponownie dotknęła kwestii miłości, straty, przyjaźni, śmierci i poczucia obowiązku, a nawet przez chwilę nie czuje się tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bezlitośnie trzyma w napięciu. Wciąga bez reszty. To już dwa kłamstwa. I to już na okładce. W środku jest ich o wiele więcej. Jeśli chodzi o opis fabuły, to nie dodam nic więcej, ponieważ uważam, że opis książki wyczerpuje w stu procentach kwestię treści.
Uff. Przebrnęłam. Przedarłam się przez książkę, jak przez kolczasty żywopłot. Łatwo nie było. Przyjemnie też nie. Lubię tematykę amnezji w literaturze, jednak przeprawienie się na drugi koniec tej książki i zmierzenie się z konsekwencjami kilkugodzinnego zaniku pamięci głównej bohaterki umęczyło mnie niemiłosiernie. Opowieść prowadzona w pierwszej osobie nie zdała tu egzaminu. Opisy wydarzeń dnia codziennego były płytkie. Kilka dni temu niemal połknęłam Niepamięć Marka Stelara, w której główny bohater opowiada o sobie też w pierwszej osobie. Ale obydwie postaci i sposób ich wypowiedzi dzieli przepaść.
Nie polubiłam Tary Logan. Drażniły mnie jej poczynania. Właściwie to nie obdarzyłam sympatią żadnego z bohaterów: ani męża, ani córki, ani syna. Nie przypadła mi do gustu postać sąsiadki, siostry, ani nawet policjanta prowadzącego dochodzenie. W moim odczuciu wszyscy są niesamowicie bezbarwni, bezpłciowi i schematyczni. Autorka potraktowała bohaterów powieści niezbyt wnikliwie. Przez to odnoszę wrażenie, że czytam intrygę, na którą był pomysł, ale nie było koncepcji wykonania.

Bezlitośnie trzyma w napięciu. Wciąga bez reszty. To już dwa kłamstwa. I to już na okładce. W środku jest ich o wiele więcej. Jeśli chodzi o opis fabuły, to nie dodam nic więcej, ponieważ uważam, że opis książki wyczerpuje w stu procentach kwestię treści.
Uff. Przebrnęłam. Przedarłam się przez książkę, jak przez kolczasty żywopłot. Łatwo nie było. Przyjemnie też nie. Lubię...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Podinspektor Dariusz Suder był raczej spełnionym facetem. Miał żonę, którą kochał. Miał kochankę, z którą zdradzał swoją żonę. Miał szesnastoletnią córkę, która nagle stała się kobietą i stało się to zbyt szybko, jak na Jego gust. Miał swoje życie, w którym mało było miejsca dla żony i córki. Miał swoje problemy, które kręciły się głównie wokół pracy. Dzisiaj Dariusz Suder nie ma nic. No może oprócz dziury w głowie. Dosłownie i w przenośni. Pocisk, który pozostał po postrzale jest jak tykająca bomba i może go zabić w każdej chwili. Kula poczyniła też spore zniszczenia w pamięci inspektora, dziurawiąc ją na wzór sera szwajcarskiego. Suder został sam. Stracił rodzinę, kochankę, pracę i zdrowie. Na szczęście została mu jeszcze zawodowa dociekliwość, która krok po kroku prowadzi go do rozwikłania zawiłej intrygi i odpowiedzi na pytanie, czy on sam jest odpowiedzialny za śmierć żony i córki. A jeśli tak, to w jakim stopniu?
Muszę przyznać, że sympatia do głównego bohatera rozwijała się powoli rozpoczynając się wręcz antypatią, by w końcu eksplodować pozytywnie w drugiej części książki. Mam wrażenie, że inspektor Suder to starszy brat Joanny Chyłki znanej wszystkim czytelnikom z serii prawniczej pana Remigiusza Mroza. Podobny sarkazm, ta sama bezpośredniość i jednakowy mrok czający się w duszy. Pierwszoosobowa narracja powoduje, że poznajemy Sudera od podszewki, wnikamy w każdą jego myśl- nawet tą, której sam nie chciałby ujawnić. Niemal wgryzamy się w jego przeoraną psychikę i motywacje. Nie ma tu miejsca na ściemę, czy fałszywy obraz przedstawiany przez osoby trzecie. Zapuszczamy się w głąb jego psyche, poznając oblicze jego nowej osobowości. Autorowi udało się wpuścić mnie w maliny. Podejrzewałam wszystkich naokoło, nawet przez sekundę nie przewidując kto jest prawdziwym sprawcą. Tempo powieści jest całkiem niezłe i o dziwo utrzymuje się do samego końca. Całość czyta się szybko, a nowo poznawane fakty rozbudzają ciekawość, powodując, że próba odłożenia książki na później skończyła się fiaskiem. Naprawdę polubiłam pana inspektora i mam nadzieję, że doczekam się jego powrotu w kolejnej powieści.

Podinspektor Dariusz Suder był raczej spełnionym facetem. Miał żonę, którą kochał. Miał kochankę, z którą zdradzał swoją żonę. Miał szesnastoletnią córkę, która nagle stała się kobietą i stało się to zbyt szybko, jak na Jego gust. Miał swoje życie, w którym mało było miejsca dla żony i córki. Miał swoje problemy, które kręciły się głównie wokół pracy. Dzisiaj Dariusz Suder...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mogę dać tej książce więcej gwiazdek. Gdzieś w okolicach trzydziestej strony uświadomiłam sobie, że już czytałam tą pozycję kilka lat temu i niestety nie pamiętam z niej zbyt wiele. Pomijając moją dobrą, ale krótką pamięć- nie świadczy to dobrze o książce. Nie zapałałam sympatią do głównej bohaterki, która raczej mnie drażniła, niż rozśmieszała. Opowieść banalna. Książka o której zapomina się od raz po przeczytaniu ostatniej strony. Jeśli ktoś dotrwa.

Nie mogę dać tej książce więcej gwiazdek. Gdzieś w okolicach trzydziestej strony uświadomiłam sobie, że już czytałam tą pozycję kilka lat temu i niestety nie pamiętam z niej zbyt wiele. Pomijając moją dobrą, ale krótką pamięć- nie świadczy to dobrze o książce. Nie zapałałam sympatią do głównej bohaterki, która raczej mnie drażniła, niż rozśmieszała. Opowieść banalna....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żadna ze scen śmierci tak dosadnie opisanych w książce nie jest nawet w połowie tak przerażająca, jak przesłanie tej powieści. Jej meritum jest wstrząsające i sprawia, że czuję bezbrzeżny smutek myśląc o braku empatii w dzisiejszych czasach. Minimalnym pocieszeniem jest fakt, że ów brak współodczuwania nie zrodził się dziś i nie jest efektem ubocznym korzystania z sieci. Wystarczy tylko przypomnieć historię antycznego Rzymu i sławne walki gladiatorów, o życiu których często decydowała publiczność, a kciuki ludzi na trybunach zbyt często były skierowane w dół. Tak, jak i dziś- hejtowanie pod każdym artykułem od polityki po show biznes. Bezproduktywna krytyka wszystkich osób publicznych na podstawie jednego zdjęcia i wycinka rzeczywistości, często wyjętego z kontekstu. Na każdym kroku dajemy się manipulować środkom masowego przekazu, które każde zdjęcie i wydarzenie opatrują odpowiednim komentarzem. Wystarczy napis "WINNY" i już mamy święte prawo wylać na kogoś wiadro pomyj. Przy tym wszystkim zachowujemy się, jakbyśmy byli Bogiem i mogli stanowić o czyimś życiu. Moje gorzkie przemyślenia po tej książce, to niestety pewność, że gdyby te krwawe głosowania zdarzyły się naprawdę, to ich wyniki byłyby takie same. Anonimowo oceniamy innych nie myśląc o skutkach takiego osądu. Nie biorąc pod uwagę, że słowa ranią bardziej niż nóż i nie zabliźniają się tak, jak rana po nacięciu.
Świadomość tego, że każdy z nas mógłby stać się ofiarą, której życie byłoby zależne od bezmózgich trolli internetowych, uważających się za pępek świata jest dołująca.
Książka świetna. Koncepcja fabuły przemyślana i dopracowana. Wartka akcja sprawia, że nie ma mowy o nudzie. Każda kolejna strona sprawia, że chcemy więcej. Gdzieś tam, między poszczególnymi wydarzeniami przypominają się obrazy z filmu Piła. I cieszy mnie, że pan Chris Carter wysilił się i wykombinował motywacje mordercy, bo nic mnie tak nie mierzi, niż kolejny psychol, który ma urojenia, że został wybrany na zbawcę tego świata.

Żadna ze scen śmierci tak dosadnie opisanych w książce nie jest nawet w połowie tak przerażająca, jak przesłanie tej powieści. Jej meritum jest wstrząsające i sprawia, że czuję bezbrzeżny smutek myśląc o braku empatii w dzisiejszych czasach. Minimalnym pocieszeniem jest fakt, że ów brak współodczuwania nie zrodził się dziś i nie jest efektem ubocznym korzystania z sieci....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cień bestii

Smoky Barett to nie nazwa najnowszej marki papierosów, ani pubu w zachodniej części Londynu. To imię i nazwisko agentki, która zajmuje się ściganiem bestii. To imię i nazwisko kobiety, która wciąż jest w trakcie procesu leczenia psychoterapeutycznego po brutalnej napaści. Straciła wtedy męża i córkę. Teraz jej imię i nazwisko znowu zostało wywołane. Ktoś bestialsko morduje jej najlepszą przyjaciółkę, a wysyłając list zaadresowany do Smoky angażuje ją i cały jej zespół do odnalezienia sprawcy.
Mało oryginalna i sztampowa fabuła? Tak.
Niespecjalnie nowatorski pomysł na książkę? Jak najbardziej.
Wyświechtany szablon, według, którego powstały już dziesiątki, jak nie setki podobnych książek? Bez dwóch zdań.
Tylko dlaczego czuję się po przeczytaniu tej książki, jak przepuszczona przez wyżymaczkę?
Dlaczego po zamknięciu książki jedyny głos, jaki kołatał się w mojej głowie to słynne już "Oh my Goooooood" z sitcomu "Przyjaciele" wypowiadane skrzekliwym głosem przez dziewczynę Chandlera- Janice.
Nie mogę się złożyć do kupy. Cień bestii to ewenement. Thriller, w którym sceny barbarzyńskich i wynaturzonych morderstw są opisane w sposób nie kalający mojej wrażliwej natury. Rollecoaster emocji, podczas czytania którego płakałam rzewnymi łzami. Pędzący pociąg do którego wsiadłam razem z bohaterami i nie mogłam wyskoczyć aż do ostatniego słowa. Kilkakrotnie łapałam się na tym, że wstrzymuję oddech, choć moje galopujące serce i przyspieszające tętno biegną razem z rozpędzającą się co chwilę akcją. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Cień bestii to studium utraty najbliższych i powrotu do życia. To analiza nauki oddychania po traumatycznych przeżyciach. Walka z przeszłością i wyścig z uciekającym czasem. To najlepszy thriller, jaki przeczytałam w tym roku.

Cień bestii

Smoky Barett to nie nazwa najnowszej marki papierosów, ani pubu w zachodniej części Londynu. To imię i nazwisko agentki, która zajmuje się ściganiem bestii. To imię i nazwisko kobiety, która wciąż jest w trakcie procesu leczenia psychoterapeutycznego po brutalnej napaści. Straciła wtedy męża i córkę. Teraz jej imię i nazwisko znowu zostało wywołane. Ktoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Faris Iskander jest prześladowany. Przez wspomnienie. Wspomnienie o nieudanej akcji, która zakończyła się eksplozją ładunków wybuchowych i śmiercią siedemdziesięciu trzech przypadkowych osób. I przez terrorystę, który nie daje mu zapomnieć co wydarzyło się tamtego feralnego dnia w muzeum. To wspomnienie eksploduje ponownie ze zdwojoną siłą wraz z odebranym przez Farisa telefonem. Nieznajomy zaczyna zabawę w kotka i myszkę, dając zawieszonemu policjantowi czterdzieści godzin na rozszyfrowanie zagadki. Karą za popełniane błędy, czy niesubordynację są kolejne wybuchy i śmierć Bogu ducha winnych ludzi. Iskander wraz z całym wydziałem specjalnym do walki z przestępstwami motywowanymi religijnie rozpoczyna wyścig z czasem.

Dawno się tak nie wynudziłam podczas czytania. To chyba najsłabszy thiller, jaki przeczytałam do tej pory. Jako, że nie lubię zostawiać niedoczytanych książek, to przemęczyłam się jakoś i dotrwałam do końca. Żałuję trochę, że nie poszłam na łatwiznę i nie pominęłam większości powieści i nie przekartkowałam jej do momentu, w którym Faris odgaduje tożsamość zamachowca.
Tylko czterdzieści godzin, a zupełnie nie czułam tykającego zegara i napięcia spowodowanego upływem czasu i koniecznością uratowania niewinnych ludzi. Dwa tysiące czterysta minut, a książka dłużyła się jak stąd do wieczności. Dialogi, które zupełnie nie ciekawiły. Wątki, które do teraz wydają mi się totalnie zbędne. A na dokładkę fanatyzm religijny. Strata czasu.

Faris Iskander jest prześladowany. Przez wspomnienie. Wspomnienie o nieudanej akcji, która zakończyła się eksplozją ładunków wybuchowych i śmiercią siedemdziesięciu trzech przypadkowych osób. I przez terrorystę, który nie daje mu zapomnieć co wydarzyło się tamtego feralnego dnia w muzeum. To wspomnienie eksploduje ponownie ze zdwojoną siłą wraz z odebranym przez Farisa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dwa lata temu uduszona została jej najlepsza przyjaciółka. Równo rok później w ten sam sposób zostaje zamordowana druga z jej przyjaciółek. Trzy tysiące kilometrów odległości, ta sama data, taka sama śmierć. Charlene wie, że za cztery dni ona będzie następna.
"Biegam cztery razy w tygodniu po siedem kilometrów. Chodzę na szkolenie strzeleckie. Boksuję. Podnoszę ciężary. Przygotowuję się, planuję, obmyślam strategię. Jestem przekonana, że za cztery dni ktoś będzie próbował mnie zabić.
Jednak najpierw będzie mnie musiał skur..... złapać"
Charlene nie czeka biernie na śmierć. Charlene wybiera policjantkę, która ma zająć się jej sprawą. D.D. Warren musi znaleźć mordercę i ma na to zaledwie kilka dni. Sprawa nie jest łatwa, a dodatkowo niektóre wydarzenia i fakty każą pani detektyw połączyć ją z innym, równolegle prowadzonym właśnie śledztwem.
Kapitalny pomysł na fabułę. Wykonanie trochę gorsze. Początek świetny, ale im dalej w las, tym bardziej wyboista droga. Momentami miałam wrażenie, że autorka zebrała dwa zupełnie odrębne pomysły na dwie różne książki i połączyła je w jedną powieść. Książka momentami przydługa i monotonna. Lekkie pióro autorki trochę ratuje całość. Duży plus za zwinne połączenie ze sobą kilku na pierwszy rzut oka nie związanych ze sobą wątków. Całokształt wypada całkiem pozytywnie. Polecam na jesienny wieczór.

Dwa lata temu uduszona została jej najlepsza przyjaciółka. Równo rok później w ten sam sposób zostaje zamordowana druga z jej przyjaciółek. Trzy tysiące kilometrów odległości, ta sama data, taka sama śmierć. Charlene wie, że za cztery dni ona będzie następna.
"Biegam cztery razy w tygodniu po siedem kilometrów. Chodzę na szkolenie strzeleckie. Boksuję. Podnoszę ciężary....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Seryjny morderca porywa kobiety, a po kilku dniach tortur porzuca ich brutalnie zmaltretowane ciała w miejscach publicznych. Policjant Eryk Deryło próbuje znaleźć psychopatę, ale by to zrobić i odnaleźć klucz do motywów jego działania musi próbować wniknąć w pokręconą psychikę szaleńca. Czas ucieka, ofiar przybywa, a plan spędzenia Świąt Bożego Narodzenia wraz z rodziną rozsypuje się w drobny mak po odsłuchaniu pewnej wiadomości.
Bestialskie morderstwa i ambitny detektyw, który zamiast dreptać w miejscu powinien już dawno deptać po piętach zwyrodnialcowi. Znamy to? Znamy bardzo dobrze. Fabuła nie jest niczym nowym. Dziesiątki, a nawet setki książek traktuje o podobnej tematyce. Niby nic innowacyjnego, a jednak GRZECH wciąga. Od początku aż do ostatniego słowa, po którym uświadamiamy sobie, że nie znamy odpowiedzi na całe morze pytań. Każdy rozdział rozbudza ciekawość, a pojawiające się cliffhangery nie ułatwiają odłożenia książki na później. Wartka akcja również nie sprzyja rozłożeniu procesu czytania na kilka dni i delektowania oraz smakowania debiutanckiej powieści pana Max'a.
Na ogromny plus zaliczę fakt, że autor nie przeciąga niepotrzebnie akcji, nie rozwodzi się niepotrzebnie nad niewiele wnoszącymi szczegółami. Czyli tak, jak lubię. Konkretnie i na temat. Taki jest główny bohater- Eryk, który walczy z uciekającym czasem i nieobliczalnością przeciwnika. Nie trwoni ani chwili na gadki-szmatki o pogodzie, często zmuszając rozmówców do przejścia do meritum.
Przyznam, że nie znoszę powieści o psychopatach, których zawiłe labirynty psychiki prowadzą do zupełnie niezrozumiałych działań. Mam awersję do książek brutalnych, a GRZECH niewątpliwie taki jest. Mocne i dosadne opisy tortur zawsze budzą we mnie niechęć do dalszego czytania. A jednak tu dotarłam do mety. Nawet nie wiem kiedy. A po przewróceniu ostatniej strony pozostał we mnie lęk i strach. Po odłożeniu książki sprawdziłam, czy drzwi wejściowe są zamknięte na klucz. Po kilku minutach skontrolowałam je znowu. A to świadczy, że mroczna atmosfera książki wpływa na wyobraźnię i pozostawia po sobie niepokój i poczucie zagrożenia. Myślę, że taka jest intencja każdego autora thillerów. Pan Max Czornyj wykonał to zadanie w stu procentach. Brawo!

Seryjny morderca porywa kobiety, a po kilku dniach tortur porzuca ich brutalnie zmaltretowane ciała w miejscach publicznych. Policjant Eryk Deryło próbuje znaleźć psychopatę, ale by to zrobić i odnaleźć klucz do motywów jego działania musi próbować wniknąć w pokręconą psychikę szaleńca. Czas ucieka, ofiar przybywa, a plan spędzenia Świąt Bożego Narodzenia wraz z rodziną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dwie siostry. Ofiary brutalnego ataku, z którego ledwo uszły z życiem.
"Żadna z nas nie ruszy naprzód, jeśli zawsze będziemy oglądać się za siebie."
Wydarzenia tamtego wieczoru oraz to zdanie zawarte w liście rozdzieliły je na kolejne dwadzieścia osiem lat. Na nowo połączy je morderstwo, które ma miejsce w szkole, do której obie uczęszczały. Nie przypuszczają jednak, że spotkanie po latach zaowocuje poznaniem wyczerpujących odpowiedzi na pytania z przeszłości.

Wow. Tylko tyle i aż tyle. Przeczytałam książkę na jednym wdechu. Zaczęłam około południa i z niewielkimi przerwami na niezbędne czynności skończyłam późnym wieczorem. Napięcie, które zaczęło narastać w okolicach dwudziestej strony i rosło z każdą kolejną, schodziło ze mnie jeszcze przez kilkadziesiąt minut po zamknięciu książki. Świetnie skonstruowana, intrygująca i mocno wciągająca fabuła. Akcja mknie niemal jak Usain Bolt po złoty medal. Nie oceniajcie tej książki po okładce, bo ta nie kusi i nie skłania do sięgnięcia po nią. Pozory mylą.

Dwie siostry. Ofiary brutalnego ataku, z którego ledwo uszły z życiem.
"Żadna z nas nie ruszy naprzód, jeśli zawsze będziemy oglądać się za siebie."
Wydarzenia tamtego wieczoru oraz to zdanie zawarte w liście rozdzieliły je na kolejne dwadzieścia osiem lat. Na nowo połączy je morderstwo, które ma miejsce w szkole, do której obie uczęszczały. Nie przypuszczają jednak, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nora jest nieobecna dla systemu. Nie istnieje. Zniknęła. Jest niedostępna dla ludzi, wśród których żyje. Traumatyczne wydarzenia sprzed piętnastu lat spowodowały, że Nora od tamtej chwili jest skryta i zamknięta w sobie. Stała się niewidzialna i nieuchwytna. Do dnia, w którym dowiaduje się o zniknięciu córki, którą oddała do adopcji piętnaście lat temu. Jej życie znowu znajdzie się w niebezpieczeństwie, a demony przeszłości staną z nią twarzą w twarz. Czy zdąży uratować córkę i zmierzyć się ze swoimi największymi lękami?
Przyznam, że nie było łatwo. Akcja nie wciągnęła mnie na tyle, by przegonić wieczorne zmęczenie. Wszak książki traktuję trochę jak pigułki nienasenne, połykając je wieczorami w łóżku. I właściwie tu w mojej pościeli przechodzą niezależny test jakości. Książki, które wygrywają z moim często nieludzkim zmęczeniem, wyganiając spod moich powiek sen i wykopując za drzwi znużenie same wystawiają sobie w rankingu najwyższe noty. Ta książka niestety się do nich nie zalicza. Zasypiałam po przeczytaniu kilku rozdziałów. Autorka nie rozbudziła we mnie drażniącej ciekawości poznania prawdy i rozwikłania zagadki. Na moje policzki ani razu nie wpełzły intensywne kolory czerwieni, a oddech nie przyspieszał wraz z ilością przeczytanych stron. Za co mogę pochwalić autorkę, to konstrukcja i charakter głównej bohaterki. Nora jest prawdziwa, jej działanie nieprzesadzone i zrozumiałe. I tylko ona ratuje tą całą opowieść.
Książką z gatunku tych, o której nie będę pamiętała za parę dni i trudność sprawi mi przypomnienie sobie fabuły oraz zakończenia. Raczej nie polecam. Chyba, że nie macie na podorędziu akurat żadnej innej.

Nora jest nieobecna dla systemu. Nie istnieje. Zniknęła. Jest niedostępna dla ludzi, wśród których żyje. Traumatyczne wydarzenia sprzed piętnastu lat spowodowały, że Nora od tamtej chwili jest skryta i zamknięta w sobie. Stała się niewidzialna i nieuchwytna. Do dnia, w którym dowiaduje się o zniknięciu córki, którą oddała do adopcji piętnaście lat temu. Jej życie znowu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pan Mróz z pewnością nie odciął się od otaczającego świata i nie zniknął w świecie literackiej fikcji. Nie zamknął się na bieżące wydarzenia, gdyż tematyka powieści mocno jest w nich zakorzeniona. Autor z łatwością żongluje w książce tematami, którymi od ponad roku żyją mass-media. Znajdziemy więc tu wyjaśnienie niedawno wprowadzonej ustawy inwigilacyjnej i naświetlenie, co oznacza ona dla nas wszystkich. Cała fabuła krąży wokół aktualnej tematyki terroryzmu, Islamu i ISIS. Nakreślając strukturę sądownictwa i funkcjonowania sędziów widzimy wyraźnie, jak od lat działają sądy i jaki wpływ na sposób orzekania mają w tym kraju służby specjalne. Dla niedowiarków, którzy mogą twierdzić, że pan Mróz posunął się za daleko i przekroczył już granicę rzeczywistości polecam pisane na faktach książki pana Sumlińskiego.
Wszystko to stanowi tło dla nowej sprawy prowadzonej przez Chyłkę i niezastąpionego Zordona. Bronią oni mężczyznę, który, zaginął jako dziecko, kilkanaście lat temu, a po powrocie do społeczeństwa od razu wpadł w pułapkę ustawy inwigilacyjnej, zostając oskarżonym o powiązania z terrorystami.
Wpadłam. Po uszy. Kocham Chyłkę i Zordona. Kocham bezpretensjonalność, rzeczowość i cięty język oraz poczucie humoru Joanny. Chyłka jest kuta na cztery nogi, oczytana i łebska. Kocham tą finezję pióra pana Mroza. Kocham styl Jego powieści, niesamowity dar tworzenia, inteligencję Jego postaci i błyskotliwy dowcip. No i te 'wtręty' i ciekawostki o przeróżnej tematyce, które świadczą o naprawdę rozległych zainteresowaniach autora.
Wstyd przyznać, ale zgubiłam po drodze INWIGILACJĘ i najpierw przeczytałam OSKARŻENIE. Mimo tej wpadki odbiór obydwóch części był tak samo dobry. Wszystkie części bez wyjątku trzymają w napięciu od pierwszego do ostatniego słowa. Aż ciężko uwierzyć, że ponad sześciuset stronicowe powieści można połykać tak szybko i tak niezauważalnie.
Nareszcie mamy naszego własnego, polskiego Grishama, Mastertona i Cobena w jednym. Jestem zaskoczona, że producenci filmowi nie stoją w kolejce i nie biją się o prawo do ekranizacji powieści pana Mroza. Nie tylko polscy, bo myślę, że z każdej z części o Chyłce i Zordonie możnaby nakręcić świetny film, który bez problemu konkurowałby z Raportem Pelikana, czy inną hollywod'zką produkcją.
Lekkość w opisywaniu bieżących społeczno- politycznych wydarzeń. Lekkość w kreowaniu niesamowitego i nietuzinkowego duetu prawników. Lekkość pisania dialogów i ripost na najwyższym poziomie. Lekkość w trzymaniu czytelnika w stanie najwyższego napięcia.
Remigiusz Mróz to nie taki zwykły MEN. To fenoMEN. Fenomen słowa, dialogu, riposty, akcji, napięcia, kreacji. I życzę sobie i wszystkim fanom prawniczego duetu, by cykl ten "liczbą tomów ostatecznie przebił liczbę wypalonych przez Chyłkę papierosów".

Pan Mróz z pewnością nie odciął się od otaczającego świata i nie zniknął w świecie literackiej fikcji. Nie zamknął się na bieżące wydarzenia, gdyż tematyka powieści mocno jest w nich zakorzeniona. Autor z łatwością żongluje w książce tematami, którymi od ponad roku żyją mass-media. Znajdziemy więc tu wyjaśnienie niedawno wprowadzonej ustawy inwigilacyjnej i naświetlenie, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezawodna i bezpardonowa Chyłka otrzymuje list od żony byłego opozycjonisty, który został uznany winnym poczwórnego morderstwa. W liście jest informacja o odnalezieniu nowych dowodów, mających pozwolić na uniewinnienie legendy Solidarności. Kilka godzin po przeczytaniu listu ciało pani Tesarewicz zostaje znalazione w jej mieszkaniu. Chyłka i Ordoński podejmują się obrony oskarżonego, co bezsprzecznie wpłynie na ich życie.

Oskarżam pana Remigiusza Mroza o spowodowanie doprowadzenia mnie do stanu zombie, co spowodowane było zarwaniem kilku nocek z rzędu, ponieważ chęć odkrycia zagadki była przemożna. No dobrze- przyznaję bez bicia- nie całych nocek, bo jednak resztki zdrowego rozsądku brały górę nad wielką niewiadomą, która mogła zostać odkryta na kilku ostatnich stronach książki.
Oskarżam pana Remigiusza Mroza o napisanie powieści wciągającej tak, jak wir wodny i tak uzależniającej, że nie sposób było o niej zapomnieć na chwilę.
Oskarżam pana Remigiusza Mroza o lekkie pióro, świetne dialogi, nieprzynudzanie, brak zbędnych opisów, dzięki czemu powieść sama się czytała. Żadnych dłużyzn, marazmu, czy bezruchu.
Oskarżam pana Remigiusza Mroza o niesamowite trzymanie napięcia, świetne prowadzenie wydarzeń.
Oskarżam pana Remigiusza Mroza o rewelacyjną kreację głównych bohaterów. Chyłka i Zordon mają tak ludzkie oblicze, że trudno sobie wyobrazić, że są tylko wytworami wyobraźni autora. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pierwowzór naprawdę istnieje i należy do kręgu bliskich mu osób.
Oskarżam pana Remigiusza Mroza o niesatysfakcjonujące mnie zakończenie. Wyjaśnienie całej intrygi zupełnie mnie nie przekonało. Po sześciuset stronach powieści prowadzonej tak wyśmienicie spodziewałam się spuszczenia na koniec bomby, która powaliłaby mnie na łopatki. Żadnej bomby nie było. Petardy też nie. Dlatego końcówka mnie rozczarowała.
Mimo tego uważam, że książka jest świetna. Sam fakt, że budziłam się w nocy i byłam tak ciekawa dalszego ciągu, że sięgałam po książkę świadczy o jej jakości. Jako rasowy śpioch wiem, że nie ma takiej siły, która spowodowałaby, że z własnej i nieprzymuszonej woli darowałabym sobie kilka godzin snu. Odkąd wzięłam do ręki OSKARŻENIE nie było takiej siły, która oderwałaby mnie od książki. Polecam gorąco.

Niezawodna i bezpardonowa Chyłka otrzymuje list od żony byłego opozycjonisty, który został uznany winnym poczwórnego morderstwa. W liście jest informacja o odnalezieniu nowych dowodów, mających pozwolić na uniewinnienie legendy Solidarności. Kilka godzin po przeczytaniu listu ciało pani Tesarewicz zostaje znalazione w jej mieszkaniu. Chyłka i Ordoński podejmują się obrony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ona straciła męża.
On synka i żonę.
Ona funkcjonuje i trzyma się dzięki pięcioletniej córeczce.
On został sam. Jest martwy w środku.

" Czasami najtrudniejsze w życiu bez ukochanych było to, by pamiętać o oddechu"

Tristan i Elizabeth. Dwie złamane dusze. Dwie obce sobie osoby, które straciły swoich bliskich. Nieznajomi, którzy tak doskonale znają smak gorzkich łez i ból straty. Dwoje obcych ludzi, którym nieobca jest przejmująca pustka. Obydwoje cierpią, choć w inny sposób.

Czytałam tą książkę rok temu. Od tamtej pory przez moją wirtualną półkę z książkami przewinęło się jakieś kilkadziesiąt przeróżnych tytułów. Ponownie przekartkowałam POWIETRZE, KTÓRYM ODDYCHA dziś rano i moje oczy od razu napełniły się łzami. W poszukiwaniu kilku cytatów przeczytałam parę fragmentów i siedzę teraz z twarzą mokrą od łez, które nie chcą przestać płynąć. Taka to książka. Wyciskacz łez.
Ściska za gardło i powoduje niekontrolowany wodospad niekończących się łez.
Nie uwierzyłam opiniom, recenzjom i przestrogom, żeby nie otwierać książki bez kontenera chusteczek higienicznych. Głupia ja! Zaopatrzyłam się zatem w jedno(!) opakowanie, które skończyło się przy jakiejś pięćdziesiątej stronie. Resztę łez wycierałam w to,co było pod ręką. Czyli w kołdrę. To była moja największa w życiu chusteczka higieniczna.

Ta książka to studium smutku po stracie kogoś bliskiego. Jest świetnie napisana. Zmusza do przemyśleń i skłania do przewartościowania swojego życia.

" Obrócił się do mnie.
-Zrobisz coś dla mnie?
-Wszystko.
Wskazał na dom.
-Tul ją dniem i nocą, ponieważ niczego nie możemy być pewni. Żałuję, że nie tuliłem ich mocniej."

Aby nie było tak melodramatycznie, są w niej również momenty, w których parskałam śmiechem. Głównie dzięki niezawodnej przyjaciółce Elizabeth, Faye.

Świetna fabuła. Doskonale rozrysowane charakterystyki postaci. Uwielbiam przemianę Tristana z zamkniętego w sobie, niedostępnego dla świata, chamskiego "buca" we wrażliwego faceta, na którym Elizabeth i jej córka będą mogły zawsze polegać.
Dobre dialogi między postaciami i zwrot akcji, którego zupełnie się nie spodziewałam, a który umieścił moją dolną szczękę na podłodze. Wow. Wciąż jestem pod wrażeniem.

"Podkradają się do ciebie i rozkładają znienacka na łopatki(...)Małe wspomnienia"

Ona straciła męża.
On synka i żonę.
Ona funkcjonuje i trzyma się dzięki pięcioletniej córeczce.
On został sam. Jest martwy w środku.

" Czasami najtrudniejsze w życiu bez ukochanych było to, by pamiętać o oddechu"

Tristan i Elizabeth. Dwie złamane dusze. Dwie obce sobie osoby, które straciły swoich bliskich. Nieznajomi, którzy tak doskonale znają smak gorzkich łez i ból...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ponoć na łożu śmierci niektórzy ludzie ujawniają światu najbardziej skrywane tajemnice. Emma postąpiła podobnie. W obliczu katastrofy lotniczej wyjawiła wszystkie swoje sekrety zupełnie obcemu mężczyźnie. Spotkała go po raz pierwszy i jak się wkrótce okaże- nie ostatni. Stres związany w obawą o życie wywołał u niej słowotok, którego nie mogła opanować, a który spowodował, że ów mężczyzna dowiedział się prawdopodobnie trochę więcej, niż chciałby usłyszeć.
Wkrótce po feralnym locie okazuje się, że ów powiernikiem jej myśli i tajemnic jest jej szef- Jack Harper- właściciel firmy, w której od niedawna pracuje. To powoduje cały szereg prześmiesznych sytuacji, by w końcu doprowadzić do punktu bez odwrotu. Do miejsca, w którym całe jej otoczenie dowiaduje się o skrzętnie skrywanych i często wstydliwych faktach z jej życia. Emma musi stawić czoła prawdzie o sobie i pogodzić się z realiami funkcjonowania wśród ludzi, którzy znają jej wszystkie sekrety.
Książka lekka, łatwa i przyjemna. Polecam na poprawę nastroju.

Ponoć na łożu śmierci niektórzy ludzie ujawniają światu najbardziej skrywane tajemnice. Emma postąpiła podobnie. W obliczu katastrofy lotniczej wyjawiła wszystkie swoje sekrety zupełnie obcemu mężczyźnie. Spotkała go po raz pierwszy i jak się wkrótce okaże- nie ostatni. Stres związany w obawą o życie wywołał u niej słowotok, którego nie mogła opanować, a który spowodował,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Peter Simone wyjeżdża na kilka dni do Prowansji . Zaniepokojona tajemniczym zniknięciem żona jedzie Jego śladami, by odnaleźć męża, a wraz z nim- odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Laura Simone musi zmierzyć się z prawdą, którą powoli krok po kroku będzie odkrywać. Zwróćmy tu uwagę na słowo 'powoli', bo zdradza ono tempo całej powieści. Bardziej pasowałby tu zwrot 'w żółwim tempie'. Ale nie bądźmy tacy drobiazgowi...

Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza to przysłowiowe flaki z olejem, w której autorka skupiła się na dokładnym przedstawieniu pierwszo i drugoplanowych bohaterów. Trochę zbyt dokładnym. Gdzieś w tle majaczy kwestia zaginięcia Petera Simone oraz poszukiwanie odpowiedzi, co się naprawdę wydarzyło i skąd wzięły się Jego gigantyczne długi. Notabene rozwiązania ostatniej kwestii nie poznałam. A może akurat przysnęłam podczas, gdy lektor Joanna Jeżewska odkrywała przed czytelnikiem całą prawdę.
Ponad połowa książki to zbyt długie i momentami nużące opisy stanów psychicznych, motywacji działania i wcześniejszych, bądź teraźniejszych wydarzeń z życia zbyt wielu osób. Autorka wnika głęboko w przemyślenia praktycznie wszystkich bohaterów powieści, co sprawia, że rozwiązanie zagadki stoi w miejscu przez ponad dwieście stron książki, a my czytamy o nic nie wnoszących do fabuły codziennych zwyczajach postaci literackich.

Na początku części drugiej jeden z bohaterów nagle odkrywa przed nami swoje prawdziwe ja. Dosłownie w przeciągu jednej nocy zmienia się z kogoś, kto ma wszystkie klepki w człowieka z masą problemów natury psychicznej. To, co do tej pory skrzętnie ukrywał przed Laurą, nagle wychodzi na światło dzienne. Do tej pory zachowuje się zupełnie normalnie, po czym nieoczekiwanie przestaje kontrolować swój wybuchowy charakter i porywczy temperament. Morderca zostaje odkryty w połowie książki i do końca tej opowieści brakuje jakichkolwiek zwrotów akcji, nowych tropów, czy jakichkolwiek podejrzeń, że może się mylę i morderca stoi gdzieś z boku, przyglądając się spokojnie, by w końcu wyskoczyć z szafy z okrzykiem triumfu. Nic z tych rzeczy. Wieje nudą i żadne wydarzenie w książce nie rozwiewa tej monotonii. W skali od jeden do sześć daję mocną dwójkę.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Link. Na półce czeka 'Oszukana', ale obawiam się, że po lekturze 'Złudzenia' kolejna powieść niemieckiej autorki będzie musiała odstać swoje.

Peter Simone wyjeżdża na kilka dni do Prowansji . Zaniepokojona tajemniczym zniknięciem żona jedzie Jego śladami, by odnaleźć męża, a wraz z nim- odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Laura Simone musi zmierzyć się z prawdą, którą powoli krok po kroku będzie odkrywać. Zwróćmy tu uwagę na słowo 'powoli', bo zdradza ono tempo całej powieści. Bardziej pasowałby tu zwrot 'w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Szatan istnieje". A Filip Szumski- były duchowny, który uzyskał papieską dyspensę i za kilka miesięcy stanie na ślubnym kobiercu, przekona się o tym wkrótce na własnej skórze.
Boening 747, którym ukochana Filipa - Aneta podróżuje do Ziemi Świętej znika gdzieś nad Morzem Śródziemnym. Od tej chwili nic nie jest już takie samo. Filipowi przyjdzie się zmierzyć z siłami, o których do tej pory słyszał, ale nie przypuszczał, że pozna je i poczuje, niemal namacalnie.

"Nigdy więcej- napisałem Monice, mojej redaktorce, kiedy wspomniałem, że kończę pracę nad Czarną Madonną. Zaczynając pisać tę książkę, nie miałem pojęcia, jak głęboki niepokój w
e mnie wywoła. Jak wiele strun w duszy zadrga mi niepokojąco, grając ponury, smutny nokturn." Tymi słowami Remigiusz Mróz, nazywany polskim Stephen'em King'iem rozpoczyna posłowie książki.

A ja powiem: proszę o więcej panie Remigiuszu. Powieść wciąga od pierwszej strony. Czyta się ją jednym tchem. Historia absorbuje od pierwszych słów. Napięcie trzyma, niczym świetnie naładowany akumulator i nie puszczając nawet na moment, rośnie wraz z każdą przewróconą stroną. Pochłania czytelnika, niczym nieznana siła, która osacza Filipa i zaczyna kontrolować Jego życie. Nie ma tu miejsca na nudę, niedopowiedzenia, nieścisłości. Nie ma w powieści ani jednego zbędnego zdania.

"Szatan istnieje". A Filip Szumski- były duchowny, który uzyskał papieską dyspensę i za kilka miesięcy stanie na ślubnym kobiercu, przekona się o tym wkrótce na własnej skórze.
Boening 747, którym ukochana Filipa - Aneta podróżuje do Ziemi Świętej znika gdzieś nad Morzem Śródziemnym. Od tej chwili nic nie jest już takie samo. Filipowi przyjdzie się zmierzyć z siłami, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam niespełna miesiąc temu. Nie zapadła mi w pamięć. Po miesiącu nie jestem w stanie odtworzyć fabuły książki.

Przeczytałam niespełna miesiąc temu. Nie zapadła mi w pamięć. Po miesiącu nie jestem w stanie odtworzyć fabuły książki.

Pokaż mimo to