Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Margo, to sen na jawie.
Margo, to gruba, zgarbiona dziewczyna. Najzwyklejsza ze zwykłych.
Margo, to zemsta i przebaczenie.
Margo, to gniew i spokój.
Margo, to zazdrość.
Margo, to wszystko, co w Tobie i we mnie. Wszystko co rozłożone przy Tobie i przy mnie.
Margo, to demony, które uwalniamy, kiedy tracimy kontrolę. Kiedy ich potrzebujemy bez względu na wszystko.
Margo, to coś, o czym musisz pomyśleć gdy kładziesz się spać lub jesz śniadanie. Margo to Ty. Margo to Ja. Toteż traktuj ją jak siebie samego. Się dostosuj.

Margo, to sen na jawie.
Margo, to gruba, zgarbiona dziewczyna. Najzwyklejsza ze zwykłych.
Margo, to zemsta i przebaczenie.
Margo, to gniew i spokój.
Margo, to zazdrość.
Margo, to wszystko, co w Tobie i we mnie. Wszystko co rozłożone przy Tobie i przy mnie.
Margo, to demony, które uwalniamy, kiedy tracimy kontrolę. Kiedy ich potrzebujemy bez względu na wszystko.
Margo,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Helter Skelter. Prawdziwa historia morderstw Mansona Vincent Bugliosi, Curt Gentry
Ocena 8,0
Helter Skelter... Vincent Bugliosi, C...

Na półkach: , ,

Charles Manson jest uosobieniem samego diabła, który owijał sobie wokół palca prawdopodobnie normalnych ludzi, lecz trochę zagubionych.

Takich najłatwiej. Żyjesz wśród ludzi, którzy zupełnie Cię nie interesują. Interesują się rzeczami, które zupełnie Cię nie interesują. Interesują je chłopcy, którzy zupełnie Cię nie interesują. Interesują ich dziewczyny, które zupełnie Cię nie interesują.
Rodzice starają się przekazać Tobie wiedzę - jak najlepiej - którą sami odziedziczyli od swoich rodziców i prawdopodobnie spożytkowali najlepiej jak się da. Twój ojciec postawił dom i zasadził drzewo.
A Ty masz to w DUPIE!
SRASZ na to!
Charlie Manson bawi się swoją brodą i uśmiecha się, bo wpadł na pomysł. Wymyślił pewien scenariusz. Ty zagrasz w nim główną rolę.

"Helter Skelter", to doskonale spisany reportaż człowieka, który siedział po uszy w tym bagnie.
Żył tym wszystkim bardzo długi czas, później spisał i rzucił do ludzi niczym potrzebujący rzucający chleb innym potrzebującym.

Ciężka historia o okrucieństwie, naiwności, wpływach i sprawie, której bliznę można ujrzeć prawdpodobnie jeszcze dziś.

Charles Manson jest uosobieniem samego diabła, który owijał sobie wokół palca prawdopodobnie normalnych ludzi, lecz trochę zagubionych.

Takich najłatwiej. Żyjesz wśród ludzi, którzy zupełnie Cię nie interesują. Interesują się rzeczami, które zupełnie Cię nie interesują. Interesują je chłopcy, którzy zupełnie Cię nie interesują. Interesują ich dziewczyny, które zupełnie Cię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kaiken to symbol.
Kaiken to przedmiot edukacyjny dla wszystkich zainteresowanych.
"Kaiken", to ciekawa historia.

Pan Grangé jest miłośnikiem świata. Można to wywnioskować z tego o czym pisze. Można o tym przeczytać.
Mnie Japonia również intryguje. Jest przepiękna, a z drugiej strony - bardzo tajemnicza i po trosze...przerażająca.
Samuraje, kodeks Bushidō, Seppuku. Togi, katany, maski wywodzące się z teatru Nō.

Musicie zrozumieć jedno - byłem zachwycony historią o mordercy z Zairu, toteż do oficera Passana, jego pięknej żony Naoko, okrutnych zbrodni i japońskich tradycji - podszedłem sceptycznie. Podszedłem odrobinę niesprawiedliwie. Nie dając szans. Uważałem po prostu, że po Człowieku Gwoździu, nie będzie już nic lepszego.
"Kaiken" był bardzo dobrą powieścią, ale nie lepszą od rodziny Morvanów.

Jean-Christophe Grangé ma niewątpliwie doskonałe pióro. Potrafi zaintrygować. Potrafi zgorszyć i przerazić.

Każdy czytelnik, gustujący w tego typu literaturze, powinien zaznać cięcia jego ostrza.

Kaiken to symbol.
Kaiken to przedmiot edukacyjny dla wszystkich zainteresowanych.
"Kaiken", to ciekawa historia.

Pan Grangé jest miłośnikiem świata. Można to wywnioskować z tego o czym pisze. Można o tym przeczytać.
Mnie Japonia również intryguje. Jest przepiękna, a z drugiej strony - bardzo tajemnicza i po trosze...przerażająca.
Samuraje, kodeks Bushidō, Seppuku. Togi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieść ponadczasowa.
Powieść z aktualnym przesłaniem.

"Mechaniczna pomarańcza" traktuje o złym, młodym człowieku, który w ramach programu resocjalizacyjnego, mógł odkupić swoje winy.
W momencie gdy wejdziemy w to głębiej - pisząc kolokwialnie - możemy dowiedzieć się, jakie autor ma zdanie o przynależności do grupy. O tym, że człowiek zostawiony samemu sobie w konfrontacji z wielkim, podłym światem, który w porównaniu z nim ma monopol na wszystko - jest słaby i mały. O tym, że nie powinno się zmieniać człowieka. Nie powinno się go nakręcać. Nie można usilnie zmienić jednostki myślącej. Nie można sprawić żeby stał się robotem. Nie można przekreślać jego wiary w ideały, wartości i tradycje - po czym dać pustą kartkę i kazać notować. Człowiek winien myśleć sam. Winien odpowiadać za wszystko co jego, we własnym zakresie. We własnym tempie. Z własną głową i myślami.
Bez nakręcania. Bez bajdurzenia. Bez kłamstw.

Horror szoł, jak się patrzy.
To jest "Mechaniczna pomarańcza"! To trzeba przeczytać!

Powieść ponadczasowa.
Powieść z aktualnym przesłaniem.

"Mechaniczna pomarańcza" traktuje o złym, młodym człowieku, który w ramach programu resocjalizacyjnego, mógł odkupić swoje winy.
W momencie gdy wejdziemy w to głębiej - pisząc kolokwialnie - możemy dowiedzieć się, jakie autor ma zdanie o przynależności do grupy. O tym, że człowiek zostawiony samemu sobie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak długo i intensywnie trzeba walczyć, żeby wyjść z nałogu? Co trzeba poświęcić, żeby wrócić na dobre tory?
Bardzo dużo, a z pewnością własne nogi.

Stephen King rzekomo napisał tę powieść w myśl jego walki z nałogiem przeszłości.
Jak sam pisał, była to droga przez mękę i wielu tych, którzy mają problemy, a czytali tę pozycję - mogłoby poklepać go po ramieniu. Paul Sheldon jest niewątpliwie jedną z tych osób.

Powieść była bardzo dobra.
Od zawsze uważam, że historie nakreślone generalnie w jednym pomieszczeniu - rzadko niewypalają.

"Misery" jest intensywna. Gorzka. Pełna skrajnych emocji. Pełna bólu. Rozpinasz guzik koszuli - jest Ci duszno. Kręci Ci się w głowie. Czytasz dalej. Brniesz w tę duchotę.
Poznajesz bohaterów, oceniasz ich. Krzywisz się gdy łamią się kości. Współczujesz.
Z drugiej jednak strony - pragniesz skosztować tej diabelskiej strony. Próbujesz zrozumieć. Jesteś pełen podziwu odwagi, jaką mają w sobie źli ludzie. Chcesz poznać ich motywy. Obserwujesz z uwagą.

Na końcu zamykasz książke. Oceniasz całość i może przez chwilę se myślisz o tym i o tamtym.
I zastanawiasz się...

Jak długo i intensywnie trzeba walczyć, żeby wyjść z nałogu? Co trzeba poświęcić, żeby wrócić na dobre tory?
Bardzo dużo, a z pewnością własne nogi.

Stephen King rzekomo napisał tę powieść w myśl jego walki z nałogiem przeszłości.
Jak sam pisał, była to droga przez mękę i wielu tych, którzy mają problemy, a czytali tę pozycję - mogłoby poklepać go po ramieniu. Paul Sheldon...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każdy z Nas, na pewno chociaż raz, zastanawiał się jak wygląda selekcja ludzi dobrych i złych po przejściu na tamten świat. Ten nienamacalny przez człowieka żywego.
Ja traktuje to jako istne porwanie. Zło i dobro podbiera sobie obywateli Naszego świata i pewnie, denerwują się na siebie.

Możliwe, że podjeżdża samochód, z którego wyskakuje kilka osób w maskach. W maskach tak nijakich jak Ty, grzeszniku. Nie masz pojęcia co się dzieje. Dostajesz strzała, piekielnie zaczyna boleć Cię głowa, rozmazuje Ci się wszystko wokół. Świat zaczyna wirować, powieki odmawiają posłuszeństwa, a Ty, upadasz.
Budzisz się w nieznanym miejscu. Jest ciemno, szukasz czegokolwiek. Klamki? Włącznika? Znajdujesz go, ale nie masz pojęcia, że przeszedłeś przez pierwszy etap Twojego osądu.
Maszerujesz w nieznane. Wokół słyszysz głosy. Widzisz obrazy myśli, rzeczy, osoby - wobec których zgrzeszyłeś fizycznie, lub w myślach. Mając ich bądź je, za nic - fizycznie, konkretnie, prosto z mostu, lub na końcu języka.
Czujesz dyskomfort, wciąż boli Cię głowa.
Ale instynkt podpowiada Ci żebyś maszerował dalej i dalej. I wciąż i wciąż. Aż w końcu wpadasz w dziurę. Przez ułamki sekundy zastanawiasz się gdzie spadasz, aż w końcu po prostu się kurwa smażysz. Twoje mięśnie i zarost - które niegdyś były obiektem pożądania i zmuszały do przygryzania warg, stają się nijakie. Rozpadają się.
Twoje błękitne, wielkie oczy. Długie nogi i świeże, zdrowe czarne włosy, na widok których mężczyznom ślinka ścieka po brodach - nie funkcjonują. Rozpadają się.

Kto wie, może takie miejsce istnieje? Może tak właśnie wygląda selekcja? Może większość z Nas tam trafi? Może sporo już przez to przeszło?
Humbert Humbert zapewne przeszedł przez te trzy etapy piekielne.
Lo-Li-Ta.

------------

Zastanawiałem się czy ocenić tę powieść.
Historia zadaje Nam mnóstwo pytań, na które automatycznie odpowiadamy. Komentujemy sami sobie.
Doskonale wiemy, że doskonale pióro Pana Nabokova jest tylko powłoką, która chyba odrobinę nietrafnie przykrywa to, co tak naprawdę się tam dzieje.
Zastanawiamy się również kto jest winien. Mamy czelność szukać winnego we wszystkich.
Może Smarkata Dolores, która chyba za wcześnie zaczęła chwytać te ciemne - wciąż nieprzeznaczone dla dzieci -sfery świata?
A może zła matka, która pozwalała na to wszystko?
A może biedny Humbert Humbert, który nie potrafił się oprzeć?

Bzdury!

Dzieci nigdy nie są winne niczemu. Dlaczego? Bo są dziećmi.
Gdyby dziecko było dojrzałe i dorosłe, nie byłoby dzieckiem. To dorosły jest dorosły. To on winien kontrolować sytuację i to on jest odpowiedzialny za nogę, która utknie mu w bagnie.
Nie dziecko. Nie Lolita.

Paskudna Lolita! Biedny Humbert!
Biedna Lolita! Drań Humbert!

Każdy z Nas, na pewno chociaż raz, zastanawiał się jak wygląda selekcja ludzi dobrych i złych po przejściu na tamten świat. Ten nienamacalny przez człowieka żywego.
Ja traktuje to jako istne porwanie. Zło i dobro podbiera sobie obywateli Naszego świata i pewnie, denerwują się na siebie.

Możliwe, że podjeżdża samochód, z którego wyskakuje kilka osób w maskach. W maskach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uciekinier z definicji, winien uciekać.
Ale przed czym? Przed kim? Przed ludźmi. W drugą stronę. Pod górkę.

Ten Uciekinier musi uciekać, a jednocześnie po trosze wracać, żeby mieć kontrolę. Toteż, ten Uciekinier, tak właśnie robi.

Powieść jest przygnębiająca.
Dystopijna wizja świata, który za nic ma jakiekolwiek wartości. Człowiek, który gardzi drugim człowiekiem. Ulice; puste, brudne, wręcz niemożliwe. Przecierasz i wybałuszasz oczy patrząc na to wszystko. Patrzysz na upadek. Może nawet płaczesz.
Społeczeństwo złe do szpiku kości. Ludzie, którzy żeby wygrać, muszą grać. Roboty. Wręcz machiny do zabijania. Sterowani przez propagandę.

Człowiek strachliwy, bojący się tupnąć nogą gdy przekroczone zostaną granice - zawsze przytaknie. Wyrobi sobie garb z głową wiecznie spuszczoną w dół i problemami ciążącymi na karku, z którymi nie może sobie poradzić. Albo i nie chce. Bo tak jest dobrze.

Przygnębiająca powieść.

Uciekinier z definicji, winien uciekać.
Ale przed czym? Przed kim? Przed ludźmi. W drugą stronę. Pod górkę.

Ten Uciekinier musi uciekać, a jednocześnie po trosze wracać, żeby mieć kontrolę. Toteż, ten Uciekinier, tak właśnie robi.

Powieść jest przygnębiająca.
Dystopijna wizja świata, który za nic ma jakiekolwiek wartości. Człowiek, który gardzi drugim człowiekiem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Ręka mistrza" napisana ręką mistrza? Nie do końca.

Historia pozostawiła mieszane uczucia.
Z początku zachwyciła, później, jakby autor zupełnie zboczył z drogi.

Książka jest opasła i ma doskonałą okładkę. Czerwień. Czerwień przyciąga.
Pamiętam, że czytałem ją w przychylnym dla mnie okresie czasu. To jest istotne. Dobrze traktować książkę, to podstawa. Relaksujesz się, bardziej koncentrujesz. Nie czytasz żebyś czytał, czytelniku.

Duma Key to piękna wyspa.
Kto - ale tak z ręką na sercu - nie chciałby tam żyć? Słońce, spokój, morskie fale. Przyjaźni ludzie.
Później dochodzą tajemnice. Miejscowe legendy. Ludzie przyzwyczajeni bardziej do mowy szeptem. Odrobinę poddenerwowani. Ty również, słysząc o tym i o tamtym. Kropelki potu perlą się Tobie na czole. Kilka spływa po karku. Uważnie się wsłuchujesz. Temu kto opowiada, naprawdę dobrze idzie...

...A później przychodzi taki strzał z nienacka. Gafa. Ten ktoś zaczyna wyolbrzymiać. Prychasz śmiechem. W jednej sekundzie czar pryska. To co było intrygujące, staje się śmieszne. To co miało wprawiać w dyskomfort, miało przerażać - wprawia w śmieszność.
A Ty, odchodzisz bez słowa. Lub zostajesz i z grzeczności, słuchasz do końca. Czekasz do nieszczerych braw.

Taka podkoloryzowana za bardzo jest Duma Key.
Taka jest "Ręka mistrza".

"Ręka mistrza" napisana ręką mistrza? Nie do końca.

Historia pozostawiła mieszane uczucia.
Z początku zachwyciła, później, jakby autor zupełnie zboczył z drogi.

Książka jest opasła i ma doskonałą okładkę. Czerwień. Czerwień przyciąga.
Pamiętam, że czytałem ją w przychylnym dla mnie okresie czasu. To jest istotne. Dobrze traktować książkę, to podstawa. Relaksujesz się,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pamiętam, że obiecałem sobie przeczytać ją gdy zdam prawo jazdy. Taki sobie challenge trochę z czapy wymyśliłem.
Zdałem i przeczytałem.

"Christine" nie jest płytką opowieścią o samochodzcie, który sam jeździ i zabija ludzi. Nie, nie, nie. Z pozoru może to tak wyglądać, ale nie dajcie się zwieść pozorom.

Według mojej interpretacji, historia przedstawia przede wszystkim o hobby. Christine to hobby. Coś czemu poświęcasz swój wolny czas. Coś w czym się zauraczasz. Stajesz się dorosły, bardziej dojrzały. Z twarzy znikają pryszcze, a Twój kontakt z ludźmi jest bardziej śmielszy niż dotychczas.
Christine to obsesja. Christine to zdrada i zazdrość. Najokrutniejsza dama ze wszystkich. Puszka Pandory. Bomba z opóźnionym zapłonem. Musisz uważać żeby nie dać sobą zawładnąć.

Stephen King w swoim żywiole. Intryguje, momentami przeraża. Tworzy wokół swoich powieści enigmatyczne powłoki, typowe dla siebie. To rzadkość, stworzyć historię, która obiektywnie powinna wprawiać w śmieszność, a w rzeczywistości, niesie ze sobą pozytywną i wartościową treść.

Warto przeczytać "Christine"

Pamiętam, że obiecałem sobie przeczytać ją gdy zdam prawo jazdy. Taki sobie challenge trochę z czapy wymyśliłem.
Zdałem i przeczytałem.

"Christine" nie jest płytką opowieścią o samochodzcie, który sam jeździ i zabija ludzi. Nie, nie, nie. Z pozoru może to tak wyglądać, ale nie dajcie się zwieść pozorom.

Według mojej interpretacji, historia przedstawia przede wszystkim o...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak dużo możesz wiedzieć o sobie, jeśli nigdy się nie biłeś?

Trzeba być kimś niezwykłym, żeby napisać książkę o żadnej fabule, a czytelnik czyta to "na raz" z wypiekami na twarzy. Ja tak miałem. Kartki lecą jak z kałasznikowa, a tak naprawdę, na pierwszy rzut oka, czytam...o niczym.

Fight Club nie jest zwykłą lekturą. Chuck Palahniuk nie jest zwykłym pisarzem.
To kopalnia wartościowych cytatów. Wartych zapamiętania. Cytatów, które mogą nawet uratować Twoje biedne życie, a przynajmniej mogą być powodem do przemyśleń.

Można czytać wiele tekstów traktujących o polepszaniu jakości swojego życia. Tekstów o tym jak być lepszym sobą. Tekstów napisanych przez quasi-ekspertów, którzy gówno wiedzą.
Niektórym prawdopodobnie wystarczyć może tylko Fight Club i Chuck Palahniuk. Facet, który nie owija w bawełne. Pisze co myśli i wielu stwierdzi, że trafia w sedno.

Nie mam zamiaru pisać nic więcej. Chciałem po prostu pozostawić ślad i zachęcić każdego do przeczytania tej doskonałej powieści.

Jak dużo możesz wiedzieć o sobie, jeśli nigdy się nie biłeś?

Trzeba być kimś niezwykłym, żeby napisać książkę o żadnej fabule, a czytelnik czyta to "na raz" z wypiekami na twarzy. Ja tak miałem. Kartki lecą jak z kałasznikowa, a tak naprawdę, na pierwszy rzut oka, czytam...o niczym.

Fight Club nie jest zwykłą lekturą. Chuck Palahniuk nie jest zwykłym pisarzem.
To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kto wpada na pomysł traktujący o cmentarzu dla zwierzaków, podczas snu w samolocie? Kto później budzi się i notuje wszystko co zapamiętał na chusteczce? Tylko Stephen King.

King wpada na świetne pomysły pisząc swoje książki, a "Cmętarz zwieżąt" jest pełen świetnych pomysłów.
Począwszy od samej okładki, przez wąską linię fabularną, na drodze - po której pędzą tiry, symbolizujące parszywą śmierć - kończywszy.

Gęsty, mroczny klimat. Stopniowe wprowadzanie czytelnika w nieuniknione. Dzieci, które same chowają swoich "bliskich". Dzieci bardzo przywiązują się do zwierząt. Są ich. One je pielegnują. One wymyślają dla nich imiona. One je wyprowadzają gdy skamlą. Gdy świecą im się oczy. A później, to znowu one, kopią im dół i wrzucają je do niego, brudząc sobie ręce. Są skupione. Chcą jak najlepiej. Chcą i są za nie odpowiedzialne. Takie doświadczenia uświadamiają od najmłodszych lat. Sprawiają, że zaczynasz choć odrobinę rozumieć.

Niewątpliwie jest to jedna z najbardziej klimatycznych powieści Króla. Jeżeli nie najbardziej klimatyczna.
Czytałem ją lata temu, ale do dziś nie mogę zapomnieć kota, który potykał się o własne łapy jak chodził.

Obowiązkowa pozycja.

Kto wpada na pomysł traktujący o cmentarzu dla zwierzaków, podczas snu w samolocie? Kto później budzi się i notuje wszystko co zapamiętał na chusteczce? Tylko Stephen King.

King wpada na świetne pomysły pisząc swoje książki, a "Cmętarz zwieżąt" jest pełen świetnych pomysłów.
Począwszy od samej okładki, przez wąską linię fabularną, na drodze - po której pędzą tiry,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zwieńczenie doskonałej historii.

Przenosimy się tam, gdzie wszystko się zaczęło. Tam, gdzie niejaki Thierry Pharabot zapoczątkował swoje rytuały, by stać się później obiektem pożądania przez wielu śmiałków. Mentorem i nauczycielem.
Ojciec i syn wrócili do piekła żeby stanąć oko w oko ze swoimi najgorszymi koszmarami. Zmierzyć się z bólem i chorobami. Zmierzyć się z wojną. Z brudem i przeszłością, która nie daje spokoju.

W Paryżu wcale nie jest lepiej. Ktoś znów morduje. Rytualnie. Niemal identycznie jak legendarny Człowiek Gwóźdź. Uczeń? Czeladnik?

Nie będę zdradzał więcej, bo nie warto.
Pisałem - w przypadku "Lontano" - że to jedna z najoryginalniejszych i trzymających w napięciu fabuł jakie dane było mi przeczytać. Podtrzymuję to wciąż. A "Kongo Requiem", jest tego dowodem.

Zwieńczenie doskonałej historii.

Przenosimy się tam, gdzie wszystko się zaczęło. Tam, gdzie niejaki Thierry Pharabot zapoczątkował swoje rytuały, by stać się później obiektem pożądania przez wielu śmiałków. Mentorem i nauczycielem.
Ojciec i syn wrócili do piekła żeby stanąć oko w oko ze swoimi najgorszymi koszmarami. Zmierzyć się z bólem i chorobami. Zmierzyć się z wojną....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O powieści można napisać wiele, a mi się skończyły pomysły już na starcie. Nie skłamię Was, jeżeli napiszę, że jest to dwutomowy cykl z jedną z najlepszych fabuł jakie czytałem kiedykolwiek.
Sięgnąłem po "Lontano" zaintrygowany okładką i brzmiącym dumnie nazwiskiem autora. Nie miałem pojęcia kim jest. A jest geniuszem.

Są autorzy, którzy mogą się poszczycić mnóstwem książek i każda z nich to świeży pomysł na historię. Są autorzy, którzy lubią przelewać krew. Są również autorzy, którzy są najlepszymi na świecie w opisie krajobrazu. Są jeszcze inni, wyspecjalizowani jeszcze w czymś innym...

...A Pan Grangé jest sam i ma Człowieka Gwoździa. Co Wy na to?
Człowiek Gwóźdź to najlepszy literacki z półświatka seryjnego.

Jean-Christophe Grangé wplata w przedstawianą nam historię, Zair i Paryż. Dwie zupełnie różne lokacje i to bynajmniej nie tylko ze względu na ich fizyczną odległość. To kwestia mentalności, zasad i obyczajów. To zderzenie zupełnie różnych kultur. Autorowi się to udało.

Poznajemy rodzinę Morvanów, którzy pomimo tego że są rodziną, nie przepadają za sobą.
Bliżej im do stosunków ambiwalentnych, aniżeli wielkiej miłości. Ale w tym wszystkim jest jakaś metoda.
Każdy z bohaterów jest inny. Każdy z nich to ciężki mechanizm, który ciężko okiełznać. Każdy z nich mający coś na sumieniu. Z mnóstwem tajemnic. Bohaterowie odpychający nas od siebie, a z drugiej strony, tak cholernie intrygujący. Z biegiem czasu i ilością wertowanych stron, dający się lubić.

Historia opowiadana nam, to z początku pozornie jałowa historia. Bez smaku. Historia, którą można śmiało wrzucić między te wszystkie pierdołowate, tych quasi-zdolnych pisarzy kryminalnych.
Historia o dziwnej śmierci żołnierza, to historia, która sama się czyta. Chaotyczna. Autor rzucający nam co krok kłody pod nogi. Prowadzi nas po ciemku. Spycha w ślepe zaułki. A my, jesteśmy bezbronni.

Musicie przeczytać "Lontano".

O powieści można napisać wiele, a mi się skończyły pomysły już na starcie. Nie skłamię Was, jeżeli napiszę, że jest to dwutomowy cykl z jedną z najlepszych fabuł jakie czytałem kiedykolwiek.
Sięgnąłem po "Lontano" zaintrygowany okładką i brzmiącym dumnie nazwiskiem autora. Nie miałem pojęcia kim jest. A jest geniuszem.

Są autorzy, którzy mogą się poszczycić mnóstwem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Doskonała? To chyba strzał w dziesiątkę.

Na historię o Meg Loughlin i jej kalekiej siostry Susan trafiłem zupełnie przypadkiem.
Kiedyś będąc w Empiku, przeglądając półki z książkami, trafiłem na okładkę, która przyciągnęła mój wzrok. Kupiłem i po części nie żałuję.

Nie chcę żeby to była jakaś tania rekomendacja chłopaczka, który czasem pisze o książkach, ale to naprawdę ciężki tekst i powieść, która zostanie w pamięci chyba do końca życia.

Jack Ketchum przeszedł samego siebie pisząc to. Dodatkowy cios obuchem w potylicę, otrzymujemy w momencie gdy uświadomimy sobie, że podobna historia wydarzyła się naprawdę.
Piękna mieścina, zielone lasy, pozornie spokojne rodziny z psami, równo przycięte trawniki. Pomiędzy tym wszystkim jeden dom. Dom, w którym rozegrało się istne piekło. Przelała się krew. Ktoś płakał.
Czytelnik staje się częścią tego wszystkiego i biernie się przygląda. Ma związane ręce. Próbuje odwrócić wzrok. Ale nie może. Skazany na patrzenie. Smagany dymem papierosowym oprawcy, który śmieje mu się prosto w oczy. Dlaczego to wszystko? Po co? Nie wiem. Ludzie mają różne pomysły. Różne inspiracje. Różne motywy. Czasem najlepszym motywem, jest brak motywu. Tutaj chyba go zabrakło.

Rozpisywał się dalej nie będę. Jedyną, słuszną zachętą, będzie zmierzenie się z tym. Poznanie tych dantejskich scen.

Poznajcie dom schadzek, w którym niejaka Meg Loughlin, wycierpiała się za wszystkich.

Doskonała? To chyba strzał w dziesiątkę.

Na historię o Meg Loughlin i jej kalekiej siostry Susan trafiłem zupełnie przypadkiem.
Kiedyś będąc w Empiku, przeglądając półki z książkami, trafiłem na okładkę, która przyciągnęła mój wzrok. Kupiłem i po części nie żałuję.

Nie chcę żeby to była jakaś tania rekomendacja chłopaczka, który czasem pisze o książkach, ale to naprawdę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kobieta Jack Ketchum, Lucky McKee
Ocena 7,2
Kobieta Jack Ketchum, Lucky...

Na półkach: , ,

Odrobinę odbiega od wcześniejszych kanibali.
Odbiega zupełnie inną odnogą, ale w dobrą stronę.

Powiadają, że jeżeli przed czymś uciekasz, to koniecznie kieruj się w stronę światła. Wówczas znajdziesz kogoś kto poda Ci pomocną dłoń. Albo i nie poda.
Czyżby chciał Pan nam dać do zrozumienia, że "oko za oko, ząb za ząb", Panie Ketchum? Pije pan do pradawnego kodeksu Hammurabiego, który zdaje się mieć już wybitny nalot starego kurzu? Niewykluczone, że tak.

Role diametralnie się odwracają, albo może i nie? Przecież cały cykl traktuje o krzywdach, które wyrządzają ludzie ludziom. Toteż możliwe, że role wcale się nie odwracają, może to odrobinę niestosowne?
Zdaje się, że to ludzie są nieobliczalni. Różni. Jeden dobry, drugi zły. Spotykasz ich na ulicy, na dyskotekach, w kawiarniach czy w bibliotekach. Chcesz ich poznać, bo lubisz zawierać znajomości. Obserwujesz. Pytasz. Uśmiechasz się. Oni też się uśmiechają. I masz pewno te pięćdziesiąt procent szans czy dobrze trafiłeś. Chyba takie jest życie.

"Kobiete" czytałem i oglądałem. Co ciekawe, napisane i wyreżyserowane dzieło zostało przed te same osoby.
W obydwóch przypadkach, mocno stonowana historia. Osobista. Stłumiona w środku. Na klucz zamknięta, tam, głęboko. Wszystko zostało w rodzinie.
Pamiętam bijący od tej historii amerykański klimat. Pamiętam piosenkę, która do końca będzie kojarzyła mi się tylko z tym - Sean Spillane - Distracted. Pamiętam rodzinę, tak zepsutą. Pamiętam mężczyznę, który upolował kobietę. Pamiętam kobietę, która niby sobie zasłużyła. Niby.


'Cause the world is so dark
But there's light deep inside you

Odrobinę odbiega od wcześniejszych kanibali.
Odbiega zupełnie inną odnogą, ale w dobrą stronę.

Powiadają, że jeżeli przed czymś uciekasz, to koniecznie kieruj się w stronę światła. Wówczas znajdziesz kogoś kto poda Ci pomocną dłoń. Albo i nie poda.
Czyżby chciał Pan nam dać do zrozumienia, że "oko za oko, ząb za ząb", Panie Ketchum? Pije pan do pradawnego kodeksu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie bardziej żywa.
Kanibale jakby bardziej groźniejsi, ważniejsi.
Fabuła nie była owinięta w bawełnę. Ten kto czyta Jacka Ketchuma, ten wie, że facet nie bierze jeńców. Zero trawy, same konkrety.

Miałem Déjà vu.
Gdzieś już widziałem podobne jaskinie - możliwe, że identyczne. Gdzieś spotkałem tych nieludzi, żyjących w nich. Skądś znam ten smród, który tam wyczułem.
Kanibalizm przejął kontrolę nad historią. Zło zdawało się być kilka kroków przed dobrem. Górowało nad nim, bo ktoś na to pozwolił. Bohaterowie niespecjalnie dający się polubić, bo w sumie i po co? Nie było na to czasu. Pan Ketchum napisał to nawet dla tych, którzy potrafią uśmiechać się w piekle, do tych, którzy jeszcze swobodnie stąpają po ziemii.

Nie negujcie braku fabuły,
Nie oczekujcie słońca, błękitnych chmur i radosnego uśmiechu,
Nie zaprzyjaźniajcie się z bohaterami, bo po co? Jack Ketchum jest nieprzewidywalny. Nawet jego ulubiona postać, może całkiem przypadkiem umrzeć pod kołami samochodu.

Zapomnijcie o wszystkim co dobre, czytajcie i bawcie się dobrze.

Zdecydowanie bardziej żywa.
Kanibale jakby bardziej groźniejsi, ważniejsi.
Fabuła nie była owinięta w bawełnę. Ten kto czyta Jacka Ketchuma, ten wie, że facet nie bierze jeńców. Zero trawy, same konkrety.

Miałem Déjà vu.
Gdzieś już widziałem podobne jaskinie - możliwe, że identyczne. Gdzieś spotkałem tych nieludzi, żyjących w nich. Skądś znam ten smród, który tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku ktoś biegnie. Ucieka. Przed kim? Przed czym? Przed ludźmi. Ludźmi.

Kanibali czytałem już kawał czasu temu, ale pamiętam, że całkiem przyjemnie się bawiłem, czytając o grupce ludzi szlachtowanych przez ludzi zrodzonych w brudnych jaskiniach.

Jack Ketchum postanowił uraczyć nas czerwienią i flakami. Pobawić się z nami i z tymi ludźmi.
Pokazać ich słabości. Wyzwolić instynkty - nawet te najbardziej złamane - kiedy wszystko wymyka się spod kontroli. Kiedy walczysz o przetrwanie.
Czy udało się to autorowi? Chyba tak. Niewątpliwą zaletą pana Ketchuma jest wybitny realizm. Umiejętność wniknięcia w umysł człowieczy i sterowania nim. Pociągania za sznurki. Potrafi sprawić, że boli. Fizycznie czy psychicznie, nieistotne. Ból to ból, zawsze działa.
Jakbyśmy pili mocną kawę. Pocimy się. Adrenalina podnosi się. Igła przechodzi przez pierwsze warstwy skóry. Zaczynamy współczuć tym ludziom. Boimy się i wyczuwamy dyskomfort. Rozumiemy ich i zżywamy się z nimi. On czuwa i wbija igłę głębiej i głębiej. Oni czują, że spadają, a my spadamy razem z nimi.

Suspens. Owiane złą sławą Dead River. Człowiek człowiekowi wilkiem. Szczególnie poza sezonem.

Na początku ktoś biegnie. Ucieka. Przed kim? Przed czym? Przed ludźmi. Ludźmi.

Kanibali czytałem już kawał czasu temu, ale pamiętam, że całkiem przyjemnie się bawiłem, czytając o grupce ludzi szlachtowanych przez ludzi zrodzonych w brudnych jaskiniach.

Jack Ketchum postanowił uraczyć nas czerwienią i flakami. Pobawić się z nami i z tymi ludźmi.
Pokazać ich słabości....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nagle trzymałem w rękach załzawioną, skrzeczącą małą bombę"

Pożądanie. Brawura. Lekkomyślność. Wstęp do kanibali.

"Zabawa w chowanego", to nie tylko zabawa w chowanego w opuszczonym i upiornym domu Crouchów.
Pan Ketchum zdaje się bawić z nami w tę grę przez całą powieść. Chowa się. Chowa coś przed nami. Zresztą, skutecznie.

Zdaje się, że historia jest o głupstwach młodości. O młodocianej chęci zaimponowania komuś lub czemuś. O idiotycznym przekraczaniu granic przez odważnych dla odważnych.
A może to po prostu skrajna głupota, a nie odwaga? Głupota=odwaga. Brawura. Motywuje nas inny odważny. Lub odważna. Później następny i następny. Następnie następny.
Aż w końcu wkraczamy w taki wiek, że jesteśmy w stanie ocenić. Śmiejemy się z tego i wstydzimy się gdy światła zgasną. Czerwienią nam się policzki. Kiedy emocje opadną, czerwień zejdzie, wyciągamy wnioski. Zależnie od tego jak się ukształtujemy, tak przekażemy wartościowe wzorce osobom, na których nam zależy. Osobom, które potrzebują takich wzorców;
Pamiętaj, że przyjdzie do Ciebie niejaka Casey White i będzie czekała. Postaraj się jej nie dać.

Abstrahując od prawdpodobnie wyolbrzymionego powyższego, jest to po prostu dobry horror. Utrzymany w gęstym i tajemniczym klimacie. Dead River. Opuszczony dom z mnóstwem tajemnic. Grupa wariatów. I ona - Casey White. Casey White, która przez całą powieść tylko kusi kusi kusi.

"Nagle trzymałem w rękach załzawioną, skrzeczącą małą bombę"

Pożądanie. Brawura. Lekkomyślność. Wstęp do kanibali.

"Zabawa w chowanego", to nie tylko zabawa w chowanego w opuszczonym i upiornym domu Crouchów.
Pan Ketchum zdaje się bawić z nami w tę grę przez całą powieść. Chowa się. Chowa coś przed nami. Zresztą, skutecznie.

Zdaje się, że historia jest o głupstwach...

więcej Pokaż mimo to