-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
Zdecydowanie bardziej żywa.
Kanibale jakby bardziej groźniejsi, ważniejsi.
Fabuła nie była owinięta w bawełnę. Ten kto czyta Jacka Ketchuma, ten wie, że facet nie bierze jeńców. Zero trawy, same konkrety.
Miałem Déjà vu.
Gdzieś już widziałem podobne jaskinie - możliwe, że identyczne. Gdzieś spotkałem tych nieludzi, żyjących w nich. Skądś znam ten smród, który tam wyczułem.
Kanibalizm przejął kontrolę nad historią. Zło zdawało się być kilka kroków przed dobrem. Górowało nad nim, bo ktoś na to pozwolił. Bohaterowie niespecjalnie dający się polubić, bo w sumie i po co? Nie było na to czasu. Pan Ketchum napisał to nawet dla tych, którzy potrafią uśmiechać się w piekle, do tych, którzy jeszcze swobodnie stąpają po ziemii.
Nie negujcie braku fabuły,
Nie oczekujcie słońca, błękitnych chmur i radosnego uśmiechu,
Nie zaprzyjaźniajcie się z bohaterami, bo po co? Jack Ketchum jest nieprzewidywalny. Nawet jego ulubiona postać, może całkiem przypadkiem umrzeć pod kołami samochodu.
Zapomnijcie o wszystkim co dobre, czytajcie i bawcie się dobrze.
Zdecydowanie bardziej żywa.
Kanibale jakby bardziej groźniejsi, ważniejsi.
Fabuła nie była owinięta w bawełnę. Ten kto czyta Jacka Ketchuma, ten wie, że facet nie bierze jeńców. Zero trawy, same konkrety.
Miałem Déjà vu.
Gdzieś już widziałem podobne jaskinie - możliwe, że identyczne. Gdzieś spotkałem tych nieludzi, żyjących w nich. Skądś znam ten smród, który tam...
Odrobinę odbiega od wcześniejszych kanibali.
Odbiega zupełnie inną odnogą, ale w dobrą stronę.
Powiadają, że jeżeli przed czymś uciekasz, to koniecznie kieruj się w stronę światła. Wówczas znajdziesz kogoś kto poda Ci pomocną dłoń. Albo i nie poda.
Czyżby chciał Pan nam dać do zrozumienia, że "oko za oko, ząb za ząb", Panie Ketchum? Pije pan do pradawnego kodeksu Hammurabiego, który zdaje się mieć już wybitny nalot starego kurzu? Niewykluczone, że tak.
Role diametralnie się odwracają, albo może i nie? Przecież cały cykl traktuje o krzywdach, które wyrządzają ludzie ludziom. Toteż możliwe, że role wcale się nie odwracają, może to odrobinę niestosowne?
Zdaje się, że to ludzie są nieobliczalni. Różni. Jeden dobry, drugi zły. Spotykasz ich na ulicy, na dyskotekach, w kawiarniach czy w bibliotekach. Chcesz ich poznać, bo lubisz zawierać znajomości. Obserwujesz. Pytasz. Uśmiechasz się. Oni też się uśmiechają. I masz pewno te pięćdziesiąt procent szans czy dobrze trafiłeś. Chyba takie jest życie.
"Kobiete" czytałem i oglądałem. Co ciekawe, napisane i wyreżyserowane dzieło zostało przed te same osoby.
W obydwóch przypadkach, mocno stonowana historia. Osobista. Stłumiona w środku. Na klucz zamknięta, tam, głęboko. Wszystko zostało w rodzinie.
Pamiętam bijący od tej historii amerykański klimat. Pamiętam piosenkę, która do końca będzie kojarzyła mi się tylko z tym - Sean Spillane - Distracted. Pamiętam rodzinę, tak zepsutą. Pamiętam mężczyznę, który upolował kobietę. Pamiętam kobietę, która niby sobie zasłużyła. Niby.
'Cause the world is so dark
But there's light deep inside you
Odrobinę odbiega od wcześniejszych kanibali.
Odbiega zupełnie inną odnogą, ale w dobrą stronę.
Powiadają, że jeżeli przed czymś uciekasz, to koniecznie kieruj się w stronę światła. Wówczas znajdziesz kogoś kto poda Ci pomocną dłoń. Albo i nie poda.
Czyżby chciał Pan nam dać do zrozumienia, że "oko za oko, ząb za ząb", Panie Ketchum? Pije pan do pradawnego kodeksu...
Doskonała? To chyba strzał w dziesiątkę.
Na historię o Meg Loughlin i jej kalekiej siostry Susan trafiłem zupełnie przypadkiem.
Kiedyś będąc w Empiku, przeglądając półki z książkami, trafiłem na okładkę, która przyciągnęła mój wzrok. Kupiłem i po części nie żałuję.
Nie chcę żeby to była jakaś tania rekomendacja chłopaczka, który czasem pisze o książkach, ale to naprawdę ciężki tekst i powieść, która zostanie w pamięci chyba do końca życia.
Jack Ketchum przeszedł samego siebie pisząc to. Dodatkowy cios obuchem w potylicę, otrzymujemy w momencie gdy uświadomimy sobie, że podobna historia wydarzyła się naprawdę.
Piękna mieścina, zielone lasy, pozornie spokojne rodziny z psami, równo przycięte trawniki. Pomiędzy tym wszystkim jeden dom. Dom, w którym rozegrało się istne piekło. Przelała się krew. Ktoś płakał.
Czytelnik staje się częścią tego wszystkiego i biernie się przygląda. Ma związane ręce. Próbuje odwrócić wzrok. Ale nie może. Skazany na patrzenie. Smagany dymem papierosowym oprawcy, który śmieje mu się prosto w oczy. Dlaczego to wszystko? Po co? Nie wiem. Ludzie mają różne pomysły. Różne inspiracje. Różne motywy. Czasem najlepszym motywem, jest brak motywu. Tutaj chyba go zabrakło.
Rozpisywał się dalej nie będę. Jedyną, słuszną zachętą, będzie zmierzenie się z tym. Poznanie tych dantejskich scen.
Poznajcie dom schadzek, w którym niejaka Meg Loughlin, wycierpiała się za wszystkich.
Doskonała? To chyba strzał w dziesiątkę.
Na historię o Meg Loughlin i jej kalekiej siostry Susan trafiłem zupełnie przypadkiem.
Kiedyś będąc w Empiku, przeglądając półki z książkami, trafiłem na okładkę, która przyciągnęła mój wzrok. Kupiłem i po części nie żałuję.
Nie chcę żeby to była jakaś tania rekomendacja chłopaczka, który czasem pisze o książkach, ale to naprawdę...
2017-08-20
"Nagle trzymałem w rękach załzawioną, skrzeczącą małą bombę"
Pożądanie. Brawura. Lekkomyślność. Wstęp do kanibali.
"Zabawa w chowanego", to nie tylko zabawa w chowanego w opuszczonym i upiornym domu Crouchów.
Pan Ketchum zdaje się bawić z nami w tę grę przez całą powieść. Chowa się. Chowa coś przed nami. Zresztą, skutecznie.
Zdaje się, że historia jest o głupstwach młodości. O młodocianej chęci zaimponowania komuś lub czemuś. O idiotycznym przekraczaniu granic przez odważnych dla odważnych.
A może to po prostu skrajna głupota, a nie odwaga? Głupota=odwaga. Brawura. Motywuje nas inny odważny. Lub odważna. Później następny i następny. Następnie następny.
Aż w końcu wkraczamy w taki wiek, że jesteśmy w stanie ocenić. Śmiejemy się z tego i wstydzimy się gdy światła zgasną. Czerwienią nam się policzki. Kiedy emocje opadną, czerwień zejdzie, wyciągamy wnioski. Zależnie od tego jak się ukształtujemy, tak przekażemy wartościowe wzorce osobom, na których nam zależy. Osobom, które potrzebują takich wzorców;
Pamiętaj, że przyjdzie do Ciebie niejaka Casey White i będzie czekała. Postaraj się jej nie dać.
Abstrahując od prawdpodobnie wyolbrzymionego powyższego, jest to po prostu dobry horror. Utrzymany w gęstym i tajemniczym klimacie. Dead River. Opuszczony dom z mnóstwem tajemnic. Grupa wariatów. I ona - Casey White. Casey White, która przez całą powieść tylko kusi kusi kusi.
"Nagle trzymałem w rękach załzawioną, skrzeczącą małą bombę"
Pożądanie. Brawura. Lekkomyślność. Wstęp do kanibali.
"Zabawa w chowanego", to nie tylko zabawa w chowanego w opuszczonym i upiornym domu Crouchów.
Pan Ketchum zdaje się bawić z nami w tę grę przez całą powieść. Chowa się. Chowa coś przed nami. Zresztą, skutecznie.
Zdaje się, że historia jest o głupstwach...
Na początku ktoś biegnie. Ucieka. Przed kim? Przed czym? Przed ludźmi. Ludźmi.
Kanibali czytałem już kawał czasu temu, ale pamiętam, że całkiem przyjemnie się bawiłem, czytając o grupce ludzi szlachtowanych przez ludzi zrodzonych w brudnych jaskiniach.
Jack Ketchum postanowił uraczyć nas czerwienią i flakami. Pobawić się z nami i z tymi ludźmi.
Pokazać ich słabości. Wyzwolić instynkty - nawet te najbardziej złamane - kiedy wszystko wymyka się spod kontroli. Kiedy walczysz o przetrwanie.
Czy udało się to autorowi? Chyba tak. Niewątpliwą zaletą pana Ketchuma jest wybitny realizm. Umiejętność wniknięcia w umysł człowieczy i sterowania nim. Pociągania za sznurki. Potrafi sprawić, że boli. Fizycznie czy psychicznie, nieistotne. Ból to ból, zawsze działa.
Jakbyśmy pili mocną kawę. Pocimy się. Adrenalina podnosi się. Igła przechodzi przez pierwsze warstwy skóry. Zaczynamy współczuć tym ludziom. Boimy się i wyczuwamy dyskomfort. Rozumiemy ich i zżywamy się z nimi. On czuwa i wbija igłę głębiej i głębiej. Oni czują, że spadają, a my spadamy razem z nimi.
Suspens. Owiane złą sławą Dead River. Człowiek człowiekowi wilkiem. Szczególnie poza sezonem.
Na początku ktoś biegnie. Ucieka. Przed kim? Przed czym? Przed ludźmi. Ludźmi.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKanibali czytałem już kawał czasu temu, ale pamiętam, że całkiem przyjemnie się bawiłem, czytając o grupce ludzi szlachtowanych przez ludzi zrodzonych w brudnych jaskiniach.
Jack Ketchum postanowił uraczyć nas czerwienią i flakami. Pobawić się z nami i z tymi ludźmi.
Pokazać ich słabości....