-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Biblioteczka
Takiej książki było mi trzeba, w tym pokręconym czasie pandemii. Ta książka pozwoliła mi oderwać się od teraźniejszości.. Przeniesienie się do czasów walk imperium rzymskiego z Germanami sprawiło, że moja głowa podczas tej lektury miała przyjemność dla siebie. Z ciekawością pochłaniałem kolejne rozdziały pokazujące obie strony konfliktu, ich przywódców, zwykłych żołnierzy i świat ówczesnej wojny wokół. Chętnie wgłębiałem się w przedstawione przez autora sposoby myślenia głównych bohaterów, ale też ciekawe było spojrzenie na ukazane przez Bena Kane’a postawy żołnierzy. Jak niewiele, jak się wydaje, zmieniło się w tym zakresie. Wojna ukazana przez autora, jej prawa, zachowania ludzi, to wszystko musiało być podobne to tego jak jest dzisiaj oprócz rozwoju broni. Szczególnie pokazana jest rola dowódców, kwestia ich odpowiedzialności lub braku odpowiedzialności, braterstwo broni albo niedoli zwykłego żołnierza. Mechanizmy psychologiczne jakie funkcjonują na wojnie są jak się wydaje niezmienne. Za jednym dowódcą żołnierze pójdą w ogień, a wobec innego się zbuntują i co ważne szacunku nie buduje strach, czy dominująca pozycja ale zupełnie inne cechy. Ciekawe jest też ukazanie tego, jak na psychikę żołnierza wpływa klęska, śmierć walczących obok. Ten temat jest ukazany i z pozycji dowódcy i szeregowego żołnierza. Czytając tą książkę dobrze się obserwuje te elementy i można się nad nimi zastanowić. Cenne jest to, że autor bardzo rzetelnie przygotował się do napisania książki opierając się na jak najszerzej zdobytej wiedzy historycznej co pozwoliło dobrze wczuć się czytelnikowi w tamten czas. Przeczytałem książkę z dużą przyjemnością i z pewnością sięgnę po kolejne tego autora.
Takiej książki było mi trzeba, w tym pokręconym czasie pandemii. Ta książka pozwoliła mi oderwać się od teraźniejszości.. Przeniesienie się do czasów walk imperium rzymskiego z Germanami sprawiło, że moja głowa podczas tej lektury miała przyjemność dla siebie. Z ciekawością pochłaniałem kolejne rozdziały pokazujące obie strony konfliktu, ich przywódców, zwykłych żołnierzy...
więcej mniej Pokaż mimo toDlaczego sięgnąłem po tę książkę? Zaciekawił mnie tytuł „Rośliny przede wszystkim”, a jeszcze bardziej jego dalsza część – „101 najlepszych przepisów fleksitariańskich”. Fleksitariańskich ? O co chodzi pomyślałem, zaintrygowanie sprawiło, że zdecydowałem się sprawdzić. Ponieważ nie jem mięsa poza rybami, to pierwsza część tytułu powiedziała, coś dla Ciebie, a druga nie powiedziała nic. Dopiero zapoznanie się z wprowadzeniem do książki wszystko wyjaśniło. Tak więc okazało się, ze książka jest i dla takich jak ja, jak również dla tych co jedzą mięso, a chcą go jeść mniej, lub gotować dla innych z mniejszą ilością mięsa, ale dalej bardzo smacznie, różnorodnie i przede wszystkim z zachowaniem wartości odżywczych. Książka jest autorstwa członkiń rodziny Pollan a każda z nich trochę inaczej podchodzi do tego co jest dla niej ważne w żywieniu. Suma ich spojrzenia na dietę spowodowała, że postawiły na zmianę proporcji na talerzu, podstawa to przede wszystkim warzywa, ale też owoce, a mięso jeśli już, może być dodatkiem, a nie podstawą dania. Książka w praktyczny sposób pokazuje jak dobierać produkty do naszej kuchni, na co zwracać uwagę na zakupach, jakie warto mieć w domu narzędzia do przygotowywania posiłków oraz listę najczęściej wykorzystywanych składników, o których posiadaniu zwykle w domu warto pamiętać. Jeśli chodzi o same przepisy to przede wszystkim mają oznakowania, które mogą być przydatne, bo wskazują np., który przepis jest bezglutenowy albo bez laktozy a także których dań przygotowanie nie zajmuje dużo czasu. Jest też część książki zawierająca dobre rady praktyczne i sposoby na oszczędzenie czasu przy robieniu posiłków. Same przepisy, co tu mówić , aż ślinka cieknie i nie wiadomo na który się zdecydować. Tak jak wspomniałem wcześniej poza rybami nie jem mięsa, więc większość przepisów to dokładnie coś dla mnie, ale i dla mięsożerców znajdzie się sporo ciekawych pomysłów, gdzie mięso będzie jednym z elementów ciekawej kompozycji smakowej. Szczególnie dużo jest ciekawych przepisów z wykorzystaniem na wiele sposobów przeróżnych warzyw. Mam również wrażenie , że wiele zrealizowanych pomysłów powinno też przypaść do gustu dzieciom i zachęcić je do próbowania warzyw w różnych wariantach. Z taką książką aż chce się ruszać do kuchni. Wiele przepisów z tej książki chce się zrealizować wprost, lub inspirują do własnych kulinarnych poszukiwań.
Dlaczego sięgnąłem po tę książkę? Zaciekawił mnie tytuł „Rośliny przede wszystkim”, a jeszcze bardziej jego dalsza część – „101 najlepszych przepisów fleksitariańskich”. Fleksitariańskich ? O co chodzi pomyślałem, zaintrygowanie sprawiło, że zdecydowałem się sprawdzić. Ponieważ nie jem mięsa poza rybami, to pierwsza część tytułu powiedziała, coś dla Ciebie, a druga nie...
więcej mniej Pokaż mimo toSkończyłem właśnie kolejną po wcześniej przeczytanej „Księdze o niewidzialnym” książkę Erica-Emmanuela Schmitta zatytułowaną „Dziennik utraconej miłości”. Są to w moim odczuciu bardzo różne książki pod względem moich wrażeń, ale jednocześnie obie bardzo dobre i przede wszystkim zachęcające do refleksji o życiu. Tym razem autor dzieli się z nami swoimi przemyśleniami przede wszystkim na temat relacji matki i syna, oddziaływania matki na życie syna, jej wpływu na jego postępowanie, łączność poprzez dzielenie wspólnych zainteresowań, wpływ na drogę życiową jaką się idzie. W tle ale również mocno zaznaczona jest relacja syn – ojciec, zupełnie inna niż z matką ukazująca zupełnie inny rodzaj miłości ich łączącej. Refleksje autora odnoszące się do tych relacji związane są ze śmiercią matki, odnoszą się do wcześniejszej śmierci ojca. Autor ukazuje jak trudne jest do zaakceptowania czyjeś odejście i jak może przebiegać proces wewnętrznego mierzenia się z tym. Przemyślenia autora kierują również do zastanowienia się nad kruchością życia w ogóle, wewnętrznym pragnieniem życia u człowieka, wartością zdrowia, cieszeniem się życiem tu i teraz. W dalszym tle książki jest również odniesienie do relacji człowiek zwierzę, na przykładzie psa - wiernego, wieloletniego towarzysza. Czytając książkę często zastanawiałem się inspirowany przez autora nad tym co jest w życiu ważne, jakie znaczenie na nasze życie mają relacje z bliskimi ludźmi, a nawet żyjącymi przy nas zwierzętami. Jak dobrze na nasze życie wpływa dobra relacja, a jak może nasze życie zaburzać błędne postrzeganie niektórych osób lub zdarzeń, które miały miejsce, jak cenne jest życie, zdrowie, możliwość spełniania się w roli matki, czy ojca, żony czy męża, syna czy córki. Te relacje międzyludzkie przekładają się potem na życie każdego człowieka, jego samoocenę, wybory życiowe, realizację marzeń, dążeń, spełnianie się w pasji czy życiu zawodowym. Wiele refleksji wynikających z tej książki do których zmusza jej lektura, zapewne wiele osób ma po utracie kogoś bliskiego, który żyje w naszych wspomnieniach, z którym już nie mamy możliwości wymiany myśli, rozmowy, wtedy możemy już tylko mieć tego kogoś w pamięci i w naszej pamięci on żyje, ale na co dzień funkcjonujemy już bez tej osoby. Lubię książki Erica-Emmanuela Schmitta bo jeszcze długo po ich lekturze myślę o sprawach przez niego w nich poruszanych, oraz cenię sobie łagodny język jakim posługuje się autor, którym spowalnia moje myśli, wynikające z dnia codziennego, i wprowadza je w inny wymiar gdzie jest czas na refleksję o życiu człowieka.
Skończyłem właśnie kolejną po wcześniej przeczytanej „Księdze o niewidzialnym” książkę Erica-Emmanuela Schmitta zatytułowaną „Dziennik utraconej miłości”. Są to w moim odczuciu bardzo różne książki pod względem moich wrażeń, ale jednocześnie obie bardzo dobre i przede wszystkim zachęcające do refleksji o życiu. Tym razem autor dzieli się z nami swoimi przemyśleniami przede...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-14
Za mną lektura, która dała mi bardzo wiele do myślenia – książka, której autorami są Richard Neville i Julie Clark. Opisuje ona wydarzenia z życia Charles’a Sobhraja poczynając od jego dzieciństwa przez lata młodości , wkroczenia na drogę przestępstwa, pójście drogą od przestępstw mniejszej rangi typu kradzieże, przemyt aż do dokonywanych seryjnie zabójstw. Autorzy odtworzyli bardzo szczegółowo przebieg wielu przestępstw jakich dopuścił się w wielu krajach, głównie w Azji. Zaskakuje tu jego przebiegłość, umiejętność zjednywania i wykorzystywania innych ludzi. Przy tym nie widać u niego żadnej empatii, wszyscy wokół niego to narzędzia, które chce wykorzystywać w realizacji swoich celów. Mogą być wykorzystani żywi, np. jako jego pomocnicy, albo martwi jako dostarczyciele potrzebnych mu rzeczy (pieniądze, wartościowe przedmioty, dokumenty). Wiele opisanych w książce osób i sami jej autorzy zastanawiają się jak na postępowanie Charles’a Sobhraja wpłynęło jego pochodzenie (syn Wietnamki i Hindusa urodzony w Sajgonie), wydarzenia z dzieciństwa i młodości, relacje rodzinne, a na ile jest to po prostu psychopatyczna jednostka. Przeraża umiejętność manipulacji jaką stosuje i wielka podatność na nią wielu ludzi, wykorzystywanie ludzkich słabości – potrzeby uczuć, doznań, pieniędzy, opieki, bliskości. To wszystko wykorzystuje realizując swoje plany. Postać niezwykle zagadkowa, nie wiadomo co jest prawdą, a co kreacją, jaką wokół siebie tworzy, kiedy chce zmienia tożsamości. Jest wręcz bezczelny i nieomal pozbawiony emocji. Czytając często się zastanawiałem jakie są przyczyny jego zachowań i każdy kto sięgnie po tę książkę będzie to robił. Jest o czym myśleć.
Za mną lektura, która dała mi bardzo wiele do myślenia – książka, której autorami są Richard Neville i Julie Clark. Opisuje ona wydarzenia z życia Charles’a Sobhraja poczynając od jego dzieciństwa przez lata młodości , wkroczenia na drogę przestępstwa, pójście drogą od przestępstw mniejszej rangi typu kradzieże, przemyt aż do dokonywanych seryjnie zabójstw. Autorzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-05
Z dużą ciekawością sięgnąłem po książkę Marcina Fabjańskiego - Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje. Lektura jej okazała się interesująca i dająca wiele do myślenia. Autor poprzez opisy konkretnych sytuacji jakie nas często spotykają w życiu i pokazując częste reakcje jakie temu towarzyszą wskazuje jak warto na daną sytuację spoglądać z innej perspektywy niż ta, która zwykle narzuca się jako pierwsza, jak warto poprzez uczenie samego siebie spoglądać na dane sytuacje inaczej niż dotychczas. Książka zachęca do tego by spoglądać na życie i postrzegać wydarzenia jakie nas spotykają z odpowiednim dystansem, z wyciszeniem emocji, przemyśleniem co jest naprawdę ważne, a co niewiele tak naprawdę znaczy, na co mamy bezpośredni wpływ, a co od nas nie zależy. Myślenie stoika, jak wynika z lektury może pozwolić nam na bardziej racjonalne ocenianie zdarzeń, których doświadczamy, zachowań innych ludzi wobec nas. Warto obserwować siebie, swoje reakcje na dane sytuacje i uczyć się spoglądać na to z pewnego oddalenia. Sposób w jaki myślimy, jak reagujemy możemy zmienić z korzyścią dla nas, a nawet jak sądzę i tych z którymi się stykamy. Książkę warto czytać spokojnie, etapami, dawać sobie czas na przemyślenia i wyciągnięcie wniosków. Konstrukcja książki właśnie temu sprzyja. Poprzez przeczytanie książki poczułem się zachęcony do głębokiej refleksji nad tym jak odbieram swoje życie, jak reaguję w różnych sytuacjach życiowych, jak wartościuję co jest ważne a co nieważne. Będę do tej książki jeszcze wracał
Z dużą ciekawością sięgnąłem po książkę Marcina Fabjańskiego - Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje. Lektura jej okazała się interesująca i dająca wiele do myślenia. Autor poprzez opisy konkretnych sytuacji jakie nas często spotykają w życiu i pokazując częste reakcje jakie temu towarzyszą wskazuje jak warto na daną sytuację spoglądać z innej perspektywy niż ta,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-06
Nigdy wcześniej nie czytałem twórczości Erica-Emmanuela Schmitta i nie wiedziałem czego się spodziewać. Jestem szczęśliwy, że sięgnąłem po „Księgę o niewidzialnym” bo wprowadziła do mojego życia niesamowity klimat. Sposób pisania tego autora jest tak delikatny, wysublimowany i nastrojowy. Przez każde z opowiadań się płynie, a ja czekałem na każde nadpływające zdanie. Już w trakcie pierwszego opowiadania miałem taką myśl, że czytając to opowiadanie jakbym czytał jakąś dawną przypowieść, historię opowiadaną przez gawędziarza albo kojarzyły mi się historie biblijne. Tak wchłaniający jest sposób napisania tych opowiadań. Przy czym każde z opowiadań odnosi się wprost do emocji człowieka, oddziaływania ludzi na ludzi, nawiązuje do dobra i zła. Pokazuje jak wielki wpływ człowiek może mieć swoją postawą na życie innych ludzi, jak wpływa na ludzi dawanie dobra, jak człowiek potrafi się zmieniać. Jestem oczarowany tym co znalazłem w tej książce i będę potrzebował tego więcej, trafiło to w moją wrażliwość i chcę do moich odczuć, przemyśleń przez nią wywołanych wrócić. Podejrzewam nawet, że za jakiś czas ponownie sięgnę po tę pozycję i odkryję ją na nowo bo myślę, że ma wiele warstw i jedno przeczytanie nie wystarczy, żeby wszystko odkryć. To tylko pięć opowiadań, każde tak inne, tak odległe od siebie, a jednocześnie tak bliskie. Każde warto smakować i przemyśleć.
Nigdy wcześniej nie czytałem twórczości Erica-Emmanuela Schmitta i nie wiedziałem czego się spodziewać. Jestem szczęśliwy, że sięgnąłem po „Księgę o niewidzialnym” bo wprowadziła do mojego życia niesamowity klimat. Sposób pisania tego autora jest tak delikatny, wysublimowany i nastrojowy. Przez każde z opowiadań się płynie, a ja czekałem na każde nadpływające zdanie. Już w...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11
Wciągająca i intrygująca powieść Marka Krajewskiego – Moloch przeniosła mnie do przedwojennego Wrocławia (Breslau), łącząc historię kryminalną z okultyzmem, światem sekt, pogmatwanych ludzkich relacji i zależności. Można przenieść się w czasie, poczuć dawny klimat miasta i jego mieszkańców, poczuć różnice między poszczególnymi rejonami miasta i osobami je zamieszkującymi. Postać głównego bohatera jest mocno przykuwająca uwagę, a jego niejednoznaczne zachowania dają do myślenia. Świat relacji międzyludzkich jest najważniejszą dla mnie podstawą tej książki. Ludzie namiętności, chore fascynacje, cele jakie chcą osiągnąć, ich zachowania są bazą funkcjonujących w książce postaci. Właśnie ciekawie zaprojektowane postacie połączone ze światem zbrodni i okultyzmem powodują, że książka jest lekturą w której z ciekawością przechodzi się z jednej części do kolejnej i czeka na kolejne wydarzenia. Śledztwo i splot wydarzeń wokół niego stanowią historię, którą świetnie się czyta i świat stworzony przez autora powoduje pracę naszej wyobraźni i odrywa od naszych codziennych spraw. Tego oderwania oczekiwałem i to dostałem
Wciągająca i intrygująca powieść Marka Krajewskiego – Moloch przeniosła mnie do przedwojennego Wrocławia (Breslau), łącząc historię kryminalną z okultyzmem, światem sekt, pogmatwanych ludzkich relacji i zależności. Można przenieść się w czasie, poczuć dawny klimat miasta i jego mieszkańców, poczuć różnice między poszczególnymi rejonami miasta i osobami je...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-15
Psy potrafią nas ludzi zadziwiać. Czytając tę książkę zdziwienie pojawiało się niejednokrotnie. I trzeba przyznać jedno psy potrafią zaimponować odwagą, determinacją, wiernością, umiejętnościami jakie są w stanie posiąść. W tej książce opisano liczne przykłady bohaterstwa psów, nawet poświęcenia w celu ratowania człowieka. Psy uczestniczyły w wojnach, były bohaterami wojennymi, poszukiwały bomb, brały i biorą udział w akcjach ratowniczych, wyszukiwały ludzi i zwierzęta pod gruzami, latały w kosmos. Są doskonałymi terapeutami, przewodnikami, były pod Everestem, były na biegunach ziemi, potrafią być niesamowicie sprawne, pokonywać tysiące kilometrów, niektóre potrafią wyczuć komórki rakowe, pomagać ludziom o różnych schorzeniach. Wielu monarchów, władców, prezydentów miało swoich psich ulubieńców, niektóre rody królewskie miały swoje ulubione rasy. Psy to również pomocnicy naukowców, obiekty badań, eksperymentów, wykonawcy różnych „zawodów”, bohaterowie reklam, filmów, książek, gwiazdy Internetu. Psy to również z naszej perspektywy czasem tacy dziwacy, których zachowania nas zaskakują, a czasem nawet brzydzą. Niektóre psy zaskakują swoją wyjątkową inteligencją, potrafią pomagać w poszukiwaniu skarbów, zbierać datki. Z tych wszystkich powodów i dla wielu innych psich ciekawostek warto sięgnąć po tę książkę.
Psy potrafią nas ludzi zadziwiać. Czytając tę książkę zdziwienie pojawiało się niejednokrotnie. I trzeba przyznać jedno psy potrafią zaimponować odwagą, determinacją, wiernością, umiejętnościami jakie są w stanie posiąść. W tej książce opisano liczne przykłady bohaterstwa psów, nawet poświęcenia w celu ratowania człowieka. Psy uczestniczyły w wojnach, były bohaterami...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-14
Kolorowy świat warzyw, zwiewnym wierszem opisany. Od razu z dzieciństwa przypomniałem sobie wiersz Jana Brzechwy „Na straganie”. Wybryki papryki i inne historie o warzywach to dla mnie nowe wcielenie przygód warzyw i możliwość poznawania ich wraz z dzieckiem, porozmawiania jak się je wykorzystuje, z czym się je jada, jak wyglądają, jak smakują, gdzie rosną, jak się je przechowuje. Do tego zioła, czyli dodatki do potraw, które nadają im pełnię smaku. Książka fantastycznie zilustrowana, od razu pobudza apetyt na jakieś warzywko, na jakieś witaminy. Lubię takie lekkie historie dla dzieci, które zostają w głowie i się przypominają co jakiś czas, gdzie fragmenty tekstu wyskakują z głowy na przykład przy ich obieraniu, siekaniu czy gotowaniu. Ta książka z pewnością będzie lubiana przez dzieciaki i niejednokrotnie będą prosić o kolejne jej przeczytanie, bo jest urocza i pozostająca w głowie oraz przyciągająca obrazkami wzrok. Dla dzieciaków i rodziców prawdziwa warzywna uczta.
Kolorowy świat warzyw, zwiewnym wierszem opisany. Od razu z dzieciństwa przypomniałem sobie wiersz Jana Brzechwy „Na straganie”. Wybryki papryki i inne historie o warzywach to dla mnie nowe wcielenie przygód warzyw i możliwość poznawania ich wraz z dzieckiem, porozmawiania jak się je wykorzystuje, z czym się je jada, jak wyglądają, jak smakują, gdzie rosną, jak się je...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-14
Z przyjemnością poznaje się kolejnych kocich bohaterów, co umożliwiła nam Kimberlie Hamilton. Można spotkać miedzy innymi kotkę, która poznała brytyjską królową Elżbietę II, i to gdzie, w katedrze. Jak koty to robią? Wychodzi na to, że mają szósty zmysł i wyczuwają różne rzeczy, które mają nastąpić i potrafią też przetrwać w ekstremalnych warunkach, nawet w kosmosie jak kotka Felicette. Są też takie, które pomieszkują z … brytyjskim premierem, amerykańskim prezydentem, czy papieżem. Koty to pierwszorzędni łowcy i wielokrotnie co ukazano na kartach książki pomagają zwalczać człowiekowi zagrażające gryzonie – o super łowcy też sporo się dowiecie. Koty potrafią być telewizyjnymi i internetowymi gwiazdami, podbijają youtuba, a kocie filmiki obejrzały miliardy osób. Są koty tańczące balet, wykonujące sztuczki, bo koty są niezwykle sprawne i mają intrygującą budowę ciała, co wpływa na ich zdolności. Wiele kotów to podróżnicy, niektóre muzykują, grają w filmach, są bohaterami animacji. Inne inspirują swoich właścicieli. Koty potrafią nawet ratować życie i wykazują się przy tym mądrością i odwagą. Koty były wykorzystywane na wojnach, a niektóre zostały bohaterami. Koty potrafią nas ludzi zadziwiać, fascynować, a nawet bywają Bogami jak w starożytnym Egipcie, albo na dalekim wschodzie. Koty potrafią ludzi uzdrawiać, są świetnymi terapeutami. Te inne rzeczy o świecie kotów są do odkrycia w tej wciągającej książce. Zajrzyjcie do kociego świata, nie pożałujecie, super grupa kocich bohaterów czeka na odkrycie oraz wiele kocich ciekawostek.
Z przyjemnością poznaje się kolejnych kocich bohaterów, co umożliwiła nam Kimberlie Hamilton. Można spotkać miedzy innymi kotkę, która poznała brytyjską królową Elżbietę II, i to gdzie, w katedrze. Jak koty to robią? Wychodzi na to, że mają szósty zmysł i wyczuwają różne rzeczy, które mają nastąpić i potrafią też przetrwać w ekstremalnych warunkach, nawet w kosmosie jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11
Po raz trzeci już sięgnąłem po książkę z serii Historia Bez Cenzury, tym razem jest to część 5 – I straszno, i śmieszno – PRL. Ponieważ czytałem już wcześniejsze części napisane przez Wojciecha Drewniaka mniej więcej wiedziałem czego mam się spodziewać jeżeli chodzi o styl i konstrukcje książki. Poprzednie części przypadły mi do gustu i tym razem też się nie zawiodłem chociaż byłem bardzo ciekaw jak autor weźmie się za PRL, którego trochę, ze względu na mój wiek pamiętam. Wyszło jak zwykle w tej serii lekko i smakowicie. Autor ma talent do pokazywania historii w taki właśnie sposób, bez naukowego zadęcia, ale za to z przekazaniem kluczowych wydarzeń i klimatu danej epoki. Opisując PRL przekazuje w skrócie w jaki sposób komuniści przejmowali władzę w kraju w oparciu o wielkiego brata, jak funkcjonował system polityczny, jakie były jego główne postacie (np. Bierut, Gomułka czy Gierek), jak funkcjonowała w tym czasie propaganda, cenzura, jak zwalczano myślących inaczej. Bardzo zaciekawiła mnie część dotycząca powojennej odbudowy kraju, w szczególności Warszawy, z wątkiem budowy trasy WZ, odbudowy Starego Miasta czy Zamku Królewskiego, a zwłaszcza budowy Pałacu Kultury i Nauki. Polecam też szczególnie młodym ludziom rozdział o codzienności PRL gdzie dowiedzą się o sklepach Pewex czy Baltona o czymś takim jak bony o wartości dolarów, sam pamiętam jak je kupowałem by co coś kupić w Pewexie. Kolejnym rozdziałem, który mnie mocno zainteresował, a którego się w tej książce nie spodziewałem to rozdział o seryjnych mordercach w PRL. Nie interesowałem się zbytnio tą tematyką i teraz uświadomiłem sobie jak chore przyczyny popychają ludzi do morderstw, co drzemie w niektórych ludziach i jak trudno ich było złapać i jak często działo się to w wyniku przypadku. Po tym ciężkim rozdziale zaczęły się na szczęście rozdziały o lżejszej tematyce dotyczące muzyki, polskiego filmu, telewizji i motoryzacji. Z ciekawością czytałem o roli Władysława Szpilmana w polskim radio, koncertach Animalsów, czy Rolling Stonesów w Warszawie, o tępionej początkowo przez władze muzyce jazzowej, o kultowych już filmach doby PRL od Czterech Pancernych, Klossa po Alternatywy 4 czy Rejs. Taka sentymentalna podróż w czasie. A po niej cięższy rozdział o ponurych służbach doby PRL – MO, UB, SB, ZOMO itp. Jeśli te skróty młodym osobom nic albo niewiele mówią to niech zajrzą do tej książki. Załapią o co chodzi. Na deser autor dorzucił sport i warto przeczytać o sukcesach polskich sportowców w tym okresie, o emocjach jakie wzbudzali oni wśród kibiców, bo przecież były momenty gdy ulice pustoszały a przed telewizorem siedzieli prawie wszyscy obserwując walkę o medale. Sporo jeszcze pamiętam, ale warto było to sobie odświeżyć, przypomnieć czasy Wyścigu Pokoju, trzeciego miejsca na mundialach w RFN czy Hiszpanii, złoto polskich siatkarzy, czy gest Kozakiewicza. Warto też zrozumieć jak sport wpływał na politykę, a polityka na sport w tamtym czasie. Zawsze jak zaczynam książki z tej serii to jestem ciekaw czym mnie autor zaskoczy i zawsze mu się udaje, przy tym są tak napisane, że czytając je sporo się dowiaduję, pewne rzeczy sobie odświeżam, a jednocześnie relaksuję. Przyjemnie i dobrze spędzony czas.
Po raz trzeci już sięgnąłem po książkę z serii Historia Bez Cenzury, tym razem jest to część 5 – I straszno, i śmieszno – PRL. Ponieważ czytałem już wcześniejsze części napisane przez Wojciecha Drewniaka mniej więcej wiedziałem czego mam się spodziewać jeżeli chodzi o styl i konstrukcje książki. Poprzednie części przypadły mi do gustu i tym razem też się nie zawiodłem...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10
Jeśli ktoś czytał lub choć słyszał o książkach słynnego neuropsychiatry Olivera Sacksa (np. „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”), który spopularyzował neurologię wśród laików, na pewno powinien sięgnąć po książkę jego ucznia i kontynuatora Anthony’ego Davida –„Spojrzenie w otchłań. Neuropsychiatra i tajemnice ludzkich umysłów” – próbę zgłębienia kolejnych tajemnic mózgu. I tutaj jest mężczyzna, który twierdzi, że ktoś mu podmienił żonę, na całkiem podobną, lecz nie prawdziwą. Czy idealne i dopasowane niegdyś małżeństwo poradzi sobie z tym doświadczeniem ?Jaką rolę odgrywają emocje, a raczej ich brak w wyniku uszkodzenia mózgu? W jaki sposób futbol pozwala przezwyciężyć nieufność do odrealnionego i zdepersonalizowanego świata?
Anthony David przybliża tajniki ludzkiego umysłu czytelnikowi, tłumaczy skomplikowane procesy biochemiczne czy funkcjonowanie mózgu (co może spowodować nierównowaga dopaminy u młodej Jennifer?), lecz przede wszystkim skupia się na zachowaniach samych pacjentów i ich bliskich. Autor opisuje poszczególnych chorych, których leczył oraz zastanawia się nad zjawiskiem depresji, schizofrenii, uporczywej odmowy, dlaczego nasze ciało oraz zmysły płatają nam tak niemiłe niespodzianki ? Zakończenia poszczególnych historii są dobre lub złe, pomimo diagnoz wskazujących na zupełnie odmienne rozwiązania, bo jest jeszcze coś co wymyka się naukowemu wytłumaczeniu albo jest jeszcze nie odkryte – lekarz zderza się z ograniczeniami medycyny lub tajemnicą ludzkiego umysłu i to jest właśnie otchłań, której rąbek czasem może tylko uchylić.
Książki tego typu pokazują inny, zamknięty gdzieś za murami szpitali lub drzwiami prywatnych domów świat ludzkiego cierpienia, od którego chcieli byśmy się odgrodzić. Może po przeczytaniu tej książki staniemy się wrażliwsi oraz spojrzymy inaczej na ludzi, którzy zachowują się dla nas w sposób dziwaczny lub niezrozumiały? Jak niewiele też brakuje aby poukładany świat naszej „normalności” legł nagle w gruzach.
Jeśli ktoś czytał lub choć słyszał o książkach słynnego neuropsychiatry Olivera Sacksa (np. „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”), który spopularyzował neurologię wśród laików, na pewno powinien sięgnąć po książkę jego ucznia i kontynuatora Anthony’ego Davida –„Spojrzenie w otchłań. Neuropsychiatra i tajemnice ludzkich umysłów” – próbę zgłębienia kolejnych...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11
Nie czytałem poprzedniej książki Marthy Stout „Socjopaci są wśród nas” ale o niej słyszałem i zdarzało mi się czasem zastanawiać dlaczego niektórzy ludzie nas oszukują, okłamują, okradają, krzywdzą, sprawiają ból? Spotykałem ludzi, których zachowań nie rozumiałem. Zastanawiałem się dlaczego są do pewnych zachowań zdolni? Wydawałoby się, że powinni czuć się winni, mieć wyrzuty sumienia. Z zaciekawieniem więc sięgnąłem po książkę „Jak skutecznie bronić się przed socjopatami”. Jej wchłanianie było dla mnie wymagające, nie czytałem jej szybko, ale pozwoliła mi zrozumieć wiele spraw, zachowań, czynów dokonywanych przez socjopatów. Otóż jest pewna grupa ludzi, którzy mają jak ja to rozumiem deficyt uczuć, które nazywamy empatią czy współodczuwaniem. Możemy ich spotkać wszędzie. Niestety socjopaci są wśród nas. Są naszymi partnerami, znajomymi, sąsiadami, dziećmi, współpracownikami, szefami, nawiązujemy z nimi bliższe lub dalsze relacje i bardzo często wychodzimy z nich poszkodowani, a nawet zdruzgotani. Jak reagować na ich zachowania? Socjopata często roztacza wokół siebie urok, często jest elokwentny, błyskotliwy, miły, a wszystko po to aby osiągnąć cel nie licząc się z tym, że to my zapłacimy wysoką cenę za jego sukces. Intryguje i manipuluje, liczy się tylko jego korzyść, a ludzie są tylko środkiem do celu. Wszystkie te mechanizmy zachowań opisuje w swojej książce Martha Stout, opiera się przy tym na konkretnych przykładach. Książka napisana jest w interesujący sposób, myślę, że warto ją przeczytać, przede wszystkim, aby wiedzieć jak rozpoznawać zachowania socjopatów w otoczeniu oraz jak neutralizować ich działanie, bronić się przed nimi np. w miejscu pracy, gdzie ewentualnie szukać pomocy. Za jakiś czas zamierzam sięgnąć po wcześniej wydaną książkę „Socjopaci są wśród nas” aby jeszcze pogłębić swoją wiedzę w tym zakresie. Książka zmusza do refleksji nad wieloma sytuacjami, które wydarzyły się w moim życiu i zastanawiam się ile osób, które napotkałem na swoje drodze było socjopatami. Mam parę typów.
Nie czytałem poprzedniej książki Marthy Stout „Socjopaci są wśród nas” ale o niej słyszałem i zdarzało mi się czasem zastanawiać dlaczego niektórzy ludzie nas oszukują, okłamują, okradają, krzywdzą, sprawiają ból? Spotykałem ludzi, których zachowań nie rozumiałem. Zastanawiałem się dlaczego są do pewnych zachowań zdolni? Wydawałoby się, że powinni czuć się winni, mieć...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10
Jeżeli chcecie oderwać waszego jedenasto czy dwunastoletniego syna, a może córkę, od komputera, laptopa, czy telefonu to jest szansa, że uda się to zrobić poprzez książkę, którą napisał Eoin Colfer, której jednym z głównych bohaterów jest tytułowy Artemis Fowl. Książka w swojej fabule łączy świat nowoczesności i wynalazków ze światem wróżek, trolli, gnomów, elfów czy krasnoludów. Wytworzony przez wyobraźnię autora świat i zdarzenia spotykające bohaterów są bardzo wciągające, a jednocześnie skłaniające do pewnej refleksji na temat tego jak świat ludzi (zwanymi tutaj przez innych Błotnymi Ludźmi) i światy funkcjonujące równolegle z tym światem na siebie oddziaływają, jak postrzegany jest człowiek przez inne istoty żyjące, jakie są ludzkie pragnienia, dążenia, marzenia, a jednocześnie jak funkcjonuje w człowieku i innych żywych istotach sumienie, zasady traktowania, poszanowania innego życia. Czytając książkę można zastanowić się jaką cenę za sukces, za osiągnięcie jakiegoś celu chce zapłacić dana postać, co jest w stanie ją powstrzymać, co jest w stanie zmienić jej poglądy. W ciekawy sposób pokazane są liczne dylematy jak postąpić, jakie stoją przed poszczególnymi bohaterami. Czytelnik jest nakłaniany do refleksji, przemyśleń jak dany bohater postępuje, jak myśli, co go napędza do działania, jak postrzega innych, gdzie widzi wroga, gdzie sprzymierzeńca, co wpływa na czyjeś działanie lub zaniechanie tego działania. Pracuje w naszej głowie wyobraźnia, pracują emocje czytelnika, wydarzenia w książce pobudzają uczucia, myślenie a jednocześnie książka sprawia dużą frajdę przy czytaniu i przenosi w interesujący świat łączący magię z technologicznymi nowościami, czyli to co jest niezwykle interesujące dla młodych ludzi żądnych wrażeń. Pomysł na książkę jest niezwykle ciekawy, a postacie stworzone przez autora niezwykle interesujące. Zachęcam do poznania wróżki Holly, komendanta Bulwy, fauna Ogierka czy krasnala Mierzwy Grzebaczka, dowiedzcie się też co chce zdobyć Artemis Fowl i jak chce do tego wykorzystać wiedzę Księgi. Z nimi i jeszcze innymi postaciami pewna jest intrygująca przygoda i dobra zabawa z magią i technologicznymi nowościami.
Jeżeli chcecie oderwać waszego jedenasto czy dwunastoletniego syna, a może córkę, od komputera, laptopa, czy telefonu to jest szansa, że uda się to zrobić poprzez książkę, którą napisał Eoin Colfer, której jednym z głównych bohaterów jest tytułowy Artemis Fowl. Książka w swojej fabule łączy świat nowoczesności i wynalazków ze światem wróżek, trolli, gnomów, elfów czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09
Dawno nie przeczytałem książki, która by tak mną wstrząsnęła. Wydarzenia opisane w książce są dla mnie szokujące. Ta książka zmusza do zastanawiania się nad naturą zła w człowieku. Zadziwiające jest to, że ilość przypadków przemocy i przemocy seksualnej wobec dzieci w placówkach na wyspie Jersey była tak wielka. Mała wyspa, a tak wiele przypadków. Odczuwałem to jak kumulację zła. Przerażające w książce jest to, że ludzie dorośli ludzie funkcjonujący w tych placówkach mogli w taki sposób postępować, a inni jakby tego nie widzieli, a ważne osoby w społeczeństwie kryły to co się działo lub nawet były współwinne, tuszowały sprawy, lub udawały, że o niczym nie wiedzą. Wychowankowie tych miejsc, ofiary tej przemocy nie potrafili bardzo często odnaleźć się w dorosłym życiu, mieli problemy psychiczne, albo co gorsza przenosili te złe wzorce zachowań jeszcze w tych ośrodkach lub już po ich opuszczeniu. To zło się rozprzestrzeniało, zatruwało ludzi. Wstrząsające jest też to, że gdy już sprawa wyszła na wierzch bardzo wyraźnie dalej byli ludzie, którzy chcieli to zasypać milczeniem, ale nawet zastraszeniem, szantażem. Struktura funkcjonowania tej małej społeczności wyspy Jersey wytworzyła jakieś patologiczne formy reakcji i wzajemnych relacji między ludźmi. Odczułem to jakby była wszystkomogąca mniejszość i zastraszona, milcząca większość. W tak małej społeczności ta druga grupa z trudem zaczęła jednak upominać się o swoje prawa wspierana przez ludzi spoza wyspy. Podziwiam ludzi, którzy odważnie przeciwstawili się temu złu, choć niestety zapłacili za to wysoką cenę. Książka jest zdecydowanie warta przeczytania, ale jest lekturą mocno osiadającą w głowie i przemyślenia jej dotyczące jeszcze długo będę się we mnie kłębiły. Sytuacje w niej opisane są tak drastyczne, że nie łatwo jest je sobie jakoś w głowie ułożyć. Normalny człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć, jak można tak krzywdzić dzieci.
Dawno nie przeczytałem książki, która by tak mną wstrząsnęła. Wydarzenia opisane w książce są dla mnie szokujące. Ta książka zmusza do zastanawiania się nad naturą zła w człowieku. Zadziwiające jest to, że ilość przypadków przemocy i przemocy seksualnej wobec dzieci w placówkach na wyspie Jersey była tak wielka. Mała wyspa, a tak wiele przypadków. Odczuwałem to jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09
Z zaciekawieniem sięgnąłem po książkę „Rytuał” Grety Drawskiej. Dawno nie czytałem kryminałów i muszę stwierdzić, że jestem zadowolony z wyboru. Z tego co wyczytałem na okładce jest to debiut i początek serii cyklu. Wanda – prokurator i policjant Piotr Dereń pomimo swoich problemów osobistych muszą rozwikłać kwestię morderstwa dentysty.
Bardzo dobrze odbieram akcję książki osadzoną w małym miasteczku nad jeziorem Drawsko i powiązaną ze starymi słowiańskimi wierzeniami i wydarzeniami cofającymi nas w czasie aż do roku 1722 r. i przybyłego tu malarza, czy czasami Bolesława Chrobrego a nawet wierzeniami dawnych Słowian. Książka odnosi się również do tego, że akcja dzieje się na dawnym pograniczu i terenach, które zmieniały swoją przynależność państwową, ale są rodziny mieszkające na tych terenach z dziada pradziada. Siłą akcji jest interesujące przedstawienie występujących w książce postaci i ukazanie wątku kryminalnego w kontekście osobistych spraw wielu bohaterów i ciekawe przeplatanie współcześnie dziejącej się akcji z dawnymi czasami i skarbem ukrytym w ziemi. Chwytliwy jest ten pomysł głównego wątku łączącego współczesność z historią. Zakończenie całej historii jest interesujące, zaskakujące, a proces dochodzenia głównych bohaterów do rozwikłania sprawy zabójstwa jest intrygujący i wciągający. Tropy do odkrycia winnego nie są oczywiste i z ciekawością przechodzi się z rozdziału do rozdziału. Książkę bardzo dobrze się czyta i stanowi dobre oderwanie od własnych spraw, można przenieść się myślami w inne miejsca i czasy. Duża przyjemność, czekam na kolejne części cyklu.
Z zaciekawieniem sięgnąłem po książkę „Rytuał” Grety Drawskiej. Dawno nie czytałem kryminałów i muszę stwierdzić, że jestem zadowolony z wyboru. Z tego co wyczytałem na okładce jest to debiut i początek serii cyklu. Wanda – prokurator i policjant Piotr Dereń pomimo swoich problemów osobistych muszą rozwikłać kwestię morderstwa dentysty.
Bardzo dobrze odbieram akcję książki...
2020-09
Za mało, za mało takich prostych historii o zwykłych, niezwykłych ludziach, o ich umiejętnościach, zawodowym rzemiośle i ludzkich słabościach. Historii o tym jak nas widzą inni, co w nas widzą a czego w nas nie widzą, a my wiemy, że jest. Nawet chcielibyśmy się tym podzielić, ale ciężko się podzielić z kimś swoją tajemnicą z obawy jak drugi człowiek to przyjmie i co z tą wiedzą zrobi, czy tego nie wykorzysta przeciw nam. Często nawet z najbliższą nam osobą, przyjacielem trudno jest podzielić się naszą słabością, problemem z którym się zmagamy Książka z przeznaczeniem dla dzieci, ale w prostej historii pokazuje rzeczy, które i dorośli powinni czasem przemyśleć i inaczej spojrzeć na siebie i innych ludzi. Saint-Ceron francuskie miasteczko ukazane przez Jean-Jacques Sempé to miasteczko zamieszkałe przez osoby potrafiące docenić specjalistów w swoim fachu. Jednak i tacy specjaliści mogą mieć swoje skrywane tajemnice tak jak sprzedawca rowerów. Warto ze swoim dzieckiem poczytać o tej tajemnicy i porozmawiać po lekturze o takich ludzkich sekretach i jak wpływają one na życiowe decyzje, na znajomości, przyjaźnie i nasze własne życie, nastroje, uczucia. Wielką zaletą książki są również ilustracje wykonane przez autora dodające uroku i klimatu opisywanej historii.
Za mało, za mało takich prostych historii o zwykłych, niezwykłych ludziach, o ich umiejętnościach, zawodowym rzemiośle i ludzkich słabościach. Historii o tym jak nas widzą inni, co w nas widzą a czego w nas nie widzą, a my wiemy, że jest. Nawet chcielibyśmy się tym podzielić, ale ciężko się podzielić z kimś swoją tajemnicą z obawy jak drugi człowiek to przyjmie i co z tą...
więcej mniej Pokaż mimo toZ zainteresowaniem sięgnęliśmy z synem po książkę Michała Rusinka – Wihajster czyli przewodnik po słowach pożyczonych w którym autor przedstawia słowa, które trafiły do języka polskiego z innych języków, na deser zaś są słowa, które z Polski wyruszyły dalej. Kiedy poznawaliśmy pochodzenie poszczególnych słów zebranych przez autora doszedłem do wniosku, że wędrówki słów są jak wędrówki ludów lub czasem pojedynczych ludzi. Przemieszczanie się ludzi powoduje przemieszczanie się słów. Mieszają się ludzie, mieszają się kultury, mieszają się słowa. Niesamowite jest to, że są słowa, które przemierzają tysiące kilometrów, przekraczają morza, oceany. Wędrują niczym odkrywcy nowych światów i przybywają do nowych światów by się w nich zadomowić. Czytając słowa wybrane przez Michała Rusinka i poznając ich pochodzenie niejednokrotnie byłem zaskoczony. Czy wiecie, że w polszczyźnie są słowa wywodzące się z języka Azteków, albo języka, którym posługiwali się Etruskowie, czy też pochodzące z dalekiej Japonii, Mongolii, Indii czy Chin. Są słowa pochodzenia perskiego, arabskiego, etiopskiego, czy co niesamowite z języka używanego przez Inuitów. Oczywiście bardzo dużo słów przejęliśmy od swoich sąsiadów Niemców, Czechów, ale także Ukraińców czy pobliskich Węgrów albo Rumunów. Są, co ciekawe, nawet takie słowa, które łączą w sobie dwa słowa z różnych języków, jak to możliwe? Wędrujące słowa są jak wędrujący ludzie, przechodzą z jednego kraju do drugiego, z jednego kontynentu na inny, z jednej epoki w drugą. Niektóre wywodzą się ze starożytnych kultur, inne są młode. Słowa w swej podróży czasem mylą drogę – swoje znaczenie, inne z czasem zaczynają znaczyć coś innego niż początkowo. Zmienia się też brzmienie słów, ludzie z krajów przez które wędrują, do których docierają ułatwiają sobie ich wymowę, dopasowują do swoich zasad językowych. Stąd potem niektóre słowa w innych krajach są nam znajome i znaczą to samo, a czasem ta bliskość jest pozorna, a znaczenie całkiem inne. Są słowa, które jak niektórzy ludzie są domatorami i nie lubią się ruszać daleko, ale są też takie które wyruszyły w podróż bardzo daleką. Warto poznać słowa, które zawędrowały do Polski i warto odkryć jak czasem mocno krętymi ścieżkami zawędrowały do naszego języka.
Z zainteresowaniem sięgnęliśmy z synem po książkę Michała Rusinka – Wihajster czyli przewodnik po słowach pożyczonych w którym autor przedstawia słowa, które trafiły do języka polskiego z innych języków, na deser zaś są słowa, które z Polski wyruszyły dalej. Kiedy poznawaliśmy pochodzenie poszczególnych słów zebranych przez autora doszedłem do wniosku, że wędrówki słów są...
więcej mniej Pokaż mimo toZ zaciekawieniem wraz z moim dwunastoletnim synem przystąpiliśmy do lektury książki „Herosi” Adama Szczepańskiego opowiadającą o zmaganiach olimpijskich dwudziestu polskich sportowców od czasów przedwojennych do współczesności. Mój syn bardzo lubi sport, sam trenuje piłkę nożną, więc już trochę na własnej skórze przekonał się co znaczy sukces albo porażka w sporcie. Książka Adama Szczepańskiego niezwykle ciekawie pokazuje sylwetki naszych wielkich sportowców, ale nie tylko przez pryzmat sukcesu, ale przede wszystkim przez spojrzenie na konieczne w sporcie cechy jak silny charakter, determinacja w dążenie do celu, pracowitość, nie zrażanie się porażkami i przeciwnościami jakie występują po drodze, odporność na stres, zmaganie się z nieprzyjaznym dopingiem kibiców, grą nie fair innych sportowców (np. poprzez stosowanie dopingu itd.). Książka w dobry dla dziecka sposób pokazuje poszczególnych sportowców, bez zasypywania ich nadmiarem danych skupiając się na najważniejszych aspektach w karierze danego sportowca a w podsumowaniu dla danej postaci krótko można powiedzieć w takim zestawieniu pokazuje konkretne sukcesy medalowe jakie zostały przez nią osiągnięte. Dzięki temu najpierw poznaje się historię związaną z olimpiadami danego zawodnika, można się z nim zaprzyjaźnić, wyobrazi sobie sytuacje w jakich się znalazł. Autor w udany też sposób pokazał wyjątkowość medalu olimpijskiego gdzie na przykład na olimpiadzie startuje 11 000 zawodników i to zwykle po eliminacjach, spełnieniu wymaganych minimów, a medali jest 1000. To pokazuje jak niewielu osiąga szczyt, a złoty medal jest dla każdego sportowca czymś wyjątkowym. Syn z zainteresowaniem poznawał poszczególne osoby, ja też sobie je przypominałem z przyjemnością, dodatkowo wyszukiwaliśmy też wyszukiwaliśmy w Internecie filmiki z danymi sportowcami i udało nam się dla wielu dodatkowo zobaczyć jak walczyli o medale. Zbiór wyselekcjonowanych zawodników pozwolił przenosić się w czasie od zawodników, których ja nie miałem możliwości zobaczyć w zmaganiach za mojego życia aż do współczesnych zawodników, którzy jeszcze są w stanie stanąć na podium. Dużym plusem jest nawiązanie do paraolimpiady i sportu osób niepełnosprawnych. Z synem byliśmy niedawno na meczu ampfutbolu więc wiem, że warto pokazywać, że sport mogą uprawiać wszyscy ludzie, tylko muszą znaleźć odpowiednią dla siebie dyscyplinę w której będą się spełniać. Bardzo ciekawa, lekka lektura, w sam raz na spędzenie czasu razem z dzieckiem lub można zachęcić dziecko do lektury samodzielnej.
Z zaciekawieniem wraz z moim dwunastoletnim synem przystąpiliśmy do lektury książki „Herosi” Adama Szczepańskiego opowiadającą o zmaganiach olimpijskich dwudziestu polskich sportowców od czasów przedwojennych do współczesności. Mój syn bardzo lubi sport, sam trenuje piłkę nożną, więc już trochę na własnej skórze przekonał się co znaczy sukces albo porażka w sporcie....
więcej mniej Pokaż mimo to
Uff, na początku myślałem, że się z tą książką wpakowałem. Jak już zaczynam czytać jakąś książkę to z założeniem, że ją skończę. Tym razem początek jakoś do mnie nie przemówił. Może nie miałem dnia. Jednak jak zaczynam to chcę skończyć i zostałem nagrodzony za nierezygnowanie mimo początkowego nie najlepszego wejścia w książkę. Rozkręciło się i to naprawdę dobrze. Zaczęła się dobra zabawa z humorem, dystansem bohaterów do siebie i wzajemnych relacji w związku. Książka kręci się wokół gotowania, ale przy okazji widać jak w zwierciadle jak teraz funkcjonujemy w kwestiach żywienia jako przeciętni ludzie i albo idziemy w tej kwestii na łatwiznę, albo musimy mieć dobrą motywację by tym tematem zacząć się zajmować trochę bardziej na poważnie i wysilić się przy przygotowywaniu posiłków. Współczesny świat chętnie, za pieniądze w tej kwestii nas wyręczy, tylko jak się okazuje tak wiele przez to możemy stracić. Gotowanie, nasze własne, może być interesujące, wciągające w ten proces innych, a przede wszystkim zdrowsze niż jedzenie na mieście lub zamawianie wszystkiego na telefon. Jest przy tym okazja na odkrywanie nowych potraw, odkrywanie siebie i ludzi będących obok nas. Przygody kulinarne opisane w książce to dobra zabawa i czasem trochę widziałem siebie przy nieporadności w kuchni jaką opisywała bohaterka. Bo gotować trzeba się uczyć, z tym się nie rodzimy, warto się rozwinąć w tym aspekcie. Książka, a jakże jest o gotowaniu, ale przede wszystkim to świetna rozrywka, którą polecam. A i są przepisy, wiele bardzo interesujących i inspirujących, czasem z ciekawą nazwą, czasem z ciekawymi składnikami, czasem prawie z niczego, ale na pewno da się je wykorzystać. Przymierzam się do skorzystania z kilku. Muszę więc kończyć bo idę gotować.
Uff, na początku myślałem, że się z tą książką wpakowałem. Jak już zaczynam czytać jakąś książkę to z założeniem, że ją skończę. Tym razem początek jakoś do mnie nie przemówił. Może nie miałem dnia. Jednak jak zaczynam to chcę skończyć i zostałem nagrodzony za nierezygnowanie mimo początkowego nie najlepszego wejścia w książkę. Rozkręciło się i to naprawdę dobrze. Zaczęła...
więcej Pokaż mimo to