Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

„Słomianie” to bardzo specyficzna książka i na pewno nie spodoba się każdemu. Osobiście mam do niej dość neutralny stosunek. Dobrze mi się ją słuchało, ale na pewno nie zostanie w mojej pamięci na długo.

Cała książka jest napisana humorystycznie, chociaż ten humor jest tutaj raczej nieoczywisty. Nie ma typowych żartów rzucanych przez bohaterów czy narratora. Mamy tu przede wszystkim komizm postaciowy i sytuacyjny. Sama kreacja świata czy osób jest humorystyczna, chociaż opowiedziana w dość poważny sposób. Taki zabieg nawet mi się spodobał, bo jest bardzo rzadko spotykany.

Mamy w książce bardzo dużo bohaterów, a zdecydowana większość z nich jest po prostu głupia. I nie mam tu na myśli złej kreacji, bo właśnie taka infantylność była zamierzona. Jest to jeden z elementów budujących humor tej powieści. Przez prymitywnie postaci dochodzi do różnych mniej lub bardziej zabawnych czy ciekawych akcji, które momentami mogą wydawać się wręcz absurdalne. O dziwo, podobało mi się to.

Sama historia nie jest zbyt skomplikowana, ale ma wiele wątków i została dość mocno rozciągnięta. Czasami miałam jednak wrażenie, że nie wszystko ze sobą współgrało. Niektóre elementy fabuły wydawały się niepotrzebne lub nie do końca pasujące do reszty. Niemniej główną oś fabularną była całkiem intrygująca i dość dobrze poprowadzona.

Jest to dobra książka, jeśli potrzebujecie czegoś lekkiego na raz, co pomoże Wam się zresetować. Jednak jeśli potrzebujecie czegoś angażującego, nieprzewidywalnego, pełnego intryg - tutaj niestety tego nie znajdziecie. Jak już wspomniałam wcześniej - miło spędziłam czas z tą powieścią, jednak na pewno nie utkwiła w mojej pamięci na długo.

„Słomianie” to bardzo specyficzna książka i na pewno nie spodoba się każdemu. Osobiście mam do niej dość neutralny stosunek. Dobrze mi się ją słuchało, ale na pewno nie zostanie w mojej pamięci na długo.

Cała książka jest napisana humorystycznie, chociaż ten humor jest tutaj raczej nieoczywisty. Nie ma typowych żartów rzucanych przez bohaterów czy narratora. Mamy tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubicie brytyjski humor w książkach?

„Człowiek, który umarł dwa razy” to kolejny tom serii Richarda Osmana. Pierwszy był przyjemnym cozy mystery, ale mimo to nie do końca przypadł mi do gustu. Jak było z drugim?

Mamy tutaj mnóstwo brytyjskiego humoru, który jest niesamowicie istotnym elementem tej książki. Przez niego momentami realność schodzi na drugi plan. Niektóre wydarzenia są bowiem zabarwione absurdem, ale jest to zabieg celowy. Na początku nie byłam do niego przekonana, gdyż wiarygodność fabuły zazwyczaj jest dla mnie najważniejsza. Jednak kiedy wciągnęłam się w historię, zaczęłam doceniać poczucie humoru autora i przestało mi przeszkadzać, że niektóre zdarzenia są trochę zbyt podkoloryzowane.

Fabuła książki jest rozwinięta i bardzo ciekawa. Akcja okazała się nieprzewidywalna oraz tajemnicza, co bardzo przypadło mi do gustu. Czyta się tę powieść błyskawicznie i z zaciekawieniem, co jest jej niewątpliwym plusem. Sam pomysł na fabułę także okazał się intrygujący. Biorąc pod uwagę całokształt, muszę przyznać, że wciągnęłam się w nią dużo bardziej niż w pierwszy tom.

Dowiadujemy się tutaj także dużo nowych rzeczy o sympatycznych seniorach, którzy tym razem wplątali się w naprawdę niebezpieczną sprawę. Dzięki temu lepiej ich rozumiemy. Szczególnie ciekawą osobowością jest Elizabeth, która pomimo wieku ma w sumie więcej werwy niż niejeden nastolatek. Dodatkowo jest charyzmatyczna, bezpośrednia i nie boi się podjąć radykalnych działań. To zdecydowanie moja ulubienica. Pozostali bohaterowie również mają wspaniałą kreację i po prostu nie sposób ich nie polubić.

„Człowiek, który umarł dwa razy” to bardzo ciekawa propozycja, jeśli szukacie czegoś lekkiego, zabawnego, ale jednocześnie niebanalnego. Zdecydowanie polecam jednak czytać tę serię po kolei. Sama zabieram się za trzeci tom i niedługo wrócę z recenzją!

Lubicie brytyjski humor w książkach?

„Człowiek, który umarł dwa razy” to kolejny tom serii Richarda Osmana. Pierwszy był przyjemnym cozy mystery, ale mimo to nie do końca przypadł mi do gustu. Jak było z drugim?

Mamy tutaj mnóstwo brytyjskiego humoru, który jest niesamowicie istotnym elementem tej książki. Przez niego momentami realność schodzi na drugi plan. Niektóre...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gosia kilka miesięcy wierciła mi dziurę w brzuchu, żebym w końcu przeczytała „98% Klary”, twierdząc, że to coś idealnego dla mnie. Czy rzeczywiście jej przeczucie się nie myliło?

Zacznijmy od tego, że książka jest niesamowicie oryginalna. Sam pomysł na fabułę szalenie mi się spodobał. Był odważny i niekonwencjonalny, co praktycznie od razu mnie kupiło. Dodatkowo autorka umiejętnie go wykorzystała, co bardzo mnie ucieszyło.

Jeśli chodzi o kreację bohaterów - była bardzo dobra. Klara okazała się odważna i silna, ale jednocześnie miała ludzkie słabości, dzięki czemu wydawała się realna i prawdziwa. Maksa za to pokochałam całym sercem, mimo że był psychopatą i posiadał ewidentnie spaczony kompas moralny. Jednak jego sposób postrzegania moralności okazał się ciekawy i w sumie w wielu kwestiach mogłam się z nim zgodzić. Jedynie Bartek przy tak wyrazistych bohaterach, wypadał dosyć mdło, bo wydawał się po prostu miłym facetem, a to zupełnie nie pasowało do klimatu historii.

Podczas lektury na pewno nie będziecie się nudzić. Dzieje się dużo, mamy różne psychologiczne zagrywki, niespodziewane zwroty akcji, bohaterowie skrywają wiele tajemnic. Krótko mówiąc - na nudę nie można narzekać. Świetnie się bawiłam, dzięki czemu błyskawicznie skończyłam tę powieść.

Atmosfera w powieści jest mroczna. Historia bywa krwawa i brutalna, więc osoby o słabych nerwach mogą się nie odnaleźć. Jednak jeśli lubicie wyraziste, pełne napięcia powieści - ta będzie idealna dla Was. Polecam, a sama zabieram się za drugi tom!

Gosia kilka miesięcy wierciła mi dziurę w brzuchu, żebym w końcu przeczytała „98% Klary”, twierdząc, że to coś idealnego dla mnie. Czy rzeczywiście jej przeczucie się nie myliło?

Zacznijmy od tego, że książka jest niesamowicie oryginalna. Sam pomysł na fabułę szalenie mi się spodobał. Był odważny i niekonwencjonalny, co praktycznie od razu mnie kupiło. Dodatkowo autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziś mam Wam do polecenia książkę, która bardzo mi się podobała i zapewniła wspaniałą przygodę. Mowa o „Damie” autorstwa Evelyn Skye.

Na dużą uwagę zasługuje tutaj kreacja bohaterów. Żaden z nich nie jest jednoznaczny, przez co każdy z nich może nas niejednokrotnie zaskoczyć swoim zachowaniem, motywacjami czy osobowością. Już dawno nie trafiłam na książkę, która miałaby tak ciężkich do zaszufladkowania bohaterów, a to ogromny plus!

Szczególnie polubiłam się z główną bohaterką, która wykazała się naprawdę ogromnym hartem ducha i odwagą. Podjęła się walki, mimo że miała bardzo małe szanse na wyjście cało z opresji. Jednoczenie nie przypominała herosa, któremu wszystko zawsze się udaje. Nadal zachowała swoją ludzką naturę z różnymi słabościami, co dodało jej realności.

Sama historia jest bardzo ciekawa i wciągająca. Zazwyczaj nie lubię czytać papierowych książek, bo jest to dla mnie niekomfortowe. Tutaj jednak zagłębiałam się w świat i opowieść tak bardzo, że zarwałam noc i w ogóle nie odczułam niedogodności wynikających z braku wersji elektronicznej.

Bardzo podobało mi się też to, że mamy tutaj bardzo wiele dylematów moralnych. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, kto jest dobry a kto zły. Każdy z bohaterów musi podejmować trudne decyzje. Z biegiem czasu poznajemy coraz więcej motywatorów poszczególnych zachowań, dzięki czemu lepiej rozumiemy postaci. Szalenie mi się to podobało.

Jeśli chodzi o światotworstwo było dość proste, ale i tak okazało się godne uwagi. Mamy różne królestwa, z których jedno obfituje we wszelakie dobra, drugie cierpi głód i biedę. To pierwsze zawdzięcza wszystko magii, która ma bardzo ciekawe podłoże. Wszystko zostało doskonale opisanej dzięki czemu nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie otoczenia opisanego w książce i czułam się, jakbym się do niej przeniosła.

Serdecznie polecam Wam tę książkę, a sama nie mogę doczekać się obejrzenia jej ekranizacji. Mam nadzieję, że będzie równie dobra.

Dziś mam Wam do polecenia książkę, która bardzo mi się podobała i zapewniła wspaniałą przygodę. Mowa o „Damie” autorstwa Evelyn Skye.

Na dużą uwagę zasługuje tutaj kreacja bohaterów. Żaden z nich nie jest jednoznaczny, przez co każdy z nich może nas niejednokrotnie zaskoczyć swoim zachowaniem, motywacjami czy osobowością. Już dawno nie trafiłam na książkę, która miałaby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Paryż. Lewy brzeg” to pierwszy tom trylogii osadzonej w uniwersum stworzonym przez Dmitry’ego Glukhovskiego. Nie trzeba jednak znać twórczości autora, żeby zrozumieć fabułę tej powieści, więc książka nie jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla fanów „Metra”. Czy skradła moje serce?

Fabuła składa się z wielu wątków dotyczących różnych postaci. Mamy tutaj dość sporo polityki, bo ludzie walczą o zasoby i wpływy. Dzięki temu w książce znajdziemy wiele intryg, zamachów i machlojek, co przyjemnie urozmaicało całość. Do tego mamy tutaj historię innych bohaterów, która opiera się głównie na przetrwaniu w nieprzyjaznym środowisku oraz jego eksploracji, co także było ciekawe.

Atmosfera w powieści jest mroczna i duszna. Mamy wiele brutalnych scen, często także o podłożu seksualnym, więc zdecydowanie grupą docelową tej pozycji nie jest młodzież czy osób wrażliwe. Taki klimat idealnie pasuje za to do powieści, której akcja dzieje się w podziemnych tunelach w postapokaliptycznym świecie. Zasługuję więc na uwagę i wyróżnienie.

Bardzo podobał mi się motyw mutantów, który się tutaj pojawił. Ewolucja zaczyna modyfikować ludzi tak, by przyzwyczaić ich do życia w ciemności i niebezpieczeństwie. Niektóre dzieci rodzą się zniekształcone, inne posiadają różne przydatne zdolności. Bardzo ciekawy wątek, a na dodatek dobrze napisany.

Jeśli chodzi o bohaterów, moim zdaniem byli odrobinę nijacy. Przez to że jest ich naprawdę dużo, ciężko się z którymkolwiek zżyć. Same postacie niezbyt ewoluują pod wpływem różnych wydarzeń, za to ich relacje już jak najbardziej ciągle ulegają zmianie, co akurat dla mnie było dużym plusem. Niemniej nie przeżywałam jakoś bardzo ich losów. Nie mogę powiedzieć, że ich nie polubiłam, ale w większości przypadku nie wzbudzali we mnie większych emocji.

Niemniej myślę, że jeśli zdecydujecie się na lekturę tej powieści - nie zawiedziecie się. Dobrze się przy niej bawiłam i czekam z niecierpliwością na następny tom!

„Paryż. Lewy brzeg” to pierwszy tom trylogii osadzonej w uniwersum stworzonym przez Dmitry’ego Glukhovskiego. Nie trzeba jednak znać twórczości autora, żeby zrozumieć fabułę tej powieści, więc książka nie jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla fanów „Metra”. Czy skradła moje serce?

Fabuła składa się z wielu wątków dotyczących różnych postaci. Mamy tutaj dość sporo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czasami trafiam na książki, co do których mam pewność, że nie wszystkim się spodobają, ale ja kocham je całym sercem. Jedną z nich jest „Eleonora i Park”. Czytając recenzje innych osób, mogłam zrozumieć, dlaczego pewne elementy im się nie spodobały, ale jednoczenie sama uważam je za ogromne plusy. Jak to możliwe?

Wielu recenzentów stwierdziło, że nie potrafią wczuć się w historię, utożsamić z bohaterami. Ja nie miałam z tym problemu. Dlaczego? Bo sama czasami jako nastolatka czułam się tak jak postaci z tej książki. Wyalienowana, dziwna, zażenowana samą sobą. Eleonora i Park mają specyficzną kreację. Nie są idealni, podkoloryzowani. Nie są też „normalni”. Ich zachowanie również może wydawać się dziwaczne. Ale właśnie w tym dostrzegłam ich piękno.

Czytanie tej powieści to zupełnie inny wymiar. Czułam się, jakbym weszła w sferę duchową tej opowieści. Mam wrażenie, że w książce akcja czy fabuła ustępują miejsca osobowości bohaterów i ich uczuciom. Dzięki temu tytuł ten wywołuje emocje w czytelniku, jednak nie są one łatwe do zinterpretowania. Nie są też typowe. Momentami czujemy bowiem zażenowanie, innym razem dojmujący smutek, a czasami nawet bliżej nieokreślony dyskomfort. Innym razem historia była słodka do bólu. Do jednych będzie to duży minus powieść. Dla mnie stanowi za to niebywały walor, bo czyni z niej coś wyjątkowego.

Warto też zauważyć, że książka osadzona jest w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku i to czuć. Autorka zadbała o stworzenie klimatu typowego dla tamtych czasów. Postacie słuchają popularnych wówczas utworów muzycznych, wymieniają się komiksami, nagrywają wszystko na płyty, nie mają ze sobą łatwego, nieograniczonego kontaktu. Bardzo mi się to podobało.

Książka poświęca też uwagę bardzo ważnym, ale i ciężkim tematom. Została poruszona tutaj problematyka przemocy, problemów rodzinnych, poczucia braku własnej wartości, wyalienowania, samotności, kwestii majątkowych. Niektóre tematy zostały lepiej przedstawione, inne nieco gorzej, ale cieszę się, że w ogóle znalazło się tu dla nich miejsce.

Jak już wspomniałam, książka nie jest dla wszystkich, ale ja pokochałam ją już jako nastolatka. Zachęcam do dania jej szansy!

Czasami trafiam na książki, co do których mam pewność, że nie wszystkim się spodobają, ale ja kocham je całym sercem. Jedną z nich jest „Eleonora i Park”. Czytając recenzje innych osób, mogłam zrozumieć, dlaczego pewne elementy im się nie spodobały, ale jednoczenie sama uważam je za ogromne plusy. Jak to możliwe?

Wielu recenzentów stwierdziło, że nie potrafią wczuć się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Fala” to powieść młodzieżowa, która bardzo mi się podobała, mimo pewnej kwestii, która okazała się dla mnie irytującą. Co to było i czemu mimo wszystko bawiłam się przy tej książce dobrze?

Podobała mi się wizja świata wykreowana przez autorkę. Ziemie nawidziły wszelkie możliwe katastrofy naturalne i nikt nie wie, co było tego przyczyną ani czy niebezpieczeństwo już minęło. Nie działa prąd, media, nie ma bieżącej wody, a ludzie utknęli bez dostępu do jakichkolwiek informacji tam, gdzie akurat przebywali, kiedy świat, jaki znamy, postanowił się skończyć. Jest to przerażająca wizja, ale bardzo realnie przedstawiona. Doskonale potrafiłam wczuć się w sytuację bohaterów, którzy zostali sami, nie wiedząc co się dzieje, gdzie są ich bliscy i czy w ogóle żyją. To wszystko tworzyło niezapomniany klimat powieści.

Fascynujące było także obserwowanie, jak poszczególni ludzie radzili sobie z zaistaniała sytuacją. Książka pod tym względem daje dość mocno do myślenia. Czy w kryzysowej sytuacji staralibyśmy się pomóc jak największej ilości osób, czy też wplątalibyśmy się w wojnę o zasoby, by zabezpieczyć przyszłość swoją i bliskich nam osób? Czy tak drastyczna sytuacja usprawiedliwia akty przemocy, jakich się dopuszczano, by zdobyć jedzenie czy leki np. dla chorych dzieci?

W takiej rzeczywistości przyszło żyć bohaterom książki. Mamy tutaj cztery główne postaci: piętnastoletnią Sydney oraz jej ośmioletnią siostrę Paris, szesnastoletniego Elvisa oraz dorosłego Wayana. Szczerze mówiąc, jedynie ten ostatni mnie nie irytował. Mógł odejść w każdej chwili, ale postanowił zaopiekować się trójką przerażonych dzieciaków, których rodzice zaginęli. Wykazał się ogromną empatią i po prostu ciężko byłoby go nie polubić. Elvis to natomiast typowy rozpieszczony bachor, który myśli, że pieniądze mogą wszystko. Niestety nie w świecie, kiedy banknoty zaczynają tracić na znaczeniu, a walutą stają się ograniczone zasoby. Paris jak to dziecko, irytowała swoim zachowaniem, bo zadawała mnóstwo pytań, była przerażona i nie rozumiała powagi sytuacji. Sydney okazała się najbardziej dojrzałą ze wszystkich nieletnich, ale za to strasznie naiwną, co także mnie wkurzało. Jednak mimo wszystko nie uważam, że kreacja tych postaci była nieudana. Wręcz przeciwnie - okazała się bardzo wiarygodna i jak najbardziej trafiona. Dzięki temu mogliśmy obserwować, jak z biegiem czasu zachowanie oraz mentalność tych bohaterów się zmienia. Powoli dojrzewali, uczyli się dostosowywać do nowej sytuacji i zamiast załamywać się nad swoim losem, zaczynali działać. W pewnym momencie byłam z nich dumna, kiedy widziałam, jak świetnie sobie radzą.

Książkę czyta się błyskawicznie, bo wciąga i nie pozwala się od siebie oderwać. Autorka ma bardzo przyjemny styl, który szalenie mi się spodobał, a na dodatek mimo dość ponurej scenerii, w powieści nie zabrakło odrobiny humoru. Myślę, że mogę śmiało polecić tę książkę wszystkim bez względu na wiek.

„Fala” to powieść młodzieżowa, która bardzo mi się podobała, mimo pewnej kwestii, która okazała się dla mnie irytującą. Co to było i czemu mimo wszystko bawiłam się przy tej książce dobrze?

Podobała mi się wizja świata wykreowana przez autorkę. Ziemie nawidziły wszelkie możliwe katastrofy naturalne i nikt nie wie, co było tego przyczyną ani czy niebezpieczeństwo już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

[współpraca z autorem]

Dziś niestety nie będzie zachwytów. Przychodzę do Was z recenzją książki „Nazzril. Ukryte przeznaczenie”, która strasznie mnie zmęczyła. Dobrze się zapowiadała, ale na tym niestety się skończyło.

Przede wszystkim brakuje tutaj porządnej redakcji i korekty. Mam wrażenie, że książka w ogóle ich nie przeszła. Znalazłam mnóstwo błędów, także logicznych, które dość mocno rzucały się w oczy. Ponadto trzeba byłoby też pochylić się nieco bardziej nad dialogami. Niestety w większości były nienaturalne i pozbawione emocji. Jedne okazały się zbyt infantylne, drugie z kolei za bardzo pompatyczne. Te pierwsze nic nie wnosiły, drugie przypominały filozoficzne rozważania między mędrcami a nie rozmowę dwóch zwykłych ludzi.

Książka ma bardzo moralizatorski charakter. Lubię, jak powieści są skarbnicą mądrych cytatów, ale tutaj to wszystko było zbyt dobitnie powiedziane. Miałam wrażenie, że wszyscy są filozofami, którzy zamiast prowadzić normalną rozmowę, pouczają się wzajemnie. To było strasznie męczące po pewnym czasie i sprawiało wrażenie, jakby autor na siłę próbował wepchnąć jak najwięcej mądrych sentencji, które czasami okazywałyby się dość oczywiste.

Przede wszystkim jednak najbardziej przeszkadzało mi to, że książka okazała się bardzo chaotyczna. Brakowało mi ciągu przyczynowo-skutkowego. Poszczególne wydarzenia miały miejsce chyba tylko dlatego że mogły, więc się pojawiły. Cały czas ktoś przeganiał głównego bohatera, kazał mi gdzieś iść, nic nie tłumaczył, a jak tłumaczył to mówił zagadkami i nikt, ani Nazzril ani czytelnik, nie wiedział, co się dzieje. Czasami wydawało się, że czegoś się w końcu dowiemy, ale wtedy bohaterowie nabierali wody w usta. Miało to chyba tworzyć aurę tajemniczości i budzić w czytelniku ciekawość, ale u mnie wywoływało jedynie irytację.

Autor miał bardzo ciekawy pomysł na fabułę, ale niestety coś poszło nie tak z jego realizacją. Przez całą książkę czułam dezorientację, nie wiedziałam co i po co się dzieje. Czasami miałam wrażenie, że autor sam się w tym wszystkim pogubił i momentami sam sobie przeczył. Bohaterowie wydawali się jednowymiarowi, a ich zachowanie często było dla mnie niezrozumiałe. Najbardziej autentyczny okazał się Nazzril, którym każdy próbował sterować, a potem strofowali go, kiedy się na nich za to irytował. Doskonale go rozumiałam, bo sama czułam to samo: irytację i dezorientację.

[współpraca z autorem]

Dziś niestety nie będzie zachwytów. Przychodzę do Was z recenzją książki „Nazzril. Ukryte przeznaczenie”, która strasznie mnie zmęczyła. Dobrze się zapowiadała, ale na tym niestety się skończyło.

Przede wszystkim brakuje tutaj porządnej redakcji i korekty. Mam wrażenie, że książka w ogóle ich nie przeszła. Znalazłam mnóstwo błędów, także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie mam pojęcia, dlaczego dopiero teraz przychodzę do Was z recenzją tej książki. Przeczytałam ją już dość dawno temu, ale przez awarię Instagrama mam ostatnio opóźnienie w dodawaniu postów. Mam nadzieję, że w końcu wszystko wróci do normy!

Przechodząc do rzeczy, „Wojny Huraganowe” to idealna pozycja dla fanów militarnego romantasy z wątkiem enemies to lovers. Najbardziej podobało mi się to, że książka nie opiera się tylko i wyłącznie na relacji pomiędzy bohaterami. Mamy tutaj także mnóstwo innych wątków i ciekawie rozwiniętą historię, a romans jest jedynie jednym z jej filarów. Przede wszystkim jest to więc świetna fantastyka, a ja sobie taką bardzo cenię.

Bardzo podobało mi się światotwórstwo. Niby zasady działania wykreowanego przez autorkę świata są dość proste, ale mimo wszystko dają wrażenie czegoś interesującego. Jestem szczególnie ciekawa rozwinięcia jednego z wątków dotyczącego samej zasady działania magii i łączenia różnych jej rodzajów. Zaciekawiło mnie to i czekam na więcej!

Książka rozwija się raczej spokojnym tempem, jednak zdecydowanie nie można nazwać jej nudną. Nawet jeśli akurat działo się nieco mniej to i tak świetnie się bawiłam , chociażby czytając rozmowy pomiędzy bohaterami. Nieraz ich relacja mnie rozbawiła i poprawiła humor. Zdecydowanie oboje mają ciężkie charaktery, a na dodatek naprawdę są wrogami, bo stoją po dwóch stronach konfliktu wojennego. To sprawia, że momentami było między nami bardzo burzliwie.

Podobała mi się też to, że nie wszystko jest tutaj jednoznaczne. Z jednej strony Nocne Imperium można uznać za złe, bo podbija inne kraje. Z drugiej jednak są pewne kwestie, które rzucają na sprawę inne światło. Ciekawie wyglądają też relacje rodzinne bohaterów. One także nie są do końca jednoznaczne. Podobało mi się to, bo lubię tego typu dylematy moralne.

„Wojny Huraganowe” to świetne romantasy, które nie Wam śmiało polecić. Jeśli czytaliście to dajcie znać, czy i Waszym oczekiwaniom sprostało.

Nie mam pojęcia, dlaczego dopiero teraz przychodzę do Was z recenzją tej książki. Przeczytałam ją już dość dawno temu, ale przez awarię Instagrama mam ostatnio opóźnienie w dodawaniu postów. Mam nadzieję, że w końcu wszystko wróci do normy!

Przechodząc do rzeczy, „Wojny Huraganowe” to idealna pozycja dla fanów militarnego romantasy z wątkiem enemies to lovers. Najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Noce aż po wieczność” to druga książka w literackim dorobku Małgorzaty Wilk. Jest to też w pewnym sensie kontynuacja poprzedniej powieści autorki, której niestety nie czytałam. Nie przeszkodziło mi to w zrozumieniu fabuły tej pozycji, ale żałuję, że nie znałam wcześniejszych losów bohaterów. Na pewno nadrobię poprzednią pozycję!

Styl autorki całkowicie do mnie przemówił. Książka napisana została w lekki i ciekawy sposób, a co najważniejsze, autorka zawarła tam dość sporą dawkę humoru, który całkowicie mnie kupił. Nie mogłam się oderwać od lektury i pochłonęłam ją w dwa dni.

Szalenie podobały mi się postaci. Były dobrze wykreowane, bo wydawały się zbudowane z krwi i kości, a nie kartek i tuszu. Każda z nich była inna, wyjątkowa, a co więcej wywoływała w czytelniku inne emocje. Moje serce skradł Nikifor, który co prawda był wykreowany na wkurzającą i arogancką osobę, ale z drugiej strony był tak uroczy, że nie dało się go nie polubić. Taka kreacja jest bardzo ciężka do stworzenia, więc autorce należą się duże brawa za to, że podołała temu zadaniu.

Książka ponadto jest pełna akcji i zawiera wiele plot twistów, więc na pewno nie będziemy się przy niej nudzić. Nie zabrakło tu także mnóstwo emocji i to czasami bardzo skrajnych, co także uważam za ogromny plus tej pozycji.

Jest to kolejna świetna pozycja tego wydawnictwa, która z czystym sumieniem mogę Wam polecić. Bawiłam się przy niej świetnie i myślę, że Wy też będziecie.

„Noce aż po wieczność” to druga książka w literackim dorobku Małgorzaty Wilk. Jest to też w pewnym sensie kontynuacja poprzedniej powieści autorki, której niestety nie czytałam. Nie przeszkodziło mi to w zrozumieniu fabuły tej pozycji, ale żałuję, że nie znałam wcześniejszych losów bohaterów. Na pewno nadrobię poprzednią pozycję!

Styl autorki całkowicie do mnie przemówił....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dość długo zbierałam się za zrecenzowanie tej książki, bo mam problem z jej oceną. Mowa o powieści Dominiki Luboń „Szklana maska, mroczny on”. Co mi się w niej podobało, a co nie bardzo?

Przede wszystkim książkę czyta się bardzo szybko i płynnie. Autorka ma lekki oraz przyjemny w odbiorze styl, dzięki czemu jej powieść pochłonęłam w jeden dzień. Bardzo dobrze radzi sobie także z wywoływaniem emocji u odbiorcy. Podczas czytania czułam wzruszenie, zdenerwowanie, a także bezradność i wściekłość, kiedy poznawałam przeszłość bohaterów. Rzadko książki z tego gatunku są w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu emocjonalnego, ale tej się to udało.

Sama historia napisana przez autorkę jest ciekawa. Bardzo dużo się dzieje i tutaj mam największe zastrzeżenie. Momentami miałam wrażenie, że autorka chce umieścić w tej książce zbyt wiele motywów. Było tutaj mnóstwo wątków, które wydawały się wciśnięte na siłę. Przez to część została potraktowana po macoszemu i nie doczekała się satysfakcjonującego mnie rozwinięcia. Innym razem pojawiał się problem, który w ogóle do niczego nie pasował. Reasumując, po prostu było tego za dużo, przez co powieść momentami traciła na realności i wiarygodności.

Za to kreacja bohaterów stała na dość wysokim poziomie. Każdy z nich miał swoją historię i emocjonalny bagaż, z którym raz radził sobie lepiej, raz gorzej. Widać, że przeszłość odcisnęła na nich swoje piętno, ale oboje okazali się dość silni, by mimo przeciwności losu iść dalej swoją własną ścieżką. Szczególnie postać Rosalie mi się podobała. Dziewczyna przeszła przez piekło, co omal jej nie zniszczyło. Powoli radzi sobie z traumami. Podczas czytania widziałam, jak bohaterka się zmienia pod wpływem różnych wydarzeń, dojrzewa i uczy stawiać na swoim. Dzięki temu wydawało mi się, że jest realną osobą, a nie tylko wytworem wyobraźni autorki.

Książka może nie jest idealna, ale wywołuje w czytelniku mnóstwo emocji i bardzo szybko się ją czyta. Czy polecam? Jeśli jesteście w stanie przymknąć oko na pewne sprawy i jesteście wyrozumiałymi czytelnikami to tak. Jeśli szukacie ideału, może Was ta pozycja zawieść. Osobiście nie żałuję, że poświęciłam tej powieści swój czas.

Dość długo zbierałam się za zrecenzowanie tej książki, bo mam problem z jej oceną. Mowa o powieści Dominiki Luboń „Szklana maska, mroczny on”. Co mi się w niej podobało, a co nie bardzo?

Przede wszystkim książkę czyta się bardzo szybko i płynnie. Autorka ma lekki oraz przyjemny w odbiorze styl, dzięki czemu jej powieść pochłonęłam w jeden dzień. Bardzo dobrze radzi sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem, jak Wy, ale my na lekcjach historii rzadko dochodziliśmy do tematu II Wojny Światowej. Bardzo niewiele mówi się też o komunizmie, czasach PRL-u, chyba że dziadkowie opowiadają o nich swoim wnukom. Praktycznie wcale nie porusza się za to kwestii tego, co było pomiędzy. Jak wyglądała Polska, kiedy wojna praktycznie się skończyła, a komuniści jeszcze nie zapuścili swoich korzeni na dobre. Kiedy to toczyła się batalia o władzę w odradzającej się Polsce. Właśnie w tym okresie dziejów toczy się historia napisana przez Dagmarę Leszkowicz-Zaluską.

„O nic nie pytaj” to powieść obyczajowa ze świetnie nakreślonym tłem historycznym i społecznym. Autorka umiejętnie oddała realia tamtych czasów, dzięki czemu mamy wrażenie, że za sprawą jej powieści wsiadamy do wehikułu czasu. Wszystko zostało dopracowane w najdrobniejszym szczególe, co naprawdę ogromnie doceniam.

W książce pokazana jest sytuacja poszczególnych grup społecznych. Przede wszystkim bardzo wyraźnie widzimy, jak została określona rola kobiet w tamtych czasach. Najlepiej jakby te o nic nie pytały i po prostu były posłuszne. Pozwalano im studiować, uczyć się, ale przede wszystkim miały być matkami i żonami, czekającymi na swoich mężów z obiadem. Ponadto możemy zobaczyć, jak radzili sobie ludzie, którzy nie poddali się amnestii i dalej walczyli lub postanowili się ukrywać pod fałszywymi nazwiskami. Widzimy także drugą stronę barykady - funkcjonariuszy nowego ustroju, którzy wierzyli w swoją sprawę. Torturowali, przesłuchiwali, zabijali, a potem wracali do domu i żyli jak gdyby nigdy nic. Właśnie dzięki temu książka to nie tyle historia samych bohaterów, ale całego narodu polskiego, który po wojnie próbuje odzyskać spokój i szczęście. Autorka świetnie nakreśliła także nastroje, jakie towarzyszyły ówczesnym ludziom. Większość nie wierzyła w to, że w końcu nastaną lepsze czasy. Polacy byli podzieleni, niepewni, ogarnięty strachem, ale także pełni nadziei.

Sama historia głównych bohaterów może wydawać się spokojna, niespieszna i mało dynamiczna, ale mimo wszystko intrygowała mnie na tyle, że z przyjemnością ją poznawałam. Ponadto poszczególne postacie i ich losy wywoływały we mnie różne emocje, co bardzo sobie cenię. Tylko momentami miałam wrażenie, że autorka niepotrzebnie przedłuża ich historię i można było nieco przyspieszyć akcję, ale mimo wszystko nie czułam się rozczarowana.

„O nic nie pytaj” może nie zaskoczy nas zwrotami akcji, ale pokaże, jak wyglądało życie w powojennej Polsce. Cieszę się, że trafiłam na tę historia i serdecznie Wam ją polecam.

Nie wiem, jak Wy, ale my na lekcjach historii rzadko dochodziliśmy do tematu II Wojny Światowej. Bardzo niewiele mówi się też o komunizmie, czasach PRL-u, chyba że dziadkowie opowiadają o nich swoim wnukom. Praktycznie wcale nie porusza się za to kwestii tego, co było pomiędzy. Jak wyglądała Polska, kiedy wojna praktycznie się skończyła, a komuniści jeszcze nie zapuścili...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co powiecie na powieść w klimacie political fiction? Dziś przychodzę do Was z kryminałem Anny Kaczanowskiej - „Jej sprawa”, czyli kontynuacji książki „Okaleczone”.

Na wstępie zaznaczę, że nie czytałam pierwszego tomu i nie jest on potrzebny do zrozumienia historii z drugiego. Jednak warto znać poprzednią część, bo w „Jej sprawie” znajduje się wiele nawiązań do niej i przez to kilka rzeczy może nam zaspoilerować.

W książce znajdziemy świetnie zarysowaną intrygę, którą wraz z bohaterami będziemy musieli rozpracować. Autorka ma wiele pomysłów w zanadrzu i dzięki temu jej książka jest zaskakująca. Mamy tu wiele zwrotów akcji oraz mnóstwo intrygujących wątków. Tylko czasami miałam problem z dynamiką powieści, która była dość nierówna. Raz pędziła, innym razem za bardzo zwalniała, przez co traciłam zainteresowanie lekturą. Szybko jednak autorka potrafiła na nowo podsycić moje zainteresowanie, co było ogromnym plusem.

Trzeba też przyznać, że autorka potrafi trzymać czytelnika w napięciu do ostatnich stron. Praktycznie do samego końca nie umiałam jednoznacznie powiedzieć, co się wydarzyło i kto jest mordercą. Bardzo mi się to podobało, a samo zakończenie zaskoczyło!

W książce znajdziemy świetnie wykreowanych bohaterów, których bardzo polubiłam. Są inteligentni i gotowi do poświęceń. Zostają uwikłani w swoistego rodzaju grę i obserwowanie, jak próbują wydostać się z pewnych pułapek było intrygujące. Do tego pisarka stworzyła im stosowne portrety psychologiczne, co także bardzo mi się spodobało.

Na pewno kiedyś sięgnę po pierwszy tom tej historii i całą pewnością będę kontynuować przygodę z twórczością autorki przy jej kolejnych pozycjach. Serdecznie polecam.

Co powiecie na powieść w klimacie political fiction? Dziś przychodzę do Was z kryminałem Anny Kaczanowskiej - „Jej sprawa”, czyli kontynuacji książki „Okaleczone”.

Na wstępie zaznaczę, że nie czytałam pierwszego tomu i nie jest on potrzebny do zrozumienia historii z drugiego. Jednak warto znać poprzednią część, bo w „Jej sprawie” znajduje się wiele nawiązań do niej i przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści” to zbiór opowiadań, o których prawdopodobnie zapomniał sam autor. Jest to jednak nie lada gratka dla miłośników Pratchetta. Możemy zobaczyć, jakie były początki autora, gdyż wszystkie te historie ukazały się w gazetach, zanim pisarz stał się sławny. Jest to więc nieco inny styl niż ten, jaki znamy z jego późniejszych książek. Jednak można tutaj znaleźć też pewne zalążki jego dalszej twórczości, co było bardzo ciekawym zjawiskiem.

Mamy tutaj bardzo dużo przeróżnych opowiadań, które są raczej krótkie. Każde z nich jest inne i napisane czasami w zupełnie odmiennym klimacie. Nie wszystkie przypadły mi do gustu. Jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, ale zdecydowanie wszystkie okazały się niesamowicie kreatywne i oryginalne. Każde z nich pokazuje, jak wielką wyobraźnią dysponował autor.

Styl pisania nieco różni się od tego, który doskonale znamy z jego późniejszych dzieł, ale mimo wszystko nadal znajdziemy w nim pewne charakterystyczne elementy dla pisarza elementy. Przede wszystkim jest on gawędziarki, przez co historię czyta się przyjemnie i lekko. Po drugie autor potrafi bardzo plastycznie przedstawić poszczególne elementy świata czy charakterystykę bohaterów. Jest tu także obecny specyficzny humor, z którego pisarz słynie.

Zbiór opowiadań jest namiastką całej twórczości autora. Dla fanów pisarza będzie to więc prawdziwa gratka, a nowym czytelnikom da zapowiedź tego, czego można się po autorze spodziewać.

„Pociągnięcie pióra. Zagubione opowieści” to zbiór opowiadań, o których prawdopodobnie zapomniał sam autor. Jest to jednak nie lada gratka dla miłośników Pratchetta. Możemy zobaczyć, jakie były początki autora, gdyż wszystkie te historie ukazały się w gazetach, zanim pisarz stał się sławny. Jest to więc nieco inny styl niż ten, jaki znamy z jego późniejszych książek. Jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Vendettę” przeczytałam już jakiś czas temu, ale ostatnio strasznie ciężko mi się zabrać za pisanie recenzji. Na szczęście w okresie świątecznym mam nieco więcej czasu i w końcu przychodzę do Was z opinią na temat najnowszej książki Anny Wolf.

Początkowo bardzo podobała mi się kreacja głównej bohaterki. Rzadko czytam romanse mafijne właśnie ze względu na to, że kobiety są w nich przedstawiane jako ktoś, kogo da się do wszystkiego zmusić. I nawet jeśli walczą, to i tak zawsze ulegają. Tutaj Mia rzeczywiście umie postawić na swoim. Co prawda pewnie nie udałoby jej się to bez pomocy Leo, ale i tak była na początku moją faworytką, jeśli chodzi o bohaterki tego gatunku. Później niestety trochę się to zmieniło, bo młoda kobieta okazała się bardzo naiwna, co miało wpływ na jej zachowanie. Można jednak było to poniekąd usprawiedliwić jej młodym wiekiem oraz tym, że wychowywana była pod kloszem.

Podobało mi się też to, że autorka skupiła się na budowaniu historii, a nie jedynie na rodzącym się między bohaterami uczuciu. Było tu dużo niespodzianek, intryg i zawirowań niezwiązanych z wątkiem miłosnym. Znajdziemy tutaj także bardzo dużo zwrotów akcji, które nie kiedy potrafią naprawdę zaskoczyć. Czasami wydawało mi się nawet, że jest tego trochę za dużo, przez co niektóre wątki były traktowana pobieżnie, ale podobało mi się, że książka miała do zaoferowania więcej niż jedynie romans.

Powieść nie jest pozbawiona wad, ale dobrze mi się ją czytało. Od samego początku zdobyła moją uwagę i udało się jej ją utrzymać do końca. Brakowało mi tu jednak rozwinięcia pewnych wątków, przez co książka traciła w moich oczach. Niemniej myślę, że warto po nią sięgnąć, jeśli akurat macie ochotę na coś lekkiego, ale niebanalnego.

„Vendettę” przeczytałam już jakiś czas temu, ale ostatnio strasznie ciężko mi się zabrać za pisanie recenzji. Na szczęście w okresie świątecznym mam nieco więcej czasu i w końcu przychodzę do Was z opinią na temat najnowszej książki Anny Wolf.

Początkowo bardzo podobała mi się kreacja głównej bohaterki. Rzadko czytam romanse mafijne właśnie ze względu na to, że kobiety są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydawnictwo Initium chyba jeszcze nigdy mnie nie zawiodło, jeśli chodzi o wydawane przez nich thrillery. Wszystkie są misterne zaplanowane, mają wspaniały klimat i czyta się je błyskawicznie. Czy i w przypadku „Czarnego żałobnika” tak było?

Mamy tutaj świetnie skonstruowaną intrygę, która wciąga nas od pierwszych stron. Początkowo nic do siebie nie pasuje. Nic nie łączy ofiar, a śledztwo nie posuwa się w wystarczająco szybkim tempie. Jednak kiedy pewne sprawy wychodzą na jaw, nagle wszystko nabiera sensu. Kocham tak skonstruowane historie, ponieważ to pokazuje, że autor lub autorka potrafi bawić się czytelnikiem, panuje nad fabułą i ma niesamowicie bujną wyobraźnię.

Książka to prawdziwy labirynt ludzkich relacji. Bardzo dobrze nakreślono tutaj także portrety psychologiczne postaci, dzięki czemu po pierwsze powieść jest wiarygodna, po drugie nabiera głębszego wymiaru. Właśnie te dwie kwestie sprawiają, że historia napisana przez Maję Opiłkę jest hipnotyzująca.

Autorka ponadto potrafi bardzo plastycznie opisać poszczególne sytuacje. Nie brakuje tutaj szczegółowych opisów chociażby brutalnych morderstw, więc zdecydowanie nie jest to lektura dla ludzi o słabych nerwach. Mi natomiast bardzo się to podobało.

Na uwagę zasługuje także kreacja głównych bohaterów. Oboje mają przeszłość, które ma wpływ na ich teraźniejsze losy. Każde z nich walczy z własnymi demonami, a w tym śledztwie muszą odstawić na bok wszystkie nieporozumienia i wspólnie znaleźć zabójcę. Obserwowanie tej dwójki, która czasami podejmowała dość niekonwencjonalne działania, było ciekawym zajęciem.

Serdecznie polecam Wam ten debiut. Gdybym nie przeczytała gdzieś, że to pierwsza książka autorki, nigdy w życiu bym się nie domyśliła!

Wydawnictwo Initium chyba jeszcze nigdy mnie nie zawiodło, jeśli chodzi o wydawane przez nich thrillery. Wszystkie są misterne zaplanowane, mają wspaniały klimat i czyta się je błyskawicznie. Czy i w przypadku „Czarnego żałobnika” tak było?

Mamy tutaj świetnie skonstruowaną intrygę, która wciąga nas od pierwszych stron. Początkowo nic do siebie nie pasuje. Nic nie łączy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Pomóż mi sobie przypomnieć” to romans, którego potrzebowałam. Z reguły unikam wątku amnezji w książkach, ale stwierdziłam, że tej dam szansę i nie zawiodła mnie.

Powieść ma w sobie powiew świeżości. Niby pewnych rzeczy dało się domyślić wcześniej, ale sama konstrukcja historii nie przypominała mi żadnej innej, którą kiedyś czytałam. Bardzo mi się to podobało, bo ostatnio ten gatunek stał się dla mnie strasznie schematyczny, a to była miła odmiana.

Wątek amnezji został poprowadzony bardzo dobrze i dostarczył mi wielu emocji. Było mi strasznie żal dziewczyny, czułam jej frustrację i gniew na samą siebie. Odczuwałam także bezsilność i rozpacz Spencera, który został zmuszony do okłamywania jedynej kobiety, jaką pokochał i ukrywania przed nią ich związku.

Historia nie jest jednak tylko smutna i bolesna. Mamy tutaj także wiele radosnych, a czasami nawet zabawnych scen, które poprawiły mi humor. Szczególnie pewna grupa dzieciaków przypadła mi do gustu i rozweseliła mnie.

Podobał mi się też wątek z szukaniem zabójcy. Co prawda był on poboczny, ale dzięki małomiasteczkowemu klimatowi tej historii, dodawał specyficznego charakteru książce. W społeczności, gdzie każdy każdego zna, mordercą może być doskonale znany nam sąsiad. Brielle nie miała pojęcia, komu może ufać, a dodatkowo luki w jej pamięci wszystko utrudniały.

Książka dostarczyła mi mnóstwa wrażeń, czym przewyższyła wszelkie moje oczekiwania. Bawiłam się przy niej wyśmienicie i szczerze mogę Wam ją polecić.

„Pomóż mi sobie przypomnieć” to romans, którego potrzebowałam. Z reguły unikam wątku amnezji w książkach, ale stwierdziłam, że tej dam szansę i nie zawiodła mnie.

Powieść ma w sobie powiew świeżości. Niby pewnych rzeczy dało się domyślić wcześniej, ale sama konstrukcja historii nie przypominała mi żadnej innej, którą kiedyś czytałam. Bardzo mi się to podobało, bo ostatnio...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznaję, że do sięgnięcia po tę książkę zachęciła mnie przede wszystkim okładka. „Wojna Crier” to pierwszy tom cyklu Niny Vareli, który zaprasza nas do świata dzielonego przez automatony i ludzi.

Książka ma w sobie pewnego rodzaju oryginalność. Do tej pory spotykałam się z różnymi androidami, cyborgami, nigdy jednak nie miałam okazji czytać książki z czymś chociażby zbliżonym do automatonów. Jest to coś pomiędzy człowiek i robotem. Bardzo ciekawa koncepcja. Do tego autorka stworzyła całą ich historię, pokazała, jak powstały i w jaki sposób zdobyły władzę, co także okazało się interesującym wątkiem.

W książce występują dwie główne bohaterki, które stoją po różnych stronach konfliktu. Tytułowa Crier jest automatonem, jednak w przeciwieństwie do innych przedstawicieli swojego gatunku szanuje ludzi i stara się ich zrozumieć. Ayla natomiast jest zaślepiona złością i nienawiścią do rasy Crier. Uważa, że odebrała ludziom wolność. Ich relacja jest więc burzliwa i pełna kłamstw. Ayla wykorzystuje swoją pozycję służącej dziedziczki, a Crier nie do końca rozumie, czemu dziewczyna tak bardzo jej nie lubi. Obserwowanie ich wspólnej interakcji okazało się dość ciekawe.

Podobało mi się, że jest tu dość sporo intryg. Nie zabrakło tu wątków politycznych, które często w książkach mnie nudzą, ale tutaj okazały się intrygujące. Walka o władze, pozycje, tajne sojusze - wszystko to urozmaicało fabułę. Zabrakło mi jednak w tej książce nieco dynamiki. Niby jest ciekawa, ale w pewnych momentach nieco się dłużyła. Niemniej uważam, że okazała się całkiem interesującym wprowadzeniem do serii i na pewno sięgnę po kolejne tomy, gdy tylko się ukażą.

Przyznaję, że do sięgnięcia po tę książkę zachęciła mnie przede wszystkim okładka. „Wojna Crier” to pierwszy tom cyklu Niny Vareli, który zaprasza nas do świata dzielonego przez automatony i ludzi.

Książka ma w sobie pewnego rodzaju oryginalność. Do tej pory spotykałam się z różnymi androidami, cyborgami, nigdy jednak nie miałam okazji czytać książki z czymś chociażby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Ręce Boga” to książka, którą pochłonęłam na raz podczas 6 godzinnej podróży pociągiem. Debiutancka powieść Macieja Torebki bardzo szybko zdobyła moje zaciekawienie i utrzymała je do samego końca.

Fabuła została zbudowana na kilku dobrze znanych w tym gatunku schematach, ale to nie przeszkodziło mi wyśmienicie bawić się podczas lektury. Początkowo co prawda myślałam, że niczym autor mnie nie zaskoczy, ale później okazało się, że nie miałam racji. Widać, że pisarz wszystko sobie dokładnie zaplanował, a następnie skrupulatnie spisał, tworząc logiczną, wciągająca i wstrząsającą opowieść.

Początkowo akcja powieści nie była wybitnie dynamiczna, jednak to dość szybko się zmieniło. Książka wciąga bowiem czytelnika w wir wydarzeń. Śledztwo staje się coraz bardziej zagmatwane, na jaw wychodzą nowe informacje, a na bohaterów czyha wiele niebezpieczeństw.

Uwielbiam, kiedy „ci źli” w książkach są moralnie niejednoznaczni. Ręce Boga, czyli tytułowy morderca, torturuje swoje ofiary, a potem brutalnie zabija. Jednak wybór tych ofiar nie jest przypadkowy. Kiedy poznajemy ich tożsamość i grzechy, ciężko nam ich żałować, bo to czego się dopuścili za życia, często nie mieści się nam w głowach. Czy to w pewien sposób może usprawiedliwiać brutalne zbrodnie, jakich dopuścił się na nich morderca działający ponoć w imieniu samego Boga?

Autora stworzył swojemu złoczyńcy bardzo ciekawy i złożony portret psychologiczny. Widać, że mężczyzna został bardzo w przeszłości skrzywdzony i straumatyzowany. Jest jedynie marionetką własnych urojeń. Źle pojęta wiara, sprawiedliwość i zbytni fanatyzm doprowadziły go do momentu, kiedy sam stał się takim samym potworem jak jego oprawcy. Nie sądzę, by był w stanie odróżnić dobro od zła. Jego czyny są przerażające, ale jednocześnie każdy z nich ma w jego umyśle sens i przyczynę. Zagłębienie się w umysł takiej osoby było fascynujące.

Po drugiej stronie barykady stoi podkomisarz Ariel Janicki oraz jego nowa partnerka. Mężczyzna nie od razu zyskał moją sympatię. Prywatnie ma on bowiem bardzo dużo za uszami, jednak szybko okazało się, że gliną jest naprawdę dobrym. Jego obraz jest bardzo realny, a jednocześnie dość oryginalny. Pod kilkoma względami przypomina co prawda typowego bohatera kryminałów, jednak ma kilka cech, które sprawiają, że wyróżnia się na tle innych podobnych sobie postaci. Jest trochę gliniarzem, trochę dresem — wszystko zależy od sytuacji. Podobało mi się to. Jego partnerka jest dużo bardziej zrównoważona niż on. Poza tym cechuje ją inteligencja, nieszablonowe myślenie i chęć działania. Razem tworzą zgrany duet i idealnie się uzupełniają.

Świetnie bawiłam się przy tej powieści i mogę Wam ją szczerze polecić. Jak już wspomniałam, znajdziecie tutaj kilka schematów, jednak w niczym one nie przeszkadzają. Autor świetnie je wykorzystał i stworzył wciągającą, wstrząsającą opowieść o człowieku, który w imię Boga dokonał makabrycznych zbrodni.

„Ręce Boga” to książka, którą pochłonęłam na raz podczas 6 godzinnej podróży pociągiem. Debiutancka powieść Macieja Torebki bardzo szybko zdobyła moje zaciekawienie i utrzymała je do samego końca.

Fabuła została zbudowana na kilku dobrze znanych w tym gatunku schematach, ale to nie przeszkodziło mi wyśmienicie bawić się podczas lektury. Początkowo co prawda myślałam, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzja książki, która ostatnio bardzo poprawiła mi humor. „Propozycja szefa” to lekka, zabawna historia, przy której można bardzo łatwo się zrelaksować i zapomnieć o codzienności.

Od razu pokochałam bohaterów tej powieści. Jacob po zdradzie swojej narzeczonej zamknął swoje serce i stwierdził, że nigdy więcej się nie zakocha. Jest nieco zgorzkniały i cyniczny. Natomiast Hope to radosny promyczek słońca. Cieszy się z każdej małej rzeczy, jest przepełniona nadzieją i radością. Przez tak dużą różnicę charakterów ich interakcje nieraz doprowadzają czytelnika do śmiechu. Z uśmiechem na ustach czytałam o ich słownych potyczkach, dąsach i złośliwościach.

W samej historii można znaleźć kilka szablonów, jednak mimo wszystko książka nie traci przez to swojego uroku. Autorka świetnie poradziła sobie ze stworzeniem ciekawej, zabawnej, momentami uroczej opowieści o małej złośnicy oraz cynicznym facecie. Co więcej, przez niezdarność bohaterki często dochodziło do sytuacji nieprzewidywalnych, co jeszcze bardziej podsycało ciekawość i rozbawienie czytelnika.

Historia zawiera takie motywy jak romans biurowy, hate-love, fake dating, dziewczyna z sąsiedztwa, czyli wszystko to, co uwielbiam, jeśli chodzi o romanse. Wszystkie one były bardzo dobrze poprowadzone, co było dla mnie szczególnie ważne przy wątku od miłości do nienawiści. Autorka nie pospieszała w żaden sposób swoich postaci. Pozwolił im rozwinąć relacje w powolny i naturalny sposób. Również fake dating był logiczny i uzasadniony, co także było ogromnym plusem.

Książka jest dość krótka, jednak wszystko dzieje się naturalnie i przede wszystkim jest bardzo wiarygodne. Historia Hope i Jacoba została dobrze zaplanowana, a potem spisana. Podobał mi się także styl autorki oraz język, jakim się posługiwała. To wszystko sprawiło, że spędziłam z tą książką miły wieczór i zrelaksowałam się za jej pomocą.

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzja książki, która ostatnio bardzo poprawiła mi humor. „Propozycja szefa” to lekka, zabawna historia, przy której można bardzo łatwo się zrelaksować i zapomnieć o codzienności.

Od razu pokochałam bohaterów tej powieści. Jacob po zdradzie swojej narzeczonej zamknął swoje serce i stwierdził, że nigdy więcej się nie zakocha. Jest nieco...

więcej Pokaż mimo to