-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-08-28
2023-08-13
2022-07-14
2022-05-21
Nie wiem, jak Wy, ale ja nie przepadam za listami, które każdy musi przeczytać, spisem książek, które każdy musi znać. Bo nikt niczego nie musi. A jednak… Jeśli zawęzić nieco społeczność czytelników i uwzględnić w niej tylko fanów fantasy, uważam że osoby, które nie zdecydują się na przeczytanie „Wszystko pochłonie morze”, stracą naprawdę wiele.
Władzę po Jaspenie; księciu Sieldige; objąć ma jeden z jego rycerzy – Złoty Rycerz Oberon, Błękitny Rycerz Leto albo Cierniowy Rycerz Garreth. Mężczyźni znają się od dziecka i kochają, jak bracia. Gdy Oberon zostaje niespodziewanie zamordowany, a książę otruty, w Sieldige nastają niespokojne czasy. Leto wie, że jedyną nadzieją na uratowanie księcia jest utalentowana alchemiczka z Dzielnicy Luster – Aletha. Kobieta staje przed trudnym zadaniem, jakim jest sporządzenie antidotum na Pocałunek Syreny. Antidotum, którego do tej pory przecież nikt jeszcze nie uwarzył.
Świat stworzony przez Magdalenę Kubasiewicz jest ogromny, o czym przekonujemy się z każdym kolejnym rozdziałem. Za jedną historią, stoi pięć kolejnych. Każda z tych pięciu posiada drugie dno. Wszystko, co poznajemy w tej książce, łączy się w logiczną, spójną całość. Z satysfakcją odkrywałam nowe tajemnice. Przysłuchiwałam się dworskim intrygom. Poznawałam nieznane mi odcienie magii i magiczne istoty. Wstrzymywałam oddech, gdy dochodziło do kolejnych ataków.
Moja krew, podobnie jak krew Alethy, zawsze była bardziej słona i od zawsze ciągnęło mnie do morza. Dlatego mogłam poczuć tę historię całą sobą. Idealnie wpasowała się w moją estetykę. Wywarła na mnie ogromne wrażenie i doprowadziła do czytelniczego spełnienia.
Autorka dysponuje potężnym zasobem słów, dzięki czemu możemy delektować się ich doborem. Zachwyt nad fabułą – to jedno. Zachwyt nad bogatym słownictwem – drugie. Jeśli zwykle nie zwracacie na to aż tak wielką uwagę, przy tej pozycji zatrzymajcie się dłużej i zróbcie wyjątek.
Na pewno sięgnę po kolejne książki Magdaleny Kubasiewicz, bo już teraz, po jednej lekturze, wiem że jest jedną z moich ulubionych twórczyń. Chciałabym powiedzieć Wam więcej, jednak spoilerowanie będzie okrutne, biorąc pod uwagę to, jak wiele wartościowej treści skrywa „Wszystko pochłonie morze”. Fani fantasy – ja Was bardzo proszę – czytajcie tę książkę!
Nie wiem, jak Wy, ale ja nie przepadam za listami, które każdy musi przeczytać, spisem książek, które każdy musi znać. Bo nikt niczego nie musi. A jednak… Jeśli zawęzić nieco społeczność czytelników i uwzględnić w niej tylko fanów fantasy, uważam że osoby, które nie zdecydują się na przeczytanie „Wszystko pochłonie morze”, stracą naprawdę wiele.
Władzę po Jaspenie; księciu...
2022-05-05
Czterdziestu dwóch uczniów klasy 3B Gimnazjum Miejskiego w Shirowie zostaje uprowadzonych z wycieczki szkolnej. Trafiają na odizolowaną od świata zewnętrznego wyspę, gdzie zmuszeni są do wzięcia udziału w Programie przeprowadzanym dla potrzeb obronnych przez Lądowe Wojska Obronne Republiki Wielkiej Azji Wschodniej. Czyli krótko mówiąc: rząd zmusza ich do wzajemnego zabijania. Nie mogą się sprzeciwić, ponieważ na ich szyjach znajdują się obroże z ładunkami wybuchowymi. Jeśli spróbują je zdjąć, wejdą w strefę zakazaną lub od ostatniej śmierci miną więcej, niż 24 godziny – obroże wybuchną, odrywając głowę od ciała. Gimnazjaliści dostają pakunki, w których znajduje się broń, mapa i rządowe racje żywnościowe i po kolei wyruszają w teren, nie wiedząc czy komukolwiek można ufać.
Koushun Takami prace nad „Battle Royale” zakończył 23 (!) lata temu, a mimo to ta historia nie zestarzała się ani trochę. Jest ponadczasowa, powiedziałabym nawet, że wybitna. Wielokrotnie spotykałam się ze stwierdzeniem, że kogoś przeraża grubość tej książki. Przyznam się, że i ja zaliczam się do tego grona. Takiego klocka naprawdę nie czyta się wygodnie i wolałam przez ostatni miesiąc sięgać po nieco lżejsze historie, ale gdy wreszcie się uparłam, że skończę „Batlle Royale”, które przecież ogromnie mi się podobało, tak połowę przeczytałam w jakieś 2-3 noce. Zapewniam, że jak już się mocno wkręcicie, nie będzie Wam się chciało jej odkładać.
Z ręką na sercu mogę napisać, że „Battle Royale” ma same atuty! Bohaterów jest tak wielu, a mimo to nie mylą się oni ani trochę. Nie ma dwóch takich samych postaci, niejednokrotnie dostajemy czyjeś backstory, a dzięki wspaniale poprowadzonej narracji poznajemy najciekawsze przemyślenia gimnazjalistów. Mimo, że są to piętnastolatkowie, nie zostali pokazani, jak banda nieporadnych dzieciaków. Są postaci dojrzałe i inteligentne. Psychopatyczne lub nad wyraz empatyczne.
Uwielbiam to, w jaki sposób giną bohaterowie. Każda ze śmierci jest ciekawa, czasem szokująca. Puszczam oczko do tych, którzy już czytali – pamiętacie zdarzenie w latarni morskiej? Mózg mi wtedy eksplodował. Co to była za scena!
Moim ulubionym bohaterem jest Kawada. To wokół niego namnożyło się najwięcej plot twistów. Nie spodziewałabym się, że skrywa tyle tajemnic, potrafi tak dobrze planować, a do tego jest szczerym i oddanym przyjacielem.
„Battle Royale” może w szczególności się spodobać osobom, które już liznęły nieco azjatyckiej popkultury. Chyba wiecie, jaka jest specyficzna. Jeśli wcześniej nie mieliście z nią do czynienia, możecie odczuć niemały szok kulturowy.
No i ostrzeżenie dla wrażliwców. Ja osobiście z fascynacją czytam o zabijaniu, ale nawet mnie wzdrygnęło przy jednej scenie i musiałam przerwać czytanie.
W książce znajdują się świetne ilustracje, jednak nie wiedząc czemu, zostały wklejone bardzo randomowo, a co gorsza, spoilerują następne wydarzenia.
Niniejsza dystopia jest naprawdę świetną rozrywką z zaskakującym zakończeniem. Na koniec dodam jeszcze, że mówienie, iż „Igrzyska śmierci” są plagiatem „Battle Royale” jest grubą przesadą. Podobieństwa są znikome i raczej specyficzne dla tego gatunku.
Czterdziestu dwóch uczniów klasy 3B Gimnazjum Miejskiego w Shirowie zostaje uprowadzonych z wycieczki szkolnej. Trafiają na odizolowaną od świata zewnętrznego wyspę, gdzie zmuszeni są do wzięcia udziału w Programie przeprowadzanym dla potrzeb obronnych przez Lądowe Wojska Obronne Republiki Wielkiej Azji Wschodniej. Czyli krótko mówiąc: rząd zmusza ich do wzajemnego...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-09
Szerokie męskie bluzy, czapka z daszkiem, skrytość i niepewność siebie – po tym poznacie Karolinę. Kilka lat temu zdobyła mistrzostwo Polski w pływaniu stylem motylkowym, miała kochającego ojca i chłopaka trenującego koszykówkę. Teraz nie miała nic. Była sama. Rozstała się z koszykarzem, ojciec zmarł, a Karolinie zamiast kariery sportowej został tylko rwący ból w prawej ręce – „pamiątka” po raku i mastektomii.
Pewnego razu, na parkingu pod supermarketem zagaduje ją Teodor. Starszy o jedenaście lat, nieznośny, rozgadany ekstrawertyk. Początkowo myśli, że ma do czynienia z chłopakiem, przez co młodsza koleżanka na wiele miesięcy jest dla niego po prostu kumplem. Karolem. Albo młodą, bo przez różnicę wieku nie potrafił na nią spojrzeć, jak na kobietę.
Zatrzymajcie się na chwilę i spójrzcie na okładkę. Przysięgam, że ludzie na niej są żywcem wyjęci z „Coś nowego”. Karolina i Teodor, albo Karol i Dora, to jeden z najlepszych, książkowych duetów. Non stop sobie dogryzają, droczą się, chichoczą, a ich rozmowy sprawiają, że czytelnik śmieje się razem z nimi. Dialogi nie są żenujące, ani razu nie przewróciłam oczami. Humor w tej powieści jest błyskotliwy. Właśnie czegoś takiego szukam w książkach!
Nie myślcie jednak, że „Coś nowego” jest komedyjką. Nie jest. Przedstawia prawdziwe życie, pełne cierpienia, bólu oraz śmierci. Autorka potrafi grać na emocjach. Okrutnie wręcz! Jeśli zdarza się Wam płakać na książkach, to macie, jak w banku, że tu będziecie ryczeć niczym bobry.
Muszę Wam powiedzieć, że uwielbiam postać Teodora. A ja raczej nie lubię ekstrawertyków. Domyślałam się, że momentami był zbyt nachalny i męczący dla Karoliny, ale jednocześnie tak w tym wszystkim uroczy, że nie sposób go nie kochać. Teodor ma serce otwarte na cały świat. Troszczy się o bliskie mu osoby, dla każdego zawsze znajdzie czas, choćby kilka minut dziennie. Wszędzie, gdzie się tylko pojawi zrobi zamieszanie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wchodząc do swojej restauracji głośno krzyczy „smacznego” wszystkim gościom i nikt nie uważa go za dziwaka. Każdy wie, że taki po prostu jest. Serdeczny.
Ogromnie spodobało mi się to, że wątek romantyczny rozwijał się bardzo długo. Przez większość książki (czyli kilka miesięcy według fabuły) Teo i Karola przyjaźnili się. Uzależnili się od siebie. Teodor pomógł młodej otworzyć się, zdarł z niej skorupę, którą ona izolowała się od świata. Warto wspomnieć, że Karolina nie dzieliła swoimi tajemnicami zbyt chętnie. Niczego nie chciała zdradzić. Jednak Teo wiedział, co robić.
W „Coś nowego” jest krótki wątek ślubu, uwaga, z policyjnym ceremoniałem! Wybaczcie mi mój egocentryzm, ale ja wierzę, że to było napisane specjalnie dla mnie. Bardziej już chyba nie dało się mnie kupić. Kocham, kocham, kocham.
Polscy autorzy wydający samodzielnie robią to na coraz wyższym poziomie. Niektóre wydawnictwa mogłyby się wiele od nich nauczyć. Ta pozycja została wydana z miłością i niezwykłą starannością. To naprawdę widać. Książka jest dość gruba, jednak dla mnie mogłaby mieć kilka rozdziałów więcej. Nie dlatego, że czegoś mi zabrakło. Po prostu mocno ją pokochałam i zżyłam się z postaciami. Będę do niej wracać, tego jestem pewna.
„Coś nowego” to romans obyczajowy. Jeśli ktoś z czytających nie lubi obyczajówek, a chciałby poeksperymentować i wyjść ze swojej strefy komfortu, to najlepiej zrobić to właśnie przy tej książce. Nie jest jak inne pozycje z tego gatunku. Styl autorki, pomysłowość i ta wyjątkowa relacja między Teo i Karoliną czyni tę historię wyjątkową i nieporównywalną z tym, z czym kojarzą się większości czytelników obyczajówki. Wątki kryminalne, paranormalne czy fantastyczne tutaj nie są potrzebne. Książka jest kompletna w tej postaci, w jakiej zaprezentowała nam ją autorka. Zapewniam, że niczego jej nie brakuje. Przekonajcie się na własnej skórze. Gorąco polecam!
Szerokie męskie bluzy, czapka z daszkiem, skrytość i niepewność siebie – po tym poznacie Karolinę. Kilka lat temu zdobyła mistrzostwo Polski w pływaniu stylem motylkowym, miała kochającego ojca i chłopaka trenującego koszykówkę. Teraz nie miała nic. Była sama. Rozstała się z koszykarzem, ojciec zmarł, a Karolinie zamiast kariery sportowej został tylko rwący ból w prawej...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-03-27
Życie wybranej przez bogów nie jest łatwe. Pannie nie wolno nosić ubrań innych niż białe, odsłaniać twarzy, odzywać się i nawet przebywać w towarzystwie kogokolwiek spoza wąskiego grona osób. Pannę za to można bić, upadlać i karać, niezależnie od tego czy kara jej się należy. Życie Poppy pełne jest niesprawności i ograniczeń, lecz doskonale wie, że zakazy są po to, żeby je łamać. Ułatwia jej to Hawke, który jak na ironię, został przydzielony do jej ochrony, więc jego priorytetem powinno być, by Poppy tychże zasad nie łamała.
Myślę, że tłumaczenie Wam, jak funkcjonuje świat przedstawiony w „Krwi i Popiele” wyszłoby okropnie nudno, mimo iż kreacja tego świata jest naprawdę w porządku. Ciekawiej jednak wygląda to, gdy czyta się powieść, więc pozwólcie, że od razu przejdę do mojej opinii.
Najpierw chciałabym skupić się na relacji romantycznej. Dawno nie czytałam o TAKIM romansie. Strony książki aż iskrzyły! Naprawdę nie wiem, jak autorka to zrobiła, ale chemia między Poppy i Hawke była namacalna. Czułam ją w każdej rozmowie, wstrzymywałam oddech razem z bohaterami, wszystko przeżywałam równie mocno, co oni. Ich droczenie było mistrzowskie. Wypowiedzi Hawke'a sprawiały, że nogi się pode mną uginały. A co dopiero pod Poppy! A, no i ta scena w bibliotece. TA. SCENA. Nie wiem ile będę ją jeszcze przeżywać, ale wiem, że my, jako czytelnicy na nią nie zasłużyliśmy. Była za dobra!
Kolejna sprawa – sceny +18. Po pierwsze, byłam w niemałym szoku, że w ogóle się tutaj pojawiły! Po drugie, były znacznie lepsze niż w większości erotyków, jakie do tej pory czytałam. Niewulgarne. Nieobrzydliwe. Mimo wszystko – nie polecam młodszym czytelnikom. To nie jest young adult.
Na uwagę zasługuje mnogość stworzeń tu występujących, ich cechy oraz to, jak zostały stworzone. Najbardziej sympatyzuję z wilkłakami (nie mylić z wilkołakami), a to ze względu na pewnego osobnika tej rasy.
Teraz trochę pomarudzę, ale tylko przez chwilę. Po mocnym pierwszym rozdziale akcja nagle zwalnia i mamy kilkadziesiąt stron z życia Poppy. Rozumiem, że były potrzebne, żebyśmy ją lepiej poznali, ale dla mnie był to moment załamania i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ta książka ma tak dobre opinie, skoro ja się nudzę? :D Nie do końca kumałam dokąd dążymy, przez co wręcz zmuszałam się do czytania. I wiecie co? Bardzo dobrze. To, co działo się później wynagrodziło mi każdą sekundę nudy. Jeśli więc będziecie mieć podobnie – nie porzucajcie tej książki. Później kilkukrotnie będziecie zbierać szczęki z podłogi.
Podsumowując, „Krew i Popiół” to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ciągu ostatnich kilku lat. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Polecam Wam tę pozycję bardzo mocno!
Życie wybranej przez bogów nie jest łatwe. Pannie nie wolno nosić ubrań innych niż białe, odsłaniać twarzy, odzywać się i nawet przebywać w towarzystwie kogokolwiek spoza wąskiego grona osób. Pannę za to można bić, upadlać i karać, niezależnie od tego czy kara jej się należy. Życie Poppy pełne jest niesprawności i ograniczeń, lecz doskonale wie, że zakazy są po to, żeby je...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-09
„Słyszałem, że gdy śmiertelnicy się zakochują, przypomina to odczuwanie strachu. Wasze serca biją szybciej. Zmysły są wyostrzone. Doznajecie euforii, może nawet zawrotów głowy. Zgadza się?”
Najwyższy Król Cardan jest posłuszny Jude już od pięciu miesięcy. Zgodnie z zawartą przysięgą, musi wykonywać jej rozkazy przez rok i jeden dzień. Jude gorączkowo zastanawia się, jak wydłużyć ten czas, by zapewnić bezpieczeństwo Dębowi. Relacja między królem a seneszalem jest trudna, bowiem jednocześnie się nienawidzą i wzajemnie pragną. W międzyczasie do głosu dochodzi królowa Toni, która uważa, że zawarty między Tonią a Krainą Elfów sojusz jest już nieważny i przedstawia nowe żądania...
Jestem totalnie zachwycona tą książką! Czytałam ją w każdej wolnej chwili, a gdy tego nie robiłam, nie mogłam przestać o niej myśleć. Ile w niej jest intryg, tajemnic i zwrotów akcji! Kilkukrotnie wstrzymywałam oddech, gdy działo się coś, czego bym się nie spodziewała. No i to zakończenie... Ludzie, TO ZAKOŃCZENIE. Ile ta historia wywołała we mnie emocji! Radość, wściekłość, smutek, to wszystko zmieniało się z sekundy na sekundę! Przede wszystkim jest to zasługą Cardana, który jest tak złożoną, nieprzewidywalną i dobrze wykreowaną postacią. Z jednej strony się go kocha, by zaraz uświadomić sobie, jak cholernie jest zły. Jednocześnie jest też nonszalancki i zabawny, nierozgarnięty, ale gdy trzeba knuje i robi to dobrze.
Jude w tym tomie radzi sobie świetnie. Pięknie kłamie, poświęca się i poniża, byleby tylko wyjść na swoje. Niestety jest też łatwowierna, czego skutki są... No cóż, lepiej sprawdźcie to sami. Ja miałam ochotę coś rozwalić.
Uwielbiam to, jakie Holly Black potrafi tworzyć różnorodne postaci. Każdy osobnik w tej książce jest inny, nawet w obrębie tej samej rasy. Mnogość kolorów skóry, kształtów poroża, oczu i innych części ciała mnie zachwyca. Autorka jest ogromnie kreatywna.
Jak zapewne już się domyślacie – polecam „Złego Króla” całą sobą! Cieszę się, że rozpoczęłam ten rok tak dobrą pozycją.
„Słyszałem, że gdy śmiertelnicy się zakochują, przypomina to odczuwanie strachu. Wasze serca biją szybciej. Zmysły są wyostrzone. Doznajecie euforii, może nawet zawrotów głowy. Zgadza się?”
Najwyższy Król Cardan jest posłuszny Jude już od pięciu miesięcy. Zgodnie z zawartą przysięgą, musi wykonywać jej rozkazy przez rok i jeden dzień. Jude gorączkowo zastanawia się, jak...
2022-02-16
Uwaga na spoilery do poprzednich tomów!
„Twoja uroda zblednie. Zgnije wszystko, co masz i czym jesteś, stanie się nicością. W nicość się obrócisz. Nicością jesteś.”
Po wydarzeniach z tomu drugiego, Jude wraca do śmiertelnego świata. Upokorzona, wściekła, pełna goryczy. Musi jakoś zarobić na utrzymanie siebie, Vivi i Dęba, dlatego podejmuje się zleceń, jakie mają elfy dla kogoś takiego, jak ona. Jedno z nich dotyczy Grimy Mog – czerwonego kaptura, generał wojsk Zębatego Dworu, która morduje, a następnie zjada elfy. Sama Jude nie wierzy w powodzenie własnej misji, ale podejmuje się wykonania zadania. Nie powiem Wam, jak ona przebiegła, ale na pewno podsycę Waszą ciekawość, jeśli zdradzę, że Grima Mog ma dla Jude pewną informację dotyczącą jej małżonka Najwyższego Króla Cardana. Po powrocie do domu, ledwo żywa Jude przeżywa jeszcze jeden szok, bowiem czeka tam na nią jej bliźniaczka Taryn. Dziewczyna nie chce nawet z nią rozmawiać, najchętniej rozszarpałaby ją na strzępy. Jednak Taryn ma do niej ogromną prośbę i wyjawia jakiej okrutnej rzeczy dopuściła się w Elfhame.
Jaka ta książka jest wspaniała! Tak, jak i w poprzednich tomach, tak i tutaj się nie zawiodłam. Niespodziewane zwroty akcji, kombinatorstwo, intrygi i... no przecież, że postać Cardana! Jestem zachwycona kreacją tego bohatera. Wszystko to tak bardzo przypadło mi to gustu, że nie pozostaje mi nic innego, jak polecać Wam tę serię. Oficjalnie mogę nazwać ją jedną z moich ulubionych.
Przyznam, że wyjątkowo przypadł mi do gustu wątek Vivi i Heather. W tym tomie poznajemy lepiej tę drugą. Jest zabawna i urocza w całej tej swojej śmiertelności. Jest świetnym przełamaniem dla innych wątków, skupionych na elfach i magii.
Polubiłam też Grimę Mog. To zdecydowanie jedna z najciekawszych postaci tego świata. Sam pomysł stworzenia przez Holly Black czerwonych kapturów jest tak oryginalny!
Mam mieszane uczucia co do wątku pewnej klątwy. Nie będę zdradzać o co dokładnie chodzi, ale jak już przeczytacie, to na pewno będziecie wiedzieć o czym mówię. Rozwiązanie było tak banalne, że kompletnie nie rozumiem dlaczego przez tyle stron bohaterowie kombinowali co zrobić, byleby tylko tego nie zrobić. Treść klątwy była dosłowna. I wszyscy o tym wiedzieli. Nie dopuszczałam do siebie w ogóle myśli, że ktoś mógłby wówczas umrzeć, bo to przeczyłoby przecież złamaniu klątwy.
Mimo to, radość z lektury była ogromna. 😍 Jeśli „Okrutny książę”, „Zły król” i „Królowa niczego” jeszcze przed Wami, to zazdroszczę Wam mocno! Ta seria nie jeden raz Was zaskoczy.
Uwaga na spoilery do poprzednich tomów!
„Twoja uroda zblednie. Zgnije wszystko, co masz i czym jesteś, stanie się nicością. W nicość się obrócisz. Nicością jesteś.”
Po wydarzeniach z tomu drugiego, Jude wraca do śmiertelnego świata. Upokorzona, wściekła, pełna goryczy. Musi jakoś zarobić na utrzymanie siebie, Vivi i Dęba, dlatego podejmuje się zleceń, jakie mają elfy dla...
2021-09-16
2021-06-19
Akcja dzieje się na stereotypowej, polskiej wsi. Miejscowi żyją ploteczkami, zazwyczaj dopowiadając sobie 3/4 historii, homoseksualizm to wstyd dla całej rodziny, a niezamężna trzydziestolatka to stara panna. Mam nadzieję, że już rozumiecie z jakim społeczeństwem mamy tutaj do czynienia.
Główną bohaterką jest Patrycja. Stara panna, a jakże! Mieszka w domku pod lasem ze zwariowaną bokserką. Jest niepoprawną romantyczką, a jej matka nie może znieść tego, że jeszcze nie znalazła męża. Warto dodać, że Patrycja niezbyt dobrze radzi sobie za kółkiem. Ale to dobrze, bo dzięki temu w życiu nie spowodowałaby małego wypadku z udziałem rowerzysty. Czemu dobrze? Bo tym rowerzystą jest Adam, który przyjechał na wieś na urlop. Następne wydarzenia udowadniają tylko, jak nierozgarnięta potrafi być Patrycja. Cierpi na tym nie tylko jej duma, ale i rower, spodnie Adama, a także jej matka, do której docierają rozmaite ploteczki. Co z tego, że nawet te wymyślane z premedytacją przez samą Patrycję..?
Wróćmy jednak do Adama. Nasza bohaterka nie potrafi go rozgryźć. Z jednej strony mężczyzna nosi obrączkę i na wakacje przyjechał z synem, a z drugiej słowem nie wspomina o swojej żonie i do tego zaprasza Patrycję na kawę. Czyżby trafiła na zdradzającego dupka? O tym przekonacie się sami!
Wiele fantastycznych wydarzeń muszę niestety przemilczeć ze względu na spoilery. Dodam tylko, że nie zabraknie tu wiejskich zabaw, uroczych rodzinnych scen oraz niesamowitego humoru! Rodzina Patrycji jest wspaniała i taka prawdziwa! Ale ta książka to nie tylko śmieszki – Justyna porusza ważny temat, jakim jest nowotwór krwi. W książce dużo jest wskazówek dla osób, które jeszcze wahają się przed rejestracją w DKMS. Mam więc nadzieję, że historia przedstawiona w „Zakręconej znajomości" pomoże niektórym w podjęciu decyzji.
Na koniec obowiązkowo napiszę jeszcze, że aspirant Ochojski jest mój.Ten bohater jest zaklepany od dawna, więc trzymajcie łapki przy sobie.
Przeczytajcie koniecznie! Historia jest lekka, zabawna, urocza. I tak, jak napisałam w swojej rekomendacji – polecam ją z całego serca.
Akcja dzieje się na stereotypowej, polskiej wsi. Miejscowi żyją ploteczkami, zazwyczaj dopowiadając sobie 3/4 historii, homoseksualizm to wstyd dla całej rodziny, a niezamężna trzydziestolatka to stara panna. Mam nadzieję, że już rozumiecie z jakim społeczeństwem mamy tutaj do czynienia.
Główną bohaterką jest Patrycja. Stara panna, a jakże! Mieszka w domku pod lasem ze...
2021-05-11
2020-12-13
Pierwszy tom „Bitwy o nonsens” był naprawdę fenomenalny. Zakładałam więc, że drugi tom będzie równie dobry. Wiedziałam, że kontynuacja utrzyma się na wysokim poziomie. Nawet nie wyobrażacie sobie, w jak wielkim błędzie się znalazłam. Na usta ciśnie się wielkie „WOW!”, gdyż drugi tom okazał o stokroć lepszy! Autorko, jak Ty to zrobiłaś?!
„Bitwa o nonsens: Potomne kapłanek” Agaty Wilk miała swoją premierę 16 listopada 2020 r. Za możliwość zrecenzowania tej pozycji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feniks.
Postaram się opowiedzieć Wam teraz, dlaczego ta pozycja tak bardzo mi się spodobała. Wrażliwych ostrzegam przez malutkimi spoilerami. Obiecuję, że będą tycie-tycie.
Pierwszym, co rzuca nam się w oczy, gdy zaczynamy czytać jest zmiana narracji. Zmiana na duży plus! Dostajemy wszystkowiedzącego narratora, dzięki czemu do głosu zostaje dopuszczone więcej postaci. Zmianie ulega również czas; z teraźniejszego na przeszły; co jest kolejnym atutem. Doceniam mocno! Oprócz tego, w książce znajdujemy rozdziały opowiadające o młodości Axela. Myślę, że każda fanka będzie usatysfakcjonowana.
Kto czytał pierwszy tom, ten wie jak on się zakończył. Charlene znalazła się w niezłych tarapatach. Historia drugiego tomu rozpoczyna się w momencie, gdy bohaterka znajduje się w niewoli u elfów. Jej udręka na szczęście nie trwa długo i ostatecznie nie zostaje złożona w ofierze. Może kojarzycie ten motyw z innych książek. Zawsze, jak bohater trafia w niewolę, to siedzi tam i siedzi, każdy dzień wygląda tak samo, a ja; jako czytelnik; umieram z nudów. Na szczęście w tym przypadku wszystko poszło szybko i sprawnie. Z pomocą przybył jej Axel.
Jak sugeruje nam sam tytuł książki – z rozwojem wydarzeń okazuje się, że na świecie może być więcej kapłanek. Oznacza to, że i one mogą być w niebezpieczeństwie. Momorzy polują na Charlene, więc dlaczego nie mieliby chcieć dorwać inne kapłanki? Poszukiwania przebiegają bardzo sprawnie, dzięki czemu w krótkim czasie udaje się odnaleźć dziewiętnaście potomnych. Właśnie wtedy zaczyna się mój ulubiony fragment tej książki.
Generał armii Aiko Lu Hawkwood wpada na pomysł, by wcielić potomne do armii i wyszkolić na żołnierzy, tak by umiały się obronić w razie niebezpieczeństwa. I TO JEST GE-NIAL-NE!!! Agata Wilk opisała przebieg owego szkolenia. Mamy momenty z wojskowego życia, szkolenia praktyczne, lekcje teoretyczne, rozwijającą się przyjaźń między poszczególnymi bohaterkami. Kadetki uczą się o potworach, o medycynie, strzelają z łuków, uczą się jak wykorzystywać i opanować swoje dary. Tego nie da się opisać. To trzeba przeczytać.
Kwitnie związek z Axelem. Bywają kłótnie, ale ostatecznie udana z nich para. Można śmiało powiedzieć, że ich relacja wchodzi na wyższy poziom. 😏 Musicie wiedzieć, że pod względem fizycznym Charlene przybywają trzy lata. Jednak ja dostrzegłam jej rozwój również pod względem emocjonalnym. Kapłanka; a raczej Arcykapłanka; dojrzała. Jest opanowana. Zazdrość innych kobiet wcale jej nie rusza. Jest pewna, że Axel kocha tylko ją i nie ma żadnych obaw, że mogłoby się to zmienić.
Był jeden moment, gdy wkurzyłam się na Charlene i zastanawiałam się, gdzie zgubiła mózg. Oczywiście chodzi o ten, gdy popłynęła z Tristianem na wyspę Czaszki. W ostateczności ten niefortunny incydent wynagrodziło mi jej spotkanie z gnomami. Gnomy są świetne i wspaniale było o nich czytać.
Mam nadzieję, że nie zapomniałam o niczym ważnym i że nikogo nie zraziły malutkie spoilery. Podsumowując: „Bitwa o nonsens: Potomne kapłanek” to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Oceniam ją bardzo wysoko i ma szczególne miejsce w moim sercu. Jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszego tomu, koniecznie nadróbcie i zabierzcie się za ten! Gwarantuję Wam świetną zabawę.
Czekam na tom trzeci i każdy kolejny!
Pierwszy tom „Bitwy o nonsens” był naprawdę fenomenalny. Zakładałam więc, że drugi tom będzie równie dobry. Wiedziałam, że kontynuacja utrzyma się na wysokim poziomie. Nawet nie wyobrażacie sobie, w jak wielkim błędzie się znalazłam. Na usta ciśnie się wielkie „WOW!”, gdyż drugi tom okazał o stokroć lepszy! Autorko, jak Ty to zrobiłaś?!
„Bitwa o nonsens: Potomne kapłanek”...
2021-02-16
2020-11-04
Charlene to zwyczajna szesnastolatka. Osierocona we wczesnym dzieciństwie, mieszka u dziadka na wsi. Jej pasją jest rysowanie, lecz nie rysuje zwyczajnych rzeczy. W starym notatniku, który jest pamiątką po nieżyjącym ojcu, tworzy szkaradne monstra, potwory, demony... W dniu, gdy zaczyna się ta historia, demon z najnowszego rysunku ożywa. Już następnego dnia Charlene zostaje przeniesiona do innego świata. Tam okazuje się, że jest kimś niezwykle ważnym. Mianowicie samą Kapłanką. Szkoda tylko, że nie pamięta zupełnie niczego, choć ponoć kiedyś żyła w tym świecie.
„Bitwa o nonsens. Tom I: Wędrówka" to nasze dobro narodowe. Niby już czytało się wiele podobnych książek. Że jest jakaś zwyczajna dziewczyna, która nagle dowiaduje się, że jest kimś zupełnie innym. Że ma moce, śmierć rodziców jednak była inna, a do tego w jej życiu pojawia się jakiś przystojniak. Niby to wszystko już znamy, ale Agata Wilk udowodniła, że bazując na starych fundamentach można wyjść poza schemat.
Ogromnym plusem tej pozycji jest fascynujący, rozbudowany świat. Rośnie nam z „Bitwy..." ogromne uniwersum, mówię wam! 😍 Na stronach książki zaznajamiamy się z wieloma różnymi rasami, podczas wędrówki spotykamy masę genialnych postaci. Moim ulubieńcem jest krasnal o imieniu Drzewo. Charakterek miał przedni! Główna bohaterka nie jest irytująca, jest naprawdę w porządku, a wątek romantyczny został przedstawiony tak subtelnie, że tylko podsyca naszą ciekawość. Chcę więcej!
Nie podobał mi tylko początek, a mianowicie motyw z przyjacielem dziadka. Facet był po prostu wstrętny. Na szczęście trwało to krótko. „Bitwa..." to grubasek, od trzymania aż bolą nadgarstki. Do tego wąskie marginesy i interlinia. Książka po prostu niewygodna, ale gdzieś ten ogrom informacji musiał się zmieścić.
Premiera drugiego tomu już 16 listopada! Ja nie mogę się doczekać, zwłaszcza po tym, jak zakończyła się „Wędrówka". Oficjalnie jestem fanką i żądam serialu na podstawie „Bitwy o nonsens".
Charlene to zwyczajna szesnastolatka. Osierocona we wczesnym dzieciństwie, mieszka u dziadka na wsi. Jej pasją jest rysowanie, lecz nie rysuje zwyczajnych rzeczy. W starym notatniku, który jest pamiątką po nieżyjącym ojcu, tworzy szkaradne monstra, potwory, demony... W dniu, gdy zaczyna się ta historia, demon z najnowszego rysunku ożywa. Już następnego dnia Charlene zostaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-20
Powrót po latach do ulubionej serii, to było coś, czego bardzo mi brakowało. Już dawno nie zarwałam nocki dla książki, bo nie lubię czytać po nocach. A tu proszę! Od „Ballady ptaków i węży" nie dało się oderwać. 😍
Akcja dzieje się 64 lata przed wydarzeniami z „Igrzysk Śmierci". Po raz pierwszy w historii, podczas Głodowych Igrzysk trybuci mają otrzymać wsparcie mentorskie. Mentorami zostają uczniowie z Akademii. Jednym z nich jest Coriolanus Snow. Ku jego rozczarowaniu, pod opiekę dostaje trybutkę z marnego, dwunastego dystryktu o imieniu Lucy Gray. Okazuje się jednak, że dziewczyna bardzo szybko staje się ulubienicą publiczności.
Do ostatnich stron nie miałam pojęcia, jak zakończy się ta książka. Było tyle zaskakujących momentów, tyle zwrotów akcji, emocji, no totalna masakra. 😍 Ogromnie podobały mi się nawiązania do innych tomów serii. Z fascynacją czytałam o początkach Igrzysk, ich rozwoju i pierwszych zaangażowanych osobach. Wyjaśniły się wszystkie piosenki. Wyjaśniła się cała obsesja Snowa na punkcie Katniss. Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek fan „Igrzysk" mógł nie przeczytać tej pozycji. Lucy Gray jest cudowna. Sejanus i Mamuś są cudowni. A sam Corio to naprawdę genialna i złożona postać. Przez cały tom bardzo go lubiłam, ale na samym końcu uwielbienie przerodziło się w nienawiść. Jestem pod ogromnym wrażeniem, bo to bardzo nietypowy, główny bohater. Snow zawsze na szczycie.
Polecam tę książkę z całego serca. ❤
„Czy przyjdziesz pod to drzewo,
Niezwykłe pośród drzew,
Ze sznura włóż naszyjnik, a w żyłach zamrze krew.
Kto tam był, ten sam widział
Zrządzenia dziwnej mocy,
Czy zechcesz przy tym drzewie
Mnie spotkać o północy?"
Powrót po latach do ulubionej serii, to było coś, czego bardzo mi brakowało. Już dawno nie zarwałam nocki dla książki, bo nie lubię czytać po nocach. A tu proszę! Od „Ballady ptaków i węży" nie dało się oderwać. 😍
Akcja dzieje się 64 lata przed wydarzeniami z „Igrzysk Śmierci". Po raz pierwszy w historii, podczas Głodowych Igrzysk trybuci mają otrzymać wsparcie mentorskie....
2020-01-08
„Nie poradzę sobie z kolejną martwą dziewczyną."
Co to była za książka! Wciągająca, z nietypowymi bohaterami i intrygującą historią.
Narracja odbywa się tutaj na dwa sposoby. Pierwszy – to tytułowa Sadie relacjonuje nam swoje poczynania. Drugi – audycja radiowa prowadzona przez dziennikarza, który zajmuje się sprawą Sadie na prośbę jej przyszywanej babci.
Trzynastoletnia Mattie zostaje znaleziona martwa. To, kto ją zabił wie tylko jej starsza siostra Sadie. Dziewczyna wyrusza w podróż, by odnaleźć tę osobę i rozprawić się z nią raz na zawsze. Dziennikarz imieniem West podąża jej śladem, by dowiedzieć się co się z nią stało. Bo Sadie zaginęła.
Polecam tę pozycję ze względu na fantastyczny klimat. To mój ulubiony rodzaj tła, jakie autor może stworzyć w książce. „Sadie" przypominała mi momentami „Margo" od Tarryn Fisher. Niełatwa historia z psychopatyczną bohaterką, no totalnie moje klimaty. 😀 Warto jeszcze wspomnieć o tym, co wyróżnia Sadie. Otóż dziewczyna się jąka. Ile znacie książek, w których główna bohaterka ma taką przypadłość?
Nie jest to historia wesoła, wręcz przeciwnie, a to co kryje się za wydarzeniami jest naprawdę potworne i niedopuszczalne.
Czytajcie to.
„Nie poradzę sobie z kolejną martwą dziewczyną."
Co to była za książka! Wciągająca, z nietypowymi bohaterami i intrygującą historią.
Narracja odbywa się tutaj na dwa sposoby. Pierwszy – to tytułowa Sadie relacjonuje nam swoje poczynania. Drugi – audycja radiowa prowadzona przez dziennikarza, który zajmuje się sprawą Sadie na prośbę jej przyszywanej babci.
Trzynastoletnia...
2019-10-11
Zespół Follow Your Dreams jest u szczytu sławy. Tego lata muzycy organizują nad jednym z mazurskich jezior obóz dla swoich fanów. Przewidziane są cztery turnusy, a na nich zajęcia ze śpiewu, choreografii, gra w siatkówkę, wieczory przy ogniskach, konkursy, koncerty…
Do pracy w mazurskim ośrodku zatrudnia się Alicja. Świeżo upieczona absolwentka weterynarii. Jej rodzice są kucharzami dla obozowiczów i zespołu. Ona – pracuje jako kelnerka.
Młoda, delikatna dziewczyna w wianku z polnych kwiatów już pierwszego dnia zwraca uwagę wokalisty Follow Your Dreams – Nataniela. Znanego w sieci z tego, że niewiele o nim wiadomo, a już na pewno o jego miłostkach lub potencjalnych partnerkach.
Czy młodzi, którzy są przecież z dwóch zupełnie różnych światów, będą umieli odnaleźć wspólny język..?
Dla mnie lektura „Mamy tylko lato” była podróżą sentymentalną. Czułam tę samą beztroskę i wakacyjną sielskość, jak przy debiucie Klaudii Bianek, którym przed paroma laty byłam ogromnie zachwycona. Błogi klimat, sprytne pióro autorki i ciekawa historia powodowały, że nie sposób było oderwać się od tej książki. Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że fabuła przypominała mi film „Camp Rock”, który w czasach gimnazjum tak uwielbiałam.
Ogromnie podobał mi się kontrast między Alą, a jej przyjaciółką Maliną. Jedna spokojna i ułożona, druga za to wyszczekana i przebojowa. A mimo to, i jedna i druga zdobyła moją sympatię. Dopełniały się w taki sposób, w jaki powinny robić to prawdziwe przyjaciółki. Dziewczyny były dla siebie stworzone.
Nataniel to bardzo tajemnicza postać. Do samego końca nie wiemy, jakie skrywa sekrety, a mimo to, nie mamy poczucia, że młody mężczyzna nas oszukuje. Nie gwiazdorzy, nie przegina z alkoholem i imprezami, ani nie nadużywa swej popularności. Na każdym kroku udowadnia, że jest normalnym człowiekiem. Po prostu fajny facet!
W uczucie rosnące między bohaterami skłonna jestem uwierzyć. Może i stronice książki nie iskrzyły od chemii, ale relacja była jak najbardziej poprawna i przyjemna dla mnie, jako obserwatorki.
Na koniec – zakończenie. Chyba byłam wściekła porównywalnie do bohaterek. Na szczęście po kilku stronach wszystko się wyjaśniło, a powód przez który to nagle wszystko się posypało, był całkowicie zrozumiały. Nataniel kierował się zasadą ograniczonego zaufania, za co można go podziwiać, bo był naprawdę twardy w swoich postanowieniach.
Chyba nie mogłam trafić na lepszą książkę w te wakacje! Szczerza Wam ją polecam. Jest warta uwagi. Z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje z serii „Wakacyjna miłość”. Jestem ogromnie ciekawa, o kim będą kolejne tomy.
Zespół Follow Your Dreams jest u szczytu sławy. Tego lata muzycy organizują nad jednym z mazurskich jezior obóz dla swoich fanów. Przewidziane są cztery turnusy, a na nich zajęcia ze śpiewu, choreografii, gra w siatkówkę, wieczory przy ogniskach, konkursy, koncerty…
więcej Pokaż mimo toDo pracy w mazurskim ośrodku zatrudnia się Alicja. Świeżo upieczona absolwentka weterynarii. Jej rodzice są...