Wędrówka Agata Wilk 7,2
ocenił(a) na 62 lata temu Ależ to jest grubasek!
Po kilku książkowych rozczarowaniach staram się podchodzić do każdej książki bez przesadnych oczekiwań, w myśl zasady, że lepiej się zaskoczyć (pozytywnie),niż poczuć żal straconego czasu/frustrację.
Czy ten grubasek zaskakuje pozytywnie? A i owszem. Czy czuć tu jakieś złe emocje? A też. Może jednak - po kolei.
Zacznijmy od pozytywów. Cóż to jest za świat! Rozległy, różnowartościowy - czapki z głów, drodzy państwo, gdyż widać, że autorka włożyła masę pracy w dopracowanie Enu Monde. Jak dla mnie wszystko tu ze sobą świetnie współgra - historia, polityka, przedstawione rasy - nie ma tu przedobrzenia. Kupuję i chętnie bym ten świat zwiedziła (no, może nie cały...)!
Bohaterowie w większości również na piątkę z plusem. Dobrze się z nimi bawiłam, część wzięłabym ze sobą na wędrówkę ;) Albert i Axel są przeuroczy i bardzo "rzeczywiści". Jeśli chodzi o resztę - w większości każdy ma jakiś charakter, historię i cel, co też jest dużą zaletą. Chyba, że to jakaś postać trzecioplanowa, wtedy wiadomo, nie oczekujmy fajerwerków.
Mam trochę problem z oceną głównej bohaterki - chwilami naprawdę ją lubiłam, a chwilami miałam w głowie takie "Charlene, serio?". Dziewczyna raz zachowuje się dość dojrzale jak na swój wiek, jest rzeczywiście skromna i pomocna, by za chwilę zrobić coś, co sprawia, że ma się ochotę ukręcić jej głowę - jest niezwykle uparta, niestety momentami w ten kiepski, egoistyczny sposób.
Mam też pewien problem z oceną samej historii. Dużo się tu dzieje i takich ,,nudnych" rozdziałów jest mało, niemniej zabrakło mi trochę jakiegoś wątku głównego - sama zapowiedź i próba powstrzymania konfliktu i rozwijająca się relacja Charlene ze światem i Axelem to jednak ciut za mało. Gdzieś około 420 strony, jeśli dobrze pamiętam, poczułam lekkie zmęczenie takim bieganiem z bohaterami. Miałam jednak w głowie, że jest to pierwszy, wprowadzający do całego uniwersum tom. I jednak bohaterowie są, jak wspomniałam, sympatyczni, więc czytałam dalej, by zobaczyć, co tam znów pomyślą.
I teraz przejdę do totalnych minusów. Niestety, trafia się tutaj kilka absurdalnych sytuacji - i o ile początek książki (zachowanie dziadka Charlene w momencie, gdy do ogrodu jego sąsiada wpada Axel) potem się wyjaśnia (choć może nie wprost),tak niektórych zachowań Wielkiego Króla nie da się wytłumaczyć w żaden logiczny sposób. Jakim cudem taki człowiek jest tym najważniejszych władcą?! Co mnie najbardziej zmroziło to to, że radośnie wypuścił Charlene w podróż na Zachód, dając jej rycerzy tylko do połowy drogi - a dalej radź se sama, dziewucho?! Nie, nie i jeszcze raz nie, król do wymiany!
Pozwolę sobie na podsumowanie: Bitwa o Nonsens to uroczy, choć momentami nierówny grubasek. Mimo kilku wad, bawiłam się dość dobrze i poczułam się zżyta z bohaterami i światem - chwilami miałam wrażenie, że znamy się od zawsze. Z pewnością sięgnę po kolejny tom. Mocne 6,5.