Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Napisana banalnym językiem. Fabularnie niczym nie zaskakuje, przy tym nie niesie ze sobą żadnej większej głębi. Ogólnie nudy, trudno mi zrozumieć uznanie dla tej książki.

Napisana banalnym językiem. Fabularnie niczym nie zaskakuje, przy tym nie niesie ze sobą żadnej większej głębi. Ogólnie nudy, trudno mi zrozumieć uznanie dla tej książki.

Pokaż mimo to

Okładka książki Batman: Śmierć w rodzinie Alfredo Alcala, Jim Aparo, Mike Decarlo, Doug Moench, Don Newton, Adrienne Roy, Walter Simonson, Jim Starlin
Ocena 6,5
Batman: Śmierć... Alfredo Alcala, Jim...

Na półkach: ,

Gdyby nie tak duża ilość amerykańskiej propagandy, to dałbym nawet 6, bo bardzo lubię tę starą kreskę z lat 80./90.

Gdyby nie tak duża ilość amerykańskiej propagandy, to dałbym nawet 6, bo bardzo lubię tę starą kreskę z lat 80./90.

Pokaż mimo to


Na półkach:

„Czarny koń czy błazen?” – takie pytanie umieszczono na okładce „Do Rzeczy” nr 19/2014. Zaraz obok niego uśmiechnięta twarz Janusza Korwin-Mikkego, który przedziera flagę Unii Europejskie. Było to niedługo po zaskakującym (nawet dla samych korwinistów) otrzymaniu mandatu europosła.
Jakkolwiek bardzo daleko mi ideologicznie do pisma Pawła Lisickiego, to 9 lat po ujrzeniu okładki nachodzi mnie myśl, czy podobne pytania nie będą stawiane po wyborach w odniesieniu do Konfederacji (czyli częściowo politycznych następców Korwina)? Dostanie się ich do Sejmu nie będzie zaskoczeniem, może nim już być ostateczny procent otrzymanych głosów. Bo ile właściwie zrobiono, żeby zrozumieć z czego bierze się siła tego ugrupowania?

Popularności Korwina, a także innych mu pochodnych, wśród młodzieży, a zwłaszcza młodych mężczyzn, poświęcono masę artykułów, rozmów i nagrań. Pomimo tego, dalej wydaje się, że politycznym przeciwnikom Konfederacji Sensowna odpowiedź na pytanie o jej źródło gdzieś umyka. Zadania zrozumienia i kompleksowego opisania środowiska prawicowych radykałów podjął się tym razem Marcin Kącki w swojej najnowszej książce Chłopcy idą po Polskę.

Czy dziennikarzowi udało się wykonać zadanie? Według mnie, pomimo dobrych chęci, publikacja nie wniosła za wiele do dyskusji o skrajnej prawicy w Polsce. Nie żałuję spędzonego nad nią czasu, ale do dobrze napisanych reportaży bym jej nie zaliczył.

Może najpierw o zaletach. Sam fakt podjęcia się tematu, a tym samym narażenie na ataki ze strony sympatyków Konfederacji, zasługuje na docenienie. Jakkolwiek w Internecie znajdziemy wiele artykułów krytycznie nastawionych względem tej partii, napisanie książki, to zdecydowanie większy kaliber.

Duży atut stanowi próba dotarcia przez Kąckiego do wielu działaczy prawej strony sceny politycznej. W efekcie możemy przeczytać wspomnienia Przemysława Wiplera (który niedawno powrócił z nicości), Konrada Berkowicza i wielu mniej znanych działaczy, i działaczek korwinistów oraz narodowców. Ukazana została mozaika, będąca podstawą dzisiejszej Konfederacji, czyli poważni liczący się politycy, młodzi gniewni, ale i niepoważni, zakrawający wręcz o kabaret odstrzeleńcy. Co więcej, ta zbieranina wcale nie jest taka zgodna, jak informują o tym w swoich mediach społecznościowych.

Pewien rozgłos zdobyły fragmenty rozmowy Marcina Kąckiego z Dominiką Korwin-Mikke, czyli obecną żoną Korwina. Przyznam, że niektóre fakty na temat tego małżeństwa uzupełniły mój obraz Korwina jako człowieka mówiącego jedno, a robiącego coś zupełnie innego.

Na tym zakończyć mogę opisywanie najważniejszych zalet książki, a teraz chciałbym dać kilka uwag. Pierwsza dotyczy pionu, na którym autor oparł niemalże całą swoją publikację. Jak możemy przeczytać z tyłu okładki: „poszedłem do korwinistów i konfederatów” […] „Wbiłem się w szeregi chłopców, którzy maszerują równo, zauroczeni wizją wolności totalnej”. Właśnie te kilka zdań zachęciło mnie do zakupu. Problem pojawił się natomiast po przeczytaniu kilkudziesięciu stron – prawie cała treść dotyczyła postaci Korwina, cyklicznie chowanego przez konfederatów do „piwnicy” przed wyborami. Jego rola wydaje się być w książce przeceniona, a prawdziwym zagrożeniem są alt-rightowe poglądy jego następców

Właściwie nie byłoby nic złego w fakcie demaskowania jednego z najsłynniejszych konserwatywnych liberałów w Polsce, ale staje się to męczące, kiedy po tych kilkudziesięciu stronach dowiedzieliśmy się o prywatnym życiu Korwina całkiem dużo, jednak nic nowego, co nie wyszłoby już na światło dziennie (zdrady małżeńskie, problemy finansowe, nepotyzm itd.). Czytając kolejny raz o głoszonych przez polityka poglądach przeskakiwałem parę słów do przodu, ponieważ porównania do III Rzeszy, komentarze na temat kobiet, podziwianie Putina, to od 20 lat standard jego przemówień. Jakkolwiek zasługujący na potępienie, to powtarzające się w tekście nawiązania do nich bardziej nużyły, aniżeli wnosiły do treści książki.

Opisana w Chłopcach geneza powstania Konfederacji miałby sens, gdyby nie skupiła się prawie wyłącznie na Korwinie. Przypomnijmy tylko, że korzeni obecnej formacji politycznej należy szukać w zawiązanej w 1990 r. Unii Polityki Realnej, do której ojców biologicznych jak i chrzestnych należą również m.in. Stanisław Michalkiewicz i Stanisław Żółtek. Są to postacie dzisiaj już nieco zapomniane, egzotyczne ze względu na skrajne poglądy, ale niewątpliwie warte uwagi z powodu swojej działalności w okresie III RP. Weźmy chociażby pod uwagę skazanie tego pierwszego za ujawnienie danych ofiary głośnego gwałtu, a następnie poruszony przez Przemysława Witkowskiego temat mieszkań i zbierania datków. Tymczasem w Chłopcach znalazły się wyłącznie fragmenty rozmów, które i tak w większości dotyczą Korwina.

Nie zrozumiałem też poświęcania dużych części tekstu na opisywanie zjawisk, które finalnie zostają wyłącznie luźno powiązane ze środowiskiem Konfederacji. Tak stało się np. w rozdziale dotyczącym tzw. „red pillowców” i inceli, czyli krótko pisząc, pewnego rodzaju kontrkultury mężczyzn, których głównym elementem życiowej filozofii jest nienawiść do kobiet. Marcin Kącki przedstawił sam problem dość rzetelnie. Jak to się jednak odnosi do skrajnie prawicowej partii? Wyłącznie poprzez sugestie i pojedyncze luźne opisy. Nawet wywiad z Carrionerem niewiele wniósł, bo on sam – chociaż stanowi wzór mizogina – oficjalnie nie identyfikuje się z korwinistami czy narodowcami. Pojawiła się co prawda historia Grzegorza, który zarażał partyjne koleżanki kiłą, ale nic poza tym (sprawa jest z 2018 r.). Rozumiem koncepcję połączenia wypowiedzi Korwina o kobietach ze środowiskiem inceli, którzy niewątpliwie lgną do Konfederacji, ale autor nie przywołał żadnych szczególnych dowodów, nie wykazał związku przyczynowo-skutkowego, w czym dostrzegam problem. Być może chciał, aby czytelniczki i czytelnicy sami rozważyli, czy taki związek istnieje?

Muszę się też przyczepić do pewnego nadużywanego przez dziennikarza żartu jako formy budowania narracji. Autor kilka razy wywołał na mojej twarzy uśmiech, jednak zastosowana w co drugim zdaniu sarkastyczna forma odbiera publikacji bardzo dużo z wiarygodności. I nie oczekuję pełnej obiektywności, zwłaszcza w temacie politycznym. Tak samo doceniam, że Marcin Kącki posiada dystans i duże poczucie humoru, ale nawet ja, zdecydowany przeciwnik Konfederacji, nie miałem pewności, na ile prawdziwe są podane w książce informacje. Rozmywały się one w zbyt dużej ilości komediowych zabiegów literackich, w tym stosowaniu kilku-kilkunastustronicowych metafor, gdzie np. batalia sądowa partii Brauna została przedstawiona w formie walki na ringu, brzmi zabawnie, ale jeśli chciałbym czytać satyrę polityczną, to sięgnąłbym po innego rodzaju publikację.

Znaczną wadą Chłopców jest także chaos, tzn. rozdziałów nie uporządkowano jakoś specjalnie pod kątem tematów. Czasami sprawiają wrażenie luźno ze sobą powiązanych, niekiedy wątek jednego łączy się bezpośrednio z drugim, ale w większości ciężko się połapać. Wydaje się, że autor książkę pisał ciągiem, pod koniec dodał nazwy części oraz podrozdziałów, no i tak już zostało/Poprzez moją recenzję nie chcę pokazać, że Marcin Kącki jest złym dziennikarzem, bo ma na swoim koncie cenione przez czytelników książki (m.in. Maestro. Historia milczenia, Białystok. Biała siła, czarna pamięć, Oświęcim. Czarna zima) i do takich na pewno nie można go zaliczyć. Natomiast Chłopcy idą po Polskę jest pozycją zbyt mało merytoryczną, jak na temat który porusza, jest pełna dziur, napisana w dziwnym stylu, ale przede wszystkim nie na temat. Ma swoje mocne momenty, zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawienie wewnętrznego pola walki w Konfederacji, kilka rozmów, ale jak na 380 stron reportażu, to dość niewiele. Należy docenić próbę, ale tym razem nieudaną. Miejmy nadzieję, że dziennikarstwo śledcze nie odpuści i w niedługim czasie doczekamy się problematycznej dla Konfederacji publikacji. Takiej, która zdemaskuje ich relacje z kremlem, fundamentalistycznymi organizacjami, skonfrontuje ich wypowiedzi i przeanalizuje ich elektorat.

„Czarny koń czy błazen?” – takie pytanie umieszczono na okładce „Do Rzeczy” nr 19/2014. Zaraz obok niego uśmiechnięta twarz Janusza Korwin-Mikkego, który przedziera flagę Unii Europejskie. Było to niedługo po zaskakującym (nawet dla samych korwinistów) otrzymaniu mandatu europosła.
Jakkolwiek bardzo daleko mi ideologicznie do pisma Pawła Lisickiego, to 9 lat po ujrzeniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka do najłatwiejszych nie należy. Nie ma się jednak czemu dziwić, ponieważ autor omawia w niej jedno z naczelnych pojęć postmodernistycznego filozofa Jacquesa Derridy, który lubował się w zawiłych koncepcjach. Niemniej Andrzej Marzec w sposób kompleksowy podszedł do zadania i postarał się omówić każdy z elementów składowych tytułowej widmontologii. Niekiedy można mieć wrażenie powtarzania jakiegoś tematu, ale w tym przypadku jest to atut owej publikacji.

Książka do najłatwiejszych nie należy. Nie ma się jednak czemu dziwić, ponieważ autor omawia w niej jedno z naczelnych pojęć postmodernistycznego filozofa Jacquesa Derridy, który lubował się w zawiłych koncepcjach. Niemniej Andrzej Marzec w sposób kompleksowy podszedł do zadania i postarał się omówić każdy z elementów składowych tytułowej widmontologii. Niekiedy można mieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Właściwie to jedno z najważniejszych dzieł ekonomii, jakie kiedykolwiek powstały. Choć wydane dawno i nieukończone, to jednak warte uwagi. Karol Marks, bazując na twórcach ekonomii klasycznej (Adam Smith, David Ricardo), stworzył definicje oraz opracował teorie, które do dzisiaj mają wpływ na ekonomię oraz filozofię. Część osób dających oceny prawdopodobnie nigdy w ręku nie miało żadnej książki Marksa i wiąże jego postać wyłącznie z dyktatorami XX w., natomiast sam autor nie miał z nimi nic wspólnego. Trzeba wiedzieć, że był przede wszystkim filozofem i ekonomistą, a jego wkład w te dwie dziedziny jest znaczący.

Właściwie to jedno z najważniejszych dzieł ekonomii, jakie kiedykolwiek powstały. Choć wydane dawno i nieukończone, to jednak warte uwagi. Karol Marks, bazując na twórcach ekonomii klasycznej (Adam Smith, David Ricardo), stworzył definicje oraz opracował teorie, które do dzisiaj mają wpływ na ekonomię oraz filozofię. Część osób dających oceny prawdopodobnie nigdy w ręku nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio zdarzyło mi się przeczytać słynną powieść "American Psycho", na podstawie której został nakręcony, o wiele bardziej znany, film o tym samym tytule. Początkowo nie byłem przekonany, czy chcę zaczynać to dzieło, co wynikało z jego objętości (ponad 500 stron małym drukiem). Szybko się jednak okazało, że sięgnięcie po książkę autorstwa Breta Eastona Ellisa było jedną z lepszych decyzji czytelniczych, jakie ostatnio podjąłem. Poniżej będą minispojlery, a także opisy morderstw, więc ostrzegam przed czytaniem dalej.

Jak już wyżej wspomniałem, większość z Was pewnie kojarzy "American Psycho" jako film, a duża część właściwie tylko z memów. Bo warto tutaj nadmienić, że w toku rozwoju zachodniej popkultury, niektórzy mężczyźni zaczęli brać głównego bohatera filmu za ucieleśnienie cnót męskich i ideał, do którego należy dążyć. Więcej w tej kwestii się jednak nie wypowiem, bo nie zgłębiałem tematu za bardzo, ale domyślam się, że wynika to, po prostu z bardzo płytkiego odbioru dzieła, a "American Psycho" zdecydowanie do takiego nie należy (chociaż jego filmowa wersja jest moim zdaniem dość średnia, ale o tym innym razem może).

Czemu jednak ta książka zapadnie mi w pamięci na długo? Opisując krótko, ze względu na styl prowadzenia narracji, niezwykle trafną analizę społeczeństwa późnego kapitalizmu, ilość przemocy, ale i również czarnego poczucia humoru. Wszystkie te cechy sprawiły, że trzecia (ukończona 1989 r.) w twórczości książka B. E. Ellisa wstrząsnęła Stanami zaraz po jej wydaniu i zapewniły jej międzynarodowy rozgłos. Publikacja wzbudziła tak duże kontrowersje, że sam autor zaczął otrzymywać listy oraz maile z groźbami śmierci, a na ulicach odbyły się protesty skierowane w jego rzekomy seksizm.

Przechodząc jednak do treści; Główny bohater powieści, Patrick Bateman, jest 27-letnim nowojorskim yuppie (ang. Young Urban Professional), czyli elementem zamożnej klasy społecznej, jaka wytworzyła się w toku wolnorynkowych przekształceń gospodarczych lat 80-tych. Jego rodzice to zamożni ludzie, z którymi jednak nie utrzymuje specjalnie kontaktu. Ukończył Harvard i inne renomowane szkoły. Jest niezwykle ułożonym człowiekiem, zdrowo się odżywia, dba o swój wygląd, kondycję fizyczną, zwraca uwagę na ubiór, potrafi rozmawiać z ludźmi, a także interesuje się problemami społecznymi dzisiejszego świata.

Całość narracji prowadzona jest przez głównego bohatera, co uważam za genialny zabieg, ponieważ dzięki temu możemy poznać sposób myślenia Patricka Batemana, który pod maską idealnego mężczyzny skrywa przerażającą tajemnicę. Jest on seryjnym mordercą, który właściwie za nic ma życie ludzi i zwierząt. Jego prawdziwe i najgłębsze pragnienia sprowadzają się do niesienia cierpienia innym. Jest jednocześnie postacią przerażającą, jak i żałosną. Poza swoim bestialstwem i poczuciem wyższości, charakteryzuje go narcyzm i ciągła chęć uznania. Nie potrafi znaleźć wewnętrznego spokoju, który często wymusza piciem alkoholu, braniem narkotyków czy leków psychotropowych. Ma problemy ze snem, które powodowane są m.in. walką wewnętrznych demonów z przebłyskami normalności.

Historia jest prowadzona dość chaotycznie. Każdy rozdział opowiada o różnych momentach życia głównego bohatera (chociaż w miarę chronologicznie). I tak otrzymujemy opisy lunchów/obiadów/kolacji w zmieniających się co chwila drogich restauracjach, randek, wizyt w klubach czy sklepach. Są też takie, gdzie czytamy o analizie piosenek ulubionych zespołów bohatera. Widzimy, z jaką obsesją Bateman zwraca uwagę na każdy element ubioru swoich rozmówców bądź jak dokładnie wybiera wyposażenie swojego domu. Wszystko musi być markowe i najnowsze. A najlepszym wyrażeniem tego konsumpcyjnego życia jest chyba kultowy fragment, kiedy główny bohater przeżywa, że dizajn jego wizytówki nie wzbudził największego podziwu w towarzystwie. Wszyscy w tym świecie są tak oddani konsumpcji, własnemu ja, a także pozbawieni zasad moralnych, że traktują innych jak przedmioty lub tło. Często mylą nazwiska, nie słuchają siebie nawzajem, zależy im wyłącznie na hedonistycznym przeżywaniu rzeczywistości, której tak naprawdę nie dostrzegają. Dlatego też, pomimo wyraźnych sygnałów, nikt nie potrafi dostrzec dziwnych zachowań Batemana. Nawet praca, będąca teoretycznie bazą yuppie, znajduje się gdzieś na dalszym planie, stanowi przykry obowiązek: "każdy nienawidzi swojej roboty, j a też jej nienawidzę, t y jak słyszałem też jej nienawidzisz. I co mamy zrobić?" Z tego też powodu autor specjalnie nie poświęca treści na jej opisy. Wszystko to jest doprawione dozą różnego rodzaju wykluczeń i uprzedzeń, od najbardziej widocznego w książce seksizmu (kobiety przez młodych menadżerów są często nazywane "laskojadami"), poprzez klasizm, homofobię i rasizm. Bohaterowie próbując tłumaczyć sobie świat i jego problemy poprzez obwinianie innych, najczęściej grup wobec których zajmują uprzywilejowaną pozycję. Czyli dla mężczyzn kobiety są głupsze, nieporadne, zależy im wyłącznie na seksie i pieniądzach. Bezdomni sami są sobie winni takiej sytuacji, a tym gorzej, jak są czarni, żółci bądź śniadzi, ponieważ nie chcą się dostosować do amerykańskiego (tworzonrgo przez białych) stylu życia.

Najbardziej szokującym elementem książki są opisy morderstw popełnianych przez głównego bohatera. Tak samo, jak obsesyjnie Bateman opisuje ubrania, sprzęt itd., tak tutaj otrzymujemy początkowo szczegóły zabicia bezdomnego, następnie mężczyzny w parku (za rzekomy homoseksualizm), aż wreszcie znajomego i wielu kobiet, najpierw z imionami, później już bez. Czytamy całe rozdziały, na które składają się opisy perwersyjnego seksu, pobić, tortur w postaci obcinania kończyn, warg, powiek, języka, przybijania gwoździami do podłogi, wyrywania wnętrzności itd. Wszystko nasila się z biegiem książki, stając się w pewnym momencie groteskowe - kiedy np. Bateman nabija na swój członek odciętą głowę dziewczyny, albo rozrywając całkowicie ciało innej kobiety, zaczyna robić z niej "pulpety". Sceny te wzbudzają obrzydzenie, ale jednocześnie sprawiają wrażenie surrealistycznych, absurdalnych. Mordowane osoby tracą swój ludzki kształt, ich życie nie jest nic warte, powłoka natomiast staje się przedmiotem. A zaraz obok tego, znajdujemy bardzo ponure poczucie humoru, od niezręcznych sytuacji, w jakie pakuje się główny bohater, jak np. bycie obiektem westchnień męża swojej kochanki, po powyższe absurdalne akty okrucieństwa.

American Psycho jest genialnym opisem społeczeństwa późnego kapitalizmu, jego amoralności, marazmu i bezsensu życia. Człowiek w nim traci swoją osobowość, jak na ironię, poddając się hasłom indywidualizmu, dążenia do sukcesu i społecznego uznania. Wystarczy wspomnieć, że największym idolem Batemana jest symbol fałszerstwa amerykańskiego snu, czyli Donald Trump. Nawiązując do frommowskiej filozofii, liczy się wyłącznie by mieć, a nie być.

Najbardziej przerażającym elementem całej książki jest fakt, że zostajemy postawieni przed oceną, kto jest winny okrucieństwom majacym miejsce w tej historii. Bateman? To nie ulega wątpliwości. Natomiast, jego zachowania są wyłącznie brutalniejszym odbiciem społeczeństwa, w którym się obraca. Wbrew wyraźnym sygnałom, a nawet przyznawaniu się do morderstw, nikt nie przyjmuje słów Batemana na poważnie, albo go po prostu nie słucha. Pomimo, że powieść ma już ponad 30 lat, to przedstawiony w niej obraz jest dzisiaj jeszcze bardziej wyraźny. Jeśli kogoś nie razi brutalność, zdecydowanie polecam!

Ostatnio zdarzyło mi się przeczytać słynną powieść "American Psycho", na podstawie której został nakręcony, o wiele bardziej znany, film o tym samym tytule. Początkowo nie byłem przekonany, czy chcę zaczynać to dzieło, co wynikało z jego objętości (ponad 500 stron małym drukiem). Szybko się jednak okazało, że sięgnięcie po książkę autorstwa Breta Eastona Ellisa było jedną z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka z pewnością trudna. Jeśli ktoś jest mało zainteresowany tematyką ekonomiczną, nie ma co sięgać po tę pozycję. Natomiast, pomimo, że publikacja jest z 2011 r., to postawione w niej przez Hussona tezy do dzisiaj są aktualne.

Książka z pewnością trudna. Jeśli ktoś jest mało zainteresowany tematyką ekonomiczną, nie ma co sięgać po tę pozycję. Natomiast, pomimo, że publikacja jest z 2011 r., to postawione w niej przez Hussona tezy do dzisiaj są aktualne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspomnienia Georga Orwella z jego kilkumiesięcznego pobytu w Hiszpanii podczas wojny domowej. Jest to nie tylko dobrze napisany reportaż, ale smutna opowieść, jak polityka jest okrutna. Warto wspomnieć, że sam Orwell był socjalistą oraz antykomunistą.

Wspomnienia Georga Orwella z jego kilkumiesięcznego pobytu w Hiszpanii podczas wojny domowej. Jest to nie tylko dobrze napisany reportaż, ale smutna opowieść, jak polityka jest okrutna. Warto wspomnieć, że sam Orwell był socjalistą oraz antykomunistą.

Pokaż mimo to

Okładka książki Widma nad Innsmouth Ramsey Campbell, Adrian Cole, Basil Copper, Neil Gaiman, David Langford, D.F. Lewis, H.P. Lovecraft, Brian Lumley, Brian Mooney, Kim Newman, Nicholas Royle, Guy N. Smith, Michael Marshall Smith, Brian Stableford, David A. Sutton, Peter Tremayne, Jack Yeovil
Ocena 7,3
Widma nad Inns... Ramsey Campbell, Ad...

Na półkach:

Zdecydowanie lepsze od pierwszego zbioru opowiadań z tej serii.

Zdecydowanie lepsze od pierwszego zbioru opowiadań z tej serii.

Pokaż mimo to

Okładka książki Superman: Czerwony syn Dave Johnson, Mark Millar, Kilian Plunkett
Ocena 7,4
Superman: Czer... Dave Johnson, Mark ...

Na półkach:

Temat ciekawy, natomiast wykonanie baaardzo mierne.

Temat ciekawy, natomiast wykonanie baaardzo mierne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Gorsze od pierwszej części

Gorsze od pierwszej części

Pokaż mimo to

Okładka książki Cyberpunk 2077: Trauma Team Cullen Bunn, Miguel Valderrama
Ocena 6,7
Cyberpunk 2077... Cullen Bunn, Miguel...

Na półkach:

Ot taka historyjka utrzymana w klimacie cyberpunkowym, nic szczególnego. Może gdyby rozwinąć to w dłuższą historię, to wyszłoby coś fajnego. Tak wygląda dość miałko.

Ot taka historyjka utrzymana w klimacie cyberpunkowym, nic szczególnego. Może gdyby rozwinąć to w dłuższą historię, to wyszłoby coś fajnego. Tak wygląda dość miałko.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię klimat cyberpunkowy, ale tutaj wyjątkowo się zawiodłem. Zachęcony dobrymi opiniami oraz łatką "klasyki gatunku cyberpunk" sięgnąłem po Neuromancera autorstwa Williama Gibsona. Niestety, odebrałem powieść jako wyjątkowo chaotyczną oraz momentami zupełnie niezrozumiałą. I nie chodzi o jakiś trudny język, bo ten był dość prosty. Natomiast odniosłem wrażenie, że autor rozpoczynał każde zdanie od środka, jakby zakładając, że osoba czytająca wszystko już rozumie z przytaczanych pojęć oraz wydarzeń. Szczędząc na opisach, wypocił dużo pustych dialogów, które często nie oferują nam nic w ramach poznania stworzonego świata. Przykładowo, bohater poruszał się pomiędzy różnymi lokalizacjami, przy czym trudne do zrozumienia było, czym właściwie są owe lokalizacje (czy są wirutalne? prawdziwe? znajdują się na Ziemi?) oraz motywy działa postaci (po co właściwie komus pomagają? a dlaczego przenoszą się właśnie gdzieś indziej?). Po prostu musiałem pogodzić się z faktem, że randomowa akcja ma miejsce w jakimś konkretnie nazwanym miejscu, które nie wiadomo, czym jest.

Nie wiem, czy książka się źle zestarzała, czy została źle przetłumaczona, czy może po prostu źle napisana. Jakkolwiek niektóre ze stworzonych przez Gibsona elementów świata są ciekawe i wpisały się na stałe do gatunku, to sam Neuromancer jest ciężkostrawny.

Bardzo lubię klimat cyberpunkowy, ale tutaj wyjątkowo się zawiodłem. Zachęcony dobrymi opiniami oraz łatką "klasyki gatunku cyberpunk" sięgnąłem po Neuromancera autorstwa Williama Gibsona. Niestety, odebrałem powieść jako wyjątkowo chaotyczną oraz momentami zupełnie niezrozumiałą. I nie chodzi o jakiś trudny język, bo ten był dość prosty. Natomiast odniosłem wrażenie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Było to moje pierwsze większe zetknięcie z postacią Róży Luksemburg. Zdecydowanie udane! Komiks skupia się na najważniejszych momentach z całego życiorysu polskiej rewolucjonistki, dając czytelnikowi duże pole do własnej oceny postaci.
Poza samym komiksem na końcu mamy niemalże do każdej strony przypisy w postaci wyrywków z tekstów oraz listów samej Luksemburg. Zdecydowanie polecam dla kogoś, kto z tą postacią miał dotychczas niewiele styczności!

Było to moje pierwsze większe zetknięcie z postacią Róży Luksemburg. Zdecydowanie udane! Komiks skupia się na najważniejszych momentach z całego życiorysu polskiej rewolucjonistki, dając czytelnikowi duże pole do własnej oceny postaci.
Poza samym komiksem na końcu mamy niemalże do każdej strony przypisy w postaci wyrywków z tekstów oraz listów samej Luksemburg....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę mnie dziwi tak wysoka ocena tej książki. Historia może rzeczywiście wzruszająca, natomiast język i narracja są wyjatkowo mdłe i nudne.

Trochę mnie dziwi tak wysoka ocena tej książki. Historia może rzeczywiście wzruszająca, natomiast język i narracja są wyjatkowo mdłe i nudne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezwykle ważna książka! Marta Guzowska, chociaż nie jest specjalistką z psychologii, psychiatrii czy pedagogiki, to nie otrzymujemy tutaj zbioru wydumanych esejów i przemyśleń pisarki. Znajdujemy natomiast bardzo dużo wiedzy dotyczącej psychiki dzieci i młodzieży podpartej słowami specjalistów. Sama autorka zresztą nie udaje, że rozumie wszystkie zjawiska. Często oddaje głos samej młodzieży oraz ich rodzicom.

Styl reportażu jest na tyle prosty, że jego zrozumienie nie powinno stanowić dla nikogo problemu. Nie pojawia się w nim za dużo żargonu medycznego czy naukowego.

Reportaż skierowany zdecydowanie do rodziców i opiekunów dzieci. Niemniej, każdy zainteresowany temat również będzie zadowolony po przeczytaniu tego. Warto także nadmienić, że autorka nie boi się poruszać kontrowersyjnych w Polsce tematów, jak prawa osób LGBT+, szkodliwości systemu kapitalistycznego itd.

Zdecydowanie polecam!

Niezwykle ważna książka! Marta Guzowska, chociaż nie jest specjalistką z psychologii, psychiatrii czy pedagogiki, to nie otrzymujemy tutaj zbioru wydumanych esejów i przemyśleń pisarki. Znajdujemy natomiast bardzo dużo wiedzy dotyczącej psychiki dzieci i młodzieży podpartej słowami specjalistów. Sama autorka zresztą nie udaje, że rozumie wszystkie zjawiska. Często oddaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem trochę zawiedziony, może dlatego, że zbyt dużo oczekiwałem od tej książki. Wszak otrzymała kilka nagród, średnia ocena na LB również całkiem wysoka. Niemniej, nie potrafiłem wczuć się w żadne opowiadanie z owego zbioru.

Babkina z pewnością posługuje się ładnym językiem, natomiast dla mnie średnio atrakcyjnym. Odebrałem tak, jakby autorka siliła się na jakiś subtelny i prosty styl.

Jeśli chodzi o treść opowiadań, to żadne mnie nie porwało. Dużo bohaterów, niewyraźne powiązania i przeskakiwanie z wątku do wątku.

Jestem trochę zawiedziony, może dlatego, że zbyt dużo oczekiwałem od tej książki. Wszak otrzymała kilka nagród, średnia ocena na LB również całkiem wysoka. Niemniej, nie potrafiłem wczuć się w żadne opowiadanie z owego zbioru.

Babkina z pewnością posługuje się ładnym językiem, natomiast dla mnie średnio atrakcyjnym. Odebrałem tak, jakby autorka siliła się na jakiś subtelny...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Moskwa Ida Neverdahl, Øystein Runde
Ocena 5,8
Moskwa Ida Neverdahl, Øyst...

Na półkach: ,

Zabawna historia o Norwegach odwiedzających Moskwę i poznających absurdy życia politycznego Rosji.

Zabawna historia o Norwegach odwiedzających Moskwę i poznających absurdy życia politycznego Rosji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor chciałby stworzyć jakąś spójną koncepcję ideologiczną, i chociaż wiele z jego spostrzeżeń jest trafnych, to trudno tutaj mówić o konkretnym przesłaniu.
Dobrze jednak, że KiP postanowiło wydać te publikację po polsku.

Autor chciałby stworzyć jakąś spójną koncepcję ideologiczną, i chociaż wiele z jego spostrzeżeń jest trafnych, to trudno tutaj mówić o konkretnym przesłaniu.
Dobrze jednak, że KiP postanowiło wydać te publikację po polsku.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka o tyle ważna, że w prostych słowach opisuje, czym właściwie może być współczesny "faszyzm". Choć politycy, dziennikarze, aktywiści itd. lubią oskarżać się nawzajem tym epitetem, to większość nie wie, co się tak naprawdę za nim kryje.

Książka o tyle ważna, że w prostych słowach opisuje, czym właściwie może być współczesny "faszyzm". Choć politycy, dziennikarze, aktywiści itd. lubią oskarżać się nawzajem tym epitetem, to większość nie wie, co się tak naprawdę za nim kryje.

Pokaż mimo to