rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo mi przykro, że daję tak niską notę, bo bardzo nie lubię źle oceniać książek, ale niestety ta pozycja mnie do tego zmusza. Jest mi o tyle głupio, że wiem, iż moje słowa dotrą do autorki, lecz uważam, że moja opinia nie będzie zwykłym hejtem, a może pozwoli pani Emilii nieco udoskonalić swój warsztat.

Książkę dostałam od dobrego znajomego, który często dzieli się ze mną swoimi egzemplarzami. Wręczając mi jakikolwiek tomik do ręki, zawsze mówił: "tylko oddaj w nienaruszonym stanie". Powtarzał to w kółko, przy każdej pożyczonej książce, mimo wiedzy, że nigdy nie zniszczyłam jego własności. Lecz tym razem słów tych zabrakło i fakt ten zasiał w mym sercu ziarno niepokoju. Czyżby drogi Sebastian już się nauczył? Teraz jednak wiem, czemu słowa te niepadły, a Sebastian niechętnie przyjął swą książkę z powrotem.

"Perła Będzina" jest po prostu kiepska. Gdyby nie fakt, że traktuje o okolicy, w której się urodziłam i wychowałam, pewnie przerwałabym jej lekturę nie docierając nawet do połowy. Co jednak było w niej nie tak?

Po pierwsze, opisy, a raczej ich brak. Do tej chwili nie wiem, jak wyglądali główni bohaterowie. Jedyne wskazówki były zawarte w ilustracjach, z czego jak Klaudię dało się odróżnić od reszty, tak Bobek i Maciek wciąż są dla mnie zagadką, bo nie było na ich temat ani pół wzmianki, która chociażby pozwoliła mi odgadnąć, który to który na ilustracji. Nie wiedząc jak wyglądają bohaterowie, trudno wczuć się w ich rolę. Zostają tylko pustymi imionami. Opisów czynności też było tyle, co kot napłakał. Czasem trzeba było z dalszej treści domyślać się gdzie są nasi studenci, bo brakowało choćby dwóch słów, że się przemieścili. A najczęściej takie przemieszczanie zawarte było w jednym-dwóch zdaniach. Można było chociażby dodać jakiś jeden widok z okna w trakcie jazdy, albo cokolwiek. Niestety tutaj nic takiego się nie pojawiło. Bardzo bolały mnie też opisy zaczerpnięte z przewodników. Skoro autorka jest mieszkanką okolic, ma świetne pole do popisu, widząc na żywo coś, o czym pisze. Pani Emilia jednak w ogóle nie wykorzystała tej szansy, kompromitując się poprzez wstawianie byle jak nieswoich opisów.

Po drugie, bohaterowie zachowywali się nienaturalnie. Może winą tu były braki opisów, każące sądzić, że "poszukiwacze przygód" dotarli pod dworek, choćby w Mysłowicach, w calu zbadania go, postali pod nim kilka minut i odjechali. Od gapienia się w jedno miejsce, wiedzy im nie przybędzie. Mogli chociażby obejść go, dotknąć, popytać ludzi, cokolwiek.

Po trzecie, fabuła miała potencjał, który w ogóle nie został wykorzystany. Książka była nudna jak flaki z olejem. Zero akcji, a tam, gdzie mogła się ona ukazać, choćby podczas pościgu po będzińskim targu, została zminimalizowana do połowy strony kiepskiego, w ogóle nie trzymającego w napięciu tekstu.

Po czwarte, zero emocji. Bohaterowie byli jak z papieru, a o ich uczuciach mogliśmy się dowiedzieć tylko z miliona kiepskich dialogów, które tłamsiły całą powieść.

Po piąte, świat jest mały, ale okazuje się, że w tej książce wszyscy wszystkich znają. To też dość nienaturalnie wygląda. Wszystko przychodzi im zbyt łatwo. Potrzebują informacji, proszę bardzo, jest znajoma starowinka, potrzebują dostępu do muzeum, proszę bardzo, jest ciotka-dyrektorka. Jak na tak porządny i stary skarb, nie musieli się zbytnio wysilać, by go znaleźć.

Po szóste, bardzo irytowało mnie to, że jeden z bohaterów, którego nazywali Bobkiem, najwidoczniej nie ma swojego imienia, czy też nazwiska, bo tą, raczej niewystawną, ksywką przedstawiany był wszystkim, niezależnie, czy to młoda studentka, czy czy starsza pani, czy ojciec znajomej. Gdyby ktoś przedstawiał mi się w ten sposób, na pewno nie potraktowałabym go poważnie, a najwidoczniej bohaterowie tej książki nie mieli z tym żadnego problemu i nawet ich to nie zastanawiało.

Po siódme, słownictwo jest ubogie. Rozumiem, że nie każdy ma ochotę sięgać do słownika podczas czytania książki, ale mimo wszystko, spodziewałam się czegoś bardziej zróżnicowanego po kimś, kto studiował filologię.

Po ósme, kiepskie zakończenie. Wepchane na siłę dwie strony, jakby to, co działo się potem, było kompletnie nieważne.

Po dziewiąte, wątpię, by niszczenie zabytków, nawet w tak słusznej sprawie jak wzbogacanie zbiorów muzealnych, uszłoby komukolwiek płazem, nawet gdy dostali słowną, czyli w żaden sposób oficjalną, zgodę dyrektorki.

I po dziesiąte, wydaje mi się, że książka była pisana na szybko i byle jak. Gdzieś pod koniec natrafiłam na zdanie, które nawet po kilkukrotnym przeczytaniu nie wydało mi się bardziej sensowne. Mój kolega również zwrócił na nie uwagę, więc nie jest to niegroźny chochlik drukarski. Chodzi mianowicie o takie zdanie: "No widzisz, dlatego mówiłem, że nie jest zgryzienia to bułka z masłem"

Mimo tak negatywnej opinii, życzę pani Emilii, żeby następne książki były dużo lepsze od "Perły Będzina" :)

Bardzo mi przykro, że daję tak niską notę, bo bardzo nie lubię źle oceniać książek, ale niestety ta pozycja mnie do tego zmusza. Jest mi o tyle głupio, że wiem, iż moje słowa dotrą do autorki, lecz uważam, że moja opinia nie będzie zwykłym hejtem, a może pozwoli pani Emilii nieco udoskonalić swój warsztat.

Książkę dostałam od dobrego znajomego, który często dzieli się ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka pełna nieścisłości i naiwności. Ma się wrażenie, jakby niektóre rzeczy były tam wciśnięte na siłę. Sam styl pisania i prezentowania zarówno bohaterów, jak i całej fabuły słabiutki.
Może miałabym o niej inne zdanie, gdybym miała 11 lat, ale nie mam.
Jak widać, książka bardzo tania i dobrze, bo więcej bym za nią nie zapłaciła.

Książka pełna nieścisłości i naiwności. Ma się wrażenie, jakby niektóre rzeczy były tam wciśnięte na siłę. Sam styl pisania i prezentowania zarówno bohaterów, jak i całej fabuły słabiutki.
Może miałabym o niej inne zdanie, gdybym miała 11 lat, ale nie mam.
Jak widać, książka bardzo tania i dobrze, bo więcej bym za nią nie zapłaciła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć dzieje dzieci nazistów nie są tak szokujące i poruszające jak Żydów w czasie wojny, warto zapoznać się z tą książką i zobaczyć bardziej trójwymiarowy obraz ówczesnych czasów.

Choć dzieje dzieci nazistów nie są tak szokujące i poruszające jak Żydów w czasie wojny, warto zapoznać się z tą książką i zobaczyć bardziej trójwymiarowy obraz ówczesnych czasów.

Pokaż mimo to

Okładka książki Alicja w Krainie Czarów Lewis Carroll, Robert Ingpen
Ocena 7,4
Alicja w Krain... Lewis Carroll, Robe...

Na półkach:

Kto nie zna Alicji i zwariowanej Krainy Czarów? Chyba wszyscy mieli z nią styczność, więc po co patrzeć po opiniach? ;)

Kto nie zna Alicji i zwariowanej Krainy Czarów? Chyba wszyscy mieli z nią styczność, więc po co patrzeć po opiniach? ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Małego księcia" wygrzebałam u mojej babci w szafce. Ten egzemplarz pochodził jeszcze z czasów szkolnych mojego ojca i delikatnie to ujmując, rozpadał się. Miałam wtedy pięć lat i całe wieki zajęło mi przeczytanie go. To była moja pierwsza samodzielnie przeczytana książka i mam z nią naprawdę dobre wspomnienia.

"Małego księcia" wygrzebałam u mojej babci w szafce. Ten egzemplarz pochodził jeszcze z czasów szkolnych mojego ojca i delikatnie to ujmując, rozpadał się. Miałam wtedy pięć lat i całe wieki zajęło mi przeczytanie go. To była moja pierwsza samodzielnie przeczytana książka i mam z nią naprawdę dobre wspomnienia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ciężka do ocenienia. Sięgając po nią w ogóle nie orientowałam się o czym ta powieść jest. Oczarowała mnie okładka i tyle mi wystarczyło. Po kilku rozdziałach miałam ochotę książkę odłożyć i nigdy do niej nie wracać. Miasto w stylu westernu we współczesnym świecie? Ludzie, zlitujcie się! Ale "Księga bez tytułu" jest napisana w tak świetny sposób, że nie potrafiłam jej porzucić. Z czasem naprawdę mnie wciągnęła i nie chciałam przerywać czytania. I choć niektóre rozwiązania wydają mi się kiepskie, książka naprawdę godna jest polecenia :)

Książka ciężka do ocenienia. Sięgając po nią w ogóle nie orientowałam się o czym ta powieść jest. Oczarowała mnie okładka i tyle mi wystarczyło. Po kilku rozdziałach miałam ochotę książkę odłożyć i nigdy do niej nie wracać. Miasto w stylu westernu we współczesnym świecie? Ludzie, zlitujcie się! Ale "Księga bez tytułu" jest napisana w tak świetny sposób, że nie potrafiłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka, z którą zdecydowanie warto jest się zapoznać.
To niesłychane jak bardzo można kontrolować innych. Jaką wodę z mózgu można zrobić człowiekowi. Ta książka przeraża bardziej niż niejeden horror.

Klasyka, z którą zdecydowanie warto jest się zapoznać.
To niesłychane jak bardzo można kontrolować innych. Jaką wodę z mózgu można zrobić człowiekowi. Ta książka przeraża bardziej niż niejeden horror.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka generalnie dobra. Jestem studentką biotechnologii, więc czułam się wręcz w obowiązku przeczytać "Gen zbrodni". Całkiem nieźle się wciągnęłam i pewnie nie zauważyłam wszystkiego, ale w oczy rzucił mi się fragment, w którym jeden z naukowców mówi o jądrze komórkowym wirusa. Wirusy jąder komórkowych nie mają i od razu zaczęłam do tej książki podchodzić ostrożniej. Do tego było kilka błędów i końcówka była nudnawa, ale śmiało mogę książkę polecić wszystkim zainteresowanym tym tematem, moralnością eksperymentowania z ludzkim genomem i tego, jakie konsekwencje może to wywołać. I zachęcam, by docenić biotechnologów, którzy mimo grzebania w genach nie sprowadzili jeszcze na Ziemię apokalipsy ;)

Książka generalnie dobra. Jestem studentką biotechnologii, więc czułam się wręcz w obowiązku przeczytać "Gen zbrodni". Całkiem nieźle się wciągnęłam i pewnie nie zauważyłam wszystkiego, ale w oczy rzucił mi się fragment, w którym jeden z naukowców mówi o jądrze komórkowym wirusa. Wirusy jąder komórkowych nie mają i od razu zaczęłam do tej książki podchodzić ostrożniej. Do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto nie chciałby przenieść się znów do dzieciństwa i nie wrócić do starych baśni opowiadanych przez babcie na dobranoc?
Niezależnie od tego, ile będę mieć lat, takie opowieści nigdy mi się nie znudzą i choć "Bies i Czady" skierowane są do dzieci, nie stoi to na przeszkodzie, by i dorosły nieco zabawił się w staropolskim, fantastycznym świecie pełnym diabłów, czarownic i starych obyczajów.
Do tego na końcu dodana jest bibliografia, z której możemy skorzystać do szukania jeszcze większej ilości takich cudów.

Kto nie chciałby przenieść się znów do dzieciństwa i nie wrócić do starych baśni opowiadanych przez babcie na dobranoc?
Niezależnie od tego, ile będę mieć lat, takie opowieści nigdy mi się nie znudzą i choć "Bies i Czady" skierowane są do dzieci, nie stoi to na przeszkodzie, by i dorosły nieco zabawił się w staropolskim, fantastycznym świecie pełnym diabłów, czarownic i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomysł był naprawdę fajny i zdolny pisarz mógłby go zamienić w naprawdę łakomy literacki kąsek. Niestety pan Brockmeier nie poradził sobie z tym. Rozdziały prowadzone "w świecie żywych" były miejscami tak nudne, że pomijałam kilka stron i wcale moje rozumienie fabuły na tym nie ucierpiało. Świat umarłych był dużo ciekawszy, ale było w nim mnóstwo nieścisłości i ciekawe wątki, czy też sytuacje najczęściej nie były ciągnięte, lub kończyły się w sposób dużo gorszy, niż się zaczynały.
Największym jednak rozczarowaniem było zakończenie.
Aż do ostatniej strony myślałam, że powieść się rozkręci, ale niestety, nie rozkręciła się.

Pomysł był naprawdę fajny i zdolny pisarz mógłby go zamienić w naprawdę łakomy literacki kąsek. Niestety pan Brockmeier nie poradził sobie z tym. Rozdziały prowadzone "w świecie żywych" były miejscami tak nudne, że pomijałam kilka stron i wcale moje rozumienie fabuły na tym nie ucierpiało. Świat umarłych był dużo ciekawszy, ale było w nim mnóstwo nieścisłości i ciekawe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak już zdecyduję się na dzieci, nie wyobrażam sobie, żeby nie zapoznać ich z Harrym Potterem. Ta seria ma w sobie prawdziwą magię!

Jak już zdecyduję się na dzieci, nie wyobrażam sobie, żeby nie zapoznać ich z Harrym Potterem. Ta seria ma w sobie prawdziwą magię!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oj, ile nerwów kosztowało mnie przebrnięcie przez tą książkę. Siedziałam w napięciu czekając na uwolnienie głównego bohatera. Bałam się o niego, współczułam mu, a nawet łapałam się na tym, że na chwilkę przerywałam sobie czytanie i w myślach starałam się go pocieszyć.
Jak widać, King potrafi wpłynąć na czytelnika jak nikt inny!

Oj, ile nerwów kosztowało mnie przebrnięcie przez tą książkę. Siedziałam w napięciu czekając na uwolnienie głównego bohatera. Bałam się o niego, współczułam mu, a nawet łapałam się na tym, że na chwilkę przerywałam sobie czytanie i w myślach starałam się go pocieszyć.
Jak widać, King potrafi wpłynąć na czytelnika jak nikt inny!

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Carrie" to pierwsza książka Kinga, z którą miałam okazję się zapoznać. I co dostałam? Świetny kawałek prozy z tak świetnymi opisami, że wszystko stawało mi przed oczami i wywoływało ciarki na plecach.
Jednak nie podobały mi się fragmenty z wywiadów policyjnych, które na początku tylko mieszały, a potem nie wnosiły nic ważnego i nowego do fabuły.

"Carrie" to pierwsza książka Kinga, z którą miałam okazję się zapoznać. I co dostałam? Świetny kawałek prozy z tak świetnymi opisami, że wszystko stawało mi przed oczami i wywoływało ciarki na plecach.
Jednak nie podobały mi się fragmenty z wywiadów policyjnych, które na początku tylko mieszały, a potem nie wnosiły nic ważnego i nowego do fabuły.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wzruszająca historia człowieka, który nie radząc sobie z normalnym życiem stworzył swój własny świat.
Pokazuje jak niewiele trzeba, by z szanowanego, utalentowanego człowieka stać się mieszkającym na ulicy szaleńcem.
Porusza tym bardziej, że zdarzenia tu opisane zdarzyły się naprawdę.

Wzruszająca historia człowieka, który nie radząc sobie z normalnym życiem stworzył swój własny świat.
Pokazuje jak niewiele trzeba, by z szanowanego, utalentowanego człowieka stać się mieszkającym na ulicy szaleńcem.
Porusza tym bardziej, że zdarzenia tu opisane zdarzyły się naprawdę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdybym zaczęła czytać ją jako dziecko, pewnie byłabym oczarowana do tego stopnia, że nic innego by dla mnie nie istniało. Niestety moje dzieciństwo nie obfitowało w Harrego Pottera i bardzo tego żałuję. Chociaż całkiem miło czytało mi się to w moim dorosłym już życiu, jest to książka dla dzieci i tak też pozostanie. Cieszę się jednak, że po nią sięgnęłam i będę kontynuować przygody w Hogwarcie :)

Gdybym zaczęła czytać ją jako dziecko, pewnie byłabym oczarowana do tego stopnia, że nic innego by dla mnie nie istniało. Niestety moje dzieciństwo nie obfitowało w Harrego Pottera i bardzo tego żałuję. Chociaż całkiem miło czytało mi się to w moim dorosłym już życiu, jest to książka dla dzieci i tak też pozostanie. Cieszę się jednak, że po nią sięgnęłam i będę kontynuować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka szokuje. Dopóki jej nie przeczytałam nie wiedziałam jakie okropności dzieją się w cywilizowanych krajach, tuż obok nas. Co gorsza jest to akceptowane, bo to sprawy religijne, a w takie nie powinno się ingerować. Jednak czy prawa religijne nie powinny być niżej, niż prawa człowieka?
Niemoc, rozpacz, brak wsparcia, przemoc i perspektywa, że nigdy nie będzie lepiej...

Ta książka szokuje. Dopóki jej nie przeczytałam nie wiedziałam jakie okropności dzieją się w cywilizowanych krajach, tuż obok nas. Co gorsza jest to akceptowane, bo to sprawy religijne, a w takie nie powinno się ingerować. Jednak czy prawa religijne nie powinny być niżej, niż prawa człowieka?
Niemoc, rozpacz, brak wsparcia, przemoc i perspektywa, że nigdy nie będzie lepiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Biegając z nożyczkami" to bardzo ciekawa autobiografia. Widać, że autor ma wiele dystansu do siebie i pokazał swoje życie jak komedię o czarnym humorze. Polecam do tego obejrzeć film utrzymany w bardziej ponurym, realistycznym klimacie.

"Biegając z nożyczkami" to bardzo ciekawa autobiografia. Widać, że autor ma wiele dystansu do siebie i pokazał swoje życie jak komedię o czarnym humorze. Polecam do tego obejrzeć film utrzymany w bardziej ponurym, realistycznym klimacie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo wychodzącego na pierwszy plan wątku homoseksualnego, jest to przede wszystkim świetna komedia traktująca z dystansem zarówno gejów, jak i "mohery". Autor postarał się i niektóre teksty i zdarzenia po prostu powalają z nóg. Zwrot "kolczyki jak spłuczki od sedesu" na stałe zadomowiło się w mojej rodzinie jako określenie długich kolczyków.
Polecam każdemu, kto zechce się pośmiać (i nie jest katolickim homofobem, bo takiemu "Berek" raczej nie przypadnie do gustu).

Mimo wychodzącego na pierwszy plan wątku homoseksualnego, jest to przede wszystkim świetna komedia traktująca z dystansem zarówno gejów, jak i "mohery". Autor postarał się i niektóre teksty i zdarzenia po prostu powalają z nóg. Zwrot "kolczyki jak spłuczki od sedesu" na stałe zadomowiło się w mojej rodzinie jako określenie długich kolczyków.
Polecam każdemu, kto zechce się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam wśród znajomych kilku homoseksualistów obu płci i nigdy nie postrzegałam ich jako jakiś "innych". Jak jednak wiadomo, jest wielu ludzi nietolerancyjnych, którzy potrafią utrudnić człowiekowi życie tylko dlatego, że sypia z kimś, kto nie odpowiada przyjętym przez społeczeństwo normom.
Z opowieści moich znajomych wiem, jak czasem jest ciężko. Doświadczyli wyrzucania ich z domu, wydziedziczania, pobić, gróźb, czy nawet odmowy obsługi w sklepie.
Ta książka zestawiając młodego geja i heteroseksualną nauczycielkę historii pokazuje, że wszyscy chcemy tego samego i niczym to się nie różni. Wszystko wygląda tak samo i opiera się na tych samych emocjach, więc czy jest się homo, czy hetero, należy zaakceptować tych drugich, bo różnice między nami są znikome. Nie trzeba popierać ich wyborów, ale wystarczy ich zaakceptować i dać żyć w spokoju.

Mam wśród znajomych kilku homoseksualistów obu płci i nigdy nie postrzegałam ich jako jakiś "innych". Jak jednak wiadomo, jest wielu ludzi nietolerancyjnych, którzy potrafią utrudnić człowiekowi życie tylko dlatego, że sypia z kimś, kto nie odpowiada przyjętym przez społeczeństwo normom.
Z opowieści moich znajomych wiem, jak czasem jest ciężko. Doświadczyli wyrzucania ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Eragon" zachwycał mnie, gdy byłam młodsza. Czytałam go z zapartym tchem. Ostatnio postanowiłam odświeżyć moje wspomnienia związane z Saphirą i muszę przyznać, że mimo, że wyrosłam już z literatury młodzieżowej, wciąż czytało mi się to dobrze, choć dostrzegłam więcej błędów niż za pierwszym razem. Trzeba przyznać, że Paolini jak na piętnastolatka odwalił kawał świetnej roboty.

"Eragon" zachwycał mnie, gdy byłam młodsza. Czytałam go z zapartym tchem. Ostatnio postanowiłam odświeżyć moje wspomnienia związane z Saphirą i muszę przyznać, że mimo, że wyrosłam już z literatury młodzieżowej, wciąż czytało mi się to dobrze, choć dostrzegłam więcej błędów niż za pierwszym razem. Trzeba przyznać, że Paolini jak na piętnastolatka odwalił kawał świetnej...

więcej Pokaż mimo to