Pewnego pięknego dnia poszedłem do mało znanej, ale cenionej wśród koneserów, restauracji serwującej kuchnię z rejonu Lewantu (Izrael, Liban itp.) z czasów Jezusowych. Zarezerwowałem stolik, ludzi faktycznie nie było, chociaż knajpka przyjemna, ładnie urządzona, skromnie acz zacnie. Wziąłem do ręki menu i zamówiłem danie, które rzuciło mi się w oczy. Obsługa bardzo uprzejma, dość szybko ów posiłek dostałem.

Od początku czuć było, że potrawa jest z najwyższej półki. Dość małe, ale pyszne danie łączące w sobie podstawowe smaki - była więc goryczka, słodycz, ale i czuć było na języku słony jak łzy smak. Zjadłem i wiedziałem dwie rzeczy. Pierwsza - że jest to knajpka, do której chcę chodzić i jest to danie, które chcę zamawiać, ale...No właśnie, druga rzecz - ale czegoś mi brakowało, spytałem więc kelnera, z czym ludzie je zwykle zamawiają. Ten odrzekł, że jestem jednym z pierwszych konsumentów potrawy, ale on poleca domówić do niej frytki. "Frytki", pomyślałem, zapłaciłem, podziękowałem i wyszedłem. "Frytki. Dobra, kolejnym razem zamówię frytki" postanowiłem, w tym czasie w Google wystawiając tej restauracji ocenę 8/10. Pewnie 8/10.


Tak, raz chciałem napisać reckę mniej sztampową, chyba mi wyszło, jestem zadowolony. Restauracją jest księgarnia, potrawą - ta książka, a frytkami? Frytkami jest pełny zbiór biblijnych "ksiąg zaginionych", jak dość interesująco nazywa apokryfy Joshua Porter. Ten zbiór jest pozycją naprawdę udaną, przejrzystą, czytelną, interesującą, opatrzoną wieloma zdjęciami, ilustrującymi główne wątki ksiąg, i ramkami, które uzupełniają nam ówczesną filozofię, historię i sposób myślenia żydów. Pod tym względem nie ma się do czego przyczepić. Jednak...Jednak naprawdę polecam móc po każdej przedstawionej tu księdze przeczytać jej całość w Internecie albo całościowej antologii, bo chociaż potrawa jest pyszna, a wystrój knajpki do zapamiętania, to po co zostawiać jakikolwiek niedosyt, skoro łatwo o niemal stuprocentową perfekcję?

PS. Jest to książka o tematyce okołobiblijnej, ale nie ma co się bać - autor ani nie skręca w stronę całkowitego potępiania apokryfów i uznawania ich za bzdury, ani nie krytykuje Kościoła za ich ciągłe odrzucanie. Jest naprawdę obiektywny.

8/10

Pewnego pięknego dnia poszedłem do mało znanej, ale cenionej wśród koneserów, restauracji serwującej kuchnię z rejonu Lewantu (Izrael, Liban itp.) z czasów Jezusowych. Zarezerwowałem stolik, ludzi faktycznie nie było, chociaż knajpka przyjemna, ładnie urządzona, skromnie acz zacnie. Wziąłem do ręki menu i zamówiłem danie, które rzuciło mi się w oczy. Obsługa bardzo...