Trochę jestem zawiedziona. Dobra, wcale nie trochę, bardzo. Bo tak, pisanie bardzo poprawne z formą wszystko jest ok, logika powieści też jak najbardziej. Mam tylko wrażenie, że wszystko było napisane kompletnie bez planu, bo przez pierwsze... 350 stron, czyli większość książki nie dzieje się zupełnie nic. Ot tu jakieś morderstwo, tutaj nie wiemy co kto i jak, wątek niby-kryminalny jest kompletnie nieemocjonujący. Większość akcji dzieje się w ogóle poza nami, po prostu ktoś przychodzi i mówi, że coś się wydarzyło, a my przybywamy już na miejsce po wszystkim.
Zakończenie natomiast jest tak napakowane wydarzeniami, że spokojnie dałoby się to rozwinąć na dłuższą i ciekawszą książkę. Teraz dostaliśmy fabułę podziurawioną jak szwajcarski ser. Bum! Trzy dni później, bum! Miesiąc, bum! Dwa, bum! pół roku, bum! Epilog pięć jat później. Cała książka jest tak napisana ale w tych spokojniejszych rozdziałach aż tak to nie przeszkadza, chociaż bardzo cierpi na tym romans, którego nie kupuję. Kupuję związek Lii i Xani już podczas jego trwania, ale to początkowe niby-przyciąganie to już nie. Brak tu emocji, brak tu dusznej relacji kiedy niby wiemy, ale nie. Szkoda trochę, bo mam wrażenie, że autorka za bardzo chciała udać, że to nie romans jest tutaj najważniejszy... No cóż, był, ale przez to udawanie został zaniedbany.

Trochę jestem zawiedziona. Dobra, wcale nie trochę, bardzo. Bo tak, pisanie bardzo poprawne z formą wszystko jest ok, logika powieści też jak najbardziej. Mam tylko wrażenie, że wszystko było napisane kompletnie bez planu, bo przez pierwsze... 350 stron, czyli większość książki nie dzieje się zupełnie nic. Ot tu jakieś morderstwo, tutaj nie wiemy co kto i jak, wątek...