Pióropusz

Okładka książki Pióropusz
Marian Pilot Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Seria: Proza literatura piękna
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Proza
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-08-04421-6
Tagi:
literatura polska Nagroda Nike
Inne
Średnia ocen

                6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Podróż do źródeł języka. Impresja po-Nike



1897 360 182

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
289 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1178
1154

Na półkach:

Wstyd mi, muszę przyznać. Długie lata przymierzałem się do książek Mariana Pilota. A dopiero, jak wziął i umarł, to zacząłem czytać i… I to mistrz języka rangi Myśliwskiego. Ależ mieliśmy stylistę. To słowotwórstwo, ta jędrność oryginalnego języka wielkopolskiej wsi, z Gombrowiczem i Marquezem pożeniona!

„Zdania złożone z mnóstwa słów, osobliwie i misternie posplatanych i pozawęźlanych, zgmatwanych, niepojęcie pokłębionych, szalonych i natchnionych” – takie atrakcje czekają tu na czytających. Acha, fabuła jest tu na szczęście szczątkowa, bo tu nie o nią chodzi (dialogów niemal nie ma). Mimo że życie w świecie przedstawionym nędzne i nieprzyjazne jest, to zarazem aż bucha tu od iście zmysłowej radości istnienia.

Pozornie jest to zatem opowieść o mało normatywnej wiejskiej rodzinie w tużpowojennej Polsce. Naprawdę zaś to brawurowa rzecz o mocy języka, jego sile przekazu, twórczości i sprawczości. A chodzi i o język wiejskich prostaczków, i partyjnych agitatorów, i przedstawicieli władz, i podań do tychże. Pisane jest to wszystko unikalnym stylem narratora - poniekąd samego Autora, pochodzącego z Siedlikowa pod Ostrzeszowem na pograniczu Wielkopolski i Śląska.

I jakżeż żywe słownictwo. Cóż za fenomenalne bogactwo i różnorodność środków wyrazu, często intencjonalnie prześmiewczych. Dla mnie to wręcz poezja prozą wypowiadana. Sporo tu dialektyzmów, archaizmów, cudownych neologizmów, ale także i wulgaryzmów, wspaniale zresztą przetwarzanych, które nie mogą nie budzić rozrzewnienia.

Tak, Marian Pilot ewokuje te szczęsne czasy, gdy umiano wyzywać od najgorszych, nie powtarzając się przy tym ani razu:

„- Ta kurwiszona! – krzyczała - Sukacicha!!! - Gzicha! - Ladaco! - Jebicha! - Puścirzyć! (...) - Psiocha! (I tłumaczyła: – Psu by dała! Psiocha!) - Gołarzyć! - Kurwiżona! - Rzyćniewyparzona! - Kurwiżona! Jeburzyca! - Polatucha! - Piździucha! Rebeka! - Kurwicyc! Kurwicha! - Kurwacicha! Ruchawica! - Śmierdzirzyć! Powsikurwa! - Dajminóżka! Kurwacórka!”.

I jeszcze takie w imię zasady równości płci: „Rzycie nasze wtedy się ozywały: hej, wy wszyscy tam na dole, smrody, gnoje, wszarze, gnidziarze, pokraki, kaliki, fajdańcy, dupograje, obesraje, kutasy, dupasy, ciule, popaprańcy, gówniarki, chuchujki, rympały, obrzympały, łysegały, łysepały!, rzycie nasze wypuczone tak na świat wołały i wołając, popierdywały”

Albo: :Brzydoki, chachulerze, złoduchy, babroki, paproki, badoki, haderloki, łotrowiny, paskudziny; wszystkim wam na głowy z gówna knut! (…) Pierdu wam, bamberskie łajzy, sadzeniaki, ćwoki, ciemniuchy, śmierduchy, flejtuchy, mamlasy, ciury, ciućmy-ciućmoki, niemrawe tłuki, pieróny pyrczyste, jezusinki, szmaciochy, bździochy, bździągwy, niczciwiary, chachary, pierdziele, fleje, choróbki, grzychy najostatniejsze!”.

Mamy tez fascynujące wymieszanie stylistyczne języka ludowego i totalitarnego gdy narrator pisze list w obronie ojca aresztowanego przez UB pod zarzutem "sprzeciwu wobec władzy ludowej":

”Miłosierny i Dobrotliwy Nad Ludem Polskim Panie prezydęcie My Biedacy Rolnicy Wypracowani u Panow kturzy Wyczerpali znas kardzą Żyłę i Kref przez takie Długie lata i zdniem Nadejścia potężnei Siły Wojska Radzieckiego i Naszych Braterskich Siył Wojska Polskiego oswobodziły nas Biednych Chłopów i Rolników Otakiei Nęndzy Jaką żeśmy Cierpieli i Wybiyła Godzina Wielkiei dlanas Uciechy Bonasz Dobrotliwy Obywatel Prezydęnt Polski Ludowej Kazał Rozdać Narodowi Ziemię (…) Zwracamy my nie świadomi biedacy Zwielką i Miłosierną proźbą do Naszego nad Nami Opiekóna Obywatela Prezydęnta iOjca nad Ludem Polskiem Bolesława Bieróta”.

I narrator pod naciskiem matki (która ma coś z takiej postaci z niezapomnianego „Widnokręgu”) zaczął pisać supliki do władz wszelakich, nawet do Stalina. „Nie było dla mnie wytchnienia od mordęgi literackiej, ratunku dla siebie nie widział żem znikąd i od nikogo” – czytamy początkowo, aby potem dojść do wyznań: „W ślad za matką nawet wierzyć poczynałem w potęgę pisarstwa”.

A przecież czytamy o społeczności wrogiej alfabetyzacji z ojcem narratora na czele (ostra obsesja stawiania gdziekolwiek bądź trzech krzyżyków): „Każdy wiedział, że lepiej nie pisać – żeby się czasem pod czym głupim nie podpisać. Czuł każdy pismo nosem”.

Szczególnie barwne są właśnie czyny i wyczyny ojca, złodzieja i kryminalisty, ewidentnie zaburzonego, ale zarazem jakiż z niego oryginał. Przypomina mi nieco niezapomnianego ojca narratora w arcydziele „Ogród i popiół” Danilo Kiša.

„Szpotawa noga żadną była dla niego zawadą. Odwrotnie, przynosiła mu w życiu stale powodzenie oraz szczęście. Prawda, kuśtykał ojciec, ale tylko wtedy, kiedy szedł pomału i bez celu, gonionemu ta koślawa noga służyła równie niezawodnie, co jaskółce skrzydło; w potrzebie cudem jakimś reperowała się kulawa noga”.

„Złodziej patentowany, napiętnowany, ustawiczny bywalec pierdli, cham, litery ani pisma nieświadomy, z raubriterską bezczelnością, pychą pogromcy więziennych pogromców, niewzruszenie przeświadczony o prawdziwości własnego, pokrętnego i przedziwnego fantasmagoryjnego wyobrażenia o naturze i porządku rzeczy, o świecie i wszechświatach”.

„Ojciec prowadził wojnę totalną, opór stawiając i atakując zarówno organy państwowe i partyjne komitety, jak instytucje kościelne i ich przedstawicieli, jednym słowem wszystkich, którzy sprawowali nad Wisłą, Wartą i rzeką Prosną realną nad narodem polskim władzę”.

„Jego złodziejstwo stawało się coraz wątlejsze i – jeśli to możliwe – uduchowione coraz bardziej i coraz bardziej symboliczne i – jeśli rzec tak można – coraz szlachetniejsze”.

Bo tajemnicą ojca było to, że „z dawien dawna uprawiał wysoce wyrafinowane, wielkopańskie złodziejstwo w tej tak ekskluzywnej i tak trudnej do umiejscowienia dziedzinie, jaką jest królestwo mowy”. I jeszcze: „Ojciec może nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że porwał gdzieś nie wiedzieć gdzie ani komu słowo i ma je za swoje; ba, być może nawet słowa do niego lgnęły i same mu się porywały i kradły”.

Zupełnie genialny był rozpisany na paręnaście stron opis ubeckiej „uciążliwej rewizji” w rodzinnym domu narratora – czyli niszczenia wszystkiego, co tylko można.

Mamy tu też m.in. konflikt osiadłych mieszkańców z budzącymi pogardę wsi „repatriantami” (de facto - ekspatriantami) zza Buga. Nadaje im się tu takie miana, jak „zabugorzy”, Rusy, chaziaje. Nie przypadkiem jednemu z nich, koledze narratora, przydarzy się nieszczęście, za które - jak się nam będzie skarżył - ”nawet sam Bóg zdawał się mnie posądzać”.

„Kości miałem porachowane i Haniu miał policzone kości. Gorzej niż psy my oba byli żeśmy. My żeśmy wypędki, wysrańcy, scigańcy, smrody ostatnie”.

„Zgroźny widok! Jak świat światem nikt tu w naszych stronach nie widział tak bogatego pogrzebu ani żałoby tak nieujętej, płaczów tak nieszlochanych (…) Wielkanocne straże tak nie czuwały przy Grobie Pańskim jak zabugorze przy mogiłce (…). Trzymali wachę, wniebogłosy krzyczeli, wołali o pomstę, przysięgali zemstę. Nie wiedział żem, gdzie się kryć”.

A skąd „Pióropusz”? „Chodziłem z głową w tęczowym obłoku polskich i siedlikowskich pawio pysznych i łachmaniarsko nędznych słów, radosny i szczęśliwy splatałem z nich pyszny barwisty pióropusz” – pisze narrator, czy raczej sam Marian Pilot, szczerze a gorzko podsumowując samego siebie.

Owszem, jest tu nieco stylizacji, ale mocno selektywnej, nigdy nie dominującej nad całym przekazem. No i mało tu - na szczęście - powagi „lepszej” czy „wyższej” polszczyzny (Myśliwski powiedział gdzieś, że w mowie chłopi zawsze byli wolni).

Wszystko to składa się na niezwykle oryginalny styl Autora, nazywany przez niego „gwarą mikstacką”. Mówiono nią w jego rodzinnej wsi jeszcze dość długo po wojnie, aż telewizornia nie ujednoliciła beznadziejnie mowy Polaków, tak wcześniej zróżnicowanej, której ostateczny „cios łaski” zadał nie tak znów dawno Internet. I już dziś wszyscy mówimy tak samo płasko.

W sumie dlatego tak wielką frajdę sprawiła mi ta lektura. Tym bardziej, że Pilot nigdy nie jest wtórny - pozostaje cały czas oryginalny na poziomie, o jakim inni, tak dziś mrożąco popularni zaczerniacze papieru, mogliby tylko pomarzyć. Wybitnie zasłużona nagroda Nike (2011).

Mój zachwyt mieszał się przy lekturze tego cudeńka z odwiecznym, a często nawiedzającym mnie żalem, ze polska literatura nie przypadkiem nigdy nie miała swego odpowiednika „Gargantui i Pantagruela”….

Znakomita to odtrutka na te wszystkie identycznie sformatowane, lekkostrawne, wydmuszkowe teksty idealne dla współczesnego polskiego „mieszczanina”, nie dziwią zatem liczne głosy krytyczne przyzwyczajonych do językowej papki, łatwej do skonsumowania.

Na koniec smętnie zamarzyłem, jaki z tej książki byłby film (reżyserii jedynie Jana Jakuba Kolskiego!), tylko…, tylko dla kogo? Nawet tzw. ”zwrot ku chłopstwu” opiniotwórczych elit nie napędziłby tłumów do kin tak, jak np. przaśne „nowe przygody” Kargula i Pawlaka – czyli cepelia w stanie czystym , a przy tym o wiele głupsza od nieco wyższych, acz beznadziejnie popkulturowych ”Chłopów”…..

I jeszcze cytaty

…Pogrom. To złowieszcze słowo, ogniem przez leksykografów wypalone z naszych słowiańskich, ruskich i polskich słowników, strącone zostało na dno żydowskich encyklopedii i dykcjonarzy, gdzie poddane jest męce wiekuistej hańby…

…Szmata. Tak by się o nim nie powiedziało. Z niego nawet szmata się nie ostała.(…) On był rozdeptany (…). On z dowodu osobistego tylko był człowiek. On w Auschwitz przeszedł przez piec. Ostał się żywy, ale spalony....

…Śmiała się jak kotki i kocice się śmieją. Cała śmiała się. Złotym swoim błyszczącym zębem, dziąsełkiem, językiem, i różowym języczkiem najpierwej. Potem oczy zaśmiały się jej. Policzki, gołe ramiona zarumieniły się od śmiechu. Cała śmiała się. Pępkiem, gołą piętą….

…Wycierucha, swoją rzycią gumna we wszystkich stodołach do czysta wytarła. Komu to jajec nie huśtała! …

…Popłakiwała sobie po cichu dla zabicia czasu i rozrywki….

Wstyd mi, muszę przyznać. Długie lata przymierzałem się do książek Mariana Pilota. A dopiero, jak wziął i umarł, to zacząłem czytać i… I to mistrz języka rangi Myśliwskiego. Ależ mieliśmy stylistę. To słowotwórstwo, ta jędrność oryginalnego języka wielkopolskiej wsi, z Gombrowiczem i Marquezem pożeniona!

„Zdania złożone z mnóstwa słów, osobliwie i misternie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    444
  • Przeczytane
    376
  • Posiadam
    129
  • Teraz czytam
    15
  • Nike
    14
  • 2012
    12
  • Literatura polska
    8
  • Ulubione
    7
  • NIKE
    6
  • Literatura polska
    6

Cytaty

Więcej
Marian Pilot Pióropusz Zobacz więcej
Marian Pilot Pióropusz Zobacz więcej
Marian Pilot Pióropusz Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także