Nowiny ze świata
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Seria:
- Poza serią
- Tytuł oryginału:
- News of the World
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2018-07-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-07-25
- Data 1. wydania:
- 2016-10-04
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380497078
- Tłumacz:
- Tomasz S. Gałązka
- Tagi:
- Indianie literatura amerykańska niebezpieczeństwo osadnik porwanie poszukiwanie własnej tożsamości przyjaźń Teksas trauma wędrówka zabójstwo zaufanie Amerykańska Nagroda Książkowa
Gdzie jest skała, na której zostałam zbudowana?
Rok 1870. Kapitan Jefferson Kyle Kidd, siedemdziesięcioletni wdowiec, weteran kilku wojen, przemierza północny Teksas, urządzając w miasteczkach odczyty dla spragnionej wieści ze świata publiczności. Pewnego dnia jego znajomy Britt Johnson zwraca się do niego z nietypową prośbą – za 50 dolarów w złocie Kidd ma przewieźć dziesięcioletnią dziewczynkę do jej krewnych w San Antonio. Cztery lata wcześniej Johanna została uprowadzona przez Kiowów, którzy zamordowali na jej oczach jej rodziców i siostrę, a potem wychowali ją jak własne dziecko. Teraz została odkupiona z niewoli i po raz kolejny wyrwana ze świata, którego częścią się stała.
Czterystumilowa podróż okazuje się trudna nie tylko ze względu na czyhające na kapitana i Johannę niebezpieczeństwa. Dziewczynka wcale nie chce wracać do życia wśród białych. Jednak z czasem dwoje samotnych ludzi zaczyna sobie ufać. Tworzy się między nimi więź, która w tej zdradzieckiej krainie decyduje o życiu i śmierci.
Nowiny ze świata to także znakomita literacko próba odpowiedzi na pytanie, które wciąż pozostaje dla nas zagadką: jak porywane przez Indian dzieci, często świadkowie bestialstwa, którego ofiarą padły ich rodziny, radziły sobie z tą traumą i dlaczego – bez względu na czas spędzony w niewoli, płeć czy pochodzenie – już nigdy nie potrafiły w pełni wrócić do poprzedniego życia.
Powieść jest finalistką Amerykańskiej Nagrody Książkowej.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
O przyzwoitości
Zapewne już o tym wspominałem, drodzy Państwo, ale przypomnę: osobiście identyfikuję się ze słowami Waltera Benjamina – rozsławionymi potem dodatkowo przez eseje Susan Sontag – o narodzinach pod znakiem Saturna. Znaczy to mniej więcej tyle, że wśród przelewających się we mnie humorów dominuje czarna żółć, której wyrazu szukam w literaturze – literaturze krążącej wokół tragedii, literaturze przygnębiającej i zwyczajnie smutnej. Ale przecież i tacy ludzie – a może oni (my) przede wszystkim – potrzebują pocieszenia. Takiego choćby, jakim są „Nowiny ze świata”.
Uwielbiam rozbuchane narracje – rozciągające się na lata, bawiące się detalem, powoli zmierzające w nieokreślonym kierunku. Takie dokładnie, których przeciwieństwem jest tekst Paulette Jiles. Ta krótka powieść drogi jest bardzo skupiona, surowa, banalnie wręcz prosta na poziomie fabularnym. Stary człowiek, specjalizujący się w rozgłaszaniu tytułowych wiadomości po Teksasie, zostaje zatrudniony, nieco przypadkowo, do odwiezienia odzyskanej indiańskiej branki do jej niemieckich krewnych żyjących w okolicach San Antonio. I tyle – „Nowiny ze świata” to zapis ich wspólnej podróży z kilkoma przystankami, jedną strzelaniną, garstką spotkanych bohaterów oraz epilog opisujący, co stało się po owej podróży zakończeniu. Warto dodać, że Jiles zapis ten prowadzi z wyjątkową zręcznością, dzięki czemu czytelnik nigdy nie wie, czy kapitan i jego podopieczna kolejnego ranka będą mieli okazję spojrzeć na wschodzące słońce – niebezpieczeństwo wisi nad nimi nieustannie, a świetny warsztat pisarki sprawia, że wydaje się ono namacalne i niemal nieuchronne.
Dlaczego więc nazwałem tę powieść pocieszeniem? Ano ze względu na relację, jaka rodzi się między kapitanem a dziewczynką. Relację wyraźnie podkreśloną przez surowość okoliczności, w jakich powstaje, niemal niemożliwą – kilkukrotnie o tą niemożliwość się ocierającą, gdy mężczyźnie wydaje się, że nie podoła swojej misji – a jednak stworzoną za sprawą obopólnego wysiłku. Dzisiejszy świat zdaje się nieskończenie skomplikowany, wyjątkowo rozmyty pod względem wartości, etycznie niepewny – domaga się przypomnienia o znaczeniu podstawowych cnót, takich jak przestarzała, wyświechtana, rachityczna przyzwoitość. Bo „Nowiny ze świata” to nie tylko droga w sensie geograficznym, to także droga w sensie moralnym. Kapitan Kidd wstępuje na szlak, a jedynym, co może doprowadzić go do celu, jest właśnie przyzwoitość. I choć na owym szlaku pojawiają się poważne przeszkody, to stary mężczyzna za każdym razem postanawia je pokonać zamiast poddać się łatwemu zmęczeniu.
Wyjątkowo ciekawym wątkiem jest także ten poświęcony tożsamości dziewczynki. Kim ona właściwie jest? Amerykanką? Niemką? Indianką? W plemieniu spędziła zaledwie rok, ale wydaje się, że to właśnie ten czas odcisnął na jej umyśle najpoważniejsze piętno. Jiles jest żywo zainteresowana niesamowitą obcością dziecka i obcość tę nieustannie podkreśla – nawet na chwilę nie daje się zwieść popowym pokusom (jak to było choćby w „Synu” Meyera), które każą postrzegać rdzennych Amerykanów jako romantycznych wojowników. Obserwowanie nieustannych prób pogodzenia dwóch zupełnie różnych światów w drobnym dziewczęcym ciele to niezwykłe doświadczenie.
„Nowiny ze świata” to doskonała powieść. Okazuje się – na przekór pozornej prostocie – pełna znaczeń, a za sprawą ukazania narodzin rodzicielskiej miłości potrafi wzruszyć z niepowtarzalną siłą. To nie zdekonstruowany western, lecz uniwersalna przypowieść o podstawowych wartościach, które dają nadzieję nawet w najmroczniejszych czasach.
Bartek Szczyżański
Książka na półkach
- 325
- 241
- 53
- 11
- 8
- 8
- 7
- 6
- 6
- 6
Opinia
No coż, "Na południe od Brazos" to to nie jest, niemniej szybko i sprawnie się przez tę powieść płynie, jak kajakiem po rzece w odległym Teksasie. Bohaterami są stary dziad i dziesięcioletnia dziewczynka, których połączył los w kraju, gdzie biały porządek dopiero się uczył dominować nad tym czerwonym. Ponadto kraj ów nie jest jeszcze zalany asfaltem i w książce raz po raz można natrafić na niebanalne opisy współistnienia z teksańską przyrodą. Jest klimacik, krócej mówiąc.
Co więcej nie jest to tak suche jak szkielet bizona na słońcu. Autorka sprawnie posługuje się słowem i z jego pomocą często gęsto odbiega od powierzchowności i pozawala nam zajrzeć do wnętrza bohaterów, którzy kilometr po kilometrze, przygoda za przygodą, coraz bardziej się ze sobą ścierają, aż w końcu dochodzą do wspólnego happy endu. Jest to więc dobrze skrojona powieść drogi. Kto lubi takie historie, ten powinien czuć satysfakcję z lektury.
Podróż bohaterów daje również okazję do przekroju społeczeństwa Teksasu drugiej połowy XIX wieku. Mamy oczywiście Indian, ale są bardziej tłem niż aktywnym graczem. Wiemy, że mordowali osadników i porywali ich dzieci, niemniej autorka pokazuje ich z pewną dozą godności. A dla równowagi nie zapomina o podłości co poniektórych białych, którzy również lubują się w takiej czy innej bandyterce. To wszystko jednak to tylko epizody, jakby przystanki na drodze naszych bohaterów. Z tego też powodu w tej książce widzimy sporo zwykłych ludzi, których stary Kidd i Johanna mijają w miastach i miasteczkach. Widzimy też i wieś, gdzie pragmatyczny i surowy, by nie powiedzieć - purytański, sposób myślenia kieruje żywotem osadników. Dla nich żaden tam piernikowy "Domek na prerii" nie miał racji bytu i taka zapewne prawda o tych ludziach. Musieli być oschli. Musieli mieć surowe, niekiedy bezwzględne podejście do ziemi, roboty i codziennego znoju. Inaczej by chyba nie dali rady w tym wymagającym terenie przetrwać. Gdyby nie taki charakter, wojsko na niewiele by im się zdało. Podobnie jak Larry McMurtry bowiem, tak Paulette Jiles krzywym okiem zerka na stan ówczesnej wojskowości, która momentami przypominała bardziej zabawę dużych chlopców niż armię z prawdziwego zdarzenia. Potwierdza się więc to, co zauważył kiedyś kapitan Woodrow F. Call: jakby tysiąc Komanczów zebrało się do kupy, w tydzień doszliby do Waszyngtonu i go zrównali z ziemią.
Zaiste, są to nowiny ze świata. Osiem gwiazdeczek.
PS
Filmu jeszcze nie widziałem, ale Tom Hanks jako stary Kidd to mi trochę nie pasuje. Prędzej widziałbym w tej roli kogoś takiego jak Ed Harris.
No coż, "Na południe od Brazos" to to nie jest, niemniej szybko i sprawnie się przez tę powieść płynie, jak kajakiem po rzece w odległym Teksasie. Bohaterami są stary dziad i dziesięcioletnia dziewczynka, których połączył los w kraju, gdzie biały porządek dopiero się uczył dominować nad tym czerwonym. Ponadto kraj ów nie jest jeszcze zalany asfaltem i w książce raz po raz...
więcej Pokaż mimo to