Kresy. Ars moriendi
- Kategoria:
- historia
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2020-10-07
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-10-07
- Liczba stron:
- 672
- Czas czytania
- 11 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308070437
- Tagi:
- literatura polska Kresy
Reporterska opowieść o finis Poloniae na Kresach.
Autorki odkrywają zapomniane postacie – rodzonego brata pierwszego polskiego prezydenta Gabriela Narutowicza, który opowiedział się za niepodległą Litwą, i zdarzenia – zmianę polskich granic wschodnich w 1951 roku. Tropią zagadkę śmierci rodziny Skirmuntów na Polesiu i znikania szczątków bohaterów z Cmentarza Orląt Lwowskich w latach 70. XX wieku. Śledzą dzieje polskiej rodziny z Berdyczowa podczas „operacji polskiej NKWD”. I tragiczny koniec kresowego Drzymały, który uparł się zostać w swoim domu na Wileńszczyźnie po II wojnie światowej. Autorki dotarły do nieznanych dokumentów. Odwiedziły każde z opisywanych miejsc.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Kresy. Świat utracony
„Wielki Architekt Józef Stalin przywykł w tej części świata – we wschodniej Europie – decydować o wszystkim. Kilka narodów prawie starł z powierzchni ziemi. Kilku wskazał miejsce, gdzie mogą – jeśli w ogóle mogą – istnieć”.
Wszyscy wiemy, jakie granice posiada współczesna Polska. Wiemy również, że były one efektem II wojny światowej i woli Józefa Stalina. Wielokrotnie słyszeliśmy o tzw. Ziemiach Odzyskanych. Czy jednak pamiętamy również o „ziemiach utraconych”? O odebranych nam Kresach Wschodnich z dwiema perłami – Wilnem i Lwowem? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, co tak naprawdę Polska utraciła – de facto już 17 września 1939 roku?
Obserwuję, że na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej książek dotyczących Kresów. Bardzo dobrze, że tak się dzieje. Wszak przez cały okres Polski Ludowej o Kresach nie wolno było mówić. Bo jak tu mówić o ziemiach odebranych nam przez „największego sojusznika i przyjaciela”? Chcemy czy nie, Polska nie oddycha dziś „pełną piersią”. Brak Ziem Wschodnich jest naprawdę bardzo widoczny.
Uświadamiamy to sobie po raz kolejny, sięgając po książkę „Kresy. Ars moriendi”. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Literackiego. Jej autorkami są Agnieszka Rybak i Anna Smółka. To znane dziennikarki i pisarki. Jest to już ich druga książka poświęcona Kresom. W 2019 roku napisały bowiem „Wieżę Eiffla nad Piną. Kresowe marzenia II RP”.
„Kresy. Ars moriendi” to według okładki „podróż do świata, którego już nie ma”. To barwna i wielowątkowa opowieść o śmierci polskich Kresów. Na tę obszerną, liczącą ponad sześćset stron publikację, składa się osiem osobnych historii. Owe osiem opowieści dają czytelnikowi możliwie wierny obraz Kresów. Nie chodzi bowiem o to, aby na siłę udowadniać, że Kresy były rajem na ziemi. Oczywiście tak nie było. Faktem jednak jest, że taki obraz Kresów utrwalił się w pamięci ludzi, którzy zostali z nich wypędzeni. Którzy gdzieś, na obcej dla nich ziemi – a przecież w Polsce – wspominali swój „kraj lat dziecinnych”. Kraj, w którym ziemia była bardziej urodzajna, owoce smaczniejsze, a słońce świeciło jakby bardziej.
Jednak najnowszy reportaż obu autorek jest właśnie tym cenniejszy, że pokazuje całą złożoność Kresów. Jest to złożoność ludzkich losów, które skrzyżowały się z wielką historią.
Przeczytamy więc o braciach Narutowiczach. Jak to się stało, że jeden z nich został pierwszym prezydentem II RP, a drugi był jednym z sygnatariuszy deklaracji niepodległości Litwy?
Poznamy historię braci Orłowskich z Berdyczowa – ofiar „operacji polskiej” NKWD.
Autorki przybliżyły nam postać Wiktora Baworowskiego, fundatora imponującej kolekcji książek i dzieł sztuki Zatrzymajmy się na chwilę przy tej kwestii. Czy uświadamiamy sobie, ile straciliśmy z polskiej sztuki i kultury? Ile książek, bezcennych dokumentów i innych dzieł sztuki zostało zniszczonych, spalonych i rozgrabionych przez bolszewików? Sowieci robili wszystko, aby wymazać polskość z Kresów.
W takie działanie wpisuje się także zniszczenie Cmentarza Orląt Lwowskich. Przeczytamy o tym, przy okazji reportażu o poszukiwaniu szczątków polskich bohaterów tam pochowanych. W latach 70. XX wieku potajemnie przeprowadzano ekshumacje i poszukiwania grobów wybitnych Polaków, z generałem Tadeuszem Rozwadowskim na czele.
Ostatnim aktem dramatu zwykłych ludzi była korekta granic między Polską a ZSRR dokonana w 1951 roku. Zwykła kreska na mapie zmieniła życie wielu ludzi. Był to w pewnym sensie ostatni taki kaprys Stalina.
„Kresy. Ars moriendi” to napisana z rozmachem książka o świecie bezpowrotnie utraconym. O świecie polskich dworów i polskiej kultury, który został z premedytacją zniszczony. Chcecie dowiedzieć się, kto nie potrafił odnaleźć się przy stole, na którym leżały „półnoże, półwidelce, minikorkociągi, ćwierćszczypce, pędzelki do mieszania szampana w kieliszkach i łyżka do wyjmowania wiśni z koktajli”? Sięgnijcie więc po tę książkę i wyruszcie w niezwykłą podróż po polskich Kresach.
Wojciech Sobański.
Książka na półkach
- 86
- 21
- 11
- 4
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
„Kresy. Ars moriendi” Anny Smółki i Agnieszki Rybak okazały się dla mnie sporym wyzwaniem. Czytałam bardzo długo i to wcale nie z powodu pokaźnych rozmiarów. Niemniej nie był to czas stracony, moja wiedza o bolesnej historii polskiej ludności zamieszkującej tereny wschodnie, przechodzące z rąk do rąk w czasie działań wojennych ubiegłego stulecia, powiększyła się znacznie. Autorki tkały swoje dzieło z rwących się nici pamięci osób, które tam nadal mieszkają lub zostały wysiedlone oraz ich potomków. Mrówcza praca nie może ujść uwagi.
W swoim reportażu autorki podjęły się trudnego zadania odtworzenia losów kilku rodzin zamieszkujących tereny obecnej Litwy, Białorusi i Ukrainy, które przed II wojną światową należały do Polski. Losów tragicznych, bo prowadzących do unicestwienia całych rodów w wyniku przetaczających się przez te ziemie działań wojennych, niezgody między narodami oraz polityki radzieckiej wobec mieszkańców innych narodowości czy prywatnej działalności rolniczej i gospodarczej. Polacy z Kresów ginęli w sowieckich aresztach, zsyłani na Sybir i do Kazachstanu, rozstrzeliwani przez żołnierzy. Ci, którym udało się przeżyć wojnę, byli przesiedlani na polskie Ziemie Odzyskane lub na tereny Lubelszczyzny i Bieszczad, gdzie musieli zaczynać wszystko od początku, często pozbawieni wsparcia władz, jak i podstawowej infrastruktury.
Dwie perspektywy rzucają się tutaj w oczy. Z jednej strony poznajemy losy ludzi wybitnych, znanych z działalności politycznej czy kulturalnej. Wśród nich – braci Narutowiczów, z których jeden został pierwszym prezydentem niepodległej Polski, a drugi działał na rzecz podmiotowości Litwy. Dalej – Wiktora Baworowskiego – twórcy jednego z największych zbiorów bibliotecznych we Lwowie, Edwarda Woyniłłowicza, którego staraniem budowano kościoły i cerkwie, a w swojej politycznej działalności opowiadał się za niepodległością Białorusi. To tylko kilka przykładów ludzi, którzy starali się ratować polskość Kresów przed zniszczeniem, zapomnieniem, którzy jednoznacznie wiązali te miejsca z Polską.
Z drugiej strony poznajemy też losy rodzin mniej znaczących, starających się wieść tutaj normalne, spokojne życie, jednak zmiecionych zawieruchami dziejowymi. Rzeczywistość sowiecka, bezduszność i bezmyślność tego systemu, wojny na terenie zamieszkiwanym przez różne narodowości walczące o niepodległość sprawiły, że to, co budowano tutaj latami, uległo całkowitemu zniszczeniu. Ci, którym udało się przeżyć, zostali wysiedleni w nieznane.
Na koniec przeczytamy o żmudnym śledztwie dotyczącym miejsc pochówku wybitnych lwowian, których ciała zostały w tajemnicy przeniesione ze zniszczonego i zaniedbanego cmentarza Orląt na inne nekropolie. Autorki dotarły do wielu osób, którym los tego cmentarza nie był obojętny, którzy własnymi siłami i środkami starali się zadbać o pochowanych tam Polaków.
Książka pokazuje, że Kresy mają skomplikowaną i tragiczną historię, wynikającą ze ścierania się tam interesów wielu narodowości. Jednoznaczna ocena, kto ma rację, gdzie jest Polska, a gdzie już nie, jest trudna do ustalenia. Kiedy jednak przedzierałam się przez strony „Kresów. Ars moriendi”, coraz lepiej rozumiałam historię tego terenu. Kiedy w podręcznikach czytamy o ustaleniach dotyczących granic i ich wytyczaniu, zwykle nie myślimy o ludziach, których domostwa, za sprawą arbitralnych decyzji, znajdują się po tej lub innej stronie. O konsekwencjach dla ludzi chcących żyć, rozwijać się, spełniać marzenia, realizować ambicje.
Uznałam książkę za bardzo ważną, choć trudną i wymagającą. Z jednej strony można przyjąć, że to reportaż, choć blisko mu do gawędy. Obszerna bibliografia świadczy o ogromie pracy, jaką włożono w jej przygotowanie, by pokazać, jak polskość została wytrzebiona z obecnych terytoriów Litwy, Białorusi i Ukrainy, gdzie wcześniej kwitła kultura i obyczajowość szlachecka. I odrobinę nostalgii za rajem utraconym, urodzajnym i sielskim. Bogate źródło wiedzy, któremu warto poświęcić czas i uwagę.
„Kresy. Ars moriendi” Anny Smółki i Agnieszki Rybak okazały się dla mnie sporym wyzwaniem. Czytałam bardzo długo i to wcale nie z powodu pokaźnych rozmiarów. Niemniej nie był to czas stracony, moja wiedza o bolesnej historii polskiej ludności zamieszkującej tereny wschodnie, przechodzące z rąk do rąk w czasie działań wojennych ubiegłego stulecia, powiększyła się znacznie....
więcej Pokaż mimo to