"Gorączka złota. Jak upadała Wenezuela" to wstrząsający reportaż o kraju, dla którego nie ma nadziei. Kraju, który ma jedno z największych złóż ropy naftowej na świecie i na dodatek został pobłogosławiony złożami złota, ale nie jest nawet w stanie korzystać z własnych surowców. Niestety, na skutek wieloletnich złych decyzji politycznych, od rozdawnictwa i uzależnienia od pomocy państwa dotychczas samowystarczalnych obywateli, przez przymykanie oko na działalność organizacji przestępczych, na zrośnięciu wojska z administracją cywilną skończywszy, Wenezuela upadła. Tomáš Forró w swoim reportażu pokazuje, że te słowa - Wenezuela upadła - należy rozumieć całkowicie dosłownie i że należy odnosić się do nich z największą powagą. Reporter bowiem odwiedził Wenezuelę na początku 2020r. i pragnął na własne oczy zaobserwować życie w różnych częściach tego kraju. Używam słowa "pragnął", ponieważ o ile udało mu się wjechać do Wenezueli, o tyle podróż po kraju spełzła na niczym - nie dlatego, że była niebezpieczna, a dlatego, że była zwyczajnie niemożliwa. Bardzo dobitnie świadczy o tym opowieść o tym jak jeden z jego rozmówców jechał na spotkanie z nim, jak ta podróż przebiegała i gdyby nie pomoc z zewnątrz, rzeczony rozmówca nigdy by na miejsce nie dotarł. Tomáš Forró zarzuca więc plany podróżnicze i skupia się w książce na rozmowach z ludźmi - niektórzy z nich to zwykli obywatele, ale trafiają się też prominentne persony - jak na przykład były generał, były mafijny "przedsiębiorca", brazylijski konsul czy dowódca (co ciekawe, kobieta) pemońskiej gwardii. Wyłania się z tego wszystkiego obraz, którego absolutnie nie chcemy oglądać, a który jest wenezuelską rzeczywistością - obraz kraju upadłego, gdzie nie funkcjonuje dosłownie nic, a coś takiego jak bezpieczeństwo po prostu nie istnieje - dla nikogo. Autor na podstawie swoich obserwacji - z tej podróży i ze wcześniejszych, na podstawie rozmów z Wenezuelczykami oraz własnej wiedzy dotyczącej historii i polityki Wenezueli, stworzył książkę będącą połączeniem klasycznego reportażu i naukowej analizy. Praca ta jest rzeczowa, pisana fachowym, choć docierającym do przeciętnego odbiorcy językiem, niestety, natomiast, jest dość przemieszana pod kątem przedstawianych tematów. Nie ma w niej ani chronologii zdarzeń, ani pogrupowania tematów, trochę w niej skakania od A do B, od B do C i potem z powrotem do A. To nieuporządkowanie wpływa na odbiór, szczególnie z początku mogą mylić się przedstawiane na kartach książki postacie, podobnie jak różne ugrupowania militarne działające na terenie Wenezueli. Sprawa Wenezueli sama w sobie jest mocno zagmatwana, szczególnie jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju formacje zbrojne, autor niestety sprawy nie ułatwił. Po lekturze "Gorączki złota" pozostaje ogólne wyobrażenie sytuacji w Wenezueli, natomiast szczegóły niestety uciekają. Myślę, że można było wyciągnąć z tej książki więcej, gdyby tylko ją uporządkować. Nie żałuję, że sięgnęłam, innym nie odradzam, ale wrażenie, że tak niewiele zabrakło, by było lepiej - wciąż pozostaje.

"Gorączka złota. Jak upadała Wenezuela" to wstrząsający reportaż o kraju, dla którego nie ma nadziei. Kraju, który ma jedno z największych złóż ropy naftowej na świecie i na dodatek został pobłogosławiony złożami złota, ale nie jest nawet w stanie korzystać z własnych surowców. Niestety, na skutek wieloletnich złych decyzji politycznych, od rozdawnictwa i uzależnienia od...