Rivals

Okładka książki Rivals Katharine McGee
Okładka książki Rivals
Katharine McGee Wydawnictwo: Random House Books for Young Readers Cykl: American Royals (tom 3) literatura obyczajowa, romans
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
American Royals (tom 3)
Wydawnictwo:
Random House Books for Young Readers
Data wydania:
2022-05-31
Data 1. wydania:
2022-05-31
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780593429709
Średnia ocen

5,5 5,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
674
298

Na półkach:

To już jest chyba jakaś specyfika McGee, że pierwsze 30% człowiek się wkręca powoli i dosyć opornie, a potem, po tych pierwszych plus-minus stu stronach to czyta i się oderwać nie może, bo akcja tak zasuwa, bohaterowie mają takie fajne sceny i w ogóle jest fajnie. Aż na koniec 3/4 istotnych relacji musi odbębnić scenę nieporozumienia, najlepiej na obowiązkowej co tom wielkiej, eleganckiej imprezie - i wtedy już tak fajnie nie jest, ale człowiek i tak sięgnie po kolejny tom przez to, w jakiej sytuacji McGee swoje postaci zostawiła.

Zaczynam się czuć trochę, jakby autorka dopiero w tej serii miała pomysł na jakieś faktycznie zawiązanie fabularne, bo poprzednie części latały sobie trochę luzem, nawet ze ślubem Beatrice w tle drugiego tomu. Tu czuć, że Liga Królów faktycznie ma jakieś znaczenie dla każdego z bohaterów, nawet maryginalne, a skupienie na niej sporej części wątku Beatrice było fantastycznym pomysłem. Ogólnie bohaterki McGee zdumiewająco wiele zyskują, gdy ich główny wątek nie obraca się wokół miłości per se - skoro nawet Ninę uratował wątek sojuszu z Daphne, a to najmniej sympatyczna i najnudniejsza postać, którą równie dobrze można by wyciąć i nie byłoby większego problemu. Kiedy McGee skupia się na daniu swoim żeńskim postaciom czegoś do roboty, jakichś dylematów, konfliktów, nawet przemyśleń na tle seksizmu czy rasizmu, skoro już *musi*, od razu czyta się to lepiej niż trzytysięczną dramę miłosną, bo na te autorka ma naprawdę ograniczony zakres pomysłów. Czy polityka u McGee ma głębszy sens to już inna inszość, ale miło pooglądać raz Beatrice mającą rozterki godne królowej, które nie dotyczą serca, czy obejrzeć Daphne mającą pozytywną relację z jakąkolwiek kobietą (nawiasem mówiąc, bardzo mi w tym tomie zabrakło Himari. Patrząc na zakończenie poprzedniego, myślałby kto, że chociaż dzwonić do siebie będą, ale najwyraźniej nie. Daphne nawet o niej nie myśli, gdy jest do tego miejsce!). Wątek Sam też mnie *aż tak* nie męczył, bo ona i Marshall tworzą fajną parę, może jedynie wkurza mnie trochę jej bezmyślność, ale to akurat na etapie pierwszego tomu ustalono już jako faktyczną wadę postaci. I tak najgorszym bohaterem w tych książkach jest Jeff, który z każdym kolejnym tomem pokazuje jeszcze bardziej jak płytki, głupi i dwulicowy jest, strasznie żałuję, że czwarty tom nie zakończy się exposingiem, że typ jest zwykłym manipulantem, bo at this point jego fikoły z Niną i Daphne to nie może być efekt zwykłej głupoty. Nawet Gabriella mnie tak nie wkurzała - a wkurzała mnie strasznie, ponieważ to dosłownie pozbawiona zalet postać, której wszystko uchodzi płazem. Niemniej, dopuszczam z przykrością, że tacy ludzie istnieją, więc nawet za bardzo się czepiać nie mogę, książki potrzebują jakiegoś konfliktu. Zresztą jej istnienie wynagrodziła mi postać Louise, która była naprawdę fantastyczna, a jej relacja z Beatrice to były moje drugie ulubione sceny, zaraz po tych wspólnych Daphne i Niny.

W tym tomie zresztą po raz pierwszy *lubiłam* Ninę - aż przestałam, ponieważ w finale pokazała swoje prawdziwe kolory. Rozwala mnie, jak planowała już w głowie, ile odczekać przed randką z Jeffem i jak przedstawiać to Daphne, by ta jej wybaczyła, a w chwili, jak zobaczyła Daphne z Jeffem, od razu doszła do wniosku, że Daphne od początku kłamała, manipulantka jedna. GIRL, 12 HOURS AGO YOU KISSED HER BOYFRIEND AND CHEERED THAT HE WILL GET RID OF HER FOR YOU TWO TO DATE??? Nic mnie bardziej w tej książce nie wkurzyło. Ani Gabriella, ani ten przychlast Jeff, ani nawet Teddy, któremu trzeba było z dupy wcisnąć standardowy wątek przyszłego króla-małżonka z kompleksami, przy okazji pozbawiając go wszystkiego, co było w nim sympatyczne. Zapytałabym, czemu w ogóle lista kandydatów na męża Beatrice najwyraźniej zawierała WYŁĄCZNIE facetów, którzy dla ślubu z nią muszą się zrzec władzy nad swoim regionem, ale jak mówiłam - polityka w tym świecie ma sens tylko na bardzo powierzchownym poziomie. W każdym razie - Nina była gorsza. A wcześniej nawet zaczęłam żartować do kota, że Nina i Daphne powinny odpuścić sb Jeffa i iść na randkę ze sobą. Teraz to niech Nina spada na bambus. Niech Ethan wraca z wycieczki. O, wzmianek o nim też mi brakowało, zwłaszcza u Daphne, bo Ninie on ewidentnie był jednak dosyć obojętny. Generalnie McGee mogłaby przestać zapominać o postaciach, jak ich w danym tomie nie potrzebuje.

Tak już nawiasem nawiasu, ta seria ewidentnie ma co tom nieco inny pomysł na siebie, ponieważ pierwsza część i dwie następne wydają się należeć do dwóch różnych cykli - pretty sure, że w pierwszym tomie nie ma wzmianki, że Daphne jest raczej bez kasy, raczej podkreśla się jej nowobogacki status, no i ofc wątki miłosne są rozgrywane raczej typowo, a późniejsze tomy działają... Cóż, lepiej. Acz i w tym czuć pewną zmianę approachu względem poprzedniego, zapewne przez długą przerwę między tomami.

Fun, czekam do sierpnia.

To już jest chyba jakaś specyfika McGee, że pierwsze 30% człowiek się wkręca powoli i dosyć opornie, a potem, po tych pierwszych plus-minus stu stronach to czyta i się oderwać nie może, bo akcja tak zasuwa, bohaterowie mają takie fajne sceny i w ogóle jest fajnie. Aż na koniec 3/4 istotnych relacji musi odbębnić scenę nieporozumienia, najlepiej na obowiązkowej co tom...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    2
  • Przeczytane
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Rivals


Podobne książki

Przeczytaj także