Wolność w łupinie orzecha

Okładka książki Wolność w łupinie orzecha Ludmiła Murawska-Peju
Okładka książki Wolność w łupinie orzecha
Ludmiła Murawska-Peju Wydawnictwo: Czarna Owca biografia, autobiografia, pamiętnik
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Data wydania:
2020-06-17
Data 1. wyd. pol.:
2020-06-17
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381436236
Tagi:
malarka Ludmiła Murawska-Peju biografia wspomnienia aktorka
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
647
263

Na półkach: ,

Inspiracją, powodem chęci malowania były obrazy Czapskiego, które oczarowały już pięcioletnią Ludmiłe i które całkowicie zostały zniszczone podczas Powstania Warszawskiego.
Ludmiła zaczęła malować pod okiem swojego wuja, Ludwika Heringa, który z kolei był uczniem Czapskiego.
Dzieciństwo jej przypadało na lata czterdzieste. Był to czas wojny, dlatego informacje o tym co się działo, jak wyglądała codzienność, przeplatają się z fascynacją malarską, płótnem, farbą, spojrzeniem na gotowy obraz i jego interpretacją. Te dwa odrębne tematy tworzą istotę jej tamtejszego życia.

Autorka odtwarza w pamięci obóz w Pruszkowie, z którego wraz z rodziną zostali wyprowadzeni przez kuzynkę ojca, Marię Reismann. Maria w ten sposób ocaliła też kilkadziesiąt innych osób.
Po udanej ucieczce Ludmiła zamieszkała w Milanówku, jednak w 1950 roku wróciła do zrujnowanej Warszawy.

Na następnych stronach toczą się wywiady, które Bartlomiej Binder-Frycz, Elżbieta Dzikowska, Miroslaw Supruniuk oraz Tadeusz Sobolewski, przeprowadzają z Ludmiłą. Odpowiada ona na szereg pytań m.in. o powojennej Polsce, okupacji, aresztowaniu, początku socrealizmu, władzy komunistycznej. Ale również o Akademii Sztuk Pięknych, z której była dwukrotnie wyrzucona. Początku teatru na Tarczyńskiej, za który chcieli wsadzić ją do więzienia, gdyż był daleki od realizmu socjalistycznego, jak i przez brak obowiązkowej cenzury. Nie umknęły również pytania o: Teatr Osobny, który współtworzyła z Mironem Białoszewskim i Ludwikiem Heringiem, swoim wujem. Spotkanie z esbecja w Paryżu i nieodzownie o sztukę, wystawy prac Ludmiły.
Dołączony jest też dziecięcy dzienniczek artystki, w którym spisywała wszystko, co na tamten moment było dla niej najważniejsze.
Strony zdobią zdjęcia obrazów i rzeźb.

Mam wrażenie, ze autorka trochę gubi chronologię, momentami ciężko się połapać, którego roku dotyka.
Czasami powtarza się, lub wraca już do tego, o czym rozprawiała. Czytając odczuwałam lekki nieład.
Jednak bogaty życiorys Ludmiły Murawskiej-Peju na pewno jest wart poświęcenia mu uwagi.

Inspiracją, powodem chęci malowania były obrazy Czapskiego, które oczarowały już pięcioletnią Ludmiłe i które całkowicie zostały zniszczone podczas Powstania Warszawskiego.
Ludmiła zaczęła malować pod okiem swojego wuja, Ludwika Heringa, który z kolei był uczniem Czapskiego.
Dzieciństwo jej przypadało na lata czterdzieste. Był to czas wojny, dlatego informacje o tym co się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
366
366

Na półkach: ,

Czy to wstyd nie znać twórczości Ludmiły Murawskiej? Wstydem jest nie znać i rozprawiać jakby było się ekspertem albo też oszukiwać samego siebie, że wie się wszystko.
Osobiście, nie znałam twórczości Pani Ludmiły ale nie są mi obce nazwiska z którymi się spotykała, wspólnie tworzyła. Ludwig Hering, Miron Białoszewski, Józef Czapski, bo o nich mowa, chyba każdemu w jakimś stopniu kojarzą się ze sztuką. I właściwie o nich jest ta książka.
Pozycja dla każdego. Gratka dla znawców tematu, ciekawostka dla niewtajemniczonych. Ma formę krótkich wspomnień, obrazów z życia przeplatanych wywiadami i mnóstwem zdjęć. Większość dotyczy twórczości artystycznej ale jest też o ciężkich doświadczeniach autorki podczas II wojny światowej. Czytając uczestniczymy w życiu artystów lat 50. i 60. a ten czas nierozerwalnie łączył się z polityką, o czym też sporo.
Przyjemnie mi się książkę czytało. Krótkie formy nie nudzą, nie jest to szczegółowa autobiografia a wybrane urywki z życia. Murawska sporo pisze o Białoszewskim, trochę mniej o Czapskim. Czasami ja, zwykły szary człowiek, uśmiechnęłam się czytając. Jednak bycie Artystą to stan umysłu, prowadzi do absurdów, szaleństwa. Chociażby dlatego warto tę pozycję przekartkować, dla poznania życia polskiej awangardy. Myślę, że jest bardzo wiarygodnie.

Czy to wstyd nie znać twórczości Ludmiły Murawskiej? Wstydem jest nie znać i rozprawiać jakby było się ekspertem albo też oszukiwać samego siebie, że wie się wszystko.
Osobiście, nie znałam twórczości Pani Ludmiły ale nie są mi obce nazwiska z którymi się spotykała, wspólnie tworzyła. Ludwig Hering, Miron Białoszewski, Józef Czapski, bo o nich mowa, chyba każdemu w jakimś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
546
463

Na półkach:

Wspomnienia, malarstwo i teatr w niezwyczajnych czasach i przedziwnych okolicznościach. Ludwig Hering i Miron Białoszewski towarzyszą nam podczas lektury. A wszystko udokumentowane zdjęciami obrazów i szkiców. Przeplatało mi się to czytanie z biografią Kota Jeleńskiego i co ciekawe przyniosło zaskakujące efekty. Na zakończenie możemy zobaczyć portrety Pani Ludmiły. Proszę zwrócić uwagę na Józefa Czapskiego, Zofię Nałkowską i Jarosława Iwaszkiewicza. Zajmujące i piękne. Natomiast mąż autorki współpracował z Jeleńskim w Paryżu. Dla mnie, dzień po przeczytaniu biografii Kota, to ciekawe uzupełnienie. I w tak miłej i twórczej atmosferze minęła mi połowa lata 2020 roku. Aha, wcześniej nie wiedziałem o istnieniu Pani Ludmiły Murawskiej Peju. Może to dodatkowa emocja podczas czytania. Dla mnie.

Wspomnienia, malarstwo i teatr w niezwyczajnych czasach i przedziwnych okolicznościach. Ludwig Hering i Miron Białoszewski towarzyszą nam podczas lektury. A wszystko udokumentowane zdjęciami obrazów i szkiców. Przeplatało mi się to czytanie z biografią Kota Jeleńskiego i co ciekawe przyniosło zaskakujące efekty. Na zakończenie możemy zobaczyć portrety Pani Ludmiły. Proszę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
386
342

Na półkach: ,

Biografie? Tak? Nie?
Ja jestem bardzo na TAK.

Gdy tylko zobaczyłam „Wolność w łupinie orzecha” w zapowiedziach wydawnictwa Czarna Owca, musiałam ją przeczytać. I nie zawiodłam się.

Biografia kobiety niezłomnej, kolorowego ptaka, w szarym PRL'u. Przed Wami Ludmiła Murawska- Peju. Tym bardziej przemawiał do mnie jej styl malarski, mroczny, czasem wręcz przerażający. Magnetyczny.

Malarka, aktorka, kobieta niezależna. Niebanalna uroda, ogromny talent teatralny, a przede wszystkim malarski.

„Wolność w łupinie orzecha” to debiut literacki malarki. Pisząc ją od wielu lat gromadziła wspomnienia, listy tak trudnej historii jej życia.

Początek jest dramatyczny, to wspomnienia dziecka z czasów II wojny światowej. Są to dosłownie zlepki informacji, które wywołują łzy. Później początki twórczości zdolnego dziecka za trudnych czasów PRL'u, jak i próby nacisku ze strony władz.

„Generał nie wytrzymuje. Ciśnięty przez niego rewolwer wybija dziurę w ścianie i upada na tapczan. Generał: „Niczego się nie boisz”. Jestem już spokojna, ale nogi mam miękkie. Siadam na blisko stojącym przysłanym fotelu. Wolno, głośno myślę: „Trzydziesty dziewiąty rok, bomby i ogień. Lata potwornej okupacji hitlerowskiej. Po wojnie stalinizm, NKWD i UB. Jak długo można się bać? Ja już przestałam”.

To lektura trudna, nie dla każdego, taki zlepek wspomnień, opowieści, wywiadów, sztuk teatralnych, rysunków, no i oczywiście cudownych obrazów. To historia kobiety otwartej na sztukę, na życie, ale i zawsze wiernej swoim ideałom.

Biografie? Tak? Nie?
Ja jestem bardzo na TAK.

Gdy tylko zobaczyłam „Wolność w łupinie orzecha” w zapowiedziach wydawnictwa Czarna Owca, musiałam ją przeczytać. I nie zawiodłam się.

Biografia kobiety niezłomnej, kolorowego ptaka, w szarym PRL'u. Przed Wami Ludmiła Murawska- Peju. Tym bardziej przemawiał do mnie jej styl malarski, mroczny, czasem wręcz przerażający....

więcej Pokaż mimo to

avatar
133
113

Na półkach: ,

"Długo przetrwaliśmy w tym komunistycznym świecie, mieliśmy dużo szczęścia. Teraz jednak miały nam zostać odebrane te niewielkie, życiowe łupiny i skorupki, w których trwała odrobina osobistej wolności. Niszczenie malarstwa było symbolicznym końcem naszego świata."

*

"Kiedyś wierzyłam, że sztuką można coś ocalić. Na przykład moi "Matematycy" to był krzyk, że zatruta jest nie tylko strefa biologiczna, ale i psychiczną. Dzisiaj każde dziecko to wie. Wtedy ludzie nie chcieli czy nie mogli tego słyszeć. Intelektualiści się na mnie obrażali. Do Zachęty z powodu "Matematyka" nie wpuszczano młodzieżowych wycieczek. Miałam uczucie, że wrzeszczę w kanapę. Czy moje wysiłki zdały się komukolwiek na coś? Stały się wszystkie katastrofy. Niczego nie uratowałam."

*

"Trzydziesty dziewiąty rok, bomby i ogień. Lata potwornej okupacji hitlerowskiej. Po wojnie stalinizm, NKWD i UB. Jak długo można się bać? Ja już przestałam."

Kiedy zobaczyłam książkę "Wolność w łupinie orzecha" i jej opis od razu wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Są takie książki, które przyciągają zanim jeszcze zdążymy dowiedzieć się o nich więcej. I to jest właśnie w moim odczuciu taka książka.

"Wolność w łupinie orzecha" to przepięknie wydane wspomnienia Ludmiły Murawskiej-Pèju, malarki, aktorki. Od dzieciństwa otoczona obrazami, sztuką. Jak sama wspomina w wieku 5 lat postanowiła, że będzie malować. Wcześniej marzyła o tym, aby być konduktorką i dziurkować bilety w tramwaju. Jako dziecko zyskała rozgłos cudownego, malującego dziecka. Ludwik Hering, brat matki, miał na nią ogromny wpływ. To on ją stworzył, ukształtował, otoczył intelektualną i artystyczną opieką. Duży wpływ na jej twórczość miał też przyjaciel wuja, Józef Czapski. Ludwik Hering oraz Miron Białoszewski wciągnęli Ludmiłę do zespołu Teatru na Tarczyńskiej, a potem w trójkę współtworzyli Teatr Osobny. Ludmiła miała ogromny talent sceniczny i malarski. Zyskała w czasach PRL-u ogromną popularność. Życie jej nie rozpieszczało. Urodziła się 1935 roku. Jako dziecko przeżyła wojnę, Powstanie Warszawskie. Później musiała się zmierzyć z komunizmem, ówczesnymi władzami. W 1980 roku wyszła za mąż za Marcela Pèju. Od jego śmierci ma dwa miejsca na ziemi: Paryż i Warszawę.
Książka "Wolność w łupinie orzecha" to wyjątkowa i piękna pozycja obok, której nie można przejść obojętnie. Ludmiła Murawska-Pèju maluje w nich słowami wspomnienia-obrazy. Barwnie i ciekawie opisuje ważne i interesujące wydarzenia ze swojego życia. W książce znajdziemy jej obrazy, zdjęcia, a także wywiady, których udzieliła, fragmenty niektórych utworów scenicznych autorstwa wuja i Mirona Białoszewskiego. Z tych wspomnień rysuje się portret kobiety niezależnej, niebanalnej, o ciekawej osobowości, która niejednokrotnie musiała się zmierzyć z brutalną rzeczywistością. Z książki wyłania się też interesujący obraz kobiety artystki. Krótka, ale pełna treści i obrazów książka jest niewątpliwie bardzo interesującą pozycją. To pewnego rodzaju artystyczny kolaż wspomnień. Takie książki-perełki dają wiele satysfakcji z czytania. Polecam!

"Długo przetrwaliśmy w tym komunistycznym świecie, mieliśmy dużo szczęścia. Teraz jednak miały nam zostać odebrane te niewielkie, życiowe łupiny i skorupki, w których trwała odrobina osobistej wolności. Niszczenie malarstwa było symbolicznym końcem naszego świata."

*

"Kiedyś wierzyłam, że sztuką można coś ocalić. Na przykład moi "Matematycy" to był krzyk, że zatruta jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
280
276

Na półkach:

Barwne, subtelne detale ożywiają mroczne otoczenie. Koncentrują na sobie spojrzenia nie tylko widzów, ale też zabieganych przechodniów. To nie muszą być piękne klejnoty.

"Dlaczego cebule mogły zachwycać, a brylanty na fotografiach strzelające chudymi promieniami – nie"

Jasne dłonie na tle ciemnego ubrania przyciągają uwagę na równi z niepokojącym spojrzeniem sportretowanej osoby. Barwna poręcz na tle fioletowych cieni mrocznej klatki schodowej zdaje się prowadzić nas w głąb obrazu. Czy to mroczne wnętrze ma swój zapach, charakterystyczną woń niekoniecznie przyjemną? Perfumy, kwiaty, nędza czy spalenizna – mają swoje zapachy. Dostrzegać je potrafią wszyscy, ale szczególnie wrażliwi ludzie zapamiętują te drobiazgi.
Cudowne malujące dziecko, Ludka Murawska wąchała obrazy i lekkimi dotknięciami utrwalała to na płótnie. Biedne dziecko myślało, że oczaruje swoimi akwarelami urzędnika w ministerstwie.

"To była rozmowa w Radzie Państwa, gdy powiedział mi z wściekłością: >>Ty nie tylko nie masz prawa do mieszkania w Warszawie, ty to w ogóle nie masz prawa do życia<<”.

Był czas, kiedy na rabatkach kwitły kartofle. Były dni i noce spędzane w bydlęcych wagonach jadących do obozów koncentracyjnych. "Między mną a światem za oknem – przepaść" Trzeba było znieść wiele upokorzeń i cierpienia, żeby znów zachwycić się kwiatem w szklance z wodą. "Wzięłam do ręki pędzle. Malowanie przywracało mnie życiu."
Nadszedł czas, że młoda utalentowana artystka Ludmiła Murawska-Péju posłuchała przyjaciół i wystąpiła na scenie minimalistycznego teatru. Kleopatra, Ofelia, Lady Makbet to jedynie wybrane role autorki książki „Wolność w łupinie orzecha”. Przez lata spisywała swoje wspomnienia kobieta, która potrafiła żyć od nowa. Nie rozdrapywała starych ran i żyła napędzana ciekawością świata i nowymi wyzwaniami. Autorka tej książki wzbudziła moje głębokie uznanie obroną człowieka, za którym ciągnęła się zła opinia. Odważyła się skrytykować reżysera teatralnego uznawanego za prekursora awangardy scenicznej. Trzeba mieć własne, ugruntowane opinie, klasę i styl, żeby budzić szacunek w wyjątkowo trudnych czasach. Warto spróbować poznać tę kobietę otwartą na sztukę i ludzi. Chapeau bas!

Barwne, subtelne detale ożywiają mroczne otoczenie. Koncentrują na sobie spojrzenia nie tylko widzów, ale też zabieganych przechodniów. To nie muszą być piękne klejnoty.

"Dlaczego cebule mogły zachwycać, a brylanty na fotografiach strzelające chudymi promieniami – nie"

Jasne dłonie na tle ciemnego ubrania przyciągają uwagę na równi z niepokojącym spojrzeniem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1212
1033

Na półkach: , , , ,

To nie jest autobiografia, to studium samej siebie. To jakby wziąć swoje życie w ręce, pokroić je na drobne kawałki i powtykać między nie, jak zasuszone liście i kwiaty, elementy niemal poświadczające o naszym istnieniu. Całe życie zamknięte w miniaturkach, pochowane w drobnych rzeczach, które jednego zachwycają, a inni miną beznamiętnie.

Najpierw kilkuletnia, rezolutna dziewczynka w plastycznej opowieści, która jest tak dosłowna i poetycka w swojej przerażającej prawdzie, że mamy ochotę wziąć na ręce małą Ludmiłę i pędzić z nią polami, aby uchronić ja przed kulami, przed obozem, a potem przed traumą, którą musi znosić gdy wreszcie nadchodzi namiastka wolności.
Potem świat, który kreują bliscy jej ludzie. Artyści, którzy dostrzegli w małej dziewczynce geniusza. Również politycy, którzy pomimo socjalistycznych obostrzeń otoczyli ja opieką.
Był tez okres paryski, kiedy wszystko wydawało się dobre, niewymuszone, życie, które było swobodą i wolnością, póki stan wojenny nie wymógł określenia siebie i powrotu do polskiego artystycznego buntu.
Komunistyczne, fatalne czasy, których często nie przetrzymali nawet ci, którym dane było przeżyć wcześniej wojnę. PRL-owsie czasy trzeba było oszukiwać, tak jak robił to Teatr Otwarty. Kabaretowe scenki, klasyka w niedosłownych wydaniach, kreacje wsparte niecodziennymi kostiumami, wskazały drogę innym miejscom i ludziom, wyrosłym z artystycznego buntu, choćby przesławnej Piwnicy pod Baranami.

To w malarstwie, grze, przekornym - nie socrealistycznym tworzeniu, artyści umieszczali swoją wolność. To na papier i płótno, w teatralne miniatury, w etiudy i scenariusze wkładali myśli i postrzeganie świata Józef Czapski, Miron Białoszewski, sama Murawska-Peju. Życie toczyło się przez wyboistą komunę, która czasem kazała ciąć samego siebie, niszczyć własna duszę zaklętą w wiersz, słowo, obraz, ukrytą w maleńkiej, artystycznej łupinie orzecha.

Gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi myślami wywiady, w których czy to dziesięć czy dwa lata temu Pani Peju opowiedziała o tym, co teraz spisuje. Drobne zapiski, przypomnienia, zdjęcie łyżeczki z dziurką...

To nie jest łatwa lektura. To książka dla ludzi, którzy wiedzą o czym i o kim pisze autorka. To wyklejanka, kolaż słowa i obrazu, patchwork tego, co ona sama opowiada i co można znaleźć w prasie, zobaczyć na zdjęciach, odszukać w archiwach. Niezwykle ciekawie skonstruowana opowieść, rzecz niewątpliwie warta poznania i zatrzymania dla tych, którzy chcą wejrzeć we wnętrze teatru nie tylko jako instytucji, ale przede wszystkich środka ekspresji niezwykłych ludzi. Dla tych, którzy chcą obrazu, który podać może tylko twórca.
Ta książka niekoniecznie powinna znaleźć się na każdej półce, koniecznie powinna trafić do tych, którym niewiarygodne wydaje się, że można było tworzyć tak odległe od nakazów władzy dzieła w czasach, kiedy wszystko tchnęło szarością i nijakością. To opowieść o barwnym ptaku na tle zmieniających się, zamglonych dekoracji.

Pani_Ka Czyta
Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za książkę.

To nie jest autobiografia, to studium samej siebie. To jakby wziąć swoje życie w ręce, pokroić je na drobne kawałki i powtykać między nie, jak zasuszone liście i kwiaty, elementy niemal poświadczające o naszym istnieniu. Całe życie zamknięte w miniaturkach, pochowane w drobnych rzeczach, które jednego zachwycają, a inni miną beznamiętnie.

Najpierw kilkuletnia, rezolutna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
452
435

Na półkach:

"Trzydziesty dziewiąty rok, bomby i ogień. Lata potwornej okupacji hitlerowskiej. Po wojnie stalinizm, NKWD i UB. Jak długo można się bać? Ja już przestałam. "
_______________________________ Czasy wojny są trudne, a migawki z pamięci dziecka niezwykle dramatyczne i wzruszające. Nasza rodzima 84-letnia malarka nie miała lekkiego życia. Wojna i czasy PRL-U dały się jej we znaki. Doznała sporo krzywd i za każdym razem była gotowa na ostateczny koniec. Na szczęście nie nadszedł i dziś możemy cieszyć się jej pracami.
____________________________________
Cudowna biografia. Życie Pani Ludmiły przedstawione jest w rożnoraki sposób. Początek był w formie zlepków, które malarka utrzymała w pamięci, przy których płakałam. Krótkie ale dramatyczne obrazy. Potem odniosłam wrażenie, jakby jej działalność w teatrze przełożyła się na formę pisemną. Większość tekstu czytało mi się, jak rozpisany spektakl. Cała książka oprawiona jest grafikami i wywiadami, co nadaje jej jeszcze większej autentyczności. Nie czytam biografii, bo nie lubię, ale ta jest całkiem inna, więc mimo wszystko może wam się spodobać.

"Trzydziesty dziewiąty rok, bomby i ogień. Lata potwornej okupacji hitlerowskiej. Po wojnie stalinizm, NKWD i UB. Jak długo można się bać? Ja już przestałam. "
_______________________________ Czasy wojny są trudne, a migawki z pamięci dziecka niezwykle dramatyczne i wzruszające. Nasza rodzima 84-letnia malarka nie miała lekkiego życia. Wojna i czasy PRL-U dały się jej we...

więcej Pokaż mimo to

avatar
923
920

Na półkach:

Ludmiła Morawska-Peju jest ikoną wśród polskich malarzy i aktorów. Znaną postacią kultury niezależnej PRL. Wolność w łupinie orzecha to debiut literacki autorki. Maluje nam słowami tu swą przeszłość i tożsamość. Mamy okazję dojrzeć co miało największy wpływ na jej biografię artystyczną. A życiorys ma zawoalowany. Nie brak tu i cierpienia, widma wojny, szczęścia do ludzi. Pokazuje nam kto ją ukształtował, jaki wpływ wywarło to na jej działalność i w jakich okolicznościach to się odbywało. A były to osobistości powszechnie znane, także ze świata polityki. Nie brak tu i krótkiej charakterystyki ludzi jej bliskich - to cieszy. W tej bardzo intymnej książce przedstawione jest całe spectrum życia tego kolorowego ptaka. Najważniejsze momenty, także surrealistyczne. Jawi się tu jako osoba niezłomna, uparcie dążąca do marzeń. Nie poddająca się władzy, wierna ideałom.To będzie gratka dla tych z Was, których interesuje życiorys tej legendy. A wszystko to podlane rozmowami, ilustracjami jej prac artystycznych. Obrazy Pani Ludmiły znajdują się w rodzimych kolekcjach muzealnych. Warto się nimi zainteresować. Są ciemne, mroczne, bolesne i momentami przerażające.Tacy przecież często jesteśmy... tak jak i prace przedstawiające najczęściej portrety. Bardzo doceniam podzielenie książki na poszczególne rozdziały z życia. To pozwala powoli zanurzać się w obrazach z jej wspomnień. Pomimo trudnej i pięknej momentami historii tu przedstawionej czytałam z niebywałą łatwością i przyjemnością.

Ludmiła Morawska-Peju jest ikoną wśród polskich malarzy i aktorów. Znaną postacią kultury niezależnej PRL. Wolność w łupinie orzecha to debiut literacki autorki. Maluje nam słowami tu swą przeszłość i tożsamość. Mamy okazję dojrzeć co miało największy wpływ na jej biografię artystyczną. A życiorys ma zawoalowany. Nie brak tu i cierpienia, widma wojny, szczęścia do ludzi....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    25
  • Przeczytane
    12
  • Posiadam
    4
  • Polonica
    1
  • Wakacyjne czytanie - posiadam
    1
  • Z polecenia
    1
  • Książki o artystach
    1
  • Literatura faktu - posiadam
    1
  • Recenzenckie
    1
  • Non-fiction
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wolność w łupinie orzecha


Podobne książki

Przeczytaj także