Przechytrzyć historię. Niezwykłe przygody człowieka, który ocalił milion książek w jidysz Aaron Lansky 7,4
Najpierw był rower, potem motorower z plastikową skrzynką, na końcu pożyczone auto combi, a wreszcie furgonetka. A może inaczej. Najpierw była bezkresna wola ocalenia jidysz, który przecież już anachroniczny, niepotrzebny, zapomniany, przez Amerykanina żydowskiego pochodzenia. Zwykłego studenta, który okazał się niezwykłym człowiekiem. Naiwność? Młodzieńcze szaleństwo? A może mission impossible? Jak się okazało, nic z tych rzeczy. Ta przejmująca historia nie jest fabularną kreacją autora, bo to właśnie on sam napisał ją własnym życiem. I wzrusza, nie pozostawia obojętnym, przypomina, że determinacja może przenosić góry.
Lektura pełna jest zwrotów akcji, spojrzeń w oczy, które zostają na życie, poruszeń i przeciwności. Jest ochrona przed unicestwieniem kontenera książek w strugach deszczu, groźba zawalenia się piętra domu, z powodu liczebności zbiorów. Są płaczące książki i solone japońskie śliwki, na ratunek. Jest wiele niespiesznie sączonych filiżanek herbaty - spotkań przy kuchennym stole dwudziestoczterolatka i osiemdziesięcioletnich staruszków, którzy przekazywali mu najcenniejsze cząstki swojego losu, tożsamości, bycia. Zetknięcie minionego z nowym, które nie chce odcinać korzeni, ale je pielęgnować. Tysiące przemierzonych kilometrów, telefonów o każdej porze dnia i nocy, nawiązanych kontaktów, niezliczona ilość szerokości geograficznych, łącznie z zamrożoną tundrą. Wreszcie bańki na mleko, które w czasie Holokaustu stały się schronami historii - lektur, które miały być wyrwane jak chwasty.
Piękna opowieść o tym, że nie można spuścić głowy i się poddać. Cokolwiek by się działo, cokolwiek mówiłby świat. Bo ten często zniechęca, nie widzi szans, ale dostrzega trudności, skupia się na przywiązanych kamieniach zamiast na sile skrzydeł, która może nas wznieść pomimo. Gdy reflektor historii przygasał, gdy zdarzało się, że gdzieś ocalał jedyny egzemplarz książki w jidysz, Aaron Lansky już tam był.
Język książki jest prosty, pełen sentymentów i entuzjazmu. Przemyca ogrom wiedzy na temat żydowskiej kultury, z którą być może nigdy byśmy się nie zetknęli. Wciąż są we mnie "Dzieje Tewji Mleczarza" autorstwa Szolema Alejchema, o których autor tak przejmująco pisał. Adaptacja teatralna i filmowa powieści, znana jako"Skrzypek na dachu", cieszy się nieustającą światową sławą. Czy wiemy, że wszystko zaczęło się właśnie od jidysz?
_________
"Moja babcia miała szesaście lat, gdy wyemigrowała do Ameryki. Przyjechała sama, z jedną tekturową walizką, do której spakowała cały swój dobytek - kilka książek, ubrania, poduszkę z gęsiego puchu, parę szabatowych świeczników oraz fotografię swoich rodziców, których już nigdy nie zobaczyła. Z Ellis Island odebrał ją starszy brat, który już wcześniej wyjechał do Ameryki. Na promie płynącym na Manhattan wziął jej walizkę i wyrzucił ją za burtę.
- Teraz jesteś w Ameryce - powiedział - pora zostawić Stary Kraj za sobą."
_________
Autor poświęcił całego siebie językowi zagrożonemu, bo wiedział, że jest wyrazicielem wrażliwości zrodzonej z życia na marginesie. I choć niejednokrotnie tekturowa walizka kultury, tradycji i korzeni ląduje na dnie morza to wciąż można odzyskać to co zgubiliśmy. To jego słowa, ale przede wszystkim jego działanie.
Tak powstało Yiddish Book Center, które dziś może poszczycić się własnymi budynkami, zdigitalizowaną biblioteką Steven Spielberg Digital Yiddish Library, w której macie dostęp do tysięcy oryginalnych utworów w jidysz, programami edukacyjnymi dla młodych i organizacją wielu wydarzeń.
Drzewo historii jidysz wzrasta.
Polecam bardzo!