Pan Chabior i jego głos nadają tej barbarzyńskiej i kwaśnej jak limonka książce dużo uroku. Książkę czytałem spory czas temu, odsłuchanie audiobooka we wrześniowych korkach dało mi ponownie wiele radości.

Pan Chabior i jego głos nadają tej barbarzyńskiej i kwaśnej jak limonka książce dużo uroku. Książkę czytałem spory czas temu, odsłuchanie audiobooka we wrześniowych korkach dało mi ponownie wiele radości.

Na co ja liczyłam, jak sięgałam po tego audiobooka? Chyba na dobrą zabawę. A tymczasem żarty okazały się żenująco niesmaczne lub po prostu głupie. Bohaterowie też jakoś inteligencją nie porażali. Wszystko to jakieś takie płaskie, nijakie i smutne. Lektor tak się starał, że aż był sztuczny w swoim interpretowaniu tekstu. Męczyłam się, męczyłam, a potem popukałam palcem w czoło. Przecież tyle świetnych książek na mnie czeka. Po co ja się męczę?! Zatem odłożyłam. Niech inni się dręczą, ja nie muszę.

Na co ja liczyłam, jak sięgałam po tego audiobooka? Chyba na dobrą zabawę. A tymczasem żarty okazały się żenująco niesmaczne lub po prostu głupie. Bohaterowie też jakoś inteligencją nie porażali. Wszystko to jakieś takie płaskie, nijakie i smutne. Lektor tak się starał, że aż był sztuczny w swoim interpretowaniu tekstu. Męczyłam się, męczyłam, a potem popukałam palcem w...