rozwińzwiń

Dragon Ball Super #2: Kto zwyciężył w turnieju!?

Okładka książki Dragon Ball Super #2: Kto zwyciężył w turnieju!? Akira Toriyama, Toyotarou
Okładka książki Dragon Ball Super #2: Kto zwyciężył w turnieju!?
Akira ToriyamaToyotarou Wydawnictwo: J.P. Fantastica Cykl: Dragon Ball Super (tom 2) komiksy
216 str. 3 godz. 36 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Dragon Ball Super (tom 2)
Tytuł oryginału:
ドラゴンボール超 (Dragon Ball Super)
Wydawnictwo:
J.P. Fantastica
Data wydania:
2018-05-08
Data 1. wyd. pol.:
2018-05-08
Liczba stron:
216
Czas czytania
3 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374716444
Tłumacz:
Paweł Dybała
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Dragon Ball Super #21: Starcie z doktorem Hafciarzem Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 6,0
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...
Okładka książki Dragon Ball Super #22: Saikyō no Shitei Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 6,5
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Punisher Max, tom 5 Howard Chaykin, Edgar Delgado, Garth Ennis, Lee Loughridge, Goran Parlov
Ocena 7,7
Punisher Max, ... Howard Chaykin, Edg...
Okładka książki Król wilków Buronson, Kentarō Miura
Ocena 6,0
Król wilków Buronson, Kentarō M...
Okładka książki Inspektor Akane Tsunemori #5 Akira Amano, Hikaru Miyoshi, Gen Urobuchi
Ocena 7,9
Inspektor Akan... Akira Amano, Hikaru...
Okładka książki Dragon Ball Super #1: Wojownicy z Szóstego Wszechświata Akira Toriyama, Toyotarou
Ocena 7,4
Dragon Ball Su... Akira Toriyama, Toy...

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
84 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
544
540

Na półkach: ,

Veni, vidi, vici! W końcu, stało się! Z wypiekami na twarzy i geekowską radochą od ucha do ucha, przeczytałem, i aż nadziwić się wyjątkowości (mimo pewnych minimalnych przywar tytułu) tej mangi nie mogę, bo jest to nader niezwykle wyjątkowe dzieło graficzne Toriyamy i Toyotaru: "Dragon Ball Super, tom 1”. Rozkładanie tegoż tomu na czynniki pierwsze, nie jest obecnie na miejscu, gdyż zrobiłem to w poprzedniej recenzji i opinii dotyczącej tego tomu właśnie, poza tym okazała się to na tyle dynamiczna historia, że w kontekście serialu, który się na niej między innymi opiera wydarzyło się dużo, zbyt szybko, i nie do końca wszystko, czego anime-widz się spodziewał. Dlatego też ,,Super” w wersji anime, przez pierwsze kilkadziesiąt odcinków zwycięża nad otwierającym mangę tej serii wydaniem. Ale to tu, w tym 131-odcinkowym anime, oprócz wyjątkowej, mocno dynamicznej i plastycznej animacji oraz fenomenalnego polskiego dubbingu, jednego z najlepszych we wszystkich serialach animowanych ostatnich lat, wydarzyło się tyle i w jakim stylu zostało to wykreowane, że mogę określić to jako najlepszą serię anime, z którą miałem przyjemność się zetknąć i jej doświadczyć w ciągu ostatnich 3 lat, bez względu o jakim gatunku i grupie docelowej mówimy.

Tak jak zacząłem moją przygodę w anime z Uniwersum DB od serii Super, i nie żałuję - lepszego startu takiej znajomości sobie nie wyobrażałem - tak zacząłem swoją wędrówkę przez zapewne liczne wydania w przyszłości, różne Uniwersa, historie etc. z medium mangowym: od tomu 1 "Dragon Ball Super"…. I dziękować opatrzności za to, że skierowała mnie na polskie wydanie tej mangi od J.P. Fantastica – doświadczyłem japońskiej specyfiki komiksowej tak jak chciałem, dlatego każde kolejne mangowe czytanie będzie miało w sobie pamięć tego dość pozytywnego doświadczenia, co przełoży się na immersję treści, nawet gdyby to był tom 1 ,,Czarodziejki z Księżyca” czy czegoś w tym stylu. No bo któż to wie, jak ten charakterystyczny rodzaj narracji obrazkowej na mnie wpłynie; to jest absolutnie inna przestrzeń, inna bajka, inny byt narracyjno-graficzny niżeli – uśredniając statystycznie – typowy komiks superbohaterski lub europejski sensacyjno-przygodowy. Na pewno wiem, że po 9 pierwszych odcinkach mangi "Dragon Ball Super" w tym cyklu, kolejne jego rozdziały tu nazwane właśnie ,,odcinkami” będą tylko lepsze, z większą ilością ,,mięska treści” dopowiadającego i kreującego wydarzenia i informacje do cyklu ,,Super” jak i do Świata DB, gdzie po kilku mangach dojdziemy pod względem wydarzeń w tym medium kreowanym i przedstawianych treści do końca emisji serialu ,,Super”, co oznacza turbo dynamiczną i nie patyczkującą się w niepotrzebne ,,dramy” i melancholie akcję, nietuzinkowe zwroty w narracji i swojski humor, od którego Toriyama nie stroni. I tak na warsztat, choć po nieco niespodziewanej przerwie, wpadł mi tom 2 z omawianego cyklu mangi. I co tu dużo mówić, chyba jednym skromnym zdaniem należy podsumować i wytłuścić perfekcyjność w przelaniu tego scenariusza na świat biało-czarnej obrazkowej opowieści, czego dokonali tu pan Akira oraz Toyotarou: ,,piekielnie dobrze wykonana robota!”... Co najmniej!

Tom 2 "DB Super" to nieoczekiwanie sporo materiału do przyswojenia: można odnieść wrażenie, że na 215 stronach tego małego objętością ,,dzienniczka ucznia” albo notatnika zapracowanego geeka (tak, wciąż rozmiar typowej mangi robi na mnie wrażenie, i to zawsze jak najbardziej pozytywne: bo jak można zawrzeć tyle danych w tak małej kubaturze: tyle eksplozji pojedynków, nietuzinkowych dialogów, dokładności ,,kreski” etc., no jak?) dostaliśmy o wiele, wiele więcej niż przedstawiały to analogicznie odcinki anime, które zawierają wydarzenia z tego tomu i je rozwijają. Źródło pisane to zupełnie inna forma danych niż dany odcinek serialu lub film: to jak przyswaja się z każdego z nich wiedzę jest nauką innego kalibru. Manga będzie zawsze łatwiejsza w przyswajaniu sobie danych rzeczy jeszcze raz niżeli konkretny odcinek serialu, który trzeba albo ściągnąć i obejrzeć go na własny użytek, albo szukać gdzieś na stronach internetowych… aby móc jeszcze raz i jeszcze raz odpalić go sobie w odtwarzaczu, i to na dodatek zależnym od twojego łącza internetowego. Dlatego warto zaufać mandze ,,Super” i w razie wątpliwości pokroju ,,a co tam się nawyprawiało w tym epizodzie anime, to już nie pamiętam, dlatego muszę go sobie jeszcze raz oglądnąć”, spróbować zamiast re-seansu skupić się na tym, co nas w serialu nurtowało i odszukać to w danym tomie czy też odcinku mangi - uważam to bardziej za subiektywne odczucie i punkt działania: tak zaoszczędzimy cenny czas, a nasze nerwy pozostaną w stanie spoczynku. Cóż, i tak zrobiłem Ja – wciąż w pamięci mam całe anime, o którym mowa w niniejszych deliberacjach, jednak pewne kwestie zaczynały mi z niektórych odcinków „Super” umykać, dlatego sięgnąłem po tom drugi mangi i miałem to szczęście, że natrafiłem na te treści, do których miałem pewne prywatne ,,znaki zapytania” w tych odcinkach je adaptujących. Zresztą, po zakończeniu Turnieju Wszechświatów, który na dobrą sprawę kończy 131 odcinków pierwszego sezonu „Super”, manga tego cyklu, co podejrzewam i co wynika z mojej orientacji informacyjnej w tym Uniwersum, trwa w najlepsze, dlatego dojście do tego momentu w medium mangowym, który również kończy się na tak istotnym dla losów prawie że całej Galaktyki Dragon Balla Turnieju, będzie ostatecznym znakiem ku temu, że jeśli nie mam ochoty na ,,watching” anime wracam do czarno-białych narracji i tam odnajduję to, co umykało mi w anime, ewentualnie konfrontując oba media i dane wątki, które omawiają one w odpowiednim dla siebie momencie. I jak tu nie kochać mangi, która ma swoją adaptację, która już się skończyła, a ty jedynie w wyobraźni doświadczając danego tomu mangi rozwijasz sobie w projekcji wyobraźni to, co ciągnie się dalej, daleko, daleko po zakończeniu serialu?! Kto wie, czy już za niedługo nie stanę się mango-animeholikiem?!

Dla wszystkich tych, którzy nie czytali żadnej mangi z DB Super, a podobnie jak ja uwielbiają jej adaptacje (serial + filmy kinowe),po przeczytaniu drugiego tomu z cyklu nakreślę jedną, sądzę bardzo ważną ,,nacechowującą” pozytywnymi wibracjami Cykl ,,Super” informację: Toriyama i jego rysownik bardzo konsekwentnie kontynuują wydarzenia z finału tomu 1. Odcinek 6 zaczyna się tak jakby od razu: niczym za przewróceniem ostatniej kartki poprzedniej historii na kolejną, która płynnie ją przedłuża i dalej rozwija. Co istotne, w taki sposób pisania mangi i jej graficznego przeniesienia na ,,kartkowy byt” powoduje, że nie będzie żadnego zastoju w fabule, a czytelnik, tym bardziej geek, nie będzie narzekał i marudził, że jest nudno i porywczo. Mało tego, ten cykl zdaje się będzie tak konsekwentny do końca – jeśli, przykładowo, tom 4 czy 5 miałby wyjść za kilka miesięcy, bez zastanowienia zamówiłbym pre-order i cierpliwie czekał na jego dotarcie do moich rąk – przeczucie podpowiada mi, że nie będę zawiedziony, a sam Toriyama i Toyotarou to perfekcjoniści, którzy rzadko zbaczają z określonego kursu w realizacji projektu: kochają to co robią, i dla kogo to robią. Ciekawe jest to, że otwierając tom 2 ,,DB Super” w odróżnieniu do tomu pierwszego, natrafimy na swego rodzaju ,,legendę”: informacje z jakimi bohaterami przeważnie spotkamy się w tomie, do jakiego Wszechświata należą i w związku z czym taki podział został zaprezentowany. Nawet, jeśli część treści kreśli się drobnym drukiem, to twórcy układają to tak sprytnie, że wzrok odbiorcy się po prostu zbytecznie nie męczy, mało tego, czytający nie ma tendencji do ,,uciekania wzrokiem na bok” i skupiania swych ,,paczałek” tylko na tym, co Toyotarou naniósł graficznie.

Tom 2 serii ,,Super” równa się ,,Pojedynek Wszechświatów 6 i 7” oraz początek ,,Sagi Trunksa z Przyszłości". Jednak jako główną esencję 6 odcinków mangi można śmiało wybrać ,,Pojedynek Uniwersów", gdyż nadaje on kontekstu do tego, aby Saga Trunksa mogła się odbyć i zrealizować w odpowiednim czasie. Mógł bym ów turniej określić jako swego rodzaju ,,pocieszność i nienazwana magia”, której nie sposób do końca pojąć: tajemnicze, specyficzne zawody na ,,bitkę” między Wszechświatami, które są tak naniesione scenariuszowo, rysunkowo, tak objaśnione, że nawet wybaczę twórcom ,,zgubienie” pewnych wątków, albo ich przeinaczenie w stosunku do anime. To jest tak magiczne, tak pełne humoru, zwrotów akcji, po prostu wszystkiego, że czytanie mangi DB Super w tomie 2 wprawia mnie tylko i wyłącznie w super pozytywne wibracje. I jak tu nie kochać Dragon Ball! Co ciekawe, te ponad 200 stron kreślonych czarno na białym, rzecz jasna dosłownie, mkną swą akcją przed siebie jak szalone, przekraczając te mangowe prędkości światła! Oczywiście pojawiają się sławetne fabularne ,,skróty", jak m.in. pojedynek Vegety z jednym z rasy Metalmenów, który w tym medium w porównaniu do serialu ,,Super" został dziwacznie skrócony, troszkę potraktowany infantylnie, jednakże miał on w sobie tyle samo uroku, pochłaniającej czytelnika dynamiki i zwrotów akcji, jak w analogicznych odcinkach anime. To samo tyczy się wcześniej zaimplementowanego starcia Goku z Frostem, ale... w tym przypadku było nieco dłużej: 22 strony tomu 2 mangi zajęły twórcom opracowanie zmagań tej dwójki: styl i pasja, eksplozja mocy postaci w tymże starciu. Niczego nie zabrakło Nie spoilerując, 6 odcinków zakończyło się zgodnie z przewidywaniami, co do tego, co miało miejsce w serialu: był i nawet ,,Wszechuś" który gromko zapowiedział, że ,,być może" zorganizuje podobny Turniej, co ten pomiędzy Uniwersami 6 i 7, ale na skalę całego Multiversum; fani serialu wiedzą, co Bóg Wszechrzeczy zapowiada, i na czym skończy się to anime.

Całość zawartości Tomu 2 kończy się odmiennie, co do moich przewidywań - namieszał tutaj lekko... Trunks z Przyszłości. Teoretycznie, ale tak z lekkim uczuciem niedosytu, spodziewałem się, że Saga syna Vegety jedynie zostanie ,,zapowiedziana" albo lekko rozpoczęta, a tu wyjaśniło się kilka dużych cegiełek informacji, jak m.in. to jak działają Równoległe Rzeczywistości/Wszechświaty w wymiarze rozrywki DB; poznaliśmy Goku Black i pewne tajemnice dotyczące Boga Zniszczenia i Boga Świata. No to jak... tomie 3, przybywaj!

Veni, vidi, vici! W końcu, stało się! Z wypiekami na twarzy i geekowską radochą od ucha do ucha, przeczytałem, i aż nadziwić się wyjątkowości (mimo pewnych minimalnych przywar tytułu) tej mangi nie mogę, bo jest to nader niezwykle wyjątkowe dzieło graficzne Toriyamy i Toyotaru: "Dragon Ball Super, tom 1”. Rozkładanie tegoż tomu na czynniki pierwsze, nie jest obecnie na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
274
141

Na półkach: , , , , , ,

Po rozczarowującym tomie pierwszym, tom drugi jest... stwierdzenie ,,lepszy" to będzie spore niedopowiedzenie!

To prawda, że były momenty żenujące (walka Vegety z Auto Magettą, albo poniewieranie Piccolo),ale zdecydowanie więcej było tych pozytywnych. Nawet jeśli niektóre mogły być naciągane (znów Vegeta - ale tym razem z Cabbą),ale to w ogóle nie psuło wydźwięku tych konkretnych scen. Turniej Szóstego i Siódmego Wszechświata spełnił oczekiwania na dobrą, dragonballową naparzankę, gdzie nie tylko siła była ważna, ale bohaterowie czasem musieli wykazać się odrobiną sprytu.

Kolejnym ogromnym plusem (z mojej strony) jest powrót Future Trunksa i pociągnięcie jego historii dalej. Niezbyt przyjemne, trzeba przyznać, bo jeśli ostatnio androidy nieźle mu życie sponiewierały... tak teraz jest jeszcze gorzej! Ale tak to już jest w Dragon Ballu, tu zawsze prędzej czy później pojawi się jeszcze silniejszy przeciwnik...

Po rozczarowującym tomie pierwszym, tom drugi jest... stwierdzenie ,,lepszy" to będzie spore niedopowiedzenie!

To prawda, że były momenty żenujące (walka Vegety z Auto Magettą, albo poniewieranie Piccolo),ale zdecydowanie więcej było tych pozytywnych. Nawet jeśli niektóre mogły być naciągane (znów Vegeta - ale tym razem z Cabbą),ale to w ogóle nie psuło wydźwięku tych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
824
402

Na półkach: , , ,

Uwielbiam!
Nic więcej nie trzeba dodawać. DB jest naprawdę Super, a ja przeniosłam się do czasu dzieciństwa. Co prawda akcja trochę zbyt szybko pędzi do przodu, ale chyba to moje chęci czytania więcej i więcej na takie odczucie się przekładają. ;)

Uwielbiam!
Nic więcej nie trzeba dodawać. DB jest naprawdę Super, a ja przeniosłam się do czasu dzieciństwa. Co prawda akcja trochę zbyt szybko pędzi do przodu, ale chyba to moje chęci czytania więcej i więcej na takie odczucie się przekładają. ;)

Pokaż mimo to

avatar
590
489

Na półkach: , , , ,

Kilkanaście lat temu będąc małą dziewczynką, zdecydowanie byłam dziwnym dzieckiem. Nie interesowały mnie księżniczki ani lalki, wolałam ganiać z chłopakami, bawić się autkami i oglądać Dragon Ball’a… teraz po latach z wielkim sentymentem, sięgam po kontynuację tego tytułu. Tym razem mam ją w wersji papierowej i to już drugi tomik tej przygody! Żebyście mogli widzieć mój uśmiech w momencie, kiedy brałam go do rąk… to tak jakby dziecku dać lizaka! Żałuję tylko, że nie mam poprzednich części, ale to jeszcze wszystko może się zmienić. Wracając do tematu, ostatnio troszkę narzekałam na tę mangę, czy teraz też mam jakieś zarzuty wobec niej?

Turniej między szóstym a siódmy wszechświatem trwa… na bezimiennej planecie, Goku i spółka mierzą się z nowymi przeciwnikami. Stawką są super smocze kule i Ziemia. Choć ryzyko przegranej nie niesie dla niech zbyt wielkich konsekwencji, dają z siebie wszystko, by jednak nie przegrać.
W przeciwnej drużynie znajduje się między innymi młody Saiyanin oraz typ łudząco podobny do Friezera. Czy on również jest tak podstępny, jak przedstawiciel jego rasy z siódmego wszechświata?
Na czym polega jego technika?
Do czego jest zdolny, by wygrać ten turniej?
I najważniejsze, który wszechświat zwycięży?


Dragon Ball Super to mój taki mały powrót do korzeni… wtedy zaczęła się moja przygoda z japońską twórczością. I choć czasem szła w zapomnienie, to zawsze chętnie do niej powracałam. Obawiam się, że to kolejny tytuł, przy którym mogę być nieobiektywna, ale mogę obiecać, że chociaż będę się starać. Ten tomik jest zdecydowanie lepszy od tego pierwszego, który napawał mnie lekkim strachem. Poprzednio działo się wszystko zbyt szybko, tak po macoszemu. Teraz historia wkroczyła na swój właściwy tor i wszystko powoli nam się rozjaśnia. Owszem to nie jest też tempo prezentowane w wersji animowanej, ale jest spokojniejsze i dokładniejsze.

Vegeta, wielki książę Saiyan, który ma w sobie wielki pokłady dumy. Kiedyś był wrogiem, teraz przyjacielem, który walczy ramię w ramie z Goku. Choć między nimi wciąż jest rywalizacja o to, który z nich jest silniejszy, a czasami nawet mogłoby się wydawać, że książę gardzi Kakarotto. Swoją drogą, Goku ma ogromny talent przyciągania do siebie ludzi, zmieniania ich pierwotnego charakteru. Vegata, to nie pierwsza osoba z jego otoczenia, która przeszła diametralną przemianę, choć jego dawne nawyki, gdzieś tam w nim są. W szczególności gniew. Tych dwóch maniaków walki, treningów i siły, tworzy bardzo ciekawy duet, a przede wszystkim zawsze są ostatnią nadzieją ratunku…

Wiem, nie powinnam porównywać mangi do anime. Od dawna wiadomo, że to są dwie oddzielne produkcje, ale mimo wszystko łączą się ze sobą. Część przedstawionych wydarzeń na stronach tego tomiku jest o wiele lepszy, choć kilku kwestii można się przyczepić, choćby tego nieszczęsnego Pilafa i jego świty. Wiem, że to miało zamysł komediowy, jednak to postacie z zamierzchłej przeszłości i nie wiem, czy wyjdzie to na dobre, by one uczestniczyły w nowych wydarzeniach (choć jak wiemy, niestety będą nierozłącznym elementem, w szczególności sagi Trunksa). Jak dla mnie ta trójka jest niezwykle irytująca i przede wszystkim zbędna.

Sam turniej został przedstawiony dobrze. Niestety, bez większego szału. Walki szybkie, krótkie i dynamiczne, wszystko bez zbędnego przeciągania. Rysunki cieszyły oko i do nich nie można się przeczepić. W połowie tomiku zostajemy wprowadzeni do nowej sagi, która jest mroczniejsza, przesycona złem i bólem. I to od razu można odczuć. A w połączeniu z sielankowym „wypoczynkiem” naszych bohaterów, daje to spory kontrast. Choć miałam wrażenie, że niektóre rzeczy zostały na siłę osadzone w fabule – to było coś w stylu trzeba o nich wspomnieć, bo zaczynamy nową sagę. Zdecydowanie mogło zostać to pominięte.

Teraz pozostaje tylko czekać na rozwój wydarzeń. Jestem ciekawa, jak będzie to wyglądać na stronach mangi, zapewne pojawią się spore różnice. I może gdybym wcześniej śledziła wszelkie ploteczki w sieci, to byłabym ich bardziej świadoma, ale po co odbierać sobie zabawę?


Moja ocena: 7/10

Kilkanaście lat temu będąc małą dziewczynką, zdecydowanie byłam dziwnym dzieckiem. Nie interesowały mnie księżniczki ani lalki, wolałam ganiać z chłopakami, bawić się autkami i oglądać Dragon Ball’a… teraz po latach z wielkim sentymentem, sięgam po kontynuację tego tytułu. Tym razem mam ją w wersji papierowej i to już drugi tomik tej przygody! Żebyście mogli widzieć mój...

więcej Pokaż mimo to

avatar
730
272

Na półkach:

Tom drugi „Dragon Ball Super” autorstwa Akiry Toriyamy i Toyotarou nadal trzyma wysoki poziom pod względem wizualnym i fabularnym. Kreska kultywująca tradycję sprzed wielu lat nadal cieszy oko i przywołuje dobre wspomnienia. Trzeba chwalić za to młodego mangakę, oddającego hołd mistrzowi Toriyamie i jego stylowi.

Fabularnie, tomik podzielony na dwie historie. W pierwszej części dostajemy kontynuację turnieju sztuk walki o tytuł najlepszego w dwóch wszechświatach. Kolejne walki przyciągają uwagę, zaskakując różnorodnością technik, charakterami poszczególnych zawodników oraz specyficznym humorem.
Pojawiają się postacie ze znanych wcześniej ras, ale także i całkiem nowe, przybyłe z innych zakątków kosmosu.
Nie czytającym jeszcze nie zdradzę, kto zostanie dumnym zwycięzcą (tak, w tomie drugim turniej dobiega końca) jednak spragnieni podziwiania niesamowitych walk o tytuł najpotężniejszego mogą spać spokojnie. Wątek turniejowy z pewnością wróci w kolejnych przygodach głównych bohaterów (ku dziecięcej radości Son Goku).

Początek nowej przygody dosłownie „wgniata w fotel”, ponieważ zanurzamy się w rasowej historii post-apo, towarzysząc znanemu z dawnej historii wojownikowi z przyszłości o fioletowych włosach. Tym razem jednak futurystyczny świat wygląda jeszcze inaczej poprzez wcześniejsze „zabawy z czasem”. W nowej sadze klimat i ciężar zmienia się na przygnębiający i zwiastujący zagrożenie dla świata.
Delikatnie spoilerując w pierwszym rozdziale drugiej historii, ważną (i dojrzałą) rolę odegra pewna dziewczyna (wcześniej kojarząca się tylko z wątkami komediowymi).

Mimo odmiany nastroju, Dragon Ball Super jest nadal komedią akcji, zatem dalej możemy trząść się ze śmiechu z niewybrednych żartów i gagów stworzonych przez mistrza Toriyamę. Imiona nowych bohaterów nadal nawiązują najczęściej do nazw potraw, czy produktów żywnościowych.
Na minus moim zdaniem zasługują tylko „kolorowe” nazwy kolejnych przemian Song Goku i Vegety, gdyż brzmi to nieco infantylnie. Choć może lepsze to niż kolejne „numerowanie” stadiów mocy.
Pojawia się także, zgodnie z tradycją pierwszych tomów mangi, kilka dowcipów o „różowym” zabarwieniu, szczególnie zabawny jest gag z planszy między-rozdziałowej z udziałem Goku i Króla Galaktyki.

Dodatkowym smaczkiem jest również króciutki dodatek na końcu tomiku, przedstawiający pierwsze spotkanie dwoja bohaterów występujących w głównej fabule - spotkanie na długo przed przygodami znanymi czytelnikom.

Jako dla megafana świata Smoczych Kul, wydanie na polskim rynku nowych tomów z serii Super jest naprawdę dużym wydarzeniem, dlatego nie mogę się już doczekać na kontynuację historii. Genialnym posunięciem byłoby wydanie przez JPF także innych komiksów Akiry Toriyamy.

Tom drugi „Dragon Ball Super” autorstwa Akiry Toriyamy i Toyotarou nadal trzyma wysoki poziom pod względem wizualnym i fabularnym. Kreska kultywująca tradycję sprzed wielu lat nadal cieszy oko i przywołuje dobre wspomnienia. Trzeba chwalić za to młodego mangakę, oddającego hołd mistrzowi Toriyamie i jego stylowi.

Fabularnie, tomik podzielony na dwie historie. W pierwszej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7937
6791

Na półkach: , , , ,

WALKA O PRZYSZŁOŚĆ

Dragon Ball Super to dla mnie (a nie wątpię, że takich czytelników jak ja jest mnóstwo na całym świecie) najbardziej wyczekiwana manga od niepamiętnych czasów. Klasyczna seria Akiry Toriyamy wciąż pozostaje dla mnie najważniejszym komiksem z Kraju Kwitnącej Wiśni, wciąż darzę ją wielkim sentymentem i z chęcią do niej wracam. Jak mógłbym się oprzeć ciągowi dalszemu? Pierwszy tom, mimo skrótowego potraktowania kilku kwestii i wycięcia całego wątku znanego jako Golden Frieza Saga (liczącego trzynaście epizodów, co w wersji mangowej zajęłoby dobre pół tomiku),okazał się naprawdę dobrą rozrywką dla fanów. Drugi nie tylko zachowuje jego poziom, ale i unika aż takiego cięcia treści, dzięki czemu zabawa jest jeszcze lepsza i optymistycznie nastraja na przyszłość.

W poprzednim tomie bogowie zniszczenia z Szóstego i Siódmego Wszechświata, Piwus i Szampa, zdecydowali się zorganizować turniej sztuk walki, w którym rozstrzygną swój odwieczny pojedynek kulinarny. Wygrany na dodatek otrzyma sześć z siedmiu Super Smoczych Kul, legendarnych artefaktów pozwalających spełnić jedno życzenie, będących pierwowzorem kul nameczańskich i ziemskich. Pierwszą walkę udało się wygrać Son Gokū, teraz nasz wojownik staje do walki z kolejnym przeciwnikiem. Frost, będący odpowiednikiem Friezy z alternatywnego wszechświata wydaje się być całkiem sympatycznym i niegroźnym wrogiem, a jednak. Skrywana przez niego tajemnica może odmienić losy turnieju, pytanie tylko na czyją korzyść.
A to zaledwie początek. W kolejce do tytułu zwycięzcy już czekają następni przeciwnicy: pochodzący z alternatywnej wersji Satały, Cabba, mechaniczny Auta Magetta oraz skrywający wiele sekretów płatny morderca Hit. Ale turniej to tylko część tego, co czeka na naszych bohaterów. Oto w odległej o siedemnaście lat przyszłości Trunks szykuje się do podróży do naszych czasów. Problem w tym, że z tej wyprawy najprawdopodobniej nie będzie mógł już wrócić…

Całość mojej recenzji na portalu NTG: https://nietylkogry.pl/post/recenzja-mangi-dragon-ball-super-tom-2/

WALKA O PRZYSZŁOŚĆ

Dragon Ball Super to dla mnie (a nie wątpię, że takich czytelników jak ja jest mnóstwo na całym świecie) najbardziej wyczekiwana manga od niepamiętnych czasów. Klasyczna seria Akiry Toriyamy wciąż pozostaje dla mnie najważniejszym komiksem z Kraju Kwitnącej Wiśni, wciąż darzę ją wielkim sentymentem i z chęcią do niej wracam. Jak mógłbym się oprzeć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
983
540

Na półkach: , , , , , ,

Drugi tom DBS jest słabszy od pierwszego, może ze względu na turniej, który widziało się w anime, niewiele tutaj zaskakuje, chociaż czytało się z dużą przyjemnością, to jakoś brakowało czegoś zaskakującego.

Drugi tom DBS jest słabszy od pierwszego, może ze względu na turniej, który widziało się w anime, niewiele tutaj zaskakuje, chociaż czytało się z dużą przyjemnością, to jakoś brakowało czegoś zaskakującego.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    118
  • Posiadam
    65
  • Manga
    24
  • Chcę przeczytać
    23
  • Komiksy
    6
  • Ulubione
    5
  • Mangi
    4
  • 2018
    4
  • Dragon Ball
    3
  • 2023
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dragon Ball Super #2: Kto zwyciężył w turnieju!?


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...

Przeczytaj także