rozwińzwiń

Madonny Leningradu

Okładka książki Madonny Leningradu Debra Dean
Okładka książki Madonny Leningradu
Debra Dean Wydawnictwo: literatura obyczajowa, romans
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Data 1. wydania:
2007-02-20
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324702954
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
87 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
369
26

Na półkach: , , ,

„Tajemnica, jaką stanowi drugi człowiek tym bardziej się pogłębia, im dłużej mu się przyglądać”.

Inspiracją do napisania tej książki była historia ukochanych dziadków autorki – 'ich trwający przez całe życie romans, zakończony wspólnym przejściem przez chorobę Alzheimera'. Tłem wydarzeń jest między innymi oblężony Leningrad (2,5 roku ekstremalnego głodu, ciągłego zagrożenia nalotami bombowymi, wyczerpania, śmierci najbliższych).

W 'Madonnach' poznajemy parę staruszków – Marinę i Dimitra, kruchych, schorowanych, lecz ciągle kochających się osiemdziesięciolatków u kresu życia.
Przeżyli razem ponad 65 lat. Historia ich miłości jest piękna i romantyczna – młodzi, pełni marzeń i planów zauważają się w szkole średniej, spędzają razem czas, stopniowo poznają się. Początkowo nie wydaję się, by coś między nimi zaiskrzyło – ot, zwykła przyjaźń – kompani do rozmowy o wszystkim. Marina czeka na 'wielką' miłość, która porwie i rozpali jej zmysły…
Jest rok 1941, działania wojenne intensyfikują się, Niemcy zbliżają do miasta. Marina kończy studia i pracuje w Ermitażu – z pasją oprowadza wycieczki po galeriach pełnych magicznych arcydzieł – ukochanych przez nią portretów Madonn Leonarda, obrazów Valesqueza, aktów Rubensa, martwych natur. Nad Dimą wisi widmo powołania na front, zakochany w Marinie postanawia ją zdobyć...
To jeden z planów powieści. Drugi toczy się współcześnie – widzimy Marinę podczas codziennych czynności i uroczystości rodzinnych. Obserwujemy jej nasilające się problemy z pamięcią. Żywe (przez jakiś czas) pozostają jedynie wspomnienia z lat młodości, przeszłość miesza się z teraźniejszością, demencja postępuje...

To, co jest absolutnie poruszające w tej książce to ewolucja rozumienia przez autorkę choroby Alzheimera – czytając czuje się, że z własnego doświadczenia wie, o czym pisze. Bliscy Mariny kolejno starają się nie dostrzegać choroby, ignorować niepokojące zachowania, są przerażeni, zrozpaczeni, traktują ją jak mędrca, który osiągnął inny poziom świadomości i używa koanów, aby pobudzić innych, w końcu dostrzegają jej … nowy sposób doświadczania świata. Pozostają z pytaniem: kim jest Osoba, której towarzyszą? Czy Ta, którą znali jeszcze żyje? Bez wspomnień, kompetencji, za to z nowym przeżywaniem świata czy to jeszcze Ona?

Wiekszość z nas, gdy patrzy na chorego z boku(zwłaszcza pamiętając go z przeszłości – aktywnego, decyzyjnego, 'żywego'),widząc pogłębiającą się zależność, bezradność – ma skłonność, by mówić o rozpadzie osobowości, 'redukcji', widzieć jedynie utratę, cierpienie.
Dean natomiast dostrzega, że mimo niezaprzeczalnych, przerażających strat, przed chorym otwierają się nowe przestrzenie doznań zmysłowych: zachwyt nad pyłkami kurzu tańczącymi w świetle słońca, nad grą cieni, cudowne poczucie bycia nasyconym, wszechogarniający kontrast zimna i ciepła i wiele innych. Dla zdrowego wrażenia te są mało istotne, często zatracają się w codziennym zabieganiu, dla chorego stanowią istotę jego życia – świat tajemniczy, fascynujący, pochłaniający, radośnie odkrywany każdego dnia.

Niestety warsztatowo książka nie jest zbyt dobra. Narracja kuleje, język jest niedopracowany (pewnie jest to też kwestia tłumaczenia). Pojawiają się przeokropne, kiczowate wstawki (głodowe urojenia Mariny).
Całościowo oceniam na 4.

„Tajemnica, jaką stanowi drugi człowiek tym bardziej się pogłębia, im dłużej mu się przyglądać”.

Inspiracją do napisania tej książki była historia ukochanych dziadków autorki – 'ich trwający przez całe życie romans, zakończony wspólnym przejściem przez chorobę Alzheimera'. Tłem wydarzeń jest między innymi oblężony Leningrad (2,5 roku ekstremalnego głodu, ciągłego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
263

Na półkach: ,

Opowieść o wojnie i miłości, to nieco tendencyjna opinia, ale to się narzuca po primo. Kolejne, to wycieczka po Ermitażu, dość nietypowa, oczami wyobraźni własnej oraz naszej przewodniczki. To ona z pamięci opisuje nam obrazy niegdyś widziane, zachęcając do ich odtworzenia w naszej wyobraźni. Przyznam, że było to dla mnie dość wymagające zadanie, ale i kreatywne. Trzecie co mi się nasuwa, to obraz starości. Niezwykle poruszający obraz pewnej bezradności, samotności, zagubienia, odchodzenia do innego świata. Może książka nie zachwyca, nie porywa, ale są w niej aspekty, które bardzo mnie poruszyły i zatrzymały na moment w życiu. I taka refleksja, że zadziwiające jak czasem mało wiemy o naszych rodzicach......

Opowieść o wojnie i miłości, to nieco tendencyjna opinia, ale to się narzuca po primo. Kolejne, to wycieczka po Ermitażu, dość nietypowa, oczami wyobraźni własnej oraz naszej przewodniczki. To ona z pamięci opisuje nam obrazy niegdyś widziane, zachęcając do ich odtworzenia w naszej wyobraźni. Przyznam, że było to dla mnie dość wymagające zadanie, ale i kreatywne. Trzecie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Debra Dean ukrywa swój wiek, ale ja jako wielbiciel Herlocka Sholmesa wydedukowałem, że ma co najmniej 56 lat. W 1990 zrobiła mastera w University of Oregon i zaczęła nauczać "creative writing", lecz przedtem 10 lat pracowała w teatrach, czyli w dekadzie 1980-1990, a pracę podjęła po skończeniu Whitman College (English i drama). Tak więc w 1980 musiała mieć co najmniej 21 lat, ergo urodziła się w 1959 lub wcześniej. Omawiana książka jest jej więcej niż udanym debiutem z roku 2006.
Autorka pisze (str. 237):
„..Główną inspirację stanowił dla mnie trwający całe życie romans moich dziadków, zakończony wspólnym przejściem przez chorobę Alzheimera...”
Aby skończyć z tym wątkiem, zwracam się do wszystkich wielbicieli „Pamiętnika” Sparksa: czytajcie „Madonny...” na pewno się Wam spodobają. Szczególnie upór i poświęcenie Dymitra, wbrew presji zamerykanizowanych dzieci, które pragną problemu się pozbyć, w typowy dla USA czy Kanady sposób, czyli przez umieszczenie chorej 82-letniej Mariny i jej męża w luksusowym wprawdzie ośrodku opiekuńczym, lecz praktycznie ubezwłasnowolniającym. Zresztą autorka drwi z tych dzieci, wkładając w usta Helen retoryczne pytanie (str. 111):
„Czy to nie dziwne, że tak mało wiemy o własnych rodzicach?”
Wykorzystanie Alzheimera - OK, ale w wywiadzie Dean wspomina o inspiracji całości:
„In 1995, I watched a PBS series on the Hermitage Museum in Saint Petersburg...”
Trudno sobie wyobrazić, ile pracy włożyła Dean w poznanie tematu tj historii i zbiorów Ermitażu, a już w ogóle nie rozumiem, jak jej - Amerykance, udało się uchwycić sedno rosyjskiej duszy. Wielkie uznanie! Musiała mieć rosyjskich przyjaciół. Marina, przewodniczka po Ermitażu kocha swoją pracę i kocha zbiory. W momencie zagrożenia pracuje ponad siły przy zabezpieczeniu ich, a znalazłszy się na dachu wyraża opinie o księżycu (str. 98):
„...dlaczego romantyczni poeci robili tyle szumu wokół tego brzydkiego, ospowatego dysku..”
Bo dla niej, księżyc przegrywa z pięknem zbiorów Ermitażu.
W oblężonym Leningradzie ludzie głodują, a mimo to, a może dlatego, deklamują wiersze Achmatowej, słuchają wykładu archeologa, a w kulminacyjnym momencie Marina – przewodniczka oprowadza grupę kadetów po komnatach z pustymi ramami, a jej wizję obrazów niegdyś tam wiszących, kadeci z zainteresowaniem kupują. Majstersztyk!! A woźna Ania, niewykształcona miłośniczka zbiorów muzeum.
Skok w teraźniejszość: Helena dziwi się, że matka zna się na sztuce. A do tego postawa Dymitra wobec faktu, że Andriej jest rudy!!
Piękna, wzruszająca opowieść, a jeszcze raz wyrażam podziw, że Amerykanka to napisała.

Debra Dean ukrywa swój wiek, ale ja jako wielbiciel Herlocka Sholmesa wydedukowałem, że ma co najmniej 56 lat. W 1990 zrobiła mastera w University of Oregon i zaczęła nauczać "creative writing", lecz przedtem 10 lat pracowała w teatrach, czyli w dekadzie 1980-1990, a pracę podjęła po skończeniu Whitman College (English i ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
572
295

Na półkach: ,

Dzięki książce dowiedziałam się o obrazie Rubensa, na którym młoda kobieta karmi piersią starego mężczyznę. Zadziwiające, szokujące wydawałoby się, a obraz ten przedstawia ojca skazanego na śmierć głodową, mającego jedynie prawo do odwiedzin córki. I ta przy każdym widzeniu karmi go piersią i tak utrzymuje przy życiu.

Dzięki książce dowiedziałam się o obrazie Rubensa, na którym młoda kobieta karmi piersią starego mężczyznę. Zadziwiające, szokujące wydawałoby się, a obraz ten przedstawia ojca skazanego na śmierć głodową, mającego jedynie prawo do odwiedzin córki. I ta przy każdym widzeniu karmi go piersią i tak utrzymuje przy życiu.

Pokaż mimo to

avatar
2677
250

Na półkach: , ,

Zawsze mnie śmieszyły hollywódzkie filmy dotyczące Europy Wschodniej i Słowian,a zwłaszcza gdy autor stara sie wniknąc i wczuć się w tzw. słowiańską duszę.
Po prostu są zbyt racjonalni.Tak samo jest i w tym przypadku.
Zupełnie nie przekonał mnie obraz przeżyć wewnętrznych młodej muzealniczki Ermitrażu w oblężonym Leningradzie.
Te jej halucynacje seksualne pod wpływem głodu,że to niby spółkuje i płodzi syna z Zeusem ,albo to że wciąż myśli o członku Dymitra wydają się wprost śmieszne ( każdej nocy wchodzi z nadzieją na dach skłonna ulec szałowi namiętności).
Jedynie o czym mogą myśleć skrajnie wygłodniali ludzie -to myślenie o jedzeniu i o niczym innym .Ciągle i bez ustanku o jedzeniu.
To przeciwstawienie obrazu bombardowanego Leningradu i delikatnych wykwitających listków bzu,które tak sobie dalej się rozwijają na przekór tym zniszczeniom taki niby symbol odradzającego się życia -no cóż może by i się zachwyciła ,ale potem by je natychmiast zerwała i zjadła(jadła klej spod tapet i z ram obrazów,a świeżutkim listkom by przepuściła?) pod warunkiem że nie zrobiłby to ktoś wcześniej.
Nie rozumiem też tych wstawek urologicznych "cudowne uczucie móc oddawać mocz gdy zbyt długo się człowiek powstrzymywał .....plusk moczu brzmiał jak symfonia"
Zupełnie zbędne zwulgaryzowania.
Lepiej trochę wyszła autorce druga część książki opisująca starą ponad 80-letnią Marinę z zaawansowanym Alzheimerem taka zagubiona w przeszłości i zapomnianych słowach
Kierując się opiniami zamieszczonymi na lc ,pozytywnym a często zachwycającymi-sięgnąłem,przeczytałem i się zawiodłem.
Jedynie co mi się podobało to oprowadzanie wycieczek po amfiladzie pustych sal Ermitrazu z wiszącymi na ścianach pustymi ramami i opowiadanie z detalami zwiedzającym,jaki to obraz mieścił się w tym miejscu.

Zawsze mnie śmieszyły hollywódzkie filmy dotyczące Europy Wschodniej i Słowian,a zwłaszcza gdy autor stara sie wniknąc i wczuć się w tzw. słowiańską duszę.
Po prostu są zbyt racjonalni.Tak samo jest i w tym przypadku.
Zupełnie nie przekonał mnie obraz przeżyć wewnętrznych młodej muzealniczki Ermitrażu w oblężonym Leningradzie.
Te jej halucynacje seksualne pod wpływem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
699
81

Na półkach: , ,

Debiut Debry Dean to książka opowiadająca historię niejako na dwóch płaszczyznach - wojennej rzeczywistości oblężonego Leningradu widzianej oczami Mariny Buriakow, przewodniczki Muzeum Ermitażu w Leningradzie, oraz uroczystości zaślubin wnuczki tej samej bohaterki w USA po 60 latach od zakończenia wojny. Starsza pani cierpi na Alzheimera, świat rzeczywisty miesza się jej z wojennymi wspomnieniami, co zostało fantastycznie pokazane przez autorkę. W trakcie rozmowy podczas wesela w mgnieniu oka możemy znaleźć się na dachu muzeum i wypatrywać niemieckich samolotów. Poszczególne rozdziały fabuły są przetykane stronicowymi opisami wybranych dzieł malarskich, co pozwala nam na podróż po Ermitażu w naszej wyobraźni.
Książka warta uwagi, ale dość trudna. Przeczytanie jej na pewno pomoże zrozumieć osoby chore na Alzheimera, ich bezradność i zdezorientowanie. Poza tym pokaże wojnę z perspektywy leningradzkich cywilów, choć osoby zainteresowane tematem zapewne nie dowiedzą się niczego nowego. Pozwoli także wybrać się w podróż po krainie sztuki, laikom przybliży postaci chociażby Rembrandta czy Rubensa.
Jeżeli o mnie chodzi, to nużyły mnie opisy sztuki, bo, nie ma co ukrywać, nie jestem nią zbyt zainteresowana. Poza tym - debiut literacki jak najbardziej udany.

Debiut Debry Dean to książka opowiadająca historię niejako na dwóch płaszczyznach - wojennej rzeczywistości oblężonego Leningradu widzianej oczami Mariny Buriakow, przewodniczki Muzeum Ermitażu w Leningradzie, oraz uroczystości zaślubin wnuczki tej samej bohaterki w USA po 60 latach od zakończenia wojny. Starsza pani cierpi na Alzheimera, świat rzeczywisty miesza się jej z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
71

Na półkach:

Książkę poleciła mi Pani w bibliotece, za co jestem jej wdzięczna, bo to pozycja naprawdę bardzo dobra, a jednocześnie chyba brak natrętnej reklamy sprawił, że przeszła bez większego echa. Autorka subtelnie ukazała proces odchodzenia (dosłownego i w przenośni) w chorobie Alzheimera. Odchodzenie w przeszłość, tak charakterystyczne dla chorych, oznacza tu wątki z oblężenia Leningradu, najbardziej doniosłego wydarzenia w młodości Mariny - głównej bohaterki. Przeplatają się one w jej świadomości z obecną sytuacją (ślub wnuczki) by w końcu zwyciężyć i niemal całkowicie zawładnąć jej umysłem. Uważam, że Autorka znakomicie poradziła sobie z połączeniem obu wątków, wykazując się jednocześnie znajomością historii oblężenia i bogactwa zasobów Ermitażu. Piękny język powieści to dodatkowy atut. Pozwala ona też zrozumieć zagubienie, samotność i bezradność towarzyszące choremu na Alzheimera. Polecam.

Książkę poleciła mi Pani w bibliotece, za co jestem jej wdzięczna, bo to pozycja naprawdę bardzo dobra, a jednocześnie chyba brak natrętnej reklamy sprawił, że przeszła bez większego echa. Autorka subtelnie ukazała proces odchodzenia (dosłownego i w przenośni) w chorobie Alzheimera. Odchodzenie w przeszłość, tak charakterystyczne dla chorych, oznacza tu wątki z oblężenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
9
9

Na półkach: ,

Bardzo nietypowo napisana ksiazka, ktora pokaazuje inna strone oblezenia Leningradu

Bardzo nietypowo napisana ksiazka, ktora pokaazuje inna strone oblezenia Leningradu

Pokaż mimo to

avatar
392
12

Na półkach:

Gdyby wyciąć fragmenty poza wojną byłaby o wiele lepsza. Poza tym jak na książkę o oblężeniu Leningradu mało łez.

Gdyby wyciąć fragmenty poza wojną byłaby o wiele lepsza. Poza tym jak na książkę o oblężeniu Leningradu mało łez.

Pokaż mimo to

avatar
58
55

Na półkach: ,

Tematyka jest mi bliska ponieważ moja babcia wspomina do tej pory wojnę i moment kiedy niemcy podczas nalotu zamordowali jej mamę i jak poczuła się odpowiedzialna by chronić rodzinę i siebie przed wojną. Dlatego też często sięgam po książki o tej tematyce. Mimo, że "Madonny..." mają mało stron to ją czytałam i czytałam i czytałam. Książka opisała cierpienie ludzi i "jak to wyglądało w czasie wojny" oraz późniejsze dzieje tych co przeżyli mający ciągle obraz wojny w pamięci. Opowieść na przemian opisująca przeszłość i teraźniejszość, miłość, która przetrwała wiele, walka z Alzheimerem, jednak opisane w ciężki sposób, gdyby nie to, że mało stron to na pewno nie skończyłabym tej książki ale jakoś wymęczyłam, mimo, ze czytało się ją bez skupienia, poruszyła mnie i dała do myślenia ...

Tematyka jest mi bliska ponieważ moja babcia wspomina do tej pory wojnę i moment kiedy niemcy podczas nalotu zamordowali jej mamę i jak poczuła się odpowiedzialna by chronić rodzinę i siebie przed wojną. Dlatego też często sięgam po książki o tej tematyce. Mimo, że "Madonny..." mają mało stron to ją czytałam i czytałam i czytałam. Książka opisała cierpienie ludzi i "jak to...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    111
  • Chcę przeczytać
    94
  • Posiadam
    23
  • II wojna światowa
    4
  • 2015
    2
  • 2015
    2
  • Biblioteka
    2
  • 2012
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Dostępna w bibliotece
    2

Cytaty

Więcej
Debra Dean Madonny Leningradu Zobacz więcej
Debra Dean Madonny Leningradu Zobacz więcej
Debra Dean Madonny Leningradu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także