rozwińzwiń

Фелікс Австрія

Okładka książki Фелікс Австрія Sofija Andruchowycz
Okładka książki Фелікс Австрія
Sofija Andruchowycz Wydawnictwo: Wydawnictwo Starego Lwa literatura piękna
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Фелікс Австрія
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Starego Lwa
Data wydania:
2014-01-01
Data 1. wydania:
2014-01-01
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
ukraiński
ISBN:
9786176790822
Tagi:
Stanisławów 1900 Austro-Węgry miasto pamiętnik historia kultura miłość siostry służba
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Wojna 2022: eseje, wiersze, dzienniki Wiktoria Amelina, Jurij Andruchowycz, Sofija Andruchowycz, Kateryna Babkina, Maksym Bespałow, Ksenia Charczenko, Artem Cherednyk, Iryna Ciłyk, Artem Czapaj, Larysa Denysenko, Lubko Deresz, Anatolij Dnistrowyj, Ołeś Ilczenko, Julia Ilucha, Ołeksandr Irwaneć, Petro Jacenko, Kateryna Kałytko, Pawło Kazarin, Ija Kiwa, Oleh Kocarew, Pawło Korobczuk, Lina Kostenko, Hałyna Kruk, Anastasija Łewkowa, Wasyl Machno, Kateryna Michalicyna, Julija Musakowska, Oleksandr Myched, Ołena Pawłowa, Wołodymyr Rafiejenko, Bohdana Romancowa, Marjana Sawka, Iryna Sławinska, Ostap Sływynski, Ołena Stepanenko, Iryna Szuwałowa, Haśka Szyjan, Natalia Tkaczyk, Wołodymyr Wakułenko, Iryna Wikyrczak, Jurij Wynnyczuk, Pawło Wyszebaba, Serhij Żadan
Ocena 9,3
Wojna 2022: es... Wiktoria Amelina, J...
Okładka książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny Jurij Andruchowycz, Sofija Andruchowycz, Kateryna Babkina, Ołeksandr Bojczenko, Andrij Bondar, Ołeksandr Irwaneć, Andrij Lubka, Wasyl Machno, Roman Małynowski, Taras Prochaśko, Mykoła Riabczuk, Ostap Sływynski, Jurij Wynnyczuk
Ocena 7,3
Piszą, więc ży... Jurij Andruchowycz,...
Okładka książki Bluszcz, nr 6 / marzec 2009 Sofija Andruchowycz, Joanna Brodzik, Marcin Brykczyński, Joanna Chmielewska, Marcin Firlej, Elizabeth Gaskell, Zuzanna Głowacka, Katarzyna Grochola, Jørgen Jæger, Natalia Jaroszewska, Małgorzata Kalicińska, Marsha Mehran, Piotr Mosak, Małgorzata Niezabitowska, Halina Pawlowská, Redakcja magazynu Bluszcz, Dawid Rosenbaum, Barbara Rybałtowska, Radosław Smektała, Rafał Szłapa, Magdalena Tulli, Bogusław Wołoszański
Ocena 7,5
Bluszcz, nr 6 ... Sofija Andruchowycz...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3489
803

Na półkach: , ,

Opowieść służącej Stefanii, którą połączyła niezwykła, specyficzna więź z jej panią Adelą. Jako historyk muszę przyznać, że autorka wykonała kawał porządnej roboty, dokładny i drobiazgowy research widać na każdej stronie czytanej powieści.

Tak, jak zauważyli już inni czytelnicy, widzimy obrazy, czujemy zapachy, dotykamy przedmioty dzięki bardzo szczegółowym opisom odwzorowującym epokę przełomu XIX i XX wieku austro-węgierskiej prowincji. Świetnie plastycznie, malowniczo, a przede wszystkim bardzo przekonywująco ukazane obyczaje, stroje, wygląd wnętrz i rzeczy codziennego użytku wprowadzają nas na ulice starego Stanisławowa, które przemierzamy wraz z poszczególnymi bohaterami powieści p. Andruchowycz.

Jedynym minusem, niestety dość mocno zauważalnym w tej opowieści jest język głównej bohaterki, który ze względu na swój zbyt elegancki i wysublimowany styl odbiera książce na wiarygodności.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie, można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy i poszerzyć swój światopogląd na relacje kilku narodowości mieszkających i współegzystujących obok siebie.

Polecam

Opowieść służącej Stefanii, którą połączyła niezwykła, specyficzna więź z jej panią Adelą. Jako historyk muszę przyznać, że autorka wykonała kawał porządnej roboty, dokładny i drobiazgowy research widać na każdej stronie czytanej powieści.

Tak, jak zauważyli już inni czytelnicy, widzimy obrazy, czujemy zapachy, dotykamy przedmioty dzięki bardzo szczegółowym opisom...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Przepiękna, nieomal poetycka, i nieco magiczna, opowieść o zwykłym, ale też i nieco bajkowym, życiu w galicyjskim Stanisławowie z początków 20 wieku - z zachwycającej perspektywy narratorki, którą jest ukraińska służąca ukraińsko-niemieckiego małżeństwa.

Sensualny język uwodzi tu niczym u Schulza. Nie przypadkiem występuje tu także i Adela, choć nie jest ona służącą, jak w „Sklepach cynamonowych czy „Sanatorium pod klepsydrą”. A skoro u Mistrza z Drohobycza kobiet nie ma jako samodzielnych podmiotów, to nic dziwnego, że książka o wzorowej (czy na pewno?) służącej tego imienia musiała zostać napisana.

A czemu „Felix Austria”? Nie przede wszystkim dlatego, że właśnie takie imię ma nowe dziecko bohaterów, nie całkiem legalnie przysposobione. Felix dlatego, że to jeszcze ta „szczęśliwa Austria” (a inni po trochu razem z nią). Także, a może głównie dlatego, że to naprawdę dobry czas dla regionu – oczywiście w porównaniu z tym, co tej części Europy powoli gotuje już nieubłagana Historia.

A co gotuje? Aż za dużo: Bo to I wojna światowa, zaraz potem wojna polsko-ukraińska (a Stanisławów zostaje stolicą Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej),polski pogrom Żydów we Lwowie po wyparciu wojsk ZURL, najazd Sowietów, Dwudziestolecie – najwyższy czas to nam przyznać - nie najszczęśliwsze dla Ukraińców, którzy więcej swobód mieli właśnie za Austrii (np. co do pełnienia urzędów publicznych czy prawa do szkolnictwa we własnym języku – wbrew swym zobowiązaniom, Polska odmówiła powołania ukraińskiego uniwersytetu),antysemityzm lat 30., działalność OUN i polski odwet, II wojna, pierwsza okupacja Sowietów, rządy hitlerowców, zagłada Żydów, kolejna wojna polsko-ukraińska i mordy cywilów, druga okupacja sowiecka, aż do 1991, gdy powstaje jednak jakoś tam wolna Ukraina.

Czyżby ta książka chcąc, nie chcąc, wpisywała się zatem w tak ważny nie tylko dla polskiej literatury mit Felix Austria? Na szczęście nie ma tutaj żadnego nieznośnego patosu, sentymentalnego powrotu do „starych, dobrych czasów”, na co często cierpią np. niektóre polskie książki nt. Kresów.

Tu, w książkowym Stanisławowie, życie nie jest sielanką – jak wszędzie istnieją bariery kulturowe czy społeczne. Trwają jednak ożywione relacje miedzy ludźmi różnej narodowości i wiary. Konflikty wynikają raczej z – aby to najłagodniej powiedzieć – niedoskonałej ludzkiej natury, a nie z tego, kto jakim językiem mówi w domu, czy w jakiego Boga wierzy, bądź też nie wierzy.

”Domy są żydowskie, ulice - polskie, a całe miasto, niebo z chmurami, gwiazdami, deszczem – moje” – pisze narratorka.
„Słyszę przekleństwa w trzech językach naraz (…) moim śladem lecą ukraińskie jęki, polskie kpiny i niemieckie posykiwania”.

Zresztą nieboszczka C.K Monarchia – świeć Panie nad jej pamięcią i zmiłuj się nad tym truchłem, w jakie się przepoczwarzyła – robiła wiele, by nie dzielić poddanych. Nie była bowiem „państwem narodowym” (ludność niemieckojęzyczna to niecałe ¼ całego państwa) - w przeciwieństwie do tego, co przyszło później.

I tylko ta odwieczna, straszna Rosja: „Właśnie dziś wcześnie rano zdarzyło mi się przeczytać w gazecie, jakby Rosja nalegała, żeby interwencji w Chinach nikt nie śmiał uważać za wojnę, bo wszystkie działania były i są podejmowane wyłącznie dla stłumienia powstania, czyli w najlepszych sąsiedzkich zamiarach”.

I na koniec: napisałem, co powyżej, aby nie zdradzać zakończenia, które było nie lada zaskoczeniem, a które w dużej mierze unieważnia wszystko, co napisałem. Bo, jak mówi jedna z ważnych postaci, kawaler Thorn - nb. zręczny prestidigitator: „Tylko na iluzji, na oszukiwaniu samych siebie trzyma się ziemski porządek”.

Bo to przecież żaden „mit galicyjski”. To raczej jego wspaniała dekonstrukcja, zakończona oczyszczającym pożarem. Tym lepiej dla tej książki, którą oceniam bardzo wysoko, bo Andruchowycz jako wybitnie dojrzała psiarka potrafi wyjść poza wszelkie mity. A one same? Cóż, najlepsze bywają w „Mitologii”….

Moja miłość jest pewna, niezmienna, wieczna. Wieczna i stabilna jak imperium austriacko-węgierskie” – przewrotnie deklaruje na koniec narratorka.


Cytaty


Jego szalone uczucie wisiało w powietrzu, wisiało jak sieć lepkiej pajęczyny.

Miłość to jedyny przejaw magii w naszym świecie, podobnym do zimnego mechanizmu zegarka.

Teraz był prawdziwym cyrkowcem - linoskoczkiem, co uczy się chodzić po linie zwykłego życia. A mnie aż mąciło sie w głowie ze strachu, że spadnie.

Czy to nie u was, chrześcijan, jest takie przykazanie: >>Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego<<? Czy człowiek nie powinien najpierw nauczyć się kochać siebie samego?

Przepiękna, nieomal poetycka, i nieco magiczna, opowieść o zwykłym, ale też i nieco bajkowym, życiu w galicyjskim Stanisławowie z początków 20 wieku - z zachwycającej perspektywy narratorki, którą jest ukraińska służąca ukraińsko-niemieckiego małżeństwa.

Sensualny język uwodzi tu niczym u Schulza. Nie przypadkiem występuje tu także i Adela, choć nie jest ona służącą, jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
96

Na półkach:

Obraz świata, którego nie ma – wielokulturowa Galicja część monarchii austro-węgierskiej w 1900 r opisana w trudnej do zdefiniowania formie - książki zagadki. Czytając ją miałam skojarzenia z obrazami Chagalla zawieszonymi między jawą a snem; tym co realne, a fantazyjne. W ten sam plastyczny sposób przedstawieni są bohaterowie Felix Austrii, życie codzienne Stanisławowa, tematy i wydarzenia zaprzątające ówcześnie głowy mieszkańców, miejsca i przede wszystkim potrawy (których opisy przyprawiają o zawroty głowy i leki ślinotok) przygotowane przez Stefanię. Nie jest to jednak obraz idylliczny. Lekka, nietypowa i niewątpliwie przyjemna forma powieści obnaża prozę życia, stosunki i podziały kulturowe i wynikające z nich podziały społeczne.
Tytuł książki nawiązuję do dewizy monarchii habsburskiej - niepodzielna i nierozdzielna i szczęśliwa. W tym przypadku dewizę tez należy przypisać do zależności łączących centralną postać książki - Stefanię (Rusinka, służąca) i jej polską panią - Adelę. Losy obu kobiet są ze sobą splątane skomplikowanymi wieloletnimi więzami zażyłości i zależności. Wspólnie wychowywały się po utracie rodziców Stefanii. Teoretycznie są jak siostry i najlepsze przyjaciółki. Niepodzielności i nierozdzielności relacji obu postaci nie towarzyszy jednak szczęście. Być może tylko mrzonka i iluzja szczęścia. Relacja obu bohaterek to układ, zależność i podporządkowanie konwenansom, stereotypom, a wręcz wyzysk.

Obraz świata, którego nie ma – wielokulturowa Galicja część monarchii austro-węgierskiej w 1900 r opisana w trudnej do zdefiniowania formie - książki zagadki. Czytając ją miałam skojarzenia z obrazami Chagalla zawieszonymi między jawą a snem; tym co realne, a fantazyjne. W ten sam plastyczny sposób przedstawieni są bohaterowie Felix Austrii, życie codzienne Stanisławowa,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1201
955

Na półkach:

Rok 1900, Stanisławów. Główną bohaterką jest Stefania Czorneńko, służąca swojej przyjaciółki z dzieciństwa - Adeli. No właśnie, służąca, niewolnica, siostra, a może nadzorczyni? Główną osią narracji jest relacja tych dwóch pań, a na dalszym tle jak to zwykle bywa rozgrywają się historie miłosne oraz rodzinne dramaty. Fabuła nie jest jakąś wielką zaletą tej książki, ot zwykła historia obyczajowa, niedomówienia między postaciami, marzenia, wyobrażenia o życiu. W tle gdzieś tam majaczy jeszcze wątek kryminalny, no ale on znowu nie ma aż tak dużego znaczenia. Natomiast to jest taka pozycja, po którą sięga się, bo jest ładnie napisana, bo jest w niej coś unikatowego i po prostu dobrze i przyjemnie się ją czyta, mimo tej całej powolności narracji. Sympatycznie jest odmalowany krajobraz wieloetnicznej Galicji - polskie szlachcianki, rusiński rzemieślnik, prawosławny duchowny, żydzi. Jest to wszystko klimatyczne i to tło rzeczywiście robi robotę dla kogoś kto interesuje się tymi czasami i z minimum jakiejś tęsknoty czyta o urodzinach cesarza czy o wędrujących i śpiewających pułkach piechoty, chociaż perspektywa bohaterki jest oczywiście bardziej "ludowa". Nie jest to wybitne dzieło, ale z pewnością do przeczytania i przełknięcia.

Rok 1900, Stanisławów. Główną bohaterką jest Stefania Czorneńko, służąca swojej przyjaciółki z dzieciństwa - Adeli. No właśnie, służąca, niewolnica, siostra, a może nadzorczyni? Główną osią narracji jest relacja tych dwóch pań, a na dalszym tle jak to zwykle bywa rozgrywają się historie miłosne oraz rodzinne dramaty. Fabuła nie jest jakąś wielką zaletą tej książki, ot...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2631
87

Na półkach: ,

"Ale nawet tu kiwały się na nieśmiałym wietrzyku portrety Cesarza i dwugłowy orzeł w koronie z mieczem i berłem w łapach, i starannie wykaligrafowane uroczyste napisy "Indivisibiliter ac Inseparabiliter" i "Felix Austria". " [1]

Równie "niepodzielna i nierozdzielna" jak monarchia austro-węgierska w oczach swych poddanych w roku 1900, zdaje się być więź łącząca Stefanię Czornieńko, rusińską służącą, z jej panią, Adelą. W każdym razie Stefa jest przekonana, że ich losy są ze sobą nierozerwalnie splecione. Jak pnie drzew, które wzrastały razem i wrosły w siebie tak mocno, że nie sposób ich rozdzielić. "Przecież ona przepadnie beze mnie! Bezradna i słaba (...) zginie, zrobi sobie straszną krzywdę, spowoduje tragiczną katastrofę (...) Albo po prostu uschnie z tęsknoty za mną." [2] Dlatego od rana do wieczora sprząta, pierze, gotuje i spełnia wszystkie zachcianki Adeli. A tych jest niemało, gdyż doktorówna jest egoistką pierwszej wody - rozpieszczoną, kapryśną, nie liczącą się z uczuciami innych sprytną manipulantką. Wie kiedy należy zatrzepotać rzęsami, kiedy udawać obrażoną, a kiedy uronić łzę, aby postawić na swoim.

Przedziwna jest ta relacja, którą poznajemy oczami Stefy zagłębiając się w jej opowieści o codzienności. Pełna wzlotów i upadków. Od zażartych kłótni, rzucania talerzami czy nocnikami, do tulenia i zapewnień o obopólnym oddaniu. Dlatego Stefa roi sobie, że jest niezastąpiona, a jej związek z Adelą, z którą wychowywały się razem jak siostry, wyjątkowy. Jako stała bywalczyni pokazów magicznych chełpi się, że jest znawczynią iluzji, a daje się mamić pięknymi słówkami i krokodylimi łzami, budując obraz rzeczywistości takim, jakim chciałaby go widzieć. Co się stanie, kiedy ta stawiana latami wieża z wyobrażeń zachwieje się w posadach?

Lektura tej powieści to czysta przyjemność. Autorka wiedzie nas przez rzeczywistość tak wyrazistą, tak szczegółowo i barwnie przedstawioną, że niemal namacalną. Dosłownie czuje się zapach potraw, które przygotowuje Stefa. Ach! Te pieczone gołąbki z tłuczonymi ziemniakami, te ptysie z kremem migdałowym, ciasta, suflety! Kiedy panna Czornieńko praży ziarna, miele je i pieczołowicie opisuje cały rytuał parzenia kawy, ma się ochotę biec przygotować sobie własną filiżankę. Tak samo obrazowe są opisy otaczającego bohaterkę świata: budynki, przedmioty, ludzie, ich zachowania, emocje, wzajemne relacje. To wszystko widać, słychać i czuć.

Przy wtórze wrażeń, jakie serwują nam nietuzinkowe postaci, w otoczeniu wątku kryminalnego nadającego wydarzeniom aury tajemniczości, poznajemy ostatniego bohatera dramatu - Stanisławów. Rodzinne miasto autorki na przełomie wieków, w czasach świetności monarchii austro-węgierskiej. Barwne, wieloetniczne, w którym przenikają się kultury, języki i religie. Przedstawione z wyczuwalnym sentymentem, z wiernością tamtym czasom w każdym szczególe, ukochane miasto u progu wielkich zmian napędzanych postępem.

To było moje pierwsze spotkanie z Sofiją Andruchowycz i z pewnością nie ostatnie. Prawdziwa literacka uczta. Feeria barw, zapachów i smaczków wszelakich, a końcówka - wisienka na torcie!
Polecam!


--------------------------
[1] Sofija Andruchowycz, "Felix Austria", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, str. 108 ["Indivisibiliter ac Inseparabiliter" (łac.) - "Niepodzielna i nierozdzielna", dewiza Austro-Węgier. "Felix Austria" (łac.) - "Szczęśliwa Austria"]
[2] Sofija Andruchowycz, "Felix Austria", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, str. 55

"Ale nawet tu kiwały się na nieśmiałym wietrzyku portrety Cesarza i dwugłowy orzeł w koronie z mieczem i berłem w łapach, i starannie wykaligrafowane uroczyste napisy "Indivisibiliter ac Inseparabiliter" i "Felix Austria". " [1]

Równie "niepodzielna i nierozdzielna" jak monarchia austro-węgierska w oczach swych poddanych w roku 1900, zdaje się być więź łącząca Stefanię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1043
995

Na półkach: , , , , ,

Stanisławów (obecnie Iwano-Frnakiwsk),rodzinne miasto autorki i jej ojca – także ukraińskiego pisarza - anno domini 1900. Widziany oczyma Stefy, rusińskiej (ukraińskiej) służącej dawniej doktora Angera, a obecnie jego córki i męża – rzeźbiarza Petra.
Dramatis personae obejmują także grecko-katolickiego księdza Josyfa Ridnyja i jego żonę – imość – Iwankę, kontrowersyjnego iluzjonistę Ernesta Thorna, Welwele – żydowskiego sprzedawcę ryb a w retrospekcjach samego doktora Angera. No i jest jeszcze - the last but not least – chłopiec o ciekawych możliwościach i nieznanym pochodzeniu, nazwany przez Petra Feliksem, na część szczęśliwej i „wiecznej” monarchii austro-węgierskiej. Wokół tych osób, ich marzeń i problemów koncentruje się fabuła powieści.
Jest jeszcze jedna wisienka na torcie – wątek kryminalny – kradzieży kosztowności religijnych ze świątyń wszystkich religii i wyznań. Niby od połowy wiadomo kto, ale …
I to właśnie przyjęta konstrukcja pierwszoosobowej narracji jest największą zaletą – ale i wadą – książki. Zaletą, albowiem oglądamy świat oczami kobiety, przedstawicieli warstw niższych, de facto niewolnicy swojej „pani”. Widzimy więc codzienne życie i problemy nie tylko warstw wyższych ale i zwykłych ludzi. Co ciekawe – w tym zakresie spostrzeżenia Stefy są bardzo celne.
Wadą jest natomiast … piękny język narratorki. Sprzątaczka, kucharka, opiekunka i goniec w jednej osobie wypowiada się niczym ówczesna absolwentka co najmniej wyższych studiów (a już na pewno lepiej niż jej „pani”). To ułatwia lekturę czytelnikowi, ale obniża wiarygodność głównej postaci.
Tym niemniej galicyjska prowincja szczęśliwej, niepodzielnej i wiecznej Austrii ma swój urok. Wieloetniczne, wielojęzykowe i wieloreligijne społeczeństwo wydaje się żyć harmonijnie, a czytelnik widzi, jakimi rozrywkami żył Stanisławów. Z drugiej strony – tu trzeba oddać sprawiedliwość autorce – niezależnie od języka i religii (wyznania) – sfery kulturotwórcze traktują swoją służbę w sposób daleki od dziś akceptowanego. A ta z kolei nie widzi tego, co muszą uzmysłowić jej ludzie z zewnątrz – tu akurat Welwele – postać budząca największą sympatię czytelnika (wraz z Iwanką). Obraz Galicji widziany tym razem z ukraińskiej perspektywy. W mojej wewnętrznej klasyfikacji jajko okazało się „mądrzejsze” (a w każdym razie ciekawsze) od kury.

Stanisławów (obecnie Iwano-Frnakiwsk),rodzinne miasto autorki i jej ojca – także ukraińskiego pisarza - anno domini 1900. Widziany oczyma Stefy, rusińskiej (ukraińskiej) służącej dawniej doktora Angera, a obecnie jego córki i męża – rzeźbiarza Petra.
Dramatis personae obejmują także grecko-katolickiego księdza Josyfa Ridnyja i jego żonę – imość – Iwankę, kontrowersyjnego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

"Felix Austria" to książka o marzycielach: rzeźbiarz Petro chce ożywić marmur, jego żona marzy o dziecku, batiuszka Josyf o zbawieniu swoich wiernych, z kolei młody Welwele fantazjuje o podróży do Nowego Świata i oglądaniu krągłości Ziemi. A narratorka, Stefania Czorneńko, roi sobie, że swoją panią, której służy wiernie od lat, będzie miała zawsze dla siebie na wyłączność.

Marzenia i iluzje wydają się być główną siłą sprawczą w powieści – popychają bohaterów do postępków tyleż chwalebnych, co niefortunnych. Tymczasem w Stanisławowie, gdzie osadzona została akcja książki, dzieją się rzeczy niepokojące: z cerkwi i synagog giną cenne przedmioty, przez okolicę przetaczają się powodzie. Zupełnie innych emocji dostarczają mieszkańcom widoczne na każdym kroku cuda techniki czyli automobile, lampy elektryczne, telefony i aparaty fotograficzne. Cóż, mamy rok 1900, rok poniekąd graniczny.

Mimo widocznych tu i ówdzie starych chałup i zabłoconych ulic Stanisławów (obecnie Iwano-Frankiwsk) jawi się jako twór bajkowy: migotliwy, nieco tajemniczy, może nawet mistyczny. Przyjemnie jest się zanurzyć w tym wielokulturowym światku zamieszkanym przez arcyciekawe figury i wsłuchać w opowieść Stefci, sieroty po Rusińskich biedakach. Opowiadać potrafi jak mało kto, bo z racji swojego zajęcia dużo widzi i słyszy, choć częstokroć błędnie ocenia sytuację. Ta wielbicielka magii stała się ostatecznie dla siebie samej iluzjonistką, która tworzy złudzenie, i publicznością, która ochoczo poddaje się hipnozie.

Sofija Andruchowycz stworzyła fantastyczną historię o zawiedzionej miłości, o sile złudzeń i o pięknych duchem ludziach. Jej "Felix Austria" to zarazem pean na cześć rodzinnego miasta – zapewne na potrzeby literatury ubarwionego w opisie, ale jakże atrakcyjnego. Książkę czytałam dwukrotnie i dwukrotnie czar Stanisławowa zadziałał.

https://czytankianki.blogspot.com/

"Felix Austria" to książka o marzycielach: rzeźbiarz Petro chce ożywić marmur, jego żona marzy o dziecku, batiuszka Josyf o zbawieniu swoich wiernych, z kolei młody Welwele fantazjuje o podróży do Nowego Świata i oglądaniu krągłości Ziemi. A narratorka, Stefania Czorneńko, roi sobie, że swoją panią, której służy wiernie od lat, będzie miała zawsze dla siebie na wyłączność....

więcej Pokaż mimo to

avatar
693
106

Na półkach: ,

Główną bohaterką Felix Austria i zarazem narratorką powieści jest Stefania Czorneńko, służąca dbająca o dom Adeli i Petra w Stanisławowie w roku 1900. Pewnego dnia rodzina powiększa się o wyjątkowego chłopca, Felixa, a odnowiona znajomość sprzed lat doprowadzi do dramatycznych wydarzeń. Tak w skrócie możnaby streścić tę powieść, która jest zdecydowanie za krótka.

Bardzo osobiste rozważania Stefanii często krążą wokół przyziemnych domowych obowiązków, które wypełniają jej całe dnie. Zakupy, sprzątanie oraz gotowanie najwymyślniejszych potraw stanowią główne zajęcia służącej. Myli się jednak ten, kto uważa, że jej wynurzenia są banalne lub mało interesujące. Stefania ma mianowicie niezwykły zmysł obserwacyjny, który pozwala czytelnikowi przenieść się do nieistniejącego świata galicyjskiej prowincji.
Praktyczna codzienność zajmuje jedynie część wyznań Stefani. Równie ważna jest dla niej relacja, bardzo toksyczna, ze swoją pracodawczynią Adelą. Po tragicznym pożarze, w którym zginęli rodzice Stefanii, ojciec Adeli, szanowany lekarz, postanowił się nią zaopiekować i wychować na służącą dla swojej córki. Dziewczynki dorastały razem i mimo różnicy w pochodzeniu całe dnie spędzały razem, niczym siostry. Ta łącząca je bliskość sprawiła, że w dorosłym życiu Stefania często balansuje na granicy rzeczywistości i własnych wyobrażeń, nie potrafiąc odnaleźć swojego miejsca w swoistym trójkącie z Adelą i Peterem. Jej stosunek do nich przepełniają skrajne uczucia: nienawiść i miłość, troska i wstręt, czułość i wrogość - w pięknym domu z ogrodem aż kipi od emocji.

Powieść zawiera wiele różnorodnych wątków i rozgrywa się na kilku płaszczyznach - możnaby o niej pisać i pisać... Felix Austria jest prawdziwą literacką perełką. Cacuszkiem, które sprawia czytelnikowi wielką radość. Piękny, niemalże poetycki język, fascynujący świat przedstawiony oraz bohaterowie z krwi i kości i ich skomplikowane relacje - to wszystko znajdziecie w tej książce.
Bardzo jestem ciekawa, jak potoczy się pisarska kariera Sofiji Andruchowycz i już teraz czekam niecierpliwie na jej kolejne książki.
Polecam!

Więcej recenzji na blogu: www.wedlugagi.blogspot.com
Zapraszam!

Główną bohaterką Felix Austria i zarazem narratorką powieści jest Stefania Czorneńko, służąca dbająca o dom Adeli i Petra w Stanisławowie w roku 1900. Pewnego dnia rodzina powiększa się o wyjątkowego chłopca, Felixa, a odnowiona znajomość sprzed lat doprowadzi do dramatycznych wydarzeń. Tak w skrócie możnaby streścić tę powieść, która jest zdecydowanie za krótka.

Bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1363
865

Na półkach: , ,

Sofija Andruchowycz to ukraińska pisarka młodego pokolenia ze sporym dorobkiem literackim, publicystka oraz tłumaczka książek m.in. Manueli Gretkowskiej, J.K. Rowling, N. Daviesa oraz wielu innych poczytnych pisarzy, stypendystka wielu międzynarodowych projektów stypendialnych ( m.in. Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego R P "Gaude Polonia". To również laureatka licznych nagród m.in. Nagrody literackiej im. Josepha Conrada - Korzeniowskiego w 2015 roku.
Fabuła i sceneria książki przenosi czytelnika do Stanisławowa - czasów Cesarstwa Austro - Węgierskiego , Galicji opisanej prozą przypominającą małomiasteczkowy koloryt powieści Brunona Schulza .
Tytuł książki " Felix Austria" odnosi się do ówczesnej dewizy Austro - Węgier ( niepodzielna i nierozdzielna ) jak i szczęśliwa . Taka jest też historia rodzinna opowiedziana przez - Rusinkę Stefanię Czorneńko.
Akcja powieści to sentymentalna podróż rozgrywająca się w ciągu jednego roku - 1900 , poszczególne miesiące znaczą kronikę życia i wydarzeń rodziny Adeli i Petra zamieszkałych na ulicy Lipowej Stanisławowa wraz ze służącą Stefanią oraz ich znajomych. Obfitująca często w dramatyczne wydarzenia akcja powieści skrzy się humorem, tętni życiem mieszkańców miasteczka o wielu narodowościach.
Jest to również połączenie powieści historycznej z elementami psychologii . Powieść o możliwości współistnienia , wzajemnych relacji służącej pełniącej rolę przyjaciółki, opiekunki, matki, siostry ..., spełnieniu obietnicy na łożu śmierci kosztem wyrzeczenia się własnego szczęścia.
" Jestem twoją służącą, Adelu - odpowiadam pokornie,....
Jeśli jesteś służącą, Stefo - kontynuuje Adela - to dlaczego za każdym razem zastanawiam się, zanim coś powiem, żeby cię nie obrazić? Czemu obawiam sie tego, co sobie możesz pomyśleć? Czemu się boję, że mogłabym cię dotknąć?"
cytat: strona 273
To powieść pełna zapadających w pamięć wyrazistych postaci małego miasteczka pełna uroku i ekscentryczności , ulotności a nawet iluzji w dosłownym znaczeniu.
Najbardziej jednak ujęła mnie szczególna dbałość i bogactwo w odrysowaniu szczegółów historycznych odmalowanej epoki.

Sofija Andruchowycz to ukraińska pisarka młodego pokolenia ze sporym dorobkiem literackim, publicystka oraz tłumaczka książek m.in. Manueli Gretkowskiej, J.K. Rowling, N. Daviesa oraz wielu innych poczytnych pisarzy, stypendystka wielu międzynarodowych projektów stypendialnych ( m.in. Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego R P "Gaude Polonia". To również laureatka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
441
152

Na półkach:

Zmysłowy, wyjątkowo sugestywny obraz zagmatwanej, wieloetnicznej Galicji.

Zmysłowy, wyjątkowo sugestywny obraz zagmatwanej, wieloetnicznej Galicji.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    159
  • Przeczytane
    91
  • Posiadam
    19
  • Literatura ukraińska
    5
  • Powieść historyczna
    4
  • Ukraina
    3
  • Moja biblioteczka
    2
  • Biblioteka
    2
  • Ulubione
    2
  • Kresy
    2

Cytaty

Więcej
Sofija Andruchowycz Felix Austria Zobacz więcej
Sofija Andruchowycz Felix Austria Zobacz więcej
Sofija Andruchowycz Felix Austria Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także