Uczeń Carpzova

Okładka książki Uczeń Carpzova Bartłomiej Basiura
Okładka książki Uczeń Carpzova
Bartłomiej Basiura Wydawnictwo: Novae Res kryminał, sensacja, thriller
321 str. 5 godz. 21 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2014-12-05
Data 1. wyd. pol.:
2014-12-05
Liczba stron:
321
Czas czytania
5 godz. 21 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394059231
Tagi:
Uczeń Carpzova Zamknięta Prawda Śląsk Kryminał Basiura Bartłomiej Basiura literacki debiut nowość thriller książka Uczeń Carpzova Kozielska
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
172
100

Na półkach: ,

Bartłomiej Basiura jest przedstawicielem młodego, świeżego pokolenia pisarzy, którzy wiążą się z kryminałem. Rozpoczynanie kariery właśnie od tego gatunku wydaje się być ostatnio szczególnie modne, chociaż niektóre ostatnie publikacje pokazują wyraźnie, że nie każdy na "kryminalistę" się nadaje. Czy Basiura ma zadatki na dobrego pisarza? O tym poniżej, w recenzji jego powieści "Uczeń Carpzova", która okazała się być czymś lepszym niż się spodziewałam (oczywiście z zachowaniem szacunku dla młodych autorów).

Przede wszystkim muszę przyznać, że Basiura ma bujną wyobraźnię. Potrafi wyjść poza powieściowy szablon typu: zabili go, złapali go, osądzili go. Nie ma tak łatwo. Uczeń Carpzova bawi się z organami ścigania, a jego prawdziwa motywacja do zabijania pozostaje nieujawniona aż do samego końca powieści, co mnie bardzo cieszy, bo chociaż mogłam się delikatnie domyślać, o co w tej zagadce chodzi, to jednak dałam się zwieść. Nie wszystkie pomysły mnie kupiły, ale nie musiały. Ważne, że akcja była wartka. Że fabuła była zagmatwana jak w typowym amerykańskim filmie sensacyjnym. Nie brakło strzelania, torturowania, seksownych policjantek, zagubionych w życiu policjantów, niedojrzałych nastolatków i idealizowanej miłości.

Po "Uczniu Carpzova" wyraźnie widać, że Basiura czerpie garściami z literatury popularnej i kina sensacyjnego. W jego powieści można znaleźć luźne nawiązania (nie wiem czy świadome) do klasyków historii akcji, nie brak jest bowiem w tekście miejsca również dla zwichrowanych wojną osobowości, brudnej polityki, trudów relacji damsko-męskich, schematycznego seryjnego mordercy. To właśnie morderca wzbudził moje zainteresowanie na dzień dobry. Bo lubował się w torturach. Niezbyt wyrafinowanych, ale na pewno bardzo bolesnych. I kiedy wydawało mi się, że po raz kolejny będę mieć do czynienia z historią o tym, jak to młoda policjantka stara się wybić, bo tropi nieuchwytnego zabójcę, okazało się, że się w domysłach zagalopowałam. Basiura złamał kilka stereotypów. Morderca wcale nie jest taki nieuchwytny, policjantka nie jest już najmłodsza i wcale nie musi się starać o uznanie kolegów po fachu, bo to raczej oni potrzebują wsparcia, główne emocjonalnego, z jej strony.

Mam nadzieję, że w przyszłości Basiurą zainteresuje się jakieś poważne wydawnictwo, które poprowadzi jego karierę, bo na razie młody pisarz musi od kilku lat kombinować jak koń pod górę, aby jego teksty ujrzały światło dzienne. Nie chcę bawić się w proroka, ale już sam fakt, że Basiura nie poprzestał na jednym tekście i na jednym wydawnictwie, świadczy o tym, że jest w pisanie mocno zaangażowany. Jeśli nie zwolni, to ma szansę wpisać się w kanon współczesnych, najlepszych twórców krajowych kryminałów. Pomysły ma, odważne, daleko idące, pytanie jednak brzmi, ile czasu nasze społeczeństwo i szary czytelnik będzie potrzebować, aby w końcu wyrosnąć z tradycji opowieści milicyjnej i zrozumieć, że zagmatwana fabuła, odważne motywy, gwałtowne zwroty akcji, to domena nie tylko literatury amerykańskiej czy skandynawskiej. W "Uczniu Carpzova" ciągle się coś dzieje i chociaż chwilami pomysły na pchnięcie fabuły na przód wydawały mi się lekko infantylne, całość broni się i to mocno. Jestem za, takich młodych pisarzy poproszę więcej. Niech się nasza literatura akcji przestaje chować w cieniu zagranicznej.

Bartłomiej Basiura jest przedstawicielem młodego, świeżego pokolenia pisarzy, którzy wiążą się z kryminałem. Rozpoczynanie kariery właśnie od tego gatunku wydaje się być ostatnio szczególnie modne, chociaż niektóre ostatnie publikacje pokazują wyraźnie, że nie każdy na "kryminalistę" się nadaje. Czy Basiura ma zadatki na dobrego pisarza? O tym poniżej, w recenzji jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
172
100

Na półkach: ,

Bartłomiej Basiura jest przedstawicielem młodego, świeżego pokolenia pisarzy, którzy wiążą się z kryminałem. Rozpoczynanie kariery właśnie od tego gatunku wydaje się być ostatnio szczególnie modne, chociaż niektóre ostatnie publikacje pokazują wyraźnie, że nie każdy na "kryminalistę" się nadaje. Czy Basiura ma zadatki na dobrego pisarza? O tym poniżej, w recenzji jego powieści "Uczeń Carpzova", która okazała się być czymś lepszym niż się spodziewałam (oczywiście z zachowaniem szacunku dla młodych autorów).

Przede wszystkim muszę przyznać, że Basiura ma bujną wyobraźnię. Potrafi wyjść poza powieściowy szablon typu, zabili go, złapali go, osądzili go. Nie ma tak łatwo. Uczeń Carpzova bawi się z organami ścigania, a jego prawdziwa motywacja do zabijania pozostaje nieujawniona aż do samego końca powieści, co mnie bardzo cieszy, bo chociaż mogłam się delikatnie domyślać, o co w tej zagadce chodzi, to jednak dałam się zwieść. Nie wszystkie pomysły mnie kupiły, ale nie musiały. Ważne, że akcja była wartka. Że fabuła była zagmatwana jak w typowym amerykańskim filmie sensacyjnym. Nie brakło strzelania, torturowania, seksownych policjantek, zagubionych w życiu policjantów, niedojrzałych nastolatków i idealizowanej miłości.

Po "Uczniu Carpzova" wyraźnie widać, że Basiura czerpie garściami z literatury popularnej i kina sensacyjnego. W jego powieści można znaleźć luźne nawiązania (nie wiem czy świadome) do klasyków historii akcji, nie brak jest bowiem w tekście miejsca również dla zwichrowanych wojną osobowości, brudnej polityki, trudów relacji damsko-męskich, schematycznego seryjnego mordercy. To właśnie morderca wzbudził moje zainteresowanie na dzień dobry. Bo lubował się w torturach. Niezbyt wyrafinowanych, ale na pewno bardzo bolesnych. I kiedy wydawało mi się, że po raz kolejny będę mieć do czynienia z historią o tym, jak to młoda policjantka stara się wybić, bo tropi nieuchwytnego zabójcę, okazało się, że się w domysłach zagalopowałam. Basiura złamał kilka stereotypów. Morderca wcale nie jest taki nieuchwytny, policjantka nie jest już najmłodsza i wcale nie musi się starać o uznanie kolegów po fachu, bo to raczej oni potrzebują wsparcia, główne emocjonalnego, z jej strony.

Mam nadzieję, że w przyszłości Basiurą zainteresuje się jakieś poważne wydawnictwo, które poprowadzi jego karierę, bo na razie młody pisarz musi od kilku lat kombinować jak koń pod górę, aby jego teksty ujrzały światło dzienne. Nie chcę bawić się w proroka, ale już sam fakt, że Basiura nie poprzestał na jednym tekście i na jednym wydawnictwie, świadczy o tym, że jest w pisanie mocno zaangażowany. Jeśli nie zwolni, to ma szansę wpisać się w kanon współczesnych, najlepszych twórców krajowych kryminałów. Pomysły ma, odważne, daleko idące, pytanie jednak brzmi, ile czasu nasze społeczeństwo i szary czytelnik będzie potrzebować, aby w końcu wyrosnąć z tradycji opowieści milicyjnej i zrozumieć, że zagmatwana fabuła, odważne motywy, gwałtowne zwroty akcji, to domena nie tylko literatury amerykańskiej czy skandynawskiej. W "Uczniu Carpzova" ciągle się coś dzieje i chociaż chwilami pomysły na pchnięcie fabuły na przód wydawały mi się lekko infantylne, całość broni się i to mocno. Jestem za, takich młodych pisarzy poproszę więcej. Niech się nasza literatura akcji przestaje chować w cieniu zagranicznej.

Bartłomiej Basiura jest przedstawicielem młodego, świeżego pokolenia pisarzy, którzy wiążą się z kryminałem. Rozpoczynanie kariery właśnie od tego gatunku wydaje się być ostatnio szczególnie modne, chociaż niektóre ostatnie publikacje pokazują wyraźnie, że nie każdy na "kryminalistę" się nadaje. Czy Basiura ma zadatki na dobrego pisarza? O tym poniżej, w recenzji jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
426
266

Na półkach: , , , , ,

Wielu z nas uwielbia zagadki kryminalne. Uzbrojeni w czysty umysł zasiadamy przy książkach czy serialach związanych z tą tematyką, by wraz z głównymi bohaterami wytyczać ścieżki w sprawie i odhaczać punkty, które zostały wykonane. Niecierpliwimy się, gdy odkrywamy zabójcę tuż przed postaciami z fikcji lub wydajemy okrzyk zaskoczenia, gdy nasze domysły okazują się być wyssane z palca. Później i tak jesteście z tego dumni, iż udało wam się przeżyć wspaniałą przygodę, nie wychodząc z domu.
Jednak to jest nic w porównaniu z książką Bartłomieja Basiury. Ona nie pozwoli ci usiedzieć w miejscu, a tytułowy Uczeń Carpzova będzie udowadniał, że nie potrzeba tak wiele, by zmylić tropy. Dlatego też miej silną wolę i poznaj historię, gdzie nowożytne tortury odżywają i pozwalają udowodnić, iż są one bardzo okrutne!

To druga w mojej historii seria, którą zaczynam od środka. Niegdyś odważyłam się tak zacząć sagę „Zmierzch”, a teraz tę kryminalną trylogię. Dobrze wiem, że postawienie obok siebie dwóch przeciwnych koło siebie książek to czysta kpina z mojej strony, aczkolwiek w pewien sposób łączy je jeden szczegół – dwa. Tak, obydwie serie zaczęłam od drugiego tomu. Cóż za ironia, czyż nie?
Zajmijmy się jednak „Uczniem Carpzova”. Jest to książka, której akcja toczy się na ziemiach wiecznie kojarzonych z przemysłem kopalnianym i węglem kamiennym. Mowa tutaj o śląskich miejscowościach, gdzie bezwzględny morderca bawi się w kotka i myszkę ze społecznością. Ludzi paraliżuje strach przed potworem, a policja próbuje wszelki metod, by pochwycić człowieka odpowiedzialnego za morderstwa, które przerażają samą jednostkę z serca Katowic. Czy będzie im dane pokonać Ucznia Carpzova? A może on ich przechytrzy i zdąży uciec? Tego dowiecie się w książce!

„Śmierć to tylko początek.”

Przyznam szczerze, że na samym początku nie umiałam się wgryźć w fabułę. Odrzucała mnie treść, jednak postanowiłam brnąć dalej. Tłumaczyłam samej sobie, że początki bywają trudne i już wkrótce na pewno zacznę wsiąkać w treść tak bardzo, iż nawet nie zauważę szybkiego upływu czasu.
Czy miałam rację? Owszem! Moja intuicja mnie nie zawiodła. Totalnie przepadłam, jednak nie obyło się bez zgrzytów, lecz o nich za chwilę.
Autor wspomniał, że może nam się wydawać, iż głównym bohaterem może być ktoś nawiązujący do literackiej fikcji, jednak tak naprawdę to my, czytelnicy, stajemy się tymi najważniejszymi. Zgadzam się z tym całkowicie, gdyż pan Bartłomiej Basiura nieźle bawił się naszymi emocjami i myślami. Wiele razy wydawało mi się, iż już wiem, co nastąpi w kolejnych akapitach, kiedy niespodziewanie następował zwrot akcji, przy którym czułam dezorientację i irytację, że dałam się tak łatwo podpuścić. Z czasem jednak, gdy lepiej poznałam zagrywki autora, byłam w stanie przewidzieć część odpowiedzi na nieme zagadki i byłam wniebowzięta, kiedy moje domysły okazywały się słuszne.
Każda postać przenikająca przez karty „Ucznia Carpzova” miała swoje zadanie i nie ma mowy tutaj o tak zwanych zapychaczach. Również status społeczny, płeć czy też wiek bohaterów nie ma żadnego znaczenia, gdyż cała historia udowadnia nam, iż różne osoby mogą odegrać znaczącą rolę w naszym życiu. Można udawać, iż tego nie widzimy, jednak prawda zawsze wychodzi na wierzch.
Wspominałam wcześniej o zgrzytach, które nieco wytrącały mnie z rytmu czytania. Nie chodzi tutaj o fabułę, lecz o... literówki. Tak, natknęłam się na kilka takich wykroczeń. Ci, co czytali moje wcześniejsze recenzje to wiedzą, jakie mam zdanie na ich temat. Rozumiem, że to nie jest wina autora, jednak czasami warto przeczytać powieść kilka razy, by je wyeliminować. Owszem, możecie mi śmiało wytknąć, iż w wielu książkach zdarzają się takie przestępstwa. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że coś takiego występuje w literaturze, jednak nikt nie zmieni mojego nastawienia, które zostało mi wpojone w szkole podstawowej. Literówki, błędy ortograficzne czy też powtórzenia (chociaż to ostatnie to także mój demon) to wrogowie publiczni czytelników, jak i samych autorów. Rany, rozpisałam się na ten temat, jednak najwyższy czas go zakończyć.
Również brakowało mi dokładniejszych opisów stosowanych tortur. Owszem, były wspomniane, jednak wolałabym je odkrywać tuż przy próbie zabójstwa. Wiem, to brzmi bardzo dziwnie, jednak nie od dziś wiadomo, że jestem nieco świrnięta!

„Są rzeczy ważne i ważniejsze”

Autor nie stosuje trudnych wyrażeń. Język wypowiedzi jest zrozumiały dla czytelnika, a wszelkie niejasności zostają wytłumaczone. Dodatkowo książka została napisana w trzeciej osobie czasu przeszłego, czyli mamy do czynienia z wszechwiedzącym narratorem. Pozwala nam to poznać głównych bohaterów „Ucznia Carpzova” i odczuwać ich emocje.

Podsumowując:
Jeżeli liczycie na coś niewymagającego wysiłku umysłowego oraz zamierzacie czytać to nieskończenie długo – mylicie się! Ta książka, pomimo ciężkiego wstępu, nie pozwoli Wam się odłożyć. Dodatkowo jeszcze bardziej pokochacie polskich pisarzy, bo „cudze chwalicie, swego nie znacie!”

Wielu z nas uwielbia zagadki kryminalne. Uzbrojeni w czysty umysł zasiadamy przy książkach czy serialach związanych z tą tematyką, by wraz z głównymi bohaterami wytyczać ścieżki w sprawie i odhaczać punkty, które zostały wykonane. Niecierpliwimy się, gdy odkrywamy zabójcę tuż przed postaciami z fikcji lub wydajemy okrzyk zaskoczenia, gdy nasze domysły okazują się być...

więcej Pokaż mimo to

avatar
305
300

Na półkach: ,

„Uczeń Carpzova” to druga część trylogii o policjantce Marii Kozielskiej. Akcja powieści rozgrywa się na Śląsku – Mysłowice, Gliwice, Katowice i traktuje o mordercy, który w bestialski sposób, używając tortur, opisanych w książce niemieckiego prawnika Benedicta Carpzova, zabija ludzi. Piekielnie inteligentny i czarujący morderca ma plan doskonały, który realizuje z lodowatą precyzją.
W tekście pojawia się kilka wątków. Pozornie ze sobą niezwiązane, w miarę rozwoju akcji łączą się w logiczną, spójną całość. Poznajemy więc nie tylko Marię, ale także jej współpracownika Huberta, grubasa z problemami prywatnymi; Mateusza, który został oskarżony o posiadanie narkotyków, a który może pomóc w złapaniu mordercy; premiera Adama, który wydaje się być zainteresowany tylko polityką...
Muszę przyznać, że książka wciągnęła mnie i zainteresowała, mimo niedociągnięć. Nie wiem, czy Autor kiedykolwiek był w Mysłowicach, ale zdania: „Znajdował się w centrum zatłoczonego miasta. Wszędzie przepychali się wiecznie zagonieni ludzie, którzy nie zważając na jakiekolwiek przeszkody, śpieszyli się do swoich domów po ciężkim dniu pracy.” są co najmniej na wyrost. Mysłowice to dość spokojne miasto (wiem, po stamtąd pochodzę). Niewiele ma wspólnego z wielkimi aglomeracjami, nikt się raczej nie przepycha, a o zatłoczeniu nie ma mowy. Na początku dialogi były sztywne i drewniane, co niewytrwałych czytelników może zniechęcić. Znalazłam dość sporo błędów na poziomie tekstu, Autor mieszał czasy, źle stawiał przecinki, błędnie zapisywał słowa. Miejscami używał dość śmiesznych sformułowań, np. „był cały czerwony na swojej pyzatej buzi” - w odniesieniu do policjanta brzmi to komicznie i nieodpowiednio.
Świetny był wątek tortur i ciekawostki historyczne dotyczące tego typu działań. Autor doskonale zobrazował swoich bohaterów, co jest dużym plusem. Każdy ma charakter, odznacza się pewnymi cechami i postępuje według światopoglądu.
Jeżeli chodzi o zakończenie, to chociaż wszystkie wątki zostały zamknięte, to jednak niektóre sytuacje były przedstawione zbyt idealistycznie. Miejscami Autor ociera się o banał, co niestety psuje odbiór całości. Książce potrzebna jest porządna redakcja, która wykorzeniłaby z niego wszystkie naiwne, zbyt górnolotne sformułowania. Pewne zdarzenia (jak dopuszczenie Mateusza do akt sprawy) wydają się być nieprawdopodobne. Przy takiego typu książkach każda scena musi zostać odpowiednio przemyślana i skonfrontowana z rzeczywistością.
Pomimo błędów „Uczeń Carpzova” to lektura ciekawa, wciągająca, zaskakująca. Intryga jest skonstruowana poprawnie, język całkiem dobry. Styl mógłby być lepszy – jeżeli Autor będzie pracować, kolejne jego książki mogą być świetne, ponieważ posiada pomysły, a bohaterowie nie są papierowi i drętwi. Przez całą powieść coś się dzieje, czytelnik nie nudzi się, a to naprawdę duży plus. Dla wielbicieli kryminałów, jeżeli przymkną oko na pewne niedociągnięcia, będzie to prawdziwa uczta czytelnicza.

„Uczeń Carpzova” to druga część trylogii o policjantce Marii Kozielskiej. Akcja powieści rozgrywa się na Śląsku – Mysłowice, Gliwice, Katowice i traktuje o mordercy, który w bestialski sposób, używając tortur, opisanych w książce niemieckiego prawnika Benedicta Carpzova, zabija ludzi. Piekielnie inteligentny i czarujący morderca ma plan doskonały, który realizuje z lodowatą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1662
1653

Na półkach: , ,

Polski wkład w literaturę sensacyjną i kryminalną, niestety nadal pozostaje bez większego uznania. Zabawiamy się tymi gatunkami na własnym podwórku, powstrzymywani przez barierę kulturową jak i językową. Trudno przecież trafić do czytelnika z zachodu historią, która w żaden sposób nie koreluje z jego własnym światem. Śląsk tylko Polakom może przypominać zawiłości społeczne i kulturowe cechujące ten obszar. Kryminał ma tutaj zatem bardzo ograniczone pole do działania. Pan Krzysztof Basiura, autor „Ucznia Carpzova” zastosował znane nam realia do stworzenia własnej opowieści. Co przeraża nas bardziej niż to czego nie znamy, jeśli nie świadomość, że kryje się na naszym własnym podwórku?
Fabuła książki „Uczeń Carpzova” oparła się na nie nowym schemacie seryjnego mordercy. Cały Śląsk drży przed tajemniczym mordercą, który wyprawia swoje ofiary na tamten świat, w krzykach agonii. Nie morduje ich, tak po prostu, ale pastwi się nad nimi. Robi to w bardzo wyrafinowany sposób, bo korzystając ze średniowiecznej księgi tortur spisanej przez niejakiego Carpzova – mistrza w swoim fachu. Każdy dzień przynosi dla niego kolejne trofea, a dla zwykłych ludzi niezmierzony strach. Spirala podejrzeń i strachu nakręca się szybciej niż by można to przewidzieć. Głos w sprawie zabiera sam Premier, który targany własnymi problemami poświęca całej sprawie za mało uwagi. Naprzeciw „Ucznia” stają policjanci ze Śląska z Marią Kozielską na czele. Kobieta w średnim wieku, która stara się złożyć do kupy własne życie po zdradzie męża, oraz jej nierozgarnięty partner upatrujący w batonikach rozwiązania wszystkich problemów. Kalejdoskop postaci przedstawionych w książce zdaje się być przypadkowy, ale tylko do pewnego momentu.

„Uczeń Carpzova” jest napisany w starym dobrym stylu polskiej literatury, który uwielbiam. Zamiast jednej linii zdarzeń, czytelnik zostaje postawiony przed kilkoma różnymi, nie mającymi pozornie nic ze sobą wspólnego. Każdy rozdział, akapit, wnosi coraz więcej do całości, klarując ostateczny zamysł autora. Trafiają się momenty słabsze, jednak całość utrzymuje bardzo równe tempo, które nie pozwala na odbiegnięcie myślami poza strony książki.
Pełna recenzja na:
http://moznaprzeczytac.pl/uczen-carpzova-bartlomiej-basiura/

Polski wkład w literaturę sensacyjną i kryminalną, niestety nadal pozostaje bez większego uznania. Zabawiamy się tymi gatunkami na własnym podwórku, powstrzymywani przez barierę kulturową jak i językową. Trudno przecież trafić do czytelnika z zachodu historią, która w żaden sposób nie koreluje z jego własnym światem. Śląsk tylko Polakom może przypominać zawiłości społeczne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
752
248

Na półkach: ,

"Uczeń Carpzova" Bartłomiej Basiura

"Nie wszystko musi być takie, na jakie wygląda".

Już po opisie wiedziałam, że to książka dla mnie. I choć nie okazała się idealna, to czas z nią spędzony, uważam za bardzo przyjemny i udany. "Uczeń Carpzova" to drugi tom trylogii o perypetiach policjantki Marii Kozielskiej. Na całość składają się kolejno: "Hipnoza", "Uczeń Carpzova" i "Zamknięta prawda". Nie znam pozostałych książek (jeszcze),ale "Ucznia (...)" czytało mi się bez żadnych problemów, nie ma konieczności przeczytania przedtem pierwszego tomu.

Na Śląsku pojawia się bezwzględny morderca. Poszukując swojej kolejnej ofiary, stawia na nogi śląską policję oraz budzi lęk u większości mieszkańców. Policja dochodzi do wniosku, że kieruje się on dziełem Benedicta Carpzova pt.: "Practica nova" z 1635. Niestety nie rokuje to najlepiej, bowiem w grę wchodzą tortury przeprowadzane na ludziach. Maria Kozielska zastanawia się, czy morderca ma jakiś ukryty plan, czy też po prostu lubi sprawdzać odporność swych ofiar na ból.

"Jego działania są wyrafinowane, trudno ocenić, jaki będzie jego kolejny krok (...). Założywszy, że Uczeń Carpzova jest perfekcjonistą, kolejne morderstwo jest zależne jedynie od tego, czy jest pewny, że misja się powiedzie. Ma przewagę na policją i jest tego świadomy. Równie dobrze morderca może być w tym budynku...".

Obok Ucznia Carpzova, w książce wysuwa się na pierwszy plan postać wspomnianej już Marii, policjantki, jej kolegi z pracy Huberta, młodego chłopaka Mateusza oraz premiera Polski - Adama Wolskiego. Warto wspomnieć, że wszystkie postaci są wyimaginowane i nie ma co doszukiwać się podobieństw premiera, prezydenta czy też innych osób publicznych do tych prawdziwych. Oczywiście nie zabrakło tutaj również postaci pobocznych, bez których akcja nie ruszyłaby naprzód.

Mordercę poznajemy od razu, pojawia się on już w prologu, gdzie dowiadujemy się, że często działa na zlecenie, za pieniądze. I to właśnie on, a nie policjantka czy premier, wysuwa się na czoło powieści. To on jest naszym głównym bohaterem, któremu będziemy towarzyszyć do końca książki. Z pewnością go nie polubiłam, ale nie mogę też stwierdzić, że znienawidziłam go całym sercem i życzyłam mu jak najgorzej. Była to raczej relacja: on - zabójca i ja - obserwator. Nie oceniałam, nie próbowałam go bronić, nie usiłowałam tłumaczyć, po prostu obserwowałam, co robi i zastanawiałam się, dlaczego. Czy ma ukryty cel w morderstwach? Dlaczego wybiera te, a nie inne osoby? Czym się kieruje?

"Wyciągnął swego wiernego sługę w postaci glocka 17 i zręcznie przykręcił tłumik. Z dużą pewnością siebie wyszedł i idąc środkiem korytarza, zwrócił na siebie uwagę mężczyzny. Znał go. Dlatego też bez skrupułów podszedł i walnął go w skroń rękojeścią broni, zanim ten zdążył wypowiedzieć choć jedno słowo".

Zabójca, który posługuje się imieniem Damian, jest człowiekiem niezwykle brutalnym i choć w książce brakuje krwawych i mocnych opisów, czujemy dreszczyk, kiedy ten coś planuje i kiedy zaczaja się na kolejną ofiarę. Ciekawa postać, ewoluuje w trakcie powieści, choć szczerze mówiąc, moim zdaniem zabójca byłby bardziej przerażający, gdybyśmy nie poznawali w trakcie historii jego uczuć. Gdyby był okrutny i bardziej bezosobowy, wpływałby na naszą wyobraźnię o wiele silniej. Tutaj mi tego trochę zabrakło, zwłaszcza że im bliżej byłam końca książki, tym więcej wiedziałam o Damianie i tym bardziej ludzki się dla mnie stawał. Co oczywiście nie miało wpływu na to, by go w jakiś tam sposób potępiać za jego czyny. Całkowicie też dla mnie niejasny był dziwny związek, jaki narodził się pomiędzy Damianem a Kozielską, ale nie będę tutaj przytaczać szczegółów, bo nie da się tego po prostu zrobć bez spojlerowania. Zrozumiecie, kiedy będziecie czytać książkę. Damian jest człowiekiem niezwykle ujmującym, potrafiącym rozmawiać i postępować z ludźmi, czarującym, znającym się na ludzkiej psychice, do tego przystojnym. Podoba się kobietom i zdaje sobie z tego sprawę, potrafi ten specyficzny wpływ wykorzystać do własnych celów. Oczywiście nie będę zdradzać motywów zabójcy. Niewątpliwie jakieś posiada i moim zdaniem mogą one czytelnikowi nieźle namieszać w głowie, stawiając wiele pytań co do moralności i tego typu spraw. Każdy powinien zapoznać się z nimi samodzielnie.

Ogólnie książkę czyta się jednym tchem, choć końcówka jest nieco chaotyczna. Wszystkie wątki logicznie się zamykają, wszystko do siebie pasuje, ale przez powiązania, jakie na końcu wypływają, cała historia nieco traci na autentyczności. Nie poczytuję tego jednak za wadę, ponieważ mamy do czynienia z fikcją literacką, która ma prawo rządzić się własnymi, specyficznymi prawami i biec własnym torem. Mnie powieść mocno wciągnęła i odkładałam ją na półkę z niechęcią, niecierpliwie czekając na chwilę, kiedy będę mogła czytać dalej. Lekkie pióro autora, przystępny język, dobry styl pisania, ciekawie snuta opowieść - to zalety "Ucznia Carpzova". Do tego ścieżka, jaką podąża Damian i przesłanie, jakie niesie ze sobą książka. Mnie osobiście bardzo spodobało się to zdanie:

"Uczeń Carpzova uświadomił jej jedno: można planować sobie całe życie, działać zgodnie z każdym punktem i robić tylko to, co się zakładało, ale należy być przygotowanym na spontaniczność, bo bez tego może nas spotkać rozczarowanie...".

Do druku w kilku miejscach wkradły się chochliki: ogonki nie w tych miejscach, co trzeba, niepoprawna odmiana przez przypadki, literówki, a w jednym miejscu jest nawet wstawione imię nie tego bohatera. Co dziwne, błędy te występują w drugiej połowie książki, w pierwszej żadnego nie wyłapałam.

Jeśli chodzi o gatunek, to myślę, że powieść śmiało można uznać za kryminał, choć jeśli szukacie w książkach wszechobecnej grozy, to tutaj tego nie ma. Zbyt wiele wiemy o zabójcy, by się go bać, by czuć ciarki na jego wspomnienie. Książka jest jednak więcej niż dobra i czyta się świetnie, polecam ją więc z czystym sumieniem, zwłaszcza miłośnikom kryminału, thrillera i sensacji.

* cytaty pochodzą z książki
** opinia również na moim blogu autorskim: http://marta.kolonia.gda.pl/connieblog

"Uczeń Carpzova" Bartłomiej Basiura

"Nie wszystko musi być takie, na jakie wygląda".

Już po opisie wiedziałam, że to książka dla mnie. I choć nie okazała się idealna, to czas z nią spędzony, uważam za bardzo przyjemny i udany. "Uczeń Carpzova" to drugi tom trylogii o perypetiach policjantki Marii Kozielskiej. Na całość składają się kolejno: "Hipnoza", "Uczeń...

więcej Pokaż mimo to

avatar
745
469

Na półkach:

www.ujrzecslowa.pl

Uczeń Carpzova terroryzuje Śląsk. Szuka kolejnych ofiar, by móc na nich wykorzystać nowożytne tortury. Pojawiają się pytania: Jaki przyświeca mu cel? Czy tak naprawdę jest chorym psychicznie człowiekiem, który lubi zadawać ból, czy jednak jest w tym coś bardziej głębszego? Czy śląskiej policji uda się go schwytać oraz co z tym wspólnego ma rząd? Tego dowiecie się, jeżeli sięgniecie po Ucznia Carpzova.

Nastało ogromne szczęście, że miałam możliwość spotkania się z Bartłomiejem i w mojej głowie ciągle krążyło jedno zdanie wypowiedziane przed niego: Że Ucznia najlepiej pochłonąć w jeden dzień. Byłam dość sceptycznie przekonana do tej wiadomości, gdyż bardzo rzadko się zdarza, bym nie mogła oderwać się od książki. A tu nagły bum, słowa Bartłomieja okazały się być najszczerszą prawdą, gdyż miał rację: Nie potrafiłam się od niej oderwać. Zapewne ogromny wpływ miało na to, że czytałam o miejscowościach mi dobrze znanych, takich jak: Bojków, Ornontowice, czy Gliwice. Dla mnie, jako czytelnika jest to niesamowita wartość dodana, że podczas wertowania stron, mogę wyobrażać sobie konkretne miejsca, gdzie właśnie toczy się akcja. Lecz nie martwcie się, Autor w tak dobry sposób wprowadza czytelnika w swoje okolice, że nawet osoby spoza Śląska będą odczuwać tę aurę grozy.

Ta książka to istna wybuchowa mieszanka, w której nie występuje wyłącznie kryminał. Znajdziecie w niej również wiele historii, które dzieją się tuż za waszą furtką ogródka. Ludzkie cierpienie, życiowe dylematy oraz rosnąca od pierwszej strony ciekawość: Jak bohaterzy, który występują w tej książce są ze sobą powiązani? Autor w dobrych momentach dawkuję nam rozwiązania zagadek, lecz nie myślcie, że przechytrzycie go i będziecie znali zakończenie wcześniej. O nie, tutaj właśnie zaskoczenie gra pierwsze skrzypce. Oczywiście, sama podczas czytania miałam w głowie własne podejrzenia, lecz się nie sprawdziły. Więc, jeżeli uwielbiasz kryminały, które cię zaskoczą, to książka idealna dla ciebie.

Nie sposób zapomnieć tutaj o okładce, która przyciągnęła mój wzrok. Niezwykle prosta, bez zbędnych zawijasów, ukrytych znaczeń, po prostu wypisz, wymaluj idealna okładka. Już teraz zacieram ręce na pierwszy tom trylogii. Należałoby napisać, do kogo skierowana jest ta książka. Sądzę, że dla wszystkich, niezależnie od tego, czy przepadacie za kryminałami lub nie. To świetna dawka literatury, przy której nie sposób się nudzić.

Ważną sprawą są również wspomniane nowożytne tortury. Ja uwielbiam, kiedy Autor nie owija w bawełnę i opisuje stan rzeczy w sposób brutalny połączony z perfekcją. Ogólnie książka przypadła mi do gustu ze względu na zawarte w niej tajemnice, opisy scen tortur i świetne manewrowanie strachem. Wszystko jest na swoim miejscu, wydarzenia dobrze opisane i po prostu wciągają czytelnika od pierwszych stron. Czegóż chcieć więcej?

Mylne jest więc stwierdzenie, że Polscy Autorzy nie mają nic do powiedzenia. Mają i to czasem więcej niż Ci zagraniczni.

www.ujrzecslowa.pl

Uczeń Carpzova terroryzuje Śląsk. Szuka kolejnych ofiar, by móc na nich wykorzystać nowożytne tortury. Pojawiają się pytania: Jaki przyświeca mu cel? Czy tak naprawdę jest chorym psychicznie człowiekiem, który lubi zadawać ból, czy jednak jest w tym coś bardziej głębszego? Czy śląskiej policji uda się go schwytać oraz co z tym wspólnego ma rząd? Tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
107
37

Na półkach:

Nawet dobrze się czytało. Jak dla mnie najlepsza z całej trylogii.

Nawet dobrze się czytało. Jak dla mnie najlepsza z całej trylogii.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    46
  • Przeczytane
    17
  • Posiadam
    6
  • Zrecenzowane na blogu
    2
  • Teraz czytam
    1
  • Mój
    1
  • Ulubione
    1
  • Sensacja/Kryminał
    1
  • Egz. recenzenckie
    1
  • Kindle
    1

Cytaty

Więcej
Bartłomiej Basiura Uczeń Carpzova Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także