rozwińzwiń

Czytelnik ubezwłasnowolniony

Okładka książki Czytelnik ubezwłasnowolniony Stanisław Barańczak
Okładka książki Czytelnik ubezwłasnowolniony
Stanisław Barańczak Wydawnictwo: Libella Seria: Historia i teraźniejszość publicystyka literacka, eseje
141 str. 2 godz. 21 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Seria:
Historia i teraźniejszość
Wydawnictwo:
Libella
Data wydania:
1983-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1983-01-01
Liczba stron:
141
Czas czytania
2 godz. 21 min.
Język:
polski
Tagi:
PRL kultura nowomowa
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę. Korespondencja 1972-2011 Stanisław Barańczak, Wisława Szymborska
Ocena 8,1
Inne pozytywne... Stanisław Barańczak...
Okładka książki Zawrót głowy. Antologia polskich wierszy filmowych Mateusz Andała, Marek Krystian Emanuel Baczewski, Tomasz Bąk, Edward Balcerzan, Marcin Baran, Stanisław Barańczak, Kacper Bartczak, Miron Białoszewski, Miłosz Biedrzycki, Dominik Bielicki, Zbigniew Bieńkowski, Jacek Bierut, Wojciech Bonowicz, Piotr Bratkowski, Władysław Broniewski, Jan Brzękowski, Wojciech Brzoska, Andrzej Bursa, Maria Cyranowicz, Michał Czaja, Józef Czechowicz, Stanisław Czycz, Tytus Czyżewski, Cezary Domarus, Julia Fiedorczuk, Darek Foks, Konstanty Ildefons Gałczyński, Rafał Gawin, Zuzanna Ginczanka, Stanisław Grochowiak, Mariusz Grzebalski, Jacek Gutorow, Marcin Hamkało, Zbigniew Herbert, Jarosław Iwaszkiewicz, Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, Kamila Janiak, Piotr Janicki, Jerzy Jankowski, Jerzy Jarniewicz, Bruno Jasieński, Mieczysław Jastrun, Radosław Jurczak, Adam Kaczanowski, Tymoteusz Karpowicz, Bożena Keff, Piotr Kępiński, Barbara Klicka, Bartosz Konstrat, Szczepan Kopyt, Jakub Kornhauser, Julian Kornhauser, Ryszard Krynicki, Jalu Kurek, Ewa Lipska, Zbigniew Machej, Piotr Macierzyński, Tomasz Majeran, Natalia Malek, Jakobe Mansztajn, Paweł Marcinkiewicz, Maciej Melecki, Stanisław Młodożeniec, Andrzej Niewiadomski, Klara Nowakowska, Bronka Nowicka, Grzegorz Olszański, Antoni Pawlak, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Tadeusz Pióro, Lech Piwowar, Adam Pluszka, Marta Podgórnik, Jacek Podsiadło, Halina Poświatowska, Michał Pranke, Julian Przyboś, Tomasz Pułka, Maciej Robert, Tadeusz Różewicz, Tomasz Różycki, Robert Rybicki, Bartosz Sadulski, Marcin Sendecki, Jerzy Skolimowski, Rafał Skonieczny, Krzysztof Śliwka, Szymon Słomczyński, Antoni Słonimski, Dariusz Sośnicki, Andrzej Sosnowski, Anatol Stern, Dariusz Suska, Marcin Świetlicki, Anna Świrszczyńska, Wisława Szymborska, Maciej Taranek, Julian Tuwim, Witold Wandurski, Aleksander Wat, Adam Ważyk, Adam Wiedemann, Kazimierz Wierzyński, Wojciech Wilczyk, Agnieszka Wolny-Hamkało, Wacław Wolski, Wiktor Woroszylski, Maciej Woźniak, Grzegorz Wróblewski, Bohdan Zadura, Urszula Zajączkowska, Filip Zawada
Ocena 6,2
Zawrót głowy. ... Mateusz Andała, Mar...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
610
567

Na półkach: ,

Przeczytane wkróce po „Książkach Najgorszych” i mym skromnym zdaniem wypadło znacznie słabiej od nich, choć dotyczyło na ogół tego samego.
Rozdział 1 o „kulturze masowej” w PRL. „Społeczeństwo potrzebuje kultury masowej. Kultura masowa jest pod kontrolą komunistycznej władzy. Władza komunistyczna nie cieszy się zaufaniem społeczeństwa. Co z tego trójkąta wynika? Otóż wynika z niego podstawowy paradoks kultury masowej w państwie typu PRL, podstawowa sprzeczność pełnionych przez nią funkcji. Kultura masowa przypomina tu konia, którego zaprzężono jednocześnie do dwu wozów, w dodatku ustawionych dyszlami do siebie. Wóz pierwszy – to zapotrzebowanie społeczeństwa, w normalnym stanie rzeczy zaspokajane przez rozmaite funkcje kultury z funkcją ludyczną na czele. Wóz drugi – to zapotrzebowanie władzy: mając w swym wyłącznym władaniu tak potężny instrument, jakim jest zespół środków masowego przekazu, aparat rządzący pragnie go używać do kształtowania świadomości społecznej, do przechylania powszechnych opinii i nastrojów na swoją stronę: jest do tego w pewnym sensie zmuszony – właśnie przez to, że społeczeństwo w swej przeważającej masie objawia niechęć do panującej ideologii. To zapotrzebowanie z kolei musi być realizowane przez funkcje perswazyjne kultury masowej, przez to wszystko, co w jej ramach stanowi zespół środków „wychowawczego” oddziaływania na odbiorcę. (…) Rzecz jednak w tym [rusycyzm, uwaga Piratki], że wozy ustawione są w przeciwnych kierunkach. Jeden koń nie jest w stanie pociągnąć ich obu jednocześnie. W którymś momencie niemal zawsze dochodzi do kolizji: niezwykle rzadkie są takie wytwory rodzimej kultury masowej, którym udaje się zaspokoić jednocześnie ludyczne zapotrzebowania społeczeństwa i perswazyjne interesy władzy.” (s. 11n) Przypomniało mi to „Balladę o dwóch koniach” Młynarskiego, chociaż jest trochę o czym innym.

Rozdział 2 rozważa, czym jest „kultura masowa”, mym zdaniem mało zajmujący. Godne uwagi motto z Franciszka Bacona „Ludzie bowiem wierzą, że ich własny rozum rządzi słowami, lecz zdarza się tak, że słowa swoją siłę odwracają i oddziałują na rozum.” (s. 24 tłum. Jan Wikarjak). To samo w oryginale: Credunt enim homines, rationem suam verbis imperare. Sed fit etiam ut verba vim suam super intellectum retorqueant et reflectant.
Zdanie to Jakub Karpiński w „Mowie do ludu” przytoczył jako przykład, że Bacon „był jednym pierwszych uczonych nowożytnych, którzy zwrócili uwagę na destrukcyjną rolę słów”.

Rozdział 3 hasła z rozgrywek piłkarskich. „Spośród wielu "tekstów" składających się na widowisko, jakim jest mecz piłki nożnej, będzie nas interesowała wąska grupa tekstów o charakterze literackim (czy, powiedzmy ostrożniej, paraliterackim). Chodzi mianowicie o rymowane hasła, jakie mają zwyczaj umieszczać na transparentach kibice sportowi. (...) Dzięki życzliwości kibiców już w krótkim czasie autor dysponował zasobem ok. 200 różnych haseł, z których tu oczywiście zostały wykorzystane tylko najbardziej typowe i interesujące.” (s. 46)

Miejscami zabawne.

Z bardziej mym zdaniem udanych pod względem rymu, gdyż zwykle rym górował nad treścią:
z Bułgarią
„Pomidory dobre macie
lecz z Górnikiem nie wygracie” (s. 53)
z Hiszpanią
„Choć się Franco zwija w szale
Legia będzie w półfinale” (s. 53)
z Holandią
„Chłopcy z kraju tulipanów
biorą lanie od ułanów” (s. 55)
z Turcją
„Rozniosą jak husarze
Turków polscy piłkarze” (s. 55)

Rozdział 4 mym zdaniem zbędny, przynajmniej w tej postaci.
Ubolewania nad tym, że wiersze Władysława Broniewskiego są wadliwie tłumaczone. Np. w „Magnitogorsku albo rozmowie z Janem” zwrot „gdzie Rzym, gdzie Krym” przetłumaczony został zbyt dosłownie, przez co po francusku czy rosyjsku wygląda niezrozumiale (s. 67). Słuszne spostrzeżenie, tylko czy jest nad czym biadać? Zupełnie jakby Barańczak chciał być bardziej radziecki od władzy radzieckiej. Pominął przy tym dalszy ciąg tego czegoś

„i płonęły w śledczym areszcie
wielkie piece Magnitogorska”

co zostało przełożone przez jakąś R. Kazakową (sprawdzam, przemagając obrzydzenie)

Но пылают в тюрьме этой польской,
согревая душу все больше,
домны Магнитогорска

Gdyby chodziło o wiersz sławiący zwycięstwo w 1920 nad Czerwoną Armią, który ktoś „przetłumaczyłby” na apologię Cerwonej Armii, byłoby przynajmniej o co kruszyć kopie.

Podobnie w wierszu „Zagłębie”
„Szybie milczący i ciemny
ożyjesz i będziesz gadał
po gniew jak wegiel kamienny
windo złej pieśni na dół”
przekład Marka Żywowa „tłumacza zresztą zasłużonego dla popularyzacji Broniewskiego w ZSRR” (s. 67, tylko na czym mniemana zasługa ma polegać?) brzmi
Безмолвная шахта Домбровы
очнись и скажи свое слово
за гневом что твёрд как гранит
пусть внедра твои моя песня летит

„Tłumaczenie odwołuje się najwyraźniej do poetyki najzupełniej obcej oryginałowi. Dwuwiersz Broniewskiego opiera się na celowym zderzeniu tradycyjnej metaforyki poetyckiej ("kamienny gniew") z codziennymi, użytkowymi zwrotami językowymi ("węgiel kamienny") i metaforyką wykorzystującą równie codzienne, "górnicze" realia (gniew kamienny jak węgiel, pieśń opuszczająca się w szyb jak winda). Tłumaczenie Żywowa natomiast nawiązuje wyłącznie do tradycyjnego "wysokiego” słownictwa i metaforyki, znanych z dziewiętnastowiecznej jeszcze poezji i pieśni rewolucyjnej (gniew zostaje przyrównany nie do węgla, ale do konwencjonalnego "granitu", pieśń nie spada na dół jak winda, ale, znów konwencjonalnie, "leci", i to w "łono" czy w "głąb" ziemi). Znaczącą rolę odgrywa tu także różnica w ukształtowaniu rytmicznym: toniczny trójakcentowiec Broniewskiego, rozbity w dodatku przez pauzy i rozczłonkowanie graficzne, ustępuje miejsca potoczystemu i regularnemu amfibrachowi.” (tamże)

Trudno zaprzeczyć, tłumaczenie zbyt swobodne, jednak mym zdaniem wiele hałasu o nic.

Kiedyś w jakimś kabarecie telewizyjnym wyśmiewali ten wiersz w „rozmowie poety z cenzorem po roku 1945” :
– Szybie milczący i ciemny ...
– No jak „milczący” ? Co to, strajk ? Zmienić zaraz !
– Szybie ruchliwy i ciemny ożyjesz i będziesz gadał ...
– No jak „ożyjesz”, skoro „ruchliwy” ? Co znaczy „będziesz gadał” ?
– Szybie ruchliwy i ciemny ożyłeś i zacząłeś gadać ...
– Już lepiej. I co dalej ?

W „Bagnecie na broń” wydawcy w przypisie do „co rzekł Cambronne” na żądanie poddania zwykle powtarzają dłuższe „gwardia umiera, ale się nie poddaje” pomijając krótsze „g...” (s. 66).

Należałoby jednak rozważyć (co Barańczak pomija, a szkoda),cóż miały znaczyć w „Bagnecie” te „rachunki krzywd” i „więzienny chleb”, w czyim imieniu Broniewski to wypominał, jesli w cudzym, to bez upoważnienia, jeśli w swoim, to przyznawał, że swego czasu wolał był Folwark Zwierzęcy.
Za ponurych czasów sanacji smarał kocopoły o piecach Magnitogorska, po wojnie zaś „Słowo o Stalinie”.
W obu wypadkach to samo, choć za drugim razem wiedział, co tworzy.
W międzyczasie w 1940 w „Rozmowie z Historią” zapytywał „Rewolucyjny poeta ma zginąć w tym mamrze sowieckim?!” (widocznie piece Magnitogorska były nie dość wiernopoddańcze, skoro trafił za kraty, może należało wychwalać Kanał Białomorski, jak to czyniła towarzyszka Wasilewska) zaś na emigracji w „Targowisku”
„Runą jedne potęgi,
inne przytłoczą nam piersi,
a my sięgniemy po Księgi,
które uczą życia i śmierci”
Nawet ładnie, choć te potęgi bezimienne, Hemar w wierszu „towarzyszka Wasilewska” jakoś się nie krępował ani po wojnie nie próbował wracać.

Barańczak przytacza inny wojenny wiersz Broniewskiego
„każde prawo i każdy ustrój
w całopalny rzuca mnie stos” (s. 61)
skrajnie żałowy, skoro więzienie u Stalina (w przeciwieństwie do milionów innych) „poeta” przeżył, a po wojnie za kraty nie trafił (też w przeciwieństwie do opisanych w „Obławie” Joanny Siedleckiej).

W chwili ukazania się „Czytelnika ubezwłasnowolnionego” (1983) znane były przynajmniej dwie przeróbki „Bagnetu”, oczywiście znacznie od niego lepsze.

„Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
Nadszedł czas, że pospłacać je trzeba,
Bo już w twarz nam nie będzie pluł nikt,
Choć publicznie by potem ubolewał.” (Jacek Zwożniak)
i
„Przyszli nocą w uśpiony dom,
Wyciągali nas chyłkiem, jak zbóje,
Drzwi zamknięte otwierał łom.
Idą, idą pancry na Wujek.” (Maciej Bieniasz)

Kiedy 1956 wybuchły rozruchy w Poznaniu, Bydgoszczy czy Szczecinie (w pierwszym mieście demonstranci szturmowali Urząd Bezpieczeństwa, w drugim stację zagłuszań, w trzecim konsulat ZSRR) czy Broniewski napisał jakiś płomienny wiersz? Rzecz jasna żadnego. Taki to i „rewolucyjny poeta” ...

Zaś np. Kazimiera Iłłakowiczówna napisała
„O kulturze… Próba wzniosłych syntez,
artystycznych intuicji zgranie…
Ja nie mogę… Ani kwarty, ani kwinty.
Rozstrzelano moje serce w Poznaniu.
Ni gorące ono ni zimne.
Szkoda kul. Szkoda leków na nie.
Moje serce – wszak to tylko rymy…
Rozstrzelano moje serce w Poznaniu.”

Jednak tu o tym nic.
Co tym bardziej zdumiewa, skoro „Książki Najgorsze” wyśmiewają ówczesne powieści czy komiksy za „przyjaźń polsko-radziecką”.

Rozdział 5 o piosenkach estradowych. Słuszne spostrzeżenia, chociaż pasuje tu, co sam Barańczak kiedy indziej napisał „więcej zapowiada, niż istotnie przynosi” („Książki Najgorsze” z 1990 s. 103)

Tu można przeczytać w wydaniu pierwszoobiegowym
https://docplayer.pl/68939091-Stanislaw-baranczak-piosenka-i-topika-wolnosci.html

Między innymi widać w owych przebojach wątki „Cygana” (uosobienie swobody) i „żołnierza” (jej zaprzeczenie, s. 88).
„Uosabiana przez Cygana i cygańskie życie szansa ucieczki w anarchiczną wolność jest więc z góry traktowana jako szansa złudna i niemożliwa do zrealizowania. Dokładne odwrócenie tej sytuacji napotkamy w piosenkach żołnierskich, które rysują przed odbiorcą całkowicie realną, a z pewnych względów równie kuszącą perspektywę – ucieczki od wolności.” (s. 90, ostatnie trzy słowa rozstrzelone)

„Trzeba przy tym zaznaczyć, że wojskowa symbolika "ucieczki od wolności" w niektórych piosenkach stara się unikać jaskrawo perswazyjnego charakteru, łagodząc go na przykład elementami koszarowego humoru lub nabierając cech ambiwalentnych. W tym ostatnim ujęciu wojsko staje się nie tylko domeną szczęśliwego ubezwłasnowolnienia, ale oferuje również pewne możliwości swobody (oczywiście – swobody ściśle zorganizowanej).” (s. 92)

„Pozostawiając więc na boku te niepewne rozgraniczenia i dodając po raz któryś już, że podstawową cechą kultury masowej w PRL jest właśnie szczególnie jaskrawa hybrydyczność jej form i funkcji – wyciągnijmy tylko jeden wniosek. Trzeba mieć stale na uwadze, że topika piosenki współczesnej – podobnie jak inne elementy jej struktury – kształtuje masową wyobraźnię odbiorców, ale jednocześnie sama przez tę wyobraźnię jest kształtowana i w niej ma swoje źródło: odpowiada bowiem pewnym społecznym zapotrzebowaniom. Z naszego, wycinkowego punktu widzenia staraliśmy się pokazać piosenkę jako odzwierciedlenie roli, jaką we współczesnej świadomości lub podświadomości zbiorowej odgrywa zagadnienie wolności. Nie dosyć jednak tego: odzwierciedla piosenka z dużą precyzją również tę cechę społecznej mentalności, jaką jest jednoczesny pociąg do wolności i do "ucieczki" od niej oraz – będące najczęstszym wyjściem ze sprzecznej wewnętrznie sytuacji – opowiadanie się za postawą eskapistyczną, niewątpliwie bezpieczniejszą i łatwiejszą. Piosenka odzwierciedla ten wybór, ale i nań wpływa – jeśli nie zachęcając do niego bezpośrednio, to przynajmniej pośrednio usypiając budzącą się w nas czasem potrzebę wolności autentycznej.” (s. 95)

Dla porównania jako Feliks Trzymałko i Szczęsny Dzierżankiewicz recenzując „Rewię piosenek 30 – lecia” wydaną w 1975 Barańczak zapytywał, czy ktoś był w stanie bez narażenia na wylew krwi do mózgu zaśpiewać piosenkę Bogusława Choińskiego i Jana Gałkowskiego
https://bibliotekapiosenki.pl/utwory/Alabama/tekst
i dodawał „Co to wszystko znaczy? Kto, co, gdzie, jak i dlaczego? Skąd bawełna? Po co szafa? Kto w szafie? Dlaczego ma gruchać? Czemu Joe się nie umył? Czy karaluch stłukł głowę czy szkło? Jakie czarne obrączki i dlaczego na nogach? I przede wszystkim – co tu bez przerwy robią te fetyszystyczne pończochy?!! (...) Polskie Wydawnictwo Muzyczne, za to, że udostępniło naszym przerażonym oczom powyższy skandal, posyłamy niniejszym do diabła. Tego, który mówi Alabama.” („Książki Najgorsze” 1990 s. 42, wycinam kawałek wyglądający na pochwalanie przemocy)

Najlepszy jest chyba Rozdział 6 o peerlowskich kryminałach.

Kilka z nich, zwłaszcza Edigeya, Zeydlera – Zborowskiego i Anny Kłodzińskiej, wyśmiewał w „Książkach Najgorszych”.

W dziełach tego rodzaju bycie urzędnikiem bądź działaczem stanowi alibi (Jerzy Edigey „Zbrodnia w południe”: „Ci dublowani na listach stoją poza wszelkimi podejrzeniami. Są to albo znani działacze, albo wysocy urzędnicy.” s. 109 gdy w powieści detektywistycznej bycie kimś ważnym bynajmniej od podejrzeń nie zwalnia),zaś poszlaką może być obco brzmiące nazwisko (Barbara Gordon „Adresat nieznany”: „Dwa pierwsze nazwiska, których właścicieli poczta nie odnalazła, brzmiały z niemiecka. To mogło dać do myślenia.” s. 110) bądź zbyt duże wydatki (Edigey „Czek dla białego gangu”: „miejscowy posterunek MO [...] zwrócił uwagę, ze niektórzy robotnicy z fabryki i niektórzy kolejarze raptownie "podnieśli swą stopę życiową". Jak to zwykle bywa – radio, telewizor, gdzie indziej nowa "Jawa" i popijawy z koleżkami w miejscowej gospodzie” tamże; dodam jednak jeśli wydatki przekraczają dochody, np. w „Dolinie Trwogi” dla Holmesa też było to podejrzane, wątek ten w powieści milicyjnej był jedyne nadużywany).

„Poza sporadycznymi przypadkami (niedobitek z przedwojennych wyższych sfer w "Tajemnicy >Elizabeth Arden<" Urszuli Milc - Ziembińskiej) przestępcy wywodzą się (...) w przeważającej większości ze środowisk, które w PRL podejrzane są niejako z natury rzeczy: a więc z jednej strony z tzw. marginesu społecznego, z drugiej - ze środowiska inicjatywy prywatnej (przy czym filiacje między obydwoma grupami nie są oczywiście wykluczone).” (s. 121)

Również tam, gdzie śledztwo na własną rękę prowadzi detektyw - amator, „ostatnie słowo ma zawsze milicja” (s. 107).
Przypomniało mi to, że w „Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa” co prawda harcerze wykrywają przestępczą melinę, jednak na końcu musi być milicja. Natomiast w „Uroczysku” Nienackiego jednak na odwrót, główny bohater rozwiązuje zagadkę, gdy milicja złapała mylny trop. Nic dziwnego, że recenzje były nieprzychylne i że w późniejszej „Wyspie Złoczyńców” rzeczywiście ostatnie słowo miał milicjant.

Często w napotkać można antycypacje, jak w „Szmaragdowej zagadce” Kazimierza Błahija : „"Emerald Green jako zbrodnia została właściwie wyjaśniona [...]". Jakże byłem zadufany w sobie wypowiadając powyższe zdanie, ale nie uprzedzajmy wypadków.” (s. 123)

U Pana Samochodzika widać ten sam chwyt „Dziś wiem, że okazałem daleko posuniętą naiwność. Sprawy, z którymi się zetknąłem w Jasieniu, były o wiele bardziej zawiłe, ponure i groźne.” („Księga Strachów” zakończenie rozdziału 2)

Powieści te wreszcie podkreślają na ogół, że treść odpowiada prawdzie, jak w dedykacji „Akcji "Chirurg"” : „Talent gawędziarski majora MO Władysława Krupki powołał do życia tę książkę”. Czy w treści:
„Nigdy nie uważałem, że moja praca ma cokolwiek wspólnego z fabułkami kryminalnych romansów.” (Jacek Joachim „Polowanie na szczupaka”)
„– Pracowaliście kiedyś w milicji?
– Nie. Ale czytam dużo książek kryminalnych. Tam można czasem znaleźć więcej prawdy o życiu niż w innych książkach.
Uśmiechnąłem się. Prawda o życiu!” (Andrzej Wydrzyński „Czas zatrzymuje się dla umarłych”)
„Poznał charakterystyczną okładkę "Srebrnego Klucza" i pomyślał, że dobrze by było, gdyby o sprawie, którą musi rozsupłać, mógł kiedyś przeczytać w książce, choć wie, że nie byłaby to ta sama sprawa, bo zamiast niego – Olszaka – występowałby zapewne elegancki detektyw z fajką, który od początku by miał parę teorii, wybrałby najbardziej prawdopodobną, i olśnił czytelnika niespodziewanym zakończeniem. On nie ma żadnych teorii, ma tylko wątpliwości.” (Andrzej Zbych „Bardzo dużo pajacyków”)
Niby ma to być prawdą w przeciwieństwie do kryminałów. „Posądzając literaturę kryminalną o nieadekwatność wobec "życia", powieści milicyjne próbują same usytuować się w ten sposób poza nawiasem owej literatury, właśnie na terenie "życia". Również w taki – dość niewyrafinowany – sposób ma się w zamierzeniu autorów dokonać "uprawdopodobnienie fikcji", choć mamy tu raczej do czynienia z jeszcze jednym wcieleniem Kreteńczyka, który twierdzi, że wszyscy Kreteńczycy są kłamcami.” (s. 127) Chodzi oczywiście o Epimenidesa.

Jaką świadomość prawną upowszechniają te powieści, widać, gdy podejrzany w jednej z nich żąda okazania nakazu przeszukania, na co stróż prawa wybucha śmiechem „ubawiony jego tupetem” (s. 117). W innej zwierzchnik, na wieść, że jego podwładni zdobywają dowód dzięki włamaniu „załamał ręce”, lecz w jego słowach wyczuć można było „ton rozgrzeszenia” (tamże). W jeszcze innej podejrzany dla wymuszenia zeznań zostaje zamknięty w kasie pancernej (s. 118).

Tu wypadałoby zaznaczyć, że na przeszukanie bez uprzednio wydanego nakazu prawo dozwala (art. 150 Kodeksu Postępowania Karnego z 1928, art. 191 z 1969 i art. 217 obecnego z 1997). Zabronione jest robienie tego potajemnie.

„O humorze zaś i o dowcipach wypowiadanych w powieści milicyjnej dałoby się napisać odrębne studium...” (s. 128) Co należało uczynić.

Zatem rozdział ten zasłużył na wyższą ocenę, z jednym zastrzeżeniem.

Powieść milicyjna „jest (...) gatunkową hybrydą. Kojarzy w sobie cechy gatunkowe biegunowo dwu przeciwstawnych typów powieści kryminalnej, które w zasadzie nie dają się skojarzyć i pogodzić ze sobą (...). O jakich typach mowa?” (s. 98)

W powieści detektywistycznej (jakiej praźródłem „Król Edyp” Sofoklesa) treścią zagadka, którą należy rozwiązać, śledztwo oparte na rozumowaniu, świat przedstawiony jednoznaczny obyczajowo i „zamknięty” w znaczeniu przestrzennym, liczby poszlak i osób podejrzanych itp. Detektyw jest wzorcem osobowym.
W drugim rodzaju „kryminalno-sensacyjnym” (praźródłem Biblia, a w niej Kain i Abel; dodam, że także Zuzanna i Starcy),sprawca przestępstwa może być znany, zamiast zagadki problem, śledztwo oparte na przeczuciach, świat przedstawiony wieloznaczny i „otwarty”, z detektywem przeciętny czytelnik może siebie utożsamiać, przestępca może być usprawiedliwony itp.

Zasady pierwszego rodzaju powieści ułożone przez S.S. van Dine’a (Willarda Huntingtona Wrighta) https://readingproject.neocities.org/BookReviews/TheBensonMurderCase_SSVanDine https://strefakryminalu.pl/s-s-van-dine-dwadziescia-zasad-pisania-kryminalow-twenty-rules-for-writing-detective-stories-1928/ zabraniają, by przestępca był służącym czy członkiem mafii; najlepiej by zbrodnia była zabójstwem, a jeśli tak to śmierć nie może okazać się wynikiem przypadku ani samobójstwa; musi wynikać z powodów osobistych, a nie na przykład szpiegowskich itp. (s. 100)

Ponieważ do „klasycznych przedstawicieli” pierwszego rodzaju zaliczony tu został Conan Doyle, zatem wygląda, jakby Barańczak w ogóle go nie czytał. Sherlock Holmes bowiem rozwiązuje zagadki nie tylko dzięki rozumowaniu, polega też na przeczuciach („Budowlaniec z Norwood”),czasem brak zagadki („Król Szantażu”) bądź zagadka pozbawiona znamion przestępstwa („Zaginiony sportowiec”, „Szlachetnie urodzony kawaler”, „Lwia grzywa”, „Blady żołnierz”, „Psy się nie mylą”),może być rozwiązana samoistnie („Gloria Scott”, „Pomocnik maklera”, „Copper Beeches”, „Trzech studentów”, częściowo „Druga plama”),„Zabójstwo przy moście” jest samobójstwem, sprawcą śmierci w „Srebrnej Gwiezdzie” jest koń (w obronie koniecznej),przeciwnikiem może być gang („Willa o trzech daszkach”) lub szpieg („Plany łodzi podwodnej”) a nawet dziecko („Wampir z Sussex”). Holmes nawet z pomocą brata, podobno bystrzejszego od niego, nie potrafi wydedukować położenia siedziby przestępców i zdany jest na list od jakiegoś Davenporta („Grecki Tłumacz”). Przestępstwo bywa usprawiedliwione („Diabelska noga”, „Abbey Grange”, już w najwcześniejszym „Studium w szkarłacie” Holmes żałuje, że schwytał zabójcę, gdyż ofiary zasłużyły na śmierć, uśmiercenie ich było raczej pojedynkiem niż zabójstwem). Wreszcie w tym rodzaju powieści detektyw ma być wzorcem, tymczasem Conan Doyle obdarzył Holmesa rozlicznymi wadami z narkomaństwem włącznie („Znak Czterech”),zaś w walce Holmesa z przestępcami cel uświęca środki („Król Szantażu”, „Plany łodzi podwodnej”, „Znamienity klient”) itd.

Przeczytane wkróce po „Książkach Najgorszych” i mym skromnym zdaniem wypadło znacznie słabiej od nich, choć dotyczyło na ogół tego samego.
Rozdział 1 o „kulturze masowej” w PRL. „Społeczeństwo potrzebuje kultury masowej. Kultura masowa jest pod kontrolą komunistycznej władzy. Władza komunistyczna nie cieszy się zaufaniem społeczeństwa. Co z tego trójkąta wynika? Otóż wynika...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    6
  • Przeczytane
    6
  • Posiadam
    3
  • Teraz czytam
    1
  • Teoria literatury
    1
  • Studia
    1
  • Czytane w krótkich fragmentach
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Czytelnik ubezwłasnowolniony


Podobne książki

Przeczytaj także