Między światami
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Wydawnictwo:
- Media Rodzina
- Data wydania:
- 2014-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-01-01
- Liczba stron:
- 338
- Czas czytania
- 5 godz. 38 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363960025
- Tagi:
- Iran Irak Kurdystan Turkmenistan Uzbekistan Kałmucja Osetia Północna Górski Karabach podróże literatura podróżnicza
Trzecia książka Marzeny Filipczak. Tym razem autorka podróżuje po miejscach, gdzie kobieta w pojedynkę jest zjawiskiem niezwyczajnym: m.in. Iranie, Iraku, Kurdystanie, Turkmenistanie, Uzbekistanie, Kałmucji, Osetii Północnej, Górskim Karabachu. Fascynująca opowieść o krajach, ludziach i obyczajach.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Autobus przyjedzie, jak Bóg da
„Między światami” to trzecia książka Marzeny Filipczak – dziennikarki, podróżniczki oraz autorki znakomitego bloga. Nie jest to, jak można byłoby przypuszczać, kolejny przewodnik po miejscach niedostępnych masowej turystyce. To coś znacznie więcej. Autorka zaprasza czytelnika, by towarzyszył jej w czteromiesięcznej podróży (a właściwie dwóch podróżach) między innymi przez: Armenię i Górski Karabach, Osetię Północną, Kałmucję, Uzbekistan, Kirgistan, Kurdystan (turecki i iracki),Iran, Turkmenistan i Kazachstan. Czytelnik, który decyduje się skorzystać z tego zaproszenia, już od początkowych stron lektury ma głębokie przekonanie, że oto obcuje z literaturą podróżniczą najwyższej klasy.
W Armenii piłam wódkę z rodziną na grobach ich bliskich, w Uzbekistanie bawiłam się na trzydniowym weselu, a w Kirgistanie zaproszono mnie na uroczysty wieczorny posiłek w pierwszy dzień ramadanu. W słynącym z legendarnej gościnności Iranie przekazywano mnie z rąk do rąk i z domu do domu (zdarzyło się też do jaskini),a w Kałmucji zamieszkałam u buddystów. (…) W zamkniętym na świat i rządzonym twardą ręką Turkmenistanie zaopiekowali się mną (…) szmuglerzy. (…) W Kazachstanie podarowano mi złoto-srebrny pierścień grawerowany w tradycyjne wzory. Rzeczywiście, trudno oddać bogactwo wrażeń, doświadczeń i przeżyć, które stały się udziałem autorki. Podróżująca w pojedynkę po Azji Środkowej autorka na każdym kroku spotyka się z niemal zaborczą gościnnością, opieką, chęcią pomocy i autentycznym zainteresowaniem. W wielu krajach, jak sama przyznaje, była dla miejscowych dziwadłem, bo kobieta poruszająca się bez towarzystwa ojca, męża lub brata, wydająca beztrosko pieniądze na podróże, a do tego jeszcze niejedząca barana w zasadzie w tamtejszych regionach nie występuje.
Swoją książką Marzena Filipczak obala liczne stereotypy oraz w wielu miejscach zrywa z polityczną poprawnością. Pisząc o Iranie, autorka nie prezentuje kraju osi zła, bomby nuklearnej, religijnych fanatyków i chust, lecz koncentruje się na onieśmielającej wręcz życzliwości miejscowych; na subtelnym pięknie niejednokrotnie kryjącym się za czadorem, na godnych naśladowania rozwiązaniach logistycznych czy choćby na kwitnącym czytelnictwie. W rozdziale o Armenii autorka nie wzbrania się przed poruszeniem wciąż kontrowersyjnego na świecie zagadnienia rzezi Ormian w latach 1915-1917 z polecenia rządu tureckiego – jednej z największych tragedii XX stulecia i pierwszego ludobójstwa w nowożytnym świecie. Z kolei w części dotyczącej Kirgistanu śledzi z uwagą niełatwy los kobiet w rodzinach. Próbuje zrozumieć istotę przywiązania do tradycji, aranżowanych małżeństw oraz głębszy sens wielokrotnie powtarzanego jej zdania: U was ludzie żyją dla siebie, u nas – dla dzieci.
Czas spędzony z książką „Między światami” należy odmierzać inaczej, niż dotąd przywykł do tego czytelnik. Jest to bowiem czas środkowoazjatycki, w którym nikt się nie spieszy. Autobus rusza, kiedy zbiorą się pasażerowie. A mogą zbierać się kwadrans lub trzy godziny. To czas, podczas którego czytelnik, niczym w transie, pokonuje stepy Kazachstanu, góry Kirgistanu, klasztory Górskiego Karabachu, pozostałości Jedwabnego Szlaku w Uzbekistanie, prawie niezaludnioną Kałmucję czy park narodowy w Osetii Północnej. To czas mierzony smakami, zapachami, dźwiękami i barwami, ale przede wszystkim spotkaniem z drugim człowiekiem.
W swojej najnowszej książce (opatrzonej świetnymi zdjęciami i profesjonalną oprawą graficzną) Filipczak urzeka czytelnika całkowitą rezygnacją z dystansu, odświeżającą szczerością, bezpretensjonalnością i prostotą. Podróżniczka całkowicie rezygnuje z dydaktyzmu i objaśniania świata czytelnikowi, który nie dotarł tam, gdzie autorka. Nie ma wyścigu na kilometry. Jest za to osobisty ton, otwartość na inną rzeczywistość oraz mierzenie się z samą sobą podczas samotnej podróży. „Między światami” to znakomita pozycja podróżnicza, której jedyny mankament polega na tym, że w pewnym momencie dobiega końca.
Ewelina Tondys
Książka na półkach
- 197
- 131
- 41
- 8
- 7
- 6
- 2
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Jeśli lubisz książki o podróży ale nie przepadasz za stylem Pawlikowskiej to jest to pozycja dla ciebie. Pisana z humorem, obiektywnie i nie raz dosadnie. Widać, że autorka lubi ludzi i bacznie ich obserwuje. Mam wrażenie, że to książka bardziej o ludziach niż o krajach, które M. F. przemierza. Fajna lektura na wakacje i nie tylko.
Jeśli lubisz książki o podróży ale nie przepadasz za stylem Pawlikowskiej to jest to pozycja dla ciebie. Pisana z humorem, obiektywnie i nie raz dosadnie. Widać, że autorka lubi ludzi i bacznie ich obserwuje. Mam wrażenie, że to książka bardziej o ludziach niż o krajach, które M. F. przemierza. Fajna lektura na wakacje i nie tylko.
Pokaż mimo toBardzo interesująca relacja z podróży po krajach (w większości, choć nie tylko) Azji Środkowej i/lub państw należących do ZSRR.
Jest tu i Iran i Armenia, Osetia, Turkmenistan, Irak, Kazachstan, Kurdystan, Uzbekistan, Kirgizja...
Mnóstwo ciekawych spostrzeżeń z miejsc mało turystycznych i mało znanych.
Bardzo interesująca relacja z podróży po krajach (w większości, choć nie tylko) Azji Środkowej i/lub państw należących do ZSRR.
Pokaż mimo toJest tu i Iran i Armenia, Osetia, Turkmenistan, Irak, Kazachstan, Kurdystan, Uzbekistan, Kirgizja...
Mnóstwo ciekawych spostrzeżeń z miejsc mało turystycznych i mało znanych.
Zafascynowała mnie ta podróż Marzeny Filipczak i zazdroszczę, że mogła poznać bardzo ciekawe miejsca. Szczerze podziwiam odwagę do zwiedzania w pojedynkę krajów, które uchodzą za mało przyjazne kobietom. Autorka wielokrotnie zapewnia, że czuła się bezpieczna i nie może nachwalić się gościnności. Z drugiej strony wspomina też o mniej przyjemnych (na szczęście rzadkich) przypadkach męskiego szowinizmu. Język jakim prowadzi nas przez te światy androcentryzmu jest prosty, ale nad wyraz ciekawy i w stylu gawędziarskim. Czyta się bardzo przyjemnie. Byłam niepocieszona widząc, jak szybko ubywa stron i zbliża się koniec tej podróży. Zdecydowanie sięgnę po kolejne książki Pani Marzeny.
Zafascynowała mnie ta podróż Marzeny Filipczak i zazdroszczę, że mogła poznać bardzo ciekawe miejsca. Szczerze podziwiam odwagę do zwiedzania w pojedynkę krajów, które uchodzą za mało przyjazne kobietom. Autorka wielokrotnie zapewnia, że czuła się bezpieczna i nie może nachwalić się gościnności. Z drugiej strony wspomina też o mniej przyjemnych (na szczęście rzadkich)...
więcej Pokaż mimo toBardzo spodobała mi się ta pozycja ze względu gdyż opisuje świat o którym naprawdę rzadko myślimy, a z czasem nawet zapominamy że instalacją takie kraje jak Kirgistan czy Irak.
Polecam dla kogoś kto interesuje się Azją Środkową, oraz podróżami.
A podsumowując, piękne opisy i niesamowita historia podróżującej samotnie kobiety przez tak nieprzyjazne miejsca.
Bardzo spodobała mi się ta pozycja ze względu gdyż opisuje świat o którym naprawdę rzadko myślimy, a z czasem nawet zapominamy że instalacją takie kraje jak Kirgistan czy Irak.
Pokaż mimo toPolecam dla kogoś kto interesuje się Azją Środkową, oraz podróżami.
A podsumowując, piękne opisy i niesamowita historia podróżującej samotnie kobiety przez tak nieprzyjazne miejsca.
Między światami to opis samotnej podróży autorki przez z pozoru niedostępne kraje : Irak, Iran, Kurdystan.
Marzena Filipczak pokazuje nam jak wiele z powielanych stereotypów mija się z prawdą. Kraje uchodzące za jedne z najniebezpieczniejszych otulają autorkę gościnnością, sercem na dloni i niezwykłą kulturą. I mimo, że jest to kultura diametralnie różna od naszej, nie warto zamykać się na świat.
Być może w tym właśnie złowrogim świecie, pełnym nieprawdziwych historii o danym miejscu, spotkamy lepszych ludzi niż wokół nas...
Między światami to opis samotnej podróży autorki przez z pozoru niedostępne kraje : Irak, Iran, Kurdystan.
więcej Pokaż mimo toMarzena Filipczak pokazuje nam jak wiele z powielanych stereotypów mija się z prawdą. Kraje uchodzące za jedne z najniebezpieczniejszych otulają autorkę gościnnością, sercem na dloni i niezwykłą kulturą. I mimo, że jest to kultura diametralnie różna od naszej, nie...
Trudno było mi rozstawać się ze światami opisywanymi w tej książce podróżniczej. Za każdym razem, kiedy musiałam ją odłożyć, czyniłam to z żalem, ale i za każdym razem, kiedy mogłam do niej wrócić, zanurzałam się w jej rzeczywistość z przyjemną radością. W rzeczywistość, która istnieje naprawdę i, co najważniejsze, jest dla mnie osiągalna. Mimo że oddalona od Polski tysiące kilometrów. Mimo że w rejonie uchodzącym powszechnie za bardzo niestabilny i niepewny. Mimo że dla kobiety bardzo niebezpieczny.
A mimo tego wszystkiego – dla mnie!
Nawet gdybym chciała pojechać tam sama. Ta niepodważalna pewność zagnieździła się we mnie po tej publikacji. Jej autorką jest kobieta, która wybrała się sama w rejon południowo-zachodniej Azji i Bliskiego Wschodu. Typowa reakcja znajomych na wieść o celu podróży za każdym razem była podobna – "Eee, aha, hm. Ty na pewno dobrze się czujesz?", po której zaczynało się straszenie – że w pojedynkę nie da sobie rady, "że to trudne, niebezpieczne, nieodpowiedzialne i głupie". Jakbym słyszała te same kraczące głosy, kiedy wybierałam się do Afryki. Podobno nawet nie miałam wrócić żywa! Autorka wbrew wszystkim apokaliptycznym proroctwom, przestrogom i czarnym wizjom, wybrała się do „jaskini lwa”. "I co? Było tak, jak myślałam". – napisała po powrocie – czyli wspaniale pod każdym względem. A jeśli było coś niebezpiecznego, to uczucie, które "każe rzucić wszystko i jechać". Znowu.
Relacje z obu podróży odbytych latem i jesienią tego samego roku zawarła w tej publikacji, a trasy ich przebiegu przez "Armenię i Górski Karabach, Osetię Północną i Kałmucję do Uzbekistanu i Kirgistanu", a potem do Kurdystanu tureckiego i irackiego, Iranu, Turkmenistanu, Kazachstanu i krain o baśniowych nazwach – Alania, Karakałpacja czy Mangystau, ku mojej radości, umieściła na mapce poprzedzającej opowieść. Bo to były opowieści niczym z bajki o świecie, który istniał tysiące lat temu, a jego dowody w postaci ruin, nadal żywych miast, cmentarzy, ale przede wszystkim tradycji obyczajów i religii, dotrwały do dzisiaj. Ujrzeć Harran, to zobaczyć starożytność sprzed pięciu tysięcy lat, nadal tętniącą życiem jej mieszkańców. O ludziach, których styl życia nie zmienił się od wieków, ale umiejących albo zmuszonych odnaleźć się we współczesnych realiach. O państwach, których nie ma, jak Górski Karabach, Nadniestrze, Abchazja, Osetia Południowa, a które jak najbardziej są, funkcjonują. Wiele z nich, dzięki książkom podróżniczym, „odwiedziłam” po raz kolejny, jak Chiwę w Uzbekistanie, o której czytałam w "Wyprawie do Chiwy" czy Kałmucję znaną z miłości do szachów, których „państwową karierę” po raz pierwszy obejrzałam w programie telewizyjnym. Były jednak i takie państwa, o których swoją wiedzę musiałam szybko weryfikować, jak o Armenii, jednym z najstarszych państw świata o chrześcijańskiej historii sięgającej czasów biblijnych. Jednak były i takie, które wprawiały mnie w zdumienie (chociaż za każdym razem obiecuję sobie, że nie będę się niczemu dziwić),jak Turkmenistan z miastami z marmuru, w których mieszkania są rozdawane za darmo.
I tak mogłabym opisywać swoje wrażenia po kolei, towarzysząc autorce w podróży przez te wszystkie przeciekawe zakątki, czerpiąc z niej nie tylko wiedzę, ale to „coś”, co nie pozwalało mi na tylko rozumowe jej pojmowanie, a o czym wspomniałam na samym początku. Długo zastanawiałam się, co to może być? Może ten bezpośredni, a jednocześnie plastyczny język opowieści z praktycznymi uwagami dla przyszłych podróżujących? A może ciekawie podane informacje w formie opisów zdarzeń, krajobrazów, dialogów i własnych, czasami osobistych, myśli wypełniających umysł autorki? A może ciekawość dalszego kierunku wędrówki i jej kolejnego celu, które ostatecznie często były dziełem przypadku, a czasami decyzji podejmowanych za namową poznawanych mieszkańców? A może fascynacja odwagą, uporem, pasją i konsekwencją podróżniczki, która jechała lub szła dalej, mimo że nie było łatwo? Jednak, czy to wszystko mogło wywoływać we mnie za każdym razem uczucie ciepła i pozytywnego nastawienia do świata i ludzi?
I w tym momencie mnie olśniło!
Ludzie! To jest to „coś”! Największy skarb tych krain. To ich nastawienie – otwarte, życzliwe, osobiste, zaangażowane, troskliwe, opiekuńcze – było tym największym darem, jaki mogła otrzymać podróżująca kobieta w samodzielnej podróży. I co najważniejsze! To przyjazne nastawienie potrafiła przekazać, zawrzeć w słowach, ukazać w konkretnych zachowaniach i czynach (często bardzo wzruszających),a potem przelać ten koktajl emocji do mojego serca, budząc we mnie wiarę w ludzką dobroć istniejącą pod każdą szerokością geograficzną.
Te wspomnienia, jak w żadnych innych książkach podróżniczych, które miałam okazję czytać, pokazują świat przyjazny i namawiają skutecznie do odwzajemniania tego uczucia. Są antystraszakiem na wszystkie niepokojące wiadomości, którymi bombardują nas programy informacyjne, siejące w nas niepokój i osłabiające chęć podróżowania i co gorsza, budzące tendencję do generalizowania wszystkich i wszystkiego. Ogromną dawką optymizmu, budzącego wiarę w bezinteresowną życzliwość drugiego człowieka. Zwierciadłem, w którym możemy przyjrzeć się własnym obawom, jak w lustrze, gdy irańska dziewczyna pyta – "Czy Europa to na pewno bezpieczne miejsce dla żyjącej w pojedynkę dziewczyny?" Ciekawe, co musiała usłyszeć od swoich znajomych, skoro zadała takie pytanie? Chyba to samo, co słyszymy my i czego nasłuchała się autorka.
Po tej książce już nie wieje grozą.
Świat staje się normalny, ze swoimi wadami i zaletami w każdym miejscu, w którym się zatrzymamy, a na jedyną groźbę i największą przeszkodę w bezpiecznym podróżowaniu autorka wskazuje tylko własną głupotę. Zdrowy rozsądek, który nakazuje "słuchać się miejscowych i myśleć" to jest to, co podkreśla i akcentuje niemal na każdej stronie.
Przygodę z ludźmi o wielkich sercach autorka uzupełniła "Instrukcją obsługi Wschodu" i okolic, w której zawarła w odwrotnej kolejności alfabetycznej praktyczne uwagi dotyczące wiz, środków transportu, noclegów, łączności, a nawet targowania się i wszystkich tych niezbędnych informacji ułatwiających podróżowanie. Nie zapomniała również o zdjęciach. Jest ich mnóstwo z obszernymi ich opisami.
Właściwie można tę książkę niezależnie od siebie czytać lub przeglądać jak minigalerię.
Na końcu kropla dziegciu do tego smakowitego, pełnego słońca miodu w słoiku – druk. A dokładniej wielkość czcionki. Zbyt mała, a pod zdjęciami jeszcze mniejsza. Po dłuższym czytaniu bolały mnie oczy i miałam dylemat – czytać dalej z bólem oczu czy nie czytać z bólem serca. I jeszcze okładka. Aż prosi się, żeby umieścić na niej te wszystkie życzliwe twarze, uśmiechnięte buzie dzieci zapraszające do zajrzenia, do odwiedzin.
Otwarte drzwi z krwistą czerwienią nie budzą takiego zaufania do świata czekającego za nimi. A przecież ta książka, jak żadna inna, jest jego świadectwem i dowodem.
naostrzuksiazki.pl
Trudno było mi rozstawać się ze światami opisywanymi w tej książce podróżniczej. Za każdym razem, kiedy musiałam ją odłożyć, czyniłam to z żalem, ale i za każdym razem, kiedy mogłam do niej wrócić, zanurzałam się w jej rzeczywistość z przyjemną radością. W rzeczywistość, która istnieje naprawdę i, co najważniejsze, jest dla mnie osiągalna. Mimo że oddalona od Polski tysiące...
więcej Pokaż mimo toAutorka zaraziła mnie fascynacją tym rejonem świata, może uda mi się któregoś razu odwiedzić choć wycinek tego obszaru. Bardzo lekka do czytania 😀
Autorka zaraziła mnie fascynacją tym rejonem świata, może uda mi się któregoś razu odwiedzić choć wycinek tego obszaru. Bardzo lekka do czytania 😀
Pokaż mimo toRealcja z podróży, bo trudno to nazwać literaturą podróżniczą. Można ale niekoniecznie.
Realcja z podróży, bo trudno to nazwać literaturą podróżniczą. Można ale niekoniecznie.
Pokaż mimo toCudowna autorka. Wspaniale przeprowadziła mnie przez wiele ciekawych miejsc.
Cudowna autorka. Wspaniale przeprowadziła mnie przez wiele ciekawych miejsc.
Pokaż mimo toMało porywająca
Mało porywająca
Pokaż mimo to