Ogrody słońca

Okładka książki Ogrody słońca Paul McAuley
Okładka książki Ogrody słońca
Paul McAuley Wydawnictwo: Mag Cykl: Cicha wojna (tom 2) fantasy, science fiction
546 str. 9 godz. 6 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Cicha wojna (tom 2)
Tytuł oryginału:
Gardens of the Sun (2009)
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2014-06-27
Data 1. wyd. pol.:
2014-06-27
Liczba stron:
546
Czas czytania
9 godz. 6 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374804387
Tłumacz:
Wojciech Próchniewicz
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
45 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
524
511

Na półkach:

Druga część, nie jest niczym wybitnym niestety, po pierwsze, strasznie dużo powtórzeń co się działo w części poprzedniej, zajmuje to sporo miejsca, po drugie akcja jest potwornie rozmemlana i tak się ta książka toczy i toczy i jest tak jakoś słabo. Dobrze się robi tak od czterysetnej strony, wtedy zaczyna być ciekawie i akcja nabiera rozpędu, zaczyna się odczuwać pewnien dreszczyk. Strasznie dużo opisów, niczym w Nad Niemnem, naprawdę na początku w pierwszym tomie było to interesujące ale ile można, potem jednak te ogrody się powtarzają, techniki pozyskiwania światów również, więc już nie trzeba aż tak dokładnie każdego ogrodu próżniowego opisywać i habitatu. Ogólnie koncepcja rozproszenia ludzkiej rasy, jej sposobu życia, zamieszkania różnych światów super a sama końcówka czyli ostatnie sto kartek czyta się bardzo dobrze, jednak to za mało, żeby książka miała efekt wow. Trzeci tom nie jest dostępny w Polsce i może i dobrze, bo nie wiem czy bym nawet chciała, pomysły super, wykonanie takie sobie, sposób podania niezbyt jak dla mnie.

Druga część, nie jest niczym wybitnym niestety, po pierwsze, strasznie dużo powtórzeń co się działo w części poprzedniej, zajmuje to sporo miejsca, po drugie akcja jest potwornie rozmemlana i tak się ta książka toczy i toczy i jest tak jakoś słabo. Dobrze się robi tak od czterysetnej strony, wtedy zaczyna być ciekawie i akcja nabiera rozpędu, zaczyna się odczuwać pewnien...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2653
1551

Na półkach:

Rzadki przypadek, gdy druga część przewyższa pierwszą, i tak wyśmienitą! Nie przeczę, akcja niezwykle wartka, zaskakująca i wielowątkowa, a jednak spójna i w pełni logiczna. Ale największą zaletą tej książki są niesamowicie plastyczne i pomysłowe wizje możliwości rozwoju i wynalazków ludzkości z zakresu bioinżynierii, genetyki, ekologii i w efekcie terraformingu. Kto wie? W końcu nie raz już proroctwa twórców s-f po latach się sprawdziły.

Rzadki przypadek, gdy druga część przewyższa pierwszą, i tak wyśmienitą! Nie przeczę, akcja niezwykle wartka, zaskakująca i wielowątkowa, a jednak spójna i w pełni logiczna. Ale największą zaletą tej książki są niesamowicie plastyczne i pomysłowe wizje możliwości rozwoju i wynalazków ludzkości z zakresu bioinżynierii, genetyki, ekologii i w efekcie terraformingu. Kto wie? W...

więcej Pokaż mimo to

avatar
116
13

Na półkach: , ,

Opinia pochodzi z bloga Rozdział VIII (www.rozdzialviii.blogspot.com)

„Ogrody słońca” opowiadają o początkach kolonizacji kosmosu, a właściwie Układu Słonecznego, w którym dzieje się akacja powieści, a także zmianach zachodzących na Ziemi. Mimo ciekawej akcji, czytało mi się ją ciężko i zajęło mi to więcej czasu niż zamierzałem i chciałbym. Jest to jednak dość ciekawa pozycja, mająca elementy Hard Science-Fiction.

W świecie powieści ludzkość skolonizowała Księżyc oraz księżyce gazowych olbrzymów – Saturna i Jowisza. Trudno mówić tu jednak o wielkim, wspólnym sukcesie ludzi, bowiem w związku z kolonizacją nasz gatunek podzielił się jeszcze mocniej. Stosunki między kolonizatorami, a Ziemianami są raczej szorstkie. Dlatego powieść zaczyna się w czasie inwazji trzech ziemskich mocarstw (Wielkiej Brazylii, Wspólnoty Pacyficznej i Unii Europejskiej) na kolonie mieszkańców układów Saturna i Jowisza. Nie był to pierwszy konflikt między „Wewnętrznymi” i „Zewnętrznymi”. W wyniku poprzednich zniszczono między innymi kolonie marsjańskie. Samo przedstawienie kolonizacji, nie jako kooperacji, a rywalizacji jest dość powszechne w fantastyce naukowej, jednak McAuley przedstawia przyczyny takiego stanu rzeczy w sposób przekonujący.

Jedną z przyczyn exodusu Zewnętrznych– poza pragnieniem wolności i chęcią odkrywania nowych rzeczy – jest oligarchia powstała na Ziemi w wyniku przemian politycznych i katastrofy ekologicznej. Nowe elity nowych mocarstw oparły swoją władzę o nową religię (dużo tych nowości). W centrum jej zainteresowania w związku była Ziemia – personifikowana jako Gaja. Jednak „wiara” nowych elit nie okazuje się wystarczająco głęboka…

Silną stroną powieści jest spora dawka nauki na jej kartach. Autor skupia się głównie na biologii i genetyce. Guru genetyczni w układach zewnętrznych są bardzo cenieni, a akcja powieści w znacznej mierze skupia się na ich działaniach i badaniach. Głównym wątkiem naukowym są organizmy próżniowe (tworzące tytułowe ogrody słońca) pozwalające przeżyć kolonistom na niegościnnych księżycach gazowych olbrzymów. Są to swoiste samowystarczalne fabryki produkujące żywność i inne niezbędne składniki do życia poza Ziemią. Często pojawia się także wątek modyfikacji samego człowieka i moralności takich działań.

Niestety są i pewne niedociągnięcia – w powieści zignorowano w znacznym stopniu znaczenie ciążenia, tak różnego na Ziemi jak i poza nią. Trochę ćwiczeń oraz przyzwyczajenie się pozwala sprawnie działać Ziemianom na Europie i odwrotnie. Tymczasem w rzeczywistości prawdopodobnie nie było by tak kolorowo. Dla osoby urodzonej i żyjącej cały czas na księżycu Jowisza mogło by to się skończyć wręcz tragicznie.

Do niedociągnięć należało by też zaliczyć niektóre postacie. Nie urzekły mnie one, a fragmenty ich dotyczące były czytane raczej z konieczności niż z przyjemnością. Do takich zaliczyłbym w szczególności guru genetyczną Sri Hong-Owen i jej syna Barrego. Sama opowieść wydała mi się za to trochę zbyt pompatyczna, ponieważ wolę historie bardziej kameralne niż ratowanie świata i rewolucje polityczne…

Mimo niewielkich niedociągnięć i tego, iż nieco „męczyłem” tę pozycję, „Ogrody słońca” są interesującą pozycją z gatunku fantastyki naukowej. Dużo tu zarówno fantastyki jak i nauki, a świat powieści jest ciekawy, rozbudowany i wiarygodny. W związku z tym warto sięgnąć po opowieść autorstwa McAuleya.

Opinia pochodzi z bloga Rozdział VIII (www.rozdzialviii.blogspot.com)

„Ogrody słońca” opowiadają o początkach kolonizacji kosmosu, a właściwie Układu Słonecznego, w którym dzieje się akacja powieści, a także zmianach zachodzących na Ziemi. Mimo ciekawej akcji, czytało mi się ją ciężko i zajęło mi to więcej czasu niż zamierzałem i chciałbym. Jest to jednak dość ciekawa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
55

Na półkach: ,

Książka, którą czyta się, jak encyklopedię nie może być dobra, nawet mimo fantastycznej wizji przyszłości. Autor zabija dynamizm akcji przez okropnie długie, naukowe opisy księżyców Saturna, Jowisza, Urana i Neptuna podczas gdy nie wiemy jak właściwie wyglądają główne postaci. Ale właśnie - kto tu jest główna postacią? Nie ma takowej, a każda dostaje mnie więcej tyle samo miejsca na kartach powieści, z tym, że do niczego to nie prowadzi, ponieważ losy większości z nich choć przecinają się ze sobą, to nie wpływają na siebie w znaczący sposób.

Dialogi też nie należą do najbłyskotliwszych. Postacie, jeśli już ze sobą rozmawiają, używają języka rodem z encyklopedii Britannica. Nie ma w tych kwestiach ani humoru, ani emocji, co nie pomaga w przebrnięciu przez całe 550 stron.

Na dodatek, co chyba najbardziej mnie irytowało, to nagłe przeskoki czasowe. Autor potrafi opowiadać o wydarzeniach, które rozgrywają się w danym czasie, by w kolejnym akapicie przeskoczyć o kilka miesięcy, a nawet lat nie wyjaśniając później co się w tym czasie działo w inny sposób niż na przykład "przez cały ten czas pracował na polu" (zaiste, pasjonujące). Przez tą czasową rozwlekłość (akcja powieści liczy sobie bodajże 30, jak nie 50 lat) losy postaci nie mają praktycznie żadnego znaczenia, bo wiadomo, że autorowi nie zależy, by w końcu coś się wydarzyło.

Na plus jednak trzeba zaliczyć naprawdę oszałamiającą wizję z ogromną ilością szczegółów. Widać, ile pracy autor włożył w przygotowanie tła całej historii nie mówiąc o olbrzymiej wiedzy z zakresu biologii, genetyki i astronomii. Z drugiej strony, dzięki temu jeszcze bardziej szkoda potencjału, jaki znajdował się w tej historii i tego, jak spektakularnie został on zmarnowany.
Na osłodę pozostaje ostatnie sto stron, które jest zdecydowanie lepsze od pierwszych 450, męczonych przeze mnie przez dobrych kilka miesięcy. W każdym razie Ogrody słońca pozostawiają jednak z wielkim niedosytem.

Książka, którą czyta się, jak encyklopedię nie może być dobra, nawet mimo fantastycznej wizji przyszłości. Autor zabija dynamizm akcji przez okropnie długie, naukowe opisy księżyców Saturna, Jowisza, Urana i Neptuna podczas gdy nie wiemy jak właściwie wyglądają główne postaci. Ale właśnie - kto tu jest główna postacią? Nie ma takowej, a każda dostaje mnie więcej tyle samo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
168
166

Na półkach: ,

(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)

Koniec-nie-koniec?

Hubert Przybylski

Kiedy trzy miesiące temu omawiałem "Cichą Wojnę", pierwszy tom cyklu Paula J. McAuley'a o tym samym tytule, miałem się czym zachwycać i nad czym ubolewać. Byłem oczarowany wizją przyszłości, którą Autor karmił moją duszę. Podziwiałem świetnie poprowadzoną fabułę. I jednocześnie serce mi się krajało, że powieść była prawie całkowicie pozbawiona humoru, a bohaterowie mocno mi obojętni. Podsumowując recenzję wyraziłem nadzieję, że "Ogrody Słońca" wyjdą McAuley'owi lepiej. I co, spytacie, wyszły? O tym za chwilkę.

Bo najpierw małe wprowadzenie do fabuły "Ogrodów...". Cicha Wojna się zakończyła, ale wciąż jeszcze trwa polowanie na odmawiających poddania się uciekinierów spośród Wolnych Zewnętrznych, w tym na grupkę, w której znaleźli się Macy Minnot i Newton Jones i która, wydawać by się mogło, znajduje wreszcie azyl w okolicy skolonizowanej przez inny odłam Zewnętrznych - Duchy. W tym samym czasie ziemskie mocarstwa prowadzą mniej lub bardziej rabunkową okupację habitatów zajętych w czasie konfliktu. O ile Wspólnota Pacyficzna stara się w cywilizowany sposób podejść do podbitych terenów i bardziej współpracuje z Zewnętrznymi, niż ich gnębi, o tyle Brazylijczycy kradną wszystko, co się da, a kwestię Zewnętrznych chcą rozwiązać w sposób definitywny, choć nieco bardziej długofalowy niż drugowojenni naziści. Jeśli chodzi o innych bohaterów, których poznaliśmy w pierwszym tomie serii, to oddają się oni poszukiwaniom. Sri Hong-Owen szuka Avernus i jej odkryć, Szpieg szuka Zi Ley, Loc Ifrahim szuka Macy Minnot, a Cash Baker swego miejsca na świecie. I szukaliby sobie tak dalej, gdyby Wielkiej Brazylii nie ogarnęła fala niepokojów...

Niestety, "Ogrody..." idą w ślady "Cichej Wojny" i również są całkowicie pozbawione humoru. I o tyle, o ile w przypadku pojedynczej książki taki podejście Autora by mi jakoś tak specjalnie nie przeszkadzało, tak przy czytaniu kolejnej części zaczyna to psuć zabawę. W pewnym momencie zaczynałem wręcz mieć wrażenie, że to już, zaraz, pojawi się na kartach nowa, ale jednocześnie tak znana z polskiej kultury postać - Dziewczynka W Za Ciasnych Bucikach - i zacznie się prawdziwy houou...

Czytając "Cichą Wojnę" miałem też problem z kreacją postaci. Z żalem stwierdzam, że druga część cyklu niewiele zmienia w tej materii i znowu losy większości bohaterów ani mnie grzały, ani ziębiły. Przez moment myślałem, że może jednak Szpieg wyłamie się z tego schematu, ale Autor postanowił go stłamsić i przywołać do porządku. I nie mam zielonego pojęcia, dlaczego McAuley to robi. Czy wychodzi z niego nie lubiący zbyt kolorowych postaci poważny naukowiec, czy też przyczyna jest jakaś inna. Ale niezależnie od tego, jaka jest ta przyczyna, i czy nie ma ich przypadkiem więcej, wynik tego jest, jaki jest. Szkoda.

Jeśli chodzi o fabułę, to dostajemy tu to samo, czym się można było cieszyć i zachwycać w "Cichej Wojnie". Z niewielkimi zmianami. Także w odbiorze. Akcja "Ogrodów..." dalej rozwija się nieśpiesznie, dalej jest idealnym połączeniem space opery i hard SF, dalej zwroty akcji i cliffhangery będą się pojawiały tam, gdzie powinny, budując napięcie towarzyszące lekturze. Ale tylko do pewnego momentu. Bo jeśli coś w tej powieści naprawdę McAuley'owi nie wyszło, to było to zakończenie. W pierwszej chwili chciałem napisać, że było to tak, jakbyśmy dostali do rozwiązania wymagające ostrego kombinowania zadanie matematyczne, które w końcówce okazało się zwykłym podstawianiem wcześniej wyliczonych wartości pod niewiadome i żmudnym wyliczaniem wyniku. Ale to nie byłoby najlepsze porównanie. Niestety, najlepsze porównanie byłoby wtedy, gdybym porównał to do pompowania dętki. Przez 90% książki Autor ją w trudzie i znoju pompował, aby w końcu przebić ją gwoździem i spuścić powietrze, pozostawiając sflaczały kawał gumy... W dodatku zakończenie jest tak okropnie przesłodzone, że czułem się, jakbym oglądał jakąś operę mydlaną. Może to jeszcze nie był houou, ale koszmar na pewno.

Moja ocena? 7/10. Pomimo niewątpliwego talentu do kreowania wizji przyszłości, McAuley nie umiał naprawić tego, co moim zdaniem zepsuł w "Cichej Wojnie". I na dodatek popełnił błąd nowicjusza - spłycił i do obrzydliwości polukrował zakończenie. A jednak, pomimo tego wszystkiego, "Ogrody Słońca" czytało mi się bardzo przyjemnie i absolutnie nie żałuję czasu spędzonego na lekturze. A zakończenie już wyparłem. Serio. Tydzień po skończeniu lektury nie pamiętam, jak się skończyła :)

Jeśli zaś chodzi o tytuł mojej recenzji... Jak do tej pory postały cztery powieści, których akcja dzieje się w uniwersum Cichej Wojny. "Cicha Wojna" i "Ogrody Słońca" stanowią oddzielną całość i stąd tę druga książkę można traktować jako koniec. Ale skoro to druga część cyklu, który ma ich cztery, to nie może to być koniec. Ot, taka zagwozdka...

P.S. Recenzja czekała kilka dni w kolejce na publikację, więc miałem czas sobie to i owo przemyśleć. I doszedłem do wniosku, że McAuley doskonale rozumie współczesną politykę i świetnie umie, pod płaszczykiem SF, ukazać jej mechanizmy. Konflikt Ziemian z Wolnymi Zewnętrznymi możemy bez problemów przełożyć sobie na to, co widzimy obecnie na Ukrainie. Okupacja baz i habitatów przez mocarstwa ziemskie to znowuż kapitalne odzwierciedlenie tego, co przeżyły Niemcy pod koniec i tuż po drugiej wojnie światowej (wiem, że Niemcy byli źli, zasłużyli sobie na wszystko i absolutnie tego nie neguję - chodzi mi jedynie o politykę zwycięzców wobec przegranych). Takich odniesień mamy w "Cichej Wojnie" i "Ogrodach Słońca" dużo, dużo więcej i myślę sobie, że warto takie książki czytać. Dzięki nim człowiek robi się mądrzejszy, a przez to odporniejszy na medialną propagandę.

(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)

Koniec-nie-koniec?

Hubert Przybylski

Kiedy trzy miesiące temu omawiałem "Cichą Wojnę", pierwszy tom cyklu Paula J. McAuley'a o tym samym tytule, miałem się czym zachwycać i nad czym ubolewać. Byłem oczarowany wizją przyszłości, którą Autor karmił moją duszę. Podziwiałem świetnie poprowadzoną fabułę. I jednocześnie serce mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1569
920

Na półkach:

Pierwszy mnie raczej wynudził, choć pojawiło się tam kilka smacznych zaczątków. Tutaj jest znacznie lepiej. Nie wiem czy to autor się poprawił czy ja się przyzwyczaiłem. W każdym razie, na minus, wciąż pewna powolność narracji i raczej prostota (acz bez przesady) fabuły. Na plus świetne pejzaże kosmiczne, autor ma talent, momentami się wzruszałem wizualizując opisy kolejnych lokacji, ciał niebieskich. Poza tym autor wykonał rzetelną robotę w aspekcie astronomii i fizyki (poza drobiazgami nielicznymi),pod tym względem lektura to duża przyjemność. Najlepsze zaś w tym wszystkim są koncepcje rozwoju technologii, zmian społecznych czy politycznych. Naprawdę wygląda to logicznie i sensownie. Poza tym, niegłupio gada o współczesnych problemach, ekologii, naukach społecznych, dłubaniu w genach, itp. Niegłupio, bo nie wychwala/potępia w czambuł, pokazuje, że zależnie od tego jak potratujemy sprawę, mogą być z tego niezłe zyski albo duże problemy. Zaletą też jest fakt, że nie robi tego łopatologicznie a z wyczuciem i jakby mimochodem.
Czekam na kolejny tom przebierając nóżkami.

Pierwszy mnie raczej wynudził, choć pojawiło się tam kilka smacznych zaczątków. Tutaj jest znacznie lepiej. Nie wiem czy to autor się poprawił czy ja się przyzwyczaiłem. W każdym razie, na minus, wciąż pewna powolność narracji i raczej prostota (acz bez przesady) fabuły. Na plus świetne pejzaże kosmiczne, autor ma talent, momentami się wzruszałem wizualizując opisy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
543
170

Na półkach: , ,

W kontynuacji Cichej Wojny, obserwujemy ludzkie przyczółki rozproszone po układzie słonecznym po zakończeniu walk. Wojenny pył opada, a wraz z nim dawny porządek. Opisane w Cichej wojnie ataki nie mogły przejść bez społecznego echa. Zmiany nadchodzą, bohaterowie przemijają. I to własnie owe przemijanie i odnajdywanie się po ciężkich przejściach jest osią powieści. Obserwujemy losy postaci znanych z pierwszej części na rozmaitych etapach ich życia. Podobnie jak w pierwszej części, fabuła nie pędzi na złamanie karku, tylko konsekwentnie obrazuje założone przez autora i dobrze zaplanowane wątki. Lektura wymaga skupienia, dialogi nie pojawiają się zbyt często, za to długie opisy bardzo ładnie opisują naukowo-polityczno-społeczno-kulturalne przemiany zachodzące wśród nowej ludzkości. Warto się zapoznać, choć lektura wymaga sporego zaangażowania.

W kontynuacji Cichej Wojny, obserwujemy ludzkie przyczółki rozproszone po układzie słonecznym po zakończeniu walk. Wojenny pył opada, a wraz z nim dawny porządek. Opisane w Cichej wojnie ataki nie mogły przejść bez społecznego echa. Zmiany nadchodzą, bohaterowie przemijają. I to własnie owe przemijanie i odnajdywanie się po ciężkich przejściach jest osią powieści....

więcej Pokaż mimo to

avatar
70
70

Na półkach:

Kiedy trzy miesiące temu omawiałem "Cichą Wojnę", pierwszy tom cyklu Paula J. McAuley'a o tym samym tytule, miałem się czym zachwycać i nad czym ubolewać. Byłem oczarowany wizją przyszłości, którą Autor karmił moją duszę. Podziwiałem świetnie poprowadzoną fabułę. I jednocześnie serce mi się krajało, że powieść była prawie całkowicie pozbawiona humoru, a bohaterowie mocno mi obojętni. Podsumowując recenzję wyraziłem nadzieję, że "Ogrody Słońca" wyjdą McAuley'owi lepiej. I co, spytacie, wyszły? O tym za chwilkę.

Bo najpierw małe wprowadzenie do fabuły "Ogrodów...". Cicha Wojna się zakończyła, ale wciąż jeszcze trwa polowanie na odmawiających poddania się uciekinierów spośród Wolnych Zewnętrznych, w tym na grupkę, w której znaleźli się Macy Minnot i Newton Jones i która, wydawać by się mogło, znajduje wreszcie azyl w okolicy skolonizowanej przez inny odłam Zewnętrznych - Duchy. W tym samym czasie ziemskie mocarstwa prowadzą mniej lub bardziej rabunkową okupację habitatów zajętych w czasie konfliktu. O ile Wspólnota Pacyficzna stara się w cywilizowany sposób podejść do podbitych terenów i bardziej współpracuje z Zewnętrznymi, niż ich gnębi, o tyle Brazylijczycy kradną wszystko, co się da, a kwestię Zewnętrznych chcą rozwiązać w sposób definitywny, choć nieco bardziej długofalowy niż drugowojenni naziści. Jeśli chodzi o innych bohaterów, których poznaliśmy w pierwszym tomie serii, to oddają się oni poszukiwaniom. Sri Hong-Owen szuka Avernus i jej odkryć, Szpieg szuka Zi Ley, Loc Ifrahim szuka Macy Minnot, a Cash Baker swego miejsca na świecie. I szukaliby sobie tak dalej, gdyby Wielkiej Brazylii nie ogarnęła fala niepokojów...
Więcej: http://szortal.com/node/6040

Kiedy trzy miesiące temu omawiałem "Cichą Wojnę", pierwszy tom cyklu Paula J. McAuley'a o tym samym tytule, miałem się czym zachwycać i nad czym ubolewać. Byłem oczarowany wizją przyszłości, którą Autor karmił moją duszę. Podziwiałem świetnie poprowadzoną fabułę. I jednocześnie serce mi się krajało, że powieść była prawie całkowicie pozbawiona humoru, a bohaterowie mocno mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
794
245

Na półkach: ,

„Ogrody Słońca” to solidna lektura dorównująca poziomem „Cichej wojnie”. Sympatycy gatunku science fiction z pewnością łatwo się w niej odnajdą, lecz, o czym już wspominałem przy okazji recenzji poprzedniego tomu, także zupełni goście w literaturze fantastycznej nie są na straconej pozycji z uwagi na bardzo dobrą fabułę. Należy jednak przy tym lubić dramat, bo niestety los potrafi uderzyć w postacie z całą siłą. Sam się o tym przekonałem, kiedy sytuacja nie ułożyła się po myśli bohaterów... Cóż, nie można odmówić rozwojowi wydarzeń nieobliczalności. Największa wada? Naprawdę spowalniające akcję drobiazgowe opisy świata oraz duże skoki czasowe – ale sądzę, że można je przeboleć.

http://gexe.pl/ksiazki/art/4443,ogrody-slonca

„Ogrody Słońca” to solidna lektura dorównująca poziomem „Cichej wojnie”. Sympatycy gatunku science fiction z pewnością łatwo się w niej odnajdą, lecz, o czym już wspominałem przy okazji recenzji poprzedniego tomu, także zupełni goście w literaturze fantastycznej nie są na straconej pozycji z uwagi na bardzo dobrą fabułę. Należy jednak przy tym lubić dramat, bo niestety los...

więcej Pokaż mimo to

avatar
159
34

Na półkach:

Jak dla mnie za dużo polityki i opisów. Dużo za dużo.

Jak dla mnie za dużo polityki i opisów. Dużo za dużo.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    118
  • Posiadam
    59
  • Przeczytane
    56
  • Fantastyka
    6
  • Science Fiction
    5
  • Teraz czytam
    4
  • MAG
    2
  • SF
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • SF, fantasy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ogrody słońca


Podobne książki

Przeczytaj także