Sucha sierpniowa trawa
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Seria Kaszmirowa
- Tytuł oryginału:
- The Dry Grass of August
- Wydawnictwo:
- Black Publishing
- Data wydania:
- 2014-01-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-01-15
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375366921
- Tłumacz:
- Paweł Lipszyc
Wciągająca opowieść w duchu Służących i Sekretnego życia pszczół o przyjaźni między Mary, ciemnoskórą służącą, i Jubie, trzynastoletnią białą dziewczynką z szanowanej, zamożnej rodziny, która, jak się okazuje, skrywa wiele niewygodnych tajemnic… Poruszająca historia o potrzebie bliskości, szczerości, tolerancji, wyrozumiałości dla inności, niezgody na rasizm i zarazem pasjonujący obraz amerykańskiej rodziny i prowincji Południa Stanów w burzliwych i pełnych napięć latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
By wśród czerni i bieli dostrzec milion odcieni szarości
„Sucha sierpniowa trawa” to debiut siedemdziesięciojednolatki. Suma jej życiowych doświadczeń, przefiltrowanych przez sito zabiegów fabularnych i stylistycznych. Ale to też ważny głos w kwestii jednej z mniej chlubnych kart historii świata - a mianowicie tej dotyczącej segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych. Akcja powieści toczy się w 1954 roku. Mniej więcej czternastoletnia wtedy Anna Jean była więc jeszcze dość emocjonalnie odbierającą ówczesne realia społeczne obserwatorką, która, jako dziecko, zapamiętała te wydarzenia takimi, jakimi były. Bez dorabiania do nich zbędnej ideologii. Echa tych przeżyć - sądząc po autentyczności i wydźwięku jej opowieści - kołatały się w jej sercu, wciąż żywe, przez wszystkie te lata. W końcu postanowiła się rozliczyć z przeszłością i przelała na papier całą siebie z tamtych lat, zamykając swoje rozterki, zniesmaczenia, obawy i wątpliwości pod postacią Jubie. Nie twierdzę, że jest to powieść autobiograficzna, ale z pewnością wiele tu autorki sprzed lat. Dla mnie niesamowitym doświadczeniem było przeżywanie opowieści snutej przez osobę, która była jej naocznym świadkiem. Cofnijmy więc wskazówki zegara i przenieśmy się tam, gdzie wśród upałów amerykańskiego Południa ludzie zaczynali się uczyć, jak wśród czerni i bieli dostrzec milion odcieni szarości.
Autorka kreuje obraz życia typowej amerykańskiej rodziny - pracujący ojciec, głowa rodziny, pan i władca, Bill Watts; zajmująca się domem, a w zasadzie wydająca jedynie dyspozycje, zbyt zajęta dopieszczaniem swej powierzchowności, by czynić coś ponadto, żona i matka, Paula oraz czworo ich dzieci: typowa ugładzona i słodka amerykańska nastolatka Stell; zbuntowana, acz niezwykle wrażliwa Jubie, której oczami będziemy oglądali wydarzenia składające się na tę opowieść; pozostająca w cieniu, niepozorna siedmiolatka zwana Puddin oraz malutki Davie. Do wypełnienia amerykańskiego kanonu brakuje im jeszcze tylko psa. Psa nie mieli. Jego miejsce zastąpiła „dziewczyna”, czarnoskóra służąca Mary Luther, równie wierna swym pracodawcom (choć umówmy się, zamienienie tego słowa na „panom” to w istocie tylko eufemizm),co ów czworonóg. Była to jednakże postać niezwykła, chodzące dobro, podziwiana i doceniana w swojej społeczności, niosąca pomoc tym, których spotkała na swojej drodze, oddana rodzinie, której służyła i, co najważniejsze, a zarazem najbardziej niezwykłe, posiadająca również duże poczucie własnej wartości i potrafiąca wyegzekwować swoje najbardziej podstawowe prawa i szacunek dla własnej osoby. A w czasach, o których opowiada nam Mayhew postawa taka bywała aktem niewyobrażalnej odwagi.
Bardzo podoba mi się konstrukcja „Suchej sierpniowej trawy”. Autorka ukazuje nam rodzinę Wattsów w punkcie krytycznym ich życia - poznajemy ich podczas wyjazdu Pauli z dziećmi i służącą do wujka Jubie, co stanowiło preludium do separacji rodziców. Co takiego się podziało? Nawarstwienie jakich wydarzeń doprowadziło do tak fatalnej sytuacji? - o tym dowiemy się z kolejnego rozdziału, który jest retrospekcją w szczęśliwą i pełną miłości przeszłość rodziny. Jednak nie dostaniemy wszystkiego na tacy. Będziemy się cofać w przeszłość i wracać do tragicznej, pełnej kolejnych powikłań, nadziei i rozczarowań teraźniejszości, a ten kontrast sprawi, ze jeszcze boleśniej odczujemy rozpad rodziny naszych bohaterów i być może, choć przez chwilę poczujemy się tak, jak nasza Jubie.
Opowieść Mayhew to jednak przede wszystkim kronika poniżenia i upodlenia czarnoskórych Amerykanów przez ich białych rodaków. Czytając tę powieść wprost uwierzyć nie mogłam, że takie rzeczy mogły dziać się w tak cywilizowanym, słynącym z poszanowania praw człowieka kraju, jak USA zaledwie 60 lat temu. Szczególnie teraz, gdy rządy w tym kraju sprawuje czarnoskóry prezydent, wydarzenia te zdają się być reliktem bardzo zamierzchłych czasów. Tymczasem Mayhew pamięta lata, gdy kolorowi nie tylko nie mieli praw obywatelskich, ale na każdym kroku starano się im też ograniczać i odbierać prawa człowieka.
Uprzedzenia wobec Murzynów tkwiły głęboko zakorzenione od czasów powszechnego niewolnictwa w umysłach białych Amerykanów. Nie byli od nich wolni nawet najbardziej liberalni i postępowi bohaterowie powieści. Segregacja rasowa zaczynała się w głowie.
- Weszłaś do murzyńskiego domu? - spytała mama.
- Tak. Do znajomej Mary. Mieli olbrzymią łazienkę.
- Była czysta?
- O tak, była piękna.- Hmm. Mama potrząsnęła głową, jakby nie mogła w to uwierzyć.*
Prześlizgiwała się po nieznacznych szczególikach codziennego życia - jak oddzielnie spakowane sztućce dla Mary podczas rodzinnego wyjazdu; jak nakaz niezabierania głosu, gdy nie była pytana - by w końcu wybuchnąć wielkim pożarem nienawiści na każdym niemal słupie, budynku czy billboardzie; na każdej szkole, hotelu czy wprost na ulicy.
NIEKTÓRE RZECZY SIĘ NIE MIESZAJĄ! WODA I OLIWA, CZARNI I BIALI! Przed szkołą widniał napis: DLA BIAŁYCH, NIE DLA BRUDASÓW!>**
- wrzeszczały zewsząd rasistowskie slogany. Autobusy poprzedzielane były żółtymi liniami na dwie nieprzekraczalne, nierówne części - większą, z przodu dla białych i skąpą na tyle dla Murzynów; hotele odmawiały zakwaterowania czarnoskórych służących, a jeśli już, to po cichu, po wielu prośbach, oferując im obskurne klitki i zabraniając korzystania z łazienki (Mary nakazano mycie się pod pompą za domkami). Zakazy korzystania kolorowych z wesołego miasteczka w dni inne, niż wyznaczone (Jubie wyprosiła o pozwolenie przejechania się Mary wraz z Daviem na karuzeli za podwójną opłatę, ale tylko jeśli ta będzie stała obok i nie usiądzie),zakazy jedzenia razem z białymi w restauracjach... Długo jeszcze mogłabym wymieniać kodeks obwarowań, jakimi biali obywatele USA w latach 50. ubiegłego wieku mieli nadzieję wywyższyć się w jakiejś dziwnej hierarchii i podporządkować sobie czarnych rodaków. Tę haniebną listę zamykało działanie „klanu”, o którym tu bohaterowie jedynie niewyraźnie przebąkują (w końcu jest to narracja z perspektywy dziecka, niewtajemniczonego w polityczne zawiłości) oraz nałożeniem na Murzynów godziny policyjnej. I choć ówczesna makabryczna polityka społeczna złamała wiele ludzkich żyć i stała się przyczyną tragedii dla kaprysów białych, to w powieści pobrzmiewają już echa wielkiej rewolucji kulturalnej, które w opowieści Mayhew zmaterializowały się w słynnym „Procesie Browna przeciw Ministerstwu Edukacji” i zaowocowały jego wygraną, a w konsekwencji stanowiły wigilię wspólnego pobierania nauk w szkołach przez dzieci białe i kolorowe.
Autorka świetnie oddaje klimat amerykańskiego Południa. Książka bardzo mocno przypomina mi swą atmosferą czytane przeze mnie niegdyś "Sekretne życie pszczół". Oprócz umiejętności namacalnego sportretowania panującego tam klimatu - czuć każdy pyłek piasku wirującego we wznieconym kołami auta kurzu autostrady, wślizgujący się za koszulkę i przyklejający do mokrego od potu ciała - Mayhew raczy nas również niezwykle mocno oddziałującymi na zmysły opisami zapachów brzoskwiń i kwiatów gardenii. A wszystko to delikatnie wykańcza subtelnym niczym mgiełka realizmem magicznym i tragizmem tak dojmującym, ze niejednokrotnie tekst czyta się przez łzy.
Ta piękna opowieść nie doczekała się jednak moim zdaniem godnego zakończenia i to chyba jedyny minus tej powieści jaki mogę wskazać. Po tak mocnych akcentach, jakimi raczy nas autorka, zwieńczenie losów rodziny Wattsów rozwiewa się we mgle nie przynosząc katharsis, ani nie dając zbyt wiele do myślenia. A może takie właśnie jest życie? Mimo tego co zaszło wciąż toczy się dalej...
Marzena Molenda
Oceny
Książka na półkach
- 288
- 242
- 67
- 23
- 9
- 5
- 5
- 4
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Taka sobie książka, napisana bardzo prostym językiem. Właściwie, to przez 70% opowieści nic cię nie dzieje. Pod koniec akcja przyspiesza i się urywa.
Do pięt nie dorasta "Służącym".
Taka sobie książka, napisana bardzo prostym językiem. Właściwie, to przez 70% opowieści nic cię nie dzieje. Pod koniec akcja przyspiesza i się urywa.
Pokaż mimo toDo pięt nie dorasta "Służącym".
Czytałam sporo książek których akcja toczyła się w tym miejscu i w podobnym czasie - USA, lata 50-te. Ta nie była może wybitna, zdarzały się znacznie lepsze, ale dobrze napisana, widać że autorka włożyła serce w swoją opowieść. Dobrze się czytało, historia wciągająca i autentyczna.
Czytałam sporo książek których akcja toczyła się w tym miejscu i w podobnym czasie - USA, lata 50-te. Ta nie była może wybitna, zdarzały się znacznie lepsze, ale dobrze napisana, widać że autorka włożyła serce w swoją opowieść. Dobrze się czytało, historia wciągająca i autentyczna.
Pokaż mimo to6,5 - książka bardzo przejmująca, wciągająca, do pełnych 7 gwiazdek (oceny bardzo dobrej) zabrakło niedużo. Pozostałam w poczuciu niesprawiedliwości, że życie płynie dalej, że nikt nie poniósł kary (a powinien!),że tak nie powinno być! A z drugiej strony, czy to nie bardziej rzeczywisty obraz tamtych amerykańskich lat?
6,5 - książka bardzo przejmująca, wciągająca, do pełnych 7 gwiazdek (oceny bardzo dobrej) zabrakło niedużo. Pozostałam w poczuciu niesprawiedliwości, że życie płynie dalej, że nikt nie poniósł kary (a powinien!),że tak nie powinno być! A z drugiej strony, czy to nie bardziej rzeczywisty obraz tamtych amerykańskich lat?
Pokaż mimo toAkcja powieści dzieje się w USA, w latach pięćdziesiątych, opowiada o zwykłej amerykańskiej rodzinie. Należy jeszcze dodać – białej, średnio zamożnej rodzinie. Całą opowieść widzimy oczami trzynastoletniej dziewczynki imieniem Jubie, narracja jest soczysta i pełna żywych szczegółów, niemal czujemy na skórze letnie promienie słońca, w których blasku dzieją się sprawy nie zawsze radosne. Jest to opowieść o segregacji rasowej i społecznych normach, które tak diametralnie zmieniły się w ciągu bardzo krótkiego czasu. Rodzinie towarzyszy Mary - „dziewczyna” do pomocy, czarnoskóra kobieta po czterdziestce zatrudniona do sprzątania i pilnowania dzieci. Podczas wakacyjnego wyjazdu jesteśmy świadkami sytuacji, które dobitnie podkreślają, że mieć ciemną skórę w latach 50. w USA oznacza być obywatelem drugiej kategorii. A choć w dobrym tonie wśród kulturalnych ludzi jest być miłym dla kolorowych, to jednak wszyscy przecież wiedzą, że nie można ich traktować na równi z białymi, to oczywiste.
Książka jest hiperrealistycznym obrazem ówczesnej rzeczywistości, a napisała ją osoba, która sama tej rzeczywistości doświadczyła będąc nastoletnią dziewczynką. Jest to debiutancka powieść 71-letniej autorki, która dosłownie przenosi czytelnika w czasie i przestrzeni. Spokojna, miejscami słoneczna, miejscami dramatyczna i wzruszająca, warta przeczytania i dająca nieco do myślenia.
Akcja powieści dzieje się w USA, w latach pięćdziesiątych, opowiada o zwykłej amerykańskiej rodzinie. Należy jeszcze dodać – białej, średnio zamożnej rodzinie. Całą opowieść widzimy oczami trzynastoletniej dziewczynki imieniem Jubie, narracja jest soczysta i pełna żywych szczegółów, niemal czujemy na skórze letnie promienie słońca, w których blasku dzieją się sprawy nie...
więcej Pokaż mimo toLata 50-te ubiegłego stulecia i charakterystyczny dla tamtych czasów problem rasizmu w stosunku do Czarnoskórych mieszkańców Karoliny Południowej. Temat rzeka. Książka, mimo uchwycenia tamtego klimatu, jednak mnie nie porwała. Ale jak na debiut i to późny (autorka miała 71 lat!) to wypadła całkiem dobrze. Autorka świetnie przedstawiła pseudo-perfekcjonizm ówczesnych rodzin i stosunek poszczególnych ludzi do sprawy Czarnych. Według mnie zbyt mocno wyidealizowała Mary, kolorową ‘dziewczynę’ do pomocy, a podróż 13-letniej Jude przez pół stanu wręcz nieprawdopodobna. Zawiodło mnie również zakończenie, którym zwyczajnie brakowało mi puenty.
Lata 50-te ubiegłego stulecia i charakterystyczny dla tamtych czasów problem rasizmu w stosunku do Czarnoskórych mieszkańców Karoliny Południowej. Temat rzeka. Książka, mimo uchwycenia tamtego klimatu, jednak mnie nie porwała. Ale jak na debiut i to późny (autorka miała 71 lat!) to wypadła całkiem dobrze. Autorka świetnie przedstawiła pseudo-perfekcjonizm ówczesnych rodzin...
więcej Pokaż mimo toStany Zjednoczone lat 50', ogromne samochody, klimat przedmieść na Południu, amerykański sen dla wszystkich, no, prawie dla wszystkich. Idealna rodzina, jak z obrazka: mąż – głowa rodziny, przedsiębiorca, żona – matka dbająca o ciepło domowego ogniska, czworo dzieci i „dziewczyna” - afroamerykańska służąca. Jednak ten perfekcyjny obrazek bardzo szybko zostaje zdekonstruowany, (...)
Całość recenzji na:
https://www.facebook.com/7zdan
Stany Zjednoczone lat 50', ogromne samochody, klimat przedmieść na Południu, amerykański sen dla wszystkich, no, prawie dla wszystkich. Idealna rodzina, jak z obrazka: mąż – głowa rodziny, przedsiębiorca, żona – matka dbająca o ciepło domowego ogniska, czworo dzieci i „dziewczyna” - afroamerykańska służąca. Jednak ten perfekcyjny obrazek bardzo szybko zostaje...
więcej Pokaż mimo toZachwyciłam się tą książką. Napisana pięknym, oszczędnym językiem, angażuje raczej umysł, niż emocje czytelnika. Główny wątek segregacji rasowej lat pięćdziesiątych na amerykańskim Południu współistnieje z innymi: problemem odpowiedzialności za własne czyny (ojciec, stryj) i czyny innych (Jubi - rodzice - Mary),różnymi aspektami dojrzewania, uwikłania w zastaną rzeczywistość. Podoba mi się to, że autorka nie usiłuje tanimi chwytami grać na naszych uczuciach, raczej pokazuje niż ocenia. "Sucha sierpniowa trawa" ma coś z ducha "Zabić drozda", "Służących", ale też... "Buszującego w zbożu".
Zachwyciłam się tą książką. Napisana pięknym, oszczędnym językiem, angażuje raczej umysł, niż emocje czytelnika. Główny wątek segregacji rasowej lat pięćdziesiątych na amerykańskim Południu współistnieje z innymi: problemem odpowiedzialności za własne czyny (ojciec, stryj) i czyny innych (Jubi - rodzice - Mary),różnymi aspektami dojrzewania, uwikłania w zastaną...
więcej Pokaż mimo toPorównywanie tej książki do Służących i Sekretnego życia pszczół jest profanacją tych tytułów. Nie wiem po co została napisana - ani nie wnosi nic nowego w tematyce rasizmu, ani fabuła nie porywa. Do przeczytania "Podziękowań" byłam przekonana, że jest to autobiografia (wtedy widziałabym sens jej napisania).
Trzeba przebrnąć przez nudne 2/3 książki, aby dotrzeć do kilkunastu stron gdzie coś się dzieje i... ze zdziwieniem odkryć, że to już koniec.
Jeżeli nie musicie - nie traćcie czasu.
Porównywanie tej książki do Służących i Sekretnego życia pszczół jest profanacją tych tytułów. Nie wiem po co została napisana - ani nie wnosi nic nowego w tematyce rasizmu, ani fabuła nie porywa. Do przeczytania "Podziękowań" byłam przekonana, że jest to autobiografia (wtedy widziałabym sens jej napisania).
więcej Pokaż mimo toTrzeba przebrnąć przez nudne 2/3 książki, aby dotrzeć do...
June pochodzi z szanowanej, zamożnej rodziny. Nie brakuje im niczego, nawet ciemnoskórej służącej, która jest na każde ich skinienie. Do czego doprowadzi poczucie obowiązku i przywiązanie do dziewczynki? Czy przyjaźń i miłość mogą pokonać kolor skóry?
To jedna z tych książek, na które rzeczywiście trzeba mieć chęć, albo czas, a najlepiej jedno i drugie. Chęć, bo temat przytłacza, czas, bo uporać się z nim nie jest łatwo. Mayhew zabiera nas na Południe Stanów, gdzie w latach pięćdziesiątych rasizm miał się bardzo dobrze, a ciemnoskórzy uważani byli za idealnych kandydatów na etaty służących. Czy trzeba dodawać coś więcej?
Mayhew spokojnie wprowadza nas w klimat, niespiesznie zarysowując klimat epoki, obyczajowość tamtych czasów, stosunki między białymi i czarnymi. Akcja powieści rozwija się powoli, autorka pozwala nam poczuć więź z bohaterami i zrozumieć prawa rządzące tamtym okresem historii. To czas, żeby się wczuć, lub tę powieść odłożyć. Bo uczciwie muszę przyznać, że spokojne tempo książki nie spodoba się każdemu, choć dla mnie ten spokój bardzo dobrze ukazywał rosnące napięcie, coraz bardziej burzliwe nastroje, rozłamy między ludźmi. Po prostu czujemy, że coś faktycznie musi się wydarzyć, że w końcu nastąpi kumulacja wydarzeń.
Rasizm to temat, który zawsze boli i uderza w człowieka. Nigdy nie rozumiałam i nie zrozumiem, jak można oceniać ludzi tylko na podstawie koloru skóry. A co z naszym charakterem, podejściem do życia, stosunkiem do innych? Ta książka przesiąknięta jest rasizmem. Ukazuje podłość i ludzką brutalność, czające się w nas zło i wszelkiego rodzaju okropieństwa, ze skłonnością do przemocy i agresji na czele. Czarnoskóra Mary spotyka się z dyskryminacją i upokorzeniem na każdym kroku- nie może jeść w restauracji, korzystać z toalety dla gości, spać w hotelu wraz z rodziną, dla której pracuje, a nawet korzystać z plaży (chyba, że specjalnie wydzielonej). Coś strasznego.
Mayhew spróbowała nam jednak pokazać, że nie dla wszystkich kolor skóry ma znaczenie. Na kartach powieści obserwujemy niezwykłą więź łączącą służącą Mary i nastoletnią June. Dziewczynka ograniczona jest społecznymi nakazami, rodzicielskimi przykazaniami, tym co wolno, a czego nie, a jednak mimo tych wszystkich obciążeń potrafi znaleźć miejsce dla niepasującej przyjaciółki i o tę relację zawalczyć w odpowiednim momencie.
Ta powieść przepełniona jest smutkiem, choć nie brakuje w niej pewnej dozy optymizmu. I emocji, których raczej doszukać trzeba się w sobie, niż w książce, bo ona zmusza nas do zajęcia stanowiska, do komentowania i refleksji, ale jej spokój i pewna subtelność działa na nas orzeźwiająco i dosyć chłodno. To także powieść o relacjach międzyludzkich, kłopotach rodzinnych i siostrzanej miłości, które wpisane zostały w skomplikowany klimat Południa tamtych lat.
Nie jest to książka idealna. Autorka mogłaby tchnąć w nią nieco więcej życia, akcja mogłaby być szybsza i płynniejsza. Tylko czy naprawdę o to chodzi? Bo myślę, że te czynniki akurat nie powinny tutaj odgrywać pierwszoplanowej roli. Sam fakt, że Mayhew skusiła się na taki temat powinien być doceniony. Mnie to wystarczy, cieszę się, że mam tę powieść u siebie na półce.
June pochodzi z szanowanej, zamożnej rodziny. Nie brakuje im niczego, nawet ciemnoskórej służącej, która jest na każde ich skinienie. Do czego doprowadzi poczucie obowiązku i przywiązanie do dziewczynki? Czy przyjaźń i miłość mogą pokonać kolor skóry?
więcej Pokaż mimo toTo jedna z tych książek, na które rzeczywiście trzeba mieć chęć, albo czas, a najlepiej jedno i drugie. Chęć, bo temat...
Książkę tę miałam na swojej liście "Do przeczytania" już od dawna. Słyszałam, że to głośny debiut, bo autorka 71-letnia, i moje oczekiwania były wysokie. Kiedy dziś skończyłam czytać powieść najpierw poczułam się zawiedziona, jednak po chwili rozmyślań o lekturze dostrzegłam w niej wiele zalet.
Powieść ma prostą konstrukcję, jasne postaci, nic się tu nie gmatwa, a akcję można z grubsza przewidzieć (co może zaletą nie jest, ale jest do przełknięcia). Bohaterką jest 13-letnia Jude i to właśnie z jej perspektywy widzimy wydarzenia lata 1953 roku, kiedy z matką, rodzeństwem i "kolorową" służącą Mary wyjeżdżają na wakacje. Trochę wyjeżdżają, a trochę uciekają. I żeby nie spoilerować, to napiszę, że Mayhew prowadzi akcję z dyscypliną, która wynikać musi właśnie z dojrzałości, z tego, że myśl o książce jakoś się w niej tak zalęgła, że poszła na kurs pisania, że w pewnym momencie oddała się całkiem tej myśli i poszło. To piękny przykład na to, że można napisać dobrą książkę, gdy ma się po prostu coś do powiedzenia. I za to właśnie mój ogromny plus.
Książkę tę miałam na swojej liście "Do przeczytania" już od dawna. Słyszałam, że to głośny debiut, bo autorka 71-letnia, i moje oczekiwania były wysokie. Kiedy dziś skończyłam czytać powieść najpierw poczułam się zawiedziona, jednak po chwili rozmyślań o lekturze dostrzegłam w niej wiele zalet.
więcej Pokaż mimo toPowieść ma prostą konstrukcję, jasne postaci, nic się tu nie gmatwa, a akcję...