Bleeding Edge
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Jonathan Cape
- Data wydania:
- 2013-09-17
- Data 1. wydania:
- 2013-09-17
- Liczba stron:
- 477
- Czas czytania
- 7 godz. 57 min.
- Język:
- angielski
- ISBN:
- 9780224099028
- Tagi:
- nowe media internet nowy jork world trade centre tajemnica
It is 2001 in New York City, in the lull between the collapse of the dotcom boom and the terrible events of September 11th. Silicon Alley is a ghost town, Web 1.0 is having adolescent angst, Google has yet to IPO, Microsoft is still considered the Evil Empire. There may not be quite as much money around as there was at the height of the tech bubble, but there's no shortage of swindlers looking to grab a piece of what's left.
Maxine Tarnow is running a nice little fraud investigation business on the Upper West Side, chasing down different kinds of small-scale con artists. She used to be legally certified but her licence got pulled a while back, which has actually turned out to be a blessing because now she can follow her own code of ethics - carry a Beretta, do business with sleazebags, hack into people's bank accounts - without having too much guilt about any of it. Otherwise, just your average working mum - two boys in elementary school, an off-and-on situation with her sort of semi-ex-husband Horst, life as normal as it ever gets in the neighbourhood - till Maxine starts looking into the finances of a computer-security firm and its billionaire geek CEO, whereupon things begin rapidly to jam onto the subway and head downtown. She soon finds herself mixed up with a drug runner in an art deco motorboat, a professional nose obsessed with Hitler's aftershave, a neoliberal enforcer with footwear issues, plus elements of the Russian mob and various bloggers, hackers, code monkeys and entrepreneurs, some of whom begin to show up mysteriously dead. Foul play, of course.
With occasional excursions into the Deep Web and out to Long Island, Thomas Pynchon, channelling his inner Jewish mother, brings us a historical romance of New York in the early days of the Internet, not that distant in calendar time but galactically remote from where we've journeyed to since.
Will perpetrators be revealed, forget about brought to justice? Will Maxine have to take the handgun out of her purse? Will she and Horst get back together? Will Jerry Seinfeld make an unscheduled guest appearance? Will accounts secular and karmic be brought into balance?
Hey. Who wants to know?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 299
- 127
- 61
- 8
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Gęsta zupa postmoderny w stylu Pynchona oczywiście. Fabuła niby się rozłazi po stronach, niknie w epizodach i nadmiarze postaci. Odniesień do popkultury w bród, historycznie mamy Nowy York 2001, więc rzeczy się będą działy...
Tak, można się nieco zgubić, można nie ogarnąć, ale jak już człowiek wejdzie w rytm, to zaczyna się zachwyt. Na szczególną uwagę zasługują opisy wirtualnej rzeczywistości, najczystszy odjazd. Przewidywania internetowe mocno aktualne, bohaterowie ładnie wpasowani, niejednoznaczni.
Warto przebrnąć!
Gęsta zupa postmoderny w stylu Pynchona oczywiście. Fabuła niby się rozłazi po stronach, niknie w epizodach i nadmiarze postaci. Odniesień do popkultury w bród, historycznie mamy Nowy York 2001, więc rzeczy się będą działy...
więcej Pokaż mimo toTak, można się nieco zgubić, można nie ogarnąć, ale jak już człowiek wejdzie w rytm, to zaczyna się zachwyt. Na szczególną uwagę zasługują opisy...
Ocena 6/10 to objaw mojej bezradności. Czy to jest bezkresna postmodernistyczna głębia, czy też autor po prostu robi sobie ze mnie jaja? Dziwni ludzie snują się po dziwnym Nowym Jorku, tuż przed i tuż po ataku na WTC, prowadząc surrealistyczne dialogi. Nawet gdy pada trup, trudno tę historię potraktować serio. Ofiary pęknięcia bańki dotcomów, hakerzy, ruska mafia w postaci pary radosnych hiphopowców, szemrani biznesmeni, zwariowana blogerka, nieistniejąca, ale działająca firma kurierska, tajne służby (FBI, CIA i WTF),piramidy finansowe, podziemne tunele, prorocze sny i mroczna strona internetu. Powszechne szaleństwo i spisek tak tajny, że nie wiadomo, czy naprawdę istnieje (a jak wiadomo, spisek, który nie istnieje, ale wszyscy w niego wierzą, to najlepszy rodzaj spisku). Czyli jak to u Pynchona.
Ocena 6/10 to objaw mojej bezradności. Czy to jest bezkresna postmodernistyczna głębia, czy też autor po prostu robi sobie ze mnie jaja? Dziwni ludzie snują się po dziwnym Nowym Jorku, tuż przed i tuż po ataku na WTC, prowadząc surrealistyczne dialogi. Nawet gdy pada trup, trudno tę historię potraktować serio. Ofiary pęknięcia bańki dotcomów, hakerzy, ruska mafia w postaci...
więcej Pokaż mimo toDramat. Fabuła rozwleczona jak stary sweter.
Dramat. Fabuła rozwleczona jak stary sweter.
Pokaż mimo toChaos i zgiełk nowojorskich ulic - tak tylko można tłumaczyć obecny na każdej stronie tej powieści nawał wątków, postaci i specyficzną narrację utrudniającą raczej zrozumienie fabuły. A jest tu także eksplozja dotcomów, Y2K i krach bańki internetowej - ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że w niezbyt odległych czasach przełomu XX i XXI wieku nie dostrzegliśmy cząstki magii, którą uwypuklił dopiero Pynchon. Z czasem wręcz zaczynamy gubić się gdy trafiamy na hwgaahwgh.com, hashslingrz.com, DeepArcher - tajemniczo brzmiące nazwy internetowych tworów, które przypominają, że kiedyś odwiedziny w internecie były przygodą rodem z Władcy Pierścieni, a nie nudnym codziennym rytuałem.
"W sieci" jest lekturą jednocześnie wciągającą i trudną, ze względu na zawiłość i absurdalność niektórych wątków. Momentami udaje kryminał, w którym rzeczywistość miesza się ze światem wirtualnym, a wisienką na torcie są tutaj teorie spiskowe dotyczące 9/11. Pod względem konwencji książka jest zresztą spadkobiercą "49 idzie pod młotek" i "Wady ukrytej", które moim zdaniem należy czytać w podobny sposób. Uważnie i na raz - tak, żeby dobrnąć do końca nim całkowicie stracimy wątek. Jak można łatwo się domyślić, zakończenie pozostawia czytelnika bez odpowiedzi, a z jeszcze większą ilością pytań. I tym, którzy lubią czasem trochę się pogubić, by spojrzeć na świat z innej strony, powieści Thomasa Pynchona zdecydowanie polecam.
Chaos i zgiełk nowojorskich ulic - tak tylko można tłumaczyć obecny na każdej stronie tej powieści nawał wątków, postaci i specyficzną narrację utrudniającą raczej zrozumienie fabuły. A jest tu także eksplozja dotcomów, Y2K i krach bańki internetowej - ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że w niezbyt odległych czasach przełomu XX i XXI wieku nie dostrzegliśmy cząstki magii,...
więcej Pokaż mimo tow zasadzie nic mi juz się nie stanie
szum bankomatów uspokaja
ważne odpowiedzi mam na ekranie
mniej ważne..znajdę w reklamach
Uwaga!!Ta książka zawiera lokowanie produktów...
Restauracje,linie lotnicze,drinki,perfumy,elektronika,seriale...
Dziwne..w USA nie mówi się np.jestem smutny,to takie trywialne...
mówi się tak - czuję ję się jak(tu jakaś nieznana mi zupełmie postać)z serialu (tutaj jakiś kompletnie anonimowy dla mnie pseudofilm)...i oni świetnie się dogadują...
To oczywiście przy dłuższych konwersacjach,najczęściej wystarczy wrzucić jakiś zgrabny slogan reklamowy...Donald Trump is my president..
Tematyka całkowicie mi obca , jakieś internetowe trzecie lub czwarte dno,ciemna strona myszki,klawiaturowy horror,bunt pikseli...
Za dużo postaci,za dużo wątków,za mało pomysłów,za mało talentu..
w zasadzie nic mi juz się nie stanie
więcej Pokaż mimo toszum bankomatów uspokaja
ważne odpowiedzi mam na ekranie
mniej ważne..znajdę w reklamach
Uwaga!!Ta książka zawiera lokowanie produktów...
Restauracje,linie lotnicze,drinki,perfumy,elektronika,seriale...
Dziwne..w USA nie mówi się np.jestem smutny,to takie trywialne...
mówi się tak - czuję ję się jak(tu jakaś nieznana mi zupełmie...
Recenzja zamieszczona pierwotnie na http://szortal.com/node/9950
Pynchona Teoria Chaosu
Thomas Pynchon, literacka postmodernistyczna enigma, w ostatnich latach pisze coraz więcej i częściej. Krótko po niewydanej jeszcze w Polsce, gargantuicznej "Against the Day" otrzymujemy "Wadę Ukrytą" i równie szybko, bo po czterech latach pojawia się kolejna powieść. "W Sieci" to jego ósma, na razie ostatnia (oby tylko na razie) książka. I znowu jest to erudycyjna wyprawa pynchonowskim rollercoasterem w wielowarstwowe literackie konstrukcje i intertekstualną rozgrywkę z czytelnikiem. Wyprawa wymagająca maksymalnego skupienia i czujności.
Maxine Tarnow to specjalistka od wykrywania oszustw finansowych, założycielka firmy „Znajdź i Zdemaskuj”. Otrzymuje zlecenie zbadania pewnej firmy z obszaru bezpieczeństwa komputerowego, która z nieznanych przyczyn transferuje ogromne ilości pieniędzy na Bliski Wschód (byłbym zapomniał, akcja umiejscowiona jest w Nowym Jorku, niedaleko World Trade Center i rozpoczyna się wiosną 2001 roku i kończy się mniej więcej rok później). Maxine angażuje się coraz bardziej w poplątaną historię, gdzie ilość postaci, powiązań między nimi i zależności fabularnych rośnie wykładniczo.
Pojawia się rosyjska mafia, z własnymi gangsterami-raperami; genialny haker – fetyszysta stóp; uśpieni agenci Mossadu prowadzący szkółkę krav magi; fałszywy agent CIA – reprezentant chaosu wkradającego się co chwilę do życia Maxine; informatycy, twórcy sieciowego Świętego Graala, aplikacji Deep Archer służącej do penetracji ukrytej warstwy Internetu; lewicowa aktywistka, starsza pani aktywnie demaskująca nieprawidłowości i krytykująca administrację George’a W. Busha Jr. oraz jej mąż, starszy pan szmuglujący tajemnicze pakunki dla jeszcze bardziej tajemniczych zleceniodawców; dziwny współpracownik FBI, posiadający „węch ostateczny”; potrójne małżeństwo w klimatach sado-maso; prezes dot-comu, prawdziwy szwarccharakter zafascynowany historią tzw. Projektu Montauk, na poły fantastycznego odpowiednika teorii powiązanych ze Strefą 51; czy wreszcie cała masa bardziej lub mniej ironicznie przedstawionych postaci z środowiska firm informatycznych i finansowych. Wszystko to zanurzone w pysznym sosie, lekko pachnącym fantastyką bliskiego zasięgu, w geekowym klimacie do złudzenia przypominającym ten z książek Neala Stephensona czy Williama Gibsona i paranoicznej atmosferze znanej z poprzednich książek Pynchona. A tematyka oraz pewne tropy interpretacyjne, o których piszę dalej, pozwalają tą powieść stawiać również obok Osamy Tidhara, jako jej bardziej złożoną i wymagającą siostrę.
W Sieci to ponoć Pynchon najprostszy narracyjnie, co nie oznacza oczywiście, że jest prosty. Podobnie jak w Wadzie Ukrytej jest to niby czarny kryminał - początek powieści, sposób prowadzenia akcji i główna bohaterka na to wskazują. A to tylko znowu pynchonowskie manowce. W błędzie bowiem będzie ten, kto zacznie odczytywać książkę w ten sposób. Klasyczny kryminał to droga przez labirynt, na końcu którego mamy wyjście, jednoznaczne rozwiązanie zagadki. Wszystkie możliwe realizacje rzeczywistości, potencjalne rozwiązania i tropy, które funkcjonują równoprawnie przez większość czasu fabuły w końcu redukują się do jednego, właściwego scenariusza. Następuje kolaps fabularnej funkcji falowej a my spokojnie zamykamy książkę, nasyceni i zadowoleni z tego, że w końcu wiemy kto i dlaczego.
U Pynchona taka redukcja nie następuje. Wszechmożliwość zdarzeń pozostaje rozrośniętym kłączem do samego końca. Niby potrafimy odtworzyć historię, za którą goni Maxine Tarnow (która podobnie jak Edypa Maas z "49 Idzie pod młotek" zmaga się z rzeczywistością, która przerasta jej możliwości percepcyjne),ale ciągle coś nam nie gra, ciągle pokazują się nam alternatywne scenariusze, które po chwili zastanowienia wydają się nam wcale nie gorsze.
Według mnie, sama dekonstrukcja fabularnego labiryntu i uparte dążenie do układania puzzli tak aby pasowały, jest bezcelowe (choć pasjonujące). Pynchon nie dostarcza dostatecznej ilości elementów układanki i robi to z premedytacją. W ten sposób zmusza nas do odczytu książki tak, jak odczytujemy rzeczywistość za oknem - nigdy nie bazując na informacji pełnej. Umieszcza nas bezpośrednio w całym, domyślnie kompletnym (nawet jeśli w samej głowie Pynchona kompletny nie jest) wszechświecie. Jest to rzeczywistość, której nie ogarniamy i która przytłacza nas swą złożonością i nadmiarem danych. Wszystkie te brakujące obszary fabularne powinniśmy sami zbudować, używając do tego naszego umysłu, doświadczeń życiowych, całej wyniesionej wiedzy - czyli racjonalnej części naszego mózgu. Ale nie jest tak prosto – są przecież emocje, przesądy, interpretacja rzeczywistości przefiltrowana przez osobiste chciejstwo, braki w wiedzy łatane tym, co usłyszymy w telewizji śniadaniowej i lekko wykrzywionym zwierciadle popkultury. Takie podejście rodzi teorie spiskowe – lejtmotyw całej twórczości Thomasa Pynchona.
Podobno ultimate conspiracy theory novel już istnieje. Jest to "Wahadło Foucaulta" Umberto Eco. I w sumie racja, ponieważ Eco bierze się za teorie spiskowe w dosłownym tego słowa znaczeniu. To one są jego literackim celem, głównym bohaterem książki i obiektem intelektualnej analizy. U Pynchona natomiast nie są one celem samym w sobie, są raczej środkiem, jakże trafnie dobranym, do osiągnięcia owego celu. Bo spiskowe teorie to nasz uspokajacz, bezbolesne placebo na rozjątrzoną ranę zadawaną nam przez świat, który musimy wciąż i wciąż interpretować, przy użyciu naszej własnej wewnętrznej narracji. Jest to narzędzie do tłumaczenia nieznanego - musimy jednak pamiętać o jego bezużyteczności, bowiem poczucie komfortu, które nam daje, jest fałszywe.
Bo to entropia i chaos definiują prawdziwy świat, nie porządek i schematy. A my wbrew zdrowemu rozsądkowi, ciągniemy do tego niedookreślonego obszaru, do tej domeny mrocznych sił, próbując ją okiełznać. U Pynchona to Internet (który jest kluczowym nie-ludzkim bohaterem książki) jest swego rodzaju paralelą rzeczywistego świata. Jako dziecko ARPAnetu, jednej ze scen zimnowojennych zmagań, ma dwie warstwy. Jedna jest zindeksowana, uporządkowana, ubrana w adresy www i opatrzona jasnymi zasadami. Druga, nazywana Ukrytą Siecią, do której mamy dostęp tylko za pomocą aplikacji Deep Archer, przywodzi od razu na myśl Metawers z "Zamieci" Stephensona. Jest to mroczne miejsce, gdzie równo trudno wejść jak i wyjść, gdzie odkrywamy tajemnice mrożące krew w żyłach, gdzie nigdy nie wiemy czy za awatarem, z którym rozmawiamy, stoi prawdziwy człowiek, czy…. no właśnie, co? Pynchon w swojej analogii nie ogranicza się tylko do prostego porównania. W książce świat realny i wirtualny, zapisany w Ukrytej Sieci mają bardzo rozmyte granice i pozostają w bardzo niejasnej zależności przyczynowo skutkowej. Są to pełnoprawni partnerzy, wzajemnie wpływający na siebie bez udziału ludzi – vide wydarzenia w Ukrytej Sieci tuż przed atakiem na WTC. A sam dualizm internetu (chaos-porządek, mrok-światło) Pynchon widzi również w świecie rzeczywistym, co pokazuje rozwiązanie wątku Nicholasa Windusta, homme fatale głównej bohaterki.
Phillip K. Dick głosił swego czasu tezę, że nasz Stanisław Lem to konglomerat pisarzy z bloku wschodniego. Nie mógł uwierzyć, że taka wiedza, erudycja i umiejętności są w ręku jednego człowieka. Wiemy, że się mylił. Gdy skończyłem W Sieci naszła mnie pewna myśl: może to Pynchon jest takim konglomeratem? Przeczytałem jego cztery powieści - te według opinii krytyków i czytelników prostsze, „z drugiego szeregu”. I stałem się fanbojem. Każda z nich to wprost olbrzymi ładunek wiedzy z dziedzin wszelakich, erudycja wylewa się wręcz na każdej stronie a ilość odniesień do popkultury oszałamia. I to wszystko w głowie (najwyraźniej) jednego człowieka, któremu na dodatek starcza jeszcze materiału na pierwszorzędny, postmodernistyczny czarny humor. Niezły drugi szereg, pierwszy mnie pewnie wysadzi z fotela.
Recenzja zamieszczona pierwotnie na http://szortal.com/node/9950
więcej Pokaż mimo toPynchona Teoria Chaosu
Thomas Pynchon, literacka postmodernistyczna enigma, w ostatnich latach pisze coraz więcej i częściej. Krótko po niewydanej jeszcze w Polsce, gargantuicznej "Against the Day" otrzymujemy "Wadę Ukrytą" i równie szybko, bo po czterech latach pojawia się kolejna powieść. "W Sieci" to...
Czarna komedia poruszajaca realne tematy dotyczace zycia. Autor pokazuje spiski i szpiegostwa w sieci ktore sa na porzadku dziennym a ktore tak wielu uchodza plazem. Ksiazke czyta sie dosc szybko i mimo licznych bohaterow da sie w niej odnalezc i dostrzec wiele trafnych spotrzezen na zycie pisanych przez Pynchona.
Czarna komedia poruszajaca realne tematy dotyczace zycia. Autor pokazuje spiski i szpiegostwa w sieci ktore sa na porzadku dziennym a ktore tak wielu uchodza plazem. Ksiazke czyta sie dosc szybko i mimo licznych bohaterow da sie w niej odnalezc i dostrzec wiele trafnych spotrzezen na zycie pisanych przez Pynchona.
Pokaż mimo toDziesięć na dziesięć i nie polecam :PP
Dziesięć na dziesięć i nie polecam :PP
Pokaż mimo toW pewnych momentach musiałem jeszcze raz zdania czytać, widać, że nie były po polsku. Może źle przetłumaczone? Generalnie książka jest dobra i taką ocenę daję:)
W pewnych momentach musiałem jeszcze raz zdania czytać, widać, że nie były po polsku. Może źle przetłumaczone? Generalnie książka jest dobra i taką ocenę daję:)
Pokaż mimo toPrzerwałem w trakcie.. rozwleczone straszliwie i pisane dziwnym językiem.
Przerwałem w trakcie.. rozwleczone straszliwie i pisane dziwnym językiem.
Pokaż mimo to