rozwińzwiń

Głupie pytania. Krótki kurs filozofii

Okładka książki Głupie pytania. Krótki kurs filozofii Jan Hartman
Okładka książki Głupie pytania. Krótki kurs filozofii
Jan Hartman Wydawnictwo: Agora Seria: Biblioteka Gazety Wyborczej filozofia, etyka
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
filozofia, etyka
Seria:
Biblioteka Gazety Wyborczej
Wydawnictwo:
Agora
Data wydania:
2013-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-09-01
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788326812606
Tagi:
etyka aksjologia Bóg filozofia poszukiwanie sensu życia rozważania filozoficzne
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
108 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1
1

Na półkach:

Najdłuższe rozwinięcie "nie wiem" jakie czytałam w życiu.

Najdłuższe rozwinięcie "nie wiem" jakie czytałam w życiu.

Pokaż mimo to

avatar
1756
1755

Na półkach:

Dla mnie, która niestrudzenie „drąży” istotę świata, a nawet daleko poza nim, zadając mnóstwo pytań, ten tytuł podziałał na mnie, jak płachta na byka. Miałam ogromną ochotę zripostować go złośliwie – nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. I pierwsze, co zrobiłam, to szybciutko zajrzałam do wstępu, mając nadzieję, że autor i filozof, a więc człowiek myślący, wytłumaczy się z tego prowokującego, jak dla mnie, tytułu.
I co się okazało?
Dokładnie dlatego taki tytuł, ponieważ jest filozofem, który ma cudowny dar mnożenia, dzieląc. Podobnie było z „głupimi pytaniami”, jak asekuracyjnie ujął je w cudzysłowie, będące takimi dla tych, którzy je już przeanalizowali i znaleźli odpowiedzi, stając się fundamentem wiedzy podstawowej do rozmyślań i poszukiwań na wyższym poziomie. Już profesjonalnym. Jednak są i tacy, dla których one nie są głupie. Są ważne i istotne, bo jeszcze pozostające bez odpowiedzi. Autor należący do tych pierwszych zechciał podzielić się swoją wiedzą z tymi drugimi. A dokładniej napisał tak – „Głupie pytania” raczej nie padają już w filozofii, bo od dawna wiemy dokładnie, na jakie odpowiedzi one pozwalają i jak je przekształcić w pytania bardziej trafne (acz mało efektowne). Nie znaczy to jednak, że nie warto do „głupich pytań” powracać. Przecież wciąż wielu ludzi stawia je sobie tak, jak w dawnych wiekach. A w kolejnym rozdziale dodaje – Pytanie, jak papier, wszystko zniesie. Można bezkarnie pytać o wszystko, byle jeszcze w pytaniu utrzymała się jakaś resztka sensu. Tyle że współczesny człowiek ma mniej czasu na stawianie ich sobie, a tym bardziej na samodzielne, często żmudne, poszukiwanie rozwiązań. Dla niego jest właśnie ta książka.
Dopiero po tak uspakajającym mnie wstępie, określającym jej charakter, jako powrót do „przedprofesjonalnych” korzeni filozofii, zajrzałam z ogromną ciekawością do spisu treści, zastanawiając się nad „kanonem głupich pytań Hartmana” (a może i reszty filozofów?) oraz ludzi poszukujących na nie odpowiedzi. Było ich osiem. Każde poprzedzone fotografią obrazu nawiązującego tematycznie do zagadnienia. Na pierwszym miejscu „pytanie pytań”, które mnie nie zaskoczyło, bo odpowiedź na nie determinowała wybór akceptowanej odpowiedzi budującej bazę określonego światopoglądu i mającej wpływ na powstawanie kolejnych zapytań. I tutaj autor podzielił czytelników na trzy grupy – Kto po prostu wierzy głęboko, ten o istnienie Boga nie pyta. Kto wierzy, lecz chce swą wiarę oświecić wiedzą, ten tak naprawdę nie o istnienie Boga zapytuje (bo tego jest pewien),lecz jedynie o to, czy rozum zdolny jest istnienie Boga udowodnić. Kto zaś nie dowierza, tego żaden dowód intelektualny nie uspokoi. Należąc do grupy drugiej, byłam w komfortowej sytuacji, bo posiadając określony światopogląd, a więc i odpowiedzi na wiele pytań, w tym na prezentowany „kanon”, mogłam już nie szukać, nie pracować mozolnie nad tworzeniem podstaw lub ich uzupełnianiem czy modelowaniem od nowa, czując się, jak aktywny uczestnik trudnych warsztatów, ale przyglądać się jak obserwator, ogółowi wiedzy filozoficznej na zadane pytania. A tę autor przytaczał obficie, szczodrze dzieląc się nią, powołując się na najważniejsze nurty filozoficzne i ich przedstawicieli, szkoły i ich twórców oraz spadkobierców na przestrzeni wieków. Od starożytności po wiek obecny. Nie pozostawiając jej jednak bez własnego komentarza i przemyconego, osobistego oglądu zagadnienia, bo jak sam przyznał w Zakończeniu – W końcu przedstawiłem w niej nie tylko rozmaite istotne zagadnienia filozoficzne, tak jak się one z grubsza prezentują na tle tego wszystkiego, co się udało myślącej ludzkości wymyślić (a cudów tu nie ma i być nie może, bo jesteśmy tylko ludźmi),lecz również pewne filozoficzne stanowisko – własne stanowisko. Kolejność stawianych pytań nie była przypadkowa. Ich porządek narzuciła logika ich wynikania. Fundamentalne pytanie o Boga determinowało zapytania o wartości w życiu – miłość, dobro, prawdę, wolność oraz o narzędzia etyczne do ich przejawiania lub nie, które ja nazywam wolną wolą i sumieniem. Dopiero z tak uświadomionej wiedzy albo wspólnie ustalonej prawdy, można było przejść do dwóch ostatnich pytań, z których jedno stało się bardzo znane z zadania go premierowi Donaldowi Tuskowi – jak żyć?
Abstrahując od tematu – proponuję Premierowi zaopatrzyć się w ten tytuł i rozdawać go każdemu o to go pytającemu. W końcu jest premierem, a nie filozofem. Nie wiem, co na to autor, który przecież w opozycji do PO stoi, angażując się w Twój Ruch Janusza Palikota. Wygląda na to, że niechcący napisał poradnik wspierający konkurencję polityczną.
A wracając do tematu – dwoma ostatnimi rozdziałami autor mnie zaskoczył!
Byłam przygotowana na pozostawienie mnie w zawieszeniu, na dokonanie własnego wyboru na podstawie osobistych poglądów. Nic z tego! Te dwa ostatnie rozdziały były najsilniej przeniknięte poglądami autora, bo o ile we wcześniejszych budował wszechstronny obraz stanu wiedzy filozoficznej, z którego mogłam przebierać, wybierać, uznawać, odrzucać czy nie akceptować, o tyle tutaj delikatnie narzucał pogląd, jak człowiek powinien żyć i urządzać świat wokół siebie. I to jest zabieg świadomy, a nawet umyślny, bo jak napisał – Chociaż więc książkę tę napisałem jako zawodowy filozof, mający w pracy inne zmartwienia niż „nieśmiertelność duszy”, napisałem ją nie tylko dla myślącej publiczności, lecz również dla samego siebie.
I w tym zacytowanym zdaniu kryją się dwa kruczki, ostatecznie określające typ odbiorcy publikacji.
Pierwszym jest „zawodowy filozof”. To, co dla zawodowego filozofa może być przystępnie i przyjemne podane, dla przeciętnego człowieka już nie. Z jednej strony starał się, by była ona możliwie łatwa w odbiorze, ograniczając erudycję i język naukowy do minimum. A i to minimum, czyli pojęcia niepowszechne lub w ogóle niewystępujące w mowie potocznej, objaśniał chętnie i za każdym razem (nie trzeba było sięgać po słownik),by tekst był jak najbardziej przejrzysty, chcąc spełnić deklarację złożoną we wstępie – …obiecuję, że ta książka będzie nadawała się do czytania. A z drugiej strony machał do mnie drugi z kolei kruczek ukryty w cytowanym wcześniej zdaniu pod wyrażeniem – „dla ludzi myślących”. A precyzując – dla średniozaawansowanych . Te dwa ostatnie wyrazy dodałabym obowiązkowo do podtytułu widniejącego na okładce, czyli dla tych, którzy oprócz tego, że myślą, przeczytali w swoim życiu jeden podręcznik z historii filozofii, poznając jej podstawowe pojęcia jak byt, atrybut czy absolut i przynajmniej otarli się o „rozbieranie” zdań zgodnie z zasadami, jakimi rządzi się nauka logiki, by podołać takim, jak te w książce – Głuchy „niepomny” byt, irrealnie bytujący bez świadectwa żywego przedstawienia w subiektywnym horyzoncie doświadczenia pojedynczego ja, stanowi, mówiąc po heglowsku, „określona nieokreśloność”, czyli niewyczerpane źródło nawarstwiających się i różnicujących treści myślenia. Jednak autor nie zostawiał czytelnika samego z takimi zdaniami. Chętnie podpowiadał, upraszczając – Inaczej mówiąc, skończone już życie wciąż przejawia się we wspólnym Świecie, za pośrednictwem niekończących się interpretacji jego śladów. Czyli w ostatecznej interpretacji mojej, przekładając to na język powszechnie zrozumiały, myśl zawarta w pierwszym, enigmatycznym zdaniu brzmi – żyjemy tak długo, jak długo żyje pamięć o nas.
Poprzeczka postawiona wysoko, ale dla tych średniozaawansowanych, do pokonania, a satysfakcja intelektualna bezcenna i gwarantowana.
I w tym sensie autor obietnicy dotrzymał z naddatkiem!
To dlatego każdy rozdział czytałam z przerwą, dozując je sobie według klucza – jeden na jeden dzień. I nie wieczorem. Wybierałam specjalny czas po południu na specjalne rozważania. Traktowałam tę czynność jak gimnastykę umysłu albo jak „przerwę w życiu”, bo według autora życie przecież nie jest myśleniem. Myślenie jest raczej przerwą w życiu niż jego integralną częścią.
Nie było łatwo!
Niektóre zdania lub fragmenty tekstu czytałam wielokrotnie, wiedząc, że muszę je zrozumieć, by pójść dalej. Poznawałam stan wiedzy w pigułce, doszukując się lub rozpoznając w nim kręgosłup mojego światopoglądu i jego miejsce w całości filozofii.
Było fascynująco intelektualnie!
To nie romanse czy powieści erotyczne topią mój mózg w endorfinach, ale właśnie takie książki. Dla mnie najlepsze afrodyzjaki dla umysłu!
naostrzuksiazki.pl

Dla mnie, która niestrudzenie „drąży” istotę świata, a nawet daleko poza nim, zadając mnóstwo pytań, ten tytuł podziałał na mnie, jak płachta na byka. Miałam ogromną ochotę zripostować go złośliwie – nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. I pierwsze, co zrobiłam, to szybciutko zajrzałam do wstępu, mając nadzieję, że autor i filozof, a więc człowiek myślący,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
156
59

Na półkach:

Książka była dla mnie przyjemną podróżą filozoficzną po najbardziej podstawowych i ważnych pytaniach dotyczących świata i natury ludzkiej. Nie była to prosta lektura, ale zabierałam się za nią z przyjemnością.

Książka była dla mnie przyjemną podróżą filozoficzną po najbardziej podstawowych i ważnych pytaniach dotyczących świata i natury ludzkiej. Nie była to prosta lektura, ale zabierałam się za nią z przyjemnością.

Pokaż mimo to

avatar
745
699

Na półkach: ,

Od bardzo dawna moje zaciekawienie światem wykazuje tendencję do ciągłego wzrostu. Nie mam tu na myśli jedynie spraw doczesnych, tych gwarantujących materialnie bezpieczny żywot. Moja uwaga nie skupia się tylko na bezpośrednim zadowoleniu, wynikającym z czasami hołubionej przeze mnie renesansowej zasady "carpe diem". Zdarza się, że szukam granic sensu i zajmuję się nierozstrzygalnymi problemami. Poszerzam i tak już na wiele otwarty umysł. Chcę myśleć coraz odważniej i wyraźniej widzieć perspektywy swojej egzystencji. Tym samym nie mogę pozostawać bezradny wobec wszystkiego co mnie otacza. Dlatego z wielką uwagą przeczytałem książkę Jana Hartmana a czytając ją pomyślałem, że oto została napisana przez człowieka, który rozprasza mroki niewiedzy i oczyszcza życie z zabobonów.

"Poznaj samego siebie". To zasada wyznawana przez Jana Hartmana. Moim zdaniem koncepcja bycia świadomym człowiekiem opanowała go tak bardzo, że zrobi wiele aby przełamać najsilniejsze dogmaty. Jego krytyczny umysł potrafi się wyśmienicie bronić przed wszelkiego rodzaju zabytkowymi pojęciami. Ucina abstrakcyjne spekulacje teologiczne celnymi refleksjami. Nie pozostawia bez odpowiedzi żadnych nieempirycznych twierdzeń. Rozpędza dialektyczne korowody. Podaje to w formie, która bardzo mi odpowiada. Logiczne myślenie pozostaje mocną stroną tego polskiego filozofa. Wyczucie taktu nie jest mu obce a wszelkie pojęciowe konstrukcje tłumaczy bardzo przejrzyście. Dlatego uważam, że "Głupie pytania" mogą stanowić pierwszy stopień wtajemniczenia dla osób, które tak jak ja poszukują odpowiedzi na podstawowe zagadnienia filozofii.

Jan Hartman często wchodzi w dyskurs z mistrzami filozoficznych dociekań poprzednich epok. Znajdziecie tu tematy, którymi zajmowali się już Platon i Arystoteles. Nie ominą Was spotkania z naukami Immanuela Kanta i Georga Hegla. Ale nie musicie się obawiać o to, że rozboli Was głowa od nadmiaru nazwisk i ciężkich stwierdzeń. Jan Hartman pisze o wszystkim potoczyście, ze sceptycyzmem podchodzi do roli odkrywcy tych ciągle odnajdywanych nowych lądów filozofii. Trzeba przyznać, że waży racje tak długo, aż będzie w stanie przedstawić swoje ostateczne zdanie bez żadnych oznak niezdecydowania.

Ta książka nie jest przeznaczona dla ludzi bojaźliwie posłusznych jednej słusznej w ich mniemaniu racji. Ci którzy stawiają pytania, będą mogli z niej skorzystać w jak największym stopniu. Niektórzy się zdziwią, że tajemnica może być zwykłym absurdem. Jan Hartman chce nas uświadomić nad ostatecznym zwycięstwem rozumu nad ciemnotą, jego dzieło jest dużym wkładem w rozwój rozpraszania mroków wcześniejszych wieków. Jednocześnie ten specjalista od wysoce abstrakcyjnych zagadnień jest bardzo skromny. Na ostatnich stronach "Głupich pytań" pisze, że zapoznawanie się z jego filozofią jest stratą czasu w porównaniu z lekturą filozofów uznanych i cenionych. Stanowczo temu zaprzeczam i twierdzę, że gdyby nie on, to straciłbym solidnie zbudowany pomost pomiędzy wstępem do podstawowych problemów filozofii a bardziej dojrzalszym studiowaniem trudniejszych pojęć.

Od bardzo dawna moje zaciekawienie światem wykazuje tendencję do ciągłego wzrostu. Nie mam tu na myśli jedynie spraw doczesnych, tych gwarantujących materialnie bezpieczny żywot. Moja uwaga nie skupia się tylko na bezpośrednim zadowoleniu, wynikającym z czasami hołubionej przeze mnie renesansowej zasady "carpe diem". Zdarza się, że szukam granic sensu i zajmuję się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1744
124

Na półkach: , , ,

Tytułowe głupie pytania to podstawowe pytania, które zadajemy sobie wszyscy, a tytuł jest oczywiście prowokacją. Dlaczego jednak „głupie”? – bo to pytania, na które profesjonalnie parający się filozofią ludzie nie tyle znaleźli odpowiedzi, co „wiedzą dokładnie, na jakie odpowiedzi one pozwalają i jak je przekształcić w pytania bardziej trafne”. Natomiast „filozoficznie niewykwalifikowane jednostki” nieustannie do tych pytań wracają, ponieważ są dla nich fundamentalne, jako że dotyczą wolności, śmierci, godnego życia, dobra, zła, sensownie poukładanego świata.
Nie czytało się tej książki szybko i łatwo, ale za to, i owszem, przyjemnie, bowiem satysfakcjonująco. Przewietrzyłam swoje szare komórki, również i te ukryte bardzo głęboko, o których istnieniu nie miałam pojęcia.
Zdecydowanie warto poczytać Jana Hartmana.

Tytułowe głupie pytania to podstawowe pytania, które zadajemy sobie wszyscy, a tytuł jest oczywiście prowokacją. Dlaczego jednak „głupie”? – bo to pytania, na które profesjonalnie parający się filozofią ludzie nie tyle znaleźli odpowiedzi, co „wiedzą dokładnie, na jakie odpowiedzi one pozwalają i jak je przekształcić w pytania bardziej trafne”. Natomiast „filozoficznie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Prof. Zbigniew Mikołejko na stronie wyborcza.pl pisze:
„O takich jak Jan Hartman mówiono kiedyś l'enfant terrible, straszny bachor. Knąbrny i niewygodny, nieraz bezczelnie rozstawiający po kątach. Suwerenny i niezależny. W swoim myśleniu najszczerzej inny od nakazów obiegowej, tandetnej wiary, czy zwyczajów tej albo innej "wsi spokojnej". Także filozoficznej. Tacy jak on są potrzebni jak tlen naszej kulturze: ospałej i zadowolonej z siebie, na powierzchni której królują niemrawe zbiorowe atawizmy i przymus poprawności, a we wnętrzu kotłuje się barbarzyństwo i głupota”

Sam Hartman /ur.1967, polski uczony, prof.zw.,dr hab., absolwent KUL-u, Żyd/ zauważa:
„Myśli przychodzą i odchodzą, potem przychodzą znowu i znowu odchodzą, a życie toczy się, jakby ich wcale nie było. Życie przecież nie jest myśleniem. Myślenie jest raczej przerwą w życiu niż jego integralną częścią” .
Przykro mnie, ale moim zdaniem jest czasem odwrotnie tzn, że myślenie jest integralną częścią życia tych NIELICZNYCH /wg św. Augustyna/, którzy zostali obdarowani łaską rozumu.
Autor podjął niezwykle trudną i ryzykowną próbę przedstawienia uargumentowanych odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, nurtujące ludzi „od zawsze”, w sposób zrozumiały dla szarego człowieka, nieprofesjonalisty. I już za ten trud należy mu się chwała!!!
Jak można się było spodziewać zaczyna od zasadniczego pytania: CZY ISTNIEJE BÓG? I zaczynają się schody, bo: /32/
„nie bardzo.. ..wiadomo, o co pytamy, pytając o istnienie Boga..”
Wydaje się konieczne doprecyzowanie podmiotu pytania, bo nie wiemy /27/
„co należy rozumieć pod pojęciem Boga albo co znaczy słowo „Bóg”....”
No i Hartman przedstawia nam - laikom, całą historię MYŚLI LUDZKIEJ na ten temat, w sposób cudownie przejrzysty, kompletny i maksymalnie skondensowany. Radzę Państwu pójść w moje ślady i przestudiować ten rozdział trzykrotnie, bo bez wątpienia jest najważniejszy.
Autor konkluduje: /59/
„Zdanie „Bóg nie istnieje” jest semantycznie kalekie i paradoksalne, więc trudno byłoby podać je jako konkluzję naszych analiz. Możemy natomiast powiedzieć tyle, że pojęcie Boga jest wieloznaczne, a sens zdania „Bóg istnieje” (a więc nie tylko zdania „Bóg nie istnieje”) jest wysoce problematyczny, a w konsekwencji problematyczna jest również SENSOWNOŚĆ SAMEGO PYTANIA o istnienie Boga....”./podk.moje/

Drugie pytanie to: CO BĘDZIE PO ŚMIERCI ? Hartman udowadnia, że jesteśmy poniekąd nieśmiertelni. Aby zrozumieć jego wywód konieczne jest przyswojenie: /87/ „czujnie egzystującego ja /czy DASEIN - jak brzmi słynny termin Heideggera/”. Dodajmy, że to również „konik” ks. Tischnera, i właśnie w celu oswojenia się z tym pojęciem radzę mego „guru” poczytać Na obecną chwilę podaję z Wikipedii:
„Dasein (niem. dasein - dosł. tu-bycie) – w filozofii Heideggera: fenomen w znaczeniu zwykłym tzn. sposób ujawniania się rzeczy (byt). Obok Dasein, Heidegger mówi o fenomenie w sensie ścisłym tzn. o byciu (sein - zasadzie istnienia przedmiotu). Powołaniem człowieka jest rozumienie swojego bycia; w ten sposób transcenduje (wykracza poza) swój byt”.
Drugim pojęcie niezbędnym do przyswojenia wywodu Hartmana są „leibnizowskie monady”, których definicję, w celu ułatwienia lektury, podaję również za Wikipedią:
„Monady – byty duchowe; nie mają charakteru czasowego (nie mogą powstawać w sposób naturalny drogą złożenia ani rozkładać się, ale mogą być w jednej chwili w całości unicestwione lub stworzone) ani przestrzennego.
"Tam zaś, gdzie nie ma części, nie jest możliwa ani rozciągłość, ani kształt, ani podzielność. Monady te są tedy właściwymi atomami natury i jednym słowem pierwiastkami rzeczy." (G. W. Leibniz, Monadologia, , teza nr 3.)”.
A ponad wszystko, wydaje mnie się istotne przypomnienie przy tej lekturze, uwagi nieodżałowanego ks. Twardowskiego na temat etymologii słowa „zwłoki”. Bo właśnie on odrzucał dualizm „ciało-dusza”, twierdząc, że są nierozerwalne, a „zwłoki” wywodzą się od „zwlekania”, pozbawiania się czegoś zbędnego.
Odpowiedzi jednoznacznej Hartman nie udzielił, bo nie mógł, lecz ja odniosłem wrażenie, że w tej materii /i nie tylko/ wszystko skomplikował Kant. No cóż, Kołakowski wymieniał go za jeden z filarów filozofii. Przypomnijmy z „Mojego Pod Ręcznika”:
„FILOZOFIA - pięć nazwisk wyznacza wielkie etapy filozofii: PLATON /onto-teologia/, KANT /filozofia transcendentalna/, HEGEL /rozum jako historię/, BERGSON /czyste trwanie/, HEIDEGGER /fenomenologię bycia odróżnionego od bytu/”
Poduczony, lecz nieusatysfakcjonowany, przechodzę do trzeciego pytania: SKĄD WZIĄŁ SIĘ ŚWIAT ? Ponownie Hartman zaczyna od kwestii zasadniczej: /129/
„... pytając o pochodzenie świata, zakładamy, że istnieje coś takiego jak świat. Co to jednakże znaczy „świat” i co to znaczy, że „istnieje”? .”.
Autor snuje historię, nazwijmy to, semantyczną od zarania ludzkości robiąc przerywnik na istotnym XVII wieku: /136/
„Aż wreszcie, w XVII w., przyszli Galileusz z Kartezjuszem i definitywnie „odczarowali” świat materialny. To od nich pochodzi tak dobrze znane nam wyobrażenie świata jako pustego, głuchego kosmosu, zawierającego bezmyślne kule ognia, bezmyślne kamienne kule planet i równie bezmyślny eter, wypełniający przestrzeń (z eterem akurat już się rozstaliśmy niespełna sto lat temu). I dopiero zupełne zeświecczenie pojęcia świata doprowadziło do postawienia owego pytania: czy umysły (jaźnie, świadomość) należą do świata? Odpowiedź mogła być tylko jedna: nie należą, bo świat jest zbiorem przedmiotów mających swoje rozmiary, a umysł jest podmiotem i żadnej charakterystyki przestrzennej nie posiada. Jak to ujął Kartezjusz, świat to res extensa (coś rozciągającego się w przestrzeni),a umysł to res cogitans (coś myślącego)”.
Przejrzystość wykład traci z chwilą przejścia do Wielkiego Mąciciela Kanta, bo wprowadzenie „transcendencji” oraz „Ding an sich”, pojęć notabene wielokrotnie semantycznie zmienianych, zwiększa niebezpiecznie ilość poruszanych aspektów, tak, że zaczynamy zapominać o istocie naszego pytania. Niemniej wydaje mnie się na miejscu przytoczenie tu fragmentu mego eseju pt „Wola, niewola, Ding an sich” /p.blog wgwg1943/, aby oswoić niektórych z Państwa z tymi pojęciami. Wg Kanta:
„...„Niezależnie od świata doświadczenia istnieje świat „rzeczy samych w sobie” /Ding an sich/. Nie są one dostępne w poznaniu opartym na doświadczeniu, nie mogą więc być przedmiotami poznania ani dla zmysłow, ani dla intelektu. Do ich poznania pretenduje czysty ROZUM, nie jest jednak w stanie spełnić tego zadania i wikła się w PARALOGIZMY i ANTYNOMIE /paralogizm - błędne rozumowanie, błąd logiczny mimowolny i nieświadomy; antynomia - sprzeczność między dwoma twierdzeniami, z których każde wydaje się prawdziwe. - przyp. mój/. Założenie istnienia „rzeczy samych w sobie” /Ding an sich/ jest jednak konieczne; bez nich nie dałoby się wyjaśnić pochodzenia wrażeń zmysłowych, niemożliwe byłoby także uzasadnienie postulatów praktycznego rozumu, w tym istnienia Boga i nieśmiertelności duszy ludzkiej...”.
Tak więc „Ding an sich” to realna, lecz niepoznawalna rzeczywistość, zewnętrzna wobec ludzkiej świadomości, niedostępna dla ludzkiego umysłu. To co możemy poznać to FENOMENY. Pozorne poznanie możliwe jest dlatego, że umysł ludzki narzuca niepoznawalnym „Ding an sich” /„rzeczom samym w sobie”/ APRIORYCZNE /pochodzące z samego umysłu/ formy i kategorie.
Hartman pozostawia mnie w niedosycie przelatując nad Bing Bangiem i „osobliwością początkową” /168/
„Miejsce newtonowskiego czasu zajęło w fizyce pojęcie czasu związane z teorią względności i innymi, późniejszymi teoriami fizykalnymi. Z braku kompetencji nie możemy ich tutaj komentować, niemniej jednak należy zauważyć, że występujące w fizyce współczesnej pojęcie czasu dzieli los całej aparatury pojęciowej fizyki, która bardzo luźno i tylko pośrednio odnosi się do świata, tak jak go potocznie rozumiemy, a więc do przyrody jako zbioru kamieni, roślin, zwierząt, planet i gwiazd. Teorie fizyki, w których jest mowa o jakichś osobliwościach, czyli szczególnych stanach wszechświata, które można kojarzyć jakoś z „początkowością” (np. teoria Big Bang – Wielkiego Bum),są wyłącznie rekonstrukcjami jakichś hipotetycznych wydarzeń w pewnej warstwie świata zaludnionej przez różne dziwne obiekty, jak kwarki, bozony czy „oddziaływania”, co do których generalnie wierzymy, że pozostają w jakimś związku z tym, co nazywamy krzesłami, górami albo rzekami. Lecz to, na czym ten związek polega, „to już jest kwestia filozoficzna”, czyli notorycznie nierozstrzygalna i skazana na arbitralne dość spekulacje”.
Zainteresowanym polecam lekturę książek ks. prof. Michała Hellera, kosmologa i filozofa, który dokładnie te zagadnienia wyjaśnia, a przede wszystkim bezkolizyjność kreacjonizmu i ewolucjonizmu. /Przypominam, że niejaki Dawkins nazwał JP II hipokrytą za akceptację ewolucjonizmu/
Ze względu na przyjęte normy przerywam recenzję na „lubimy czytać”, a ewentualnych chętnych zapraszam na lekturę dalszego ciągu na moim blogu wgwg1943.blogspot.ca

Prof. Zbigniew Mikołejko na stronie wyborcza.pl pisze:
„O takich jak Jan Hartman mówiono kiedyś l'enfant terrible, straszny bachor. Knąbrny i niewygodny, nieraz bezczelnie rozstawiający po kątach. Suwerenny i niezależny. W swoim myśleniu najszczerzej inny od nakazów obiegowej, tandetnej wiary, czy zwyczajów tej albo innej "wsi spokojnej". Także...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1633
453

Na półkach: , ,

Roman Ingarden mawiał, że nie ma głupich pytań. Jan Hartman jednak zafundował nam krótki kurs filozofii pod tytułem „Głupie pytania”. Może dlatego głupie bo stale zadawane? Jednakże jak tu nie zadawać pytań, które niezmiennie niepokoją człowieka o Boga, o prawdę, o wolność, co z nami po śmierci. W stale zmieniającej się rzeczywistości te pytania nigdy nie tracą na aktualności, natomiast odpowiedzi wzbogacają o nowe fakty, zmieniając dotychczasowy pogląd.
Ta niewielka książeczka pozwala także na refleksyjne spojrzenie na siebie i swoje postępowanie etyczne, choć jak pisze autor: „Grzebiąc w kwestiach moralnych, dokopiemy się zawsze własnych win. A jako, że skłonność do zmiany swojego postępowania nie należy do najsilniejszych namiętności, wolimy unikać uświadomienia sobie, że jesteśmy nie w porządku, i w dodatku nic nie zamierzamy z tym zrobić.”
Za sprawą Jana Hartmana mamy możliwość zapoznania się z poglądami współczesnych filozofów, ciekawie przedstawia się rozdział poświęcony nie tyle filozofii co – moim zdaniem – trochę futurologii „Jak dobrze urządzić ten świat?”. Ciekawe postawione tezy i problemy z jakimi w niedalekiej przyszłości zmierzy się świat jak choćby kontrola urodzeń.
Reasumując warto sięgnąć po książkę „Głupie pytania” z cała pewnością nie staniemy się głupsi, a wręcz przeciwnie na wiele zjawisk spojrzymy bardziej rozumnie.
Polecam zaznaczam jednak, że mimo iż zamierzeniem autora było przedstawienie filozofii w sposób popularny, nie jest to łatwa lektura.

Roman Ingarden mawiał, że nie ma głupich pytań. Jan Hartman jednak zafundował nam krótki kurs filozofii pod tytułem „Głupie pytania”. Może dlatego głupie bo stale zadawane? Jednakże jak tu nie zadawać pytań, które niezmiennie niepokoją człowieka o Boga, o prawdę, o wolność, co z nami po śmierci. W stale zmieniającej się rzeczywistości te pytania nigdy nie tracą na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
178
81

Na półkach:

Dla mnie lektura refleksyjna.

Milo się czyta, jest to przedstawienie swobodnych myśli i odpowiedzi Autora na pytania, bez zbędnego przytaczania dat, nazwisk i klasycznych dziel.

W jakimś wywiadzie Profesor zapewniał, ze książka jest dla wszystkich - byłbym z tym ostrożny. Lektura na pewno wymaga skupienia i myślę, że nie jest pisana najprostszym językiem.

Dla mnie lektura refleksyjna.

Milo się czyta, jest to przedstawienie swobodnych myśli i odpowiedzi Autora na pytania, bez zbędnego przytaczania dat, nazwisk i klasycznych dziel.

W jakimś wywiadzie Profesor zapewniał, ze książka jest dla wszystkich - byłbym z tym ostrożny. Lektura na pewno wymaga skupienia i myślę, że nie jest pisana najprostszym językiem.

Pokaż mimo to

avatar
355
41

Na półkach: ,

Hartman dokonał w jednym zbiorze syntezy zagadnień, które najczęściej burzą spokój ludzkości, nie tylko współcześnie, ale na przestrzeni wieków. Zwraca uwagę na ważne, a być może pomijane aspekty i sprawnie lokuje je w przestrzeni historycznej oraz ciągu przyczynowo-skutkowym. Logicznie rozkłada trącące naiwnością pytania o sens i czas, kierując myślenie czytelnika na inne tory, z których zawsze może wrócić, choćby ze strachu przed wykolejeniem się życiowego pociągu.
Warto sięgnąć po lekturę rozważań Hartmana, by odświeżyć głupie i zarazem odwieczne rozważania, by umiejscowić w sobie i w świecie punkty nigdy dotąd niezauważone, by dać się poruszyć i zmienić schemat myślenia, w którym już się być może wygodnie umościliśmy.

Cała recenzja na blogu: http://www.wieczniezaczytana.pl/2013/11/gupie-pytania-krotki-kurs-filozofii-jan.html

Hartman dokonał w jednym zbiorze syntezy zagadnień, które najczęściej burzą spokój ludzkości, nie tylko współcześnie, ale na przestrzeni wieków. Zwraca uwagę na ważne, a być może pomijane aspekty i sprawnie lokuje je w przestrzeni historycznej oraz ciągu przyczynowo-skutkowym. Logicznie rozkłada trącące naiwnością pytania o sens i czas, kierując myślenie czytelnika na inne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
381
380

Na półkach:

Książka której warto poświęcić czas, mimo że trochę człowieka sponiewiera i umęczy, bo najłatwiejsza w odbiorze nie jest. Abstrakcyjność niektórych rozważań trochę mnie przerastała, ale tekst w wielu miejsca dobrze obnaża mechanizmy i paradoksy których wielu nie chce mieć świadomości. (Nie uważam się za tytana intelektu, i szczerze przyznaję do pewnych ułomności – niechaj mi to będzie policzone jako szczerość i zbytnio mnie nie pogrąża jako odbiorcy, a tym bardziej osoby wyrażającej opinię). Inne partie książki z kolei bardzo miłe w odbiorze, całość zaś świetnie napisana. Autor doskonale posługuje się językiem. Jest konkretny i sensowny. Muszę przyznać że czytałem tę publikację z dużą satysfakcją, bowiem moje „poszukiwania duchowe” (czy jakby tego nie nazwać) niejako jawią się jako nader prawidłowe (zwieńczone sukcesem?). Skoro doszedłem w ciągu dwudziestu kilku lat do prawidłowych postaw, właściwego oglądu na zastany stan rzeczy, który postuluje wybitny etyk i intelektualista, autorytet – nie zmarnowałem czasu. Mogę się tylko cieszyć.
Miejscami można by ująć pewne problemy inaczej, niemniej książka jest bardzo wartościowa: to w zasadzie synteza tego co myślę o życiu (a jak zaznaczyłem wyżej, myślę że myślę dobrze). To co autor promuje (i to ile miejsca pozostawia na prywatne interpretację tam gdzie to zasadne) – budzi szacunek. Bez fanatyzmu, zacietrzewienia – z wielka serdecznością do ludzi: pochwała odwagi, myślenie, kontestacji chorego, zastanego statusu quo, wyważenia, determinacji i rozwoju (tak osobistego jak i nauki) – doskonalenia się.
Nie mogę powiedzieć że autor otworzył mi oczy, nie mogę powiedzieć że odmienił moje życie, ale poczułem się jakbym obcował z kimś kto podziela moje poglądy. A że lubimy ludzi podobnych do siebie... cóż – prosty mechanizm. Więcej tu biadolę o sobie niż o tej książce, ale tak tylko mogę wyrazić swoją radość z lektury i dać świadectwo że jest sens się z nią pomęczyć.
Dostajemy kompletną wizję świata (całkiem sensowną). Zastawiam się jednak, czy pewne fenomeny paranormalne, które wydają się być wiarygodne, nie optują jednak za nie skreślaniem całkowitym kwestii metafizyki. Owo wahanie godzi niejako w podstawę założeń autora, mimo iż nie jest zbyt silne – ale muszę o tym wspomnieć.
Tekst jest dobry. Nie wiem jednak czy z uwagi na język książka nie służy bardziej do utwierdzania w słuszności, niźli do budzenia ludzi... Obawiam się że ci którym ten tekst najbardziej by się przydał niewiele by z niego pojęli (jeśli by po niego w ogóle sięgnęli). Ale jeśli do kogoś trafi przekaz autora, i ma nieco „misjonarskiego” zacięcia, z pewnością zechce podzielić się swymi spostrzeżeniami.

Książka której warto poświęcić czas, mimo że trochę człowieka sponiewiera i umęczy, bo najłatwiejsza w odbiorze nie jest. Abstrakcyjność niektórych rozważań trochę mnie przerastała, ale tekst w wielu miejsca dobrze obnaża mechanizmy i paradoksy których wielu nie chce mieć świadomości. (Nie uważam się za tytana intelektu, i szczerze przyznaję do pewnych ułomności – niechaj...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    230
  • Przeczytane
    142
  • Posiadam
    38
  • Filozofia
    8
  • Teraz czytam
    8
  • Chcę w prezencie
    4
  • 2014
    3
  • 2015
    2
  • Ulubione
    2
  • Filozofia
    2

Cytaty

Więcej
Jan Hartman Głupie pytania. Krótki kurs filozofii Zobacz więcej
Jan Hartman Głupie pytania. Krótki kurs filozofii Zobacz więcej
Jan Hartman Głupie pytania. Krótki kurs filozofii Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także