rozwińzwiń

Na zawsze wygnańcy

Okładka książki Na zawsze wygnańcy Fiorella de Maria Nash
Okładka książki Na zawsze wygnańcy
Fiorella de Maria Nash Wydawnictwo: Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC Seria: Okna powieść historyczna
344 str. 5 godz. 44 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Seria:
Okna
Tytuł oryginału:
Poor Banished Children
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC
Data wydania:
2013-08-21
Data 1. wyd. pol.:
2013-08-21
Liczba stron:
344
Czas czytania
5 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375024364
Tłumacz:
Anna Maria Jaśkiewicz
Tagi:
beletrystyka chrześcijańska powieść chrześcijańska powieści chrześcijańskie XVII wiek powieść historyczna powieść religijna
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
368
364

Na półkach: ,

Jestem zwolenniczką powiedzenia, że "książki nie ocenia się po okładce", ale w przypadku powieści "Na zawsze wygnańcy", to właśnie okładka odegrała znaczącą rolę i właśnie dzięki niej mogłam przeczytać tę niesamowitą książkę. Wiedziałam, że te smutne, piękne oczy muszą kryć szczególną historię, która wiąże się z cierpieniem ludzkim. W dodatku motyw bujającej się na morzu szalupy, przyciągnął mnie już całkowicie, Właśnie takie klimaty lubię. Gdy przeczytałam opis z tyłu okładki, było już tylko lepiej, natomiast po przeczytaniu książki, było po prostu cudownie, ale też depresyjnie, bo historia przedstawiona przez Fiorellę de Marie jest okrutna, niesprawiedliwa, ale pełna nadziei i pokory. Daje wiele do namysłu, ale też uświadamia, jaki okrutny był i jest świat. Jednak są także ludzie dobrej woli i to dzięki nim, jest jeszcze nadzieja na lepsze.

"Na zawsze wygnańcy" to powieść dramatyczna, zapadająca w pamięć. Z pewnością należy do lektur bardziej wymagających, mimo że napisana jest prostym językiem. Porusza temat, który od dawna był i jest największym barbarzyństwem na świecie - niewolnictwo. Czy człowiek ma prawo pozbawić kogoś wolności? Dlaczego ludzie ludziom potrafili i nadal potrafią zgotować tak podły, okrutny los? Dlaczego już od najstarszych czasów najważniejsza była wartość materialna, ważniejsza od życia ludzkiego Dlaczego los bywa niesprawiedliwy i funduje życie pozbawione godności niewinnym istotom? Taka właśnie sytuacja spotkała główną bohaterkę powieści.

Ursula już od najmłodszych lat musiała zmierzyć się z okrutną rzeczywistością. Po śmierci ojca, odrzucona przez rodzinę wiodła życie włóczęgi. Była nieokrzesaną dzikuską, kradła, aby mieć co jeść, spała w jaskini i starała się nie rzucać w oczy. Zarastała brudem i wyglądała okropnie, niczym nie przypominała małe dziecko. Nikt nie zwracał na nią uwagi i się nią nie przejmował. Wielokrotnie spotykały ją zniewagi i brutalne ataki, jednak nauczyła się z tym żyć. Jednak pewnego razu los w końcu się do niej uśmiechnął i postawił na jej drodze Ojca Antonina. Ksiądz przygarnął dziewczynkę i okazał się być dla niej jedyną życzliwą duszą. Pokochał ją jak córkę i chciał dla niej jak najlepiej. Dziewczynka była bardzo bystra, więc pobierała u niego nauki. Nauczyła się czytać, pisać, oraz po jakim czasie zdobyła również praktyki lekarskie. Antonin nauczył ją jak opiekować się chorymi, a Wardzie, bo tak nazwał ją Ojciec, przychodziło to z wielką łatwością i ochotą. Po kilku razem spędzonych latach, gospodyni księdza uświadomiła mu, że tak wykształcona dziewczyna nie znajdzie męża, co więcej jeśli go znajdzie, to każdy mężczyzna ją zniszczy, nie radząc sobie z tym, że Warda jest wykształcona. Tym sposobem ksiądz zaczął namawiać dziewczynę, aby powierzyła swoje życie Bogu i to jemu się oddała. Warda również bardzo tego chciała, nie miała zamiaru wychodzić za mąż, a propozycja Ojca była dla niej wielką ulgą. W końcu zamieszkała z pustelniczkami. Jednak jej cały świat rozpadł się na kawałki, w dniu, w którym piraci zaatakowali wioskę. Warda trafiła w niewolę i została sprzedana jako niewolnica. To co spotykało ją potem, było tak niewyobrażalne, że aż trudno uwierzyć, że tyle okrucieństw mogło spotkać jedną kobietę.

Powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie spotkałam się do tej pory z taką historią i z taką bohaterką jaką była Warda. Poruszyła mnie dogłębnie i wiele razy łzy cisnęły mi się do oczu. To świadectwo niewolnictwa. Powieść czyta się jednym tchem, a ilość emocji przy tym towarzysząca jest przeogromna!

Jestem zwolenniczką powiedzenia, że "książki nie ocenia się po okładce", ale w przypadku powieści "Na zawsze wygnańcy", to właśnie okładka odegrała znaczącą rolę i właśnie dzięki niej mogłam przeczytać tę niesamowitą książkę. Wiedziałam, że te smutne, piękne oczy muszą kryć szczególną historię, która wiąże się z cierpieniem ludzkim. W dodatku motyw bujającej się na morzu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
989
232

Na półkach: ,

W "Na zawsze wygnańcy" pisarka przenosi nas w XVII wiek. Na wodach otaczających lądy jest niezwykle niebezpiecznie. Na pływające po nich okręty napadają piraci, którzy nie mają litości dla swych ofiar. Rabują dobytek a ludzi, za których nie ma kto zapłacić okupu sprzedają do niewoli, w której traktowani są na równi ze zwierzętami a może nawet gorzej. Piraci atakują jednak nie tylko na morzu. Ich ofiarami staje się często również ludność nadbrzeżnych osad i miejscowości. Celem takiego właśnie bestialskiego napadu staje się pewnego razu osada na jednej z wysepek należących do Malty. Wśród osób porwanych znalazła się bohaterka książki, młodziutka dziewczyna,Warda. Warda, jako dziecko zwana Ursulą, odrzucona po śmierci ojca przez matkę i rodzeństwo żyła, włócząc się po okolicy swego zamieszkania, jak dzikie zwierzątko aż do czasu, gdy spotkał ją na swej drodze, a konkretnie w kościele schowaną za ołtarzem ojciec Antonin. To on nazwał ją Wardą i zajął się jej wychowaniem i edukacją. Dzięki niemu nie tylko zmieniło się na lepsze życie dziewczynki, ale posiadła ona również umiejętność czytania i pisania, w tym także po łacinie. A ponieważ okazała się inteligentna i ciekawa otaczającego ją świata z przyjemnością przekazywał jej całą posiadaną wiedzę, w tym również medyczną. Gdy Warda dorosła zakonnik pomyślał o jej przyszłości. Mając świadomość, że z wykształceniem jakie posiadła trudno jej będzie znaleźć odpowiedniego męża zasugerował jej poświęcenie się Bogu. Warda chociaż nie myślała o małżeństwie nie mogła się jednak jakoś zdecydować na ten decydujący o całym jej przyszłym życiu krok, jednak decyzję o dołączeniu do grupy pustelnic w sąsiednim miasteczku przyspieszył fakt iż matka postanowiła ja wydać za mąż za wiele starszego od niej mężczyznę. Zaakceptowana przez biskupa Warda przybrała nowe imię, Perpetua, i rozpoczęła roczny nowicjat przenosząc się do celi w pustelni. Jako jedyna z pustelnic mogła opuszczać swą celę i to właśnie przyczyniło się do jej dramatu, jakim stało się porwanie jej przez piratów i sprzedanie muzułmańskiej rodzinie jako niewolnicy. Gdyby bowiem nie mogła opuszczać celi nie poszłaby udzielić pomocy położnicy przy porodzie i nie podzieliła by losu mieszkańców osady. Przypadek, przeznaczenie. Trudno na to pytanie odpowiedzieć.
Wardę poznajemy w momencie, gdy dryfując na desce po wzburzonym morzu próbuje siłą swej woli utrzymać się przy życiu, wzywając pomocy Stelli Maris, Maryi Panny - Gwiazdy Morza. Gdy całkowicie wyczerpaną, będącą na skraju śmierci kobietę znajdują u wybrzeży Devonshire rybacy ta opatrzona w domu, do którego ją zaniesiono, prosi o spowiednika.
Niezwykłe, dramatyczne losy Wardy poznajemy dwutorowo, gdyż Fiorella de Maria zastosowała w książce dwie narracje. Narracja pierwszoosobowa to przede wszystkim spowiedź jaką odbywa bohaterka książki odkrywając przed spowiednikiem nie tylko swe przeżycia i walkę o swe człowieczeństwo w piekle, jakiego doświadczyła, ale również całą swoją duszę pełną niepokoju związanego z niepewnością czy dostąpi miłosierdzia Bożego po tym czego się dopuściła, by ratować swoje życie. W narracji trzecioosobowej zawierają się wspomnienia samej Wardy, ale również osób, z którymi zetknęły się jej drogi życia. I z tych wspomnień dowiadujemy się o tym, że miała niezwykle silną osobowość, która pozwalała jej znosić najgorsze tortury, byle tylko nie poddać się bez walki, ale i o tym, że kochała życie i wiernie trwała przy swej wierze, mimo iż znalazła się w miejscu gdzie kobiety, które nie poddawały się woli swego pana hańbiono i bito za wszystko. Te dwie narracje przeplatają się w książce, by w zajmujący a nawet mogę śmiało napisać fascynujący sposób opowiedzieć nam niesamowitą historię z czasów, w których toczyła się zażarta walka pomiędzy chrześcijaństwem a islamem, ale także i w ramach chrześcijaństwa nie było pokoju i w części krajów Europy Zachodniej dochodziło do prześladowań katolików zwanymi papistami. I to właśnie katolicy padali ofiarą berberyjskich piratów. Historię młodej kobiety, nietuzinkowej, niepokornej, zahartowanej przez dole i niedole losu, i przez ten los skrzywdzonej na wielu płaszczyznach życia a mimo to nie tracącej swej wiary i walczącej o swą godność do końca, historię, która porusza swym realizmem czytelnika do głębi i na długo pozostaje w pamięci.
Fiorella de Maria opowiada nam o losach swej bohaterki na tle znakomicie i niezwykle starannie zarysowanej przez siebie epoki w taki sposób, że w trakcie czytania książki zapomina się, że są one fikcją. Fabuła książki "Na zawsze wygnańcy" wciąga i pobudza do refleksji nad nieprzewidywalnością losu ludzkiego. I to tym bardziej, że i w naszym stuleciu proceder porywania ludzi i sprzedawania ich oraz niewolenia nie jest nam niestety obcy. Chociaż nie robią tego już piraci.

Recenzja pochodzi z mojego bloga http://natanna-mojezaczytanie.blogspot.com/

W "Na zawsze wygnańcy" pisarka przenosi nas w XVII wiek. Na wodach otaczających lądy jest niezwykle niebezpiecznie. Na pływające po nich okręty napadają piraci, którzy nie mają litości dla swych ofiar. Rabują dobytek a ludzi, za których nie ma kto zapłacić okupu sprzedają do niewoli, w której traktowani są na równi ze zwierzętami a może nawet gorzej. Piraci atakują jednak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1984
907

Na półkach:

Są ludzie, w życiu których zdarzają się sytuacje, w których każdy wybór będzie zły. Życie bohaterki obfituje w takie sytuacje. Zawsze jednak była w niej pewna szlachetność, dobra intencja, lub wrodzony upór. Trudne życie - ale wierzę, że po nim równie wielka nagroda za przeżyte trudy.

Są ludzie, w życiu których zdarzają się sytuacje, w których każdy wybór będzie zły. Życie bohaterki obfituje w takie sytuacje. Zawsze jednak była w niej pewna szlachetność, dobra intencja, lub wrodzony upór. Trudne życie - ale wierzę, że po nim równie wielka nagroda za przeżyte trudy.

Pokaż mimo to

avatar
305
300

Na półkach:

Na okładce książki „Na zawsze wygnańcy” możemy przeczytać: piekło zawsze zaczyna się na ziemi. W podobnym tonie jest opis znajdujący się na ostatniej stronie. Spodziewałam się mocnej, ciekawej historii, która wzruszy mnie do łez, a miejscami przerazi.
Historia Ursuli, zwanej Wardą, Perpetuą, czy Pietrem jest skomplikowana i barwna, ale wcale nie aż tak straszna, jak się zapowiadało. Dziewczyna po śmierci ojca zostaje odtrącona przez rodzinę, błąka się, kradnie, aż trafia pod opiekę pewnego księdza. Ma szczęście, gdyż duchowny uczy ją wszystkiego, o czym tylko mogła marzyć: czytania, pisania, łaciny oraz medycyny – ziołolecznictwa. Te umiejętności będą przyczyną tragedii – to przez nie trafi do niewoli, ale także uratują jej życie – gdy się z tej niewoli wydostanie.
Czytając wiele książek o niewolnictwie można powiedzieć, że Wardzie udało się. Nie była poniżana w żaden uwłaszczający człowieczeństwu sposób (kilka wyzwisk i bicie są do przyjęcia w tym wypadku),pokochał ją syn jej Pana i dał wiele od siebie. Wychowana w chrześcijańskim duchu dziewczyna nie umie pojąć, że jej sytuacja jest lepsza niż mogłaby sobie wymarzyć. Ciężko powiedzieć, czy jest to hart ducha czy głupota. Udało się jej uciec, to prawda, ale jakim kosztem? Czy zachowanie pozornej wolności był wart tego, co zrobiła? Każdy Czytelnik musi ocenić to we własnym zakresie.
O książce mogę powiedzieć tyle, że jest wciągająca i ciekawa. Bohaterka i jej wybory nie pozwalają się nudzić. Jednak powtórzę, że nie tego się spodziewałam. Jest to zbyt łagodne, powierzchowne, nierealne. I mimo że nie nudziłam się, to jednak irytowały mnie przemyślenia głównej bohaterki i jej rozterki. Może wynika to z tego, że tak bardzo bała się cielesności? Między stronami ciągle przewija się Bóg, grzech, właściwe postępowanie. Wychodzi pewien fanatyzm, który wcale nie jest – jak widać to po losach Wardy – taki dobry, jak mogłoby się wydawać.

Na okładce książki „Na zawsze wygnańcy” możemy przeczytać: piekło zawsze zaczyna się na ziemi. W podobnym tonie jest opis znajdujący się na ostatniej stronie. Spodziewałam się mocnej, ciekawej historii, która wzruszy mnie do łez, a miejscami przerazi.
Historia Ursuli, zwanej Wardą, Perpetuą, czy Pietrem jest skomplikowana i barwna, ale wcale nie aż tak straszna, jak się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
387
194

Na półkach: , , ,

O tym, że życie jest nieprzewidywalne nie musi nas nikt upewniać. Żaden człowiek nie zdaje sobie sprawy, ani nie ma całkowitej kontroli nad tym, co przyniesie mu los. Od dawna snute plany, mogą w jednej chwili obrócić się w pył i już nigdy się nie urzeczywistnić. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę główna bohaterka najnowszej książki z serii „Okna”. Warda na łamach powieści w formie osobistej spowiedzi przedstawia koleje swego życia, które wielokrotnie wystawiało ją na liczne próby i przeciwności.

Ważną rolę w życiu Wardy odegrał przede wszystkim okoliczny duchowny, ojciec Antonin. To właśnie on zaopiekował się dziewczynką w czasie, gdy odwróciła się od niej rodzina, a także udzielił jej potrzebnych nauk i pokazał jej, jak żyć w społeczeństwie. Cała wiedza zarówno z zakresu medycyny jak i wiary w Boga, którą przekazał bohaterce mnich, wywarła ogromny wpływ na kolejne zdarzenia, mające miejsce w późniejszym życiu kobiety. Ojciec Antonin z pewnością przyczynił się do ważnej decyzji, jaką zdecydowała się podjąć Warda, a konkretnie decyzji o wstąpieniu do klasztoru, gdzie w praktycznie całkowitym odosobnieniu bohaterka miała wieść swoje dalsze życie.

Los jednak całkowicie zaskoczył Parpetuę (takie imię bowiem przyjęła bohaterka po wstąpieniu w klasztorną społeczność). Spokojne, pobożne życie kobiety, nagle zostało zakłócone przez napaść piratów, którzy w brutalny sposób zaatakowali wioskę, zamordowali mieszkańców i porwali Wardę, aby potem sprzedać ją na targu niewolników. Wraz z przybyciem na obcą ziemię, życie mniszki uległo diametralnej zmianie. Nikt nie liczył się z jej zdaniem, radami, czy nawet ślubami czystości. Od tej pory głównym celem bohaterki stał się powrót za wszelką cenę w rodzinne strony.

Fiorella de Maria w bardzo ciekawy i oryginalny sposób przedstawiła koleje życia Wardy. Utwór składa się nie tylko z rozdziałów, w których narrację prowadzi główna bohaterka, ale także z fragmentów, w których wypowiadają się osoby z jej najbliższego otoczenia. Pozwala to na dokładniejsze i zarazem bardziej wnikliwe zaznajomienie się z historią Perpetuy, która jest niezwykle bogata, ale niestety głównie w wydarzenia bolesne i okrutne. Dodatkowo podkreślić należy fakt, że choć akcja utworu płynie nadzwyczaj prędko to wszystkie wydarzenia tworzą spójną i logiczną całość.

Dzięki powieści „Na zawsze wygnańcy” czytelnik po raz kolejny ma okazję na doskonałe poznanie siedemnastowiecznej kultury i obyczajów. Autorka bowiem zadbała o dogłębne opisanie ówczesnych zwyczajów, a także znakomite oddanie tamtejszego klimatu oraz atmosfery. Książka bez wątpienia uświadamia odbiorcy jak nieprzewidywalne było życie prostych ludzi z okresu baroku. Tym samym łatwiej nam docenić wszelkie prawa i unowocześnienia, jakie przyniosła ze sobą współczesność.
WWW.PUBLIC-READING.BLOGSPOT.COM

O tym, że życie jest nieprzewidywalne nie musi nas nikt upewniać. Żaden człowiek nie zdaje sobie sprawy, ani nie ma całkowitej kontroli nad tym, co przyniesie mu los. Od dawna snute plany, mogą w jednej chwili obrócić się w pył i już nigdy się nie urzeczywistnić. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę główna bohaterka najnowszej książki z serii „Okna”. Warda na łamach powieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3034
2034

Na półkach: ,

„Na zawsze wygnańcy” to książka, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Jest wstrząsająca, przemawia do duszy i skłania do refleksji. Kiedy ją czytałam po mojej głowie krążył cytat pochodzący z „Medalionów’ Zofii Nałkowskiej:

„Ludzie ludziom zgotowali ten los”

Niby mówimy o zupełnie innych czasach, a jednak podsumowanie jest podobne. Ile może znieść człowiek, nim się podda? A może nie podda się nigdy…. Jak bardzo ludzie uwielbiają pokazywać swoją władzę i wyżywać się na słabszych? Przez wszystkie czasy, zmieniające się epoki i pokolenia, ta kwestia jest niezmienna. Było niewolnictwo, były obozy koncentracyjne, a teraz jest molestowanie czy mobbing. Silniejszy, nie mając lepszych argumentów, pokazuje swoją siłę i dominację, a słabszy cierpi.

Taki przeklęty los spotkał Maltankę, Ursulę vel Wardę vel Perpetuę, kobietę o wielu imionach i jednej twarzy. Jej nieszczęściami również można by obdzielić kilka osób, a musiała im sprostać sama jedna.

Kiedy ją poznajemy, zostaje wyrzucona na ląd u wybrzeży Devonshire przez morze i jest jedyną osobą, która przeżyła eksplozję na statku. Jest poraniona i przerażona. Zostaje otoczona opieką przez lady Alice, która dostrzega stare blizny wśród świeżych ran. Dziewczyna, kiedy odzyskuje przytomność prosi o księdza. Kiedy ten ją odwiedza, pomimo wielu obaw, opowiada mu swoje życie. Ponieważ sama jest medykiem, ma świadomość ciężkości odniesionych ran i zbliżającego się końca, pragnie uzyskać rozgrzeszenie za swoje dotychczasowe życie. Jej życie to pasmo niekończących się tragedii i odrzucenia. Już jako dziecko została przez matkę odrzucona po śmierci ojca, pomoc i miłość znalazła u księdza, który zajął się dzieckiem, dbał o nią i uczył. Nazywał ją Wardą, dziewczyna chłonęła wiedzę, a wdzięcznością i pomocą odpłacała mu za jego dobro. Rodzina miała jednak swoje plany i chciała wydać ją za mąż. Warda cudem uniknęła tego losu, skazała się jednak na życie pustelniczki. Złożyła swe życie w ręce Boga i niosła pomoc potrzebującym. Podczas ratowania życia ciężarnej wpadła w ręce piratów i została sprzedana jako niewolnica. Stamtąd uciekła plamiąc sobie ręce krwią swego pana, jednak to nie koniec jej ciężkiego życia. Los doświadczył ją jak mało kogo, a ona z pokorą go znosiła. Jej wiara w Boga trzymała ją przy życiu w trudnych chwilach, a siła i upór pomogły przeżyć w najcięższych chwilach.

Ta niesamowicie osobista, pełna bólu i wiary, opowieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Powieść jest doskonale napisana, czyta się ją jednym tchem, a uczucia targają czytelnikiem – od współczucia po wściekłość, czy żal. Piekło, jakie ludzie potrafią urządzić innym nie ma granic czasowych – zawsze znajdą się źli ludzie, nieważne, czy mamy XVII wiek, XX czy XXI.
Zło istnieje, a dobro z nim walczy – to odwieczne prawo świata. Warda to niezwykla osoba, pełna wiary, nadziei i siły, czasami krnąbrna, ale zawsze harda. Nie poddała się losowi i całe swe życie walczyła o lepszy los.

Autorka podsumowała jej opowieść jednym zdaniem – Piekło zaczyna się na ziemi. I myślę, że to jest najlepsze podsumowanie tej powieści.
Książka wywołała we mnie tyle rozmaitych emocji, uczuć, że trudno je wyrazić. Wbiła się w mój umysł i na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci. Nie da się jej odłożyć i zapomnieć, jakaś część opowieści Wardy pozostaje w czytelniku na zawsze.

Zanim sprawisz komuś krzywdę, zastanów się, czy warto…

http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2013/11/na-zawsze-wygnancy-fiorella-de-maria.html

„Na zawsze wygnańcy” to książka, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Jest wstrząsająca, przemawia do duszy i skłania do refleksji. Kiedy ją czytałam po mojej głowie krążył cytat pochodzący z „Medalionów’ Zofii Nałkowskiej:

„Ludzie ludziom zgotowali ten los”

Niby mówimy o zupełnie innych czasach, a jednak podsumowanie jest podobne. Ile może znieść człowiek, nim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
830
303

Na półkach: ,

Piekło w naszej świadomości to coś, co może nas spotkać jedynie tak naprawdę po śmierci. Ale czy naprawdę? Otóż... okazuje się, że nie. Że piekła równie dobrze człowiek może doświadczyć jeszcze za życia na ziemi. A co jest w tym wszystkim najgorsze - może go zaznać od drugiego człowieka.

Warda, jak również Ursula czy Perpetua - w zależności od tego, jakiego okresu jej życia dotyczy historia - to kobieta, która właśnie takiego piekła zaznała. Dziewczynka, której los praktycznie wcale nie obchodził jej rodziny, wychowywała się głównie na ulicy, musiała liczyć sama na siebie, kradnąc i często chodząc głodna. Szczęśliwym trafem, w odpowiednim czasie i miejscu poznała ojca Antonina - to on tak naprawdę był pierwszym człowiekiem, który przygarnął ją pod prawdziwą opiekę i zaczął przekazywać swoją wiedzę - o medycynie, uczciwym życiu bez przestępstw i kradzieży, miłości do Boga. To właśnie dzięki niemu Warda postanowiła w pełni oddać swoje serce Bogu i zostać mniszką. Los jednak okazał się dla niej mniej łaskawy. Nie było jej przeznaczone spokojne życie w klasztorze, jako lekarza i uzdrowicielki. Pewnego bowiem dnia na miejscowość, z której wraca od pacjenta, napadają piraci. Od tej chwili los Perpetuy (bo takie imię przyjęła w klasztorze) będzie pasmem nieszczęść - będzie prawdziwym piekłem na ziemi. Zostaje złapana, a potem sprzedana na targu niewolników w zupełnie obcym i odległym od jej własnej ojczyzny kraju.

Powieść Fiorelli de Marii to właściwie tylko jedna forma opowieści - jest nią spowiedź. Wardę poznajemy w momencie, gdy zostaje znaleziona ledwo żywa jako rozbitek, wyłowiona z morza. Wiedząc, że jej życie dobiega końca, prosi o rozmowę z księdzem i spowiedź. Całą więc historię dziewczyny, od początku, od jej pierwszego spotkania z ojcem Antoninem, po chwilę teraźniejszą, poznajemy z jej własnej spowiedzi - ale nie tylko. Cała książka to rozdziały-retrospekcje nie tylko Wardy, ale również innych ludzi z jej bezpośredniego otoczenia, ludzi, którzy mieli z kobietą bezpośredni kontakt przez cały czas w jej życiu. Osób tych jest sporo. Ale i narrator wszechwiedzący się tu pojawia. Poszczególne rozdziały więc, niekiedy bardzo krótkie, opowiadane są przez naprawdę różne osoby, przez samą główną bohaterkę, ojca Antonina, aż po piratów, z którymi miała do czynienia w ostatnim etapie swojego życia. Cała opowieść jest więc przedstawiona z naprawdę różnych perspektyw.

Cały ten zabieg autorki "Na zawsze wygnańcy" jest celowy - pozwala z różnych stron poznać historię Wardy, zamierzone jest też to, że autorka napisała powieść, która ma formę spowiedzi. Niestety, Warda ma o czym opowiadać. Jej życie nie było bezbarwne, chociaż pewnie sama Warda pragnęłaby takiego życia dla siebie zamiast tego, co naprawdę otrzymała. Dzieciństwo na ulicy, wychowanie ojca Antonina i decyzja życia w klasztorze to jeszcze nic - piekło dla bohaterki miało dopiero tak naprawdę nadejść. Warda bowiem w pewnym momencie straciła coś, co większość ludzi w XVII wieku (kiedy to toczy się akcja tej powieści) a na pewno każdy teraz, w XXI wieku uważa za coś naturalnego - straciła wolność, została sprzedana i oddana w niewolę w nieznanym, dalekim kraju. Ale to jeszcze nie wszystko. Trudno jest bowiem pogodzić się z tym, że największe piekło na ziemi człowiekowi potrafi zgotować inny człowiek. Los, który spotkał Wardę zmusił ją do zupełnie innego niż dotychczas postrzegania świata, zmusił ją również do zabijania - i chociaż robiła to zawsze w obronie własnej, to jednak nigdy nie potrafiła wyrzucić swoich czynów ze swego sumienia. "Na zawsze wygnańcy" to historia kobiety, która przeżyła coś, czego nie życzy się nawet największemu wrogowi. To spowiedź kobiety, która przeżyła prawdziwe piekło w swoim życiu, kobiety, zmuszonej do życia takiego, jakiego nie życzyłaby nikomu, o którym nie pomyślałaby, że w ogóle może ją spotkać.

Jak skończy się ta historia? Można się domyślać, najlepiej jednak samemu przeczytać tę książkę. Na pewno nie jest to jednak powieść z tych radosnych i optymistycznych, co zresztą można zauważyć już po przeczytaniu noty od wydawcy na okładce. Na pewno jest to coś, nad czym się potem siądzie w odrobinie refleksji - bo inaczej po prostu się nie da. Cieszę się jednak, że jest to tylko fikcja literacka (chociaż nie można wykluczać faktu, że takie rzeczy takie kobiety jak Warda przeżyły naprawdę). Niestety, ludzi złych na świecie brakować nie będzie nigdy.

Mimo tego wszystkiego książkę tę czyta się dość szybko, bo jest napisana dość przystępnym językiem, a swoje robią też dość krótkie, niekiedy bardzo króciutkie, rozdziały. Ja lubię jednak takie książki, które pozostawiają mnie na koniec z chwilą refleksji, których się tak po prostu nie zapomina. To jest właśnie jedna z tych książek. Wciągająca, intrygująca, ale zarazem dość smutna i dająca do myślenia opowieść. Polecam szczególnie tym, którzy nie boją się takich książek, z dość głębokim przesłaniem. Warta jest tego, aby po nią sięgnąć.

[http://mojeczytadla.blogspot.com/2013/11/na-zawsze-wygnancy.html]

Piekło w naszej świadomości to coś, co może nas spotkać jedynie tak naprawdę po śmierci. Ale czy naprawdę? Otóż... okazuje się, że nie. Że piekła równie dobrze człowiek może doświadczyć jeszcze za życia na ziemi. A co jest w tym wszystkim najgorsze - może go zaznać od drugiego człowieka.

Warda, jak również Ursula czy Perpetua - w zależności od tego, jakiego okresu jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2705
425

Na półkach: ,

Bardzo lubię serię „Okna” wydawnictwa Promic. Najnowszym tomem w serii jest powieść „Na zawsze wygnańcy” autorstwa Fiorelli de Maria Nash. Autorka porusza jedno z najstarszych pytań w literaturze - ile może znieść jeden człowiek?
Devonshitre, rok 1640. Morze wyrzuca na brzeg młodą kobietę, Maltankę, która jako jedyna przeżyła wybuch statku. Dobrzy ludzie litują się nad dziewczyną i otaczają ją opieką. Z pokiereszowanego ciała ocalonej można wyczytać jej przeszłość, gdyż stare rany sugerują, że była wielokrotnie bita i maltretowana. Lady Alice podejrzewa, że bohaterka została porwana przez piratów i sprzedana gdzieś do niewoli. Kiedy dziewczyna odzyskuje przytomność okazuje się, że całkiem dobrze zna łacinę, a nawet zna się na medycynie. Warda, bo tak ma na imię, prosi o rozmowę z księdzem, gdyż wie, że jej rany są zbyt poważne, aby je lekceważyć. Rozpoczyna się spowiedź, z której to czytelnik dowiaduje się o tragicznych losach bohaterki.
Warda (a także Ursula i Perpetua, bo takie imiona towarzyszą jej na różnych etapach życia) to dzielna i nieszablonowa postać. Jako dziecko została odrzucona przez matkę, wychowywała się sama i w pewnym momencie przypominała raczej dzikie zwierzątko, a nie małą dziewczynkę. Pomocną dłoń wyciągnął do niej ojciec Antonin, który nauczył ją sztuki medycznej i wskazał drogę do Boga. Dzięki temu dziewczyna zdecydowała się na życie mniszki, która swoimi umiejętnościami służy ludziom. W miarę spokojne i szczęśliwe życie Perpetui kończy się nagle i niespodziewanie, w momencie, kiedy na wioskę napadają piraci...
Głowna oś powieści skonstruowana została wokół spowiedzi bohaterki, chociaż perspektywa i typ narracji zmienia się w każdym rozdziale. Czasami to Warda opowiada swoje przeżycia w pierwszoosobowej narracji, a momentami jest to ktoś z jej otoczenia. Do tego dochodzi trzecioosobowy narrator, który relacjonuje wszystko z własnej perspektywy. Początkowo trochę przeszkadzało mi takie pomieszanie z poplątaniem, ale już po kilku rozdziałach przywykłam, a na końcu uznałam, że było to interesujące doświadczenie. Z czymś takim jeszcze nie spotkałam się w żadnej książce.
„Na zawsze wygnańcy” to bardzo dobra książka o nieodgadnionych kolejach losu, nadziei, walce i niezłomnej sile charakteru młodej dziewczyny, która doświadczyła najgorszego, bo „Piekło zawsze zaczyna się na ziemi”. Tym samym jest to idealna powieść dla wszystkich, którzy lubią refleksyjne i smutne powieści ze szczyptą przygody w tle. Polecam.

Bardzo lubię serię „Okna” wydawnictwa Promic. Najnowszym tomem w serii jest powieść „Na zawsze wygnańcy” autorstwa Fiorelli de Maria Nash. Autorka porusza jedno z najstarszych pytań w literaturze - ile może znieść jeden człowiek?
Devonshitre, rok 1640. Morze wyrzuca na brzeg młodą kobietę, Maltankę, która jako jedyna przeżyła wybuch statku. Dobrzy ludzie litują się nad...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1446
1394

Na półkach:

Piekło wcale nie zaczyna się po śmierci, ono może mieć swój początek o wiele wcześniej, wtedy kiedy nie powinno się o nim nic wiedzieć, nawet nie podejrzewać, że istnieje. Jednak niektórzy poznają jego oblicze już w dzieciństwie, doświadczają ze strony najbliższych, bez powodu. Po prostu z dnia na dzień świat nagle jaki znali do tej pory zmienia się całkowicie, a przeznaczenie kieruje ich na drogę zupełnie inną jaką podąża większość. Czasem życie okazuje się niekończącym się pasmem zaskakujących zwrotów, jakich nikt nie byłby w stanie przewidzieć, przetrwać mogą je tylko najsilniejsi, chociaż wcale się za takich nie uważają.

Ursula, Warda, Perpetua, trzy osoby, trzy życiowe ścieżki i historia kobiety, będącej świadkiem rzeczy, które nigdy nie pozwolą jej - ons o sobie zapomnieć i co istotniejsze przeżyła je osobiście. Odrzucona córka, wychowana przez obcych ludzi, jacy nie zastąpili rodzinę, lecz stali się nią, mniszka, a w końcu człowiek tracący to, co inni uważają za oczywistość. Jak na jedną osobę to o wiele za dużo, szczególnie kiedy musi sobie radzić prawie zawsze sam. Jak czuje się kilkuletnie dziecko, żyjące blisko swych najbliższych, a jednocześnie odepchnięte przez nich? Co czeka w życiu dziewczynę, której dano szansę poznać to, co dostępne jest nielicznym i co nie jest akceptowalne u kobiet? Dlaczego, gdy w zostaje odnaleziona właściwa życiowa ścieżka, ktoś ją niszczy? W końcu ile bólu i cierpienia jest się w stanie znieść i wciąż pozostać sobą? Na te pytania Warda odpowiada sobie po raz pierwszy kiedy płynie statkiem w niewiadomym kierunku wraz z innymi porwanymi. Kiedy decydowała się pomóc potrzebującej nie wiedziała jeszcze, że nie będzie dane jej wrócić do miejsca, które wybrała na swój dom. Jednak jeszcze bardziej boleśniejsze od tej straty jest świadomość, iż została oderwana od ludzi, których kochała i pozbawiona wolności.

Co czuje się gdy ktoś odbiera prawo do samostanowienia o sobie samym? Kiedy jest się traktowanym jak jeszcze jedna rzecz w majątku właściciela? Zwątpienie? Lęk? A może wiarę, że w końcu znowu będzie się wolnym? Wystarczy jedna szansa by uciec ze świata niewolników, druga już nie będzie dana, bo cena za porażkę to śmierć. Warda wie o tym doskonale, ale czy będzie jej dane zaczerpnąć tchu na wolności? Jak wykorzysta to, co przeznaczenie jej daje? Los nieraz wystawił już kobietę na próbę, teraz znowu to robi, ile jeszcze będzie takich życiowych sprawdzianów? Za każdym razie wydają się one coraz surowsze, lecz Wardzie wciąż dodają sił wspomnienia rodziny, na jak długo one wystarczą?

"Na zawsze wygnańcy" to niezwykła opowieść, w jakiej autorka za pomocą głównej bohaterki odzwierciedla tę mniej znaną historię siedemnastowiecznej Europę. Pozostaje ona w cieniu wielkich dziejowych wydarzeń, ale jest nieodłączną jej częścią. W książce Fiorelli De Marii najważniejsi są ludzie i ich losy, które mogą wydawać się nieistotne jeżeli porówna się je do losów całych narodów. Jednak gdy je poznaje się okazuje się, że to właśnie one najlepiej oddają ducha epoki i tego, co ją ukształtowało. "Na zawsze wygnańcy" jest bardzo osobistą relacją z życia kobiety, okazująca się prawdziwą sumą zaskakujących wydarzeń, pojawiających się znienacka i zmieniających wszystko. Nie można również zapomnieć o zakończeniu, które jak cała książka zaskakuje i pozostawia kwestię dalszych losów bohaterki otwartą. Co stało się z Wardą? Czy znalazła ona w końcu drogę do tego, co utraciła? A może na jej drodze znowu pojawił się kolejny niespodziewany zakręt?

Piekło wcale nie zaczyna się po śmierci, ono może mieć swój początek o wiele wcześniej, wtedy kiedy nie powinno się o nim nic wiedzieć, nawet nie podejrzewać, że istnieje. Jednak niektórzy poznają jego oblicze już w dzieciństwie, doświadczają ze strony najbliższych, bez powodu. Po prostu z dnia na dzień świat nagle jaki znali do tej pory zmienia się całkowicie, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
744
109

Na półkach: ,

Recenzja z: http://bibliotekamysli.blogspot.com/2013/10/zbawiona-czy-potepiona-nie-mnie-oceniac.html

Zbawiona, czy potępiona? Nie mnie oceniać, ale...

Często (może aż nazbyt?) literatura pyta się nas: jak wiele może znieść człowiek? Gdzie tkwi ta niewidzialna granica (fizyczna lub też psychiczna),której przekroczenie jest tożsame z absolutnym końcem

Życie Wardy (Fiorella de Maria -Na zawsze wygnańcy) naznaczone było cierpieniem od urodzenia. Pozostawiona na pastwę losu miała zadatki na zostanie dzieckiem ulicy. Droga przez drobne kradzieże, kłamstwo, kombinowanie (a z wiekiem być może i na gorsze rzeczy) nie była tu zbyt długa i trudno dostępna. Jest rok 1640, na morzach spotykamy piratów, którzy handlują niewolnikami. Jeśli nie w pojedynkę, to bandyckiej grupie dziewczyna doszłaby tą drogą do samego końca, tam, gdzie znajduje się zatracenie (człowieka? ludzkiej duszy?). Zostawiając już na boku takie kwestie jak wpływ dorosłych, brak wychowania, opieki, nieznajomość dobra. Jej życie może wyglądałoby na swój sposób kolorowo: miałaby pieniądze, pełny żołądek i miejsce do spania, a po śmierci? Piekło - karę dla tych, którzy świadomie wybierają los niezgodny z religią (a jeśli nie znają Boga, nie słyszeli o Nim, ale celowo żyli wbrew naturalnym zasadom dobra, też tam mogą trafić). Spotkała na szczęście pewnego duchownego, który ją "wychował", nauczył życia, wpoił do głowy łacinę, pokazał jak leczyć ludzi. Warda wyszła na ludzi, jeszcze tylko wyszłaby za mąż i można by powiedzieć, że to kolejny przykład na to, że każdego człowieka można wyciągnąć z bagna, a Bóg kieruje ku nam ludzi, którzy mogą nam pomóc. Istotnie tak było: dziewczyna przeszła ogromną metamorfozę. Postanowiła, że nie chce być powołana do małżeństwa, ale pragnie zostać siostrą zakonną i służyć Stwórcy. Młoda dziewczyna, mająca ogromną wiedzę, przewyższającą przeciętnych ludzi, pewnie i tak byłaby pośmiewiskiem ludu i zgorszeniem dla męża. Wybiera klasztor. Tu można by urwać, bo jej los byłby wiadomy: żyje w ubóstwie, pracy i modlitwie. Pewnego dnia dożywszy sędziwego wieku umiera, a ludzie, którzy wokół niej żyli, wiedzą, że teraz ogląda Boga.

Można by właśnie w tym momencie tę powieść urwać, ale życie jest nieprzewidywalne. Porwana przez piratów, bita, torturowana, gwałcona posuwa się do strasznych czynów. Przygotowana w klasztorze do oddalenia się od świata, w tym samym świecie musi się odnaleźć nie jako obserwatorka, ale uczestniczka krwawych igrzysk, których nagrodą kolejny dzień życia. Autorka powieści wielokrotnie podkreśla (przez usta bohaterki),że piekło tak naprawdę zaczyna się już tu, na ziemi. Warda, gdyby od dziecka żyła nagannie, nie została nauczona moralności przez księdza, pewnie po śmierci trafiłaby właśnie do miejsca wiecznych męczarni. Ale nawet wybierając los zakonny nie omija tego piekła, już za życia musi w nim żyć. No tak, przecież nie ona jedna, przykładem wielu męczenników, którzy zostali świętymi. Oni raczej nie zabijali, Warda miała na swych rękach ludzką krew. Oczywiście nie pozbawiała życia z premedytacją. Była zastraszona, nie widziała innych szans na uwolnienie. Ale jednak zabiła.

Na podstawie tej książki można by nakręcić przynajmniej 4 różne filmy fabularne (biorąc pewien etap z życia Wardy i troszeczkę go rozbudowując). Gdyby tę powieść napisano w pozytywizmie, nie miałaby 340 stron, ale co najmniej 2500 (każdy z wątków wzbogacając, dodając więcej treści). Losy bohaterki są niezwykle płynne, szybko przechodzą między "rozdziałami" trudnej biografii dziewczyny. Ale to wszystko celowy zabieg autorki. Powieść to jedna wielka retrospekcja. Młoda dziewczyna zostaje wyłowiona, jest już bliska śmierci i prosi o księdza. Chce jeszcze się wyspowiadać, zanim stanie na Sądzie. Duchowny do niej przychodzi, a ona czyni spowiedź generalną. Powieść to tak naprawdę mnóstwo krótkich (często mających nawet tylko dwie lub trzy strony) rozdziałów będących komentarzem bohaterki do danego wydarzenia z perspektywy żegnania się z tym światem. Są zapiski księdza, który w tych czasach żył (dające tło historyczne wydarzeń),zapiski bohaterów, części opisujące przez narratora losy Wardy (na zasadzie retrospekcji),a także rozdziały opisujące spowiedź (zachowanie dziewczyny, komentarze księdza, stan emocjonalny dwojga bohaterów). Brzmi to skomplikowanie, ale takim nie jest. Po pierwszych 5-6 stronach czytelnik już wie, jakim tropem ma podążać w celu zrozumienia książki.

Czytając powieść pomyślałem, że bardzo często mówi się, że dana prawdziwa historia mogłaby być dobrym materiałem na powieść. W przypadku Na zawsze wygnańcy ta fikcyjna opowieść mogła opisywać autentyczne dzieje jakiejś kobiety żyjącej w XVII wieku. Pamiętniki, relacje, elementy spowiedzi tylko to wrażenie pogłębiają. Co więcej: czytelnik zapomina w pewnym momencie, że ma do czynienia z fikcją, jest święcie przekonany, że oto obcuje z prawdziwymi (historycznymi) bohaterami, odtwarza losy tych, którzy już umarli i zabrali swoje tajemnice do grobu. Powstaje pytanie: skąd więc wiadomo, że to fikcja? Dzięki tajemnicy spowiedzi. Pełną treść życiorysu bohaterki poznaje ksiądz, który sam mówi, że nie może nikomu zdradzić szczegółów dotyczących losu Wardy. Miłośnicy teorii spiskowych pewnie zrzuciliby winę na ciekawską gospodynię (rzecz bowiem dzieje się na plebanii),która podsłuchuje. To też odpada. Cała opowieść jest fikcją, ale wierzę, że podobne historie jak ta naprawdę mogły się dziać. I podobne problemy natury moralnej przyświecały ich bohaterom.

Ciężko jest powiedzieć o czym konkretnie jest ta książka. Nasuwa się jedna odpowiedź: o życiu. O egzystencji, która jest podatna na błędy, wzloty, ale i upadki. O zostaniu sobą, trwaniu według przyświecających nam zasad. Można za bohaterką pójść i stwierdzić, że to opis piekła na ziemi, albo przykład na to, że los jest nieprzewidywalny. Ale z drugiej strony mamy kilka przykładów na to, że nawet tracąc wszystko, przechodząc przez pasmo cierpień, można niezachwianie wierzyć w Boga, Jego miłosierdzie, nie obrażać się na Niego (w powieści nawet ksiądz się lekko dziwi, że wyłowiony z morza niewolnik, który widział cierpienie najbliższych, przyjaciół i przeżył swoje, w chwili śmierci nadal wierzy, i jest przy tym pełen pokory). Ostatecznie można się zapytać o Boże Miłosierdzie, którego bohatera powieści (czyniąc tyle zła) nie jest pewna, ale jej spowiednik - już tak.

Książka skłania do zadawania wielu pytań, ale zapewne nie na wszystkie odpowie. Pozbawiona jest bowiem moralizatorstwa, złotych zasad dotyczących życia, pięknych sentencji na temat tego, jak żyć (swoją wiarygodność opierając na złych wyborach bohaterki). Dostajemy powieść czystą, skupioną tylko i wyłącznie na losach Wardy, oddającą pełny obraz jej zachowań, motywów i myśli. Tak jakbyśmy otrzymali pudełko zawierające różne materiały i zapiski dotyczące życia bohaterki, analizowali je i sami wyciągali wnioski. Książka ma formę retrospekcji, wiemy więc, że bohaterka przeżyła. Nie możemy jednak przewidzieć, czy to dzięki jej czynom, czy też nie. Ocenę postaci pisarka zostawiła też nam. To, czy uwierzysz w to, że Warda (mimo swoich czynów, ale nie oderwanych od bycia w "piekle na ziemi") była dobrym człowiekiem, czy też pogubiła się w swoim życiu, zależy od Ciebie...

Recenzja z: http://bibliotekamysli.blogspot.com/2013/10/zbawiona-czy-potepiona-nie-mnie-oceniac.html

Zbawiona, czy potępiona? Nie mnie oceniać, ale...

Często (może aż nazbyt?) literatura pyta się nas: jak wiele może znieść człowiek? Gdzie tkwi ta niewidzialna granica (fizyczna lub też psychiczna),której przekroczenie jest tożsame z absolutnym końcem

Życie Wardy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    9
  • 2013
    4
  • 2018
    1
  • Wymienione :)
    1
  • +
    1
  • Egz. recenzenckie
    1
  • 2011-2014
    1
  • 2016 - 2020
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Na zawsze wygnańcy


Podobne książki

Przeczytaj także