Koniec punku w Helsinkach
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Czeskie Klimaty
- Tytuł oryginału:
- Konec punku v Helsinkách
- Wydawnictwo:
- Książkowe Klimaty
- Data wydania:
- 2013-05-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-05-10
- Data 1. wydania:
- 2010-01-01
- Liczba stron:
- 294
- Czas czytania
- 4 godz. 54 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364168000
- Tłumacz:
- Katarzyna Dudzic-Grabińska
- Tagi:
- Czechy młodzieńczy bunt Niemcy poszukiwanie własnej tożsamości punk rock samotność transformacja ustrojowa ucieczka od rzeczywistości ucieczka od życia wykluczenie zespół punkowy
Najnowsza powieść Jaroslava Rudiša, opowiada o dojrzewaniu w cieniu radioaktywnych oparów, szybkim seksie, pierwszej punkowej komunie i ostatnim prawdziwym barze. Upajająco dobra, piekielnie wciągająca opowieść o młodości, muzyce i tym, co w życiu najważniejsze.
Ole ma czterdzieści lat i jest właścicielem baru Helsinki. Można tu palić, matki z wózkami mają zakaz wstępu, a do jedzenia podaje się wyłącznie solankę i rolmopsy. Ole jest dzieckiem enerdowskiej epoki punku lat 80. Nigdy nie potrafił się odnaleźć w dorosłości, w nowych czasach. Zrezygnował już z kobiet, z życia, chciałby mieć spokój.
Opowieść Olego przeplatają fragmenty dziennika prowadzonego w latach 80. przez czeską nastolatkę, o ksywie Nancy, z Jesenika. Spisywany na gorąco, dziennik jest pełen nadziei i nastoletniej naiwności. Autorka opisuje kulturę punkową na prowincji komunistycznego państwa, tuż przy granicy z Polską, gdzie tylko dzięki polskiej radiowej Trójce może słuchać zakazanych w Czechach kapel.
Książkę zamyka Manifest pięknych ludzi, spisany przez anonimową nastolatkę wyrażającą sprzeciw wobec współczesnego społeczeństwa konsumpcyjnego.
Losy trzech głównych postaci, łączą się w jedną opowieść o dojrzewaniu, niemal kafkowskiej przemianie i samotności. W tle przewijają się punkowe gwiazdy lat 80. zarówno te światowego formatu jak Sex Pistols, ale także nasze punkowe kapele jak polskie Moskwa, Dezerter, Siekiera, niemiecki Die Toten Hosen, czeski HNF (Hrdinové nové fronty),Visací zamek czy słowacka Zóna A.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Punkowy sen
Dzisiaj buntować się już nie ma przeciwko czemu. Demokracja i kapitalizm sprawiły, że nie ma już z czym wojować. Koniec komunizmu równa się zatem końcowi punku. Jednak książka Jaroslava Rudisa wcale nie traktuje o przebiegu tego zjawiska w stolicy Finlandii. Helsinki to bar, którego właścicielem jest jeden z głównych bohaterów książki, Ole, mieszkający gdzieś współcześnie w jakimś przygranicznym mieście Niemiec Wschodnich. Jego bar jest być może ostatnim takim miejscem, gdzie czas płynie w duchu punkowych ideałów. Spotykają się tu życiowi nieudacznicy, przegrani, którym nowy system niewiele ma do zaoferowania. Równorzędną bohaterką książki jest Nancy, zbuntowana nastolatka z Jesenika na czeskim Śląsku. Historię jej dorastania pod koniec lat 80. poznajemy z pozbawionych interpunkcji zapisków w dzienniku. Narracja Nancy i opowieść o Ole płynnie się przeplatają, dając wyczerpujący obraz absurdalnych realiów, w których przyszło im dorastać.
Rudis pisze o czasach, kiedy muzyka dawała siłę przetrwania, a przynależność do subkultury była sposobem na opór i bunt wobec rzeczywistości niedającej żadnych perspektyw. Podobnie jak alkohol, narkotyki i przygodny seks. W tym się można było zatracić, to pozwalało nie zwariować w obliczu Czarnobyla i politycznych prześladowań. Dorastanie w komunistycznym kraju było barwne, tego nie można zaprzeczyć. Zwłaszcza, jeśli było się punkiem, jak Ole, samozwańcza reinkarnacja Sida Viciousa z Sex Pistols, i Nancy. Rudis odmalowuje blaski i cienie tamtych lat z nostalgią, przywołując klimat ogólnej beznadziei i powszechnego marazmu. Jego powieść to typowa słodko-gorzka czeska literatura, w której jeśli pojawia się śmiech, to raczej przez łzy. Pozornie ponury, ciężki klimat wcale jednak nie przybija, lecz bardzo wciąga. Na brawa zasługuje kreacja postaci Nancy, z której Rudis uczynił typową młodocianą anarchistkę wiernie oddając charakterystyczne dla jej wieku rozterki i slangowy język, którym się posługuje. Jednocześnie jest to postać na wskroś stereotypowa.
A jak ma się punk, czy szerzej mówiąc, bunt dzisiaj? To pytanie też zostaje podjęte przez Rudisa. Swój sposób na bunt ma córka Olego, która chwyta za koktajle Mołotowa w proteście przeciwko „atrakcyjnym ludziom”. Nienawidzi ich fałszywych niby-miłych, niby-wyrozumiałych, niby-mądrych uśmiechów i ich wypolerowanych, ręcznie szytych skórzanych butów i dobrze skrojonych drogich szmat, które udają, że wcale nie są drogie, a które zrobiły dzieci w Chinach (…),ich pustej słownej sraki o medytacji, rodzinie, ekologii, tolerancji i zrównoważonym rozwoju, (…) ich wspólnego żalu z powodu trzęsienia ziemi na drugim końcu świata” i tego, że „wierzą, że oni nigdy nie umrą, a wieczorem na znak niby-współczucia wszyscy w tej samej pikosekundzie zapalą w oknie bioświeczkę (…). A więc już nie przeciwko systemowi, ale przeciwko konsumpcyjnemu społeczeństwu - nadal jest się przeciwko czemu buntować. Smutne tylko, że dla współczesnych punków, którzy odwiedzają bar Olego najważniejszym problemem do rozwiązania jest jak zrobić sobie irokeza, żeby nie opadał.
Zastanawiam się, jak odbierać „Koniec punku w Helsinkach”. Jako hołd dla orędowników anarchii czy raczej ich krytykę. Wszak „pancury” z powieści Rudisa to małolaty, których życie sprowadza się do negacji wszystkiego i wiecznej zabawy, a nie konkretnych działań. Jak pokazuje przykład Olego i jego znajomych ta droga prowadzi donikąd, a wywalczona wolność i tak jest rozczarowująca. Brak pomysłu na życie, brak pieniędzy, brak rodziny – tak kończą walczący z systemem? To chyba trochę zbytnie uproszczenie. Niemniej, „Koniec punku w Helsinkach” jest powieścią, z którą naprawdę warto się zapoznać i samemu ocenić, czy ten cały bunt miał (i ma) jakiś sens.
Malwina Sławińska
Oceny
Książka na półkach
- 546
- 435
- 130
- 19
- 13
- 11
- 11
- 10
- 8
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
Zapowiadało się dobrze, ale końcówka mnie rozczarowała i to na tyle mocno, że zdecydowalam się obniżyć ocenę o jedną gwiazdkę.. Szkoda, bo książka mogłaby być naprawdę dobra, ale pod koniec miałam wrażenie, że autorowi jakby zabrakło pomysłu (chyba, że był on przemyślany i celowy i ja go nie zrozumiałam)
Zapowiadało się dobrze, ale końcówka mnie rozczarowała i to na tyle mocno, że zdecydowalam się obniżyć ocenę o jedną gwiazdkę.. Szkoda, bo książka mogłaby być naprawdę dobra, ale pod koniec miałam wrażenie, że autorowi jakby zabrakło pomysłu (chyba, że był on przemyślany i celowy i ja go nie zrozumiałam)
Pokaż mimo toPewien prawie 50-latek powiedział, że tak właśnie było. Powiedział też, że milej się wspomina z dawką specyficznego czeskiego humoru.
Pewien prawie 50-latek powiedział, że tak właśnie było. Powiedział też, że milej się wspomina z dawką specyficznego czeskiego humoru.
Pokaż mimo toChyba jestem sentymentalny i dlatego książki Jaroslava Rudisa mnie poruszają. Nadajemy na tej samej fali.
Przyznaję, miałem małe chwile zwątpienia i nadal uważam, że Ostatnia podróż Winterberga jest lepsza. Ale Koniec punku ... świetny. Akcja z wielu stron ( w sposób nieoczywisty ) zmierza do jednago punktu.
Autor pisze, że trudne są zakończenia. Moim zdaniem, tutaj zakończenie rozwiązał znakomicie.
Równocześnie, okładka i tytuł trochę zniechęcające. Muszę przyznać, miałem obawy przed lekturą.
Chyba jestem sentymentalny i dlatego książki Jaroslava Rudisa mnie poruszają. Nadajemy na tej samej fali.
więcej Pokaż mimo toPrzyznaję, miałem małe chwile zwątpienia i nadal uważam, że Ostatnia podróż Winterberga jest lepsza. Ale Koniec punku ... świetny. Akcja z wielu stron ( w sposób nieoczywisty ) zmierza do jednago punktu.
Autor pisze, że trudne są zakończenia. Moim zdaniem, tutaj...
no lubię te zbójeckie książki sprzed dekady, gdzie o pewnych rzeczach jeszcze nie pisano, ale o innych jeszcze pisano. lubię, bo w ich trzydziestoletnich bohaterach łatwiej mi odnaleźć siebie niż w rówieśnikach ze współczesnych książek. no a poza tym lubię Rudisia, bo w jego prozie zdarzają się ZDANIA. polecam tym, co mają czasem jak ja. znajdziecie tu resztki buntu ale i miłość romantyczną.
no lubię te zbójeckie książki sprzed dekady, gdzie o pewnych rzeczach jeszcze nie pisano, ale o innych jeszcze pisano. lubię, bo w ich trzydziestoletnich bohaterach łatwiej mi odnaleźć siebie niż w rówieśnikach ze współczesnych książek. no a poza tym lubię Rudisia, bo w jego prozie zdarzają się ZDANIA. polecam tym, co mają czasem jak ja. znajdziecie tu resztki buntu ale i...
więcej Pokaż mimo toWchodzę do baru, który zwie się Helsinki. Czuć tutaj czar dawnych lat. Co podać? Mówi ktoś, a ja na to, że to samo co zwykle. Rolmopsy, solanka i sznyt, bo piwo bez piany to nie piwo. Siadam przy oknie. Tylko tam widać jeszcze przesuwający się czas. Nowy wspaniały, cholerny świat. Gdzieś między jednym spojrzeniem a drugim przemyka szybko blask zielononiebieskich oczu, które zapisała ma pamięć.
Przeplata się ta historia. Zmierza różnymi ścieżkami, lecz na końcu i tak czeka wspólne wejrzenie w przeszłość. Bohaterem jest Ole - czterdziestolatek, były punk będący właścicielem baru w starym stylu, gdzie można palić, a biomatki nie mają wstępu. Jego życie to pasmo wspomnień zawieszonych w epoce enerdowskiej rzeczywistości. Brak możliwości odnalezienia się w obecnych czasach stawia przed nim masę wyzwań. A może bohaterką jest nastoletnia Nancy? Opowieść Olego przeplata się z pisanym przez nią dziennikiem z końcówki lat 80. Pozostają po nas tylko słowa.
Obserwując obie te historię, jestem w stanie zrozumieć przekaz książki Jaroslava Rudisa w pełni. Mym oczom ukazuję się nastoletni bunt, który tonie w czasach po Czarnobylu, wyskakuje na mnie z naprzeciwka i goni po uliczkach zagubienia. Odbieram sygnały z otoczenia, gdzie pędzi jak oszalała ciężka muzyka, a im dalej biegnę przez wąskie uliczki tej książki, to widzę już tylko samotność podskakującą w rytm samodestrukcji. Może ta pogoń wcale nie ma sensu, ale przecież często jest tak, że gonimy za iluzją, którą lubimy być karmieni. O tym jest powieść czeskiego autora i tak ją rozumiem. Uwielbiam swoją drogą styl Rudisa, jego dystans do każdego aspektu życia, humor trafiający do mnie z szybkością kul wystrzelonych z karabinu maszynowego oraz specyficzny rodzaj wrażliwości ostrożnie dysponujący emocjami.
Wszechobecny absurd znakomicie uzupełnia chaos dojrzewania, a zwykły szereg szarej codzienności subtelnie wskazuję palcem na problemy z jakim człowiek musi mierzyć się od kołyski aż po grób. Nie mogę przestać zachwalać tej prozy, albowiem w tym ciągu połączonych ze sobą słów wyławiam same perełki, i tak jak Ole szuka zielononiebieskich oczu, tak i ja staram odnaleźć się sens tego, co jest wokół.
Wchodzę do baru, który zwie się Helsinki. Czuć tutaj czar dawnych lat. Co podać? Mówi ktoś, a ja na to, że to samo co zwykle. Rolmopsy, solanka i sznyt, bo piwo bez piany to nie piwo. Siadam przy oknie. Tylko tam widać jeszcze przesuwający się czas. Nowy wspaniały, cholerny świat. Gdzieś między jednym spojrzeniem a drugim przemyka szybko blask zielononiebieskich oczu, które...
więcej Pokaż mimo toCzyta się lekko. Może nawet zbyt lekko. Na tyle lekko, że nie pozostawia w głowie nic szczególnie cennego. Ciekawe polskie tropy, ale to jakby za mało, by dać się wciągnąć tej dwutorowej intrydze.
A teraz coś z zupełnie innej beczki. Książka ta jest kolejnym dowodem na to, że znajomość języka obcego i jego choćby najzawilszych meandrów może czasem nie wystarczyć, żeby tłumaczyć wiernie i sensownie. W treści książki dwukrotnie (?) pojawia się "wartburg turystyczny". Nie było nic takiego, był za to "Wartburg Tourist" - pięciodrzwiowe kombi. To tak, jakby poloneza caro nazwać "polonezem brydżowym".
Czyta się lekko. Może nawet zbyt lekko. Na tyle lekko, że nie pozostawia w głowie nic szczególnie cennego. Ciekawe polskie tropy, ale to jakby za mało, by dać się wciągnąć tej dwutorowej intrydze.
więcej Pokaż mimo toA teraz coś z zupełnie innej beczki. Książka ta jest kolejnym dowodem na to, że znajomość języka obcego i jego choćby najzawilszych meandrów może czasem nie wystarczyć, żeby...
Świetnie napisana historia, ciekawi bohaterowie i zaskakujący finał - Jaroslav Rudiš w najlepszym wydaniu!
Świetnie napisana historia, ciekawi bohaterowie i zaskakujący finał - Jaroslav Rudiš w najlepszym wydaniu!
Pokaż mimo toRewelacja
Rewelacja
Pokaż mimo toPrzeczytałem 30% i dość, nie dam rady dalej czytać.....słaba.
Przeczytałem 30% i dość, nie dam rady dalej czytać.....słaba.
Pokaż mimo toJaroslaw Rudis - „Koniec punku w Helsinkach”
Jest to słodko-gorzkie, ale i w pewnym sensie romantyczne wspomnienie idei punku lat 80. Minimaliści w swoim nastawieniu do życia, mówią – wszystko co najlepsze jest punkowe. Dziewczyny. Jedzenie. Piwo. Imprezy. Zabawa. Wolność.
Do tego atrybuty, po których poznajesz kogoś ze swojego plenienia: plecak kostka z naszywkami i napisami SEX PISTOLS, agrafki w uszach, no i słynne koguty na głowie. Kasety Siekiery, Moskwy, czy Armii szmuglowane nielegalnie przez granice do Czechosłowacji i DDR. Chociaż największymi z największych byli die Toten Hosen - wielbieni niczym bogowie.
Punki mają też najlepsze ksywy: Chaos, Gleba, Zrób To Sam. Do tego nieograniczoną dawkę pomysłów, natychmiast urzeczywistnianych. Najbardziej śmieszna próba świniobicia w trzypokojowym mieszkaniu na osiedlu. Zwykły śmiertelnik pewnie by się zastanowił, może przemyślał, a tu rach – ciach, bez oglądania się na świadków i opinię innych.
No i prostota. We wszystkim. Jeśli jedzenie do solanka i rolmops. Jeśli filozofia to taka: Pierdolona zima. Pierdolona matma. Pierdolona miłość. Helmut mnie kocha tylko jak potrzebuje sobie poruchać to wtedy się odezwie i może nawet przyjdzie po mnie do szkoły.
W Trafiony Zatopiony nikt nie umie na niczym grać, ale to jest to, bo punk to gniew i wolność.
Silnie oddziałująca powieść. Barwna nie tylko postaciami, ale i różnorodnością wątków. Próba przetrwania w złowrogim, ziejącym nudą świecie.
Jaroslaw Rudis - „Koniec punku w Helsinkach”
więcej Pokaż mimo toJest to słodko-gorzkie, ale i w pewnym sensie romantyczne wspomnienie idei punku lat 80. Minimaliści w swoim nastawieniu do życia, mówią – wszystko co najlepsze jest punkowe. Dziewczyny. Jedzenie. Piwo. Imprezy. Zabawa. Wolność.
Do tego atrybuty, po których poznajesz kogoś ze swojego plenienia: plecak kostka z naszywkami i...