„A miłość? Gdzie wyszperać instrukcję obsługi? Każdy radzi sobie na miarę własnych możliwości. Doświadczenie nauczyło mnie, aby nie zadawać sobie zbyt wielu takich pytań, ponieważ brak odpowiedzi powoduje rozczarowanie. Moim lekarstwem na frustrację zawsze była kreatywność artystyczna. Jestem architektem, więc (rzeczywiście) podoba mi się wszystko, co ładne. Uwielbiam obcować z gustownymi przedmiotami. Moje oko ciągle musi się bawić otaczającym mnie pięknem.” – to fragment z książki Evy Sion pt. „Ze szczęściem w ciuciubabkę”. To historia kobiety, która niekoniecznie jest szczęśliwa w swoim małżeństwie, trwającym już od kilkunastu lat. Nie wiadomo czy miłość wygasła pod wpływem lat czy też winą braku uczucia można winić męża, który pogrążony jest pracą i karierą.

Kobieta popada w nałóg, lecz pragnie się z niego wyzwolić. Trafia na terapię, gdzie poznaje wiele ciekawych ludzi. Czy odnajdzie tutaj odpowiedź na nurtujące ją pytanie? Czy szczęście, którego tak usilnie szuka w końcu się przed nią otworzy? „Jak się wyleczyć? Gdybym mogła iść do apteki, poprosić o flakonik miłości, czy krople seksu, kto wie, a nuż by wystarczyły”. – czytamy w powieści. Jak widać nie tylko szczęścia jej brak, ale i miłości, seksu, zrozumienia. Czy to prawda, że jak twierdzi bohaterka „pewnie słowo „miłość” można ostatecznie skreślić ze słownika. Nic to nie zmieni, bo miłość, jako uczucie, i tak nie istnieje, a samo słowo jest mylące.”?

Możemy się o tym przekonać czytając powieść „Ze szczęściem w ciuciubabkę” Evy Sion do końca. Od razu chcę dodać, ze to tylko jedna część z trzech mających niebawem się ukazać. Zainteresowanych odsyłam do lektury książki, w której na pewno czytelnik znajdzie wiele ciekawych wątków i historii z życia Emmy.