Część I: Mroczne widmo: Nowy słownik ilustrowany

Okładka książki Część I: Mroczne widmo: Nowy słownik ilustrowany Jason Fry, David West Reynolds
Okładka książki Część I: Mroczne widmo: Nowy słownik ilustrowany
Jason FryDavid West Reynolds Wydawnictwo: Egmont Polska fantasy, science fiction
104 str. 1 godz. 44 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The Phantom Menace: The Expanded Visual Dictionary
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2012-02-08
Data 1. wyd. pol.:
2012-02-08
Liczba stron:
104
Czas czytania
1 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-237-5444-2
Tłumacz:
Anna Hikiert-Bereza
Tagi:
Star Wars Gwiezdne wojny Mroczne widmo science fantasy
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
544
540

Na półkach: ,

25 lat. 16 Maj 1999 rok – światowa premiera gwiezdnowojennego, napisanego przez samą Moc i Galaktykę "Mrocznego Widma". I można by na to odpowiedzieć: ,,tak, to były czasy!”.To była ta niemożliwa wręcz, niepodrabialna – bo tak niezwykły okres w dziejach marki chyba się już nie powtórzy - era Star Wars, ale i czas ,,czipsów Laysów”, głównie tych z edycji dysków czy zdrapek do kolekcji z tematyki wspominanego Epizodu I właśnie. To był ten czas, gdy było się mega dzieciuchem i kupowało się takie rarytasy: Laysy za zeta – zwłaszcza te uwielbiane przez większość Laysy cebulkowe albo solone! To przed ich kupnem dotykało się paczki, gniotło, przewracało, i to tylko po to, aby sprawdzić, czy w środku będzie ta cholerna starwarsowa znajdźka do kolekcji. I to od tej strony przede wszystkim bardzo ciepło wspominam premierę "The Phantom Menace", bo ten film był pierwszym czymkolwiek z tego Uniwersum co poznałem, co mnie zainteresowało w ogóle na poważnie, także pierwsze cokolwiek co jako mały szkrab i uczeń podstawówki zacząłem kolekcjonować.

"Mroczne Widmo", bo tak brzmi polskie tłumaczenie omawianego obrazu Lucasa, wiele osób uważa za najbardziej oryginalny film papy George'a właśnie; że tak to ujmując: ,,to obraz ukoronowujący narodziny najważniejszej trylogii ze względu na znaczenie dla treści Uniwersum w historii Gwiezdnych Wojen”. Można żywić nadzieje, że w kinie z rodzaju i formatu IMAX z okazji zbliżającej się pełnej 25-letniej rocznicy debiutu Epizodu I, w kinach na całym świecie zostaną wyemitowane wersje 3D tego klasyku: w przypadku Polski najlepszą opcją jest nasz rodzimy dubbing, który jest zazwyczaj dla Gwiezdnych Wojen odpowiednio dobierany i reżyserowany, a także edycja oryginalnego języka z polskimi napisami. Mało tego, najlepiej by było, gdyby format IMAX "Mrocznego Widma" realizowano w szczególnej jakości 3D obrazu: 4K HFR. No i jak, chyba większość geeków by na taki prezent od Lucasfilm Ltd. dla fanów... po prostu poszła, czyż nie? Przecież Ja, Ty, Wy… ba!, większość nas współczesnych urodzonych w latach 90-tych, na tym ikonicznym dla Star Wars tytule w kinie jeszcze nie była! A być na takim wydarzeniu, i to już raptem za kilka miesięcy – byłoby doznaniem porównywalnym do mieszaniny samych skrajnie pozytywnych, szaleńczo energicznych emocji, które zostałyby z nami na bardzo, bardzo długo. Tak, "The Phantom Menace" to przykład – i tu padnie nieco kontrowersyjne stwierdzenie – filmowego uwydatnienia niebywałego geniuszu i instynktu filmowca George’a Lucasa, gdzie każdy nawet z tych najbardziej osobliwych elementów, postaci, relacji etc. np. takich jak polityka Republiki, Jar Jar Binks, Midichloriany tworzy całościowo w popkulturze z gatunku sci-fi, czy ogólnie w szeroko pojętej rozrywce swój własny, znany tylko temu filmowi, tym trzem obrazom z cyklu Prequeli Star Wars mikrokosmos relacji, zdarzeń, wyjątkowych informacji i wątków. Powiedzmy śmiało – wraz z emisją "Mrocznego Widma" w kinach na całym świecie, wraz z dojrzewaniem tego obrazu wraz z upływem czasu, co ma znaczenie w odbiorze go przez społeczność fanów na całym świecie obecnie, zaczęła się nowa historia kinematografii: cyfryzacja i komputeryzacja filmu oraz tworu serialowego. Niektórzy krytycy są zdania, że Trylogia Epizodów I-III Uniwersum, poprzez tę swoją ,,technologiczną cyfryzację” zniszczyła ducha Mocy Gwiezdnych Wojen, że pojęcie ,,klasyki Star Wars” w pewnym sensie straciło sens, który nawet za enty lat wprzód prawdopodobnie nie zostanie odzyskany.

Do dziś, a nawet za wiele dekad w przyszłości, sądzę, starwarsowy Epizod I jest i będzie kowalem i renegatem własnego losu. Film ten, a właściwie wszystko co powstało po nim w materii Uniwersum (najbardziej tyczy się to Trylogii Prequeli) musi i będzie musiał radzić sobie z wpisanym w to fanowskie oddanie zawodzeniem, zniechęceniem, zmiennymi falami krytyki i uwielbienia. Epizod I i jego dalsze kontynuacje, ot lucasowskie owoce wyobraźni wyemitowane w kinach w 2002 i 2005 roku, są tak samo kochane, jak i nienawidzone, do tego stopnia, że fandom ocenia te twory za najgorsze w historii marki. Koniec końców… to w końcu ,,starwarsy!” moi drodzy – z tym się nie dyskutuje, a do tego się po prostu wraca, i to się kocha, to się mimo wszystko szanuje. To Świat, który jest zbyt doświadczony, zbyt rozległy w swych kreacjach, zbyt oryginalny, aby był po prostu znienawidzony, zapomniany, a nie daj Boże… zlikwidowany. Na jego podstawie realizuje się inne odrębne wizje artystyczne, szczególnie wśród filmowców, którzy chcą zabłysnąć w branży, ale i ukazać swój szacunek do Gwiezdnych Wojen. W ten sposób znany popkulturowiczom Zack Snyder wraz we współpracy z Netflixem dał światu dość osobliwą - jeśli tak to można określić – interpretację ogólnej idei Gwiezdnych Wojen – jej podstawowych założeń fabularnych, budowy Świata, gatunku etc. Pod koniec grudnia 2023 roku na platformie Netlfixa zadebiutowała długo wyczekiwana pierwsza z ponoć wielu odsłona cyklu filmowego: "Rebel Moon".

A jeśli chodzi o mnie, to nie kolejna starwarsowa książka, ani komiks, czy serial z Nowego Kanonu, których tak pełno jak grzyby po deszczu jest obecnie na Disney+, ale ten obraz Space Fantasy i Space Opery a także miksu wielu gatunków właśnie, wprost od płodnego umysłu pana Snydera, oraz powyższe gwiezdnowojenne wspominki i ta ,,rocznicowość” Mrocznego Widma, sprawiły, że sięgnąłem po nader osobliwą lekturę w temacie ukochanych przez wszystkich ,,starwarsów”. Okazała się nią pozycja "Star Wars. Część I – Mroczne Widmo. Nowy słownik ilustrowany" – w Polsce wydana za pośrednictwem słynącego z realizacji na nasz rynek multum komiksów Egmont Polska. Czy to encyklopedia, słownik ilustrowany lub przewodnik tematyczny – dla fana danego, z odpowiednio rozbudowaną bazą treści, doświadczeniem na ogólnym rynku ,,popkulturowo-rozrywkowym” Uniwersum tematycznego, a tych mamy całe morze w eterze tego, co wytworzyła ludzkość, nie są to normalne sposoby na zdobywanie wiedzy z zakresu takich Światów. Przeważnie czyta się książki, komiksy, ogląda filmy, seriale, dyskutuje na forach – tak wygląda proces naszego obycia z konkretnym Uniwersum tudzież proces ciągłego rozszerzania i nadbudowywania pozyskiwanej wiedzy. Ale rzeczy takie jak Słowniki, które mogą zawężać swoje treści do danego dzieła, są każdemu geekowi np. Gwiezdnych Wojen, Marvela, DC, Światów znanych z anime i wielu, wielu innych przykładów, wręcz niezbędne. Tu nie ma wątków, relacji, dialogów, narracji i fabuły – ,,Nowy słownik ilustrowany” dla Mrocznego Widma to przykład wisienki na torcie do skompletowania wiedzy oddanego sprawie nerda, dotyczącej tego a nie innego tworu, który go interesuje – w tym konkretnie przypadku tego cholernie ważnego dla całych Gwiezdnych Wojen pierwszego z Prequeli Lucasa filmu. Ta pozycja pozwala tym samym na szersze i surowo informacyjne poznanie i zapamiętanie w dość szczególny sposób słynnego "Mrocznego Widma". Mało tego, z doświadczeniem tej publikacji jest tak, że po jej czytelniczym finiszu, gdy postanowiłem obejrzeć Epizod I w domowym zaciszu, i to któryś raz z kolei, po takowym seansie momentalnie zyskałem zupełnie inny rodzaj wiedzy i doznania z takiego filmowego wydarzenia: wiem więcej i jestem bliżej tego, co dzieje się w rzeczywistości tego filmu, jakbym wszedł za kulisy nie produkcji dzieła a tego, co dzieje się tam w Galaktyce, w tym konkretnym momencie na Osi Czasu Kanonu w filmie pomiędzy kadrami, scenami, urywkami, w danych miejscach, planetach, obiektach, gdy tego po prostu nie widać. Tego rodzaju suplementy jak omawiany Słownik Ilustrowany, tak, potrzebne są, i to absolutnie!, każdemu liczącemu się w grze Uniwersów tematycznych Światu.

Lekko ponad 100 stron, twarda solidna oprawa z dobrze wypunktowanymi obrazami na części przedniej okładki i informacjami na tylnej. Duże gabaryty, które potwierdzają wagę i odpowiedni dobór rysunków, oznaczeń i danych tekstów dla tego filmu. Mała ilość kartek w żaden sposób nie odstrasza czytelnika – jakość i to, co zostało tu oddane przeważają nad ilością. Chyba mało ludzi pamięta Gwiezdne Wojny z tak dokładnej strony, jak ukazano to w tym słowniku - tak jak wspomniałem między innymi powyżej, czyli ze strony detalu, a także jako funkcji dopowiedzenia treści: mamy niniejszym setki cegiełek wiedzy, gdzie dla kreacji wyjątkowości i obfitości wiedzy płynących z Epizodu I każda z nich ma olbrzymie znaczenie. Nabyłem dzięki tejże publikacji Egmontu tą określoną satysfakcję prawdziwego ,,wyznawcy" i starwarsowego geeka, a obiektywnie: zyskałem całą gamę danych i encyklopedycznych opisów dotyczących tego galaktycznego grajdołka owiniętego wokół "The Phantom Menace" właśnie. Co istotne, słowniki tematyczne, które dotyczą danego filmu, serialu, albo jego wąskiej części czy całego Uniwersum, które dane twory reprezentują, nie grzeszą rozbudowaną ilością opisów, z mnogością zdań, z barwnymi określeniami nadającymi omawianym elementom, zagadnieniom ,,obfitości". To w dużej mierze średnio dopieszczone opisami informacje, z wystarczającą objętością treści, która musi umieć ,,to dane coś" przedstawić, uwydatnić krótko i łopatologicznie sens jego istnienia i zgadzać się z tym co opisują czy też nazywają m.in. małe kadry odchodzące przez proste linie od danego elementu budowy i ogólnego wyglądu zewnętrznego postaci, obiektu, urządzenia, broni, wyposażenia zbroi i temu podobne. I najważniejsze: to wszystko musi w miarę rozsądnie zmieścić się na jednej lub dwóch stronach - rozplanowanie tego, tak aby rysunki, podpisy, opisy, pogrubienia etc. nie zlewały się ze sobą, nie robiąc w ten sposób niepotrzebnej mamałygi, którą ciężko będzie płynnie przyswoić. A temu słownikowi, cóż, udało się to w 70% - czytelnik może być lekko wyrwany z rytmu czerpania wiedzy z niniejszej lektury, gdyż zdarzały się strony gdzie - tak jak wspomniałem wcześniej - wszystko jest przedstawione razem, koło siebie, kreując z tego swego rodzaju zupę, z której tylko solidne mieszanie, dużą i ciężką łychą coś może wyjaśnić. Jednak zdarzało się to sporadycznie, a w przypadku omówienia wątku Wielkiej Rady Jedi, z zaznaczeniem historii jej wszystkich członków, takie ,,wszystko, wszędzie naraz" w rysunku i treści, temu wątkowi pomogło.

,,Słownik ilustrowany", wydany jeszcze za czasów rządów Lucasa - Mrocznemu Widmu w szerszej perspektywie bardzo, ale to bardzo pomógł, uczynił Prequele do Klasycznej Trylogii bardziej kompletnymi i możliwymi do zrozumienia dziełami, nawet sprawił, że ów rozdarty Świat stał się bardziej przystępny i zrozumiały dla widza o typie: pośród wszystkich targetów widowni, do której Epizod I był kierowany. Czyli encyklopedyczna przystępność i wiedza dla każdego!

25 lat. 16 Maj 1999 rok – światowa premiera gwiezdnowojennego, napisanego przez samą Moc i Galaktykę "Mrocznego Widma". I można by na to odpowiedzieć: ,,tak, to były czasy!”.To była ta niemożliwa wręcz, niepodrabialna – bo tak niezwykły okres w dziejach marki chyba się już nie powtórzy - era Star Wars, ale i czas ,,czipsów Laysów”, głównie tych z edycji dysków czy zdrapek...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    22
  • Posiadam
    12
  • Chcę przeczytać
    6
  • Star Wars
    4
  • Priorytety do kolekcji
    1
  • Beletrystyka: Fantasy/SF
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Poszukiwane
    1
  • 2022
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Część I: Mroczne widmo: Nowy słownik ilustrowany


Podobne książki

Przeczytaj także