Muzułmanie i inni Niemcy. Republika berlińska wymyśla się na nowo
- Kategoria:
- nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
- Wydawnictwo:
- Sic!
- Data wydania:
- 2011-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-01-01
- Liczba stron:
- 216
- Czas czytania
- 3 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361967163
- Tagi:
- Niemcy muzułmanie mniejszości
W 2010 roku minęło 20 lat od zjednoczenia Niemiec. Przez ostatnie dwie dekady Niemcy po raz pierwszy w historii żyli w demokratycznym państwie narodowym, pogodzonym ze swoim kształtem terytorialnym i cieszącym się uznaniem w świecie. Ale tych dwadzieścia lat to nie tylko okres krzepnięcia nowych Niemiec, czyli „republiki berlińskiej”, jak od czasu przeniesienia stolicy w 1999 roku zwykło określać się Republikę Federalną. W powojennej historii Niemiec dwadzieścia lat to także specyficzna jednostka czasu, odmierzająca jej kolejne fazy i cezury. Mit nowego początku odgrywa w niemieckiej kulturze politycznej specjalne miejsce. W 1949 roku na gruzach Trzeciej Rzeszy powstały Republika Federalna Niemiec i Niemiecka Republika Demokratyczna. Dwadzieścia lat później doszło do „przełożenia fundamentów” republiki, którego symbolem była rewolta studencka 1968 roku. Pokojowa rewolucja 1989 roku w NRD i zjednoczenie Niemiec oznaczały zamknięcie etapu powojennego prowizorium. Za każdym razem społeczeństwo niemieckie musiało „wymyślać się na nowo” – raz chodziło o położenie fundamentów pod nową konstrukcję państwa i odzyskanie zaufania w Europie, innym o przełom kulturowy i rozliczenie przeszłości, przed 20 laty wreszcie o kwestię jedności i tożsamości narodowej i rolę Niemiec w świecie. Jakie są pytania, które zajmują i dzielą Niemców po upływie kolejnych dwóch dekad? W ostatnich latach wielokrotnie można było usłyszeć, że w Niemczech zachodzą głębokie, wręcz przełomowe zmiany. Największy w historii kryzys gospodarczy, głośne debaty historyczne czy polityka Niemiec wobec kryzysu euro dawały, każde na swój sposób, powód do wyciągnięcia takiego wniosku. Jeśli w 1956 roku szwajcarski publicysta Fritz Rene Allemann pisał, że „Bonn nie jest Weimarem”, wystawiając młodej republice certyfikat stabilności, to dzisiaj przekonanie, że „Berlin nie jest Bonn” jest równie powszechne. Czy Niemcy znowu wymyślają się na nowo?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 27
- 22
- 10
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Muzułmanie i inni Niemcy. Republika berlińska wymyśla się na nowo
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Książka Burasa pomaga zrozumieć współczesność Niemiec nie od strony suchych wydarzeń historycznych, a od strony zmian demograficznych i kulturowych po wojnie. Pokolenia garbusa, golfa i "millenialsów" dzieli mnóstwo, łączy niewiele. Do tego dochodzi misz-masz etniczny, wzmagający się jeszcze od czasu kryzysu migracyjnego. Zdziwiło mnie, że tacy na ogół zapobiegliwi Niemcy nie mieli "pomysłu" na tureckich imigrantów, którzy mieli zarobić i wyjechać, a zostali. Dlatego powstawały już od lat 60. zamknięte w sobie, tureckie getta. W końcu władze zaczęły coś z tym robić, a pytanie o skutki pozostaje ciągle otwarte.
Książka Burasa pomaga zrozumieć współczesność Niemiec nie od strony suchych wydarzeń historycznych, a od strony zmian demograficznych i kulturowych po wojnie. Pokolenia garbusa, golfa i "millenialsów" dzieli mnóstwo, łączy niewiele. Do tego dochodzi misz-masz etniczny, wzmagający się jeszcze od czasu kryzysu migracyjnego. Zdziwiło mnie, że tacy na ogół zapobiegliwi Niemcy...
więcej Pokaż mimo toChwilę po rozpoczęciu lektury, tak chyba z 6 stron minęło, pomyślałem sobie: cóż za dziwaczny wybór kierunku podróży. Co my tu robimy? Piotr Buras napisał gęstą od treści publicystykę. Z punktu widzenia turysty książkowego nie ma tutaj ani jednej palmy, leżaczka, restauracji, punktu widokowego. Jest żywa przyroda, wyschnięta ziemia albo mokradła, busz, plątanina tropów i odniesień do informacji czym są Niemcy, co ten kraj socjologicznie i politycznie kryje i jak jest zbudowany.
No właśnie, czy uprawnione jest tutaj napisać „czym SĄ Niemcy” – przecież książka Burasa była pisana ponad 10 lat temu. Potem mieliśmy „KRYZYS uchodźczy” (jakby uchodźcy byli czemuś winni poza tym, że uciekają od wszystkiego co nie pozwala im normalnie żyć) i to na pewno jeszcze raz przebudowało obraz niemieckich nastrojów i samego społeczeństwa.
Czyli „Muzułmanie i inni Niemcy” to coś jakby trochę przedatowany przewodnik po społeczeństwie, ale z drugiej strony pisany przez krajowca. I ten plus przeważa nad minusem. Buras ma wiedzę o tym co jest za Odrą, czasem tak wszechstronną, jakby urodził się w dowolnym mieście mającym w nazwie „am der” albo „in der”, jeździł Volkswagenem, kibicował Borussi i ocierał wąsa z piwnej piany co wieczór.
Chwilę po rozpoczęciu lektury, tak chyba z 6 stron minęło, pomyślałem sobie: cóż za dziwaczny wybór kierunku podróży. Co my tu robimy? Piotr Buras napisał gęstą od treści publicystykę. Z punktu widzenia turysty książkowego nie ma tutaj ani jednej palmy, leżaczka, restauracji, punktu widokowego. Jest żywa przyroda, wyschnięta ziemia albo mokradła, busz, plątanina tropów i...
więcej Pokaż mimo toNobliszka (8 gwiazdek):
Oj powiem szczerze, że tego się nie spodziewałam. Nie szukałam książki do pracy naukowej ani do wykładu dot. naszych zachodnich sąsiadów. Ot, sięgnęłam po nią podczas podróży, aby przybliżyć sobie – choć trochę - ich mentalność, może problemy z którymi się borykają a może też uświadomić sobie drogę, którą podążają. Tak zwyczajnie, żeby cokolwiek wiedzieć o kraju i jego mieszkańcach. A tu otrzymałam wnikliwą analizę przemian społecznych i politycznych jakim podlegały Niemcy pod II Wojnie światowej, i jakim podlegają nadal. Trochę za słabą mam wiedzę aby w pełni skorzystać ze wszystkich informacji jakie serwuje mi Piotr Buras, niewątpliwy ekspert w sprawach niemieckich, jednak i ta drobina, który sobie przyswoiłam, jest absolutnie ogromem informacji w oceanie mojej ignorancji.
I poczułam pewien niedosyt. Ciekawa jestem jak jest teraz, chciałabym aby ktoś mi wytłumaczył, co widzę i słyszę dzisiaj kierując moją uwagę na zachód.
-----------------------------------------------------------------
Zijuantanejo: (6 gwiazdek)
Chwilę po rozpoczęciu lektury, tak chyba z 6 stron minęło, pomyślałem sobie: cóż za dziwaczny wybór kierunku podróży. Co my tu robimy? Piotr Buras napisał gęstą od treści publicystykę. Z punktu widzenia turysty książkowego nie ma tutaj ani jednej palmy, leżaczka, restauracji, punktu widokowego. Jest żywa przyroda, wyschnięta ziemia albo mokradła, busz, plątanina tropów i odniesień do informacji czym są Niemcy, co ten kraj socjologicznie i politycznie kryje i jak jest zbudowany.
No właśnie, czy uprawnione jest tutaj napisać „czym SĄ Niemcy” – przecież książka Burasa była pisana ponad 10 lat temu. Potem mieliśmy „KRYZYS uchodźczy” (jakby uchodźcy byli czemuś winni poza tym, że uciekają od wszystkiego co nie pozwala im normalnie żyć) i to na pewno jeszcze raz przebudowało obraz niemieckich nastrojów i samego społeczeństwa.
Czyli „Muzułmanie i inni Niemcy” to coś jakby trochę przedatowany przewodnik po społeczeństwie, ale z drugiej strony pisany przez krajowca. I ten plus przeważa nad minusem. Buras ma wiedzę o tym co jest za Odrą, czasem tak wszechstronną, jakby urodził się w dowolnym mieście mającym w nazwie „am der” albo „in der”, jeździł Volkswagenem, kibicował Borussi i ocierał wąsa z piwnej piany co wieczór.
Nobliszka (8 gwiazdek):
więcej Pokaż mimo toOj powiem szczerze, że tego się nie spodziewałam. Nie szukałam książki do pracy naukowej ani do wykładu dot. naszych zachodnich sąsiadów. Ot, sięgnęłam po nią podczas podróży, aby przybliżyć sobie – choć trochę - ich mentalność, może problemy z którymi się borykają a może też uświadomić sobie drogę, którą podążają. Tak zwyczajnie, żeby cokolwiek...
Niniejsza recenzja, tekst mojego autorstwa, opublikowany w: ,,Rocznik Katedry Badań Niemcoznawczych Uniwersytetu Łódzkiego”, t. V, Łódź 2012, s. 271-274.
Jakie pytania stawiają sobie dzisiejsi Niemcy? Takie pytanie umieszcza w pierwszym rozdziale swojej książki Piotr Buras, politolog i publicysta specjalizujący się w szeroko rozumianej tematyce niemieckiej. Jest to niewątpliwie pytanie słuszne, gdyż dopiero znalezienie na nie odpowiedzi umożliwia analizę innych dylematów, które obecnie obserwuje się w Niemczech, a które to sprawiają, że wiele dotychczasowych dyskursów społecznych traci na znaczeniu i ustępuje miejsca problematyce dotąd znajdującej się jedynie na marginesie debaty publicznej. Problematyka ta dotyczy przede wszystkim powolnych, ale konsekwentnie postępujących zmian w społeczeństwie, przez które należy rozumieć w szczególności problem integracji mniejszości etnicznych. W tle tychże rozważań autor umiejscawia jednak dużo szerszy kontekst, na który składają się debaty na temat gospodarki, historii, religii i etyki. Z tego właśnie powodu książkę ,,Muzułmanie i inni Niemcy. Republika Berlińska wymyśla się na nowo” można określić jako ambitne przedsięwzięcie, którego celem jest, jak się zdaje, dokładna analiza określonych zjawisk społecznych.
Aby ten cel osiągnąć, Piotr Buras w umiejętny sposób przywołuje rozmaite głosy w dyskusji na temat określania tożsamości Niemiec, kwestię mulit-kulti, problemy gospodarcze i wiele innych wypowiedzi, które były publikowane na łamach czołowych niemieckich tytułów prasowych, ale także przez wydawnictwa uniwersyteckie i naukowe. Strukturę narracyjną eseju tworzą zatem myśli autora stanowiące komentarz do zaobserwowanych zjawisk oraz następujące po nich cytaty jakiegoś naukowca, publicysty bądź eksperta. Zabieg ten wpływa nie tylko na wiarygodność stawianych przez Burasa tez, ale także na przystępność i klarowność stylu.
Do niewątpliwych zalet eseju należy zaliczyć przede wszystkim poruszenie ogromnej ilości kwestii, które od kilku bądź kilkunastu lat frapują i często dzielą społeczeństwo niemieckie. Autor słusznie zwraca uwagę na to, że zawiła przeszłość narodu niemieckiego, zwłaszcza problem II wojny światowej i zbrodni nie odgrywa już tak istotnej roli w dyskursie publicznym jak jeszcze kilka dekad temu. Co więcej, nawet zagadnienie podziału na dwa organizmy w zjednoczonych Niemiec nie jest już w takim stopniu jak niegdyś powodem do dyskusji i zarzewiem sporów. Zamiast tego Buras przytacza najważniejsze wydarzenia, najistotniejsze debaty, jakie toczyły się w przeciągu kilku ostatnich lat, a więc między innymi spór wokół Hartz IV, debatę poświęconą energii atomowej w kontekście katastrofy elektrowni w Fukushimie, kontrowersje wokół reformy szkolnictwa w landzie Hamburgu, problem nowego dworca w Stuttgarcie czy wreszcie dyskusję wokół tożsamości Niemców, popularnego terminu Leitkultur i imigracji z krajów muzułmańskich. Wszystkie wymienione powyżej tematy, mimo iż pozornie niezależne od siebie, maja jeden wspólny mianownik – świadczą o nowym definiowaniu się Niemców jako narodu. Definiowanie to może wydawać się zagranicznemu obserwatorowi nieco niezrozumiałe, tak jak w przypadku reformy szkolnictwa w Hamburgu, na którą zgodziły się wszystkie zasiadające w Landtagu tego kraju związkowego partie, a która została ostatecznie odrzucona wynikiem referendum. Debaty te, choć wyjątkowe i z punktu widzenia zagranicznego obserwatora często niezrozumiałe, nie stanowią już jednak elementu dyskursu, jaki trwał w Niemczech przez lata i który nosił miano ,,deutscher Sonderweg”. Niemcy są nowoczesnym państwem prawa, państwem socjalnym, o imponujących wskaźnikach gospodarczych, państwem które suchą stopą przeszło nad falami kryzysu, państwem zjednoczonym, w którym cień narodowego socjalizmu znacząco wyblakł, wreszcie państwem o ugruntowanej pozycji w jednoczącej się Europie, wręcz państwem, które w tej Europie gra pierwsze skrzypce.
Najwięcej miejsca w swoim eseju, jak zresztą sugeruje sam jego tytuł, autor poświęca problemom społecznym, w których centrum znajduje się debata na temat skutków imigracji mniejszości etnicznych, głównie z krajów muzułmańskich. ,,Dzisiaj po przeciwnych stronach frontu stoją nie kapitaliści i pracownicy, lecz sponsorzy świadczeń socjalnych i ich odbiorcy. I to na tej osi będzie rozgrywać się bój o nowy model społeczeństwa”, tak autor konkluduje wypowiedzi filozofa Petera Sloterdijka, który wywołał niemałe poruszenie proponując stworzenie władzy sprawowanej przez filozofów, opartej na zasadach selekcji i inżynierii genetycznej (s. 25). Bój o nowy model społeczeństwa, co podkreśla Buras, już się toczy, w dużej mierze za sprawą reformy świadczeń socjalnych znanej ogólnie pod nazwą Hartz IV, która w połączeniu ze ścieraniem się różnych poglądów na temat polityki multi-kulti, rzeczywiście pozwala dojść do konkluzji, że tradycyjne linie konfliktu, tzw. cleavages w oryginalnym rozumieniu Steina Rokkana i Seymoura Lipseta zamazują się. Zamiast tego nowa linia konfliktu rysuje się między świadczeniodawcami a świadczeniobiorcami, między dużą częścią społeczeństwa aktywną zawodową a warstwą Unterschicht, pogardliwie nazywaną klasą obiboków, wreszcie, uogólniając, między Niemcami, którzy system socjalny tworzą, a imigrantami muzułmańskimi, którzy według niektórych tylko z niego korzystają.
W tym kontekście Buras nie zapomina przywoływać najświeższych wypowiedzi przedstawicieli różnych środowisk oraz polityków, które są wodą na młyn dla debaty o wielonarodowości Niemiec. W podrozdziale ,,Fantom multikulturalizmu (zaczynającego się od s. 95) odnosi się zatem do słów kanclerz Merkel z jesieni 2010 r., która obwieściła, że ,,multikulturalizm przegrał, przegrał całkowicie”, do słynnej mowy prezydenta Christiana Wulffa, który uznał, że islam należy do Niemiec, do wypowiedzi szefa CSU Horsta Seehoffera, który jest zwolennikiem zastopowania napływu przybyszów z obcych krajów. Esej w doskonały sposób opisuje historię zmieniającego się podejścia do problematyki imigrantów – od pierwszej euforii zatrudniania gastarbeiterów, poprzez wzrost sceptycyzmu początkowo w środowiskach najbardziej konserwatywnych, do jawnego wyrazu wątpliwości przez polityków, którzy w ideę multikulti wierzyli najdłużej i przeniknięcia tego sceptycyzmu, a czasem wręcz ksenofobii, do klasy średniej. O świetnej znajomości poruszanej tematyki przez autora świadczą również używane przez niego słowa-klucze będące na ustach opinii publicznej w ciągu ostatnich lat, takich jak kultura przewodnia (Leitkultur),szok Pisy (PISA-Schock),wykluczeni (die Ausgeschlossenen),czy społeczeństwo równoległe (Parallelgesellschaft). Dopełnieniem tej rzetelności i dbałości o wiarygodność są przywoływane przez autora liczne dane statystyczne i raporty.
,,Muzułmanie i inni Niemcy” to jednak analiza szczególna – nie jest to tylko rozbiór na części pierwsze aktualnych wydarzeń i ich skomentowanie, analiza Burasa pozwala bowiem na wydobycie pozornie ukrytych prawd o Niemczech i Niemcach, które przy okazji dysputy na temat mniejszości wychodzą na jaw, jak choćby fakt, że czynnikiem integrujących społeczeństwo była i jest nadal nie polityka, oparta na zasadach demokracji i liberalizmu, a kultura i katalog wartości społecznych, do których w obliczu imigracji Niemcy coraz chętniej się przyznają. Sam Buras stara się ten proces obiektywnie ocenić – z jednej strony powrót Niemców do oświeceniowych wartości, takich jak wolność, równość, tolerancja, prawa człowieka świadczy o wysokim stopniu świadomości społeczeństwa i jest czymś pozytywnym, z drugiej jednak strony, jeśli zwróci się uwagę na fakt, iż podyktowany jest on powrotem myślenia w kategoriach ja-obcy (gdzie obcy to przybysz),to można dojść do zgoła bardziej pesymistycznych wniosków.
Inną zaletą eseju Burasa jest umiejętne wyważenie między ogólnym obrazem społeczeństwa niemieckiego w pryzmacie ich stosunku wobec imigrantów a wydarzeniami na poziomie jednostkowym, które często służą za podłoże upraszczających stereotypów. Gdy autor przytacza przypadek morderstwa na Egipcjance, do którego doszło w 2009 r. na sali sądowej w Dreźnie (s. 157-8),słusznie zwraca uwagę na to, iż zamordowana Marwa El-Sherbini szukała sprawiedliwości na drodze sądowej (co przeczyłoby często ewokowanym teoriom, że imigranci muzułmańscy sami się odgradzają od społeczeństwa państwa-gospodarza),zastrzegając jednak od razu, że trudno na podstawie tego typu mordów dokonywać generalizacji obrazu nastrojów w całej zbiorowości.
Niemniej jednak pracy Burasa można pewne rzeczy zarzucić. Po pierwsze dosyć osobliwa wydaje się absolutna krytyka książki Thilo Sarrazina Deutschland schafft sich ab. Wie wir unser Lands aufs Spiel setzen, wydanej w Monachium w 2010 r., która w krótkim czasie stała się bestsellerem, i bez której współczesna debata o imigrantach wyglądałaby zupełnie inaczej. W odniesieniu do książki Sarrazina Buras używa bardzo często określenia prowokacja, co byłoby uzasadnione (Sarrazin bez wątpienia napisał prowokującą książkę),jednak nadmierne używanie tego terminu spłyca ogólny kontekst problemu. Kwintesencją pogardy wobec książki Sarrazina jest zdanie autora: ,,Publikację Sarrazina można by zbyć jako przykład udanej prowokacji służącej celom marketingowym” (s. 92). Główny natomiast nacisk przy omawianiu książki Buras kładzie na rzeczywiście może niezbyt fortunne założenia Sarrazina o dziedziczności inteligencji, której podstawą miałaby być teoria ewolucjonizmu Darwina. Książka Sarrazina ma niewątpliwie zabarwienie antymuzułmańskie. Jednakże wariacje autora na tematy genetyczne nie stanowią podstawy jego pracy, niesprawiedliwe jest więc wybiórcze wykorzystywanie jego tez. Buras zdaje się zupełnie nie zauważać innych twierdzeń Sarrazina, które sam później eksponuje. Fatalny wynik Niemiec w rankingu organizacji PISA, porównującej umiejętności uczniów w krajach należących do OECD był poruszany w jednym z pierwszych rozdziałów Deutschland schafft sich ab. O tym, że dzieci i młodzież z rodzin muzułmańskich mieszkających w Niemczech bardzo często nie uczęszczają do przedszkoli i szkół, o tym, że w ich domach nie uczy się języka niemieckiego również Sarrazin wspominał. ,,To zaś właśnie struktura systemu szkolnego szybko wyrzuca te dzieci na społeczny margines, nie zaś rzekomo złe geny, o których pisał Sarrazin”, nadmienia w pewnym miejscu Buras (s. 63),który najwyraźniej z lekturą Sarrazina nie jest całkowicie zaznajomiony. Były członek rady nadzorczej Bundesbanku zwracał bowiem w swojej prowokacyjnej książce uwagę na wiele innych przyczyn opisywanego wyżej zjawiska – faktem bowiem jest, że dorośli imigranci muzułmańscy niechętnie uczą się języka, że kobiety bardzo często z powodów rodzinno-religijnych nie podejmują pracy, że muzułmanie mieszkający w Niemczech spędzają ogromną ilość czasu oglądając rodzimą telewizję, co sprawia, że stanowią jedyną grupę migrantów, która jest niezintegrowana. W innym rozdziale Buras przywołuje z kolei przypadki mordów honorowych i innych niepokojących zjawisk, które są wywoływane przez mniejszość muzułmańską, zdając się po raz kolejny nie zauważać, że z tym problemem również mierzył się Sarrazin. Zamiast tego po raz kolejny pisze o jego teorii genów. Dziwne wydaje się także z jednej strony przytaczanie przykładu berlińskiej dzielnicy Neukölln, której większość stanowią przybysze z krajów muzułmańskich, a z drugiej strony twierdzenie, iż ,,sarrazinowski obraz społeczeństwa równoległego nie ma wiele wspólnego z niemiecką rzeczywistością” (s. 100). W ten oto sposób głos Thilo Sarrazina, doprawdy najbardziej kontrowersyjny i o przełomowym wręcz znaczeniu nie doczekał się należytego odniesienia czy polemiki, zamiast tego Piotr Buras jednoznacznie wpisuje się w grono jego przeciwników, nie zastanawiając się, czy prowokator nie ma w niektórych punktach racji.
Innym zarzutem, jaki można by podnieść wobec książki Burasa jest brak zaprezentowania pewnego rodzaju konkluzji, która mogłaby być zostać stworzona na podstawie własnej opinii, na którą autor mógłby sobie przecież zwłaszcza w zakończeniu pozwolić. W książce tej, co jest charakterystyczne dla eseju, autor meandruje między jedną opinią na dane zjawisko a drugą, przytaczając odpowiednie cytaty, czasami jednak sam sobie zdaje przeczyć: wpierw pisze, że ,,Pod względem stosunku do islamu Niemcy często wypadają nawet lepiej na tle innych państw Zachodniej Europy.”, by dwie strony dalej przytoczyć rezultaty studium naukowców uniwersytetu w Münster, z których wynika, że ,,Niemcy są dużo bardziej nietolerancyjni wobec islamu i innych religii niechrześcijańskich niż ich zachodnioeuropejscy sąsiedzi” (s. 130). To jak to jest z tymi Niemcami, należałoby spytać, są bardziej tolerancyjni niż obywatele innych zachodnich państw Europy, czy nie?
Mimo wyżej wspomnianych zarzutów książkę Burasa należy potraktować jako zręczne zobrazowanie i klarowne podsumowanie wielu toczących się w Niemczech równolegle debat. Jest to przede wszystkim rzeczowe usystematyzowanie często chaotycznie przekazywanych przez media informacji według ich problematyki, obiektywne zilustrowanie każdej z nich., ugruntowane imponującą wiedzą o aktualnych wydarzeniach i dylematach Republiki Federalnej. Taka synteza niewątpliwie może się przyczynić do lepszego poznania naszego zachodniego sąsiada i jego poprawnego zrozumienia.
Niniejsza recenzja, tekst mojego autorstwa, opublikowany w: ,,Rocznik Katedry Badań Niemcoznawczych Uniwersytetu Łódzkiego”, t. V, Łódź 2012, s. 271-274.
więcej Pokaż mimo toJakie pytania stawiają sobie dzisiejsi Niemcy? Takie pytanie umieszcza w pierwszym rozdziale swojej książki Piotr Buras, politolog i publicysta specjalizujący się w szeroko rozumianej tematyce niemieckiej. Jest to...
Książka będąca wnikliwą analizą społeczno-politycznych relacji między odrębnymi kulturami żyjącymi "pod jednym dachem" w Niemczech. Autor podejmuje refleksję nad rolą współczesnych Niemiec w Europie i przyszłością zachodnioeuropejskiej cywilizacji.
Czytałam ją bardzo wnikliwie, gdyż służyła mi za jedno z głównych źródeł informacji do mojej pracy magisterskiej. Zatem z pełną odpowiedzialnością mogę polecić :)
Książka będąca wnikliwą analizą społeczno-politycznych relacji między odrębnymi kulturami żyjącymi "pod jednym dachem" w Niemczech. Autor podejmuje refleksję nad rolą współczesnych Niemiec w Europie i przyszłością zachodnioeuropejskiej cywilizacji.
więcej Pokaż mimo toCzytałam ją bardzo wnikliwie, gdyż służyła mi za jedno z głównych źródeł informacji do mojej pracy magisterskiej. Zatem z...