Haruki Murakami. Japoński pisarz przyzwyczaja czytelników do Japonii bez kimon
Murakami pisze o jazzie, baseballu, życiu w wielkim mieście, alienacji, seksie i studenckich buntach. Próżno szukać u niego, tak jednoznacznie kojarzonych z Japonią – samurajskich mieczy, kimon, kultu męskości. Może dlatego, że gdy wielki japoński poeta i prozaik Yukio Mishima popełniał rytualne seppuku po nieudanym zamachu stanu – Haruki Murakami miał dwadzieścia jeden lat… To wiek, w którym zapadają decyzje. Nie zawsze świadome.

„Podziemie”, czyli problemy z chronologią
Haruki Murakami próbuje swoich sił w literaturze „non fiction”, jednak jego tłumaczone do tej pory na polski książki służyły raczej swego rodzaju autokreacji. „Zawód: powieściopisarz” (przekład Anna Zielińska-Elliott) czy „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” (tłumaczenie Jędrzeja Polaka) to pozycje, które pozwalają czytelnikom zbliżyć się do ich autora… No właśnie, czy na pewno? Czy ta nieprzypadkowo stosowana „Pierwsza osoba liczby pojedynczej” (tytuł wydanego w 2020 roku w Japonii i w Polsce zbioru opowiadań w tłumaczeniu Anny Zielińskiej-Elliott) nie jest czasami kolejną próbą gry z czytelnikiem, precyzyjnie zaplanowanym w czasie zaproszeniem do wspólnej drogi: na ścieżce biegowej lub na kartkach książek? Może to złudne poczucie iluminacji, ewentualnie mały kroczek w kierunku szaleństwa, ale po przeczytaniu kilku książek Murakamiego w tym samym czasie można zauważyć w kolejności wydawania, sposobie pisania i tytułach – jakiś zakrojony na dłuższy czas, nieujawniony na razie, plan pisarza. Plan, zaburzony w przypadku polskich (nie tylko zresztą polskich) przekładów.„Podziemie. Największy zamach w Tokio” w przekładzie Michała Kłobukowskiego to najnowszy wydany w Polsce tom Murakamiego. Jednocześnie chyba, wbrew pozorom, najbardziej osobisty. To właśnie zamach w tokijskim metrze był jedną z przyczyn, dla których pisarz zdecydował się wrócić do Japonii po kilkunastu latach mieszkania i tworzenia na tak zwanym Zachodzie - we Włoszech i USA. „Podziemie” wydano w Polsce po dwudziestu czterech latach od jego japońskiej premiery. Czy to ma jakieś znaczenie? Szmat czasu… Pisarz przystąpił do rozmów z ofiarami zamachu rok po rozpyleniu trującego sarinu w tokijskim metrze. Procesy zamachowców i członków sekty trwały. Polskie wydanie, wzorem angielskiego, łączy również rozmowy autora z członkami sekty „Najwyższa Prawda”. Długo czekało „Podziemie” na wydanie w języku polskim. Niemal tak długo, jak przywódca sekty Aum czekał na śmierć w celi japońskiego więzienia. Wyrok na Shoko Asaharę wydano w 2004, dziewięć lat po zamachu, na jego wykonanie czekał kolejne czternaście lat. Szmat czasu…
Po przeczytaniu „Podziemia” książki, których autorem jest Haruki Murakami, a przynajmniej pewne zawarte w nich wątki, jawią się w zupełnie innym świetle. Może to ryzykowna teza, ale właśnie rozmowy z ofiarami i członkami sekty sporo zmieniły w pisarstwie japońskiego pisarza.
Pisarz – kreacja wizerunku, czy sposób na życie
Charlie Parker, a właściwie muzyka tego wybitnego amerykańskiego saksofonisty, który zmarł w wieku trzydziestu pięciu lat wyniszczony alkoholem i narkotykami, brzmi między wersami „Pierwszej osoby liczby pojedynczej”, zbioru opowiadań Murakamiego wydanego w 2020 roku. Czy ten tytuł ma znaczenie? Czy pojawienie się wątków klasycznej japońskiej poezji w czterdzieści lat po rytualnym samobójstwie Mishimy w książce pod takim właśnie tytułem to kolejny sygnał? Tak, oczywiście – ktoś powie – następne będą kręgi w zbożu i niezauważalny przez innych, mający ukryte znaczenie rytm świateł na skrzyżowaniach w Kobe (trzęsienie ziemi w tym mieście to prawdopodobnie drugi z powodów powrotu Murakamiego do ojczyzny).
Niemniej tytuł: „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” jest czytelnym nawiązaniem do „O czym mówimy, kiedy mówimy o miłości” Raymonda Carvera – zbioru opowiadań amerykańskiego prozaika i poety, który z krótkiej formy uczynił swój znak firmowy. Czy to kolejny sygnał, wyjaśnienie rwanych fabularnie wcześniejszych „Słuchaj pieśni wiatru / Fliper roku 1973” (w Polsce ukazały się w jednym tomie)? Murakami przecież porównuje swoje biegowe starty i treningi do pracy pisarskiej. A może to rzeczywiście kręgi w zbożu… Za dużo „Archiwum X” i Daenikena w długie zimowe wieczory?
O czym pisze, kiedy pisze o Japonii. Kto? Murakami, rzecz jasna
Nie jest nową tezą, że Murakami pisze od swojego debiutu „Słuchaj pieśni wiatru”, w zasadzie jedną książkę. Przynajmniej jeśli chodzi o beletrystykę… Może wcale nie trzeba tego rozdzielenia? Może wszystkie książki stanowią jedną, z wyjątkiem „Podziemia…” właśnie. Ta książka wydaje się być wyjątkowa. Jest kluczem otwierającym inne, które były przed i po powrocie Murakamiego z europejskich i amerykańskich wojaży. O ile nagły przebłysk na baseballowym stadionie (ile w tym autokreacji wie sam autor… Albo i nie...) był początkiem, to rozmowy przeprowadzane podczas pisania książki o zamachu w metrze w Tokio, w szesnaście lat po debiucie, były swoistym rytuałem przejścia do literackiej dojrzałości.
Może to tylko złudzenie piszącego te słowa, ale „Śmierć komandora” i „1Q84” są, nie tylko ze względu na objętość, bardziej dojrzałą próbą uporządkowania wizji i lęków, które pojawiały się na kartkach „Norwegian Wood”, czy „Przygody z owcą”. „Metrykalna” dojrzałość Murakamiego ma tu oczywiście znaczenie, wydaje mi się jednak, że podobnie, jak dla wielu Japończyków, to co wydarzyło się w tokijskim metrze dwudziestego marca 1995 roku zmieniło stosunek Japończyków do swojego kraju, a może i zwróciło uwagę reszty świata, że położony na wyspach Kraj Kwitnącej Wiśni nie jest miejscem zamieszkałym przez pozbawione emocji roboty produkujące komputery, samochody i telewizory.
Językowa układanka
Książki Murakamiego tłumaczone są z języka angielskiego, choć, jak pisze jego niemal „etatowa” tłumaczka Anna Zielińska-Elliott, konsultuje ona często tłumaczenia z samym pisarzem, szczególnie jeśli chodzi o kwestie różnych japońskich dialektów. Zielińska-Elliott prowadzi zresztą od 2013 roku blog w języku angielskim, który w całości poświęcony jest tłumaczeniom dzieł japońskiego pisarza.
Haruki Murakami sam zresztą przyznaje, że zaczynał od pisania w języku angielskim i przekładał to, co sam napisał, na japoński. Chyba że to kolejny kod i przesłanie dla czytelników pisarza, który perfekcyjnie ucieka od pozaliterackich tłumaczeń wątków poruszanych w swoich książkach. Trudno jednak nie zauważyć wątków związanych z sektami w „1Q84”. Po przeczytaniu „Podziemia” percepcja trzytomowej powieści Murakamiego będzie zupełnie inna. Ciekawe, czy po angielsku myśli się inaczej niż po japońsku, a Murakami próbuje przerzucać pomosty... Pomosty w barwach wyklinanego przez wielu „multikulti”.
komentarze [28]

Ja zaczynałem od "Kafki nad morzem". Od razu wpadłem na całego i teraz nadrabiam zaległości i czytam wszystko Murakamiego jak leci. Nie wiem jak mogłem żyć wcześniej bez jego książek :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Murakami to pisarz przereklamowany. Jego twórczość ma sprawiać wrażenie ambitnej, intelektualnej prozy utrzymanej w konwencji realizmu magicznego. W rzeczywistości to grafomański bełkot. Całe szczęście, że Nobla przyznano Kazuo Ishiguro, którego książki są ze szlachetnego kruszcu. Murakami to taki japoński Coelho. Literacki kabotyn.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Książki Murakamiego nie są tłumaczone z języka angielskiego, więc chyba wdarł się mały błąd przy końcu artykułu :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zdaje się, że jedynie "Podziemie" jest przekładem z angielskiego
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

„O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” to fantastyczna książka... tylko, że dla biegaczy. Nie biegający raczej nie znajdą w niej nic ciekawego.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wreszcie po polsku relacja z zamachu w tokijskim metrze! Do tej pory poczytywałam po angielsku (z braku znajomości japońskiego)
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/72710/underground-the-tokyo-gas-attack-and-...

Znam twórczość Murakamiego, przeczytałam już ileś jego książęk i za każdym razem, po początkowym szoku jaki wywołuje u mnie jego gimnazjalny styl pisania, wciągam się i jestem zadowolona z lektury. Moje ulubione to "Kronika ptaka nakręcacza" i "Przygoda z owcą" :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ja romansu z Murakamim nie zaczęłam, bo opinie o jego twórczości są skrajne. Chyba boję się porażki. Ponieważ jednak moje zainteresowania, krążą stale wokół dalekowschodnich tematów, to może właśnie odsłona nonfiction Murakamiego będzie dobrym zaczątkiem dla romansu z tym pisarzrm.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jeżeli pragniesz rozpocząć przygodę poznawania japońskiej literatury od książek Murakamiego, to nie najlepszy pomysł. Styl autora jest jaki jest i mylnie możesz uznać go za powszechny styl innych pisarzy z Japonii, a to będzie krzywdzące. Z 2-3 tytuły Murakamiego zyskały moją pozytywną ocenę, ale ogólnie nie uznaję go za godnego przedstawiciela japońskiej prozy. Jest o...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@WisemantheWise ja już trochę dalekowschodniej literatury czytałam i właśnie dlatego, że znam opinie o Murakamim, to chyba boję się rozczarowania.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Zaczęłam przygodę z tym autorem od Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa, następnie przeczytałam Pierwszą osobę liczby pojedynczej. Zafascynowałam się stylem pisania i japońskim klimatem, który czuć w każdej z tych powieści. Na pewno na plus w jego utworach jest nuta realizmu magicznego. Obecnie czytam 1Q84, książkę, która wciągnęła mnie w swój świat i...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Boję się używać tego "realizmu magicznego" , bo widzę go dosłownie wszędzie. Ktoś mnie kiedyś w komentarzu dosłownie "rozjechał" za doszukiwanie się go w różnych książkach :) . Ale ma Pani rację - "on" tam jest :) :) :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Proza Murakamiego jest jak narkotyczny sen - uzależniająca, ale też bardzo depresyjna. Moja przygoda z tym pisarzem zaczęła się od
Norwegian Wood, potem był Kafka nad morzem (uważam ją za szczytowe osiągnięcie pisarza) i Kronika ptaka nakręcacza

W tym rzecz, ze z racji chronologii przekładów nie przystającej do chronologii pisania - to bardzo "stara" książka - wyszła prawie ćwierć wieku po napisaniu...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nie wiem czy się zgodzę ze zdaniem, że jego bohaterowie mogliby żyć gdziekolwiek. Nie wyobrażam sobie takiej samej postaci w Polsce ani w żadnym innym kraju Europy. Japonia jest o tyle oddalonym od nas krajem i tak inaczej kulturowym, że tylko tam pasuje mi taki bohater. Myślę, że każde państwo prosperuje inaczej i widać to także w kreowanych postaciach.
Także zaczęłam...

Brakuje mi znajomości prawdziwej Japonii. Murakami od początku się "globalizował" pisząc po angielsku. Może do dyskusji dołączy ktoś kto Japonię - taką codzienną, zna i nas rozsądzi... :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Nie miałem jeszcze okazji czytac ksiazek tego autora. Od czego powinienem zaczac?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Może zbiór opowiadań „Pierwsza osoba liczby pojedynczej”. Choć ja wciąż najmocniej w pamięci mam "Śmierć komandora".
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Albo chronologicznie - od jego debiutu :) Co wpis to inny tytuł :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Od Na południe od granicy, na zachód od słońca.
Zdecydowanie NIE od Kronika ptaka nakręcacza, bo to najlepsza jego książka i potem mozesz być rozczarowany kolejnymi :)

Może zacznij od "Kafki nad morzem" tak jak i ja. W tej książce jest 100% Murakamiego w Murakamim :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post