Czytamy w weekend
Agnieszka wnika w meandry statystyki, Marcin zwiedza wiezienie, a Justyna zawiera znajomość z pewnym kieszonkowcem. Pogoda na weekend (otwierający dla niektórych, na przykład dla Mateusza, wyczekane wakacje) zapowiada się obiecująca – nie tylko czytelniczo.
Przedmioty ścisłe – matematyka, fizyka – to naprawdę coś fenomenalnego. Ale ważne, by trafić na takich nauczycieli/krzewicieli ścisłej wiedzy, którzy nam to pokażą, a nas nie zanudzą. A, niestety, o zanudzenie i zniechęcenie do tych dziedzin wiedzy naprawdę nietrudno. Dlatego wszelkie książki popularyzujące nauki ścisłe witam z ogromnym entuzjazmem i kredytem zaufania. Gdy więc pojawiła się książka w lekki sposób traktująca o statystyce, nie mogłam jej sobie odmówić.
Janina Bąk to polska statystyczka, znana z bloga Janina Daily, na którym publikuje anegdoty z nauczania statystyki i nie tylko. Ma dość specyficzne poczucie humoru, którym to właśnie przesiąknięta jest książka „Statycznie rzecz biorąc”. I to poczucie humoru odbierane jest rozmaicie – jedni czytelnicy są zachwyceni, drugim natomiast ciężko jest przebrnąć przez meandry żartu i wyciągnąć jakieś konkretne informacje.
Prześmiewczy styl to ostatnio modny sposób na przybliżanie zagadnień nauki. Zerknijcie choćby na „Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko” czy „Bluzgaj zdrowo. O pożytkach z przeklinania”. Modny, ale czy skuteczny? Nie jestem pewna. Czasami jak dla mnie tego humoru jest za dużo, a konkretów za mało. Czy tak będzie w przypadku Janiny? To się okaże. Ale i tak ogromnie się cieszę, że takie książki pojawiają się na rynku i zyskują spore grono czytelników (ponad 900 osób ma „Statystycznie rzecz biorąc” na półce Przeczytane, a ponad 700 na Chcę przeczytać).
Ludowa mądrość, czy też jakiś internetowy cytat bez autora, twierdzi, że należy robić w życiu to co się lubi, a wtedy nie spędzi się ani jednego dnia w pracy. Tak, jasne… Bardzo lubię swoją pracę. Oprócz zapewniania dachu nad głową mnie i mojej rodzinie i karmienia wiecznie nienasyconego apetytu mojego kredytodawcy (faktycznego właściciela mieszkania, które zajmuję), daje mi ona sporo satysfakcji oraz przyjemności. Nie brakuje przy niej śmiechu i kontaktów ze wspaniałymi ludźmi (to ostatnie od pewnego czasu zdalnie).
Nie zmienia to faktu, że z dużym wytęsknieniem czekałem na wakacje. Trochę jak ten facet ze starego dowcipu, który kocha się z kobietą tylko raz w roku, lecz jest podekscytowany, bo to już jutro. Mój urlop też zacznie się jutro! Ale od jednej rzeczy, nierozerwalnie związanej z moim zawodem, nie mam wolnego nigdy – od czytania. Na wakacyjny wyjazd wezmę ze sobą „Grę na wielu bębenkach” Olgi Tokarczuk.
W letnie weekendy staram się wyjeżdżać za miasto. Ciągnie mnie do natury, na szczęście las i jezioro mam blisko domu. Zawsze zabieram coś do czytania. Preferuję nieduże książki. Takie, które zmieszczą się w plecaku czy koszyku rowerowym, obok koca, jedzenia i picia oraz innych niezbędnych w plenerze rzeczy. Takie małe wydanie kieszonkowe sprawdza się wtedy najlepiej. Przeglądając ostatnio w biurze ksiązki objęte patronatem lubimyczytać.pl, wpadł mi w ręce kryminał pod tytułem „Kieszonkowiec” autorstwa Japończyka Fuminoriego Nakamury. Tę małą i niepozorną książeczkę z intrygującą ilustracją na okładce wydało wydawnictwo Kwiaty Orientu, specjalizujące się w literaturze azjatyckiej. Główny bohater to złodziej, kieszonkowiec, outsider żyjący poza nawiasem społeczeństwa. Nie wchodzi w żadne bliskie relacje z ludźmi, bo uważa, że nikogo nie potrzebuje. Sytuacja zmienia się, kiedy poznaje pewną kobietę i jej syna...
Według prognozy pogoda w weekend ma być w kratkę, mimo to zabiorę „Kieszonkowca” na łono natury. Z przyjemnością poczytam go wylegując się na kocu - możliwe, że z parasolką w dłoni.
W jaki sposób wyzwolić się z kajdan opresji? Czym motywowana jest segregacja rasowa? Jak to możliwe, że człowiek może być jeszcze gdziekolwiek przyrównywany do zwierzęcia? Nad pytaniami i odpowiedziami zastanawia się Heather Ann Thompson w swojej książce „Krwawy bunt. Historia powstania w amerykańskim więzieniu Attica”.
Autorka postanowiła oddać głos wszystkim zaangażowanym w sprawę buntu w więzieniu Attica. Podstawą do refleksji były wydarzenia z 9 września 1971 roku, kiedy to niemal 1300 osadzonych w zakładzie karnym Attica zdecydowało się głośno zaprotestować przeciwko nieludzkim warunkom odbywania kary i wieloletnim nadużyciom prowadzonym przez administrację więzienną. To cenny dokument, który uzmysławia nam ciągle aktualny problem rasizmu, kulturowych nierówności, walki o społeczną sprawiedliwość.
Jeśli chcecie przeczytać o najsłynniejszym więzieniu na świecie, to koniecznie wpadnijcie na stronę Ciekawostki Historyczne.
[kk]
komentarze [154]
Dziś udało mi się skończyć Dwa światy , a weekend spędzę z Dziedzictwo ognia .
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPo bardzo długiej przerwie od książek wreszcie zabieram się za Upadek Hyperiona
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postInspiracja lekturą z dzieciństwa czyli Maryla z Zielonego Wzgórza
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMyśleć jak antropolog Prawda. Krótka historia wciskania kitu Hobbit Nie jesteś sam w domu. Od drobnoustrojów po krocionogi, śpieszki i pszczoły miodne. Historia naturalna stworzeń z którymi dzielimy życie
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Weekend spędzam przy :
Mnisi-czarnoksiężnicy, czyli niesamowite historie o dziwnych ludziach
Zapowiada się ciekawie :).
Teraz czytam, a raczej słucham książki "Czarne powietrza"- autor: Arnaldur Indriðason
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post