-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "hałas" [33]
[ + Dodaj cytat]Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
Towarzystwo to przeważnie rzecz tandetna. Spotykamy się po bardzo krótkich przerwach, kiedy upłynęło jeszcze zbyt niewiele czasu, abyśmy mogli zyskać dla siebie nową wartość. Spotykamy się trzy razy dziennie przy posiłkach i częstujemy nawzajem nową odmianą tego samego spleśniałego sera, którym sami jesteśmy. Aby te częste spotkania były znośne, aby nie dochodziło do otwartej wojny, musieliśmy ustanowić pewien zestaw zasad nazywany etykietą i dobrymi manierami. Spotykamy się na poczcie, na wieczorku towarzyskim i co wieczór przy kominku; żyjemy w ciasnocie, wchodzimy sobie w drogę i potykamy się o siebie, tracąc tym samym, mam wrażenie, po trosze wzajemny szacunek. Rzadsze spotkania z pewnością zaspokoiłyby naszą potrzebę utrzymywania ważnych i serdecznych kontaktów. Weźmy robotnice fabryczne - nigdy same, prawie nigdy nie pogrążone w marzeniach. Lepiej by było, gdyby na jedną milę kwadratową przypadał tylko jeden człowiek, podobnie jak tu, gdzie ja mieszkam. O wartości człowieka nie stanowi jego skóra, toteż nie musimy go dotykać.
Hiszpanie postrzegani są jako ludzie hałaśliwi, mało wiarygodni, zawsze spóźniający się na umówione spotkania (jeżeli w ogóle na nie docierają) i kładący się do łóżka jedynie po południu.
Miałą swoją dumę. Ale na niewiele się to zdało,(..) Duma nie urchorniła jej przed upadkiem ani przed rozpłakaniem się ze złości, gdy nie mogła się podnieść o własnych siłach. Wcale nie musiała wołaś Whita. Sam przyszedł zwabiony hałasem i ujrzał ją zapłakaną na podłodze.
(...) Anglicy nie przepadają za muzyką, ale kochają hałas, który ona robi.
Śripati pomyślał, że to musi być dla niej dziwne i dezorientujące doznanie, ów nieustający huragan dźwięków: przekupniów, dzieci płaczących za rodzicami, kulisów nawołujących klientów, żebraków, muzykantów - całego cyrku ludzkiego zgromadzonego pod wysokim, łukowatym sklepieniem dworca w Madrasie. Zatkała paluszkami nos, żeby powstrzymać odór ryb, ludzi, oleju napędowego, smażeniny i czarnych kałuż na torach. Tłum zgęstniał, kiedy zbliżyli się do pociągu, i Śripati chwycił małą za rękę, gotów ją powstrzymać, nawet jeśli próbowałaby mu się wyrwać.
Samodzielne zabicie zwierzęcia to nic innego jak próba zapomnienia o problemie przy jednoczesnym udawaniu, że się o nim pamięta. To jeszcze gorsze niż obojętność. Zawsze można obudzić kogoś ze snu, ale nawet największy hałas nie obudzi kogoś, kto udaje, że śpi.
Alchemia czasu sprawiła, że w uszach krawców nocne hałasy z ulicy przed apteką zmieniły się w kojące tło. Koszmary już nie zatruwały ich snu. Cienie i zakłócenia - wrzask bukmacherów wykrzykujących
wylosowane o północy numery z gry matka, pełne zachwytu porykiwania zwycięzców, skowyt psów, pijący spleceni w śmiertelnym uścisku ze swymi demonami, łoskot skrzynek z mlekiem, zatrzaskiwanie drzwiczek furgonetek z piekarni - wszystko to przekształciło się w bicie wiernego zegara, odmierzającego kolejne godziny...Hałasy są jak ludzie. Jak je człowiek pozna, to stają się przyjazne.