Nienazwany Jarosław Turowski 7,1
![Nienazwany](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4908000/4908929/792214-352x500.jpg)
ocenił(a) na 84 lata temu Jestem okładkową sroką. Gdy tylko ujrzałam kolejne genialne graficzne dzieło Dawida-jasne było, że będzie należeć do mnie, to cudo. Wyjątkowa ilustracja z przodu, ma to jednak do siebie, że jak jest piękna, to w środku często mamy śmierdzącą niespodziankę.
Moi drodzy, nie tutaj.
To moje pierwsze spotkanie z piórem Jarosława Turowskiego. Farta miałam, bo okazało się, że ta książka jest połączeniem dwóch tomów o losach niejakiego Fabiana. Zacznijmy więc od pierwszej części. Prowadzi życie studenckie. Rozumiecie :amfa, zioło, dropsy. Podlewane to wszystko litrami wódy. Jest adoptowany. Dziewczyna, którą kocha, nie robi mu problemów natury " zajmij się mną", ale spokojnie do czasu. Jednostajne życie w Lublinie i pewne (jak sądzi) narkotyczne wizje, zostają przerwane otrzymaniem od bezdomnego koperty,która zawiera makabryczną zawartość. Od tego momentu, mamy możliwość ujrzeć powolny upadek głównego bohatera. Psychozę, stany paranoidalne ( co się jednak dziwić, skoro ciągle jest na cyku). Gdy sądzimy, że było nam dane przeczytać ciekawy dosadny obyczaj z elementami fantasy, okazuje się, że ta historia podlewana odrobiną krwi i odoru śmierci, jest jedynie uwerturą przed arią zła. Nie zrażajcie się. Styl prowadzenia czytelnika, jego rozkminy filozoficzne, realne wizje i codzienne problemy, umilą Wam oczekiwanie.
W drugiej części poznajemy matkę głównego bohatera i byłego policjanta Marka Zychlę ( kto zna pióro autora, będzie brechtał. Kocham takie podprogowe przytyki) i tu jazdy w głowie Fabiana oraz demoniczne czyny Nienazwanego, zaczynają się nam zazębiać. Skupcie się na Zychli, jego wspomnienia, retrospekcje, wiele Wam powiedzą o tym młodym ćpunie. Tu, w końcu miałam krwawą rzeź, flaki flaki, pot i cierpienie. Nie brakuje i kostuchy stojącej za rogiem. Metody na pokonanie demona "Nienazwanego" spowodują na waszych twarzach, uśmiech obleśnego zadowolenia."Nienazwany" jest swoistym dowodem na to, że można zrobić historię pełną zawoalowanych akcji. Niespieszną, a wciągającą. Brutalność, którą tak uwielbiam w horrorach, jest mięsnym dodatkiem do tej frapującej i turbo ciekawej historii. Okazuje się, że można zrobić horror klasy B, który wciąga od pierwszego akapitu. Demon, nie wypuścił mnie ze swoich szponów do samego końca. A ono stanowi ukoronowanie całości tej historii. Życzyłabym sobie więcej, tak młodych i zdolnych debiutantów na "grozowej" mapie kraju.