Jacek Skowroński

Kilka lat temu (a może kilkanaście, już stara jestem i straciłam rachubę) wybrałam się z moją mamą do kina na film "Tajemnica Filomeny". Film był dość mocny, a świadczy o tym chociażby fakt, że lata lecą, a ja nadal pamiętam mniej więcej o co chodziło. Dlaczego o tym gadam? Bo kiedy zobaczyłam książkę "Tajemnica Florentyny" tytuł mi się totalnie skojarzył z omawianym wyżej dziełem kinematograficznym.Jednak od razu Wam mówię, że ta książka nie jest tak bolesna i ciężka. Jest wręcz zupełnie inna. Autorzy również poruszyli tutaj kilka trudnych tematów, jak chociażby nowotwór, ale książka moim zdaniem jest napisana w dość lekkim stylu.Matka i córka wyruszają razem w rejs. Ma to być pewnego rodzaju sposób na nabranie sił - przyjemna wizja, nie ukrywam. Jednak jak się okazuje nie będzie to zwyczajna podróż wycieczkowcem. Nie obędzie się bez przystojnego współpasażera, pewnego szyfru i rodzinnych tajemnic. Kim jest tytułowa Florentyna i jak jej tajemnica wpłynie na życie bohaterów?Ta powieść to taki miks obyczajówki z kryminałem i odrobiną romansu. Czyta się bardzo szybko, bo jest napisana dość prostym językiem. Przyjemna lektura na wakacje, ale nie wiem czy zostanie w mojej głowie na dłużej. Taka o, na jeden wieczór. Mimo to wierzę, że znajdzie się wielu fanów tej powieści. Jest napisana naprawdę fajnie, nie wymaga jakiegoś głębszego rozmyślania. Ta lektura zapewnia relaks i odpoczynek dla mózgu - a to moim zdaniem znaczy, że idealnie spełnia swoją funkcję.