Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać258
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mark Clifton
12
6,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
335 przeczytało książki autora
288 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Miesięcznik Fantastyka, nr 65 (2/1988)
Cykl: Fantastyka (tom 65)
7,2 z 6 ocen
17 czytelników 0 opinii
1988
Najnowsze opinie o książkach autora
Złoty Wiek SF 6 Fritz Leiber
5,5
Mocno zaostrzyłem sobie apetyt, widząc ile nazwisk znakomitych twórców - chyba najwięcej rozpoznawalnych a w każdym razie dobrze mi znanych, jakie dotąd pojawiały się w ramach tej serii - i, cóż, niestety trochę się zawiodłem.
W tomie 6. "Złotego wieku SF" otrzymujemy raczej poślednie opowiadania niepoślednich twórców, z których zdecydowanie nie zawodzi jedynie twórca znakomitej historii "It's a Good Life" zekranizowanej również w ramach serialu "Strefa Mroku", ale też scenariusza wybitnego i, niestety, szerzej nieznanego filmu sciecne-fiction "The Man from Earth". Z jego dwóch miniatur "marsjańskich", przypadło mi do gustu opowiadanie "Plllnk Bogożerca", ukazujące lądowanie Czwarterj Ekspedycji Marsjańskiej z perspektywy nietypowych mieszkańców planety, borykających się z plagą szczególnie uciążliwych "szkodników".
Na wyróżnienie zasługuje też świetnie napisane i oryginalne "Znajda Riyi" Algisa Budrysa, znów z perspektywy nietypowego narratora, dziecka-potomka (?) ocalałych z bliżej nieokreślonej globalnej katastrofy, obdarzonego wyjątkowymi zdolnościami umysłowymi, żyjącego w świecie zmutowanych istot, z jedną z których nawiązuje szczególną więź.
Dorzuciłbym jeszcze "Pocisk z jego nazwiskiem" Fritza Leibera, znanego przede wszystkim z cyklu fantasy o przygodach Fafryda i Szarego Kocura. To opowiadanie pisane z dwóch perspektyw. Z jednej strony człowieka święcie przekonanego, że jest obiektem zainteresowania przedstawicieli jakiejś zaawansowanej cywilizacji i obdarzany technicznymi dobrodziejstwami takiego kontaktu. Z drugiej osób z jego otoczenia, którzy wątpią w jego zdrowie psychiczne. Finał daje dość jednoznaczną odpowiedź, ale do tego momentu historia trzyma czytelnika w niepewności, co do stanu faktycznego bohatera.
Większość pozostałych opowiadań napisana jest względnie dobrze, choć fabułę podporządkowuje się w nich mniej lub bardziej przewrotnej / zaskakującej puencie. Nie grzeszą oryginalnością i czasem bawią - choć bywa, że dość niewyszukanym żartem. Takie są "Kłopoty z przyszłością" Macka Reynoldsa, o człowieku wielokrotnie podróżującym w czasie na pewien szczególny Oktoberfest a jego efekty działania są nieustannie korygowane... z wyjątkiem multiplikującego się w jego głowie kaca.
Podobnie "Nie ma jak w wojsku" Henry'ego Kuttnera, które może się spodobać wszystkim fanom opowieści o Jakubie Wędrowyczu Andrzeja Pilipiuka, które opowiada przygody chłopka-roztropka z amerykańskiego Południa, który z intencją obrony swojej fabryczki bimbru nieświadomie zapobiega przejęciu planów zaawansowanego technicznie samolotu przez szpiegów "piątej kolumny".
Reasumując - opowiadania pisarzy znakomitych, choć z puli tych, które pozostają daleko w tyle za ich najwybitniejszymi dokonaniami.
P.S. Żałuję, że redaktorzy serii odeszli od tradycji umieszczania kilku słów wstępu, notek o twórcach i krótkiego wprowadzenia do każdej historii.
Wielka Księga Science Fiction, t.1 Peter F. Hamilton
6,3
Antologia może i daleka od ideału, ale mimo wszystko warta lektury - głównie ze względu na kilka klasycznych, absolutnie się nie starzejących tekstów. Te perełki to wciąż zabawny, ale zarazem i mądry "Bilet na Tranai" Sheckleya (utopijna społeczność odległej planety okazuje się koszmarem),poruszająca "Praktyka studencka" Connie Willis, znana u nas jako "Praktyka dyplomowa" (student historii zamiast w czasy świętego Piotra - trafia do bombardowanego przez Niemców Londynu),gorzkie w wymowie "Co ja zrobiłem?" Marka Cliftona (jednym z klientów agencji pośrednictwa pracy okazuje się obcy udający człowieka) i lekko zwariowany "Paradoks" Damona Knighta (rywalizacja braci - kolekcjonera dzieł sztuki i konstruktora). Zaskakująco dobrze wypada też świeżutkie, napisane specjalnie dla tej antologii "Ul-la, ul-la" Erica Browna (na Marsie odkryte zostają zaskakujące szczątki wymarłej cywilizacji).
Troszkę słabiej wypadają lekko wtórne - bo ogólny koncept jest mi skądś znajomy - "Uśmierciny" Petera W. Hamiltona (łowy kolonisty na zwierzę dobierające się do grobu żony),w sumie nijakie "Drzwi wyjściowe na zewnątrz" Dicka ("konkursowe" wcielenie do Akademii) oraz sędziwy "Finis" Franka Lillie Pollocka (do Ziemi dociera światło mitycznej gwiazdy, leżącej w centrum Wszechświata). Nie zachwyca też "W sklepie "Ja"" Roberta Reeda, zbudowane na dobrym pomyśle, tyle że średnio umiejętnie, bo czytelnik dość szybko odkrywa to, co miało być końcową niespodzianką (w sklepie oferującym hologramowe, młodsze wersje klientów, zatrudnia się młody sprzedawca).
Natomiast absolutnie nie przypadło mi do gustu "N jak nieskończoność" Grega Egana, napisane z rozmachem, ale - gdy się zastanowić - usiane dziurami i wątpliwościami natury logicznej (detektyw szuka narkomana, który ze względu na nałóg stworzył międzywymiarowy wir),a także "Sen o Winlandii" Kima Stanleya Robinsona, czytający się dobrze, ale wciąż - jak dla mnie - niekoniecznie pasujący do antologii SF (wizyta Wikingów w Ameryce okazuje się fikcją w świetle badań archeologicznych). Tom zamyka "Ostatni dzień na Ziemi" George'a C. Wallisa, co nie jest szczególnie dobrym pomysłem, bowiem jest to tekst mocno przestarzały i chwilami niezamierzenie kuriozalny (ostatni ludzie na Ziemi decydują się odbyć lot na inną planetę).
W książce w zasadzie nie ma żadnych żenujących czy jałowych niewypałów - może poza ostatnim antykiem, swobodnie można więc po nią sięgać i czerpać przyjemność z lektury.