Sabat. Antologia. Tom 1 Łukasz Orbitowski 7,2
ocenił(a) na 821 godz. temu Ta pięknie wydana przez Phantom Books antologia jest koniecznym nabytkiem dla fanów pisarstwa Smitha, a zwłaszcza przygód Marka Sabata – kiedyś księdza, później członka sił specjalnych, a obecnie swoistego detektywa mroku (i co szalenie istotne jest on obrzezany by żadne nieczystości pod napletkiem nie przeszkadzały mu w magicznych rytuałach – to takie klimaty!). W pierwszej części wydania zbiorczego dostajemy trzy powieści: Cmentarne sępy, Handlarze krwią i Kult kanibali plus Wioskę wampirów i kilka dodatkowych tekstów i materiałów.
Pisarstwo Guya jest jak cios siekierą, jest dosłowne i treściwe, ale nie pozbawione pewnej poezji ostrza. Wszystko jest mocno skoncentrowane na wydarzeniach dotyczących Sabata, bo to on jest osobą odpowiedzialną za ratowania świata (jest to trochę przesadzone, ale ta konwencja nie razi w oczy) przed złymi mocami, manifestującymi się pod różnymi postaciami. Sabat jest jakby mrocznym odpowiednikiem Jamesa Bonda, charyzmatycznym, pełnym sprzecznych namiętności wyrzutkiem od mokrej (w zasadzie czarnej) roboty. Dodatkowo jest opętany przez swojego demonicznego brata, ale i bez tego przemoc, tortury i gwałty (ale w słusznej sprawie) przychodzą mu dość swobodnie. A ma na kim się wyżywać, mierzy się z kanibalami, istotami wampirycznymi z upodobaniem do nazizmu czy też satanistycznymi prorokami. Menażeria łotrów jest naprawdę bogata i nie są oni faktycznie zbyt potulni, krew leje się gęsto, brutalność niektórych scen jest na granicy dobrego smaku i to jest znak firmowy Guya, który kochamy. Poza oczywiście czarnym humorem, którego jest w bród. Jest też znany miłośnikom np. Dzwonu Śmierci, Wyspy czy Szatana klimat tak gęsty że można by go nożem albo ową siekierą kroić. Do tego dochodzą halucynacje, majaki i podróże po sferach astralnych potęgujące ciężki klimat i w zasadzie wtedy już nie można nie zrozumieć udręczonego żywota naszego mrocznego detektywa.
Osobną kategoria są kobiety, które w ten czy inny sposób są związane z losami Sabata. Są one pełnokrwiste, żywe i pełne namiętności. Manipulują, zwodzą i chcą być zrobione. Można by ryzykować twierdzenie, że są one skrojone pod Marka Sabata, którego raz po raz atakuje niepowstrzymana erekcja, ale żyją one trochę w swojej kategorii, i tylko ich niepohamowany apetyt każe im nieustannie przecinać szlaki z głównym bohaterem. Relacje te cechuje niewątpliwie perwersyjność i dziki pierwotny instynkt, dodający pikanterii i erotycznego mroku fabule. Markiz de Sade byłby dumny z takich bohaterek.
Przyznam, że nigdy nie rozumiałem zarzutów dotyczących rzekomej bylejakości pisarstwa Smitha, owszem konwencja jest pulpowa, ale jest to świetnie napisane, to dobry stylistycznie horror i to horror pełną gębą, choć często z przymrużeniem oka. Długość każdej z części jest odpowiednia by czytelnika nie znużyć gęstym, dusznym klimatem. Ma ta książka jakieś w sobie mroczne przemyślenia i przekaz wynoszące ją poza kategorię zwykłych porządnych czytadeł; postać Sabata i tkwiący w nim mrok, ekstremalne sytuacje które napotyka w swoim sąsiedztwie i całym społeczeństwie stanowią przesadzone odzwierciedlenie nawet dzisiejszych czasów.
Całość antologii uzupełniają jeszcze materiały dodatkowe jak np. zdjęcia, listy czy zabawny wykaz poziomów gujowej świromanii. Są też dwie nowelki polskich autorów. Łukasz Orbitowski napisał bardzo przyzwoity (mimo dość sztampowego początku),mroczny klimatycznie tekst, który spokojnie mógłby wyjść spod ręki Guya. Drugie opowiadanie Wojciecha Chmielarza ma dobry pulpowy pomysł, ale warsztatowo jest zbyt trywialnie i za lekko napisane (w końcu nawet rzeczy nie do końca poważne powinny być poważnie robione). Książka ma jednak ponad 600 stron i można się Sabatem wystarczająco nasycić. I żałować, że innych tego typu i tak wspaniale wydanych i zredagowanych antologii pewnie szybko nie zobaczymy.