Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński2
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać247
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
All Thumbs Creative
2
5,8/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
48 przeczytało książki autora
62 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Avengers: Wojna Kree ze Skrullami Roy William Thomas Jr.
6,3
MIĘDZY MŁOTEM A KOWADŁEM
Zanim powstały komiksowe eventy łączące wielu bohaterów w jedno, były opowieści o Avengers. A z tych opowieści o Avengers właśnie „Wojna Kree ze Skrullami”, legendarna rzecz, która na uniwersum miała wielki wpływ, najbliżej była takiego eventowego zacięcia. I chociaż zestarzała się dość mocno – to był w końcu rok 1971 i komiksy wyglądały wtedy zupełnie inaczej – nadal dobrze się to czyta. A czytać warto i wypada, bo to klasyka, która ma duże znaczenie i jednocześnie to jej zestarzenie się nie jest tak straszne, jak w niektórych podobnych jej historiach.
Kree i Skrulle. Dwie kosmiczne rasy, które toczą wzajemny bój mogą stać się zagrożeniem dla naszej planety. Ziemia bowiem, leżąca w pół drogi między nimi, staje się istotnym punktem na mapie konfliktu, a Ziemianie mogą zostać ofiarami kosmicznej wojny. By znaleźć wyjście z tej sytuacji, niczym między młotem a kowadłem, herosi Marvela będą musieli stawić czoło wrogim siłom i zażegnać konflikt. Ale czy zdołają?
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/05/avengers-wojna-kree-ze-skrullami-roy.html
Inhumans Stan Lee
5,3
Zachwycając się trzecim sezonem pewnego serialu o Agentach Tarczy postanowiłem poczytać sobie o Nieludziach. Przedziwnym zrządzeniem losu na podorędziu znalazłem zakupiony jakiś czas wcześniej sto dziewiąty album Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela opowiadający właśnie o początkach Inhumans.
No i sobie poczytałem... Tak skutecznie, iż Nieludzie wywietrzeli mi z głowy... I to na dobre!
Z całym szacunkiem dla Pana Stana Lee, łeb to on ma jak sklep, a wyobraźnię wręcz niewiarygodną, ale scenarzysta to z niego taki, jak z krowiej dupy armata... Tego bełkotu czytać się nie da... Eeeech... Później, gdy snuciem opowieści zajął się rysownik Jack Kirby jest niby odrobinę lepiej. Niby... Gdyż opowiastka o Mandarynie jest koszmarnie infantylna i slapstickowa... Do tego jeszcze ci chińscy komuniści na usługach super łotra.. Rąsie same opadają... Na uwagę zasługują jedynie rysunki wymienionego już Jacka Kirby'ego, które są takie ładniusie i milusie...
Ostatnią opowieść o walce Inhumans z Magneto (koszmarnie spłyconym notabene) stworzyli Roy Thomas (scenariusz) i Neal Adams (rysunki). W porównaniu do poprzednich jest wręcz genialna, ale... jej szablonowość jest wręcz porażająca... W miejsce czwórki Inhumans można wetknąć dowolną grupę bohaterów z Fantastyczną Czwórką, bądź również czteroosobowym X-Men na czele... Zaś w fuchę Magneto równie dobrze może wcielić się dowolny superłotr... Całości nie ratuje również utrata pamięci przez Black Bolta oraz pojedynek Inhumans z Avengers. Uwidacznia to niestety, iż ówczesne komiksy pisywane były według jednego oklepanego schematu... Zero inwencji twórczej... Zero jakiegokolwiek poszanowania dla czytelnika...
Czy polecam niniejszy album? Nie wiem. Jest on stworzony do kartkowania i przeglądania. Zaś jeżeli chodzi o czytanie... Masochiści będą zapewne w siódmym niebie...
I tym "optymistycznym" akcentem zakończmy te tragiczne wypociny o tragicznych wypocinach.
Kropka.