Sam Kieth

Zakochałam się. Jestem oczarowana wyobraźnią i erudycją Gaimana, który potrafił te super moce przekuć w fascynującą, wielowątkową opowieść. W tym tomie przyglądamy się losom Morfeusza (Dream) więzionego przez obleśnego Rodericka, po którym schedę przyjmuje stłamszony syn gej. Uwolniony wreszcie rusza na poszukiwania skradzionych mu atrybutów: sakiewki z piaskiem (przy udziale Johna Constantine'a i zaangażowania dawnego członka Ligi Sprawiedliwości),hełmu (o którą musi podjąć walkę z siłami piekielnymi, wizualizacja piekła jest wspaniała, nieco paradna) oraz rubinu (ta walka ze śmiertelnikiem, Johnem Dee "Doctorem Desire", okazuje się najcięższą). Uwielbiam zeszyt rozgrywający się w trakcie 24 godzin pobytu Johna w "Dinerze", kiedy manipuluje on mocami rubinu na wszelkie sposoby. Następująca po tym bezpośrednia walka Johna ze Snem jest może nieco nużąca, rozwleczona, ale potem następuje jeszcze zabawne spotkanie Snu z siostrą, Śmiercią. Oboje wyglądają w ludzkich wersjach jak członkowie The Cure. Tę część opowieści wieńczy mit-legenda-baśń rozgrywana na pustyni u pradziejów: jedna z tych "wiecznych" opowieści o przenikaniu się świata wiecznych ze śmiertelnikami na mocy pożądania (Desire). Oczywiście przemocowa, poznajemy jednak tylko "męską" wersję opowieści. Nie jestem pewna, czy to jeszcze część tego tomu, może już nie, ale czytam wszystko w trzytomowym Omnibusie, który nie wyszedł po polsku. W tym zestawie zeszytów znalazły się także odniesienia do opowieści o Kainie i Ablu. Ogólnie jestem zachwycona.