cytaty z książek autora "Jacek Skowroński"
Musisz znaleźć odwagę zadania sobie jednego prawdziwego pytania. Co chcesz robić w życiu? A potem zacząć to robić.
Zawsze wychodziłam z założenia, że jeśli czegoś chcę, a nie stać mnie na najlepsze, to niech będzie przynajmniej wyjątkowe.
Osądzić i skazać, któż z nas tego nie robi? Nieustannie oceniamy innych po pozorach, budujemy gmachy oskarżeń na szczątkach informacji, przypisujemy innym wyimaginowane winy – tylko po to, by usprawiedliwić własne. Najtrudniej przyjąć do wiadomości, że tylko krok dzieli nas od szaleństwa, jakaś trauma z dzieciństwa, niezagojona rana, która się jątrzy i nie chce zagoić. Wystarczy wtedy kamyczek, ziarnko piasku poruszające następne.
Niestety umysłu nie da się przełączyć na inny kanał tak łatwo jak telewizora. Brakuje pilota.
Bo dzieci małe czy dorosłe, nie potrzebują naszych dobrych rad. One pragną popełniać własne błędy, na próbę i po prostu dlatego, że chcą szukać własnej drogi.
(...) zło nie potrzebuje uzasadnienia, ono czasem po prostu jest, bezcelowe, zapisane w genach jak kolor skóry czy skłonność do hazardu, a przez to budzące jeszcze większą grozę.
Przed Zawadą siedział stary człowiek, niewiarygodnie zmęczony, który niczego już nie oczekiwał od życia, bo na wszystko było teraz o całe życie za późno. Pragnął tylko spokoju, lecz i to nie było mu dane. Szeregowcy czasem dezerterują, dowódcy strzelają sobie w łeb. Albo znikają bez śladu.
Czas płynie tylko w jednym kierunku, nie zmienimy przeszłości, od nas jednak zależy, co zrobimy z przyszłością.
Czy życie może aż tak pięknie się układać, czy przypadkiem coś nie chowa pod dywanem?
Panująca w mieszkaniu cisza uspokajała, pozwalając myślą wędrować ku nieodwiedzanym dawno miejscom i ludziom. Ewelina rzadko sobie na to pozwalała, częściej tłumaczyła sobie, że samotność jest wyborem, którego dokonała, i dobrze jej z nią, i nie pragnie żadnych zmian. Bo wpuszczając kogoś do swojego życia, często daje się więcej, niż otrzymuje w zamian...
Don wolał być żywym paranoikiem niż martwym człowiekiem, zwykłym i normalnym.
Zapalił następnego papierosa, zastanawiając się mimowolnie, co robiłoby się w takich chwilach z rękoma, gdyby ludzie nie odkryli tytoniu. Jedni przesuwaliby koraliki różańca, a inni pewnie zapełniliby kartki bazgrołami.
A prawda jest taka, że jak nie powiesz czegoś wprost, to nie da się niczego wyjaśnić.
Najtrudniejsza nawet wędrówka składa się z małych kroczków. Każda droga, czy to na szczyt góry, czy walka o własne i cudze szczęście.
(...) wolała czasem zaryzykować i nawet potem żałować, że coś, co zrobiła, nie wyszło, niż żałować, że czegoś nie spróbowała. Aby wygrać, najpierw trzeba postawić. Za którymś razem po prostu musi się udać!
Bo ludzie już tacy są, że najbardziej pragną niemożliwego...
Całe życie składa się z kolejnych kroczków, a jeden z nich może się okazać milowym. Lecz niepodobna z góry przewidzieć, który to będzie...
Do cholery, jest pisarzem! Otrzymał od życia dar, a szaleństwo wpisywało się w jego cenę.
Podobno jeśli kogoś nie ma na FB, to nie istnieje. Znak czasów, z którym nie warto walczyć, lepiej go wykorzystać.
Sumienie posiada tę zaskakującą właściwość, że jednemu dostarcza alibi dla dowolnego czynu, uzasadniając wszystko z nadzwyczajną łatwością, innemu zaś nie da zasnąć, gdy odwrócił wzrok, napotkawszy żebrzącego o przygarnięcie pieska.
Są takie chwile, kiedy człowiek dowiaduje się czegoś nowego o sobie. Czasem nawet dowiaduje się więcej, niżby chciał. Większość ludzi ma to szczęście, że los zbyt mocno ich nie doświadcza, nie dając ani władzy, ani możliwości decydowania o czyimś życiu. Szczęściarze.
(...)ale kiedy wpuszcza się kogoś do swojego życia, choćby na chwilę, na jedną noc, rysy w sercu pozostają na zawsze. Niektóre są bolesne, inne tylko czasem przypominają o sobie. Ale później już nic nie jest takie samo.
Faktem jest, że lubię dobre zakończenia i jakoś nie mogę napisać opowieści, w której koniec byłby tragiczny czy choćby po prostu smutny. Uważam, że życie jest wystarczająco bolesne. Książka ma więc być lekarstwem na smutki tego świata i stanowić miłe odprężenie.
Bo co innego tworzyć sobie w umyśle pewne obrazy, a co innego ujrzeć na własne oczy. I poczuć".
Lekcje pobierane u innych osadzonych zapadają głębiej niż starania więziennych wychowawców, często tylko pozorowane, by uczynić zadość obowiązkom. Jej zadaniem nie było jednak zmieniać tych ludzi, lecz wydawać opinię o możliwości resocjalizacji. Wydawała pozytywne osądy częściej niż powinna, gdyby miała się kierować jedynie podręcznikową wiedzą i przestudiowanymi życiorysami. Ale Ewelina uważała, że każdy zasługuje na szansę, nie wolno mu jej odbierać jedynie dlatego, że tak jest łatwiej albo nie bardzo wiadomo, jak mu pomóc. A może po części i dlatego, że sama nie musiała się potem zajmować tymi ludźmi. Podejrzewała, że prędko by jej zabrakło empatii i wiary.
Kobiety patrzą na mężczyzn przez pryzmat swoich marzeń i nadziei. Do czasu, aż opadną łuski z oczu, choć często łudzą się, że potrafią ich zmienić, bo uczucie nie zna słowa „niemożliwe”. Ale nawet różowe okulary, przecierane zbyt często, tracą swoje właściwości i w końcu pokazują prawdziwy obraz. Tylko trzeba chcieć go dojrzeć, a z tym bywa najtrudniej. Niektórym nigdy się to nie udaje, wierzą do końca, nawet gdy już nie pozostaje nic prócz tej szalonej wiary...
Dorosłym zawsze się zdaje, że dzieciaki widzą rozumieją mało. Nie wiedzą, jak bardzo się mylą, choć przecież powinni to pamiętać z własnego dzieciństwa.
Nikt nie rodzi się mordercą. Ewolucja, zaopatrując nasze umysły w zawory bezpieczeństwa, zadbała o to, byśmy się wzajemnie nie powyrzynali.