Czytamy w weekend
Wy też myśleliście, że już nigdy nie wróci? Ale jednak jest – wreszcie nadszedł weekend, a wraz z nim sporo czasu na nadrobienie czytelniczych zaległości i odprężenie się przy lekturze. Zdradzamy, w towarzystwie jakich autorów część zespołu naszej redakcji spędzi najbliższe dwa dni. A co Wy będziecie czytać?
Przed kilkunastu laty wybrałem sobie Josifa Brodskiego za przewodnika. W jego wierszach niekiedy znajduję drogowskazy, a czasem, dużo częściej, wątpliwości i lęki podobne do moich. Nawet jeśli nie okazuje się to pomocne, to z pewnością jest pocieszające. Brodski jest też bodaj jedynym poetą, którego utwory jestem w stanie cytować z pamięci (Adamie Mickiewiczu, ciebie nie liczę, do nauki twoich wierszy mnie zmuszono!). Ten człowiek wygnany, obarczony wnikliwym spojrzeniem i kolosalnym talentem pisał też wspaniałe eseje. Jeden z nich przeczytam w najbliższy weekend.
Wenecja, miasto absurdalne, wydarte morzu i wsparte na drewnianych belkach wbitych w lagunę, stanowiła w życiu tego leningradczyka miejsce szczególne. Zapisała się w jego biografii na tyle mocno, że wrócił do niej po śmierci. Jego prochy złożono na Cimitero di San Michele (bardzo blisko grobu Ezry Pounda). Jej poświęcił też tekst Znak wodny, przepięknie wznowiony niedawno przez Zeszyty Literackie. On będzie moją najbliższą lekturą.
Trzy lata temu miałem okazję pochylić przed nim czoło i zapalić świeczkę na jego nagrobku. Wtedy też powstało powyższe zdjęcie.
O Hunterze S. Thompsonie nie wiedziałam kompletnie nic, gdy w moje ręce trafiła jego pierwsza książka. Nie wiem, co mi się w niej spodobało. Żółta okładka? Imię i nazwisko autora? Wzmianka o tajemniczym gonzo na czwartej stronie okładki? Wiedziałam tylko, że muszę ją koniecznie przeczytać, i to jak najszybciej. To była dobra intuicja – lektura Lęku i odrazy w Las Vegas porwała mnie totalnie. Cała ta pojechana eskapada, narkotykowe wizje uchwycone w bełkotach i rysunkach, język Thompsona, który niczym się nie przejmował, a jednocześnie uprawiał gatunek dziennikarski – to był w tamtym momencie efekt wow. Książka porywająca i zabawna. Potem czytałam jeszcze Dziennik rumowy, który zrobił już na mnie mniejsze wrażenie, ale sympatia do Thompsona przetrwała.
Niedawno ukazało się polskie wydanie jednej z jego najważniejszych książek – Hell’s Angels. Anioły Piekieł – reportaż o najsłynniejszym amerykańskim gangu motocyklowym. To przykład dziennikarstwa uczestniczącego: Thompson przed napisaniem książki spędził rok z Aniołami Piekieł, próbując zrozumieć, kim są. Jeśli to nie sprawia, że macie dobre przeczucie odnośnie Thompsona, to może przekonają Was jego własne słowa. Np. te: Nic nigdy nie było dla mnie zbyt dziwne. Albo te: Wszyscy jesteśmy mistrzami, kiedy jesteśmy pijani.
A Wy co będziecie czytać w ten weekend?
komentarze [141]
Skończyłam Miłość w Toskanii, zaczęłam U Pana Boga pod gruszą
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postja kontynuuje Beatlesi, choć kiepsko to wychodzi w ten weekend z powodu kurs psychoterapii...polecam...i proszę nie przerażać rozmiarami, warto
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCień pod lupanem Tak jak myślałam wszystko fajnie się rozkręciło. Postacie stały się bardziej wyraziste, historia nie ma już formy streszczenia.No i rozwija się nam wątek romantyczny. Mam tylko nadzieję, że autorka potem go nie przesłodzi, bo jak na razie jest słodko-gorzki i to mi bardziej odpowiada.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzytam książkę Wodne Anioły, autora Mons Kalenttoft
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jednak zacznę czytać :
Dziki łabędź i inne baśnie
i dopiero :
Człowiek obiecany
:)
Wczoraj skończyłam (zdecydowanie najsłabsza książka Cherezińskiej, jaką czytałam)
Saga Sigrun
Zaczęłam też
W obcej skórze
Wczoraj skończyłam
Jak gdybyś tańczyła
i zaczęłam
Pani Einstein