Fantastyka miejska, czyli 5 niezwykłych książek urban fantasy
Pomyślmy o tym, co chowa się po drugiej lustra. I czy za starą szafą naprawdę wybudowano przejście do baśniowej krainy? Podobno na niektórych ulicach spotkać można też czarodziejów. Elfy, wilkołaki i duchy pojawiają się również w Polsce. W dodatku współcześnie – w XXI wieku. Bo w fantastyce spod znaku urban fantasy cuda widoczne są na każdym kroku.

Kontury świata – pomiędzy gatunkami
Często bywa, że to miasto jest jednym z najważniejszych bohaterów opowieści. Społeczny organizm, który zmienia się i transmutuje. Może to być Nowy Jork, może być też Warszawa lub Toruń, innym razem Paryż, a chyba wciąż najczęściej Londyn. W fantastycznych metropoliach żyją jednak nie tylko ludzie, ale również przedstawiciele innych ras. Krasnoludy, wampiry, czarnoksiężnicy, a nawet ogry. Zmiennokształtne istoty, które są pełnoprawnymi obywatelami. W urban fantasy liczy się zatem magia wpływająca na codzienną rzeczywistość. Ważna jest też harmonia między nadnaturalnymi siłami. Różnorodnością. I dlatego też w tym typie literatury znajdziemy elementy związane zarówno z czystą grozą, paranormalnym romansem, czarnym kryminałem, czarną komedią, jak i… obyczajem, dramatem. Współczesną baśnią. Urban fantasy – misterna mozaika motywów i wzorców. Próba jednoznacznego zdefiniowania gatunku łączy się z wyznaczeniem granic. A to, być może, nie jest wcale konieczne. Bo fantastyka miejska to bardzo, ale to bardzo pojemne pojęcie, co doskonale rozumieją zarówno fani, krytycy, jak i twórcy. Światotworzyciele.
„Nigdziebądź” – Neil Gaiman
Neil Gaiman, autor „Amerykańskich bogów” i komiksowego „Sandmana”, jest jednym ze współczesnych patronów, a przy okazji prekursorów całego nurtu urban fantasy. Udowodnił to choćby za sprawą „Nigdziebądź”. Głównym bohaterem opowieści jest niejaki Richard Mayhew. Ot, zwyczajny pracownik biura inwestycyjnego, który przypadkiem – a może za sprawą zrządzenia losu? – dowiaduje się o istnieniu równoległego świata pod Londynem. Proza życia zostaje ubarwiona przez elementy fantastyczne, żeby nie powiedzieć surrealistyczne. Wskazuje już na to dziewczyna o wdzięcznym imieniu Drzwi. Mayhew będzie zmuszony, aby odnaleźć się w świecie potworów i aniołów, gdzie w labiryncie mieszka Bestia, a stary Hrabia urządził sobie dwór w pociągu metra. I, jak można się domyślić, choć wszystkie miejsca z angielskiej metropolii są pozornie znajome, to równocześnie zupełnie obce… oto rzeczywistość „Nigdziebądź”.
Dlaczego warto przeczytać? Neil Gaiman gwarantuje intelektualną rozkosz, której źródłem jest konfrontacja z tym, co inne. Nieznane. Oniryczne piękno.
„Złodziej dusz” – Aneta Jadowska
Prawo i bezprawie. Dobro i zło. Emocjonalne rewolucje, niecodzienna magia… przekraczanie granic, których swoistą strażniczką jest Dora Wilk. Oficjalnie funkcjonująca jako policjantka. Ceniona profesjonalistka obdarzona szóstym zmysłem i wyjątkowo trudnym charakterem, za którym idą jednak fenomenalne statystyki rozwiązanych spraw. Bo Dora to tak naprawdę wiedźma, która swój czas dzieli między toruńskim komisariatem a Thorn – alternatywnym miastem, gdzie mieszkają magiczni. „Złodziej dusz” to literacki debiut Anety Jadowskiej, która dała się poznać jako autorka w pełni świadoma swojego artystycznego głosu. Odwołując się zarówno do oniryzmu Gaimana, jak i symbolizmu Miéville'a, nawiązuje też do kryminalnych wzorców wykorzystywanych przez Ćwieka czy Annę Lange. A w zbrodniczym świecie Teo(Dory) Wilk funkcjonują nie tylko wampiry i wilkołaki, lecz również diabeł Miron i anioł Joshua. Żyjące przeciwieństwa, które wpływają na rozum oraz serce wiedźmy w mundurze. Zabarwiona humorem, romansem i przygodą wizja to pierwsza część tak zwanej Heksalogii o Wiedźmie. Być może jednej z najbardziej kompletnych serii urban fantasy spisanej piórem polskiej autorki. Przy okazji dodajmy, że książka ukazała się pod patronatem serwisu lubimyczytać.pl.
Dlaczego warto przeczytać? Aneta Jadowska bawi się literacką formą, nawiązuje do wielkich mistrzów, sama tworząc zupełnie nową jakość. Kompletna, czarowna opowieść rozrywkowa.
„Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu” – Anna Lange
Wiktoriański Londyn, jakiego nie znamy. Zbrodniczy, tajemniczy, niecodzienny. Bo na ulicach metropolii z kart powieści Anny Lange przewijają się bohaterowie o wyjątkowym rodowodzie. W ramach specjalnego Podwydziału Spraw Magicznych Londyńskiej Policji Metropolitarnej działa nadinspektor John Dobson, dawny przyjaciel Clovisa LaFay, mężczyzny, którego ojciec nieboszczyk cieszył się reputacją czarnego maga. Trio dopełnia Alicja Dobson, siostra Johna, kierująca się wiedzą, ale i uczuciami. Rozumem i magią. A jest nią iluzja, piromancja, nekromancja… słowem „Magiczne akta Scotland Yardu”, w których folklor jest czymś niezwykle prawdziwym. Anna Lange skrywa jeszcze jeden sekret. Bo nazwisko to pseudonim doktor habilitowanej w dziedzinie chemii, zatrudnionej na stanowisku profesora nadzwyczajnego na jednej z warszawskich uczelni wyższych, autorki licznych publikacji na temat widm (molekularnych).
Dlaczego warto przeczytać? Anna Lange to synonim stylu i elegancji, która oddała niezwyczajny hołd wiktoriańskim opowieściom.
„Miasto i miasto” – China Miéville
Egzystencjalny thriller – symboliczny, niejednoznaczny – dzieło, które wzbudza zainteresowanie. Opowieść spisana piórem Chiny Miéville’a to obraz Besźel, położonego gdzieś na skraju Europy, miasta grzechu. Przekonany jest o tym inspektor Tyador Borl z Brygady Najpoważniejszych Zbrodni, który zajmuje się sprawą zabójstwa niejakiej Mahalii Geary, zagranicznej studentki ze zdeformowaną twarzą. Śledztwo rozpoczyna się w Besźel, potem przenosi się na ulice Ul Qomy – to dwa miasta, które istnieją w tej samej przestrzeni, choć mieszkańców różnicuje historia, język i kultura. Współistnienie, dysharmonia, legendy i rewolucja stanowią motywy przewodnie prozy brytyjskiego pisarza, który wprost przyznaje się do inspiracji „Sklepami cynamonowymi” Brunona Schulza. A jeśli już o rodakach mowa…
Dlaczego warto przeczytać? China Miéville to mistrz symboli, który prowokuje do poszukiwań i przekraczania gatunkowych granic.
„Grimm City” – Jakub Ćwiek
Mroczna baśń i czarny kryminał. Jakub Ćwiek to popkulturowy erudyta, który ze swadą łączy elementy pozornie nieprzystające. Swego czasu urzeczywistnił już nordyckich bogów, rozprawiał o rodzimych superbohaterach, a na kartach „Grimm City” spowinowacił ze sobą zbrodnię i folklor. Bo baśnie braci Grimm zostały tym razem przekute w niezwyczajnej formie, którą zdumieni mogliby być autorzy pierwowzoru. Metropolia Ćwieka zbudowana została na ciele pokonanego olbrzyma – to fundament, ważne jest też serce z węgla tłoczące czarną, gęstą ciecz, które napędza miasto. Zbrodnicza intryga rodem z prozy Raymonda Chandlera, wielkomiejska rzeczywistość zabarwiona magią. Autor, grając kulturowymi motywami, potrafi kreślić przewrotne historie z morałem. Doprawione humorem, niekiedy czarnym, emocjonujące, bo wielowymiarowe.
Dlaczego warto przeczytać? Jakub Ćwiek to niezrównany gawędziarz, który w rozrywkowej formule potrafi ukazać popkulturową wiedzę.
Wielkomiejska magia – ze współczesności i pradawnej historii
Jest w urban fantasy olbrzymie bogactwo toposów i archetypów, z którego korzystają twórcy. Bo tak zwana fantastyka miejska łączy w sobie elementy związane z kryminałem oraz horrorem, komedią, a także dramatem, ba, przypowieścią i fantastyką naukową. A przede wszystkim baśniową formą. Kilka z powyższych propozycji nie może w pełni wyczerpać gatunku. Wspomnimy jeszcze o Marcie Kisiel, która udowodniła, że „Oczy uroczne” mogą przynieść szczęście i zgubę, odwołamy się też do Patricii Briggs, czarującej w cyklu „Alfa i Omega”, przypomnimy Jima Butchera, którego znamy za sprawą „Akt Harry’ego Dresdena”. Bo w fantastyce spod znaku urban fantasy cuda widoczne są na każdym kroku.
Artykuł przygotowany we współpracy z Wydawnictwem SQN
komentarze [32]

Krocząc w ciemności
Swoją drogą, co jest w tym Londynie takiego... fantastycznego? Wystarczy spojrzeć, ile z wymienionych w tej dyskusji książek dzieje się właśnie tam...

Klimat kochana i wiktoriańska epoka uwiodły nie jednego pisarza...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Wolę Zapadlisko. I takie pytanie mam, jak ma się do jakości powieści fakt, że twórca jest chemikiem i się ukrywa? Szukamy nowej sensacji, czy jak?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Może i jestem trochę za stary na taką literaturę, ale jeśli o mnie chodzi to zdecydowanie Martyna Raduchowska i jej Szamanka od umarlaków.
Właściwie to cały cykl.

Grzegorz zajrzyj do jej ostatnio wysoko nagradzanego cyklu "Czarne Światła",to dopiero jest świetne urban fantasy.Polecam! Czekam na kolejną część z niecierpliwością!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

To polecam jeszcze "LonNiedyn" China Miéville

A dzikie karty Martna można podciągnąć pod urban fantasy?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
P.S. Czy jest sens robić zestawienia z jednego tylko wydawnictwa?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tyle że nie jest z jednego wydawnictwa Nigdziebądź wyd. Mag czy Miasto i miasto wyd. Zysk i S-ka.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
W takim razie przepraszam, trochę zmylił mnie też jeden z komentarzy...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

W tej chwili czytam drugą część cyklu "Inni" aut. Anne Bishop Morderstwo wron . Wydaje mi się, że cały cykl można zaliczyć do Urban Fantasy, gdyż to właśnie miasta, w których Inni żyją tuż obok ludzi, są tutaj kością niezgody- w dużym uproszczeniu.
Jeśli natomiast chodzi o Anetę Jadowską, nie można zapomnieć jej cudownego cyklu o...

To ostatnie to postapo, a nie urban fantasy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mam jeszcze problem z tymi subtelnymi różnicami pomiędzy różnymi gatunkami fantastyki- a cyklu "Metro" nie czytałam, więc nie mogę tutaj obronić moich racji i muszę się zgodzić. Czy jest jednak możliwe, żeby książka należała do dwóch kategorii? (Post-apo jak najbardziej, gdyż akcja toczy się po wybuchu katastrofy, a Urban-Fantasy ze względu na rolę miasta, jaką odgrywa ono?...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Urban fantasy czyli nierealne byty w naszej szarej rzeczywistości.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Seria o Kate Daniels autorstwa Ilony Andrews jak dla mnie jest świetnym przykładem urban fantasty.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
