Wiele razy podkreślałam, że bardzo lubię książki dotyczące moich rodzinnych stron czyli Zielonej Góry i województwa lubuskiego. Jeśli tylko mam okazję sięgnąć po takie publikacje, robię to z wielką chęcią. Tym razem przeczytałam już drugą z kolei książkę autorstwa zielonogórskiego artysty – także rysownika lubującego się w fantastyce – Igora Myszkiewicza. W sumie jest to książka do czytania i oglądania, bo teksty zilustrowane są niesamowitymi, misternymi rysunkami piórkiem wykonanymi przez autora.
„Krew Bachusa. Opowieści zielonogórskie” to nietypowa kronika opisująca dzieje miasta – począwszy od legend sięgających X. wieku, a skończywszy na kontrowersyjnych relacjach z ostatnich lat. Autor wybrał 100 anegdot, legend, mitów, ciekawostek i opowieści o Zielonej Górze, ale i Zielonejgórze czy np Grünbergu. Bo jak się okazało, moje ukochane miasto miało więcej nazw po drodze, niż te dwie najbardziej znane. Jak podkreśla autor, wybór setki jest całkowicie subiektywny.
C.D.: https://czytany-blog.blogspot.com/
Jakiś czas temu czytałem kronikę Zielonej Góry autorstwa Igora Myszkiewicza. Podobała mi się na tyle, że chętnie wziąłem się za kolejną publikację tego autora o Zielonej Górze czyli "Krew Bachusa. Opowieści zielonogórskie". Popełniłem przy tym błąd, bo chronologicznie "Krew Bachusa" była wydana przed kroniką ale nieważne.
Treść "Krwi" to dokładnie to samo co znalazłem w kronice, tyle, że tam wszystko napisano w formie kalendarium a tu w formie krótkich opowiadań. Innymi słowy autor poszedł na łatwiznę i napisał dwa razy tę samą książkę, zmienił praktycznie jedynie formę w jakim zostały napisane. Stąd też tak niska ocena tej publikacji. Całość zawiera ciekawe fakty, napisane lekko i ze smakiem ale co z tego skoro nic nowego nie wniosła a poza tym "Kronika Zielonej Góry" napisana była jednak lepiej.
Zastanawiam się czy sięgać po dalsze książki Myszkiewicza. Lubię czytać publikacje o moim mieście ale jak znowu mam przeczytać to samo w jeszcze zupełnie innej formie to ja chyba raczej wolę nie marnować czasu...