Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie wiem co mnie podkusiło by kupić tę książkę. Chyba cena...

Z jednej strony nie spodziewałam się niczego wzniosłego po romansidle, ale z drugiej...No cóż. Uważam, iż autorzy tego typu "powieści" powinni być karani za tworzenie i rozpowszechnianie fałszywego obrazu kobiet i mężczyzn, oraz mieszanie ludziom w głowach...

W skrócie:
jest On - super przystojny, super silny, super inteligenty, super bogaty, super bystry, super w łóżku, super, super, super....
Jest i Ona - ładna, urocza, głupiutka, beznadziejna romantyczka

Ich drogi krzyżują się w knajpie (Bo przecież nie można spotkać się np. w bibliotece :P). Ona pijana kokietka, On zmęczony życiem antyterrorysta (w sumie, to ja bym raczej powiedziała najemnik, ale co ja się tam znam na pracy tajnych służb...). Jedno spojrzenie, trzepot rzęs i BŁYSK. Lądują w łóżku. I od tego momentu przystojny kawaler zaczyna nocami "odwiedzać" głupiutką księżniczkę...Taaaaa...

Ale, ale jest i wątek sensacyjny - otóż siostra bohaterki staje się celem grup mafijnych, FBI, CIA, antyterrorystów, zatroskanych rodziców i Bóg sam jeden wie kogo jeszcze...Trzeba dziewczę ratować. No i kto zajmie się tym lepiej niż nasz specjalista od nocnych schadzek?! W końcu jest to siostra głównej bohaterki (która, swoja drogą, sama ciągle wpada w tarapaty - z deszczu pod rynnę...).

Książka po brzegi wypełniona jest testosteronem. A najlepsze jest to, że są to sami Bogowie Męskiego Piękna. Jedynym NIEATRAKCYJNYM mężczyzną okazuje się być przyjaciel głównej bohaterki (chyba nie trzeba dodawać, że jest w niej bezgranicznie i beznadziejnie zakochany). Pozostali faceci, nieważne czy są to motocykliści, pakerzy, policjanci, agenci, antyterroryści, księgowi, kelnerzy, ochroniarze...WSZYSCY mogliby uchodzić za żywe wcielenie Adonisa. W dodatku mimo różnicy charakterów, Panowie są tacy romantyczni...ach...

No tak, a co z kwestią "gorących scen"? Nie dość, że jest ich tyle co kot napłakał, to jeszcze mimo swojego bajkowego uroku, totalnie mijają się z rzeczywistością...smuteczek.

Książka na pewno spodoba się wielbicielom gatunku. Niepoprawnym romantyczkom i marzycielkom... ;-)

Nie wiem co mnie podkusiło by kupić tę książkę. Chyba cena...

Z jednej strony nie spodziewałam się niczego wzniosłego po romansidle, ale z drugiej...No cóż. Uważam, iż autorzy tego typu "powieści" powinni być karani za tworzenie i rozpowszechnianie fałszywego obrazu kobiet i mężczyzn, oraz mieszanie ludziom w głowach...

W skrócie:
jest On - super przystojny, super...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Punkt bez odwrotu

"W życiu każdego człowieka nadchodzi taka chwila, kiedy nagle uświadamia sobie, że jest stary. I nie mówię tu o pierwszym siwym włosie czy zapowiedzi kurzych łapek wokół oczu. Mam na myśli taki dzień, gdy stwierdzasz, że trudno ci przystosować się do zmian. To dzieje się niespodziewanie. Weźmy na przykład muzykę. Jednego dnia słuchasz w radiu najnowszych utworów, a drugiego nie trawisz nowości. Grają za głośno. Denerwuje cię rytm. Mówisz do osoby, która akurat jest pod ręką: 'I to nazywasz śpiewaniem?'. Zostajesz więc przy muzyce, którą znasz, i przestajesz śledzić nowe trendy. Mija niewiele czasu i twoje dzieci rzucają nazwy nieznanych ci zespołów, o których istnieniu nawet nie miałaś pojęcia.
(...)
Któregoś dnia dociera do ciebie, że od piętnastu lat nosisz tę samą fryzurę. Dotąd o tym wcale nie myślałaś. Dobrze z nią wyglądasz, zawsze więc tak samo dajesz sobie obciąć włosy zamiast pomyśleć o nowym uczesaniu. Byłam bliska zawału, kiedy Lancome przestała produkować moja ulubioną pomadkę. Wisiałam na telefonie trzy godziny i rozmawiając z czterema różnymi przedstawicielami firmy, usiłowałam się dowiedzieć, dlaczego zrezygnowali z tego odcienia, aż ten ostatni w końcu wyjaśnił: 'Nikt już tego koloru nie używa, proszę pani'.
(...)
Ważne momenty w życiu naszego dziecka tez powinny nam podpowiadać, że się starzejemy, lecz w moim przypadku tak się nie działo. Zawsze byłam najmłodszą z matek z klasy Barbary. I najładniejszą, ale to już moja prywatna opinia.
(...)
Najnowsza muzyka i modne powiedzonka nie robiły na mnie wrażenia. Nie przejęłam się nawet, kiedy fryzjerka zaczęła nakładać mi inną farbę, żeby pokryć siwiznę. Tak naprawdę dotarło do mnie, że jestem już stara, gdy uświadomiłam sobie, że czas zrezygnować z mini. Nie chodziło o to, że źle wyglądałam w krótkiej spódnicy - po prostu odkryłam, że kobiecie w pewnym wieku nie wypada jej nosić. Przysięgam, jeszcze dziś mną trzęsie, kiedy o tym pomyślę"

***
"Stoję przed paryskim lustrem, tak jak to robiłam wielokrotnie tamtego dnia. Mam przed sobą twarz, do której widoku zdążyłam przez lata przywyknąć. Podnoszę ręce i dłońmi naciągam pomarszczona skórę na szyi. Przesuwam palcami po kurzych łapakach wokół oczu i zmarszczkach mimicznych przy ustach. Wiem, że nigdy w życiu nie polubię widoku zmienionej przez czas twarzy. Wyryły na niej swe piętno lata uśmiechów, łez, zgryzo, lecz jednak przede wszystkim radości."

***
"Moje drogie. Bierzcie od życia wszystko, czego chcecie. A jeżeli w efekcie coś was rozczaruje, nie postrzegajcie tego jak porażki. Potratujcie to jako nauczkę i żyjcie dalej. Uwierzcie mi, kobiecie, której ta wiedza przyszła z trudem, że obojętnie, ile macie lat: dwadzieścia dziewięć czy siedemdziesiąt sześć, i ile zostało wam życia, zawsze jest czas na zmiany."

:)

Punkt bez odwrotu

"W życiu każdego człowieka nadchodzi taka chwila, kiedy nagle uświadamia sobie, że jest stary. I nie mówię tu o pierwszym siwym włosie czy zapowiedzi kurzych łapek wokół oczu. Mam na myśli taki dzień, gdy stwierdzasz, że trudno ci przystosować się do zmian. To dzieje się niespodziewanie. Weźmy na przykład muzykę. Jednego dnia słuchasz w radiu najnowszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ta książka to tylko próba przedstawienia pewnego zarysu rzeczywistości - innej wizji II Rzeczpospolitej niż ta znana z podręczników. Odważniejszej, miejscami niewygodnej lub wstydliwej, ale autentycznie bliskiej ludziom żyjącym osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat temu.
(...)
'Epoka hipokryzji' to także historia myśli i poglądów tych właśnie 'pierwszych': krakowskiego odkrywcy kobiecego orgazmu, urodzonego w Koninie twórcy nowoczesnej prezerwatywy czy wreszcie publikującego swoje tezy jeszcze przed Freudem, lwowskiego obrońcy autoerotyzmu. To zarazem próba pokazania rzeczywistości prostej i przyziemnej.
(...)
Najwyższa pora odczarować historię intymności. Sama wzmianka o niej wciąż budzi rumieńce wstydu, ironiczne uśmieszki i komentarze o braku powagi. A przecież to obszar życia dotyczący każdego człowieka. I wart badań w nie mniejszym stopniu niż historia karabinów lub traktatów politycznych"
Kamil Janicki - Epoka hipokryzji - Czym nie jest ta książka? (Nota autora)


Jest rok 1930. Kraj nieskazitelnych dżentelmenów, niewinnych dam i patriotów to w rzeczywistości ojczyzna pierwszej rewolucji seksualnej....

"Ta książka to tylko próba przedstawienia pewnego zarysu rzeczywistości - innej wizji II Rzeczpospolitej niż ta znana z podręczników. Odważniejszej, miejscami niewygodnej lub wstydliwej, ale autentycznie bliskiej ludziom żyjącym osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat temu.
(...)
'Epoka hipokryzji' to także historia myśli i poglądów tych właśnie 'pierwszych': krakowskiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Klątwa tygrysa" Colleen Houck na pewno nie będzie należeć do moich ulubionych. Nie wiem, czy jest to kwestia wieku, upodobań czy też zbyt dużych wymagań, co do tej książki.
Podobno w tej historii zakochały się nastolatki z całego świata. I tu kryje się pewna zagwozdka - w czym??? Okładka ładna, nawet bardzo. W sumie można powiedzieć magnetyczna :) na której widnieje piękny, niebieskooki, biały tygrys. Jednak cała reszta kuleje... Ale od początku.

FABUŁA
Momentami nawet interesująca, patrząc jednak całościowo - dłuży się i jest nudna. Po prostu nudna. 18-letnia Kelsey Hayes dostaje pracę w cyrku, gdzie "poznaje" białego tygrysa o niebieskich oczach i z miejsca się z nim zaprzyjaźnia (przynajmniej na tyle, na ile można zaznajomić się z dzikim zwierzęciem). Niespodziewanie tygrys zostaje wykupiony i ma zostać przeniesiony do Parku Narodowego w Indiach. Kelsey, jako że łączą ją z owym zwierzęciem dziwne uczucia przyjaźni, zostaje jego opiekunką. Tygrys i dziewczyna, wraz z nowym opiekunem wielkiego kota - nijakim panem Kadamem, wyruszają w podróż do egzotycznych Indii. Na miejscu młoda amerykanka poznaje tajemnicę swojego tygrysa, który przemienia się w mega przystojnego, hinduskiego księcia - Rena. Mało tego, Kelsey okazuje się być kluczem do zdjęcia klątwy. Obydwoje, niczym nieustraszony Indiana Jones, pokonują liczne pułapki, odkrywają antyczne budowle, a nawet całe królestwa...Trochę jest to naciągane. Poza tym, nie ma żadnych zwrotów akcji. W sumie tutaj nie ma żadnej akcji. Nic. Szkoda gadać...

BOHATEROWIE
Niewiele mogę o nich powiedzieć, poza tym, że są przewidywalni, przerysowani, nudni i irytujący. Najgorzej jest z główną bohaterką. Tak działa czytelnikom na nerwy, że ma się ochotę przylać jej parę razy, by się ogarnęła. Chyba jeszcze nie miałam do czynienia z tak samolubną i głupią postacią, która pięknie zgrywa rolę zagubionej altruistki (Aż chcę się krzyczeć - Ren, daj sobie z nią spokój!!!). Nawet "Zmierzch" jakoś się broni (na którym inspirowała się autorka "Klątwy tygrysa"). Ren - zaklęty hinduski książę - jest przystojny, silny, szarmancki, czarujący, grzeczny....bla bla bla...żadnych konkretów. Kishan - jest młodszym bratem Rena. Również zaklęty w skórę tygrysa, ale tym razem czarnego (czy to ma związek z jego podłym charakterem?!). Pojawia się i znika. Jest zadufanym w sobie cynicznym dupkiem. Ale oczywiście, jego zachowanie jest pięknie wytłumaczone wydarzeniami z przeszłości. Taaaaa....co ta miłość robi z człowiekiem. Pan Kadam - mentor całej trójki. Opiekun tygrysów. Dawny wojskowy w służbie Rena. Jest dobrym człowiekiem. Niby wie co się dookoła dzieje, ale mimo to jest mocno oderwany od rzeczywistości. Poza tym, że mógłby częściej tupnąć nogą, to nie mogę powiedzieć niczego złego o tym człowieku. No i jest jeszcze tajemniczy i zły, okropny, przerażający, chciwy - Lakesh. Ni to król, ni to czarownik, ni to zło wcielone...Więcej szczegółów zapewne dowiemy się w kolejnych częściach.

Akcja - żadna. Fabuła - nudna. Język - przedziwny; albo decydujemy się na łatwy w odbiorze język blogowy, internetowy, albo używamy języka literackiego z domieszką ciekawych archaizmów. Kiedy łączymy te dwa style, wychodzi mieszanka nie do przetrawienia.

Jeżeli nastolatki tak mocno pokochały "Klątwę tygrysa", to niech tak zostanie. Niech czytają. Ale osoby starsze niech sobie darują. Strata czasu...

"Klątwa tygrysa" Colleen Houck na pewno nie będzie należeć do moich ulubionych. Nie wiem, czy jest to kwestia wieku, upodobań czy też zbyt dużych wymagań, co do tej książki.
Podobno w tej historii zakochały się nastolatki z całego świata. I tu kryje się pewna zagwozdka - w czym??? Okładka ładna, nawet bardzo. W sumie można powiedzieć magnetyczna :) na której widnieje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"- Czy pani milczenie mamy rozumieć jako odmowę udzielenia odpowiedzi na pytania? - zapytał.
Lisbeth odwróciła głowę i spojrzała sędziemu Iversenovi w oczy.
- Chętnie udzielę odpowiedzi na pytania - odparła.
Sędzia skinął głową.
- W takim razie może pani odpowie - wtrącił prokurator Ekstrom.
Lisbeth Salander znów przeniosła wzrok na prokuratora. Nadal milczała.
- Czy zechce pani udzielić odpowiedzi na pytanie? - powiedział sędzia Iversen.
Lisbeth jeszcze raz odwróciła głowę w stronę sędziego i uniosła brwi. jej głos był jasny i zdecydowany.
- Jakie pytanie? Na razie on - kiwnęła głową w stronę Ekstroma - przedstawił wiele niepotwierdzonych opinii. Nie usłyszałam żadnego pytania.
(...)
Prokurator Ekstrom na chwilę zgubił wątek.
- Czy byłby pan uprzejmy powtórzyć pytanie? - poprosił sędzia Iversen.
- Pytałem, czy pojechała pani do letniego domu mecenasa Bjurmana z zamiarem postrzelenia Carla-Magnusa Lindina.
- Nie, powiedział pan, że próbuje wyjaśnić, jak doszło do tego, że pojechała do Stallarholmen i strzelałam do Carla-Magnusa Lindina. To nie było pytanie. To było kategoryczne stwierdzenie, w którym uprzedza pan moją odpowiedź. Nie ponoszę odpowiedzialności za pańskie stwierdzenia.
- Proszę nie czepiać się sformułowań, tylko odpowiadać na pytania.
- Nie.
Cisza.
- Nie? Ale co nie?
- Tak brzmi odpowiedź na pytanie.
(...)
Ekstrom wydął wargi.
- Dlaczego pani pojechała do domu letniego mecenasa Bjurmana?
- Szukałam informacji.
- Jakich informacji?
- Tych informacji, które, jak podejrzewam, Lundin i Nieminen mieli zniszczyć, czyli tych, które pomogłyby wyjaśnić, kto zabił tego bydlaka.
- Uważa pani, że mecenas Bjurman był bydlakiem? Czy dobrze zrozumiałem?
- Tak.
- A dlaczego pani tak uważa?
- Bo był sadystyczną świnią, dupkiem i gwałcicielem, czyli bydlakiem."

"- Czy pani milczenie mamy rozumieć jako odmowę udzielenia odpowiedzi na pytania? - zapytał.
Lisbeth odwróciła głowę i spojrzała sędziemu Iversenovi w oczy.
- Chętnie udzielę odpowiedzi na pytania - odparła.
Sędzia skinął głową.
- W takim razie może pani odpowie - wtrącił prokurator Ekstrom.
Lisbeth Salander znów przeniosła wzrok na prokuratora. Nadal milczała.
- Czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wreszcie do sali sądu okręgowego wprowadzono Lisbeth Salander. Choć Mikael wiedział o skłonnościach Lisbeth do szokowania strojem, był zdumiony, że Annika Giannini pozwoliła jej pokazać się w sądzie w krótkiej skórzanej spódniczce wystrzępionej u dołu i czarnym podkoszulku na ramiączkach, ozdobionym napisem 'I am irritated'. Nie był w stanie zakryć jej tatuaży. Do tego glany, pasek nabijany ćwiekami i pasiaste czarno-fioletowe podkolanówki. Miała kilkanaście kolczyków w uszach i poprzekłuwane wargi i brwi. W ciągu trzech miesięcy (...) odrosła jej czarna czupryna, stercząca na wszystkie strony szczecina. poza tym była bardzo mocno umalowana. Miała czarną szminkę na ustach, podkreślone brwi i więcej czarnego tuszu do rzęs, niż Mikael kiedykolwiek u niej widział (...) Wyglądała dość wulgarnie, mówiąc oględnie." :-D

Nic dodać, nic ująć... :)))

"Wreszcie do sali sądu okręgowego wprowadzono Lisbeth Salander. Choć Mikael wiedział o skłonnościach Lisbeth do szokowania strojem, był zdumiony, że Annika Giannini pozwoliła jej pokazać się w sądzie w krótkiej skórzanej spódniczce wystrzępionej u dołu i czarnym podkoszulku na ramiączkach, ozdobionym napisem 'I am irritated'. Nie był w stanie zakryć jej tatuaży. Do tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Miała makijaż. Czarna szminka, ołówek do oczu i wulgarny zielono-czarny cień na powiekach. Reszta twarzy była umalowana na biało. Od lewej strony czoła ukośnie przez nos aż po brodę biegła szeroka czerwona linia.
(...)
- Wiesz kim jestem? Kiwnij głową.
Kiwnął. Nagle łzy stanęły mu w oczach.
- Ustalmy jasne zasady - powiedziała Lisbeth Salander. - Jestem zdania, że powinieneś od razu zostać zlikwidowany. Nie obchodzi mnie, czy przeżyjesz noc. Rozumiesz?
Kiwnął.
- Do tej pory powinieneś się już zorientować, że jestem wariatką, która lubi zabijać. Zwłaszcza mężczyzn"

:)

"Miała makijaż. Czarna szminka, ołówek do oczu i wulgarny zielono-czarny cień na powiekach. Reszta twarzy była umalowana na biało. Od lewej strony czoła ukośnie przez nos aż po brodę biegła szeroka czerwona linia.
(...)
- Wiesz kim jestem? Kiwnij głową.
Kiwnął. Nagle łzy stanęły mu w oczach.
- Ustalmy jasne zasady - powiedziała Lisbeth Salander. - Jestem zdania, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Był przekonany, że wzbudziłaby jego zastrzeżenia, ale ufał Lisbeth na tyle, by wiedzieć, iż czymkolwiek się zajmowała, mogło to być Wątpliwe z Prawnego Punktu Widzenia, ale nie wbrew Prawom Bożym"

Lisbeth Salander - "czynnik chaosu w entropii..."!!!

:)

"Był przekonany, że wzbudziłaby jego zastrzeżenia, ale ufał Lisbeth na tyle, by wiedzieć, iż czymkolwiek się zajmowała, mogło to być Wątpliwe z Prawnego Punktu Widzenia, ale nie wbrew Prawom Bożym"

Lisbeth Salander - "czynnik chaosu w entropii..."!!!

:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kill them all and let God sort them out"

"Kill them all and let God sort them out"

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Armagedon was yesterday - today we have a serious problem"

"Armagedon was yesterday - today we have a serious problem"

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jestem fanką powieści sensacyjnych, ale "Ołtarz Kości" Philipa Cartera jest naprawdę fascynującą i wciągającą książką. Wartka akcja, krótkie dialogi, ograniczona ilość bohaterów, a do tego pościgi, pościgi, pościgi...

Wszystko kręci się wokół tajemniczego (i tytułowego zarazem) Ołtarza Kości, ukrytego gdzieś na dalekiej Syberii, strzeżonego przez Strażniczki z magicznego ludu. Ołtarz według legendy skrywa w sobie niezwykłą moc. Podobno każdy kto się z niego napije będzie żył wiecznie. I właśnie owe niezwykłe moce zainteresowały NKWD i FBI, amerykańskich multimilionerów i rosyjską mafię.

Główna bohaterka, Zoe Dmitroff niespodziewanie dowiaduje się, że jest kolejną Strażniczką tajemniczego Ołtarza Kości i na niej spoczywa obowiązek chronić tajemnicę o jego położeniu i magicznych właściwościach. W spadku po swojej babce, Katii Orłowej, dostaje klucz do tajemniczej skrytki, w której znajduje małą Ikonę z wizerunkiem Matki Boskiej (nazywanej Panią) i tajemniczy film, na którym uwieczniono prawdziwy przebieg największego morderstwa w historii XX wieku...

Jak można się domyślić, Zoe staje się głównym celem różnych grup przestępczych - jedni ścigają ją, by odnaleźć źródło wiecznej młodości, inni by nie dopuścić do ujawnienia prawdy o wielkim morderstwie. W ucieczce pomaga jej mega przystojny, mega charyzmatyczny, mega silny, mega inteligentny - i tak można bez końca - Ry O'Malley. Nie trzeba chyba dodawać, że tę dwójkę połączy nie tylko wspólny cel i interes...

Bardzo szybko wychodzą również na jaw dodatkowe właściwości ołtarza. Niestety na tym świecie nie ma nic za darmo - nawet w sprawach magicznych. Otóż, w zamian za wieczną młodość człowiek popada w obłęd, czyste szaleństwo; staje się groźnym dla świata megalomanem.

Jak wspominałam na początku, akcja przebiega w ekspresowym tempie. Rozdziały są krótkie, co na pewno również jest dużym atutem dla tego typu powieści. Nie mogę zagwarantować, że "Ołtarz Kości" spodoba się każdemu, ale nie powinien nikogo zanudzić :)

Gorąco polecam. Zwłaszcza zimą :)

Nie jestem fanką powieści sensacyjnych, ale "Ołtarz Kości" Philipa Cartera jest naprawdę fascynującą i wciągającą książką. Wartka akcja, krótkie dialogi, ograniczona ilość bohaterów, a do tego pościgi, pościgi, pościgi...

Wszystko kręci się wokół tajemniczego (i tytułowego zarazem) Ołtarza Kości, ukrytego gdzieś na dalekiej Syberii, strzeżonego przez Strażniczki z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Klub filmowy Meryl Streep" jest powieścią, która na pewno umili niedzielne popołudnia :) Jest to historia czterech kobiet, które muszą zmierzyć się ze swoją przeszłością, odnaleźć się w (niełatwej) rzeczywistości i zbudować nowy plan na przyszłość.

Ich relacje mocno się poluźniły, a drogi rozeszły po tragedii jaka dotknęła ich najbliższych. Paradoksalnie, tym co je połączyło ponownie i pozwoliło odbudować rozerwane więzy, to śmiertelna choroba Lolly - właścicielki pensjonatu, w którym wszystkie cztery bohaterki odnalazły swój azyl.

Niewątpliwie dość ciekawym zabiegiem zastosowanym w powieści jest to, w jaki sposób każda z bohaterek spogląda na swoje dotychczasowe życie. Otóż, co tydzień uczestniczą w wieczorze filmowym, na którym są puszczane filmy z Meryl Streep w roli głównej. I właśnie tam, doświadczając niezwykłej magii kina - June, Isabel, Kat i Lolly mogą zmierzyć się ze swoim życiem i lękami, spoglądając na lustrzane odbicie sobie znanej rzeczywistości.

Tak jak mówi napis na okładce, jest to idealny wybór na Leniwą Niedzielę :)

"Klub filmowy Meryl Streep" jest powieścią, która na pewno umili niedzielne popołudnia :) Jest to historia czterech kobiet, które muszą zmierzyć się ze swoją przeszłością, odnaleźć się w (niełatwej) rzeczywistości i zbudować nowy plan na przyszłość.

Ich relacje mocno się poluźniły, a drogi rozeszły po tragedii jaka dotknęła ich najbliższych. Paradoksalnie, tym co je...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zapraszam do mojego starego kina. Bez kłótni królów i papieży, za to z królewną na każdej stronie"

R E W E L A C J A!!!!

Po pierwsze, sam pomysł na wpisanie losów wybranych bohaterek (a trochę ich jest) w scenariusze najsłynniejszych baśni. Dzięki czemu, w przeciwieństwie do typowych biografii pisanych przez wybitnych historyków, mamy nakreślony trochę inny obraz zdarzeń, a przede wszystkim postaci. Jak podkreśla autorka książki:

"mam swoją hierarchię ważności historycznych faktów, w której kolor oczu panny X jest nie mniej ważny niż prowadzona przez nią wojna"

Po drugie, styl - luźny, bez spiny, bez nudnych faktów i dat. Język jest przystępny i zrozumiały dla każdego. Dlatego, na pewno, wszyscy czytelnicy znajdą w tej książce coś dla siebie. Chyba nie jest tajemnicą, że historia nie jest wcale ani łatwym ani przyjemnym przedmiotem badań, zwłaszcza gdy zakuta jest w oficjalny, naukowy banał. I tutaj znowu pozwolę sobie zacytować autorkę, panią Annę Moczulską:

"W tej książce próbuję rozbrajać historię baśniowym kluczem. Patrzę na swoich bohaterów jak na zwykłych ludzi, których los można ująć w ramy baśni, wpisać w ponadczasowe historie nieprzypisane datom i czasom, które nie wydarzyły się raz, ale wciąż się dzieją i powtarzają na nowo"

Po trzecie, kompozycja. Książka składa się z pięciu części: Kopciuszek, Śpiąca Królewna, Księżniczka na ziarnku grochu, Piękna i Bestia, Królewna Śnieżka. W każdym rozdziale są umieszczone nietypowe, jak na książkę o zacięciu historycznym, portrety słynnych kobiet z Polski i nie tylko. Najbardziej przypadły mi do gustu rozdziały: "Śpiąca Królewna" - w pełni poświęcony trzem, nieco zapomnianym (a na pewno tak bardzo niedocenianym) córkom królowej Bony - Zofii, Annie i Katarzynie; i "Piękna i Bestia".
Poza tym, miałam okazję przyjrzeć się nieco bliżej historii miłosnej arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i Zofii Chotek, a także niewątpliwą przyjemność "zapoznać się" się z takimi niezwykłymi kobietami jak: Joanna Szalona, Sydonia von Borck czy też z Halszka z Ostroga.

Mam nadzieję, że to nie ostatnia książka tej autorki. Z chęcią przeczytałabym biografie (opowiedziane trochę z innej perspektywy) wielu innych kobiet, znanych nam z nudnych lekcji historii.

Polecam wszystkim - nie tylko historykom, ale przede wszystkim tym, którzy raczej nie byli miłośnikami zakuwania na blachę dat i faktów ;-)

"Mam nadzieję, że te opowieści pomogą oswoić postacie z przeszłości tym, którzy tak jak panna Morland nie cierpią historii, bo kojarzy im się wyłącznie ze szkolną zmorą, z ciężkostrawną zbieraniną faktów z paru tysięcy lat, których nie łączy żadna atrakcyjna narracja"

"Zapraszam do mojego starego kina. Bez kłótni królów i papieży, za to z królewną na każdej stronie"

R E W E L A C J A!!!!

Po pierwsze, sam pomysł na wpisanie losów wybranych bohaterek (a trochę ich jest) w scenariusze najsłynniejszych baśni. Dzięki czemu, w przeciwieństwie do typowych biografii pisanych przez wybitnych historyków, mamy nakreślony trochę inny obraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiem tak, nastoletni okres mam już za sobą i dobrze. Fabuła jest prosta i niewymagająca. Bohaterowie - mogą być...

Nie powaliło mnie na kolana. Nie wylałam z siebie wiadra łez. Historia Mii nie wzruszyła mnie (oj, niedobrze, czyżbym była aż tak nieczuła...? ;-))

Ale lektura przyjemna. Taka, do autobusu, do pociągu, na zieloną łąkę, nad wodę.

Powiem tak, nastoletni okres mam już za sobą i dobrze. Fabuła jest prosta i niewymagająca. Bohaterowie - mogą być...

Nie powaliło mnie na kolana. Nie wylałam z siebie wiadra łez. Historia Mii nie wzruszyła mnie (oj, niedobrze, czyżbym była aż tak nieczuła...? ;-))

Ale lektura przyjemna. Taka, do autobusu, do pociągu, na zieloną łąkę, nad wodę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż, książka Sergieja Łukjanienki nie powaliła mnie na kolana. Może błędem było przedwczesne obejrzenie filmu, który bardzo mi się podobał. "Nocny patrol" miał być moim początkiem przygody z literaturą fantastyczną. I teraz jestem w kropce, czy dalej sięgać po podobne tytuły, czy jednak dać sobie z tym spokój...

Fabuła jest strasznie infantylna, przewidywalna, momentami nudna. Bywały takie chwile, gdy nic się nie działo. Naprawdę. Po książce o wampirach, czarownicach, Innych spodziewałam się fajerwerków, zawrotów akcji, nietypowych zdarzeń. Dostałam magiczną opowieść dla znudzonych szarą codziennością nastolatków. Bohaterowie są strasznie płytcy i mało ciekawi. O dziwo, jedynie Anton - jak się okazuje motor napędowy wszystkich zdarzeń, jest w miarę ciekawie nakreślony; ma w sobie coś tajemniczego, nie jest jednoznaczny; przepełniony milionem wątpliwości, po której ze stron powinien stanąć.

W książce, trochę drażni mnie standardowy podział na Światło i Ciemność. To że Ciemności służą najciekawsi bohaterowie: czarownice, magowie, wampiry. A do Światła lgną niezdecydowani romantycy...banał, banał jeszcze raz banał.

Nawet podzielona na strefę Światła i Mroku Moskwa do mnie nie przemawia. A szkoda, bo w przeciwieństwie do wielu innych miejsc, akurat TO miasto jest tak niesamowicie plastyczne, że książka mogła wiele zyskać, gdyby chociażby zrobiono z Moskwy bohatera drugiego planu (jak np w filmie Pawła Łungina "Taxi Blues"); jakby i Ona żyła swoim własnym życiem; była swego rodzaju zwierciadłem czasów, emocji, zdarzeń...

Pomysł na pewno jest fajny i ciekawy (mało oryginalny, ale można było to obronić) Jednak efekt końcowy - totalna masakra (!!!). Niestety, muszę to przyznać, ale jest to jedna z tych książek, które lepiej się ogląda na ekranie.

Na pewno "Nocny Patrol" ma rzesze fanów, ale ja raczej do nich nie należę. Czy sięgnę po następne tomy? Nie wiem. Może z czystej ciekawości, co tam się zadzieje ciekawego u Antona i Swietłany....

Nie wiem komu mogę polecić ten tytuł ;-) chyba tylko prawdziwym fanom fantasy ;-)


P.S. Jeżeli ktoś byłby chętny, to ja oddam książkę za darmo (ma małą wadę, wylała się na róg książki kawa...)

No cóż, książka Sergieja Łukjanienki nie powaliła mnie na kolana. Może błędem było przedwczesne obejrzenie filmu, który bardzo mi się podobał. "Nocny patrol" miał być moim początkiem przygody z literaturą fantastyczną. I teraz jestem w kropce, czy dalej sięgać po podobne tytuły, czy jednak dać sobie z tym spokój...

Fabuła jest strasznie infantylna, przewidywalna, momentami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja pierwsza przygoda z Jackiem Piekarą. Trochę się obawiałam, gdyż nie przepadam za polską literaturą (zwłaszcza z działu fantastyka), ale muszę przyznać, że się miło zaskoczyłam :)

Książka jest niesamowitą kopalnią cytatów, pięknie odnoszących się do wydarzeń współczesnych.

Świat przedstawiony jest mroczny, szary, tonący w swej beznadziejności. Ludzie nieszczęśliwi, zastraszeni, otumanieni...Istna masakra. Ale podobało mi się. Najbardziej fakt, że autor w swoich osądach nie owijał w bawełnę (zarówno jeżeli chodzi o przedstawione postaci, jak i o wulgarny język, jakim się owi szarzy bohaterowie posługują).

Najgorsze jest to, że niektóre z przedstawionych sytuacji, idealnie wpisywały się w naszą (powyborczą :P) rzeczywistość (zwłaszcza fragmenty dotyczące mechanizmów UE - o co tak właściwie chodzi w całym tym euro-zgiełku :P)

Żywię ogromną nadzieję, że pozostałe książki Piekary są równie wciągające jak "Przenajświętsza Rzeczpospolita" :)))

Moja pierwsza przygoda z Jackiem Piekarą. Trochę się obawiałam, gdyż nie przepadam za polską literaturą (zwłaszcza z działu fantastyka), ale muszę przyznać, że się miło zaskoczyłam :)

Książka jest niesamowitą kopalnią cytatów, pięknie odnoszących się do wydarzeń współczesnych.

Świat przedstawiony jest mroczny, szary, tonący w swej beznadziejności. Ludzie nieszczęśliwi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uffff....udało się! Przebrnęłam! Przeżyłam :)

Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia, co do tej książki. O ile początek był nawet intrygujący, o tyle potem baaaardzo długo akcja się rozwijała i to w dość dziwny (i powolny) sposób. Nie do końca zrozumiałam sensu prowadzenia narracji w pierwszej osobie, coś jakby list/pamiętnik/zwierzenia głównych bohaterów. No dobra, dzięki temu mamy przedstawione te same wydarzenia, z dwóch różnych perspektyw. Tylko, dlaczego za każdym razem są kierowane do tego samego adresata??? o_O który na dodatek okazuje się...ech, no więc właśnie.

Pierwsza książka tej autorki - "Szmaragdowa Tablica", mimo prostej i momentami naiwnej fabuły - wprost owładnęła moim umysłem, sercem, ciałem (a zwłaszcza jeden z bohaterów....mrrrrau :)) A "Wiedeńska gra" rzeczywiście trochę zaintrygowała, zaciekawiła, wciągnęła by zaraz mocno przynudzić i zdenerwować. Jak dla mnie poruszono w niej za dużo wątków. Jest wątek kryminalny - i to na tle międzynarodowym (!!!); są tajni organizacji rządowy, sekty religijne, fizyka (próby stworzenia bomby atomowej - bez komentarza :P), chemia (alchemia?!), miłość, seks...w powietrzu czuć nadchodzące zagrożenie I wojny światowej. Ogólnie rzecz ujmując, trochę tego dużo, jak na tak cienką książkę. Odnoszę wrażenie, że autorka nie mogła się zdecydować, czy woli skupić się bardziej na romansie, czy wątku kryminalnym, czy sensacyjnym, czy też po prostu na wątkach historii nowożytnej....Przez to wszystko, bardzo mocno ucierpiało zakończenie powieści, które po prostu przypomina baśnie braci Grimm. Może zabrakło pomysłów, jak to ładnie i zwięźle doprowadzić do zadowalającego finału :)

Chociaż, chyba najbardziej irytująca jest ta narracja. Lubię literaturę epistolarną ale bez przesady...

Ogólna ocena: DOBRA :)

Uffff....udało się! Przebrnęłam! Przeżyłam :)

Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia, co do tej książki. O ile początek był nawet intrygujący, o tyle potem baaaardzo długo akcja się rozwijała i to w dość dziwny (i powolny) sposób. Nie do końca zrozumiałam sensu prowadzenia narracji w pierwszej osobie, coś jakby list/pamiętnik/zwierzenia głównych bohaterów. No dobra,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem wprost ZACHWYCONA tą książką!!! Nigdy nie spodziewałam się, że odkryję uroki zagmatwanych dziejów Polski i to okresu, który mnie najbardziej nudził na lekcjach historii w LO - XVII wiek.

Fabuła - cudo. Narracja - gratulacje! Bohaterowie - jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Wątki historyczne - ach...

Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy :)

Jestem wprost ZACHWYCONA tą książką!!! Nigdy nie spodziewałam się, że odkryję uroki zagmatwanych dziejów Polski i to okresu, który mnie najbardziej nudził na lekcjach historii w LO - XVII wiek.

Fabuła - cudo. Narracja - gratulacje! Bohaterowie - jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Wątki historyczne - ach...

Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Szmaragdowa tablica" może nie jest najbardziej lotnym tytułem, ale niewątpliwie wciąga. I to niesamowicie!!! Fabuła, przedstawione miejsca, narracja, a przede wszystkim, właśnie tu poznałam swojego "ukochanego" - w przysłowiowym trzecim rozdziale :)))) NO!!!! Ku mojej wielkiej rozpaczy, wybrankiem okazał się nazista, członek SS....ech, ale jest taki czarujący. Mrrrrrau...

Książka, którą wręcz się pożera wzrokiem :)

"Szmaragdowa tablica" może nie jest najbardziej lotnym tytułem, ale niewątpliwie wciąga. I to niesamowicie!!! Fabuła, przedstawione miejsca, narracja, a przede wszystkim, właśnie tu poznałam swojego "ukochanego" - w przysłowiowym trzecim rozdziale :)))) NO!!!! Ku mojej wielkiej rozpaczy, wybrankiem okazał się nazista, członek SS....ech, ale jest taki czarujący....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż, kolejny tom seksualnych przygód Avy i Jessego...co ciekawe, okazało się że to dopiero miesiąc u nich minął :P ach ta literacka czasoprzestrzeń. W tym czasie zdążyli się parę razy pokłócić, przeprowadzić-wyprowadzić, załamać, przepraszać, odchodzić i wracać, zaczynać od nowa...A wszystko to przeplatane gorącym (!?) seksem.

Przyznam się, że były takie momenty gdy przestałam za nimi nadążać. A tu przede mną jeszcze 3 tomy (!!!). Trudno, skoro zaczęłam tę przygodę/serię to ją (jakoś) skończę :)

No cóż, kolejny tom seksualnych przygód Avy i Jessego...co ciekawe, okazało się że to dopiero miesiąc u nich minął :P ach ta literacka czasoprzestrzeń. W tym czasie zdążyli się parę razy pokłócić, przeprowadzić-wyprowadzić, załamać, przepraszać, odchodzić i wracać, zaczynać od nowa...A wszystko to przeplatane gorącym (!?) seksem.

Przyznam się, że były takie momenty gdy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to